Do Sejmu wpłynął poselski projekt zmian dotyczący edukacji domowej, znacznie ograniczający jej funkcjonowanie. Ustawa bez konsultacji społecznych ma być przedmiotem debaty na wtorkowej komisji edukacji. Przeciwni projektowi są politycy Konfederacji, którzy wraz z przedstawicielami Stowarzyszenia Edukacji w Rodzinie oprotestowali cały pomysł na konferencji prasowej w Sejmie.
“Projekt został zgłoszony bez żadnych konsultacji i z zaskoczenia. Już był broniony przez ministra Czarnka, szefa gabinetu politycznego pana Brzózkę, uzasadnieniami, które są zdumiewające. Na dziesiątki tysięcy rodziców zajmujących się edukacją domową rzucony został termin – mafie edukacyjne.” – powiedział poseł Krzysztof Bosak.
Projekt ustawy, który już otrzymał druk numer 2740, zakłada:
– powrót do rejonizacji na poziomie województwa
– brak możliwości przechodzenia na edukację domową w ciągu roku,
– konieczność posiadania przez szkołę “warunków lokalowych” uwzględniających wszystkich uczniów, także tych w edukacji domowej,
– limit dla szkół – tylko 50% uczniów może być w edukacji domowej,
– brak egzaminów online.
“Uważamy, że jest to najazd na nas, na ludzi edukujących i jest to niezgodne z Konstytucją, która gwarantuje, żebyśmy mogli jako rodzice nasze dzieci edukować.” – powiedział Andrzej Witecki, przedstawiciel Stowarzyszenia Edukacji w Rodzinie, który wraz z żoną zajmuje się edukacją swoich dzieci w ramach edukacji domowej.
“Środowisko edukacji domowej istnieje od ponad 30 lat. Zdajemy sobie sprawę, że zaproponowana ustawa to środowisko by zniszczyła. Jesteśmy pewni i zdecydowani do tego, aby walczyć o prawa, które nam się należą. Nasze dzieci i tak podlegają pod prawo państwowe i mają obowiązek podchodzenia do egzaminów. Możliwość wyboru szkoły, do której nasze dziecko przynależy i sposób wyboru edukacji, jest naszym prawem.” – stwierdziła Marta Witecka.
Konfederacja i bon oświatowy.
Poseł Krzysztof Bosak przypomniał jeden z istotniejszych postulatów swojego ugrupowania. Konfederacja od lat popiera tzw. bon oświatowy, którego główne założenie opiera się na tym, że pieniądze z ministerstwa przeznaczane na edukację, są przypisane do ucznia. Rodzice dziecka mogą je spożytkować na takie szkoły, takie formy nauczania, na jakie sami chcą. “Jeżeli ministerstwo jest zaniepokojone tym, że zbyt dużo pieniędzy trafia do szkół, których uczniowie są w edukacji domowej, to nic prostszego, żeby te pieniądze wędrowały prosto do rodziców. Chyba rodzice najlepiej wiedzą w jaki sposób swoje dzieci wykształcić.”
Marszałek Hołownia zapowiedział właśnie, że nie będzie dzisiaj głosowań, ponieważ jest za mało posłów. Posłów jest oczywiście wystarczająco wielu, ale jak widać za mało przyjechało do Warszawy tych uśmiechniętych posłów, więc boją się o wyniki głosowań 🙂
Marszałek Hołownia zapowiedział właśnie, że nie będzie dzisiaj głosowań, ponieważ jest za mało posłów.
Posłów jest oczywiście wystarczająco wielu, ale jak widać za mało przyjechało do Warszawy tych uśmiechniętych posłów, więc boją się o wyniki głosowań 🙂
14 państw Unii Europejskiej, w tym Francja, Niemcy i Włochy zaapelowały do Komisji Europejskiej o zaostrzenie przepisów dotyczących zawracania migrantów. Kogo nie ma na tej liście? Polski nie ma!
Dlaczego? Dlaczego rząd Donalda Tuska nie jest tym zainteresowany. Przecież to przez naszą granicę z Białorusią wchodzą do Europy nielegalni imigranci. To powinno być w naszym interesie.
Dlaczego polski premier nie jest zainteresowany zmianą szalonej migracyjnej polityki Unii Europejskiej?
W Niemczech tzw. uchodźcy stanowią stanowią 2,5% społeczeństwa a dokonują 15% przestępstw przeciwko życiu i zdrowiu, 13% przestępstw seksualnych. W Niemczech tylko w ubiegłym roku było ponad 700 gwałtów zbiorowych.
W Szwecji 150 zamachów bombowych. W Holandii 600 zamachów bombowych w 1 rok. Do tego właśnie prowadzi nielegalna imigracja.
I pytanie, czy polski rząd cokolwiek zamierza w tej sprawie zrobić? Czy chce na ulicach polskich miast urządzać takie same piekło jak w miastach na Zachodzie?
Szczelne granice to są bezpieczne ulice!
14 państw UE, w tym Francja, Niemcy i Włochy wezwało Komisję Europejską do zaostrzenia przepisów dotyczących zawracania migrantów.
Kogo nie ma na tej liście? Polski.
Dlaczego? Dlaczego rząd Donalda Tuska tego nie podpisał?! Przecież to do Polski wpychani są przez białoruską… pic.twitter.com/LMh3SJObJX
– “Damy radę” – powiedziała niemiecka kanclerz Angela Merkel w 2015 roku, zapraszając miliony imigrantów do swojego kraju, narażając tym samym nas wszystkich na inwazję obcych kulturowo przybyszów.
W efekcie mamy nieustannie wzrastającą skalę zabójstw, napadów i gwałtów. Niemieccy politycy, chcieliście tutaj sprowadzać inżynierów i chirurgów z Afryki, to teraz weźcie za to osobistą, również prawną odpowiedzialność. Migranci na polsko-białoruskiej granicy chcą do Niemiec! Mówią o tym otwarcie.
To wyraz niebywałej hipokryzji, że po blisko 10 latach wycofujecie się ze słów swojego kanclerza, de facto jednostronnie zawieszając układ z Schengen. Układ, który nie jest kwestionowany przez nikogo. Właśnie możliwość swobodnego podróżowania po całej Europie była kluczowym argumentem dla moich rodaków decydujących o przystąpieniu Polski do Unii. A teraz nieodpowiedzialne słowa i działania brukselskich elit zarządzanych z Berlina oznaczają powrót tych granic.
Niemieccy politycy, dziś jesteście kolejny już raz wrogami bezpiecznej i bogatej Europy. Wasza polityka zagraża przyszłości europejskich narodów. Kiedy niemieccy politycy samozwańczo przejmują kontrolę nad Europą, zawsze to się kończy katastrofą. Początek porządku w Europie zacznie się dopiero od skazania prawomocnymi wyrokami niemieckich polityków odpowiedzialnych za katastrofę migracyjną!
Przed wprowadzeniem euro Polska jest broniona przez Konstytucję (art. 227) oraz przez wolę Polaków (56,5% przeciwników euro wg sierpniowych badań).
A nie przez pana Adama Glapińskiego, z jego 130 tysiącami miesięcznej pensji, z jego blond asystentkami i z jego drukowaniem miliardów na polityczne zamówienie. (Dla czepialskich: “drukowanie” technicznie polegało oczywiście na skupie obligacji państwowego funduszu covidowego przez NBP).
Co nie zmienia faktu, że do legalnego postawienia pana Glapińskiego przed Trybunałem Stanu potrzeba (zgodnie z orzeczeniem TK) większości 3/5, a takiej większości w Sejmie w tej sprawie po prostu nie ma.
Wszystkich przerażonych propagandą PiSu uspokajam – polski złoty był na długo przed panem Adamem Glapińskim w NBP i będzie długo po nim. I bardzo dobrze.
Przed wprowadzeniem euro Polska jest broniona przez Konstytucję (art. 227) oraz przez wolę Polaków (56,5% przeciwników euro wg sierpniowych badań).
A nie przez pana Adama Glapińskiego, z jego 130 tysiącami miesięcznej pensji, z jego blond asystentkami i z jego drukowaniem…
W nowym zarządzie spółki Orlen Projekt SA zostali Arkadiusz Iwaniak i Piotr Gryszpanowicz. Obu wybrano w postępowaniu konkursowym, ale dziwnym trafem, ogłoszenie o konkursie zniknęło już kilka dni przed jego ogłoszeniem.
Iwaniak to były poseł Lewicy z Płocka, który nie uzyskał reelekcji w ostatnich wyborach. W ramach nagrody pocieszenia dostał więc stołek. Iwaniak to szef mazowieckich struktur Nowej Lewicy.
Gryszpanowiczowi z Trzeciej Drogi też nie poszło w wyborach, ale samorządowych. Niedoszły radny miejski, również z Płocka, dostał ciepłą posadkę. Partia Szymona Hołowni w jego sprawie objęła sprawdzoną metodę, twierdząc, że Gryszpanowicz nie jest członkiem partii Polska2050, więc wszystko jest cacy.
Tłuste koty zastępują koty uśmiechnięte.
Jak nie drzwiami to oknem. Kolejni partyjniacy przy korycie.
W nowym zarządzie spółki Orlen Projekt SA zostali Arkadiusz Iwaniak i Piotr Gryszpanowicz. Obaj wybrano w postępowaniu konkursowym, ale dziwnym trafem, ogłoszenie o konkursie zniknęło już kilka dni przed jego… pic.twitter.com/eG4lzw1UwY
Chiny często są przywoływane jako przykład w dyskusji na temat dekarbonizacji energetyki i szerzej przemysłu, a w Unii Europejskiej także jako kontrast do polityki Zielonego Ładu. Z jednej strony Chiny inwestują najwięcej na świecie w źródła pogodozależne, a z drugiej osiągają kolejne rekordy w mocy zainstalowanej w elektrowniach węglowych i wciąż zwiększają wydobycie, import i zużycie węgla. Obie strony sporu próbują posługiwać się przykładem Chin do wzmocnienia swojej argumentacji.
A jaka jest prawda?
Spójrzmy na dane. W 2010 roku Chiny były u początku drogi z wiatrakami i fotowltaiką w swoim systemie energetycznym. Dane pokazują, że za generację energii elektrycznej paliwa kopalne (węgiel, gaz, ropa) odpowiadały w 79,4%, a wiatraki i FV w niespełna 1,1%. Jednocześnie chińska energetyka wyprodukowała około 4250 TWh prądu. W 2023 roku z paliw kopalnych wyprodukowano 60,8% prądu, a źródła pogodozależne odpowiadają już za 15, 6%. Jednocześnie Chińczycy wygenerowali aż 8850 TWh energii elektrycznej. Co oznacza, że w 2023 roku mimo spadku udziału paliw kopalnych w miksie wyprodukowano z nich prawie dwa razy więcej prądu, bo aż 6100 TWh (w 2010 roku 3375 TWh). Z tego wynika, że mimo spadku udziału paliw kopalnych w miksie, produkcja prądu z tych źródeł szybko rośnie.
Fotowoltaika i wiatraki w 2023 wyprodukowały razem 1380 TWh przy mocy zainstalowanej na poziomie 1120 GW wliczając rozproszoną energię słoneczną. To aż 37% mocy zainstalowanych w Chinach w systemie energetycznym, a jednocześnie generują one jedynie 15,6% energii (podobne proporcje osiągamy w Polsce). Często jednak zwolennicy źródeł pogodozależnych przy różnych dyskusjach podają produkcję energii z wszystkich OZE w Chinach, która oscyluje wokół 1/3 całej generacji, ale w jej skład wchodzą stabilne elektrownie wodne, biogazownie czy ostatnio także geotermia (razem 15,1% generacji). Szacuje się, że w tym roku moce zainstalowane w źródła pogodozależne będą już większe niż te w elektrowniach węglowych (39%).
Czy w takim razie Chiny realizują politykę klimatyczną na wzór Unii Europejskiej? Nie. Chiny realizują przede wszystkim własny interes, a nie ideologiczne założenia pochodzące z zagranicy.
Chińska gospodarka potrzebuje każdych ilości energii, a jej wytwarzanie jest ograniczone dostępną infrastrukturą i ilością surowców. O ile Chiną mogą importować gaz, węgiel i ropę oraz wydobywać je na miejscu u siebie, to jednak rosnące szybko zapotrzebowanie wymusza sięganie po najróżniejsze źródła w tym źródła pogodozależne. Jest to dla Chin jednocześnie z dwóch powodów wygodne i korzystne: 1. Po pierwsze Chiny są światowym potentatem w produkcji wiatraków i paneli FV. Kontrolują około 80-95% globalnego rynku produkcji paneli fotowoltaicznych. Związane jest to z dominacją na wszystkich etapach łańcucha produkcyjnego, od krzemu po moduły PV. Zdolności produkcyjne paneli fotowoltaicznych w Chinach mogą przebić w tym roku poziom 1000 GW, co jest znacznie większe niż roczne globalne zapotrzebowanie.
Jednocześnie Chiny mają około 60-80% światowych mocy produkcyjnych komponentów do turbin wiatrowych, takich jak gondole, wieże i łopaty. W 2022 roku moce produkcyjne w Chinach dla komponentów turbin wiatrowych wyniosły 110-120 GW rocznie, czyli mniej więcej tyle ile wyniosła wielkość zainstalowanych turbin wiatrowych w 2023 roku na całym świecie (118 GW). Wśród 10 największych producentów turbin wiatrowych w 2023 roku 4 pochodzi z Chin, w tym będący na pierwszym miejscu Goldwind (14,6 GW).
2. Po drugie Chinom w przeciwieństwie do Polski czy innych państw europejskich opłaca się do pewnego stopnia inwestować w tego rodzaju źródła energii, ponieważ mają potężny bakcup w postaci elektrowni węglowych, gazowych, jądrowych i wodnych, które wciąż budują, a także biogazowych i zaczynają budować również w geotermalne. To wszystko razem sprawia, że inaczej niż w Polsce liczne i zdywersyfikowane stabilne źródła energii w razie potrzeby zapewnią systemowi ciągłość pracy.
3. Po trzecie Chiny mają własną technologię i produkcję komponentów do tzw. OZE i, co nie mniej ważne surowce, których nie ma na przykład Europa. Co więcej, Chiny nie tylko mają surowce w tym metale ziem rzadkich (około 70% produkcji i ponad 90% rafinacji) i fabryki zasilane tanią energią przeważnie z węgla, ale również kontrolują łańcuchy dostaw metali ziem rzadkich oraz komponentów do turbin wiatrowych i paneli fotowoltaicznych. Co więcej, Pekin pod koniec ubiegłego roku zapowiedział wprowadzenie rygorystycznych ograniczeń dotyczących technologii związanych z pierwiastkami ziem rzadkich. Ma to na celu utrudnienie rozwoju tej branży poza Chinami.
Podsumowując, Chiny realizują własną, groźna dla Unii Europejskiej politykę. Z jednej strony zapewniają sobie stałą produkcję energii ze źródeł stabilnych, a z drugiej uzależniają kraje UE od swojej technologii, komponentów i surowców do realizacji utopijnej polityki klimatycznej. Sami również mając głód energii inwestują w źródła pogodozależne, ale w przeciwieństwie do państw UE nie zwalniają tempa w rozbudowie źródeł stabilnych w tym elektrowni jądrowych V generacji, biogazowych, geotermalnych czy tradycyjnych gazowych i węglowych. Inaczej niż w np. Polsce nie uzależniają zabezpieczenia systemu tylko od elektrowni jądrowych, ustawiając się w pozycji bez alternatywy i narażając na zaburzenia geopolityczne.
Unia Europejska nie ma zdolności do narzucania innym, a zwłaszcza Chinom swoich warunków prowadzenia polityki przemysłowej, a próby realizacji takiego scenariusza doprowadzą do gospodarczej, społecznej i politycznej katastrofy państw UE przy jednoczesnym wzroście krajów azjatyckich.
Dziś realizowany przez UE model polityki przemysłowej jest nam przedstawiany jako sposób na wyprzedzenie konkurencji i osiągnięcie przewagi technologicznej. W rzeczywistości jest to wyścig eurokratów z ich własnymi oderwanymi od rzeczywistości wizjami, które sprawnie wykorzystują dla swoich interesów patrzące na dekady do przodu Chiny.
Skutki różnie prowadzonych polityk Chin i UE widać na poniższym wykresie.
🇨🇳Chiny często są przywoływane jako przykład w dyskusji na temat dekarbonizacji energetyki i szerzej przemysłu, a w Unii Europejskiej także jako kontrast do polityki Zielonego Ładu. Z jednej strony Chiny inwestują najwięcej na świecie w źródła pogodozależne, a z drugiej osiągają… pic.twitter.com/7oCxWaPfiP
Czy można to było zrobić inaczej, lepiej? Oczywiście. Przykładowo: wydarzenie organizowane w piątek wieczorem, zapraszamy tylko dorosłych, zdjęcie pary z drinkiem – zostawcie dzieci pod opieką i zróbcie coś dla siebie. Będą wydarzenia towarzyszące dla dorosłych, bo rodzicom (i nie tylko) też należy się odpoczynek. Nie uważacie, że miałoby to zupełnie inny odbiór niż uznanie dziecka za “wrzeszczącego bachora”, przekreślonego na zdjęciu, piskliwego, płaczącego i ZAWSZE przeszkadzającego? 🙂
"Dzień bez dzieci" w łódzkim Aquaparku. Dopiszę w sprawie kilka zdań.
Czy można to było zrobić inaczej, lepiej? Oczywiście. Przykładowo: wydarzenie organizowane w piątek wieczorem, zapraszamy tylko dorosłych, zdjęcie pary z drinkiem – zostawcie dzieci pod opieką i zróbcie coś…
Robimy coś fajnego dla dorosłych czy piętnujemy posiadanie dzieci i ich rodziców? Bo wychodzi na to, że to drugie. W imię czego? Promocji “bezdzietności”? Generowania nienawiści do najmłodszych łodzian? To po co w takim razie na łódzkim Aquaparku wiele stref dla dzieci, skoro są one tam niemile widziane i oceniane negatywnie przez władze? Kultury i wysokiego poziomu oczekuję nie tylko od siebie, ale też od innych. Pamiętajmy, że chodzi o instytucje publiczne, które powinny być wzorem i dawać przykład. Także w kwestii rodzicielstwa. W moich komentarzach i wpisach nie znajdziecie np. bluzg, ataków czy wyzwisk, których niestety pełen jest wpis wraz z komentarzami na profilu łódzkiego Aquaparku. “Oberwało” się także mi, bo “zachciało” mi się mieć dzieci. A to złe. Cóż, przeżyję 🙂
Jeśli mój głos ZA rodziną i ZA dziećmi będzie nawet w mniejszości – trudno. Ktoś musi mieć odwagę go wygłosić, bo dzieci są dobrem narodowym 🙂 Zachęcam do tego innych!
"Polityka prorodzinna" w wykonaniu @Miasto_Lodz na całego, szczególnie z plakatem i opisem, który utożsamia dzieci z płaczącym i piskliwym "problemem" którego trzeba się pozbyć 🤷♀️ W dodatku komentarze o "śmierdzących kaszojadach" i "bachorach" – które jak widzę przechodzą przez… pic.twitter.com/bxY6pfvxGz
Poseł do Parlamentu Europejskiego Marcin Sypniewski.
Minister z Polski 2050 chce ograniczać najem krótkoterminowy!
Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz zapowiedziała ograniczenie najmu krótkoterminowego typu airbnb. Pani Minister, która chce wprowadzenia rejestru wynajmowanych mieszkań i wysokiego podatku od najmu krótkoterminowego, w 2023 roku sama z wynajmu zarobiła niemal 48 tysięcy złotych – stąd zapewne rozróżnienie na szybki i nieszybki zysk i chęć walki tylko z tym “szybkim”.
Kolejny raz widzimy, że ludzie Hołowni udają liberałów, a ich pomysły przypominają bardziej PiSowski zamordyzm.
Może warto zadać pytanie, czy za propozycją stoi lobby hotelarskie, dla którego najem krótkoterminowy jest konkurencją?
Minister z Polski 2050 chce ograniczać najem krótkoterminowy❗️
👉 Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz zapowiedziała ograniczenie najmu krótkoterminowego typu airbnb. Pani Minister, która chce wprowadzenia rejestru wynajmowanych mieszkań i wysokiego podatku od najmu krótkoterminowego, w… https://t.co/8Lv0o6SIlQ
Co za absurd! Komenda Główna Państwowej Straży Pożarnej wystąpiła z kuriozalną inicjatywą wprowadzenia OBOWIĄZKU INSTALACJI CZUJNIKÓW DYMU W MIESZKANIACH W CAŁEJ POLSCE. Propozycja ta została już przekazana do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Pojawia się pytanie, KTO TO tak pięknie WYLOBBOWAŁ???
Pytam jako poseł, bowiem wśród pierwszej piątki największych producentów czujników dymu w Europie są… trzy firmy z Niemiec (w tym Siemens)! Przecież wprowadzenie tego kolejnego obowiązku będzie niczym innym, jak zmuszeniem Polaków do zakupu kolejnego urządzenia, którego cena z pewnością szybko poszybuje w górę! A uwaga (!) – mówimy o mniej, niż 30 zgonach w wyniku zaczadzenia (czyli zatrucia tlenkiem węgla) w 2024 roku w 35-milionowym kraju!!!
• Idąc tym tokiem rozumowania proponuję, aby Komenda Główna Państwowej Straży Pożarnej wystąpiła z inicjatywą wprowadzenia zakazu jazdy na rowerze po ulicach! Przecież liczba wypadkach śmiertelnych z udziałem rowerzystów w bieżącym roku jest w Polsce dwukrotnie wyższa niż liczba osób, które zmarły w wyniku zaczadzenia. Albo idźmy jeszcze dalej – zamknijmy wszystkie baseny, jeziora i rzeki dla ludzi – przecież w bieżącym roku utonęło w Polsce dziesięć razy więcej osób, niż zmarło w wyniku zaczadzenia.
• Kuriozum goni kuriozum, ale jedno jest pewne. Z pewnością tego typu pomysły nie wpływają pozytywnie na wizerunek polskich strażaków, a niemieckie firmy takie jak Siemens już… zacierają ręce. Jak łatwo się domyśleć obowiązek instalacji czujników dymu obowiązuje… w Niemczech i we Francji, która także wiedzie prym w produkcji czujników dymu w Europie. Powtórzę więc pytanie, KTO TO tak pięknie w Polsce WYLOBBOWAŁ, bo aż trudno uwierzyć, że na pomysł wpadł ktoś sam w komendzie głównej…
❌ Co za absurd! Komenda Główna Państwowej Straży Pożarnej (@KGPSP) wystąpiła z kuriozalną inicjatywą wprowadzenia OBOWIĄZKU INSTALACJI CZUJNIKÓW DYMU W MIESZKANIACH W CAŁEJ POLSCE. Propozycja ta została już przekazana do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji…
– Niedawno prezydent Emmanuel Macron przyznał, że Unia Europejska może umrzeć. To reakcja na opublikowany niedawno raport Draghiego o kondycji europejskiej gospodarki.
Wiedza o głębokim kryzysie Unii staje się coraz bardziej widoczna. Europa istotnie będzie przegrywać z Azją i Stanami Zjednoczonymi. Ale to wy – chadecy, socjaliści, zieloni, liberałowie – wy jesteście tego przyczyną!
To wasze nieudolne rządy, szkodliwe regulacje, fanatyzm ideologiczny są odpowiedzialne za wyższe ceny prądu dla Europejczyków. To wy wypychacie przemysł z Unii Europejskiej, to wy walczycie z rolnikami. To wasza polityka doprowadza do zubożenia społeczeństw i gospodarczej agonii naszych państw. W imię swojej klimatycznej religii tworzycie z Europy skansen.
Jeśli chcecie, żeby Europa była zdolna do konkurencji to po prostu musicie odejść. Prawica narodowa jest gotowa do tego, żeby z dnia na dzień skończyć z Europejskim Zielonym Ładem, żeby wspierać przemysł i rolnictwo oraz odbudować gospodarkę.
Możemy przywrócić normalność, tylko wy musicie odejść.
Niedawno prezydent @EmmanuelMacron przyznał, że Unia Europejska może umrzeć — to reakcja na opublikowany niedawno raport Draghiego o kondycji Europejskiej gospodarki.
Poseł Przemysław Wipler w Śniadaniu Rymanowskiego.
– Te matactwa i cwaniactwa dziadowskiego państwa. Premier Donald Tusk, pan marszałek Hołownia wzięli udział, pewnie nieświadomie, ale w brudnej kampanii czarnego pijaru, którą toczyły między sobą koncerny. To jest wielka gra i wojna lobbingowa w tych sprawach.
Jeżeli ktoś wprowadza nowy typ alkoholu, który jest kolorowy, słodki i podawany w taki sposób, żeby był atrakcyjny dla młodzieży i kobiet, bo o to chodziło w tym produkcie, to na przykład konkuruje z piwami malinowymi, imbirowymi i z innymi podobnymi produktami.
Jeżeli ktoś wprowadza małpkę, która jest w plastikowym opakowaniu, która może być wygodniejsza do picia w biurze czy na przerwie niż klasyczna małpka, to również producenci klasycznych małpek, czyli małych buteleczek z wódką są zagrożeni i rozpoczynają kampanię pijarową przeciw swojemu konkurentowi.
Mówimy o firmie, która działa legalnie, ma 1500 pracowników, produkuje musy owocowe, ma szereg produktów, jest na rynku i nagle w taką firmę uderza rząd. Z dnia na dzień rozpoczynają się wszystkie inspekcje, urzędy skarbowe, sanepidy itd. I mówią im, że ich zniszczą. I dzwonią do nich, wycofajcie ten produkt, jak go nie wycofacie to po was.
Ja wiem w jaki sposób łatwo jest płacąc firmie pijarowej i agencji nakręcić tego rodzaju oburzenie itd. Ja doskonale wiem, jak się robi teksty pot. Alkotubki, w sieci zawrzało. Jak się to rozrzuca w kilkunastu portalach. Pracowałem w takiej branży, byłem właścicielem firmy, więc doskonalę widzę metodologię jak się robi takie kampanie. I nie podoba mi się, że z dnia na dzień rząd potrafi zniszczyć działającą legalnie firmę albo zmusić ją do wycofania produktów. I z dnia na dzień próbujecie wrzucić pakiet rozwiązań, które służą konkretnej branży.
Ja od razu powiem, że jestem konserwatystą i gardzę piciem alkoholu z jakiegokolwiek opakowania innego niż szklane, tak jak nasi przodkowie przez setki lat. Natomiast nazwijmy… Red: Myślałem, że jako konserwatysta powie pan, że gardzi alkoholem w ogóle.
– Nazwijmy rzeczy po imieniu. Cała ta sprawa z alkotubkami to jest po prostu temat zastępczy. Taki temat zastępczy, w którym Donald Tusk celuje. On w czasie swoich poprzednich rządów walczył i z kibolami, i z dopalaczami. Teraz walczy z alkotubkami albo z alkoholem w ogóle.
I to nie jest przypadek, że ta sprawa wybuchła akurat w momencie, kiedy przez Sejm przechodziła specustawa powodziowa, która wyszła w formie dziurawej z tego Sejmu. Że to się działo wszystko w czasie, kiedy w trakcie głosowań, m.in. głosami Trzeciej Drogi, obiecującej wcześniej dobrowolny ZUS dla przedsiębiorców, została odrzucona poprawka Konfederacji zwalniająca z ZUS-u przedsiębiorców na terenach powodziowych na okres odbudowy. To wszystko jest po prostu elementem takiego teatru robionego przez Donalda Tuska i tak samo elementem tego teatru jest styl tego, w jaki sposób to się odbyło na tym posiedzeniu Rady Ministrów!
Sytuacja – w której premier przed kamerami mówi: “Czesław – do ministra konstytucyjnego – idź załatw!” – to to jest po prostu teatrzyk wzięty rodem ze wschodnich satrapii. To się nie w ten sposób załatwia, pan doskonale o tym wie.
Robienie takich rzeczy na pokaz przed kamerami, oddelegowywanie ministra z posiedzenia Rady Ministrów, żeby się “zajął jakimś tematem i on jedzie i się zajmuje”, pomimo tego, że tak naprawdę potem się okazuje, że i tak będą potrzebne przepisy, żeby móc to wszystko zalegalizować i temu przeciwdziałać. To jest po prostu teatr i temat zastępczy zarazem.
– Warto podbić, żeby nikomu nie uciekło, że padło tutaj, że rząd nie rozwiąże problemu “małpek”, bo Unia zakazuje! I nic nie da się zrobić, więc rząd tutaj wychodzi i mówi: nie ma wyboru, jedyne, co można zrobić to to, o czym pani poseł powiedziała, czyli podnieść akcyzę. To co prawda nie rozwiąże problemu “małpek” ani problemu alkoholizmu, za to wygeneruje dodatkowe miliardy dochodów budżetowych.
To ludzie zaczną te “małpki” sobie produkować u siebie w domu na bimbrownicy, ale rząd liczy na to, że wygeneruje to dodatkowe dochody budżetowe. I jest bardzo znaczące, że pani Leszczyna jako minister zdrowia, minister zdrowia w rządzie, który obiecał zniesienie limitów leczenia w NFZ-cie, to pani Leszczyna konsekwentnie od momentu objęcia urzędu zajmuje się właśnie głównie w sferze publicznej walką z alkoholem! Zamiast naprawianiem systemu ochrony zdrowia.
Bartosz Arłukowicz: Przedstawiliśmy przed chwilą KPO w onkologii, orientuje się pan w ogóle w temacie onkologii? Wie pan, co to w ogóle jest? Kilka dni temu była konferencja na 5 miliardów złotych dla szpitali na przebudowę, dofinansowanie i unowocześnienie onkologii.
W tym samym czasie, panie pośle, ogłaszacie propozycję limitów na porodówki, która na przykład w moim okręgu świętokrzyskim sprawiłaby, że w całej południowej połowie województwa zostałyby zamknięte porodówki. Proszę słuchać komunikatów własnego rządu i się zająć właśnie tymi społecznymi sprawami.
Nazwijmy rzeczy po imieniu, cała ta sprawa z alkotubkami, to jest po prostu TEMAT ZASTĘPCZY!
🚨To nie jest przypadek, że ta sprawa wybuchła akurat w momencie, kiedy przez Sejm przechodziła specustawa powodziowa, która wyszła w formie… pic.twitter.com/qGLT6QAeFg
CZY W POLSCE SZCZEPIENIE DZIECI MOŻE BYĆ DOBROWOLNE i czy lobby farmaceutyczne pozwoliłoby na to bez walki?
Pytanie jest wagi ciężkiej, bowiem w Unii Europejskiej branża farmaceutyczna jest jedną z najbardziej aktywnych w zakresie lobbingu. Szacuje się, że w Brukseli działa ponad 2500 lobbystów reprezentujących interesy firm farmaceutycznych – z czego wielu jest bezpośrednio zaangażowanych w interakcje z instytucjami unijnymi, takimi jak Komisja Europejska czy Parlament Europejski.
• Według danych z unijnego Rejestru Przejrzystości, PRZEMYSŁ FARMACEUTYCZNY JEST JEDNYM Z NAJWIĘKSZYCH I NAJLEPIEJ FINANSOWANYCH SEKTORÓW LOBBINGOWYCH. Szacuje się, że na same działania lobbingowe branża farmaceutyczna w Brukseli przeznacza rocznie ponad 90 milionów euro!!!
Największe organizacje i firmy farmaceutyczne, takie jak Pfizer, Bayer, GlaxoSmithKline, czy Sanofi odgrywają kluczową rolę w tym obszarze, starając się wpływać na kształtowanie polityki zdrowotnej i regulacji dotyczących leków, szczepionek, biotechnologii oraz badań klinicznych w Unii Europejskiej oraz państwach członkowskich.
Dlatego należy przyglądać się wszystkim systemowym rozwiązaniom, które zostały wprowadzone, krok po kroku, w ostatnich latach w Polsce w kwestii szczepień – bowiem w tym obszarze lobbyści farmaceutyczni mają o co walczyć. Już dziś wiadomo, że znaczna część z budżetu Polski na 2025 rok pójdzie na zakup szczepionek, a przecież przewiduje się rekordowe nakłady na ochronę zdrowia, które mają wynieść ok. 221 mld zł!
Nie dziwi więc fakt, iż w Polsce… nie ma nawet debaty publicznej o tym, czy szczepienia dla dzieci powinny być dobrowolne, czy przymusowe (tj. narzucone przez ministra zdrowia). PANUJE ZMOWA MILCZENIA, bowiem dobrowolność szczepień mogłaby naruszyć status wzajemnych powiązań pomiędzy polityką, a ogromnym biznesem. Czy jednak jest jakaś alternatywa? Wydaje się, że tak. Otóż…
• W Polsce 16 lat temu weszła w życie „Ustawa o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi”, która określa, że Minister Zdrowia ma prawo określać w drodze rozporządzenia wykaz chorób zakaźnych, przeciwko którym istnieje OBOWIĄZEK SZCZEPIENIA.
W rozporządzeniu tym określone są między innymi szczepienia obowiązkowe, które muszą być przeprowadzane u dzieci i młodzieży oraz wykaz chorób, przeciwko którym należy przeprowadzać szczepienia. Jednak każdą Ustawę można znowelizować, a… wprowadzenie dobrowolności nie byłoby niczym nowym w Europie, bowiem w takich państwach jak Szwecja, Norwegia, Islandia, Dania czy Finlandia WSZYSTKIE SZCZEPIENIA DLA DZIECI SĄ DOBROWOLNE!!!
W tych krajach żaden skorumpowany polityk, żaden inspektor sanitarny czy osoba powiązana z koncernami farmaceutycznymi nie może NIKOGO zmusić do zaszczepienia własnego dziecka. Co więcej – dobrowolność ta wcale nie wpływa na to, że dzieci nie są szczepione na szeroką skalę. Są, ale DOBROWOLNIE – po podjęciu świadomej decyzji przez swoich rodziców! Przy takim podejściu, rodzice (mając wybór) mogą bardziej angażować się w proces podejmowania decyzji o zdrowiu swoich dzieci. Zamiast ulegać przymusowi, rodzice mogą czuć się bardziej odpowiedzialni i zmotywowani do poszukiwania informacji na temat szczepień. Zyskuje każdy!
• Niewątpliwie jest coś na rzeczy, a dopisanie w Polsce C-19 do wykazu chorób zakaźnych oraz powołanie na Głównego Inspektora Sanitarnego osoby „powiązanej” z branżą farmaceutyczną tylko potwierdzają, że czas rozpocząć debatę dotyczącą możliwości dołączenia do takich krajów jak Szwecja, Norwegia, Islandia, Dania czy Finlandia w kwestii wprowadzenia w Polsce polityki DOBROWOLNYCH SZCZEPIEŃ DLA DZIECI. A że skowyt lobbystów będzie słyszalny – to pewne.
❌ CZY W POLSCE SZCZEPIENIE DZIECI MOŻE BYĆ DOBROWOLNE i czy lobby farmaceutyczne pozwoliłoby na to bez walki? Pytanie jest wagi ciężkiej, bowiem w Unii Europejskiej branża farmaceutyczna jest jedną z najbardziej aktywnych w zakresie lobbingu. Szacuje się, że w Brukseli działa…
Poseł do Parlamentu Europejskiego Ewa Zajączkowska-Hernik.
Dwa największe problemy państwa według rządu na jednym obrazku. Klasyczna zagrywka Donalda Tuska i jego świty, by odwrócić uwagę od faktu, że sprawy naprawdę kluczowe dla Polaków pozostają całkowicie zaniedbane lub są zwyczajnie blokowane.
• Ku radości strony niemieckiej strategiczne inwestycje, jak CPK i elektrownia jądrowa, są skutecznie sabotowane przez naszą władzę.
• Kwota wolna od podatku 60 tys. zł chyba na zawsze pozostanie jednym z największych kłamstw wyborczych.
• Rząd uznał, że ma gdzieś przedsiębiorców poszkodowanych przez powódź i zdecydował, że nie otrzymają oni pomocy w postaci zwolnienia ze składek ZUS, odrzucając tym samym poprawkę Konfederacji.
• Zielony Ład uderza w polskie rolnictwo i całą gospodarkę, w firmach dochodzi do masowych zwolnień, a rząd wiernopoddańczo realizuje brukselskie ekoszaleństwa.
• Rząd Tuska idzie drogą rządu Morawieckiego i pozwala na masowy, niekontrolowany napływ imigrantów do Polski, co zagraża naszemu bezpieczeństwu.
• Ofiary Ludobójstwa na Wołyniu wciąż nie mogą być ekshumowane i nie mają godnego pochówku a strona ukraińska pluje nam w twarz.
• Polska ma drugi najbardziej skomplikowany system podatkowy na świecie (ranking Tax Complexity Index), a rząd zamiast go upraszczać, to jeszcze bardziej go komplikuje.
• Sytuacja w ochronie zdrowia jest coraz gorsza, szpitale toną w długach, lekarze odchodzą z pracy, a pacjenci są odsyłani z kwitkiem.
• Skandaliczne zaniedbania rządzących w związku z powodzią wciąż nie są wyjaśniane i rozliczane, a rząd ewidentnie boi się prawdy.
Szkoda, że rząd w tych sprawach nie działa tak szybko, jak w sprawie alkotubek.
Dwa największe problemy państwa według rządu na jednym obrazku.
Klasyczna zagrywka Donalda Tuska i jego świty, by odwrócić uwagę od faktu, że sprawy naprawdę kluczowe dla Polaków pozostają całkowicie zaniedbane lub są zwyczajnie blokowane.
– Dramatem dla polskiej nauki jest to, że Lewica wylosowała to jako swoje żerowisko w umowie koalicyjnej. Bo Totalizator Sportowy to oczywiście nie trzeba wybitnych kompetencji, żeby losować kuleczki – i oczywiście w tym zakresie to jest żerowisko. To tłuste koty wypchnęły inne tłuste koty. Tak to wygląda obecnie. Natomiast w tym zakresie to jest jednak dramat. To, żeby rozwój polskiej sztucznej inteligencji, polskiej nauki był istotny dla naszego rozwoju, rozwoju gospodarczego i tego, żeby Polska szła do przodu, jest bardzo ważne i naprawdę nie powinno być żerowiskiem politycznym.
Spotkaliśmy się z Prezesem zarządu Azoty Puławy, który podzielił się z nami swoimi obawami o przyszłość zakładu zatrudniającego bezpośrednio 3300 osób, wynikającymi z kolejnych regulacji związanych z wprowadzeniem Zielonego Ładu.
Polscy politycy nie robią nic, aby wspierać polski biznes! Muszą zacząć dbać przede wszystkim o polskie interesy!
Spotkaliśmy się z Prezesem zarządu Azoty Puławy, który podzielił się z nami swoimi obawami o przyszłość zakładu zatrudniającego bezpośrednio 3300 osób, wynikającymi z kolejnych regulacji związanych z… pic.twitter.com/r6duXoOM1d
– Mam jeden drobny zarzut. Ta specustawa, która została wniesiona, ona zawiera cały pakiet różnych rozwiązań. Dlaczego nie zostało to opublikowane krok po kroku? Tak, żebyśmy my mogli się z tym zapoznawać?
Ja teraz jestem w bardzo trudnej sytuacji, ponieważ pierwszy raz opublikowany tekst widziałem wczoraj. Cały nasz aparat partyjny nad tym pracował i dzisiaj rano nagle się okazuje, że wpada autopoprawka rządowa, która jest dosyć obszerna. Wszystko nam wywraca do góry nogami, a my zaraz idziemy na debatę! I teraz jak mamy debatować o czymś, czego nie znamy nawet treści?
Ja się zgadzam, to jest teraz dobry moment, rozmawiajmy o tym. Ale życzyłbym sobie, żeby takie rzeczy w jakimś sensowniejszym czasokresie. Nie mówię “później”, bo nie chcę tego odwlekać. Ja mówię: skończyliście pewien pakiecik, jakąś jedną propozycję, od razu.
Jak mam zagłosować za specustawą, która zawiera nie tylko rozwiązania powodziowe, ale np. rozprawiacie się z jakimiś rzeczami, które się nie podobają, np. laptopy dla dzieci – program. Laptop dla ucznia. Po co tam, dlaczego to jest w specustawie powodziowej? Co to ma w ogóle wspólnego?
To jest taka pisowska szkoła, którą my znamy z czasów Covida, gdzie była kobyła, specustawa, która miała mnóstwo najróżniejszych przepisów. Nie dało się z tym zapoznać. Głowę sobie łamaliśmy dlaczego w ogóle niektóre artykuły tam się znajdują, ponieważ one się w żaden sposób nie łączyły.
I teraz też będzie taki trochę szantaż, bo przecież ja nie zagłosuję przeciwko. Musimy pomóc tym ludziom. Ale w pakiecie mam zagłosować za różnymi rzeczami, takimi gorącymi kartoflami, o których nie chciał rząd rozmawiać?
Koalicja Obywatelska kopiuje działania PIS-u z czasów COVIDA! Proponują specustawy, które zawierają mnóstwo wrzutek niezwiązanych z tematem.
O zamieszaniu wokół wymiaru sprawiedliwości – Uważam, że sytuacja robi się coraz bardziej niebezpieczna i pomimo tego, że przeciętny człowiek wciąż jeszcze nie odczuwa skutków prawnych tej sytuacji, to nadejdzie taki moment, kiedy zaczniemy to odczuwać. Dlatego, że funkcjonalnie to się, logiczne konsekwencje tego, co się aktualnie dzieje, tego, co wyrabia minister Bodnar są takie, że wymyka nam się z rąk nasze państwo.
Jeżeli jesteśmy w sytuacji, w której nie ma organów, nie ma instytucji i podważane są instytucje, które miałyby rozstrzygać, czy coś jest w prawie, czy coś jest poza prawem, no to wtedy prawem jest prawo siły. W sensie prawem jest ten, kto ma władzę, kto ma resorty siłowe. Jest to sytuacja bardzo niebezpieczna.
Jeżeli nieuznawani będą sędziowie – aktualnie nawet sędziowie Sądu Najwyższego izby karnej są nazywani neo-sędziami pomimo tego, że są sędziami, wywodzą się ze środowiska sądowniczego od zawsze, to konsekwencją tego, że nie uznajemy sędziów, jest to, że nie uznajemy też wyroków. W momencie, w którym nie będziemy uznawali ich wyroków, to wtedy dopiero to dotknie zwykłych ludzi na masową skalę. I dopiero wtedy sprawy najważniejsze – przecież z perspektywy takiego człowieka osoba, która wydała wyrok, sąd, który wydał wyrok w momencie, w którym ten wyrok zostanie nieuznany, podważony, oczywiście prawnicy rzucą się do tego, żeby unieważniać wyroki, które były niekorzystne dla ich klientów – to jest pełna kompromitacja państwa polskiego i de facto ucieczka państwa z należnych mu obszarów. I to będzie dopiero sprawa, która będzie dotykała zwykłych ludzi w rozumieniu masowym.
Nie mam wątpliwości, że to, co zrobił minister Bodnar, mam tutaj na myśli teraz sprawę oczywiście prokuratora krajowego z tego względu, że widać jak na dłoni, że to był kruczek prawny, w sensie sposób nieprzyznania funkcji prokuratora prokuratowi Barskiemu, to była próba wymyślenia na szybko, ad hoc, złapania jakiegoś kruczka prawnego. Dlatego, że nie było wcześniej takich głosów ze strony ministra Bodnara.
Mało tego! Dobę wcześniej, dobę przed określeniem prokuratora Barskiego jako nieobowiązującego, minister Bodnar prosił o nominację prokuratorów! To znaczy, że wtedy uznawał. A dobę później już nie uznawał.
To oznacza, że to było ad hoc, próba znalezienia jakiegoś kruczka prawnego – i w związku z tym, według mnie, owszem, tak, to jest kryminał. Dlatego, że konsekwencje są bardzo poważne, nawet jeżeli nie wszyscy jeszcze sobie zdają sprawę z tego, jak poważne są to konsekwencje.
Żeby była jasność, ja jestem bardzo sceptyczny co do tego, w jaki sposób postępował PiS. Też obchodził się z wymiarem sprawiedliwości niedelikatnie. Natomiast to, co się dzieje aktualnie, to będzie prowadziło do bardzo, bardzo złych konsekwencji. I każdy, kto ma choć odrobinę ducha państwowego, powinien być przerażony tymi konsekwencjami.
Uważam, że sytuacja robi się coraz bardziej niebezpieczna i pomimo tego, że przeciętny człowiek wciąż jeszcze nie odczuwa skutków prawnych tej sytuacji, to nadejdzie taki moment, kiedy zaczniemy to odczuwać.
Prokuratorzy w okresie rządu PiS zajmowali się prawie 4 lata tym, że ktoś napisał w sekcji komentarzy negatywną opinię o innym narodzie. Zamawiali opinie biegłych. Sprawę umorzono. Teraz, dzięki poparciu Polaków dla partii takich jak PO, Lewica, PSL i PL2050, mamy Prokuratora Generalnego dzięki któremu prokuratorzy wznowili sprawę i będą tym i innymi podobnymi komentarzami w internecie zajmować się przez kolejne lata. Zamówią także wiele kolejnych opinii biegłych. A Wy za to zapłacicie w podatkach.
W tym samym czasie brak pieniędzy na opłacenie rekrutacji i szkolenia funkcjonariuszy Policji. W wielu powiatach jest jeden patrol w nocy.
Jeśli chcecie mniej Policji na ulicach i więcej policji myśli to namówcie więcej znajomych do popierania PO, PSL, PL2050 i Lewicy w wyborach w 2027 roku!
Prokuratorzy w okresie rządu PiS zajmowali się prawie 4 lata tym, że ktoś napisał w sekcji komentarzy negatywną opinię o innym narodzie. Zamawiali opinie biegłych. Sprawę umorzono. Teraz, dzięki poparciu Polaków dla partii takich jak PO, Lewica, PSL i PL2050, mamy Prokuratora… https://t.co/xnGTScCDOQ
Z jednej strony dojeżdżają nas opłatą ETS, a z drugiej prowadzą nas np. w kosztowne wiatraki na Bałtyku, gdzie sam tylko koszt kapitałowy wyniesie ponad 260 zł na 1 MWh.
Przyjmując za podstawę informację o kosztach wynoszących 130 miliardów złotych związanych z budową farm o łącznej mocy 5,9 GW, wynika, że koszt zainstalowania 1 MW na Bałtyku wyniesie ok. 22 miliony złotych. Łączna produkcja energii z takiej mocy zainstalowanej przy optymistycznym założeniu 45% wydajności (trudne do osiągnięcia nawet na Morzu Północnym) przez okres eksploatacji 25 lat wyniesie 581 TWh, czyli 23,3 TWh rocznie, a więc mniej niż 1/7 obecnego zapotrzebowania na prąd w Polsce.
Wliczając koszty OPEX (serwis, koszty operacyjne w tym konserwacja i serwis turbin, ubezpieczenia, szkolenia, logistyka, wypłaty odszkodowań, bezpieczeństwo itp. – przyjmujemy średnio 3% CAPEX rocznie) oraz podatki i inne opłaty (dodatkowe 1% CAPEX rocznie), koszt wyniesie 447 złotych za 1 MWh, czyli mniej więcej tyle ile wynosi koszt produkcji 1 MWh prądu z węgla i to z uwzględnieniem opłaty ETS na obecnym poziomie! A to jeszcze nie wszystkie koszty produkcji energii z wiatraków.
Należy doliczyć przecież koszt finansowy kapitału czy inne nieprzewidziane koszty, co tylko jeszcze podbije koszt produkcji prądu z farm wiatrowych na Bałtyku.
Należałoby też doliczyć koszt budowy magazynów energii, których nie potrzeba przy stabilnych źródłach energii czy kosztów głębokiej przebudowy sieci energetycznej.
Do tego koszt demontażu wiatraków po okresie użytkowania, który może wynieść nawet kilkanaście procent kosztów budowy.
Poniesiemy też koszt bilansowania systemu. Zostanie on przeniesiony ostatecznie na konsumentów, ale oficjalnie nie będzie psuć wizerunku wiatraków.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska oferuje spółkom cenę maksymalną na poziomie 471 zł za 1 MWh. To tylko nieco więcej niż podstawowy koszt produkcji prądu z wiatraków i nie dziwi, że spółki chcą wyższej ceny na poziomie między 500 a 600 złotych, a więc jeszcze więcej niż koszt produkcji prądu w elektrowniach węglowych nawet z uwzględnieniem opłaty ETS.
Jeszcze gorsze informacje wynikają z informacji PGE. PGE potrzebuje 180 mld zł na morskie farmy wiatrowe. Zakładając, że Grupa PGE zrealizowałaby cały swój portfel inwestycyjny w offshore o mocy 7 GW, konieczne by było poniesienie nakładów w wysokości 180 mld złotych, a więc koszt 1 MW zainstalowanej mocy to aż 25 milionów złotych.
To wszystko powinno postawić pod znakiem zapytania sens takich inwestycji, zwłaszcza że okres eksploatacji wiatraków to jedynie 25 lat. Lobbyści jednak nie odpuszczają i prą do tych kosztownych i nieefektywnych inwestycji zarówno na morzu jak i na lądzie.
Koszty poniosą Polacy, a Polska uzależni się od łańcuchów dostaw i technologii, których w żadnym stopniu nie kontroluje. Ktoś może zapytać, dlaczego w innych krajach to się opłaca? Otóż nie opłaca się.
Weźmy przykład Wielkiej Brytanii, która chwaliła się kilka dni temu zamknięciem ostatniej elektrowni węglowej w kraju. Tam ceny prądu są jednymi z najwyższych a świecie. Brytyjczycy mają zainstalowane w wiatrakach na morzu ponad 14 GW mocy, a na lądzie blisko 16 GW, które wytwarzają około 1/3 zapotrzebowania na prąd. Problem polega jednak na tym, że jako źródła niestabilne wymagają zabezpieczenia w postaci magazynów, a jeśli ich nie ma to stabilnych źródeł energii jak na przykład elektrownie jądrowe, węglowe czy gazowe.
Ponieważ elektrowni jądrowych nie wystarcza, a węglowe zamknięto, za główne zabezpieczenie systemu robią już tylko elektrownie gazowe. To oznacza, że każde wahanie cen gazu mocno wpływa na ceny energii i w rezultacie podbija je do bardzo wysokich poziomów nawet przy tak dużej mocy zainstalowanej w źródłach pogodozależnych, a raczej właśnie ze względu na to.
To źle skonstruowany rynek energii pchający do inwestowania w tzw. OZE i decyzje polityczne wynikające z ideologii klimatycznej są ostatecznie przyczyną wysokich cen prądu.
Nie będzie w Polsce taniego prądu. Z jednej strony dojeżdżają nas opłatą ETS, a z drugiej prowadzą nas np. w kosztowne wiatraki na Bałtyku, gdzie sam tylko koszt kapitałowy wyniesie ponad 260 zł na 1 MWh.
This website uses cookies so that we can provide you with the best user experience possible. Cookie information is stored in your browser and performs functions such as recognising you when you return to our website and helping our team to understand which sections of the website you find most interesting and useful.
Strictly Necessary Cookies
Strictly Necessary Cookie should be enabled at all times so that we can save your preferences for cookie settings.
If you disable this cookie, we will not be able to save your preferences. This means that every time you visit this website you will need to enable or disable cookies again.
RozwińZwiń komentarze (1)