Rafał Mekler – działacz Konfederacji oraz jeden z liderów protestu transportowców, który trwa od 6 listopada na granicy polsko-ukraińskiej – w programie Gość wydarzeń w Polsat News.
Jak można rozwiązać problemy polskich transportowców?
– To wszystko zależy od dobrej woli. Gdyby Unia Europejska nie miała dobrej woli to mamy dwa państwa, których relacje dobrosąsiedzkie nie podlegają żadnej wątpliwości. Rozmawialiśmy tutaj niejednokrotnie z Ukraińcami. Oni sami zgadzają się z nami, że gdyby nie Polska, w tych pierwszych dniach wojny, Ukrainy mogłoby dziś nie być w takiej formie w jakiej jest dziś. Więc jeżeli mamy dwa państwa, które są w stanie się ponad Brukselą dogadać, a sądzę, że tak jest, to Bruksela tutaj nie ma nic do gadania tak naprawdę.
– Nawet te umowy, one miały wcześniej charakter dwustronny. Ten rosnący apetyt na kolejne kompetencje Unii Europejskiej odebrał nam prawo decydowania o zezwoleniach na tej granicy.
Jeżeli mamy dwa państwa, które tyle sobie pomogły, to kwestia zezwoleń nie powinna być problemem.
Nie domagamy się czegoś nadzwyczajnego. Przed wojną Ukraińcy wykonywali 160 tys. przewozów. W tym momencie wykonali około miliona przewozów. Czyli jest się czym dzielić.
➡️ @MeklerRafal w @PolsatNewsPL na żywo z przejścia granicznego w Dorohusku: My nie domagamy się czegoś nadzwyczajnego. Przed wojną Ukraińcy wykonywali 160 tysięcy przewozów, w tym momencie wykonali około miliona przewozów! Jest się czym dzielić! My domagamy się tylko powrotu… pic.twitter.com/MMlX6kAd9K
— Konfederacja (@KONFEDERACJA_) November 27, 2023
– Ukraińcy mają zamknięte porty. Mówią, że mają zamknięty rynek rosyjski dla przewozów. Mają zamknięty rynek białoruski dla przewozów. W związku z czym Polska jest ich jedynym oknem na świat. My mówimy: To się bardzo dobrze składa. My, przez wstawiennictwo za Ukrainą, także nie możemy jeździć do Rosji. Także nie możemy jeździć na Białoruś. A żeby realizować nasze kontrakty w przewozach do Kazachstanu, jeździmy przez Turcję. Jesteśmy w podobnej sytuacji. Tylko różnica jest taka, że to Ukraińcy wykonali milion przewozów. Nie my.
Domagamy się tylko powrotu normalnych relacji do systemu zezwoleń. System zezwoleń nie jest niczym innym jak tylko metodą na równoważne rozłożenie udziałów w rynku transportowym. Mówimy bowiem o dwóch państwach o różnych systemach gospodarczych, o różnym poziomie rozwoju gospodarczego, o różnych także obciążeniach kosztów pracy.
W Polsce mamy Pakiet mobilności, Polski Ład, mamy podatek od środków transportu. Strona ukraińska tego nie ma. I te dysproporcje w obciążeniach regulowały dotychczas właśnie zezwolenia.
– Rozmawialiśmy z przedstawicielami Komisji Europejskiej i pytaliśmy czy była podejmowana jakakolwiek analiza, jakakolwiek próba policzenia kosztów jakie wynikną ze zwolnienia dla strony ukraińskiej. Usłyszeliśmy, że nie nie. Bo była wojna. To zapytaliśmy, dlaczego zwolniliście także Mołdawię z zezwoleń? Więc jak widać sytuacja jest bardziej złożona.
Komentarze (1)