„Żeby Polska była polska! O to trzeba się starać usilnie przede wszystkim właśnie w samorządach” - Konfederacja

„Żeby Polska była polska! O to trzeba się starać usilnie przede wszystkim właśnie w samorządach”

Konwencja Konfederacji i Bezpartyjnych Samorządowców, przemówienie posła Grzegorza Brauna, 17 lutego 2024 r.

– Wraca duch 2019 roku. Stara, dobra Konfa, otwarta, ale nie na przestrzał. Otwarta na tych, z którymi łączy nas wolność, poczucie, wolności.

Gdyby to ode mnie wyłącznie zależało, otworzyłbym pewnie tę naszą Konfederację także i na inne projekty. Nie chcemy przecież spierać się w rodzinie wolnościowców, narodowców, konserwatystów. Ale dobre i to na początek. To nawet znakomite, że ludzie, z którymi przecież nie udajemy tutaj przed państwem jakiejś daleko posuniętej komunii dusz, łączy nas przecież tak wiele. Nie chcemy przenosić Polski na księżyc i nie chcemy i sprzeciwiamy się aplikowaniu księżycowych teorii, ideologii w Polsce. Małe ojczyzny, ale i ojczyzna duża. Tu jest Polska i niech tak zostanie. I to nas właśnie łączy.

Chcemy, żeby Polacy byli u siebie na swoim. Żeby nie byli gośćmi w tym hotelu karczmie zajezdnej, w którym Polska jest przemieniana przez ludzi, którzy już dawno pożegnali się, jeśli kiedykolwiek mieli jakiś kontakt, z ideą niepodległości, suwerenności, godności i normalności. Rząd, który przecież jest od tego, by stać na straży naszego bezpieczeństwa, naszej majętności, zdrowia życia.

Ten rząd, zwłaszcza w ostatnich latach, okazał się głównym, centralnym problemem Polaków. Głównym, centralnym źródłem zagrożeń. I przed tymi zagrożeniami możemy, musimy obronić się właśnie w samorządach. Musimy obronić samorządy przed urządowieniem, upaństwowieniem władza centralna warszawska, z rozbawieniem tu obserwowałem, jak się niektórzy czują w obowiązku zaznaczyć, że nie są z miasta stołecznego Warszawy.

I dobrze, i dobrze. Ja też z wianuszka, pani prezes. Za żoną, za żoną z wianuszka. Tak, no może by to tak ogrodzić jakimś płotem z blachy falistej i sukcesywnie odłączać zasilanie w tym ich 115-minutowym mieście, bo tyle się jedzie minut z krańca na kraniec, w korkach sztucznie tworzonych przez zwężanie ulic.

Przed tym się musimy obronić. I wybór jest prosty. Bez wielkich zjednoczeń, bez wielkich kongresów programowych my to możemy przecież wszyscy wyraźnie dostrzec i przyznać, że… Że prosty jest wybór między schabowym a świerszczowym. Prosty jest wybór dla normalnego Polaka między… O, tu hulajnogi niektórym się marzą i to ukrócą. Z buta do zbiorkomu w waszym piętnastominutowym getcie, rejonie, który władza ludowa w kolejnym wcieleniu zechce nam wyznaczyć.

Więc wybór jest prosty. Wolność, godność, bezpieczeństwo, normalność, normalność. A więc prawa, prawa rodzicielskie, prawa do wychowywania naszych dzieci po naszemu. Szanowni Państwo, tak jest, po naszemu. To bardzo ważne i bardzo się cieszę, że się możemy co do tych spraw zgodzić, że nie chcemy, żeby to był land kolejny eurokołchozowy.

Nie chcemy, żeby to była jakaś republika sowiecka ani stan amerykański. Nie chcemy ukropolu i nie chcemy ukropolinu. A zagrożenia są aż nadto realne. Właśnie w tych wyborach samorządowych, Po raz pierwszy Idą z otwartą przyłbicą. To może ich nadto komplementuje, bo przyłbica to hełm, hełm to zbroja, zbroja to duch rycerski, tu nie ma ducha rycerskiego, więc idą jawnie i bezczelnie po władzę ludzie, którzy się jawnie nie identyfikują z Polską, polskością, ani z ojczyzną dużą, ani z ojczyzną małą. Oni idą po władzę. Nie dla nich oklaski, nie dla nich oklaski. Oklaski dla naszego sojuszu, Konfederacji i Bezpartyjnych Samorządowców, dla nas, którzy zatrzymamy ten marsz. Nie zgodzimy się na to, żeby Polska stała się hotelem, w którym każdy, kto chce, bierze klucz, numer hotelowy, po czym zostawia nieporządek, po czym sprowadza, Bóg wie kogo, do naszej ojczyzny, do naszego kraju, do naszego domu. Na to się nie zgodzimy. Stop ukrainizacji Polski, stop banderyzacji polskiej racji stanu.

To nie są zagrożenia abstrakcyjne. One właśnie w ostatnich latach się bardzo skonkretyzowały. I nie musimy angażować się w tych wyborach, w dysputy na tematy geostrategiczne, ogólnogalaktyczne. Nie musimy wnosić do agendy tej kampanii wyborczej, tych wszystkich spraw, których jest dosyć i aż nadto w naszej codziennej walce parlamentarnej, gdzie już szósty sezon, szósty sezon naszego serialu Konfederacja trwa. Ale na poziomie samorządowym bardzo wiele jest do obrony. To są najtrudniejsze wybory. Najtrudniejsze nie tylko z uwagi na to, że to już nie jest jakaś tam policzalna drużyna pierścienia, to są rzesze.

Tutaj potrzeba chorągwi i dywizji z polskiego zaciągu, polskiego autoramentu, żeby zabezpieczyć wolność, normalność, prawo do bezpiecznego życia. Bezpiecznego w każdym wymiarze, nie tylko w tym wymiarze militarnym. O zagrożeniach wojennych też głośno, w wymiarze ekonomicznym, socjalnym, ale także w wymiarze tożsamościowym.

Żeby Polska była polska. O to trzeba się starać usilnie, przede wszystkim właśnie w samorządach. Bo samorządami rząd chętnie się wyręcza i czynił to w ostatnich latach. Telefony z Warszawy i na taki telefon odszczekiwanie wcześniejszych uchwał sejmików wojewódzkich. Na te telefony z Warszawy, widzicie, rozumicie, zróbcie albo nie róbcie tego czy owego, bo przykręcimy kurek, bo odetniemy was od funduszy.

Więc to jest właśnie ta praktyka przejmowania państwa przez ten kartel. Kartel polityczny, w którym owszem zmieniają się szyldy, czasem twarze się zmieniają, ale zasada pozostaje ta sama. I my tę zasadę łamiemy, tworzymy błąd w systemie, tu centralnie, w Warszawie i łamać będziemy tym bardziej skutecznie, że już nie w pojedynkę, nie samemu, ale wraz z Bezpartyjnymi Samorządowcami.

Tak, tak, brawa dla Bezpartyjnych Samorządowców, że się ośmielili być bezpartyjnymi. Że się ośmielili nie zapisać do tego kartelu i ośmielili się zanegować tę ofertę, tę propozycję nie do odrzucenia. Propozycję zwalczania dżumy cholerą albo cholery dżumy. Bardzo wam dziękuję za to, że jesteście. No i proszę o jeszcze. Mam nadzieję, że to jest dobry początek.

Zobaczymy kontynuację już w kolejnych sezonach naszego serialu, który miewa sensacyjne zwroty w akcji. I oby ten kolejny zwrot to były także kolejne otwarcia, może i powroty do rodziny. Nie po to, żeby się wszystko kończyło wesołym oberkiem, żeby się wszystko jak w Panu Tadeuszu kończyło jakimś, kochajmy się, które jest zawsze na poły fikcyjne, pozorne i nie trwa długo, ale po to, żebyśmy właśnie dostrzegając to, że wybór jest fundamentalny, elementarny.

Kto za Polską? Kto za tym, żeby Polak gospodarzem u siebie był na swoim? A kto przeciw temu? Wybór jest jasny. Okazji było wiele, żeby się zdeklarować. Okazji było sporo, żeby poznać, kto jest kim w polskim życiu politycznym w ostatnich latach. I teraz właśnie mądrzejsi, bogatsi o tę wiedzę. Bogatsi się o tę wiedzę z całą pewnością nie odpuścimy.

Bardzo dziękuję. W imię Boże, kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje.

Skomentuj