Krzysztof Szymański, poseł na Sejm
Od lat słyszymy, że odnawialne źródła energii są najtańszym sposobem produkcji prądu. W rankingach przetargowych farmy wiatrowe i fotowoltaiczne wygrywają konkurencją z węglem czy gazem. Owszem, jednostkowy koszt wytworzenia megawatogodziny z wiatru czy słońca jest niski, ale pomija się kluczowy element całego systemu: bilansowanie i stabilizację Krajowego Systemu Elektroenergetycznego (KSE). Najnowszym i spektakularnym dowodem jest budowa w Żarnowcu jednego z największych w Europie bateryjnych magazynów energii.
Elektrownia wiatrowa czy farma fotowoltaiczna produkuje energię wtedy, gdy wieje wiatr albo świeci słońce. Nie wtedy, gdy społeczeństwo najbardziej potrzebuje prądu. OZE nie działa w logice systemu „na żądanie”, tylko w logice „jak pogoda pozwoli”. Dlatego, aby utrzymać stabilność częstotliwości i napięć w KSE, trzeba szukać buforów. Do tej pory były nimi głównie elektrownie konwencjonalne czy Elektrownia Szczytowo-Pompowa w Żarnowcu. Teraz dołączy do nich szybka, nowoczesna, ale niezwykle kosztowna, technologia bateryjna.
Ile naprawdę kosztuje „tania” energia z OZE?
— Krzysztof Szymański (@KSzymanskiKonf) September 23, 2025
Od lat słyszymy, że odnawialne źródła energii są najtańszym sposobem produkcji prądu. W rankingach przetargowych farmy wiatrowe i fotowoltaiczne wygrywają konkurencją z węglem czy gazem. Owszem, jednostkowy koszt wytworzenia… pic.twitter.com/OIUnj8NHEH
Budowany magazyn energii PGE ma mieć moc 262 MW i pojemność 981 MWh. To oznacza, że system będzie w stanie oddawać do sieci pełną moc przez niespełna cztery godziny. Koszt? Około 1,5 miliarda złotych. Przy sprawności ok. 85% oznacza to, że każde pełne naładowanie i rozładowanie wiąże się z utratą kilkunastu procent energii. Straty te są nieuniknione, bo wynikają z praw fizyki i technologii baterii.
Nie można oczywiście bagatelizować niezaprzeczalnych plusów. Bateryjne magazyny energii są w stanie reagować błyskawicznie, w ciągu ułamków sekund włączają się do pracy, stabilizując częstotliwość i kompensując wahania produkcji z farm wiatrowych. Są świetnym narzędziem do świadczenia usług systemowych: regulacji pierwotnej, wtórnej i rezerwy mocy. Ich lokalizacja przy Żarnowcu nie jest przypadkowa, bo w przyszłości w tym rejonie pojawi się ogromna moc z morskich farm wiatrowych, a magazyn stanie się swego rodzaju bezpiecznikiem systemu.
Problem jednak w tym, że każdy taki magazyn to wydatek rzędu miliarda złotych i więcej. Zauważmy, że nie produkuje on energii, a jedynie przesuwa ją w czasie. To nie jest elektrownia, tylko infrastruktura wspierająca. W efekcie, gdy ktoś mówi, że prąd z wiatru jest najtańszy, należy dodać, że tylko wtedy, gdy zignorujemy koszty bilansowania. A to właśnie magazyny energii, elastyczne elektrownie gazowe czy rozbudowa sieci przesyłowych są faktycznym rachunkiem, który trzeba dopisać do zielonych megawatów. Innymi słowy: tanie MWh z farmy wiatrowej przestają być tanie, gdy policzymy cały system.
Skomentuj