Expose ministra Sikorskiego było prowincjonalne - Konfederacja

Expose ministra Sikorskiego było prowincjonalne

Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem wicemarszałka Sejmu Krzysztofa Bosaka i posła Romana Fritza, 25 kwietnia 2024 r.

Krzysztof Bosak:
– Jesteśmy tuż po expose w sprawach polityki zagranicznej ministra Radosława Sikorskiego. Gorący komentarz od Konfederacji do treści wystąpienia jeszcze przed debatą sejmową, która zacznie się dosłownie za moment. I w której wraz z posłem Romanem Fritzem, z którym reprezentujemy wspólnie Konfederację w Komisji Spraw Zagranicznych, będziemy w tej debacie uczestniczyć, odniesiemy się do tych wątków. Natomiast nasz komentarz na gorąco. Żeby już było wiadomo, co myślimy, krótkie odniesienie.

Przede wszystkim, jeżeli to było expose o polityce zagranicznej, to obraz, który idzie w świat jest taki, że polityka zagraniczna nadal jest bardzo silnie zakładnikiem polityki wewnętrznej! Gdyby zrobić statystykę czasu, ile było odniesień do sytuacji politycznej na świecie, a ile było odniesień do sytuacji w Polsce, to nie wiem, czy nie byłoby to 50-50. Polemika z wewnętrznymi rywalami upodobniła to wystąpienie bardziej do wystąpienia kampanijnego z kampanii do Parlamentu Europejskiego niż do dojrzałego expose poświęconego wyłącznie racji stanu. To oczywiście prawo każdego ministra.

Ministrowie z reguły są politykami i toczy się kampania wyborcza. Natomiast sygnał za granicę idzie jasny: Polska jest skonfliktowana, polska klasa polityczna jest podzielona. Mieliśmy natychmiastowe tego potwierdzenie w postaci polemicznej konferencji prasowej prezydenta Andrzeja Dudy. Zamiast współdziałania konstytucyjnych władz, czyli prezydenta i rządu, mamy publiczne polemiki prowadzone przez media w dniu prezentowania tu, w Sejmie, założeń prowadzonej polityki zagranicznej.

Dla każdego ambasadora, który był dzisiaj tutaj w gmachu polskiego Sejmu, po dzisiejszym dniu, po tych kilku godzinach, przed słuchaniem debaty między partiami jest już najzupełniej jasne, że tutaj ci, którzy pełnią najwyższe konstytucyjne urzędy, nie grają do jednej bramki. I niestety, ja oceniam po wysłuchaniu tego, że był to wybór ministra Radosława Sikorskiego, który swój temperament polemiczny dał na plan pierwszy, a analityczne, merytoryczne założenia wychodzące z odpowiednich departamentów NSZ – na plan drugi.

Druga rzecz, która się rzuca w oczy, niebywały chaotyzm tego wcale nie tak długiego wystąpienia. Do tych samych wątków minister wracał po 3-4 razy, raz omawiał je w jedną stronę, raz w drugą, wątek obronności znikał i powracał, wątek strategii polskiej polityki w Unii Europejskiej znikał i powracał! Wątek założeń naszej polityki wschodniej, wątek Rosji, powracający wielokrotnie. Jeżeli ktoś spoza europejskiego obszaru słuchał tego wystąpienia, to mógłby odnieść wrażenie, że głównym tematem polskiej polityki zagranicznej jest PiS, integracja europejska i Rosja. Wszystkie pozostałe sprawy są w zasadzie drugoplanowe. Nawet nie Ukraina, tylko właśnie Rosja. Minister Spraw Zagranicznych posunął się do udzielania rad społeczeństwu rosyjskiemu i rosyjskim elitom, co do tego, jak rządzić własnym państwem.

Wydaje mi się, że powinniśmy się skupić tu, w Sejmie, na definiowaniu własnej racji stanu, niż na takich publicystycznych filipikach. Przesadnemu skupieniu na PiS-ie, Unii Europejskiej i Rosji towarzyszyło pominięcie lub śladowe wzmiankowanie całych innych pozostałych kontynentów, gdzie dosłownie akcenty poświęcone Azji i Ameryce Łacińskiej można policzyć na palcach jednej lub dwóch rąk. O Afryce nie jestem pewien, czy w ogóle zostało wspomniane, nie mówiąc o zdefiniowaniu naszego interesu narodowego, naszej racji stanu w odniesieniu do konkretnych subregionów ogromnego przecież i dynamicznie rozwijającego się gospodarczo i ludnościowo kontynentu afrykańskiego. Tak naprawdę ten chaotyzm i to pominięcie dużych obszarów świata i ważnych obszarów toczącej się rywalizacji strategicznej należałoby określić jednym słowem: prowincjonalizm!

To było przemówienie na swój sposób niestety prowincjonalne i politykę zapowiadaną czy wyrażaną w taki sposób upodabnia to do polityki prowadzonej wcześniej przez PiS, mającej dokładnie te same cechy. I chyba nie jesteśmy tu zaskoczeni, bo pamiętamy, że Radosław Sikorski był także członkiem rządów PiSu, więc jest jednym z tych polityków, gdzie PiS i Platforma mogą się wymieniać kadrami.

Następna sprawa, to odnieśmy się do Unii Europejskiej. To, co mówił Radosław Sikorski, to był właściwie zbiór różnego rodzaju ogólników potwierdzających jego wiarę w integrację europejską. Sformułowań doskonale znanych z debat. Sam takie debaty z Radosławem Sikorskim toczyłem, gdzie występował on z pozycji otwartego, jasnego poparcia eurofederalizmu i jednocześnie towarzyszył temu brak strategii. Radosław Sikorski nie zaprezentował żadnego polskiego spojrzenia na strategię spełnienia stawianych przez Unię Europejską i popieranych przez jego partię celów polityki klimatyczno-energetycznej. Nie zaprezentował żadnej strategii na odzyskanie produktywności, ekonomicznej opłacalności przez branżę rolną czy transportową ze względu na niekorzystną dla nas politykę handlową w Unii Europejskiej. Nie zaprezentował żadnej strategii rozwiązania kryzysu migracyjnego na granicach Unii Europejskiej poza wskazaniem rzeczy słusznych, które trzeba robić, ale które nie są elementem strategii dla Europy.

Rzeczy, które wskazał Radosław Sikorski w odniesieniu do polityki migracyjnej Unii Europejskiej, są w zasadzie sprzeczne. Jego cele polityki migracyjnej są sprzeczne z właśnie przyjętym paktem o azylu, który ma na masową skalę legalizować i dystrybuować nielegalną migrację po Europie. Tymczasem Radosław Sikorski zapowiedział, że trzeba z nielegalną migracją walczyć. Mamy tutaj nie tylko brak strategii, mamy tutaj oczywistą sprzeczność.

I przede wszystkim mamy polemikę z mitami, to jeszcze powiedzmy, niektóre mity przypisywane poprzedniemu rządowi – być może słuszne – ale zwracam uwagę na to, że sam Radosław Sikorski nie ustrzegł się mitologizacji integracji europejskiej.

Po pierwsze stwierdził, że Unia staje się blokiem geopolitycznym – co nie jest prawdą. Instytucje unijne po traktacie lizbońskim, które miały odpowiadać za strategię, takie jak europejska dyplomacja, nie odgrywają żadnej roli. Mieliśmy w ostatnim czasie wręcz spektakularne pokazanie braku sprawczości europejskich instytucji. Wszystko, co istotne w polityce międzynarodowej, jest uzgadniane na poziomie międzyrządowym, czyli w ramach klasycznej dyplomacji.

Drugi mit to mit, że można zachować suwerenność i pogłębiać integrację europejską. To dogmatyczne założenie wyznawane przez Radosława Sikorskiego nie ma pokrycia w faktach, zwyczajnie nie ma pokrycia w faktach. Widać, że im więcej integracji europejskiej, tym mniej suwerenności. To jest skalowalne. Doświadczyli tego Grecy, doświadczyli tego Anglicy, którzy wyciągnęli z tego wnioski. Doświadczył tego poprzedni i obecny rząd, po prostu jest to maskowane pewnymi frazesami.

Natomiast rzecz chyba najbardziej jednoznacznie, która wybrzmiała, to zapowiadanie kompromisów! Mówienie, że poszerzenie Unii Europejskiej odbędzie się poprzez zawieranie kompromisów co do reform traktatowych. I była już zapowiedź, że te kompromisy będą polegały na znoszeniu zasady jednomyślności. Więc z jednej strony wybrzmiało, że rząd nie jest zwolennikiem reform traktatowych, ale z drugiej strony, że jest gotowy na kompromisy i nawet zostało zapowiedziane, w jakich sprawach te kompromisy zostaną dokonane. Przecież to jest zaprzeczenie jakiejkolwiek rozsądnej strategii negocjacyjnej, jeśli na starcie zapowiada się, jakie się ustępstwa zrobi i do jakiego punktu negocjacji chce się dojść!

Zostawiam Unię Europejską, przechodzę do Niemiec. Jeżeli chodzi o Niemcy, mieliśmy obszerny pasus, który w zasadzie można by, gdyby ambasada niemiecka miała wykupić w polskich mediach reklamę, to mogłoby to brzmieć dokładnie w ten sam sposób. Nie trzeba by tam zmieniać jednego słowa. I teraz, czy my jesteśmy przeciwni, żeby minister powiedział coś dla odmiany dobrego o Niemczech? Jeśli jest w tym jakaś myśl i strategia, to może i mogłoby to mieć sens. Problem jest w tym, że nie towarzyszyło temu sformułowanie żadnych oczekiwań polskich wobec Niemiec.

Miałem przyjemność jako członek grupy polsko-niemieckiej, członek Komisji Spraw Zagranicznych, widzieć materiały MSZ i w tych materiałach MSZ są formułowane nasze oczekiwania wobec Niemiec. W wypowiedzi ministra spraw zagranicznych te oczekiwania nie wybrzmiały. Rozumiemy, że zakładamy, że Niemcy są tak domyślni, że sami po prostu domyślą się, czego oczekujemy, uznają, że jest to istotne i to spełnią. Moim zdaniem polityka zagraniczna tak nie działa.

Następna sprawa, na którą warto zwrócić uwagę, moim zdaniem jednak istotna, która zostanie odczytana za granicą, to wyłączenie interesu Polaków poza expose ministra spraw zagranicznych. Minister zapowiedział, że tematyka Polaków jest tak ważna, że w zasadzie to jej – Polaków poza granicami – że jej nie poruszy, bo poruszy ją w osobnym expose, w innym czasie, nie wiadomo jakim, w innej izbie Parlamentu, czyli w Senacie. Pozornie może to wyglądać jako dowartościowanie tej tematyki. W praktyce jest to w mojej ocenie sygnał, że polska polityka zagraniczna będzie prowadzona bez związku z tym, czy interesy Polaków na Ukrainie, na Białorusi, na Litwie, w Anglii, w Niemczech i w całym szeregu innych państw świata, gdzie Polacy żyją i mają swoje interesy, czy te interesy będą zabezpieczone. Przeciwko takiemu podejściu protestujemy.

Następna sprawa, na którą warto zwrócić uwagę, to jest kwestia strategiczna wojskowa. Nie zostało zapowiedziane poparcie rządu dla tworzenia armii europejskiej. Ale zostało zapowiedziane, że mają powstawać misje wojskowe. Ich przedłużanie ma być wyłączone z zasady jednomyślności. Mają powstać europejskie siły szybkiego reagowania. Jednocześnie nie powiedziano, kto ma tym wszystkim dowodzić i jaka ma być relacja tego do NATO, że to ma być część struktury NATOwskiej. Jest to wejście w dosyć niebezpieczną retorykę tworzenia jakichś autonomicznych sił europejskich. W naszej ocenie tworzenie żadnej euroarmii ani w formie sił szybkiego reagowania, ani w formie misji wojskowych głosowanych większościowo nie jest zasadne.

Jeżeli chodzi o Unię Europejską, no miękko można powiedzieć, miękko, miękko, bardzo mięciutko! Jeżeli chodzi o politykę historyczną, “bolesne zdarzenia z przeszłości”. Jakież to bolesne zdarzenia z przeszłości, pozostało tylko się domyślać. Co w sprawie bolesnych zdarzeń z przeszłości minister zapowiedział? Zapowiedział poszukiwanie prawdy! Czyli prawda, zdaniem ministra, jeszcze nie jest znana! Będzie jej poszukiwał. Przez ile lat? Z kim? Ze stroną ukraińską, gdzie liczy na współpracę w zakresie poszukiwania prawdy. Obserwując ostatnie kilka lat, pozostaje tylko życzyć powodzenia.

Jeżeli chodzi o Izrael, również mięciutko. Pozornie padło kilka asertywnych zdań, ale zwracam uwagę, że potępienie padło wyłącznie w odniesieniu do zamordowania uczestników konwoju humanitarnego, w którym był obywatel Polski. Natomiast nie padło w ogóle słowo potępienia dla zbrodni wojennych wszystkich pozostałych! Padły tylko jakieś ogólnikowe sformułowania typu, że jesteśmy ciekawi, co Izraelczycy mają zamiar zrobić z 5 milionami Palestyńczyków. Czy ciekawość jest treścią polskiej dyplomacji? W mojej ocenie polska dyplomacja dobrze wie, jakie Izrael ma zamiary, ponieważ pokazuje to praktycznie codziennie. Polska powinna mieć swoje stanowisko w tej kwestii, np. czy prawa człowieka powinny być respektowane, czy może przymykamy na to oko; czy prawo międzynarodowe ma być szanowane, czy nie! Czy potępiamy zbrodnie wojenne, czy na ten temat milczymy. No i minister Sikorski, jeżeli by czytać jego przemówienie literalnie, potępił zbrodnie Hamasu, słusznie, nie potępił zbrodni Izraela – niesłusznie.

Jeżeli chodzi o imigrację: trzeba ukrócić nadużycia, trzeba rozliczyć aferę wizową, trzeba migrację nielegalną zatrzymać. Natomiast nie zgadzamy się z tym, że trzeba tworzyć podstawy dla legalnej migracji. Otóż te podstawy już istnieją! Trzeba co najwyżej je zacieśnić. W kwestii białej księgi nadużyć wizowych, przygotowałem już pismo do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, dziś ono będzie wysłane z prośbą o udostępnienie nam tej białej księgi. Chcemy się zapoznać, co też MSZ w białej księdze nadużyć wizowych przewiduje, jakie modyfikacje planuje.

Komentarze (1)