Poseł Roman Fritz w imieniu Klubu Konfederacji nt. prezydenckiego projektu ustawy o asystencji osobistej osób z niepełnosprawnościami, 1 października 2024 r.
– Na pierwszy rzut oka każdy normalnie reagujący człowiek chce oczywiście ludziom poszkodowanym przez los po prostu pomóc. Na tym opiera się nasza łacińska cywilizacja, że pomagamy i bronimy słabszych. W cywilizacjach nam obcych wyróżnikiem jest postawa obrony samego siebie lub własnego plemienia bądź też grupy wyznaniowej czy narodowościowej.
Omawiany prezydencki projekt ustawy ma wiele słusznych postulatów i dobrych chęci, lecz jak zwykle w takich sytuacjach należy sobie odpowiedzieć na wiele nasuwających się kwestii i rozwiać wiele wątpliwości. Można je zgrupować jako tematykę problemową z jednym podstawowym pytaniem: Czy w kontekście zapaści demograficznej i kryzysu dotykającego wszystkie obszary funkcjonowania państwa jako społeczeństwo jesteśmy w stanie unieść ciężar ustawowych obowiązków?
Kwestie szczegółowe można naświetlić następująco.
Po pierwsze, czy projektodawcy dokonali oszacowania, jaka liczba osób może stać się beneficjentami tej ustawy.
Po drugie, czy wiemy w ślad za tym, jaka będzie niezbędna liczba asystentów osobistych.
Po trzecie, w jaki sposób mamy w Polsce stworzyć armię ich przełożonych zwanych superwizorami.
Po czwarte, czy i w jaki sposób będzie można przeprowadzić niezbędne szkolenia i instruktaże dla asystentów osobistych.
Po piąte, jakby tego było mało, jest też potrzeba zatrudnienia całej brygady koordynatorów usługi asystencji.
Po szóste, jaki jest proces analizy i oceny sytuacji wraz z wizytami osobistymi itd. Czy jesteśmy w stanie poznać koszt wejścia w życie tej ustawy?
Po siódme, czy nie macie państwo poglądu, że pomnażacie kolejne pokłady wnioskowania, raportowania, sprawozdawczości i biurokracji? Dotyczy to np. art. 28 projektu.
Po ósme, w rozdziale 6 projektu omawia się kwestie finansowania tego przedsięwzięcia. Kto za to zapłaci? Oczywiście polski podatnik w postaci dotacji celowej budżetu państwa. Obecny projekt budżetu zakłada i tak rekordowy deficyt – to tylko tak pod rozwagę.
Po dziewiąte, w opisie projektu mamy przytoczone doświadczenia międzynarodowe i krajowe, wśród tych pierwszych – doświadczenia ledwie kilku krajów, w tym Norwegii niebędącej członkiem Unii Europejskiej. To jest akurat pocieszające i pokazuje, że poza Unią jest życie. Umieszczono tam jednak jako kraj Szkocję. Rozumiemy, że władze całego Zjednoczonego Królestwa takiego rozwiązania nie wdrożyły.
Po dziesiąte, czy polskie społeczeństwo będzie stać na zasponsorowanie omawianych tu usług dla rzeszy imigrantów, zwłaszcza Ukraińców, oraz spodziewanych uchodźców z Bliskiego Wschodu? Ile będzie takich osób? Nie mamy przecież pojęcia.
Poseł @Roman_Korona: Wiemy, że osoby niepełnosprawne to ludzie wymagający szczególnej opieki i szacunku, wygląda jednak na to, że problemy tych osób stają się częstą okazją do wykorzystywania ich w sposób na wskroś polityczny, bez uwzględnienia rzeczywistych potrzeb i kosztów!… pic.twitter.com/pog2POlbGm
Uwagi ogólne na poziomie językowym, bowiem i tu wchodzi nam tak charakterystyczna dla czasów rewolucji nowomowa wskazująca, co oczywiste, angielskojęzyczne źródła tego projektu. Asystencja. Dlaczego nie operować polskim, lepszym znaczeniowo słowem „pomoc”? Superwizja asystentów osobistych. Otóż, drodzy państwo, słowo „superwizja” praktycznie nie istnieje w polskim języku. Jest prawdopodobnie gnuśnym przekładem angielskiego słowa „supervision” oznaczającego zwierzchnictwo, nadzór, kontrolę, monitoring. Superwizor asystentów osobistych. Tak jak powyżej. Ten toporny anglicyzm można ewentualnie spotkać przy okazji zajęć z psychoterapii. Uwaga na marginesie: Czy ustawy są celowo pisane językiem z obcymi naleciałościami?
Niewątpliwie osobną kwestią jest kwestia naboru na funkcje asystentów, superwizorów czy koordynatorów. Nasuwa się w sposób oczywisty potrzeba zatrudnienia legionów pielęgniarek, których i tak przecież mamy na rynku usług medycznych jak na lekarstwo, nomen omen. I uwaga, znaczące jest to, czego w projekcie nie widać, a mianowicie: chociaż projekt zakłada mnóstwo ograniczeń, to w przypadku zatrudniania asystentów nie ma np. wymogu znajomości języka polskiego. Czy rynek zatrudnienia ma w tym przypadku zagospodarować osoby np. pochodzenia bliskowschodniego bądź ukraińskiego?
Na koniec uwaga generalna. Wiemy, że osoby niepełnosprawne to ludzie wymagający szczególnej opieki i szacunku. Wygląda jednak na to, że problemy tych osób stają się często okazją do wykorzystywania ich w sposób na wskroś polityczny, bez uwzględnienia tu rzeczywistych potrzeb i kosztów.
Polaków jest coraz mniej, wydatki na osobę rosną w tempie zastraszającym, a tu, zdaje się, politycy cały czas dbają jedynie o swój wizerunek, cynicznie wykorzystując do tego ludzi istotnie poszkodowanych przez los. Wskazane byłoby np. stworzenie systemu zachęt, zwolnień podatkowych i ze składek ZUS dla pomocników i rodzin osób niepełnosprawnych. Dziękuję.
Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem posła Romana Fritza, Marty Czech – zastępcy rzecznika prasowego Konfederacji oraz eksperci-energetycy Mieczysław Koczy i Robert Oleszczuk z Elektrowni Rybnik oraz pan Bogdan Kocz z Elektrowni Łaziska, 27 września 2024 r.
Marta Czech: – Biuro posła Romana Fritza w Rybniku ruszyło na ratunek rybnickiej elektrowni. Jeszcze w ubiegłym roku daty graniczne, jeśli chodzi o Elektrownię Rybnik, które określały użytkowanie podstawowych jednostek wytwórczych, a także maszyn w elektrowni rybnickiej były określone na koniec 2035 roku. Dziś dowiadujemy się, że ma to być koniec 2025 roku! A więc przyspieszenie z zamknięciem Elektrowni Rybnik aż o 10 lat!
Zamknięcie tejże elektrowni to nie tylko 1700 osób bez pracy, wyrzuconych na bruk. Przypomnijmy, to jest 500 osób samej załogi i 1200 pracowników firm, które znajdują się na terenie elektrowni. Zamknięcie i wyłączenie mocy wytwórczej Elektrowni Rybnik to również obniżenie bezpieczeństwa energetycznego w skali kraju. (…)
Po oddaniu za darmo wozu strażackiego na Ukrainę na prośbę władz miasta Iwano-Frankiwsk (przedtem Stanisławów) radnym Rybnika zacytowałem relację z uchwały tychże władz z roku 2010: Stepan Bandera, przywódca Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), i Roman Szuchewycz, dowódca Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA), otrzymali tytuły honorowych obywateli Iwano-Frankowska (d. Stanisławów) na zachodniej Ukrainie. Decyzję tę podjęła jednogłośnie rada miasta, w odpowiedzi na wnioski organizacji społeczno-politycznych, a także na prośbę 35 deputowanych rady. “Bandera i Szuchewycz już dawno są dla nas bohaterami. Dziś to udokumentowaliśmy” – oświadczył sekretarz rady Wasyl Bojczuk.
I dodałem: Postanowiliście oddać nasz wóz strażacki piewcom ludobójców, największych zwyrodnialców, jakich nosi ziemia. Wstydźcie się!
🧯Po oddaniu za darmo 🚒wozu strażackiego na Ukrainę 🇺🇦na prośbę władz miasta Iwano-Frankiwsk (przedtem Stanisławów) radnym @rybnikeu zacytowałem relację z uchwały tejże rady z roku 2010:
Stepan Bandera, przywódca Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), i Roman Szuchewycz,… https://t.co/6aIfg0zK3t
Kredyt naStart (kredyt 0%) – czyli jak za blisko 20 miliardów złotych z naszych podatków deweloperzy będą podnosić ceny mieszkań!
Minister Rozwoju Krzysztof Paszyk zapowiedział, że na jednym z najbliższych posiedzeń Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów (KERM) będzie przedstawiał kredyt naStart jako rozwiązanie zwiększające dostępność mieszkań.
Czy faktycznie zwiększy to dostępność mieszkań? Niestety wręcz przeciwnie – sama publikacja projektu w RCL sprawiła, że ceny mieszkań z dnia na dzień wzrosły nawet o kilkanaście procent! Natomiast od 2018 do 2023 roku koszt budowy domu wzrósł aż o 76%! Koszty te będą rosnąć poprzez sztuczną stymulację popytu i politykę klimatyczną UE. Trzeba pamiętać, że dyrektywa EPBD (dyrektywa budynkowa, wywłaszczeniowa) to łączny koszt ponad 1,5 BILIONA złotych! Mieszkania będą drogie – nieosiągalne więc dla większości młodych Polaków.
Koszt programu kredyt naStart to blisko 20 miliardów złotych (w ciągu 10 lat). Na Kredycie 2% skorzystało ponad 3 tysiące cudzoziemców (z czego ponad 2 tysiące Ukraińców), którzy mogą posiadać swoje domy poza terytorium Polski, a i tak polscy podatnicy ufundowali im dopłaty do kredytu! Na jednym i drugim projekcie zarabiają głównie banki i deweloperzy, płacimy za to niestety my wszyscy.
Należy obniżyć ceny mieszkań, a nie do nich dopłacać! Konfederacja proponowała właśnie ten kierunek, obniżenie cen mieszkań nawet o 30%!
Kredyt naStart (kredyt 0%) – czyli jak za blisko 20 miliardów złotych z naszych podatków deweloperzy będą podnosić ceny mieszkań!
Minister Rozwoju Krzysztof Paszyk zapowiedział, że na jednym z najbliższych posiedzeń Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów (KERM) będzie…
Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem posła Romana Fritza i Michała Urbaniaka, 13 czerwca 2024 r.
Michał Urbaniak: – Rząd Tuska jasno pokazuje, że bardzo niewiele różni się od rządu Mateusza Morawieckiego w kwestii podejścia i poszanowania prywatności Polaków. W poprzedniej kadencji Sejmu właśnie walczono z projektem Lex Pilot. Teraz jeszcze przecież trwa walka o to, jak wyglądała inwigilacja za rządów PiS za pomocą systemu Pegasus. A jak widać, ten rząd znalazł sobie nowe zabawki do tego, żeby wchodzić w życie Polaków z buta! I nie tylko prywatnych, ale także osób publicznych naturalnie.
Ten projekt zakłada – artykuł 53 – prezes UKE będzie mógł na żądanie jednego z podmiotów jednej ze służb wymienionych przez posła Fritza nałożyć obowiązek udostępnienia przez przedsiębiorcę komunikacyjnego danych. Będzie też mógł nałożyć obowiązek blokowania wysyłania jakichkolwiek danych. Czyli, inaczej mówiąc, wychodzi na to, tak to rozumiemy, że będzie można decyzją administracyjną zablokować komuś Messenger czy konto na Gmailu.
Warto też podkreślić, że ten porządek państwa, do czego odnosi się ustawa, bezpieczeństwo państwa, to jest tak szerokie pojęcie, że rząd będzie mógł sobie wpisać w to wszystko. Ale to nie jest najgorsze w tej ustawie. W tej ustawie jeszcze mamy zapisy dotyczące tego, że artykuł 47, artykuł 49 nakładają na przedsiębiorców obowiązek przechowywania danych. Danych o użytkownikach. Mówimy tutaj o geolokalizacji, mówimy o billingu, mówimy tutaj o danych osobowych obywateli. I to jeszcze nie jest najbardziej absurdalne.
Najgorszą rzeczą, jaka się tam pojawia, jest to, że te służby będą mogły dostać się na przykład do treści państwa czatów na żądanie, do treści maili, które Państwo wysyłacie. I nie będzie to się dziać tylko i wyłącznie decyzją sądu, ale minister Bodnar będzie mógł sobie zdecydować, kogo będzie akurat chciał inwigilować rząd Tuska. no to wtedy też taką zgodę może wydawać właśnie minister Bodnar. To wiąże się z ryzykiem absolutnej inwigilacji obywateli, absolutnej inwigilacji ludzi niewygodnych dla władzy pod byle pretekstem.
Dodatkowo milionowymi, jak nie miliardowymi kosztami, które poniosą spółki telekomunikacyjne, operatorzy telekomunikacyjni, bo dla każdego takiego podmiotu to jest dodatkowy koszt. Dodatkowi ludzie, których trzeba zatrudnić do obsługi bazy danych. Dodatkowe miejsce, które trzeba wykupić, czy w ramach chmur czy w ramach własnych zasobów do utrzymywania właśnie tych danych. To są także dodatkowe koszty choćby prądu, jeśli będzie utrzymywać się dodatkowe serwery, dodatkowe miejsce na dyskach. To jest szereg rzeczy, za które ostatecznie zapłacą także konsumenci.
Konfederacja jasno wskazuje, że nie ma naszej zgody na to, by inwigilować Polaków bez powodu. Skoro koalicja Tuska w poprzedniej kadencji krytykowała takie zapisy, to dlaczego w tej kadencji chce je wprowadzić?
Na co jeszcze warto zwrócić uwagę? Otóż ten projekt nie tylko narusza Konstytucję i prawo do prywatności. Uwagę na to zwraca np. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, czyli instytucja, której Tusk chciałby być pewnie podległy, na to, że ten projekt jest niezgodny zarówno z polską Konstytucją, jak i z prawem unijnym! Problem tego rządu jest taki, że zamiast wprowadzić jakiekolwiek, jeśli już muszą je wprowadzać, zobowiązania czy dyrektywy unijne, czy inne zapisy prawa unijnego w sposób lekki, czyli taki, który nie obciąża dodatkowo polskiego prawa, to dowalili dodatkowych przepisów, które będą pozwalać im na to, żeby nie musieli kupować Pegasusa, bo będą robić sobie legalnie sprawdzanie czatów czy sprawdzanie tego, gdzie, kto, z kim rozmawiał za pomocą operatorów telekomunikacyjnych. Ten projekt należy odrzucić jeszcze w pierwszym czytaniu i do tego będzie nawoływała Konfederacja.
Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem posłów Michała Wawera i Romana Fritza, 20 maja 2024 r.
Michał Wawer: – Platforma Obywatelska ma ogromny problem z dotrzymaniem mnóstwa swoich obietnic, natomiast z jedną obietnicą nie ma problemu. Z tą obietnicą, która na Campusie Trzaskowskiego została złożona ustami Sławomira Nitrasa, że “katolicy w Polsce będą piłowani!”. I Rafał Trzaskowski właśnie przystąpił do opiłowywania katolików w Urzędzie Miasta Stołecznego Warszawy, wydając zarządzenie, że zgodnie z zasadą neutralności światopoglądowej – oczywiście tak, jak ją rozumie Rafał Trzaskowski – jakiekolwiek symbole religijne będą zakazane w przestrzeni publicznej, w przestrzeni służącej do obsługiwania klientów w Urzędzie Miasta Stołecznego, jak również w trakcie wydarzeń organizowanych przez Urząd Miasta Stołecznego Warszawy.
W kogo to – teoretycznie dotyczące wszystkich religii – zarządzenie jest skierowane, nie mamy chyba żadnych wątpliwości. Dlatego, że nikt nie ma wątpliwości, że Rafał Trzaskowski będzie dalej występował na tle świecy chanukowej w czasie obchodów wspierających żydowską tradycję i religię. Nikt nie ma wątpliwości, że nadal pieniądze będą płynąć na meczety i organizacje muzułmańskie działające w Warszawie. Nie, to jedynie katolicki urzędnik pracujący w Urzędzie Miasta Stołecznego będzie ścigany za to, że odważył się postawić malutki obrazek z Matką Boską koło swojego komputera, żeby móc w czasie swojej pracy również wyrażać swoją religię na swoim własnym urzędniczym biurku. Na coś takiego nie może być zgody nie tylko żadnego katolika, ale żadnego cywilizowanego człowieka.
Wolność sumienia, wolność religii to jest coś, co należy do naszego dziedzictwa kulturowego, cywilizacyjnego. Co jest wpisane również do Konstytucji. Konstytucji, która gwarantuje wolność sumienia i religii w artykule 25 i stanowi, że możliwość uzewnętrzniania religii może być ograniczona wyłącznie ustawowo, wyłącznie w wyjątkowych przypadkach. Zarządzenie Rafała Trzaskowskiego nie jest formą ustawową, a reguły, które wprowadza, w żaden sposób nie odnoszą się do jakichś sytuacji wyjątkowych, do sytuacji szczególnych.
Dlatego Konfederacja będzie wspierać wysiłki wszelkich urzędników, wszelkich prawników, którzy postanowią z tym zarządzeniem Rafała Trzaskowskiego pójść do sądu i tam się z nim mierzyć.
Przypominamy, że istnieje cały szereg wyroków Sądu Najwyższego. Również tych sprzed 2015 roku, czyli takich, które teoretycznie Platforma Obywatelska powinna uznawać, respektować i wspominać jako moment niekwestionowanego trwania polskiego sądownictwa, jeszcze przed tym kryzysem, który Platforma wspólnie z PiSem wywołały. Więc szereg orzeczeń Sądu Najwyższego, zgodnie z którymi krzyż nie obraża i może być umieszczany również w urzędach publicznych, w instytucjach publicznych, w przestrzeni publicznej.
A jakby było mało orzeczeń Sądu Najwyższego, to jest również uchwała Sejmu. Uchwała z 3 grudnia 2009 roku. Przegłosowana przez Platformę Obywatelską i jej koalicjanta Polskie Stronnictwo Ludowe! W tej uchwale czytamy, że znak krzyża jest nie tylko symbolem religijnym i znakiem miłości Boga do ludzi, ale w sferze publicznej przypomina o gotowości do poświęcenia dla drugiego człowieka, wyraża wartości budujące szacunek dla godności każdego człowieka i jego praw, że zarówno jednostka, jak i wspólnoty mają prawo do wyrażania własnej tożsamości religijnej i kulturowej, która nie ogranicza się do sfery prywatnej.
Donald Tusk, człowiek odpowiedzialny za tę uchwałę, bo to za jego większości ta uchwała przeszła przez Sejm, powinien o tej uchwale pamiętać. Tym bardziej, że obecnie próbuje rządzić państwem przy użyciu uchwał sejmowych i niejednokrotnie przeciwstawia właśnie, że te uchwały sejmowe są czymś wyższym niż wyroki Trybunału Konstytucyjnego, niż ustawy, niż nawet zapisy Konstytucji.
Więc o tej uchwale sejmowej, która wyszła spod jego ręki, premier Tusk powinien pamiętać i przywołać swojego podwładnego Rafała Trzaskowskiego do porządku.
Szanowni Państwo, krzyże były przez ostatnie dwa tysiące lat, były długo przed Trzaskowskim; krzyże przetrwały wiele imperiów, wiele osób o wiele potężniejszych niż Trzaskowski, które próbowały tych krzyży zakazywać i je rugować z przestrzeni publicznej. Krzyże były, są i będą długo po tym, jak wszyscy na świecie o Rafale Trzaskowskim zapomną. I Rafał Trzaskowski powinien o tej brutalnej prawdzie pamiętać.
• To prawda. Z uposażenia poselskiego po prostu zrezygnowałem (tak jak niegdyś z 500+) • Powiem więcej. Uważam, że ludzi powinno być stać na to, aby się stać posłem na Sejm RP! • Albo Kohut albo Fritz! • Jestem ze Śląska, a moją Ojczyzną jest Polska!
⏰To prawda. Z uposażenia poselskiego po prostu zrezygnowałem (tak jak niegdyś z 500+) ⏰Powiem więcej. Uważam, że ludzi powinno być stać na to, aby się stać posłem na Sejm RP! ⏰Albo Kohut 🇪🇺 albo Fritz 🇵🇱 ! ⏰Jestem ze Śląska, a moją Ojczyzną jest Polska!@KONFEDERACJA_… https://t.co/i7nG6hVAvH
Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem wicemarszałka Sejmu Krzysztofa Bosaka i posła Romana Fritza, 25 kwietnia 2024 r.
Krzysztof Bosak: – Jesteśmy tuż po expose w sprawach polityki zagranicznej ministra Radosława Sikorskiego. Gorący komentarz od Konfederacji do treści wystąpienia jeszcze przed debatą sejmową, która zacznie się dosłownie za moment. I w której wraz z posłem Romanem Fritzem, z którym reprezentujemy wspólnie Konfederację w Komisji Spraw Zagranicznych, będziemy w tej debacie uczestniczyć, odniesiemy się do tych wątków. Natomiast nasz komentarz na gorąco. Żeby już było wiadomo, co myślimy, krótkie odniesienie.
Przede wszystkim, jeżeli to było expose o polityce zagranicznej, to obraz, który idzie w świat jest taki, że polityka zagraniczna nadal jest bardzo silnie zakładnikiem polityki wewnętrznej! Gdyby zrobić statystykę czasu, ile było odniesień do sytuacji politycznej na świecie, a ile było odniesień do sytuacji w Polsce, to nie wiem, czy nie byłoby to 50-50. Polemika z wewnętrznymi rywalami upodobniła to wystąpienie bardziej do wystąpienia kampanijnego z kampanii do Parlamentu Europejskiego niż do dojrzałego expose poświęconego wyłącznie racji stanu. To oczywiście prawo każdego ministra.
Ministrowie z reguły są politykami i toczy się kampania wyborcza. Natomiast sygnał za granicę idzie jasny: Polska jest skonfliktowana, polska klasa polityczna jest podzielona. Mieliśmy natychmiastowe tego potwierdzenie w postaci polemicznej konferencji prasowej prezydenta Andrzeja Dudy. Zamiast współdziałania konstytucyjnych władz, czyli prezydenta i rządu, mamy publiczne polemiki prowadzone przez media w dniu prezentowania tu, w Sejmie, założeń prowadzonej polityki zagranicznej.
Dla każdego ambasadora, który był dzisiaj tutaj w gmachu polskiego Sejmu, po dzisiejszym dniu, po tych kilku godzinach, przed słuchaniem debaty między partiami jest już najzupełniej jasne, że tutaj ci, którzy pełnią najwyższe konstytucyjne urzędy, nie grają do jednej bramki. I niestety, ja oceniam po wysłuchaniu tego, że był to wybór ministra Radosława Sikorskiego, który swój temperament polemiczny dał na plan pierwszy, a analityczne, merytoryczne założenia wychodzące z odpowiednich departamentów NSZ – na plan drugi.
Druga rzecz, która się rzuca w oczy, niebywały chaotyzm tego wcale nie tak długiego wystąpienia. Do tych samych wątków minister wracał po 3-4 razy, raz omawiał je w jedną stronę, raz w drugą, wątek obronności znikał i powracał, wątek strategii polskiej polityki w Unii Europejskiej znikał i powracał! Wątek założeń naszej polityki wschodniej, wątek Rosji, powracający wielokrotnie. Jeżeli ktoś spoza europejskiego obszaru słuchał tego wystąpienia, to mógłby odnieść wrażenie, że głównym tematem polskiej polityki zagranicznej jest PiS, integracja europejska i Rosja. Wszystkie pozostałe sprawy są w zasadzie drugoplanowe. Nawet nie Ukraina, tylko właśnie Rosja. Minister Spraw Zagranicznych posunął się do udzielania rad społeczeństwu rosyjskiemu i rosyjskim elitom, co do tego, jak rządzić własnym państwem.
Wydaje mi się, że powinniśmy się skupić tu, w Sejmie, na definiowaniu własnej racji stanu, niż na takich publicystycznych filipikach. Przesadnemu skupieniu na PiS-ie, Unii Europejskiej i Rosji towarzyszyło pominięcie lub śladowe wzmiankowanie całych innych pozostałych kontynentów, gdzie dosłownie akcenty poświęcone Azji i Ameryce Łacińskiej można policzyć na palcach jednej lub dwóch rąk. O Afryce nie jestem pewien, czy w ogóle zostało wspomniane, nie mówiąc o zdefiniowaniu naszego interesu narodowego, naszej racji stanu w odniesieniu do konkretnych subregionów ogromnego przecież i dynamicznie rozwijającego się gospodarczo i ludnościowo kontynentu afrykańskiego. Tak naprawdę ten chaotyzm i to pominięcie dużych obszarów świata i ważnych obszarów toczącej się rywalizacji strategicznej należałoby określić jednym słowem: prowincjonalizm!
To było przemówienie na swój sposób niestety prowincjonalne i politykę zapowiadaną czy wyrażaną w taki sposób upodabnia to do polityki prowadzonej wcześniej przez PiS, mającej dokładnie te same cechy. I chyba nie jesteśmy tu zaskoczeni, bo pamiętamy, że Radosław Sikorski był także członkiem rządów PiSu, więc jest jednym z tych polityków, gdzie PiS i Platforma mogą się wymieniać kadrami.
Następna sprawa, to odnieśmy się do Unii Europejskiej. To, co mówił Radosław Sikorski, to był właściwie zbiór różnego rodzaju ogólników potwierdzających jego wiarę w integrację europejską. Sformułowań doskonale znanych z debat. Sam takie debaty z Radosławem Sikorskim toczyłem, gdzie występował on z pozycji otwartego, jasnego poparcia eurofederalizmu i jednocześnie towarzyszył temu brak strategii. Radosław Sikorski nie zaprezentował żadnego polskiego spojrzenia na strategię spełnienia stawianych przez Unię Europejską i popieranych przez jego partię celów polityki klimatyczno-energetycznej. Nie zaprezentował żadnej strategii na odzyskanie produktywności, ekonomicznej opłacalności przez branżę rolną czy transportową ze względu na niekorzystną dla nas politykę handlową w Unii Europejskiej. Nie zaprezentował żadnej strategii rozwiązania kryzysu migracyjnego na granicach Unii Europejskiej poza wskazaniem rzeczy słusznych, które trzeba robić, ale które nie są elementem strategii dla Europy.
Rzeczy, które wskazał Radosław Sikorski w odniesieniu do polityki migracyjnej Unii Europejskiej, są w zasadzie sprzeczne. Jego cele polityki migracyjnej są sprzeczne z właśnie przyjętym paktem o azylu, który ma na masową skalę legalizować i dystrybuować nielegalną migrację po Europie. Tymczasem Radosław Sikorski zapowiedział, że trzeba z nielegalną migracją walczyć. Mamy tutaj nie tylko brak strategii, mamy tutaj oczywistą sprzeczność.
I przede wszystkim mamy polemikę z mitami, to jeszcze powiedzmy, niektóre mity przypisywane poprzedniemu rządowi – być może słuszne – ale zwracam uwagę na to, że sam Radosław Sikorski nie ustrzegł się mitologizacji integracji europejskiej.
Po pierwsze stwierdził, że Unia staje się blokiem geopolitycznym – co nie jest prawdą. Instytucje unijne po traktacie lizbońskim, które miały odpowiadać za strategię, takie jak europejska dyplomacja, nie odgrywają żadnej roli. Mieliśmy w ostatnim czasie wręcz spektakularne pokazanie braku sprawczości europejskich instytucji. Wszystko, co istotne w polityce międzynarodowej, jest uzgadniane na poziomie międzyrządowym, czyli w ramach klasycznej dyplomacji.
Drugi mit to mit, że można zachować suwerenność i pogłębiać integrację europejską. To dogmatyczne założenie wyznawane przez Radosława Sikorskiego nie ma pokrycia w faktach, zwyczajnie nie ma pokrycia w faktach. Widać, że im więcej integracji europejskiej, tym mniej suwerenności. To jest skalowalne. Doświadczyli tego Grecy, doświadczyli tego Anglicy, którzy wyciągnęli z tego wnioski. Doświadczył tego poprzedni i obecny rząd, po prostu jest to maskowane pewnymi frazesami.
Natomiast rzecz chyba najbardziej jednoznacznie, która wybrzmiała, to zapowiadanie kompromisów! Mówienie, że poszerzenie Unii Europejskiej odbędzie się poprzez zawieranie kompromisów co do reform traktatowych. I była już zapowiedź, że te kompromisy będą polegały na znoszeniu zasady jednomyślności. Więc z jednej strony wybrzmiało, że rząd nie jest zwolennikiem reform traktatowych, ale z drugiej strony, że jest gotowy na kompromisy i nawet zostało zapowiedziane, w jakich sprawach te kompromisy zostaną dokonane. Przecież to jest zaprzeczenie jakiejkolwiek rozsądnej strategii negocjacyjnej, jeśli na starcie zapowiada się, jakie się ustępstwa zrobi i do jakiego punktu negocjacji chce się dojść!
Zostawiam Unię Europejską, przechodzę do Niemiec. Jeżeli chodzi o Niemcy, mieliśmy obszerny pasus, który w zasadzie można by, gdyby ambasada niemiecka miała wykupić w polskich mediach reklamę, to mogłoby to brzmieć dokładnie w ten sam sposób. Nie trzeba by tam zmieniać jednego słowa. I teraz, czy my jesteśmy przeciwni, żeby minister powiedział coś dla odmiany dobrego o Niemczech? Jeśli jest w tym jakaś myśl i strategia, to może i mogłoby to mieć sens. Problem jest w tym, że nie towarzyszyło temu sformułowanie żadnych oczekiwań polskich wobec Niemiec.
Miałem przyjemność jako członek grupy polsko-niemieckiej, członek Komisji Spraw Zagranicznych, widzieć materiały MSZ i w tych materiałach MSZ są formułowane nasze oczekiwania wobec Niemiec. W wypowiedzi ministra spraw zagranicznych te oczekiwania nie wybrzmiały. Rozumiemy, że zakładamy, że Niemcy są tak domyślni, że sami po prostu domyślą się, czego oczekujemy, uznają, że jest to istotne i to spełnią. Moim zdaniem polityka zagraniczna tak nie działa.
Następna sprawa, na którą warto zwrócić uwagę, moim zdaniem jednak istotna, która zostanie odczytana za granicą, to wyłączenie interesu Polaków poza expose ministra spraw zagranicznych. Minister zapowiedział, że tematyka Polaków jest tak ważna, że w zasadzie to jej – Polaków poza granicami – że jej nie poruszy, bo poruszy ją w osobnym expose, w innym czasie, nie wiadomo jakim, w innej izbie Parlamentu, czyli w Senacie. Pozornie może to wyglądać jako dowartościowanie tej tematyki. W praktyce jest to w mojej ocenie sygnał, że polska polityka zagraniczna będzie prowadzona bez związku z tym, czy interesy Polaków na Ukrainie, na Białorusi, na Litwie, w Anglii, w Niemczech i w całym szeregu innych państw świata, gdzie Polacy żyją i mają swoje interesy, czy te interesy będą zabezpieczone. Przeciwko takiemu podejściu protestujemy.
Następna sprawa, na którą warto zwrócić uwagę, to jest kwestia strategiczna wojskowa. Nie zostało zapowiedziane poparcie rządu dla tworzenia armii europejskiej. Ale zostało zapowiedziane, że mają powstawać misje wojskowe. Ich przedłużanie ma być wyłączone z zasady jednomyślności. Mają powstać europejskie siły szybkiego reagowania. Jednocześnie nie powiedziano, kto ma tym wszystkim dowodzić i jaka ma być relacja tego do NATO, że to ma być część struktury NATOwskiej. Jest to wejście w dosyć niebezpieczną retorykę tworzenia jakichś autonomicznych sił europejskich. W naszej ocenie tworzenie żadnej euroarmii ani w formie sił szybkiego reagowania, ani w formie misji wojskowych głosowanych większościowo nie jest zasadne.
Jeżeli chodzi o Unię Europejską, no miękko można powiedzieć, miękko, miękko, bardzo mięciutko! Jeżeli chodzi o politykę historyczną, “bolesne zdarzenia z przeszłości”. Jakież to bolesne zdarzenia z przeszłości, pozostało tylko się domyślać. Co w sprawie bolesnych zdarzeń z przeszłości minister zapowiedział? Zapowiedział poszukiwanie prawdy! Czyli prawda, zdaniem ministra, jeszcze nie jest znana! Będzie jej poszukiwał. Przez ile lat? Z kim? Ze stroną ukraińską, gdzie liczy na współpracę w zakresie poszukiwania prawdy. Obserwując ostatnie kilka lat, pozostaje tylko życzyć powodzenia.
Jeżeli chodzi o Izrael, również mięciutko. Pozornie padło kilka asertywnych zdań, ale zwracam uwagę, że potępienie padło wyłącznie w odniesieniu do zamordowania uczestników konwoju humanitarnego, w którym był obywatel Polski. Natomiast nie padło w ogóle słowo potępienia dla zbrodni wojennych wszystkich pozostałych! Padły tylko jakieś ogólnikowe sformułowania typu, że jesteśmy ciekawi, co Izraelczycy mają zamiar zrobić z 5 milionami Palestyńczyków. Czy ciekawość jest treścią polskiej dyplomacji? W mojej ocenie polska dyplomacja dobrze wie, jakie Izrael ma zamiary, ponieważ pokazuje to praktycznie codziennie. Polska powinna mieć swoje stanowisko w tej kwestii, np. czy prawa człowieka powinny być respektowane, czy może przymykamy na to oko; czy prawo międzynarodowe ma być szanowane, czy nie! Czy potępiamy zbrodnie wojenne, czy na ten temat milczymy. No i minister Sikorski, jeżeli by czytać jego przemówienie literalnie, potępił zbrodnie Hamasu, słusznie, nie potępił zbrodni Izraela – niesłusznie.
Jeżeli chodzi o imigrację: trzeba ukrócić nadużycia, trzeba rozliczyć aferę wizową, trzeba migrację nielegalną zatrzymać. Natomiast nie zgadzamy się z tym, że trzeba tworzyć podstawy dla legalnej migracji. Otóż te podstawy już istnieją! Trzeba co najwyżej je zacieśnić. W kwestii białej księgi nadużyć wizowych, przygotowałem już pismo do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, dziś ono będzie wysłane z prośbą o udostępnienie nam tej białej księgi. Chcemy się zapoznać, co też MSZ w białej księdze nadużyć wizowych przewiduje, jakie modyfikacje planuje.
To trzeba koniecznie posłuchać i obejrzeć! Poseł Roman Fritz w imieniu Klubu Poselskiego Konfederacji zabrał głos w sprawie “Pierwszego czytania poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym oraz niektórych innych ustaw”.
Rozjechał nie tylko merytorycznie projekt ustawy, ale zrobił to również w niezwykłym stylu! A mina europosła Łukasza Kohuta (pod koniec tego nagrania), który słuchał tego przemówienia stojąc na galerii sejmowej, mówi wszystko jakiej wagi był cios wymierzony przez posła Romana Fritza.
Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem posłów Michała Wawera i Romana Fritza, 6 marca 2024 r.
Michał Wawer: – Propozycje projektów ustaw, uchwał, zmian Konstytucji dotyczące sądownictwa, przedstawione przez ministra Bodnara, to jest niestety upiorna parodia tego, co proponowała Konfederacja w zakresie resetu konstytucyjnego. My przedstawiliśmy propozycję, żeby wyzerować skład Trybunału Konstytucyjnego i powołać na to miejsce nowych sędziów, obdarzonych zaufaniem całego społeczeństwa. Wybranych jednomyślnie w drodze nowelizacji Konstytucji przez cały Sejm.
Minister Bodnar wyszedł z propozycją, żeby owszem, wyzerować skład Trybunału Konstytucyjnego, ale następnie powołać nowy skład jednostronnie, decyzją wyłącznie większości rządzącej. Czyli można by się spodziewać, że byłby to skład nieuznawany przez połowę społeczeństwa. Byłby to skład akceptowalny tylko dla Platformy Obywatelskiej i premiera Tuska. Skład politycznych cyngli, których zadaniem byłoby zwalczanie PiSu. Zwalczanie prawicy, zwalczanie połowy społeczeństwa, których reprezentuje polska prawica w ramach Trybunału Konstytucyjnego.
Mamy projekt ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. Tu również Konfederacja proponowała wyzerować skład, powołać nowy skład obdarzony zaufaniem całego społeczeństwa. Od ministra Bodnara dostajemy projekt, żeby wyzerować obecny skład i powołać nowy skład, wybierany wyłącznie przez sędziów z tzw. starego rozdania. Czyli sędziów tych, których jeszcze mandaty są niekwestionowane. Całkowicie pomijając sędziów, którzy od kilku lat zasiadają w polskich sądach, są zaprzysiężeni przez prezydenta, wydają wyroki. Na podstawie tego projektu ustawy mieliby się stać sędziami drugiej kategorii, nieuprawnionymi do brania udziału w decyzji o powołaniu Krajowej Rady Sądownictwa.
Efektem byłby KRS zdominowany przez [osoby sprzyjające] Platformie Obywatelskiej, ministrowi Bodnarowi. KRS nieuznawany przez połowę Sejmu. Nieuznawany przez połowę polskiego społeczeństwa.
Te propozycje, które minister Bornar przedstawia, zamiast cokolwiek naprawiać, zamiast w czymkolwiek pomagać, są propozycjami pogłębiającymi chaos, doprowadzającymi do tego, że wyrwa, że dualizm w polskim systemie sądowym byłby jeszcze głębszy. Że jeszcze większy problem mielibyśmy z tym, że kiedy polski obywatel dostaje do ręki wyrok sądu, to tak naprawdę nie wie, czy ten wyrok jest wiążący. Czy ten wyrok się nadaje do wykonania. Czy tego wyroku za kilka miesięcy lub za kilka lat jakiś kolejny skład Trybunału Konstytucyjnego, jakiś kolejny sędzia nie przewróci. Nie powie, że to jest wyrok nieistniejący, który nie ma zastosowania, który można wyrzucić do kosza! Nie takiego resetu konstytucyjnego potrzebujemy.
Konfederacja podtrzymuje swoją propozycję dogadania się w ramach całej sceny politycznej. Wypracowania propozycji, która będzie akceptowalna dla wszystkich. Spotkaliśmy się w tej sprawie z prezydentem. Wysłaliśmy zaproszenia na konsultacje do innych klubów poselskich, do ministra sprawiedliwości Bodnara. Niestety, do tej pory na te nasze zaproszenia nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Ewidentnie nowa koalicja rządząca nie jest zainteresowana rozwiązaniem problemów polskiego sądownictwa. Chce jedynie dokonać skoku na Trybunał Konstytucyjny, na KRS. Jedyne, co ich interesuje, to przejęcie kontroli, przejęcie władzy, a nie rozwiązanie realnych problemów polskiego sądownictwa. Na to nie będzie zgody Konfederacji.
Poseł Roman Fritz podczas konferencji prasowej Konfederacji nt. bezpieczeństwa Polski, 24 lutego 2024 r.
– Polska armia jest bezbronna. Bezbronne jest przede wszystkim polskie społeczeństwo. Dlatego, że na wypadek jakiegokolwiek konfliktu na naszym terytorium, nie funkcjonuje coś takiego jak obrona cywilna. Obrona cywilna, która za poprzedniej komuny była czymś sztandarowym. Wszyscy musieliśmy mieć przeszkolenia jak się zachować nie tylko jeśli chodzi o pierwszą pomoc. Kwestia ewakuacji ludzi. Kwestia zabezpieczenia schronów.
W tej chwili, kiedy wysyłamy te miliardy środków, złotych na Ukrainę to nie wydajemy tych miliardów na obronę cywilną, która jest nam niezbędna na wypadek konfliktu. Nie mamy programów powszechnych szkoleń z obrony cywilnej.
Program budowy strzelnic, który rząd Prawa i Sprawiedliwości kiedyś starał się promować, praktycznie nie ruszył z miejsca. Polskie społeczeństwo jest rozbrojone. Ile mamy sztuk broni po domach? Jest bardzo trudno uzyskać pozwolenie na broń. Wręcz są akcje nakierowane na to, żeby ludzie w Polsce nie mieli tej broni. I w mediach głównego nurtu często się słyszy, że co by to było jakby Polacy byli uzbrojeni.
Nie buduje się nowych schronów. Schron to jest podstawa, żeby w ogóle przetrwać jakikolwiek konflikt w danej perspektywie czasowej. Po rozejrzeniu się po Polsce okazuje się, że schrony, które w Polsce istnieją mogą zabezpieczyć potrzeby co najwyżej 3% ludności. Tylko, że one wyglądają jak zabytki! Często się do niczego nie nadają. Podejrzewam, że podana wartość 3% jest zbyt optymistyczna.
Nie mamy przepisów dotyczących obrony cywilnej. Była ustawa w 2020 r., która powinna te kwestie doprecyzować, zapomniano o obronie cywilnej. (…) Nie ma przepisów, które chociaż powiedzą kto jest odpowiedzialny za doprowadzenie danego schronu do porządku. Czy to władze lokalne? Czy może inne służby? (…)
Konferencja prasowa Konfederacji w temacie bezpieczeństwa z udziałem posłów Krzysztofa Tuduja i Romana Fritza, 23 lutego 2024 r.
Krzysztof Tuduj: – Polska za rządów PO-PiS nie jest krajem bezpiecznym. Konfederacja bardzo regularnie monituje w tych sprawach związanych z bezpieczeństwem. Zwracamy uwagę, że te kwestie wymagają bardzo poważnego podejścia. Wiele lat zaniedbań, wiele lat nieodpowiedzialności to jest charakterystyka rządów ostatnich dekad, a nie ostatniego roku.
Duże donacje sprzętowe, materiałowe, jeżeli chodzi o uzbrojenie, przekazaliśmy na Ukrainę. To tzw. przekazywanie odbywało się bez głębszej refleksji na temat zdolności i utrzymania zdolności bojowych polskiej armii.
Mało tego, mijają 2 lata wojny i tych braków, tych deficytów, które mamy wciąż nie udało się w odpowiednim stopniu odbudować. Brakuje nam czołgów, brakuje nam wozów bojowych piechoty. I same nawet czołgi, które miały być zakupione z Korei, za kredyty również z Korei i z tym są problemy. I ta sprawa nie jest konkluzywnie załatwiona.
To jest szczególnie istotne, polski przemysł zbrojeniowy nie jest odpowiednio dowartościowany. Powinna być mocna orientacja na zamówienia w polskim przemyśle zbrojeniowym, żebyśmy głównie o nasze możliwości produkcyjne zbroili naszą armię. Oczywiście w ramach technologicznych możliwości. Tutaj mamy świadomość jak to wygląda. Sytuacja w której większość tych środków jakie pójdą na zbrojenia będzie wspomagała gospodarki innych krajów, a nie będzie służyła również dla rozwoju Polski, nie jest korzystna.
Zwracamy uwagę na zaniedbania w tej materii. Apelujemy o pośpiech, rozsądek. Apelujemy o uzupełnianie wszystkich potrzebnych sprzętów, stanów magazynowych, rezerw. Musimy być państwem przygotowanym na wszystkie scenariusze. Tylko i wyłącznie nasza siła będzie stanowiła gwarancję odstraszania, gwarancję tego, że nie będziemy łatwym kąskiem dla imperializmu rosyjskiego czy też dla innych zagrożeń militarnych. (…)
Konferencja prasowa Konfederacji, pod hasłem “Polityka klimatyczna Unii Europejskiej to nowy totalitaryzm”, z udziałem wicemarszałka Sejmu Krzysztofa Bosaka i posła Romana Fritza, 8 lutego 2024 r.
Krzysztof Bosak: – Dziś jako Konfederacja odnosimy się do pomysłów, które pojawiły się w Komisji Europejskiej, aby przyjmować nowe, jeszcze bardziej radykalne cele redukcji emisji gazów cieplarnianych, w szczególności dwutlenku węgla, a mianowicie o 90% do 2040 roku.
W naszej ocenie jest to niewykonalne. Jest to wynikiem jakiegoś absolutnego fanatyzmu, jakiegoś ideologicznego doktrynerstwa. Polityka klimatyczna Unii Europejskiej jest polityką, która niszczy konkurencyjność europejskich gospodarek i która niszczy dobrobyt społeczeństw żyjących w Unii Europejskiej.
Społeczeństwa najbogatsze są gotowe ponosić koszty tej polityki. Społeczeństwa żyjące nieco skromniej, nieco uboższe, mające zapóźnienia rozwojowe, także z powodu komunizmu, takie jak społeczeństwo polskie, nie są w stanie unieść tych zobowiązań wynikających z już istniejących celów redukcji emisji.
Przypomnijmy, że system handlu emisjami tworzony jest mniej więcej od 2005 roku. Rozwijany jest od wielu lat. Wraz z każdym kolejnym cyklem władzy w Unii europejskiej, kolejnymi szczytami, zaostrzane są te cele. W tej chwili wskazuje się, że do 2030 roku mamy zredukować o 55%. Realizacja tego to ten słynny pakiet Fit For 55, na który zgodził się rząd Mateusza Morawieckiego. Na cel 55% zgodził się premier Morawiecki, wcześniej to był cel czterdziestokilku procentowy, przyjęty przez rząd Donalda Tuska. Przypomnijmy też, że do 2050 roku mamy osiągnąć tzw, neutralność klimatyczną.
Wszystkie te frazesy ukrywają przekonanie polityków europejskich, że są w stanie żyć w rozwiniętych, uprzemysłowionych, konkurencyjnych gospodarczo społeczeństwach i jednocześnie nie generować żadnych emisji. To absurd. To niemożliwe. Jeżeli chcą, żeby emisje z Europy były zerowe trzeba zakończyć tutaj cywilizację przemysłową. Ale wiemy, oczywiście, że to nie nastąpi. (…)
Polityka klimatyczna Unii Europejskiej wpływa nie tyle na klimat co przede wszystkim (…) na sektor energetyczny, na koszty dóbr, na transport. Ma zacząć wpływać budownictwo. Koszty tzw. transformacji wymuszonej polityką klimatyczną szacowane są w Polsce nie na miliardy, a na biliony. Bilion na transformację energetyczną. Bilion na transformację, modernizację budynków. Unia Europejska nie planuje przekazać Polsce na to żadnych środków. Za to planuje zabrać nam różne rzeczy, którymi dysponujemy. (…)
To jest świat absurdu w który nasz standard życia został wprzęgnięty. Nasza gospodarka, nasza energetyka. Mamy zamykać wszystkie nasze elektrownie, nie wykorzystywać swojego węgla. Tylko w tym samym czasie Chiny uruchamiają ogromne ilości nowych mocy wytwórczych w elektroenergetyce z węgla. I co? I nic. To jest wszystko świat absurdu. To wszystko trzeba odrzucić. Inaczej będziemy niewolnikami. Już jesteśmy coraz bardziej pchani w niewolnictwo. W niewolnictwo finansowe, niewolnictwo energetyczne. (…)
Mariusz Dzierżawski z Fundacji Pro – Prawo do życia zostałskazany prawomocnym wyrokiem na rok ograniczenia wolności i 15 000 zł kary za, jak to sam określił, utrudnianie aktywistom LGBT „działalności edukacyjnej” wśród dzieci i młodzieży. W tej sprawie z Sejmie odbyła się konferencja prasowa z udziałem posłów Grzegorza Brauna, Włodzimierza Skalika i Romana Fritza oraz Mariusz Dzierżawskiego.
Grzegorz Braun nazwał ten wyrok wyrokiem za głoszenie prawdy.
Wyrok za głoszenie prawdy!
Dzisiaj przyszli po prezesa Mariusza Dzierżawskiwgo, ale w istocie idą po Was, a Pan prezes Mariusz Dzierżawski i jego organizacja stanęli na drodze. My jesteśmy po tej samej stronie! #MuremZaDzierżawskimpic.twitter.com/h8e8n9brXd
Komentując decyzję sądu Włodzimierz Skalik zwrócił uwagę na jeden z ważnych aspektów w tej sprawie: – Dzisiaj dowody naukowe są skutecznie zwalczane we współpracy z instytucjami państwa, z wymiarem sprawiedliwości. Instytucje, które powinny chronić prawdę, dociekać prawdy, dbać o ochronę, obronę najsłabszych! Dzisiaj te instytucje są zaprzęgnięte w zwalczanie prawdy, w reprezentowanie mafijnych interesów!
Wyrok za głoszenie prawdy!
Dzisiaj dowody naukowe są skutecznie zwalczane we współpracy z instytucjami państwa, z wymiarem sprawiedliwości. Instytucje, które powinny chronić prawdę, dociekać prawdy, dbać o ochronę, obronę najsłabszych! Dzisiaj te instytucje są zaprzęgnięte w… pic.twitter.com/HJ1eHNe0sP
This website uses cookies so that we can provide you with the best user experience possible. Cookie information is stored in your browser and performs functions such as recognising you when you return to our website and helping our team to understand which sections of the website you find most interesting and useful.
Strictly Necessary Cookies
Strictly Necessary Cookie should be enabled at all times so that we can save your preferences for cookie settings.
If you disable this cookie, we will not be able to save your preferences. This means that every time you visit this website you will need to enable or disable cookies again.
Skomentuj