Krzysztof Bosak nie zostawił na rządzie "suchej nitki" ws. powodzi - Konfederacja

Krzysztof Bosak nie zostawił na rządzie “suchej nitki” ws. powodzi

Krzysztof Bosak w Sejmie, 25 września 2024 r.

– W pierwszej kolejności należy wyrazić solidarność z ludźmi dotkniętymi powodzią. Ponad 30 powiatów zostało dotkniętych klęską. Ponad 700 miejscowości zostało zalanych lub znalazło się w obszarze oddziaływania powodzi. Ponad 50tys. poszkodowanych.

Wyrazy współczucia dla wszystkich, którzy utracili swoje majątki. Wyrazy współczucia dla wszystkich, których szanse na normalne spokojne życie zostały odebrane, także dla tych, którzy prowadzą działalność gospodarczą i dorobek ich życia często został zniszczony.

Wyrazy szacunku także dla wszystkich zaangażowanych w akcję pomocową, w ratowanie ludzi, w ratowanie dobytku. Warto odnotować tak na marginesie, że ciągle nie mamy całościowej statystyki liczby ofiar. Doprawdy trudno uwierzyć w te dotychczas podawane statystyki. Apel do rządu o transparentną komunikację. Jeżeli zamierzacie państwo zaktualizować statystykę
ofiar, to proszę nie odwlekać tego w czasie, dlatego że to będzie podważać wiarygodność instytucji państwowych w dłuższej perspektywie.

Chciałbym wyrazić swój szacunek i nasz szacunek, Konfederacji, po pierwsze, dla strażaków, których ogromna liczba z ogromnym poświęceniem i ogromną zdolnością do improwizacji została zaangażowana, zaangażowała się spontanicznie. Wielu strażaków z całego kraju chciało jechać w rejon powodzi i spontanicznie zgłaszało się do pomocy.

Ogromny szacunek dla żołnierzy, których rekordowa liczba została zmobilizowana, według różnych wyliczeń między 23 a 26 tys. Niezależnie od tego, jaka liczba jest najwłaściwsza, każdemu z zaangażowanych żołnierzy należy się szacunek.

Także dla funkcjonariuszy innych służb, Policji, która wyłapuje szabrowników, którzy pojawili się na terenach zalanych, dla wolontariuszy, jak również na końcu, i nie jest to najmniej ważne, dla pracowników wszystkich państwowych instytucji, w szczególności samorządów, które nieraz stawały na głowie, żeby zapanować nad sytuacją na terenie zalanych gmin, a także dla pracowników Wód Polskich, którzy dobrze wykonywali swoje obowiązki mimo niedofinansowania tej instytucji, mimo czasem dziwnie wydanych pozwoleń wodnoprawnych, które stały się podstawą do tego, żeby nie opróżniać zbiorników i nie budować maksymalnej zdolności przyjęcia fali powodziowej, tylko trzymać wodę w zbiornikach, także wtedy, kiedy już wiedziano, że ta fala powodziowa idzie. To jest do wyjaśnienia, dlaczego te pozwolenia wodnoprawne w takiej, a nie innej formie obowiązywały, od kiedy i dlaczego nie zostaliśmy jako kraj przygotowani prawidłowo na przyjęcie fali powodziowej w takiej skali, w jakiej ona nadeszła.

Po tych wyrazach szacunku i solidarności należy się odnieść do tego, co jest przedmiotem tej debaty, czyli oceny działań rządu. To moje wystąpienie i inne wystąpienia klubowe zostały poprzedzone próbą zagadania tematu przez 3-godzinny festiwal bicia piany i gadulstwa ze strony rządu.

Ta sprawa nie jest tak skomplikowana, żeby cała Rada Ministrów musiała przez tę mównicę się przewinąć i referować każde pojedyncze pismo, które wysłał każdy pojedynczy minister. Polacy dzisiaj oczekiwali odpowiedzi na kilka rozpalających opinię publiczną zagadnień, takich jak właśnie te, które poruszam, dlaczego doszło do opóźnień, dlaczego doszło do nieprzygotowania, dlaczego samorządy były zaskakiwane sytuacją, dlaczego przez wiele dni rozjeżdżały się informacje medialne i rzeczywiste. Te rzeczy powinny być dzisiaj tutaj wyjaśnione.

Rozwodnienie rzeczywistych problemów w 3-godzinnym gadulstwie wszystkich ministrów po kolei nie sprawia, że to, co ma rząd do powiedzenia, jest jakkolwiek bardziej przekonujące. Przeciwnie, pokazuje, że coś tutaj jest do ukrycia, coś tutaj było zamieszane, coś tutaj było przykrywane. I to, co jest przykrywane, zostanie wydobyte na światło dzienne, jeśli nie dziś w trakcie tej debaty, to przez następne tygodnie i miesiące aktywności posłów opozycji. Ale uwaga dla rządu, nie tylko opozycji. Posłowie z tych ław też powinni wiedzieć, że w ich głębokim interesie, ich wyborców z ich okręgów wyborczych jest to, żeby po tej katastrofie, do której doszło, klasa polityczna jako całość odzyskała wiarygodność, bo w tej chwili ta wiarygodność jest bardzo poważnie nadszarpnięta.

Świadomość obywateli jest taka, że politycy po raz kolejny nie zdołali przygotować państwa i społeczeństwa, nawet kiedy już szła fala powodziowa, kiedy tama była zerwana, na nadchodzącą katastrofę. Najlepiej poinformowanym profilem w Polsce okazał się prowadzony przez amatorów profil Remiza.pl, który podawał najaktualniejsze informacje z największą wiarygodnością. Przecież to jest katastrofa wiarygodności instytucji państwa i komunikacji kryzysowej.

A na marginesie zwrócę uwagę, że te sztaby kryzysowe, które premier uruchomił, to ta sama metoda na zagadanie tematu. Gadać, gadać, gadać, gadać, gadać, gadać tyle, żeby informacje naprawdę ważne w tym potoku gadulstwa zniknęły, żeby rozwodnić kontrowersje. Znana jest ta metoda. Ja pamiętam doskonale z czasów rządu, pierwszego rządu Donalda Tuska, jak miał kryzys, tutaj większość Rady Ministrów tego nie pamięta, bo może była jeszcze poza polityką, ale ja pamiętam, jak był kryzys wokół ACTA, premier usiadł z właściwą sobie cierpliwością i przez kilkanaście godzin dał szansę protestującym, żeby się zmęczyli.

Tak dzisiaj tutaj państwo jako Rada Ministrów dali nam szansę i obywatelom, którzy chcieliby śledzić tę debatę, żeby się zmęczyli, żeby już nie doczekać do wystąpień posłów opozycji. Otóż my zadbamy, żeby właściwe informacje i właściwa ocena sytuacji dotarła do wyborców. Metoda na zagadanie już nie działa, pokazuje tylko, że tutaj jest coś do ukrycia. Jaka była rzeczywistość i jaka jest rzeczywistość?

Państwo zawiodło obywateli. Państwo zawiodło obywateli w przygotowaniach, w ostrzeganiu i w przepływie informacji. Rażący jest kontrast pomiędzy wypowiedziami polskiego premiera i premiera Czech. Cała Polska to widziała. Nie da się tego zagadać, nie da się tego ukryć. Premier jednego państwa na podstawie tych samych danych ostrzega swoich obywateli, premier drugiego państwa stwierdza, że prognozy nie są alarmujące. Jak to możliwe? Pomyłka? Pomyłka to jest najbardziej przychylna interpretacja, jaka jest możliwa dla tego rządu.

Te kontrasty pomiędzy różnymi resortami. MON już mobilizował żołnierzy, a premier mówił, że prognozy nie są przesadnie alarmujące. One były alarmujące, jak dziś już to wiemy, m.in. z interwencji przeprowadzonych przez posłów opozycji i z analizy komunikatów, które wypływały z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.

Następnie brak ostrzeżeń. Jak to jest możliwe, że ostrzeżenia właściwe nie płynęły do samorządów, do niektórych do samego końca? Jak to jest możliwe, że jedynym sposobem zarządzania ewakuacji w terenach, na których szła rwąca fala powodziowa, było dowiadywanie się z mediów, że ta fala idzie? Brak przepływu informacji podnoszony przez samorządowców wymaga wyjaśnienia.

Przeanalizowania wymagają plany zarządzania kryzysowego, zarówno krajowy, jak i w tych województwach. Jeżeli te rzeczy zostały wykonane niezgodnie z planami, przeanalizowania wymaga to, dlaczego tak się stało. Jeżeli zaś te rzeczy, do których doszło, które nastąpiły, nie były w tych planach opisane, no to oczywiście te plany okazują się nic niewarte. Okazują się po prostu, tak jak wielu w polskiej polityce i administracji podejrzewa, nic niewnoszącą makulaturą iw prawdziwej, kryzysowej sytuacji mają wartość makulatury.

A okazuje się, że zarządzanie kryzysowe odbywa się przez telefony komórkowe osób dobrze poinformowanych, mających do siebie telefony tak długo, jak działają maszty telefonii komórkowej. A jak maszty zawiodą, to już nie ma żadnego zarządzania, po prostu koniec gry.

Następnie brak wezwania do ewakuacji i spóźniona, niedostateczna mobilizacja. Mobilizacja służb państwowych była spóźniona i niedostateczna. Przez wiele dni widać było, że ta oddolna tendencja do mobilizacji przerasta mobilizację instytucji państwowych. Tak nie powinno być, tak nie powinno to wyglądać.

Następnie brak koordynacji przez wiele dni. Miasta najbardziej dotknięte powodzią nie były prawidłowo koordynowane przez przedstawicieli administracji rządowej, odpowiedzialnych za to służb 2–3 dni po tym, jak zostały sparaliżowane przez powódź. To nie może tak wyglądać, że dopiero po tym, jak jedna z mieszkanek nagrała apel, informując przez media, że administracja utraciła zdolność do zarządzania sytuacją w mieście, że służby nie wiedzą, co mają robić, że nikt nie zarządza, pan minister na wniosek premiera wydał odpowiedne rozporządzenia. Przecież to się powinno wydarzyć dobę po zalaniu miast.

Ale to nie jest cały obraz. Do zaniedbań doszło dużo wcześniej i to nie jest wina, żeby było jasne, jednego rządu. To jest wina tak naprawdę wszystkich rządów po kolei. Wymieńmy te zaniedbania, żebyśmy mogli z nich wyciągnąć wnioski i jako wszyscy posłowie w tej Izbie, przezwyciężyć tę niemoc, przezwyciężyć te trudności, które powodują, że nie budujemy właściwego poziomu przygotowania na sytuacje kryzysowe, w tym na powodzie, które są powtarzalne, które nie różnią się tak bardzo od siebie, żebyśmy nie byli w stanie się na nie przygotować.

Więc po pierwsze, brak budowy systemu komunikacji kryzysowej. W jaki sposób samorządy mają odbierać te informacje? W jaki sposób mają się komunikować ze sobą pracownicy, np. Wód Polskich z regionalnymi sztabami kryzysowymi? Czytamy w artykułach, że w pewnym momencie czujniki na zbiornikach przestały działać. Pracownicy pracujący na zbiornikach utracili kontakt, utracili łączność z odpowiednimi sztabami. Samorządowcy utracili kontakt z innymi jednostkami administracji. Jaki jest nasz pomysł na tę sytuację w czasie, kiedy od 2 lat toczy się wojna na Ukrainie, mamy konflikt na granicy, jesteśmy w trakcie kryzysu migracyjnego, przyjęliśmy największą falę uchodźców w III Rzeczypospolitej od początku jej historii? Jaki jest pomysł na komunikację kryzysową?

Tajemnicą poliszynela wśród wszystkich, którzy zajmują się tematem, jest fakt, że zbudowanie jakiegokolwiek spójnego systemu komunikacji niezależnej od komercyjnych operatorów
telekomunikacyjnych w Polsce jest czymś, z czym nie mogą już sobie poradzić żadne rządy. Nie tylko ten, nie tylko poprzedni – żadne. Trzeba to zmienić.

Brak ćwiczeń. Ćwiczenia są albo fikcyjne, albo ich w ogóle nie ma. Mam na myśli ćwiczenia z zakresu sytuacji kryzysowych, w które byłyby włączone służby i różne instytucje, różne jednostki samorządu.

Następnie formalna likwidacja obrony cywilnej wprowadzona przez poprzedni rząd i przez już prawie rok rządzenia niezmieniona przez obecny rząd. A teraz w pośpiechu wyciągana z szuflady ustawa, której rozpatrywanie przez rząd nieszczęśliwie zbiegło się z tą powodzią.

Brak służby przeciwpowodziowej. Czesi mają specjalną służbę ratunkową na okoliczność powodzi. Przygotowani są do ewakuacji ludności. W naszym wypadku okazało się, że łodzie ratunkowe trzeba ściągać od morskiej służby ratunkowej z Wybrzeża, a być może nie wszystkie łodzie przygotowane do działania na śródlądziu były zmobilizowane na czas i ściągnięte w rejon działania.

Dalej, jest też bardzo poważne wyzwanie, które mamy w Polsce, w mediach i w klasie politycznej, w różnych partiach i w samym rządzie, z czym ten rząd musi sobie poradzić. Mam nadzieję, że chce. Mam nadzieję, że nie jest więźniem tego dziwnego lobby, a mianowicie chodzi o propagandę przeciwników inwestycji przeciwpowodziowej. Zrobiliście z tych ludzi, tych szkodników, tych dywersantów dyrektorów, wiceprezesów, wiceministrów, a być może nawet tutaj, w ławie rządowej, siedzą ludzie w randze konstytucyjnych ministrów, którzy są za tym, żebyśmy nie mieli takiej infrastruktury jak Niemcy.

Z kim wy się na głowy pozamienialiście? Jak
można z takich szkodników zrobić ministrów? Jak możecie tolerować to, że niemieckie rządowe przedsiębiorstwa finansują w Polsce propagandę przeciwko budowie zbiorników przeciwpowodziowych? Oni to pobudowali i teraz nam finansują programy, żebyśmy my tego nie robili. Mają trzykrotnie wyższy poziom retencji wody w rzekach niż my. I mamy teraz zostać
na tym poziomie, tak? To jest absurd. Usuńcie tych ludzi z rządu.

Zacznijcie realizować program przyjęty przez poprzedni rząd albo go zmieńcie zgodnie z polską racją stanu, jeśli macie inne odczytanie tej racji stanu, zamiast kombinować podczas publicznych debat, jak nie wykonać uchwalonego prawomocnie prawa. To jest niepraworządność, panie ministrze sprawiedliwości. Chyba się pan ze mną zgodzi, prawda? Niewykonywanie ustaw uchwalonych prawidłowo jest brakiem praworządności. Więc zacznijmy działać zgodnie z praworządnością.

Jest program zabezpieczenia Odry? Przygotujmy ten program. Jeżeli uważacie, że trzeba to zrobić inaczej, powiedzcie jak. A nie: półsłówka na panelach, śmieszki, że tutaj, prawda, minister nie wyda pozwolenia, to Wody Polskie nie będą mogły wybudować, ustawa nie będzie złamana, zbiornik nie będzie wybudowany. Przecież to jest dywersja. I chcecie tych ludzi jeszcze wyżej wynosić? Trzeba przejrzeć pozwolenia wodnoprawne. Jeśli jest prawdą, że pozwolenia wodnoprawne dla tych zbiorników umożliwiały w sytuacji powodziowej nieopróżnianie ich, to powstaje pytanie, dlaczego takie pozwolenia wodnoprawne są wydawane i obowiązują. Może powinny być takie, które określają, że jak idzie fala powodziowa, to należy opróżniać zbiorniki już w pierwszym momencie, kiedy są prognozy, a nie czekać. Na co czekać?

Mnożą się teraz teorie spiskowe, że chodziło o to, żeby udowodnić teorię klimatystów. Szczerze wątpię, ale wy swoim działaniem i swoją głupią propagandą sami takie teorie podsycacie, a później będziecie zwalać winę na to, że to Rosja wprowadza propagandę i dezinformację. Może i Rosja, nie zdziwiłbym się. Natomiast to wy do tego dopuszczacie. Potrzebujemy silnego, skutecznego państwa działającego bez wątpliwości w interesie obywateli. Wy w tej chwili takiego państwa Polakom nie dostarczacie. Albo to zaczniecie robić, albo po kolei poustępujcie z rządu, wszyscy, którzy byliście w to zaangażowani. Dziękuję

Komentarze (1)