• MOCNE! Zgodnie z Art. 25. „Ustawy o policji”, służbę w Policji może pełnić wyłącznie „OBYWATEL POLSKI O NIEPOSZLAKOWANEJ OPINII”. Tymczasem Komenda Główna Policji analizuje możliwość zatrudniania na etaty w polskiej policji… Ukraińców.
• Czyli rozumiem, że (działając zgodnie z zapisami Ustawy) wszystkim Ukraińcom, którzy zechcą wcielić się do polskiej Policji, będziemy dawać polskie obywatelstwo? Czy może będzie zmiana Ustawy? A co z dezerterami z Ukrainy, którzy przebywają w Polsce i chcą zostać „polskimi policjantami” (a wiemy, że takich mężczyzn jest sporo)? Czy można powiedzieć, że takie osoby mają „nieposzlakowaną opinię”? Czy może Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji pójdzie jeszcze dalej i stworzy specjalne służby mundurowe składające się z obywateli Ukrainy w Polsce, aby obejść „Ustawę o policji”? To byłoby nawet ciekawe – obywatele Ukrainy w policyjnych mundurach kontrolowaliby polskich obywateli w ich własnym kraju. Przyznam, że intrygująca koncepcja.
• Szykuję kolejną interwencję poselską, bo wygląda na to, że piekło zamarza na naszych oczach. Polko i Polaku, czas się obudzić!
➡️ MOCNE! Zgodnie z Art. 25. „Ustawy o policji”, służbę w Policji może pełnić wyłącznie „OBYWATEL POLSKI O NIEPOSZLAKOWANEJ OPINII”. Tymczasem Komenda Główna Policji (@PolskaPolicja) analizuje możliwość zatrudniania na etaty w polskiej policji… Ukraińców. ➡️ Czyli rozumiem, że…
BIORĘ DWA GŁĘBSZE WDECHY I PYTAM… Szanowny Panie prezydencie, czy Polacy dobrze usłyszeli??? Bo wygląda na to, że podczas konferencji prasowej z prezydentem Ukrainy, NIE ZAPRZECZYŁ PAN jednoznacznie, że Polska przekazuje (lub dopiero zamierza przekazać) Ukrainie stały procent polskiego PKB.
❌ BIORĘ DWA GŁĘBSZE WDECHY I PYTAM… Szanowny Panie prezydencie @AndrzejDuda, czy Polacy dobrze usłyszeli??? Bo wygląda na to, że podczas konferencji prasowej z prezydentem Ukrainy, NIE ZAPRZECZYŁ PAN jednoznacznie, że Polska przekazuje (lub dopiero zamierza przekazać) Ukrainie… pic.twitter.com/HSjHLlGwZ8
• Korzystając z mojego poselskiego mandatu – wysyłam zatem także i do Pana pismo (Pan premier Donald Tusk również otrzymał podobne) w trybie interwencji poselskiej z zapytaniem, gdzie leży prawda? Wspieramy (lub zamierzamy wspierać) Ukrainę własnym procentem PKB, czy nie? Bo temat otoczony jest polityczną mgłą milczenia. Chciałbym, jako poseł Konfederacji ustalić, dokąd zmierza Polska i otrzymać precyzyjną odpowiedź.
Poseł Grzegorz Płaczek zadał w swoim piśmie skierowanym do Prezydenta Andrzeja Dudy zadał trzy pytania: 1. Czy Polska zobowiązała się, słownie lub pisemnie, do przekazania Ukrainie wsparcia finansowego na poziomie stałego (lub zmiennego) odsetka polskiego PKB? Jeśli tak to proszę o podanie szczegółów, jaki to procent i na jaki czas? 2. W jakiej postaci zostało to zobowiązanie podjęte – umowa ustna czy pisemna? Jeśli umowa pisemna, to proszę o przesłanie tej umowy. 3. Kto dokładnie (z imienia, nazwiska i funkcji) w imieniu Polski podjął/podpisał taką decyzję?
– Protokół o zmianie umowy z Ukrainą słuszny, choć wiele lat spóźniony. Wzrastająca przestępczość bezpośrednio związana z imigracją, także z Ukrainy, to fakt. Przypadki pijanych kierowców i innych przestępców zza wschodniej granicy to już po prostu plaga.
Kilka dni temu cała Polska żyła makabrycznym mordem niedaleko stąd na Woli, gdzie głównym podejrzanym jest Andrij S. – tutaj już wspominany. Tacy zwyrodnialcy nie mogą pozostać bezkarni. W zeszłym roku ponad 17 tys. przestępstw popełniali cudzoziemcy. Mamy też do czynienia z bezczelnym łamaniem zakazów sądowych.
Konfederacja oczywiście będzie głosować za spóźnionym, acz potrzebnym, mechanizmem pociągania do odpowiedzialności obywateli Ukrainy. Tak, by nie mogli ucieczką na Ukrainę unikać kary.
Konfederacja będzie głosować „ZA” spóźnionym, ale potrzebnym mechanizmem pociągania do odpowiedzialności obywateli Ukrainy, tak by nie mogli ucieczką na Ukrainę unikać kar. pic.twitter.com/B9Aa6Ao6ib
Zderzenie Polski z ukraińskim lobbingiem w UE już jest brutalne i będzie jeszcze gorzej. Polska klasa polityczna z perspektywy ukraińskiego dużego biznesu to leszcze pracujące wyłącznie mało skutecznymi metodami i operujące śmiesznie małymi budżetami. W polskiej polityce Ukrainą zajmowali się przez 30 lat inteligenci z uniwerków, a na Ukrainie obecnie polityką europejską zajmują się technokraci z oligarchicznego biznesu. Jeśli ktoś rozumie tę różnice to właściwie nie trzeba nic dodawać.
Zderzenie Polski z ukraińskim lobbingiem w UE już jest brutalne i będzie jeszcze gorzej. Polska klasa polityczna z perspektywy ukraińskiego dużego biznesu to leszcze pracujące wyłącznie mało skutecznymi metodami i operujące śmiesznie małymi budżetami. W polskiej polityce Ukrainą… https://t.co/z4unyzNwxa
Europejscy przywódcy ograniczają rozmowy na temat rozszerzenia do minimum. Zwłaszcza że do wyborów europarlamentarnych pozostały zaledwie trzy miesiące. Niektórzy urzędnicy Unii Europejskiej powiedzieli Politico.eu, że wolą utrzymać w tajemnicy prace nad przygotowaniami do ostatecznej integracji Ukrainy, Mołdawii i szeregu krajów Bałkanów Zachodnich – zwłaszcza w kontekście skutków jakie to będzie miało dla europejskich rolników.
„Bądźmy szczerzy: nikt nie chce mówić o tym [rozszerzeniu] przed wyborami europejskimi” – powiedział jeden z urzędników Unii Europejskiej.
Ukraina przygotowuje się do wejścia do UE, ale Bruksela woli o tym nie mówić⤵️
Europejscy przywódcy ograniczają rozmowy na temat rozszerzenia do minimum, zwłaszcza że do wyborów europarlamentarnych pozostały zaledwie trzy miesiące. Niektórzy urzędnicy UE powiedzieli… pic.twitter.com/XkNsAjq7np
Zniszczona wojną Ukraina, licząca prawie 44 miliony mieszkańców, byłaby największym obszarem w bloku. Biorąc pod uwagę liczbę mieszkańców, Kijów miałby znaczące wpływy w Parlamencie Europejskim i Radzie Unii Europejskiej.
Ukraina, będąc członkiem Unii Europejskiej, będzie miała jeden z najniższych PKB. Stanowiłoby to ogromne obciążenie dla polityki spójności. Jak wynika z wewnętrznej notatki Rady UE zeszłej jesieni, włączenie Ukrainy do Unii Europejskiej może oznaczać, że w ciągu siedmiu lat do tego kraju popłynie około 186 miliardów euro z funduszy UE.
Krystian Kamiński na serwisie X [wytłuszczenia w tekście pochodzą od redakcji]
1 marca „Wall Street Journal” ujawnił konkretne zapisy projektu porozumienia pokojowego jakie Rosjanie przedstawili w czasie rozmów pokojowych w Stambule w czasie negocjacji rozpoczętych 29 marca 2022 r. Dokument pochodzi z 14 kwietnia, a więc określa finalny, lub bliski finalnego kształtu projektu. Powołując się na kompletny dokument amerykański dziennik twierdzi, że Moskwa domagała się od Ukrainy:
– deklaracji trwałej neutralności, czyli niewstępowania do NATO, ale także nieprzyjmowania żadnego uzbrojenia z zachodu. Rosja kompromisowo zgadzała się natomiast na integrację Ukrainy z Unią Europejską;
– pozostania Krymu pod kontrolą Moskwy, Ukraińcy gotowi byli nawet na zamrożenie tego stanu rzeczy na 99 lat. Pozostałe obszary zajęte przez Rosjan miały pozostać pod ich kontrolą tymczasowo, do czasu rozstrzygnięcia jego statusu w bezpośrednich rozmowach Władimira Putina z Wołodymyrem Zełenskim;
– urzędowego statusu dla języka rosyjskiego na Ukrainie, co zostało z miejsca odrzucone przez Ukraińców;
– gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy jakie miały udzielić USA, Francja, Wielka Brytania, Chiny oraz Rosja. Państwa-gwaranci byłyby zobowiązane do „wypowiedzenia traktatów i porozumień międzynarodowych niezgodnych z trwałą neutralnością Ukrainy”, w tym wszelkich obietnic dwustronnej pomocy wojskowej. W sprawie gwarancji miał zostać zawarty formalny traktat, w przeciwieństwie do memorandum budapeszteńskiego z 1994 r., które mocy traktatowej nie miało;
– Ukraina nalegała, by wśród gwarantów znalazła się Turcja. Rosja chciała ustanowienia w tej roli Białorusi. Jakże znamienne, że żadna ze stron, także Kijów, nie widziała w roli gwaranta Polski. Podkreślmy, że działo się to w okresie, w którym Polska była czołowym dawcą uzbrojenia dla Ukrainy i stymulatorem takich działań wśród państw zachodnich, głośnym heroldem radykalnie antyrosyjskiego kursu;
– międzynarodowe gwarancje bezpieczeństwa nie miałyby zastosowania do Krymu i miasta Sewastopol, co z drugiej strony oznacza, że formalny status reszty obszarów Ukrainy zajętych przez Rosjan był w grze;
– Rosja chciała także wzajemnego uchylenia wszelkich sankcji oraz wycofania się Kijowa ze skarżenia przedstawicieli rosyjskich władz cywilnych i wojskowych przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości i uznania jego jurysdykcji na tej płaszczyźnie;
– Moskwa chciała, aby Siły Zbrojne Ukrainy zostały zredukowane do 85 tys. żołnierzy, 342 czołgów i 519 systemów artyleryjskich. Z dokumentu wynika, że podczas negocjacji strona ukraińska zażądała 250 000 żołnierzy, 800 czołgów i 1900 systemów artyleryjskich. Rosja chciała, aby zasięg ukraińskich rakiet został ograniczony do 40 kilometrów. Kijów nie zgodził się na ten warunek przedstawiając parametry: 800 czołgów, 1900 dział oraz do 2400 jednostek opancerzonych pojazdów bojowych, a także do 245 tys. ludzi w siłach zbrojnych.
Podsumowując, redaktorzy „Wall Street Journal” ocenili, iż treść proponowanego przez Rosjan porozumienia „wydaje się luźno opierać się na traktacie z 1990 r., który utworzył zjednoczone Niemcy, na mocy którego wojska Związku Radzieckiego opuściły Niemcy Wschodnie pod warunkiem, że kraj ten wyrzeknie się broni nuklearnej i ograniczy liczebność swojej armii”.
Rzecz ciekawa, ponieważ opis dany przez amerykański dziennik pokrywa się z tym, co Władimir Putin zaprezentował 17 czerwca 2023 r. przywódcom państw afrykańskich w czasie moskiewskiego szczytu, na którym liderzy RPA, Egiptu, Komorów, Senegalu, Zambii, Ugandy i Republiki Kongo proponowali swój projekt porozumienia pokojowego między Moskwą i Kijowem. Ileż wówczas było w Polsce śmiechu nad tą inicjatywą. I ileż tradycyjnego i tyleż automatycznego wskazywania na „ruską propagandę”.
Putin konkretyzował wówczas w wywiadzie warunki w kwestii ukraińskich zdolności obronnych także poprzez ograniczenie liczebności Gwardii Narodowej do 15 tys., jednostek opancerzonych pojazdów bojowych do 1029, systemów artylerii rakietowej do 96, dział przeciwpancernych do 96, moździerzy wielkokalibrowych do 147, przenośnych systemów obrony powietrznej do 608 i samolotów wsparcia bojowego do 102. Rosyjski przywódca twierdził, że projekt porozumienia pokojowego składał się z 18 punktów i to Kijów je odrzucił. W lutym rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow utrzymywał, że przyczynił się do tego wydatnie ówczesny premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson namawiając Ukraińców do kontynuowania walki. To samo napisał właśnie „Wall Street Journal”. To samo, komentując wywiad Putina dla Tuckera Carlsona, mówił prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan.
Warto uwypuklić ten aspekt w Polsce, gdzie nie tyle ukraińska propaganda, co propaganda naszych własnych polityków i mediów, kopiująca dobrowolnie narrację tej pierwszej, zapewniała polskich obywateli, że Ukraińcy nie oddadzą nawet guzika, bo i po co, skoro pełne zwycięstwo jest tylko kwestią czasu. Tymczasem Ukraińcy byli gotowi co najmniej do rozmowy o tak dalekich koncesjach, co odzwierciedla ich ówczesną ocenę sytuacji. „Wall Street Journal” twierdzi wręcz, że władze Ukrainy były o krok od podpisania się pod wyżej wymienionymi warunkami. Przypomnę jeszcze raz, że w czasie, gdy administracja Wołodymyra Zełenskiego oceniała sytuację jako tak krytyczną, Jarosław Kaczyński proponował wprowadzenie na Ukrainę wojsk państw NATO pod flagą misji ONZ.
Rozmowy prowadzące do Stambułu rozpoczęły się jeszcze 28 lutego w Homlu na Białorusi, gdzie delegacja ukraińska przybyła polskim śmigłowcem, co pokazuje, że władze Ukrainy od początku nie czuły się pewnie w Kijowie. Łącznie odbyło się kilka rund rozmów, w tym dwie w trybie wideokonferencji.
Rozmowy te, jak sądzę, strona ukraińska prowadziła na poważnie. Mediatorem była Turcja, państwo poważne, silne, z poważnymi lewarami na obie strony, m. in. jako strażnik czarnomorskich cieśnin. Państwo, którego znaczenie dla Rosji i Ukrainy potwierdziły wynegocjowane i egzekwowane od lipca 2022 r., z jego pomocą, umowy zbożowe. W negocjacje swój autorytet mocno zaangażował sam prezydent Recep Tayyip Erdogan, osobiście otwierający ich rozpoczęcie w Stambule, a bezpośrednio wykonawczą rolę odgrywał w ich aranżowaniu Ibrahim Kalin, zaufany człowiek Erdogana, wówczas jego rzecznik, a obecnie szef potężnej Narodowej Organizacji Wywiadu (MIT). O tym jakie znaczenie Ukraińcy przydawali Turcji świadczy, że właśnie ją chcieli dokooptować jako gwaranta ewentualnego porozumienia pokojowego. Zaznaczmy, że Erdogan pod koniec lutego znów wezwał do rozmów pokojowych, co pokazuje jak bardzo różni się polityka turecka od polskiej. Powinni to wziąć pod uwagę niektórzy teoretycy polityki zagranicznej, szczególnie z zaplecza PiS, jak chociażby Przemysław Żurowski vel Grajewski, którzy uważają Turcję od lat za strategicznego sprzymierzeńca w radykalnej polityce rozgromienia Rosji.
Jak już zauważyłem informacje jakie komentują obrazują też nikłość politycznej roli Polski, mimo ogromnego zaangażowania, mierzonego setkami czołgów i innych jednostek sprzętu wojennego, milionów przyjętych migrantów, miliardów wydanych pieniędzy, granicy otwartej na miliony ton ukraińskich produktów. Od razu… od samego początku. W dodatku rząd PiS roił o formach zaangażowania bezpośredniego, żołnierzach na Ukrainie. Tymczasem same władze Ukrainy nie widzą dla nas żadnej podmiotowej politycznie roli. Nie lubię kolokwializmu w pisaniu o poważnych sprawach, nie lubię też przesady, ale podsumowując naszą politykę ostatnich dwóch lat, można odnieść wrażenie, że była to polityka „osoby bardzo naiwnej” (można sprawdzić synonim).
Wielu polskich komentatorów podkreśla dziś, że słusznie iż Ukraina odrzuciła porozumienie pokojowe, bowiem od marca 2022 r. zdołała odzyskać kontrolę nad obszarami obwodów czernihowskiego, charkowskiego i chersońskiego, wówczas zajmowanymi przez Rosję. To prawda tyle, że gra się nie skończyła, a sytuacja na froncie staje się coraz bardziej niekorzystna dla Ukraińców.
Komentatorzy ci twierdzą też, że gwarancje zawarte w porozumieniu byłyby warte tyle ile papier, na którym je spisano, a Rosja wykorzystałaby moment „pieriedyszki” do szybkiej odbudowy potencjału i przypuszczenia ataku już w sposób zaplanowany adekwatnie do sił i morale Ukraińców, a nie znacznie poniżej ich poziomu, jak w lutym 2022 r. Po pierwsze, o ile rewelacje amerykańskiego dziennika, a wcześniej Putina i Erdogana są prawdziwe, to gwarancje miały mieć charakter traktatowy. Gwaranci nie mogliby nie wypełniać ich bez konsekwencji dla swojej politycznej i militarnej wiarygodności.
Po drugie – Ukraina już istnieje dzięki wsparciu Zachodu. Bez jego wsparcia materialnego i finansowego, wsparcia w postaci satelitarnego systemu świadomości pola walki, bez osłony strategicznej w postaci arsenałów nuklearnych Zachodu, Ukraina już dawno przegrałaby tę wojnę. W sensie geopolitycznym Ukraina jest już marchią Zachodu, całkowicie od niego, czy właściwie od USA zależną. I to one mają ogromny wpływ, z biegiem czasu coraz większy, na to, jakie rozwiązanie polityczne Ukraińcy dostaną na papierze przy stole rozmów. Czy jesteśmy przekonani, że będzie ono dla Ukrainy znacząco hojniejsze od warunków z marca 2022 r. w perspektywie prawdopodobnego powrotu Donalda Trumpa na fotel prezydenta USA?
Po trzecie w końcu Ukraina odzyskała pewien zakres terytorialny za cenę gargantuicznych strat ludzkich i materialnych. Te pierwsze są mierzone nie tylko wojskowymi i cywilnymi ofiarami działań zbrojnych, ale też wielkim potokiem emigracji, która zredukowała zaludnienie Ukrainy do mniej niż 30 mln. Ze względu na ruinę materialną ci emigranci nie mają i jeszcze przez jakiś czas nie będą mieli do czego wracać. Dalsza wojna zmniejsza szanse ich powrotu. Kto więc bardziej potrzebuje wytchnienia? Rosja już przestawiająca się na gospodarkę wojenną, czy rujnowana Ukraina i Zachód, który, jak napisałem to dwa tygodnie, wciąż nie zdołał uruchomić na potrzeby zbrojeń takiego potencjału przemysłowego jak Rosja? Komu więc ta wojna przynosi najwięcej korzyści, a komu znacznie więcej strat bądź ryzyka? Na razie już tylko stawianie takich pytań wywołuje w głównym nurcie polskiej polityki i mediów zarzucanie oskarżeniami. Przy czym Polska jest już chyba jednym z ostatnich państw z tego rodzaju poprawnością polityczną.
POROZUMIENIE POKOJOWE W STAMBULE: ROSYJSKIE WARUNKI I UKRAIŃSKA DECYZJA
1 marca „Wall Street Journal” ujawnił konkretne zapisy projektu porozumienia pokojowego jakie Rosjanie przedstawili w czasie rozmów pokojowych w Stambule w czasie negocjacji rozpoczętych 29 marca 2022 r.… pic.twitter.com/TVLH8Njdc5
Premier Słowacji Robert Fico przekazał, że niektóre państwa Unii Europejskiej i NATO rozważają wysłanie swoich wojsk do Ukrainy. Potwierdził to również prezydent Andrzej Duda. Takie działanie doprowadziłoby wprost do wybuchu wojny światowej!
Pomysł wysłania wojsk państw UE i NATO na Ukrainę jest tak niebezpieczny i absurdalny, że można podejrzewać, iż jest to próba odwrócenia uwagi od kryzysu w UE, protestów rolników do których dołączają inne zawody i branże, a także konsekwencji ideologicznie prowadzonej polityki klimatycznej która powoduje wzrost cen prądu, a co za tym idzie dóbr towarów i usług.
Mówimy stanowcze NIE dla wysyłania polskich żołnierzy na Ukrainę i wciągania Polski w działania zbrojne w wojnie ukraińsko-rosyjskiej! Polska musi wzmacniać własny potencjał obronny osłabiony przekazywaniem sprzętu właśnie na Ukrainę. Należy zadbać w pierwszej kolejności o bezpieczeństwo Polski i Polaków!
Anna Bryłka w Radio Wnet związku z pomysłami wysłania polskich żołnierzy na Ukrainę, 27 lutego 2024 r.
Red.: Prezydent Andrzej Duda powiedział, że przywódcy mówili o ewentualnym wysłaniu wojsk państw europejskich na Ukrainę. Jak na to patrzy Konfederacja? – Na wysłanie polskich wojsk na teren Ukrainy na pewno krytycznie. Co do tego nie ma wątpliwości. Przede wszystkim musimy cały czas wzmacniać nasze bezpieczeństwo militarne.
Red.: A tym nie wzmocnimy? – Już wystarczająco dużo pomogliśmy Ukrainie militarnie, przyjmując uchodźców, pomagając finansowo, wysyłając broń.
Red.: A jeśli Ukraina przegra? – To też musimy być gotowi na taki scenariusz. Przede wszystkim musimy zagwarantować nasze bezpieczeństwo militarne.
Red.: Czyli Konfederacja, jeżeli będzie taki pomysł europejski, że wspomagamy także wojskowo Ukrainę, to Konfederacja będzie mówić nie? – Tak, tak, wysyłaniu polskich żołnierzy na Ukrainę NIE.
➡️ @annabrylka krótko i na temat: NIE dla wysyłania polskich żołnierzy na Ukrainę!
Polski rząd musi przede wszystkim zagwarantować nasze bezpieczeństwo militarne! pic.twitter.com/KTPt4xi6Tr
– Państwo ukraińskie nie ma za wiele wspólnego z rzezią wołyńską, bo nie istniało. Może trzeba to wyjaśnić jeszcze raz Polakom, którzy nie mają tego właściwie ułożonego? – stwierdził poseł Paweł Kowal z KO, szef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych.
Grzegorz Płaczek: Hańba! Zgłaszam sprzeciw! Pan poseł Paweł Kowal stwierdził, iż rzeź wołyńska „nie obciąża państwa ukraińskiego, bo nie istniało”. Problem polega na tym, że pan poseł (który kiedyś był w PiS, a teraz koniunkturalnie przeszedł do KO) jest szefem sejmowej „Komisji Spraw Zagranicznych” i taka wypowiedź jest po prostu groźna dla polskiego interesu stanu. Zabrakło jeszcze tylko hasła: „Sława Ukrajini!”.
• Idąc takim tokiem rozumowania, można dojść do prostego wniosku, że o odzyskanie niepodległości przez Polskę w 1918 r. NIE WALCZYLI POLACY, gdyż Polski… nie było na mapie. Absurd!
• Obecna polityka niektórych rządzących jest tak antypolska, że zastanawiam się, czyje interesy reprezentują niektórzy posłowie. Bo polskich barw w klapach marynarek w Sejmie często nie dostrzegam. Za to czuję lewacki wiatr z Brukseli i widzę wpinki w poselskich marynarkach w kolorze…
Poseł Włodzimierz Skalik z mównicy sejmowej, 21 lutego 2024 r.
– W dniu dzisiejszym dowiadujemy się, że konsul generalny Rzeczypospolitej we Lwowie Eliza Dzwonkiewicz na swoim profilu facebookowym pisze skandaliczne słowa. Skandaliczne stwierdzenie, które w sposób nie do przyjęcia krytycznie odnosi się do protestu polskich rolników na granicy z Ukrainą!
Co ona pisze? Cytuję: Nie mogę już dłużej milczeć. Z miłości do własnej Ojczyzny. Nie mogę udawać, że nie widzę tych hańbiących Polskę działań na granicy polsko-ukraińskiej. Przepraszam Was drodzy ukraińscy Przyjaciele. To co się dzieje nie może być dziełem moich Rodaków.
TO SKANDAL! Okazuje się, że „jesteśmy sługami narodu ukraińskiego” nie jest pustym hasłem! Te słowa potwierdzają, że Polacy nie mają własnej reprezentacji.
Wzywam Pana Premiera Donalda Tuska, wzywam ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego do dymisji tej osoby, która w tak podły sposób odniosła się do polskich rolników!
Drodzy rolnicy, mamy test czy polski premier, czy minister spraw zagranicznych naszej Ojczyzny zachowa się właściwie.
Pani Konsul Generalny pełni swoją funkcję już piąty rok. Została powołana przez poprzednika obecnego ministra. Mam nadzieję, że obecny premier, obecny minister spraw zagranicznych nie będzie tolerował tych hańbiących słów, tej hańbiącej postawy.
W dniu dzisiejszym dowiadujemy się, że konsul generalny RP we Lwowie Eliza Dzwonkiewicz na swoim profilu facebookowym pisze skandaliczne słowa, skandaliczne stwierdzenie, które w sposób nie do przyjęcia krytycznie odnosi się do protestu polskich rolników na granicy z Ukrainą!… pic.twitter.com/8vZG8T7WT1
Konferencja prasowa z udziałem wicemarszałka Krzysztofa Bosaka, Anny Bryłki i Ewy Zajączkowskiej-Hernik, 20 lutego 2024 r.
Krzysztof Bosak: – Przedstawiamy rozporządzenie, które rząd powinien przyjąć po to, żeby rozwiązać kryzys w branży rolnej. Ten kryzys trwa już długo. On nie wziął się znikąd. Jest następstwem uderzenia w polski sektor rolny przez Brukselę. Uderzenie nastąpiło przez złamanie podstawowej obietnicy udzielonej przez Unię Europejską, a mianowicie obietnicy przejęcia polityki rolnej i handlowej przez Brukselę i stabilizowania rynków rolnych.
Unia Europejska bez żadnych analiz i kalkulacji otworzyła rynek europejski na zalew produktów z Ukrainy, powodując tym samym głęboki kryzys trwający już drugi rok w polskiej gospodarce rolnej.
Eurokraci nie mają absolutnie nic do zaproponowania polskim rolnikom. A polskim politykom mówią: zastosujcie rozwiązanie polityczne. Kiedy to mówią mają na myśli: wygaście protesty przekupując protestujących. Ale dlaczego to my, jako polscy podatnicy, mamy uczestniczyć w korumpowaniu kolejnej branży po to, żeby ją zlikwidować? Już na polecenie Brukseli zrobiono to z górnikami. Czy teraz mamy to samo robić z rolnikami? Nie ma na to naszej zgody.
Rolą nas, jako polskich polityków, jest ujmować się za swoimi ludźmi. A nasi ludzie są w tej chwili na granicy! Tam protestują, tam walczą o swoje przetrwanie, tam walczą o przetrwanie polskiej produkcji żywności, o polskie bezpieczeństwo żywnościowe, o stabilność polskiego rynku, o jakość produktów, która jest dostępna w branży rolnej. Bowiem przepisy związane ze zdrowiem, które obowiązują w Unii Europejskiej, nie obowiązują na Ukrainie. Stosowane są tam w ogromnych ilościach substancje, które od lat ’90-tych w Unii nie są dozwolone. I teraz, kiedy minister Siekierski czy minister Kołodziejczak, czy inni rządowi oficjele mówią, że nic się nie da, to my mówimy: Kłamiecie! Da się!
Dziś pokazujemy projekt rozporządzenia, który za chwilę przedstawi Anna Bryłka; projekt rozporządzenia, który tą sytuację może zmienić. Bowiem jaka jest sytuacja w tej chwili? W tej chwili obowiązuje rozporządzenie zakazujące wjazdu do Polski czterech różnych rodzajów produktów. Przypomnijmy, pszenicy, rzepaku, słonecznika i kukurydzy. Jest to embargo obowiązujące, z 15 września 2023 roku. To rozporządzenie jest sprzeczne z prawem unijnym! Dokładnie tak samo, jak byłoby sprzeczne z prawem unijnym to, które my za chwilę zaproponujemy. I co? I nic! Ono trochę poprawia sytuację, Bruksela przymyka oko.
Trzeba pójść o krok dalej. Trzeba ratować polskie rolnictwo! Dlatego pokazujemy projekt rozporządzenia, które obejmuje kolejne 18 grup różnych produktów.
Anna Bryłka: – Dzisiaj w całej Polsce trwa kolejny ogólnopolski protest polskich rolników. Pierwszy, ostrzegawczy, mieliśmy 24 stycznia, kolejny 9 lutego i dzisiaj, 20 lutego, kolejny masowy, ogólnopolski protest rolników. Polski rząd, minister Siekierski, minister Krzysztof Hetman mówią, że nic się nie da zrobić, że za krótko rządzą, że nie mają wiedzy… Więc my dzisiaj proponujemy projekt rozporządzenia zakazujący importu towarów rolnych z Ukrainy, towarów, które od 2022 roku, od czerwca 2022 roku zalewają polski rynek, przyczyniając się do obniżenia rentowności, dochodowości polskich gospodarstw rolnych, obniżając ceny skupu polskich towarów rolnych.
Oczywiście to rozporządzenie, tak jak marszałek Bosak powiedział, jest niezgodne z prawem Unii Europejskiej. Tak samo jak niezgodne z prawem Unii Europejskiej jest rozporządzenie teraz obowiązujące, z 15 września 2023 roku, które wprowadza zakaz importu tylko czterech towarów.
Wiemy, że Komisja Europejska w ramach tego rozporządzenia z 15 września nie wszczęła procedury naruszeniowej, i nie zostanie wszczęta procedura naruszeniowa również wobec tego rozporządzenia, bo za chwilę są wybory do Parlamentu Europejskiego i nikt nie chce wzbudzać antyunijnych emocji.
W ostatnich dniach rolnicy dodatkowo ujawnili szereg nieprawidłowości związanych z importem towarów rolno-spożywczych. Przede wszystkim brak kontroli jakości. Wyraźnie w wynikach raportu kontroli NIK czytamy, że zredukowanie kontroli jakości wjeżdżających towarów rolnych z Ukrainy było na polecenie ministra rolnictwa! Kolejny element nieprawidłowości: wykorzystywanie zboża i rzepaku na cele inne niż określone w zgłoszeniu celnym. Również do takich nieprawidłowości dochodzi! I przede wszystkim to, na co cały czas powołuje się i poprzedni rząd, i obecny, czyli tranzyt. Nie ma czegoś takiego jak tranzyt, to też wynika jasno z badań przeprowadzonych przez NIK, tzn. między marcem, a kwietniem 2022 roku i marcem 2023 roku do Polski wjechało 4 miliony ton zbóż, z czego tranzytem objętych było tylko i wyłącznie 700 tysięcy ton, no i również naszą opinię w tej sprawie podziela Komisja Europejska, która jasno powiedziała, że eksport z Ukrainy przez Polskę jest zupełnie nieopłacalny!
Ta pomoc, bo partia rządząca mówi, że trzeba pomagać – poprzednia i obecna – pomagać Ukrainie. Ta pomoc nie trafia do Ukrainy, ta pomoc trafia do agroholdingów ukraińskich z międzynarodowym kapitałem, które pomimo wojny po prostu notują gigantyczne dochody. W styczniu Komisja Europejska, i to jest oszustwo wobec rolników, w styczniu Komisja Europejska przedstawiła kolejny projekt rozporządzenia w sprawie bezcłowego handlu między Unią Europejską, a Ukrainą, do czerwca 2025 roku. Jest to nic więcej niż oszustwo polskich rolników i europejskich rolników. Dlaczego? Dlatego, że znalazły się tam limity ograniczające import tylko dla trzech towarów: cukru, mięsa drobiowego i jaj. Tylko, że limity zostały ustalone na latach referencyjnych 2022-2023, kiedy ten import z Ukrainy był najwyższy! I tak, przed wojną kontyngent na import cukru to było 20 tysięcy ton, w 2023 roku do całej Unii Europejskiej wjechało 470 tysięcy ton cukru, a limit ustanowiony na podstawie tej propozycji rozporządzenia to będzie 320 tysięcy ton! Czyli 16-krotnie więcej niż przed wojną. To jest jedno wielkie oszustwo.
Minister Siekierski mówi, że Komisja Europejska poszła na ustępstwa. Szanowni państwo, panowie rolnicy, nie dajcie się oszukać! Komisja Europejska wycofała się z tylko jednego rozporządzenia, dotyczącego ograniczenia stosowania pestycydów. Ugorowanie zostało zawieszone tylko na rok! To nie jest żadne ustępstwo. To jest po prostu wygaszanie nastrojów na polskiej wsi.
Premier Donald Tusk mówi o tym, i rząd też mówi o tym, że chce te relacje handlowe między Polską, a Ukrainą, regulować na wzór umowy rumuńsko-ukraińskiej. Nie dajmy się oszukać! Rolnicy rumuńscy również protestują, i zresztą mamy też informacje ze strony ukraińskiej, której też polska strona nie informuje, bo jest to bardzo niewygodne – ponieważ wiceminister rolnictwa Ukrainy Taras Wysocki poinformował, że rozpoczęły się w rozmowy w sprawie licencji eksportowych, ale wydawanie licencji nie będzie się wiązało z wprowadzeniem kwot wolumenowych, czyli tak naprawdę nie będzie żadnych limitów.
Dzisiaj polscy rolnicy protestują nie tylko w swoim imieniu, protestują w imieniu całej branży rolno-spożywczej, ale protestują też w imieniu polskich konsumentów. Protestują przede wszystkim po to, aby utrzymać bezpieczeństwo żywnościowe Polski, bezpieczeństwo żywności, i żeby zagwarantować dostęp do dobrej jakości żywności polskim obywatelom; żeby utrzymać suwerenność żywnościową i nie uzależnić Polski, i także Europy, od importu żywności z państw trzecich, takich jak Ukraina, takich jak Rosja, takich jak państwa Ameryki Południowej. Dzisiaj rolnicy stają w interesie narodowym, bo dzisiaj protest rolników jest interesem – zrealizowanie postulatów rolników jest polskim interesem narodowym! Panie premierze, panie ministrze, to rozporządzenie wystarczy podpisać, możemy je przekazać.
Ewa Zajączkowska-Hernik: – Dziś politycy rozgrywają rolników, uderzając w nasze bezpieczeństwo żywnościowe, w bezpieczeństwo żywnościowe polskich konsumentów. Protesty rolników przybierają na sile i trudno tym rolnikom się tak naprawdę dziwić, bo jak wy byście się czuli, gdyby polski premier w waszej sprawie pojechał do obcego państwa i zamiast bronić waszych interesów, realizował interes właśnie tego obcego państwa.
Jak wy byście się czuli, gdyby to do was minister, w tym wypadku minister Siekierski, minister rolnictwa, na pytanie jednego z rolników, jak to jest, że ukraińskie zboże pod osłoną nocy jest rozsyłane po Polsce, odpowiedział, że za drobne przestępstwa się karze, a za wielkie już nie. Sami Ukraińcy, z powodu prezydenta Zelenskiego, mówią o naruszeniu zasad.
Bez solidarności, domagając się spotkania na linii Donald Tusk i Denis Szmychal. Na litość boską, skończmy wreszcie z cackaniem się w tej sprawie. Ukraina nie jest nawet państwem Unii Europejskiej. Co jeszcze mamy oddać Ukraińcom, by oni byli wreszcie usatysfakcjonowani? Przyjęliśmy Ukraińców pod nasz dom, kiedy uciekali przed wojną.
Daliśmy im nasze świadczenia socjalne, emerytury. Oddaliśmy im nasz sprzęt wojskowy. Co jeszcze? Być może za chwilę zażądają od nas tego, byśmy oddali im nasze terytorium, bo już chcą praw wyborczych w naszym kraju. Szanowni Państwo, taka polityka antagonizuje dwa narody, które nigdy nie pałały do siebie zbyt dużą sympatią. I kolejne pytanie, jak to jest, że na listę Myrotworec, stworzoną we współpracy z ukraińskimi służbami bezpieczeństwa, która wskazuje wrogów Ukrainy, wpisywani są polscy rolnicy, którzy kontrolują, jakie zboże wpływa na teren Polski z terenów Ukrainy. Wpisywani są politycy, w tym politycy wysokiej rangi, jak chociażby wicemarszałek Krzysztof Bosak.
Przecież to jest w ogóle skandal. Dlaczego polskie państwo, polski rząd nie reaguje w tej sprawie? Ktoś może powiedzieć, że to jest zwykła lista stworzona przez ukraińskie społeczeństwo, ale tak jak powiedziałam, to jest lista stworzona we współpracy z ukraińskimi służbami bezpieczeństwa i tak naprawdę nie wiemy, czemu ta lista ma służyć.
Szanowni Państwo, jeżeli polski rząd nie wprowadzi embarga na ukraińskie produkty rolno-spożywcze, to unijna polityka zaleje nas towarami rolnymi z krajów trzecich i uzależni Polski od importu żywności. Jest to bardzo niebezpieczne zjawisko. Przekonaliśmy się o tym w czasie pandemii, kiedy łańcuchy dostaw zostały zerwane.
Mieliśmy problem z dostępnością wielu produktów i teraz wyobraźcie sobie, że polska produkcja żywności jest całkowicie wygaszona. Granice są pozamykane, łańcuchy dostaw są zerwane i skąd my mamy tak naprawdę brać żywność, która jest przecież podstawową potrzebą każdego człowieka, każdego Polaka. Dlatego tak ważne jest, żeby zabezpieczyć nasze bezpieczeństwo żywnościowe.
Dlatego tak ważne jest, by wspierać produkcję rolną w naszym kraju. I dlatego tak ważne jest, by polscy rolnicy mogli bezpiecznie produkować żywność. Obecna polityka unijna uderza nie tylko w polskich rolników, uderza również w polskich. Polityków francuskich, niemieckich, holenderskich. Widzimy solidarność unijnych rolników, którzy razem z nami protestują na polskich ulicach, ale również protestują w swoich państwach, gdzie również polscy rolnicy przyjeżdżają, by okazać solidarność w związku ze szkodliwą polityką Unii Europejskiej.
Szanowni Państwo, nie mamy absolutnie żadnej kontroli nad tym, co wjeżdża do naszego kraju i to jest bardzo, bardzo niebezpieczne. Mając naszą krajową produkcję żywności, wiemy, jaka to jest żywność. Wiemy, że jest to żywność wysokiej jakości. Gdyby tak nie było, nie byłaby tak pożądana na rynkach unijnych i nie byłaby reeksportowana, chociażby z Niemiec do Chin.
Dlatego wiemy, że to właśnie nasza polska żywność, Jest tą wysokiej jakości, której domaga się Unia Europejska, której domagają się unijni konsumenci. Tylko z jakiegoś dziwnego powodu unijni politycy bardzo mocno chcą w tą naszą polską produkcję żywności uderzyć.
Projekt rozporządzenia oraz załącznik z wykazem produktów do objęcia embargiem
ROZPORZĄDZENIE MINISTRA ROZWOJU I TECHNOLOGII 1 z dnia …….. 2024 r. w sprawie zakazu przywozu z Ukrainy produktów rolnych Na podstawie art. 12 ust. 1 pkt 3 i ust. 2 ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 r. o administrowaniu obrotem towarowym z zagranicą (Dz. U. z 2019 r. poz. 1606) zarządza się, co następuje: § 1. Ustanawia się zakaz przywozu pochodzących lub przywożonych z terytorium Ukrainy na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej produktów rolnych wymienionych w załączniku do rozporządzenia. § 2. Rozporządzenie wchodzi w życie z dniem ogłoszenia.
Załącznik do rozporządzenia Ministra Rozwoju i Technologii z dnia…… 2024 r.
WYKAZ PRODUKTÓW ROLNYCH OBJĘTYCH ZAKAZEM PRZYWOZU Z UKRAINY NA TERYTORIUM RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ Produkty rolne podzielone na następujące sektory wymienione w odpowiednich częściach załącznika I do rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 1308/2013 z dnia 17 grudnia 2013 r. ustanawiającego wspólną organizację rynków produktów rolnych oraz uchylającego rozporządzenia Rady (EWG) nr 922/72, (EWG) nr 234/79, (WE) nr 1037/2001 i (WE) nr 1234/2007 (Dz. Urz. UE L 347 z 20.12.2013, str. 671, z późn. zm.1)): 1) zboża, część I; 2) cukier, część III; 3) susz paszowy, część IV; 4) nasiona, część V; 5) chmiel, część VI; 6) len i konopie, część VIII; 7) owoce i warzywa, część IX; 8) produkty z przetworzonych owoców i warzyw, część X; 9) wina, część XII; 10) tytoń, część XIV 11) wołowina i cielęcina, część XV; 12) mleko i przetwory mleczne, część XVI; 13) wieprzowina, część XVII; 14) baranina i kozina, część XVIII; 15) jaja, część XIX; 16) mięso drobiowe, część XX; 17) alkohol etylowy pochodzenia rolniczego, część XXI; 18) produkty pszczele, część XXII; 19) pozostałe produkty, część XXIV.
Brak reakcji polskiego rządu doprowadzić może wkrótce do tragedii. Na stronie Myrotworec, na której publikowana jest lista tzw. wrogów Ukrainy i za którą stoją ukraińskie służby, pojawiły się nazwiska posłów Konfederacji.
Konfederacja kilka dni temu interweniowała w sprawie Hubert Ojdany, przywódcy rolniczych protestów. Hubert Ojdana po opublikowaniu jego danych na stronie Myrotworec, zaczął otrzymywać pogróżki. Rolnik w obliczu tych gróź miał wyjechać z Polski. Ostatecznie otrzymał od polskich władz ochronę.
Michał Wawer na konferencji prasowej wyjaśniał wówczas czym jest lista Myrotworec: – Na tę listę wpisywani byli kolaboranci, zbrodniarze wojenni i wiele z osób, które zostały wpisane na tę listę później zniknęło bez śladu, albo zostało zamordowanych. I teraz na tej liście znajdują się również Polacy.
Przypomniał również, że na tej liście wrogów Ukrainy, za którą stoją ukraińskie służby, znalazło się już dwóch działaczy Konfederacji, Rafał Mekler i Tomasz Buczek. Obaj byli zaangażowani w protesty transportowców na granicy polsko-ukraińskiej. Obecnie wspierają protesty rolników.
Kolejnym na liście Myrotvorca jest @krzysztofbosak Ukraińcy wpisują na listę ludzi do zamordowania polskiego wicemarszałka sejmu… Państwo z dykty.😔 pic.twitter.com/5h6fcACmE5
Teraz na liście znaleźli się również posłowie Konfederacji, z wicemarszałkiem Sejmu Krzysztofem Bosakiem na czele. A także posłowie Krzysztof Mulawa i Witold Tumanowicz.
Wyglada na to ze ludzie powiązani ze służbami SBU wpisali na listę do „rozwalki” wicemarszałka PL sejmu @krzysztofbosak z @KONFEDERACJA_. To już nie jest śmieszne! Jak daleko posuną się Ukr.? Co na to państwo polskie które niedawno objęło ochroną rolnika wpisanego na Miratvorec?! pic.twitter.com/fnX9K3X7mL
Tak w mediach społecznościowych skomentował fakt wpisania na listę Myrotworca poseł Krzysztof Mulawa: Panie ministrze Radosławie Sikorski, panie ministrze Marcinie Kierwisńki, ledwie wczoraj byłem u Was z interwencją poselską, kiedy Ukraińcy zastraszyli polskiego rolnika, który chciał opuścić Polskę w obawie o życie i zdrowie. Rolnik został wpisany na listę wrogów Ukrainy, listę śmierci, Myrotworec. Dzisiaj ja, jako stojący w pierwszej linii z polskim rolnikiem i przewoźnikiem, zostałem wpisany na listę wrogów Ukrainy. Proszę o pilny kontakt Panów Ministrów, bo jest już kilka kroków za daleko. Rolnicy, przewoźnicy, a teraz już polski parlamentarzysta jest do odstrzału przez “braci Ukraińców”…
Ledwie wczoraj byłem u Was z interwencją poselską kiedy 🇺🇦 zastraszyli 🇵🇱 rolnika, który chciał opuścić Polskę w obawie o życie i zdrowie. Rolnik został wpisany na listę wrogów… pic.twitter.com/RCPmQtsbME
Posłowie Michał Wawer, Krzysztof Mulawa i Grzegorz Płaczek – Kobiór stanęli w obronie polskich obywateli! W piątek 16 lutego 2024 r. interweniowali w Ministerstwie Spraw Zagranicznych i Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji.
• Od MSWiA domagaliśmy się zapewnienia fizycznego bezpieczeństwa panu Hubertowi Ojdanie i innym Polakom wpisanym na ukraińską “listę śmierci” – Myrotvorec. Nazwiska i adresy liderów protestów rolników i przewoźników znalazły się tam obok danych rosyjskich kolaborantów i zbrodniarzy, a organizatorzy legalnych manifestacji żyją (nieraz od wielu miesięcy) w poczuciu nieustannego zagrożenia. Jeszcze w trakcie interwencji pojawiła się informacja medialna, że pan Ojdana został objęty ochroną państwową. Pierwszy krok zrobiony!
• Od MSZ żądaliśmy wywarcia wreszcie skutecznego nacisku na władze Ukrainy i usunięcia nazwisk wszystkich Polaków z listy śmierci. Nie do przyjęcia jest sytuacja, w której Polacy ponoszą ogromne koszty wspierania ukraińskiego wysiłku wojennego i przyjmują miliony uchodźców, a tymczasem Ukraińcy wydają zlecenia zabójstwa polskich obywateli. Ta sprawa powinna być załatwiona wiele miesięcy temu, a jest tylko coraz gorzej.
Konfederacja nigdy nie zaakceptuje ukraińskich gróźb i aktów przemocy wobec polskich obywateli! Polak w Polsce gospodarzem!
Marek Tucholski na platformie X: Z dedykacją dla polityków, którzy do tego doprowadzili swoją naiwną, szkodliwą i kosztowną dla Polski polityką. Nikt bardziej nie poróżnił narodów od tych, którzy jednemu z nich dali przywileje kosztem drugiego. Z jednej strony rozbudzono roszczenia strony ukraińskiej, z drugiej uderzono w polskich rolników, przewoźników i innych obywateli, którzy walczą dziś o przetrwanie.
Politykę powinno prowadzić się w taki sposób, aby obdarowana strona czuła wdzięczność za udzieloną pomoc. Politycy PiS, a teraz koalicji Tuska prowadzą taką politykę, która jedynie zachęca Ukraińców, do składała kolejnych roszczeń.
Polityka to gra interesów. Jeśli Polska w tej grze nie przedstawia nawet własnych postulatów, to niczego nie wygra. Karty były mocne. Od nas zależało przetrwanie Ukrainy. Dziś Ukraińcy, a zwłaszcza władze w Kijowie czują do nas tylko pogardę i są zdolne tylko do przedstawiania kolejnych żądań.
To rodzi reakcję. Konflikt narasta i będzie się zaostrzać, ponieważ Polska i Ukraina po prostu mają sprzeczne interesy. My musimy zacząć wreszcie o swoje zabiegać.
Z dedykacją dla polityków, którzy do tego doprowadzili swoją naiwną, szkodliwą i kosztowną dla 🇵🇱Polski polityką. Nikt bardziej nie poróżnił narodów od tych, którzy jednemu z nich dali przywileje kosztem drugiego. Z jednej strony rozbudzono roszczenia strony ukraińskiej, z… https://t.co/fFX5NJDRYS
Konferencja prasowa posłów Krzysztofa Mulawy i Michała Wawera, 16 lutego 2024 r.
Michał Wawer: – Ukraińskie służby grożą polskiemu rolnikowi, przywódcy polskich protestów rolników. Nie minęło jeszcze kilka dni od kiedy występowaliśmy tutaj w temacie pogróżek, które wiceminister ukraiński, pan Taras Kaczka wystosował pod adresem polskich kierowców i już mamy kolejną eskalację. Pan Hubert Ojdana, przywódca protestów rolników, człowiek, który ujawnił m.in. że z Ukrainy była importowana popsuta kukurydza, człowiek, który protestował na granicy przeciwko nieuczciwej konkurencji ze strony ukraińskiej produkcji rolnej trafił na listę wrogów Ukrainy prowadzoną przez portal Myrotworec.
Dla tych, którzy nie wiedzą ten portal to nie jest taka sobie zwykła strona internetowa – choć formalnie rząd ukraiński się wypiera jakichkolwiek związków z nią – ale tajemnicą poliszynela jest, że to jest prowadzona przez ukraińskie służby lista wrogów Ukrainy.
Na tę listę wpisywani byli kolaboranci, zbrodniarze wojenni i wiele z osób, które zostały wpisane na tę listę później zniknęło bez śladu, albo zostało zamordowanych. I teraz na tej liście znajdują się również Polacy. Taki jest obraz przyjaźni polsko-ukraińskiej i wdzięczności za wsparcie jakiego Polska udziela Ukrainie.
Pan Hubert Ojdana nie jest pierwszą osobą z polskich polityków, aktywistów, działaczy społecznych, która się znalazła na tej liście. Wcześniej trafił na nią Tomasz Buczek, również jeden z przywódców protestów i działacz Konfederacji. Trafił na nią Rafał Mekler, również działacz Konfederacji i organizator protestów przewoźników. Teraz mamy kolejnego – rolnika – na liście wrogów Ukrainy.
Kolejnego rolnika, który dostaje w tej chwili pogróżki ze strony Ukraińców. Dlatego, że tam na tą stronę trafiło nie tylko jego nazwisko i zdjęcia, ale również dane kontaktowe, inne dane osobowe. I to jest w sytuacji, gdzie mamy kilka milionów Ukraińców w Polsce! Ten człowiek, jego rodzina, mają realne obawy o swoje życie, o swoje bezpieczeństwo, o swoje zdrowie. Dlatego też, z informacji, które krążą, dowiadujemy się, że pan Hubert zdecydował o tym, żeby tymczasowo opuścić Polskę. Po prostu z obawy o to, co może spotkać jego i jego rodzinę.
Natomiast my tej sprawy nie możemy zostawić tak, że o, już wyjechał, wszystko w porządku – nie. To jest sytuacja, która domaga się interwencji już nie tylko polskiej opinii publicznej, polityków opozycji. Domaga się interwencji polskiego rządu!
To nie może wyglądać w ten sposób, że Polacy prowadzą legalne protesty, zgłaszają w legalny sposób, zgodnie z panującym w Polsce prawem, postulaty co do tego, jak ich zdaniem powinna wyglądać polityka, co powinno się zmienić, a reakcją strony ukraińskiej na to jest wpisanie ludzi, którzy te protesty organizują, na listę wrogów Ukrainy. Na której to liście… to jest po prostu lista do odstrzału. Gdzie każda z osób tam się znajdująca może zostać przez dowolnego Ukraińca, czy współpracującego z ukraińskimi służbami, czy po prostu czytającego tę stronę, może zostać zaatakowana, może otrzymać telefon z pogróżkami, może zostać również zabita, jeżeli na takiego akurat człowieka trafi.
Dosyć już milczenia polskich ministrów w tej sprawie! To jest kolejna osoba z polskiej strony, z polskiej prawicy, z grona polskich protestujących, wpisana na tę listę! Do tej pory nie było żadnej reakcji, ani ze strony Ministerstwa Spraw Zagranicznych, ani ze strony premiera, ani ze strony żadnego z polskich polityków. Ani Platformy, ani PiSu! Dlatego, że to się nie zaczęło w ciągu ostatnich kilku tygodni, Polacy są wpisywani na Myrotworca od wielu miesięcy! I najwyższy czas, żeby ktoś coś w tej sprawie przedsięwziął.
Udajemy się dzisiaj z posłem Mulawą, a także z nieobecnym tu jeszcze posłem Grzegorzem Płaczkiem z interwencją poselską do Ministerstwa Spraw Zagranicznych i do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Będziemy żądać wezwania, ponownie, wezwania ukraińskiego ambasadora na dywanik do MSZ. Do przedstawienia informacji, co jest w ogóle w tej sprawie robione. I wyjaśnień ze strony ukraińskiej, jak to jest możliwe, że polscy obywatele trafiają na listę przeznaczonych do odstrzału wrogów Ukrainy. Będziemy się domagać, żeby rząd po prostu zaczął działać cokolwiek w interesie polskim narodowym. Żeby zaczął robić cokolwiek w interesie polskich obywateli, a nie tylko wyszukiwał kolejne sposoby, w jaki sposób tutaj można pójść na rękę Ukraińcom, którzy w ten sposób się za tą pomoc odwdzięczają!
Trzeba jasno powiedzieć, że jeżeli wskutek bierności polskiego rządu, wskutek braku reakcji na to, że Ukraińcy wpisują na listę wrogów swojego państwa polskich obywateli, jeżeli dojdzie do tego, że jakiś Ukrainiec kogoś z Polaków wpisanych na tę listę w końcu zamorduje, to ta krew będzie obciążała głowy pana Sikorskiego, pana Tuska i wszystkich polityków, którzy nic w tej sprawie nie robią! To jest ostatnia rzecz, jaką mam do powiedzenia.
Krzysztof Mulawa: – Polscy rolnicy, polscy przewoźnicy protestują przeciwko nieuczciwej konkurencji. Polscy przewoźnicy i rolnicy nie protestują przeciwko pomocy humanitarnej, pomocy wojskowej dla Ukraińców, ale protestują przeciwko realizowaniu ukraińskich interesów, ale przede wszystkim interesów agroholdingów międzynarodowych, która umiejscowione są na terytorium Ukrainy.
Kolejne polskie rządy, i to jest rzecz żenująca, ale kolejne polskie rządy, zarówno Morawieckiego, jak i Tuska, realizują interes na pewno nie nasz, polski, ale realizują interes ukraiński. Tylko i wyłącznie to ośmiela Ukraińców do tego, żeby wysuwać kolejne roszczenia, ale również, tak jak mamy w chwili obecnej, to już nie tylko są roszczenia, ale realne groźby! Realne groźby w postaci wpisania polskich działaczy, polskich polityków na listę Myrotworca.
Myrotworec to nie jest zwykła lista, tak jak powiedział poseł Wawer, to jest lista, która – tajemnica poliszynela – służy i służbom ukraińskim, ale również zwykłym Ukraińcom do eliminacji wrogów Ukrainy! Taka jest oficjalna wersja i cel funkcjonowania tej strony.
Zarówno protestujący Rafał Mekler, lider protestujących przewoźników, otrzymywał już wielokrotnie groźby, ale również Tomasz Buczek, jeden z liderów protestujących rolników na Podkarpaciu, otrzymywał również realne groźby! To były groźby nie, delikatnie mówiąc, konfrontacji słownej, ale to były groźby mówiące o tym, że zostanie zamordowany. Pojawiały się wielokrotnie groźby na jego skrzynce mailowej, SMSowo pojawiały się, ale także na różnych komunikatorach.
Dlatego, dość jest milczenia! Dość jest milczenia Państwa Polskiego! Nie możemy przytulać się tylko i wyłącznie z naszymi sąsiadami. Musimy wymagać od nich, żeby w takich sytuacjach, gdzie dochodzi do realnych gróźb zagrażających życiu, musimy domagać się jako Państwo Polskie pilnej interwencji. Dla nas, dla polityków Konfederacji, jest to żenujące, że musimy przypominać o tych kwestiach obecnej koalicji rządowej.
Dlatego dzisiaj będziemy udawali się na interwencję poselską zarówno do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, jak i do Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Będziemy domagali się otrzymania natychmiastowej informacji, w jaki sposób te ministerstwa, ministrowie zabierali głos, ale przede wszystkim, co zrobili dla ochrony polskich obywateli.
Ewa Zajączkowska: Dlaczego polski rząd milczy w sytuacji, gdy na listę „prorosyjskich separatystów, morderców i zbrodniarzy wojennych” są wpisywani polscy rolnicy jak Hubert Ojdana za to, że kontrolują, jakie zboże napływa do Polski z Ukrainy?
This website uses cookies so that we can provide you with the best user experience possible. Cookie information is stored in your browser and performs functions such as recognising you when you return to our website and helping our team to understand which sections of the website you find most interesting and useful.
Strictly Necessary Cookies
Strictly Necessary Cookie should be enabled at all times so that we can save your preferences for cookie settings.
If you disable this cookie, we will not be able to save your preferences. This means that every time you visit this website you will need to enable or disable cookies again.
RozwińZwiń komentarze (4)