Jeśli sami nie będziemy w stanie się bronić, nikt inny za nas tego nie zrobi - Konfederacja

Jeśli sami nie będziemy w stanie się bronić, nikt inny za nas tego nie zrobi

Sławomir Mentzen na serwisie X, 16 sierpnia 2024 r.

Defilady wojskowe takie jak ta dzisiejsza, z okazji Święta Wojska Polskiego, służą między innymi do przekonania wszystkich o potędze danej armii, jej nowoczesnym sprzęcie i gotowości do wygrania każdej wojny.

Bardzo chciałbym czuć dumę z Wojska Polskiego, chciałbym mieć poczucie bezpieczeństwa, tego, że jesteśmy tak silni, że nikt nas nie zaatakuje, a jeżeli jednak to zrobi, nasza armia bez problemu ten atak odeprze.

Niestety kolejne rządy wykorzystują wojsko tylko jako tło do robienia sobie zdjęć, wygłaszania podniosłych przemówień, składania obietnic i zapewnień o naszej sile, do informowania o zakupie bardzo drogiego zagranicznego sprzętu, zupełnie nie dbając o to, czy nasza armia nadaje się w ogóle do obrony kraju. Brak świadomości na temat prawdziwego stanu Wojska Polskiego prowadzi potem do absurdalnych stwierdzeń o wdeptywaniu Putina w ziemię albo do rojeń o wysłaniu polskich żołnierzy na Ukrainę.

Można mieć niestety coraz większe wątpliwości, czy ewentualna wojna nie skończy się dla nas jeszcze szybciej niż we wrześniu 1939 roku.

Ministrem Obrony Narodowej jest lekarz, a szefem sztabu generalnego jest człowiek, który w całym swoim życiu dowodził co najwyżej pułkiem specjalnym.

Mamy olbrzymie problemy ze sprzętem i amunicją, które nie interesują polityków, którzy wolą robić sobie zdjęcia z drogim zagranicznym uzbrojeniem. Takie konferencje prasowe dobrze wyglądają, PR się zgadza. Politycy od lat mówią, o wielkich planach wzmocnienia wojska, o tym co kiedyś będziemy mieć. W tym czasie stajemy się coraz słabsi, mamy coraz mniej sprzętu, coraz mniej rezerw, coraz mniejsze zdolności produkcji zbrojeniowej. Powinniśmy rozwijać przede wszystkim krajową produkcję uzbrojenia- przede wszystkim tę prywatną, żeby nie musieć w trakcie wojny nikogo prosić się o broń.

Zamiast tego finansujemy przemysł zbrojeniowy w USA i Korei, jednocześnie doprowadzając do upadku polską zbrojeniówkę. Państwowe fabryki upadają i systematycznie tracą zdolności produkcyjne, a prywatne firmy z powodu nadmiaru biurokracji i braku zleceń ze strony polskiego wojska nie mogą się rozwinąć.

Mało kogo interesuje też to, że te 96 śmigłowców Apache, jeżeli nie będzie opóźnień, to pojawi się za 8 lat. Samoloty F-35 zamówiliśmy już 4 lata temu, a pierwsze z nich wzmocnią nasze lotnictwo dopiero za dwa lata. Zamówiony sprzęt pojawi się za kilka lat, ale już teraz trzeba za niego zapłacić zaliczki. W tym samym czasie nie ma pieniędzy na pokrycie wydatków niezbędnych tu i teraz.

Nasze jednostki mają amunicję na kilka dni walki, nasza roczna produkcja amunicji wystarczy również na kilka dni wojny. Rocznie produkujemy 30 tysięcy sztuk amunicji artyleryjskiej. Rosjanie zużywają 10 tysięcy sztuk dziennie, a w trakcie ofensywy nawet 50 tysięcy sztuk. Nasza roczna produkcja starcza im na trzy dni. Co więcej, my tę amunicję tylko składamy z kupionych za granicą elementów. Niemcy zaczęli budować fabrykę amunicji artyleryjskiej, mogącej produkować 200 tysięcy sztuk rocznie. Koszt? Zaledwie 200 mln euro. My prawie tyle samo wydaliśmy na laptopy dla czwartoklasistów, więc na fabrykę amunicji nie wystarczyło nam pieniędzy.

Jeden z tych problemów udało się ostatnio jednak rozwiązać. Czołgi zostały wysłane na Ukrainę, więc brak amunicji do nich przestał być istotny. Za to dalej jest problem z brakiem nawet tak podstawowego wyposażenia jak buty, namioty i śpiwory. Nie powinno to dziwić, w końcu konferencja prasowa na tle zakupionych butów czy śpiworów wyglądałaby mniej efektownie od tej na tle śmigłowców, więc po co je kupować?

A kto będzie walczył? Średni wiek polskiego rezerwisty to 50 lat. Nie wiadomo gdzie ci rezerwiści mieszkają i czy w ogóle stawią się na wezwanie. Co rozwiązuje kolejny problem, bo gdyby jednak się stawili, to nie byłoby dla nich mundurów i butów, poza tym nie byliby przeszkoleni. Młodych ludzi się nie szkoli, licząc na to, że bronić nas będą emeryci. Zaczniemy szkolić rezerwy, dopiero gdy zacznie się wojna? Poprosimy wtedy Putina, żeby zaczekał rok, żebyśmy z tym zdążyli? Czy raczej wyślemy na pewną śmierć zupełnie nieprzeszkolonych ludzi?

Nie ma nawet co poruszać tematu schronów czy obrony cywilnej, bo ich po prostu nie ma.

Nie ma też sprzętu, broni, amunicji, szkoleń, wyposażenia i rezerwistów. A co mamy? Zadowolonych z siebie polityków robiących sobie fotki na tle drogiego zagranicznego sprzętu, na który wydali dziesiątki miliardów złotych. Zmarnowaliśmy już wiele lat. Nie mamy już więcej czasu. Donald Tusk wiosną tego roku mówił, że żyjemy w epoce przedwojennej. Szef BBN twierdzi, że mamy trzy lata na przygotowanie się do konfrontacji. Oznacza to, że według mających dostęp do tajnych raportów i informacji premiera i prezydenta, niedługo może czekać nas wojna. Niestety ciężko mieć wrażenie, że nasze państwo realnie działa w kierunku przygotowania nas do obrony. Zamiast przygotowywać się do ewentualnej wojny obronnej, PiS szykował się do wojny z Platformą, a Platforma do wojny z PiSem. Pod względem liczby czołgów, czy rezerw mamy najsłabsze siły zbrojne od lat 40’. I to wtedy, kiedy najbardziej sił zbrojnych potrzebujemy.

Rządzicie tym państwem jedni i drudzy od 20 lat. To wy ponosicie odpowiedzialność za gotowość Polski do obrony. Zacznijcie wreszcie realnie działać. Chcemy pokoju, więc musimy szykować się do wojny. Jeśli sami nie będziemy w stanie się bronić, nikt inny za nas tego nie zrobi.

Komentarze (1)