Po co stoimy na granicy? Żeby w Polsce Polak mógł prowadzić działalność gospodarczą, żeby mógł być rolnikiem - Konfederacja

Po co stoimy na granicy? Żeby w Polsce Polak mógł prowadzić działalność gospodarczą, żeby mógł być rolnikiem

Rafał Mekler, właściciel firmy transportowej i polityk Konfederacji, podczas spotkania wyborczego w Siedlcach, 24 lutego 2024 r.

– To, czym jesteśmy karmieni w mainstreamie, tym takim przekazem, który mówi, że tutaj wszystkim na Polsce zależy! Każdy ma usta pełne frazesów. Każdy polityk mówi o tym, że “będę dbał o was, wy jesteście dla mnie najważniejsi”. Niestety, okazało się, że tak to nie działa. Tak to nie działa, bo spotykaliśmy się wielokrotnie z różnymi politykami, ja tu mówię o politykach poprzedniego, tego “normalnego” PiSu, tego etatowego, później z politykami tego rządu 14-dniowego, spotykaliśmy się także z politykami obecnej koalicji. Niestety, wszędzie jest ta sama sytuacja! Rozkładanie rąk, jedna wielka niemoc. Uświadomiliśmy sobie, że bardzo wiele kompetencji, które dotychczas były w rękach polskich, zostały oddane do Brukseli!

Przecież chociażby tych strajków na granicy ukraińskiej nie byłoby,gdyby to Polska dysponowała zezwoleniami. Gdyby to Polska, tak jak było wiele, wiele lat wcześniej, od lat ’90-tych, gdyby to Polska dysponowała tymi zezwoleniami [na przewóz towarów], tymi prawami do dystrybucji zezwoleń. A tutaj nagle nastąpił taki precedens, kiedy oddaliśmy to prawo unijczykom! Ludziom z Brukseli, dla których… teraz możemy się oczywiście na to obrażać, ale zwróćcie uwagę, że z perspektywy Brukseli my jesteśmy czymś takim, jak, powiedzmy, w starożytnym Rzymie jakaś peryferyjna prowincja! I nagle są bunty w tej prowincji. To co się robi? Powstania trzeba tłamsić, powstania trzeba gasić.

My jesteśmy tutaj takimi powstańcami – użyję może nieco na wyrost tego słowa – którzy stoją na granicy. Którzy dziś stoją z rolnikami, biją się o to, co nam się należy. Bardzo lubię rolników, bo rolnik to jest człowiek, który w tym samym miejscu, w którym mieszka, bardzo często żyje od dziesiątek, od setek lat. Tą samą ziemię, którą przerabiali jego ojciec, dziad, pradziad, prapradziad, tą samą ziemię przerabia dziś on! Obrabia tą samą ziemię. I to są ludzie, którym nie trzeba tłumaczyć, że to jest twój kraj, że to jest twój naród, że to są twoi bliscy itd. Ci ludzie to wiedzą, Oni to mają wpojone organicznie. Stały związek z ziemią, na której mieszkają, i jeszcze odniesienie do przeszłości, do historii.

My dziś, jako przewoźnicy, tak samo, będąc na granicy pomimo tego, że zawiesiliśmy nominalnie protest, ale jesteśmy z rolnikami. Wspomagamy ich, bo wierzymy, że to jest nasz kraj i to my powinniśmy dyktować tutaj zasady, na jakich my chcemy funkcjonować. Na jakich chcemy prowadzić działalność gospodarczą, na jakich chcemy uprawiać ziemię.


My w Polsce prawie nic nie możemy. To jest problem. My możemy z rządem się kłócić. Możemy od rządu wymagać. A rząd i tak finalnie pójdzie do Brukseli. A w Brukseli to niestety nasze racje ważą dużo, dużo mniej są gdzieś tam peryferyjne.

Ja osobiście i wielu moich kolegów jesteśmy zaszczuwani. Robi się z nas agentów Moskwy. Robi się z nas potwory, ludzi, którzy po prostu stanęli razem z rolnikami na granicy po to, żeby niszczyć, robić na złość Ukraińcom. To tak nie działa! My nie domagamy się niczego nadzwyczajnego! Ja tylko przypomnę, że zasady, których domagamy się my i rolnicy to są zasady, które obowiązywały przed wojną.

Przed wojną nie było na granicy żadnych sztucznie wymyślanych systemów kolejkowych po stronie ukraińskiej. Przed wojną mieliśmy zezwolenia. Lepiej, gorzej wykorzystane, ale były! Polski przewoźnik, inwestując – nawet z Siedlec, przecież tu jest masa przewoźników – polski przewoźnik, inwestując w kolejną ciężarówkę, wiedział, że na kolejny rok dostanie zezwolenia. Wiedział, w bliższej może niż w jakiejś dalszej, dekadami liczonej perspektywie był w stanie przewidzieć, był w stanie zaplanować. Ale po tym, co się stało, po wybuchu wojny, po tych wielu, wielu krokach wstecz Unii Europejskiej, gdzie naszym kosztem, kosztem naszym! – bo tak to trzeba nazwać – oddano pole Ukraińcom, gdzie otwarto rynek cały przewozowy dla przewoźników ukraińskich, gdzie rynek rolny został otwarty dla Ukraińców, tzn. może nawet nie dla Ukraińców, bo tam kapitał oczywiście jest.. różnie z tym kapitałem, często jest nieukraiński, albo jest z raju podatkowego.

My dziś o to się bijemy, żeby po prostu w Polsce Polak mógł prowadzić działalność gospodarczą, żeby w Polsce Polak mógł być rolnikiem, mógł uprawiać tą ziemię, którą jego dziadowie od setek czasami lat uprawiali. Żeby, idąc na grób swojego dziadka, pradziadka, mógł spokojnie zmówić modlitwę za niego, bez takiego ukłucia w sercu, że może jednak to zostało zmarnotrawione, ta praca wcześniejszych pokoleń. Po to my, jako przewoźnicy, jako rolnicy stoimy na granicy.

Komentarze (3)