Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak
Mówiąc komuś „zajmij się swoim życiem” wydający takie polecenie właśnie ingeruje w czyjeś życie, próbując mu narzucić co i jak ma robić, podczas gdy ten pierwszy po prostu aktualizował swój profil w mediach społecznościach o swoją opinię, jedną z milionów równolegle wyrażanych opinii w różnych sprawach.
Komunikat „Zajmij się swoim życiem” bynajmniej nie znaczy „Żyj i daj żyć innym”. On znaczy „Wyznawaj moje poglądy albo się zamknij”.
To jest w ogóle szerszy problem z liberalizmem, który potraktowany jako doktryna społeczno-polityczna (a nie jako zbiór swobód – owoc rozwiniętej cywilizacji zachodniej) jest zbiorem sprzeczności.
Zarówno indywidualistyczna koncepcja społeczeństwa jest szalenie teoretycznym konstruktem, który nigdy nie zaistniał bez zaawansowanej hierarchicznej organizacji instytucjonalno-ustrojowej, osadzonej na dojrzałej kulturze, będącej owocem wysiłku całych pokoleń.
Absurd tego żądania, na które słusznie odpowiedział odmową młody mędrzec z Krakowa, @KacperKita, tkwi w jego oczywistej wewnętrznej sprzeczności. Mówiąc komuś „zajmij się swoim życiem” wydający takie polecenie właśnie ingeruje w czyjeś życie, próbując mu narzucić co i jak ma… https://t.co/9vB9zSwvID
— Krzysztof Bosak 🇵🇱 (@krzysztofbosak) June 24, 2025
Podobnie postrzeganie siebie przez liberalizm nie jako ideologię, ale jako rzekomo neutralną ramę dla rywalizacji innych doktryn i idei jest czystym myśleniem życzeniowym i wywala się już na pierwszym zakręcie, gdzie występują konflikty dóbr i trzeba podejmować konkretne decyzje. Wówczas szybko maski opadają i okazuje się że za ogólnymi hasełkami jest jednak jakaś agenda, jakieś „liberalne wartości”. Które bynajmniej nie są ponad innym programami. Są jedną z możliwych alternatyw, wyróżniającą się obniżoną odpowiedzialnością i wadliwą logiką, pozującymi na wyższą moralność i uniwersalną racjonalność.
Jest świadectwem słabości współczesnej edukacji i wychowania, że liberalna sofistyka przyciąga zdolne umysły, zamiast je odpychać. W jaki sposób amputacja niemal całości myśli moralnej i politycznej, zredukowanie jej do „ja, ja, ja, mnie, mnie, mnie” może być czymś pociągającym dla kogokolwiek ambitnego? Egoizm i permisywizm można skutecznie pielęgnować bez żadnej doktryny. Wystarczy „bo tak” i wyjdzie na to samo 😉
Komentarze (1)