Lewica stwierdziła, że mieszkanie to ,,prawo, a nie towar”. Nie. To jest mit. – uważają politycy Konfederacji, którzy zorganizowali w Sejmie konferencję prasową na temat kryzysu na rynku mieszkań. Konfederaci wyszli z propozycją stworzenia Mieszkaniowych Kont Oszczędnościowych, czyli formuły oszczędzania pieniędzy na własne mieszkanie bez opodatkowania. W ich ocenie to właśnie taki program, połączony z obniżką podatków i zatrzymaniem masowego dodruku pieniądza, może przynieść w dłuższej perspektywie, poprawę sytuacji na rynku nieruchomości.
Konfederacja już w programie Polska Na Nowo przedstawiła swoją propozycję, która może być dobrą alternatywą dla programu „mieszkanie plus”. Problem osób, które chcą kupić dzisiaj mieszkania, to nie jest problem, który można naprawić z dnia na dzień. Stąd proponujemy Mieszkaniowe Konta Oszczędnościowe, które byłyby podwójnie zwolnione z podatku. – powiedział poseł Michał Urbaniak.
Mieszkaniowe Konta Oszczędnościowe to specjalna forma oszczędzania na własne mieszkanie. Część pensji wpłaca się na MKO, a podatek PIT płaci się od pozostałej części wynagrodzenia. Wszelkie zyski z oprocentowania środków na MKO będą zwolnione z podatku od środków kapitałowych. Ta forma sprawi, że opłacalne będzie zakładanie takich kont dla dzieci. Rodzic odliczy wpłaty od podstawy opodatkowania. Ten pomysł Konfederacja proponuje już od paru miesięcy, począwszy od zaprezentowania go na lipcowej konwencji programowej „Polska na Nowo”.
Konfederacja: Mieszkanie towarem, nie prawem!
W debacie publicznej powróciło lewicowe hasło „mieszkanie prawem, nie towarem”. Popierają je politycy lewicy i Polski 2050 Szymona Hołowni. Konfederacja jest odwrotnego zdania. Jej przedstawiciele uważają, że zadaniem państwa nie jest zapewnienie darmowych mieszkań obywatelom, tylko warunków, które pozwolą ludziom zarobić samemu na własne lokum.
Mieszanie towarem nie prawem, a rząd może wpłynąć na obniżkę ich cen. – powiedział Witold Stoch z biura prawnego Konfederacji. Polityk wskazał, że szkodliwa polityka rządu przyłożyła się do wzrostu cen mieszkań jeszcze przed wybuchem wojny na Ukrainie. Chodzi konkretnie o masowy dodruk pieniądza, ponad 50 podwyżek podatków oraz czynniki takie jak skomplikowane prawo budowlane, biurokracja towarzysząca budownictwu mieszkaniowemu, brak planu zagospodarowania przestrzennego w wielu miejscowościach i nieuregulowane stosunki własnościowe.
Skomentuj