Sławomir Mentzen o stanie naszych sił zbrojnych i tym co trzeba pilnie zrobić - Konfederacja

Sławomir Mentzen o stanie naszych sił zbrojnych i tym co trzeba pilnie zrobić

Sławomir Mentzen.

Donald Tusk wiosną tego roku mówił, że żyjemy w epoce przedwojennej. Szef BBN twierdzi, że mamy trzy lata na przygotowanie się do konfrontacji. Oznacza to, że według mających dostęp do tajnych raportów i informacji premiera i prezydenta, niedługo może czekać nas wojna. Niestety ciężko mieć wrażenie, że nasze państwo realnie działa w kierunku przygotowania nas do obrony.

Od lat tylko słyszymy, co kiedyś będziemy mieć. Politycy od lat mówią, o wielkich planach wzmocnienia wojska, o tym co kiedyś będziemy mieć. W tym czasie stajemy się coraz słabsi, mamy coraz mniej sprzętu, coraz mniej rezerw, coraz mniejsze zdolności produkcji zbrojeniowej.

Zobaczmy, co mamy, a nie co mamy kiedyś mieć.

Mamy kompletny bałagan w dowodzeniu. System kierowania i dowodzenia Siłami Zbrojnymi był po upadku PRL zmieniany już kilkanaście razy. Prezydent zaproponował ostatnio nową zmianę. System dowodzenia, proces decyzyjny jest niejasny i skomplikowany, a dowódcą generalnym rodzajów sił zbrojnych jest człowiek, który w całym swoim życiu dowodził co najwyżej pułkiem specjalnym. Dwa lata temu weszła w życie ustawa o obronie ojczyzny. Do tej pory nie wydano do niej 12 niezbędnych rozporządzeń. W rezultacie Wojsko Polskie nie może się legalnie mobilizować.

Mamy olbrzymie braki sprzętowe. Oddaliśmy mnóstwo sprzętu Ukrainie, a jeszcze go nie uzupełniliśmy. Nasza liczba czołgów spadła do najniższego poziomu od lat 40’, kiedy nie było państwa polskiego. Produkujemy i dysponujemy śladowymi ilościami amunicji. Rocznie produkujemy 30 tysięcy sztuk amunicji artyleryjskiej. Rosjanie zużywają 10 tysięcy sztuk dziennie, a w trakcie ofensywy nawet 50 tysięcy sztuk. Nasza roczna produkcja starcza im na trzy dni, Co więcej, my tę amunicję tylko składamy z kupionych za granicą elementów.

Niemcy niedawno zaczęli budować fabrykę amunicji artyleryjskiej, mogącej produkować 200 tysięcy sztuk rocznie. Koszt? Zaledwie 200 mln euro. My prawie tyle samo wydaliśmy na laptopy dla czwartoklasistów, na fabrykę amunicji nie wystarczyło nam pieniędzy. Nasze zdolności do produkcji broni i amunicji sukcesywnie zanikają. Państwowe przedsiębiorstwa są niewydolne, a prywatne polskie firmy są bojkotowane przez nasze państwo, przez co nie mogą się rozwijać. Nawet mundury i granatniki przeciwpancerne, wydawałoby się nieskomplikowane rzeczy, zamawiamy za granicą.

Nie mamy też rezerw. Mamy armię mobilizowaną na czas wojny, która nie ma kogo mobilizować. Średni wiek polskiego rezerwisty to około 50 lat. Wśród dwudziesto – trzydziestolatków nie ma kogo mobilizować. Wysłanie żołnierza na front wymaga bardzo długiego szkolenia, w przeciwnym wypadku czeka go pewna i bezsensowna śmierć. Rosjanie wysyłają do walki żołnierzy po 9 miesiącach zasadniczej służby wojskowej i 3 miesiącach adaptacji, czyli po roku. My zaliczamy do rezerwy ludzi, po miesięcznym szkoleniu w ramach Dobrowolnej Zasadniczej Służby Wojskowej. Nawet na początku 1945 roku, gdy front całkowicie Niemcom się posypał, ich dowództwo wydało zakaz wysyłania do walki żołnierzy po mniej niż 8 tygodniach szkolenia, bo to bezsensowne marnowanie życia bez istotnych korzyści dla wojska.

Zaczniemy szkolić rezerwy dopiero gdy zacznie się wojna? Poprosimy wtedy Putina, żeby zaczekał rok, żebyśmy z tym zdążyli? Czy raczej wyślemy na pewną śmierć zupełnie nieprzeszkolonych ludzi?

Żołnierze nie mają też podstawowego sprzętu. Gdy już wojsko wezwie jakiegoś rezerwistę w wieku przedemerytalnym, otrzymuje on hełm sprzed 50 lat i stary karabin. Polscy rezerwiści mają gorsze wyposażenie, niż ci wyśmiewani mobilizowani Rosjanie. Żołnierze słyszą od marszałka Hołowni, że mają wdeptywać Putina w ziemię, a nie mają nawet butów. Nie ma też śpiworów, namiotów, mundurów. Politycy to od dekad zaniedbywali, bo konferencja prasowa na tle czołgu wygląda znacznie lepiej niż na tle butów czy hełmów.

Według raportu NIK obrona cywilna w Polsce nie istnieje. Polacy nie wiedzą, gdzie szukać ukrycia, a na miejsce w schronie lub innym bezpiecznym miejscu może liczyć 4% Polaków. Warszawa do teraz nie ma planu ewakuacji, za to ma plan komunikacji z osobami niebinarnymi.

Ukraińcy ponad dwa lata przelewają krew by dać nam czas na przygotowanie się na najgorsze. Co z tym czasem zrobiły polskie rządy?

Gdy pojawił się wirus, działali błyskawicznie, od razu znalazły się góry pieniędzy, całe państwo zajęło się wirusem, wprowadzono nowe prawo, wyłączono działanie mnóstwa przepisów, ściągano środki medyczne z całego świata, uruchamiano produkcje wszędzie, gdzie się da. A teraz? Mamy poważne zagrożenie dla całego państwa, ryzyko wojny z Rosją a w rządzie plaża. Nikt się niczym nie przejmuje, nie ma masowych szkoleń, budowy fabryk broni i amunicji, obrony cywilnej, nawet kluczowych rozporządzeń nie wydali.

Politycy ograniczyli się do zamawiania drogiego, zagranicznego uzbrojenia, do wydania dziesiątków miliardów złotych na utrzymanie zagranicznych koncernów zbrojeniowych. Dobrze mieć drogie zabawki, ale one przyjdą za wiele lat, uzależnią nas od zagranicznych dostaw, wydrenują budżet na wojsko, a my musimy mieć zdolności do obrony już niedługo.

Co trzeba pilnie zrobić?

Szkolenia dla maturzystów. Strasznym zaniedbaniem jest to, że mamy kolejny rok wojny, a my dalej nie rozpoczęliśmy masowego szkolenia rezerw.

Liberalizacja ustawy z 2019 roku o produkcji broni, która praktycznie uniemożliwia rozwój polskiego, prywatnego sektora zbrojeniowego. Obecny poziom regulacji i wymagań jest tak absurdalny, że ukraińskie firmy zbrojeniowe, które po wybuchu wojny chciały przenieść produkcję do Polski, musiały z tego zrezygnować, bo nie miały kilku lat na spełnianie wymagań.

Budowa polskich zdolności do produkcji broni i amunicji. Trzeba zagwarantować polskim przedsiębiorcom duże zlecenia, a także zapłacić za utrzymanie zdolności do produkcji broni i amunicji na czas wojny.

Wypowiedzenie konwencji ottawskiej o zakazie używania i produkcji min przeciwpiechotnych. Trzeba się z niej koniecznie wycofać. Nie podpisały tego USA, Rosja, Chiny, Indie, Izrael i Egipt. Miny przeciwpiechotne to broń defensywna, która lepiej pozwoli chronić nasze granice. Nie ma powodu, żeby z tej broni nie korzystać. Gdyby nie miny Ukraina nie byłaby w stanie skutecznie bronić się przed Rosją.

Zmarnowaliśmy już wiele lat. Nie mamy już więcej czasu. Zamiast przygotowywać się do ewentualnej wojny obronnej, PiS szykował się do wojny z Platformą, a Platforma do wojny z PiSem. Pod względem liczby czołgów, czy rezerw mamy najsłabsze siły zbrojne od lat 40’. I to wtedy, kiedy najbardziej sił zbrojnych potrzebujemy.

Rządzicie tym państwem jedni i drudzy od 20 lat. To wy ponosicie odpowiedzialność za gotowość Polski do obrony. Zacznijcie wreszcie realnie działać. Chcemy pokoju, więc musimy szykować się do wojny. Jeśli sami nie będziemy w stanie się bronić, nikt inny za nas tego nie zrobi.

Komentarze (1)