Krystian Kamiński na serwisie X.
Joe Biden ogłosił nowy pakiet pomocy dla Ukrainy. Stało się to w zeszły czwartek przy okazji spotkania z Wołodymyrem Zełenskim. Wykorzystał to spotkanie do ogłoszenia wsparcia wojskowego dla Ukrainy o wartości przeszło 8 mld dol.
Pomoc na sumę 5,5 mld dol. to szybki ruch przed dzisiejszym końcem roku fiskalnego i oznacza przekazywanie materiałów z zapasów państwa. Zawiera dostarczenie precyzyjnych bomb szybujących o zasięgu 130 km (Joint Standoff Weapon), dalszym niż rosyjskie analogi. Ukraińcy otrzymają kolejną wyrzutnię Patriot i partię pocisków tego systemu.
Zarazem jednak media podkreśliły, że Biden nie wydał zgody na uderzania, przekazywanym uzbrojeniem, w głębi terytorium Rosji, wydaje się więc, że zasady pośredniego zaangażowania USA w wojnę nie zmienią się już do końca kadencji, o ile nie nastąpią jakieś radykalne zmiany na ukraińskich polach bitew, które mogą zmienić kalkulacje strategiczne.
ZEŁENSKI W USA
— Krystian Kamiński 🇵🇱 (@K_Kaminski_) September 30, 2024
Joe Biden ogłosił nowy pakiet pomocy dla Ukrainy. Stało się to w zeszły czwartek przy okazji spotkania z Wołodymyrem Zełenskim. Wykorzystał to spotkanie do ogłoszenia wsparcia wojskowego dla Ukrainy o wartości przeszło 8 mld dol. Pomoc na sumę 5,5 mld dol. to… pic.twitter.com/HsnCbdjXyS
W ramach tego pakietu Biden polecił również rozszerzenie szkolenia ukraińskiego personelu do użycia F-16 o 18 pilotów. Kolejne 2,4 mld dol. zostanie wydane w ramach Ukraine Security Assistance Initiative, to jest programu zakupów sprzętu wojskowego wprost od prywatnych firm.
Biden zapowiedział również zwołanie w przyszłym miesiącu konferencji Grupy Kontaktowej ds. Obrony Ukrainy na szczeblu przywódców, na którym można spodziewać się presji na zachodnich partnerów na wydzielenie wsparcia dla Ukrainy.
Zełenski spotkał się także z kandydatką Partii Demokratycznej i wiceprezydent Kamalą Harris. Był to już jego siódme spotkanie z Harris w roku bieżącym.
Odwrotna jest zgoła atmosfera między Zełenskim a Trumpem. Podczas środowego przemówienia w Karolinie Północnej do zwolenników dokonał ostrej krytyki Wołodymyra Zełenskiego. „Wciąż dajemy miliardy dolarów człowiekowi, który odmawia zawarcia umowy, Zełenskiemu […] Za każdym razem, gdy przyjeżdżał do naszego kraju, wychodził z 60 miliardami dolarów” – powiedział Trump, po raz kolejny opisując ukraińskiego prezydenta jako „prawdopodobnie największego akwizytora na Ziemi”. „Co ci teraz zostało? – Trump zwrócił się z retorycznym pytaniem do prezydenta Ukrainy – Kraj jest całkowicie zniszczony”.
Były prezydent USA uznał, iż Zełenski “nie mógł zawrzeć umowy, która byłaby lepsza niż sytuacja, którą macie teraz”. Dodatkowo wypowiedziom tym towarzyszyła narracja podkreślając militarną odporność Rosji z wyrażeniem, że nie uległa ona ani Napoleonowi, ani Hitlerowi. „Co będzie jeśli [Rosjanie] wygrają?” – pytał Trump w Georgii.
Komentujące w czwartek przemówienia amerykańskie media podały nawet, że nie odbędzie się spotkanie Zełenskiego i Trumpa od dawna zapowiadane przez tego pierwszego jako okazja dla ujawnienia jego „planu pokojowego” jemu oraz Bidenowi i Harris. Media podawały, że Trump odwołał spotkanie z Zełenskim niezadowolony z jego opublikowanego w niedzielę wywiadu dla „The New Yorkera”, w którym ukraiński prezydent twierdził, że Trump tak naprawdę nie wie, jak powstrzymać wojnę, nawet „jeśli myśli, że wie, jak to zrobić”. Pytany w czwartek przez reporterów o to, czy rozejm na Ukrainie wart jest oddania przez nią części terytorium Rosji Trump odpowiedział – „Zobaczymy, co się stanie”.
Frustracja nie wykoleiła jednak planów. W czwartek Trump ogłosił jednak, że spotka się z Zełenskim, podkreślił jednak, że na jego prośbę. Spotkanie odbyło się, a na późniejszej wspólnej konferencji Trump raczej lekceważąco odnosił się do Zełenskiego.
Nie przywiązywałbym jednak zbyt dużej wagi do tej retoryki Trumpa. Podstawowym jego priorytetem jest wyborcze zwycięstwo, a to odbędzie się warunkach polaryzacji politycznej społeczeństwa. W elektoracie republikanów i niezależnych rośnie zniechęcenie do wspierania Ukrainy. Sama retoryka nie przesądza rzeczywistej polityki Trumpa po przejęciu władzy, zarazem jednak jej zmienioną linię zapowiada moim zdaniem to, że Trump po ewentualnym zwycięstwie będzie dużo mniej skłonny do kooperacji z ludźmi ze starej elity republikańskiej (jak np. Bolton), niż to było w czasie pierwszej kadencji.
Komentarze (2)