Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem posła Michała Wawera i Marty Czech, 2 października 2024 r.
Michał Wawer: – Wczoraj, w trakcie głosowań sejmowych, koalicja rządząca od Lewicy przez Platformę po Polskę 2050 i PSL, wyrzuciła do kosza poprawkę Konfederacji zapewniającą zwolnienie ze składek ZUS dla przedsiębiorców poszkodowanych powodzią.
Jedyne na co w relacjach z ZUS-em mogą liczyć poszkodowani przedsiębiorcy to odroczenie składek zusowskich, co gwarantowała im ustawa, nawet nie ta obecna, tylko ustawa pochodząca jeszcze z 2011 roku. A w praktyce jest to rozwiązanie, które niestety nie jest żadną szczególną pomocą, dlatego, że to oznacza, że te składki w okresie objętym tym quasi stanem wyjątkowym powodziowym, te składki dla tych przedsiębiorców będą się po prostu kumulować. I w momencie kiedy wygaśnie rozporządzenie ministra to ZUS natychmiast przyjdzie do tych wszystkich przedsiębiorców, w grudniu czy w styczniu, i zedrze z nich wszystkie zaległe składki w jednej dużej racie.
Chcieliśmy temu zapobiec. Przedstawiliśmy poprawkę, która miała przedsiębiorcom oszczędzić takiej sytuacji. Rząd wyrzucił ją do kosza i przyjął rozwiązanie – ze strony rządu usłyszymy, że zapewnili co innego, że zapewnili świadczenie interwencyjne. I to jest cała perfidia tej sytuacji. Dlatego, że rząd zamiast obniżyć czasowo obciążenia państwowe dotykające przedsiębiorców woli zrobić tak, że te obciążenia zostaną na miejscu, będą się kumulować, rząd będzie sobie robił dobry pijar mówiąc właśnie o świadczeniu interwencyjnym, którego zresztą kwoty nadal nie znamy, rozmaici wójtowie z ministrami będą sobie przed kamerami ściskać ręce, wręczać tekturowe czeki i tłumaczyć ile to tysięcy każdemu z przedsiębiorców na terenach powodziowych wręczyli, a praktyka będzie taka, że te kwoty ze świadczenia interwencyjnego pójdą na spłatę. być może nawet nie całości, tych właśnie zaległości zusowskich narosłych przez okres odraczania. Narosłych dla przedsiębiorców przez okres odbudowywania się po powodzi.
Czyli pieniądze przepłyną z kieszeni do kieszeni. Zdjęcia do mediów będą zrobione, a przedsiębiorcy tak naprawdę się na tym w żaden sposób nie pożywią. Jedyni, którzy na tym zyskają, to urzędnicy zaangażowani w cały ten proces.
Wisienką na torcie jest fakt, że w tej większości, która odrzuciła poprawkę zwalniającą przedsiębiorców poszkodowanych z ZUS-u, w tej większości znaleźli się, jak jeden mąż, posłowie Trzeciej Drogi, posłowie PSL-u, czyli ci politycy, którzy przez całą kampanię wyborczą w ubiegłym roku obiecywali polskim przedsiębiorcom całkowitą dobrowolność ZUS-u! Teraz, kiedy przyszło co do czego, kiedy przyszło rządzenie, kiedy przyszła powódź, to nie było ich stać nawet na to, żeby tym poszkodowanym przez powódź na kilka miesięcy dać dobrowolny ZUS. Tak wygląda spełnianie obietnic przez rządzących obecnie polityków.
Zwolnienie z ZUS-u wylądowało w koszu. W koszu wylądowało także wiele innych bardzo dobrych poprawek opozycji, dobrych poprawek Konfederacji. Daliśmy naprawdę z siebie wszystko w trakcie prac nad specustawą powodziową. Próbowaliśmy łatać dziury, próbowaliśmy uszczelniać system, próbowaliśmy poprawiać legislację, poprawiać techniczne rozwiązania tam, gdzie one były wadliwe. Dla rządu to nie miało znaczenia.
Wszystko, co złożyła Konfederacja, lądowało w koszu bez żadnej dyskusji po prostu dlatego, że przyniosła to Konfederacja. I efekt jest taki, że specustawa powodziowa wyszła wczoraj z Sejmu w takiej samej kondycji, w jakiej do tego Sejmu wjechała. To znaczy dziurawa, nieefektywna, mniej pomocna dla poszkodowanych niż mogłaby być, i pełna luk, które dopiero w przyszłości trzeba będzie zapewne łatać.
Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem posła Romana Fritza, Marty Czech – zastępcy rzecznika prasowego Konfederacji oraz eksperci-energetycy Mieczysław Koczy i Robert Oleszczuk z Elektrowni Rybnik oraz pan Bogdan Kocz z Elektrowni Łaziska, 27 września 2024 r.
Marta Czech: – Biuro posła Romana Fritza w Rybniku ruszyło na ratunek rybnickiej elektrowni. Jeszcze w ubiegłym roku daty graniczne, jeśli chodzi o Elektrownię Rybnik, które określały użytkowanie podstawowych jednostek wytwórczych, a także maszyn w elektrowni rybnickiej były określone na koniec 2035 roku. Dziś dowiadujemy się, że ma to być koniec 2025 roku! A więc przyspieszenie z zamknięciem Elektrowni Rybnik aż o 10 lat!
Zamknięcie tejże elektrowni to nie tylko 1700 osób bez pracy, wyrzuconych na bruk. Przypomnijmy, to jest 500 osób samej załogi i 1200 pracowników firm, które znajdują się na terenie elektrowni. Zamknięcie i wyłączenie mocy wytwórczej Elektrowni Rybnik to również obniżenie bezpieczeństwa energetycznego w skali kraju. (…)
Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem posła Michała Wawera i zastępcy rzecznika prasowego Konfederacji Marty Czech, 19 września 2024 r.
Michał Wawer: – Zacząć trzeba od tego, co dziś powinno być dla wszystkich oczywiste. Składamy wielkie wyrazy uznania, szacunku, wdzięczności dla wszystkich, którzy na zalanych terenach walczą z powodzią. Tych, którzy usuwają skutki powodzi w tych miejscach, przez które fala już przeszła. Tych, którzy w tej chwili, jak we Wrocławiu, walczą o obronę polskich miast i wsi przed falą powodziową. I tych, którzy dopiero na tę falę się szykują, jak w województwie lubuskim. Wyrazy szacunku, uznania dla strażaków, dla żołnierzy, dla przedstawicieli wszystkich innych służb i oczywiście dla ochotników, dla mieszkańców polskich miast i miasteczek, w tym również dla działaczy Konfederacji, którzy ofiarnie od kilku dni walczą z tą powodzią, bronią majątków swoich, bronią majątków swoich sąsiadów, pomagają wszystkim, którzy w tej chwili tej pomocy potrzebują. Także działaczom Konfederacji, którzy na terenie całego kraju organizują zbiórki pomocowe i dbają o to, żeby te najpotrzebniejsze materiały trafiły do tych, którzy w tej chwili ich najbardziej potrzebują.
W tej chwili najważniejsze jest to, żeby tę powódź przetrwać, żeby pomóc potrzebującym, żeby usunąć skutki powodzi tam, gdzie ta powódź wyrządziła zniszczenia. Natomiast dochodzimy już też do tego momentu, w którym trzeba zacząć analizować, co się wydarzyło, co poszło nie tak, co mogło pójść lepiej – i wyciągać wnioski, co zrobić, żeby w przyszłości, przy kolejnej powodzi, bo kolejna powódź prędzej czy później nadejdzie, żeby można było skutki zniszczeń ograniczyć lub całkowicie tereny polskie przed tą powodzią, przed negatywnymi skutkami uchronić. A dokonywanie tej analizy, wyciąganie wniosków nie jest niestety łatwe, ponieważ działamy w warunkach ogromnego chaosu informacyjnego.
I ten chaos informacyjny wynika nie tylko z natury tej sytuacji, z natury katastrofy klęski żywiołowej, ale również z tego, że jest fatalna komunikacja ze strony rządu, że brakuje przede wszystkim rzecznika prasowego rządu, brakuje wyspecjalizowanego serwisu informacyjnego, który pozwalałby odróżniać prawdę od fake newsów.
Brakuje jednoznacznych, zgodnych z prawdą, dotyczących faktów informacji. Zamiast tego mamy spektakl medialny w wykonaniu premiera Donalda Tuska, który na Dolnym Śląsku próbuje kreować się na głównego aktora walki z powodzią i dorównujący mu spektakl medialny ze strony polityków PiSu, którzy w tym trudnym czasie na masową skalę, widoczną już od 13 września, poświęcają się przede wszystkim jadowitym atakom personalnym, które tylko zaciemniają obraz tego, jak wygląda sytuacja i utrudniają wyciągnięcie tych rzeczywistych wniosków.
Niemniej, pomimo tego ogromnego chaosu informacyjnego, możemy już pewne fakty stwierdzić i możemy już postawić pewne pytania. Wśród tych oczywistych faktów, na które mamy jednoznaczne potwierdzenie, na pierwszy plan wybija się to, że kłamstwem były słowa Donalda Tuska z 13 września, że “prognozy nie są przesadnie alarmujące”.
To były słowa fatalne, słowa być może nawet o tragicznych skutkach, które wprowadziły ogromne zamieszanie. Były to słowa wypowiedziane w dniu, w którym od Unii Europejskiej, od organów zajmujących się tym w Unii Europejskiej, polskie samorządy otrzymywały informacje, że sytuacja jest jak najbardziej alarmująca i trzeba się przygotować na klęskę żywiołową! To było w tym samym dniu, w którym premier Czech alarmował Polaków, że trzeba się przygotować na kataklizm. Mimo to Donald Tusk wybrał ten właśnie moment, żeby Polaków uspokajać, żeby wprowadzać niestety chaos – i te słowa miały swoją moc, miały swoje znaczenie, mogły i zapewne w wielu miejscach spowodowały, że przygotowania do powodzi szły wolniej, że nie było takiej mobilizacji, że ludzie, którzy mogli podjąć decyzję o spokojnej i bezpiecznej ewakuacji, być może nawet rezygnowali z podjęcia takiej decyzji.
Kolejną rzeczą, którą wiemy, jest to, że ze zbiornika retencyjnego Nysa dokonano w przeddzień powodzi zbyt małego zrzutu wody. W tym zbiorniku można było przygotować większą rezerwę przeciwpowodziową, można było zrobić w zbiorniku miejsce na kolejne miliony metrów sześciennych spływającej w fali powodziowej wody, co by realnie pozwoliło ograniczyć wielkość fali powodziowej i skutki dla kolejnych miejscowości położonych na trasie tej fali. Jakie były przyczyny dokonania tego zbyt małego zrzutu? Kto popełnił błąd? Kto podjął taką decyzję i kogo należy z tego rozliczyć? To są pytania, które powinny być zadane i odpowiedź na które powinna usłyszeć polska opinia publiczna.
Kolejną rzeczą, którą wiemy, jest to, że w wielu miejscach działania zaradcze były opóźniane. Że zbyt późno rozpoczęto przygotowania do fali powodziowej, że zbyt późno ruszyła pomoc, że zbyt późno podjęto wiele działań i na poziomie samorządowym, i na poziomie rządowym. Jaki był związek tego z tymi fatalnymi, uspokajającymi słowami premiera? Kto stoi za tymi decyzjami, żeby pewne rzeczy opóźniać, żeby pewną mobilizację wprowadzać zbyt późno? To jest kwestia do wyjaśnienia. Wiemy, że w czasie powodzi w tych najbardziej dotkniętych powodzią miejscowościach nie było po prostu łączności.
Wiemy, że sytuacja komunikacyjna w Polsce, sytuacja ze zwykłym przepływem informacji, informowaniem o tym, co się gdzie dzieje, jest dalece niezadowalająca. Jako kraj przyfrontowy, kraj, który musi być gotowy nie tylko na klęski żywiołowe, ale też na warunki wojenne, powinniśmy wyciągnąć z tego jak najszybciej wnioski i pracować nad tym, żeby w Polsce istniała po prostu awaryjna sieć komunikacyjna pozwalająca rządowi na utrzymywanie zdolności do przekazywania wiedzy i informacji na terenie całego kraju również wtedy, kiedy te nasze codzienne, tradycyjne środki komunikacji, takie jak telefony, zawiodą. Tego niestety tutaj w czasie powodzi nie było.
Wiemy, że część miejscowości zalanych była po prostu odcięta od świata również w tym sensie informacyjnym. Wiemy wreszcie, że ogromna była skala zaniedbań przez szereg ostatnich lat. Wiemy, że to, co obciąża ten rząd, być może nawet w większym stopniu rząd poprzedni, że brakowało determinacji, woli politycznej do tego, żeby tworzyć nową infrastrukturę przeciwpowodziową, żeby dokonywać w skuteczny sposób inwestycji infrastrukturalnych pozwalających zabezpieczyć Polskę przed powodziami. Tutaj koronnym przykładem jest wspólna pisowsko-platformerska kapitulacja w sprawie zbiornika w Kotlinie Kłodzkiej, który pod wpływem protestów ekologów – “pseudoekologów”, należałoby powiedzieć – został przerwany, mimo, że wszystkie naukowe przesłanki wskazywały, że ten zbiornik powstać powinien.
Mamy raporty NIK-u wskazujące nieskuteczność działań w zakresie przygotowywania i małej, i dużej retencji. To są rzeczy, z których powinniśmy wyciągnąć wnioski i na przyszłość większą wagę wszyscy, jako politycy, jako obywatele, większą wagę przywiązywać do wywierania presji na inwestycje infrastrukturalne i budowanie zbiorników retencyjnych. To są te rzeczy, które wiemy.
Mamy również kwestie, co do których trzeba zadać pytania i zmusić polityków Platformy i PiSu do tego, żeby na te pytania odpowiedzieli. Wśród tych pytań na pierwszy plan wybija się pytanie, czy niemiecki wywiad usiłował nakłaniać polskich naukowców do współpracy z organizacjami pseudoekologicznymi, czy wciągał polskich naukowców we współpracę na rzecz niemieckiego wywiadu i działania w niemieckim interesie po to, żeby w Polsce utrudniać tworzenie inwestycji infrastrukturalnych – inwestycji, przeciwko którym te organizacje pseudoekologiczne protestowały. To jest pytanie, które jest związane oczywiście z wystąpieniem w dniu wczorajszym pana doktora Chociana w telewizji Polsat, który powiedział publicznie i zawiadomił Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, że pod jego adresem takie propozycje ze strony niemieckiego wywiadu były składane. To jest sprawa, która wymaga gruntownego wyjaśnienia.
Drugim pytaniem, które trzeba zadać, to jest kwestia, jak wyglądają zasoby rezerw strategicznych w Polsce. Dlatego, że niestety przez cały ten mijający tydzień nie dowiedzieliśmy się ani jaki był stan zasobów Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych w przeddzień powodzi, ani jakie zasoby zostały uruchomione i dostarczone do terenów objętych powodzią. Niestety, są te wątpliwości, przesłanki, żeby się zastanawiać, czy przypadkiem nie jest tak, że całe polskie rezerwy strategiczne lub niemal całe zostały wywiezione w poprzednich miesiącach i latach na Ukrainę, i Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych ma po prostu puste magazyny – być może jest taka sytuacja, że jako Polacy w wypadku właśnie tego, co nastąpiło, czyli klęski żywiołowej, jesteśmy w wyniku tej nadmiernej, nieuzasadnionej ofiarności po prostu bezbronni wobec kolejnej sytuacji kryzysowej.
W tych wszystkich sprawach trzeba postawić jasno fakty, trzeba zadać pytania, trzeba wymagać odpowiedzi na nie. Musimy wyciągnąć wnioski na przyszłość. Musimy rozliczyć tych, którzy za zaniedbania odpowiadali w mijających dniach, miesiącach i latach.
Dlatego jako Konfederacja będziemy na kolejnym posiedzeniu Sejmu prezentować wniosek o powołanie Komisji Śledczej do spraw zaniedbań związanych z powodzią, tak, aby cała polska opinia publiczna mogła usłyszeć polityków zadających te pytania i słuchających odpowiedzi ze strony rządu obecnego, rządu poprzedniego, tak, abyśmy te kwestie wyjaśnili i żebyśmy byli w stanie rozliczyć winnych, wyciągnąć wnioski na przyszłość i zabezpieczyć się przed kolejną powodzią.
Bo tak, jak mówiłem, nie ma wątpliwości, że kolejna powódź prędzej czy później nadejdzie. Jako państwo powinniśmy być na to w przyszłości lepiej przygotowani.
Konferencja prasowa Konfederacji w udziałem Marty Czech i posła Michała Wawera, 26 czerwca 2024 r.
Michał Wawer: – Przed nami kolejna odsłona dramatu, jakim jest procedowanie ustawy o zmianie definicji gwałtu zaproponowanej przez Lewicę.
W pierwszym akcie tego dramatu Lewica przedstawiła projekt ustawy, który był legislacyjnym koszmarem i pozostawiał ogromne pole do nadużyć i wątpliwości. Sejm dostrzegł to i na komisji kodyfikacyjnej zajęto się tym projektem ustawy w taki sposób, że teraz zamiast legislacyjnego koszmarku mamy legislacyjnego potworka posklejanego z fragmentów tego, co mieliśmy w obecnie obowiązującej definicji i fragmentów tego, czego życzyła sobie Lewica.
Niczego to nie rozwiązało, niczego to nie poprawiło. Mamy nadal ustawę, która pozostawia sądownictwu i zwykłym obywatelom więcej znaków zapytania, więcej wątpliwości niż daje odpowiedzi, niż daje jasności prawa! Jeżeli ta ustawa w takiej formie zostanie przegłosowana przez Sejm, to nikt tak naprawdę nie będzie miał żadnych jasnych wytycznych, żadnej pewności prawa, co do tego, czym właściwie jest gwałt, jak gwałt w polskim porządku prawnym jest zdefiniowany i kto, w jakiej sytuacji za zgwałcenie może zostać skazany. Nie dlatego, że normalny człowiek nie wie tego intuicyjnie, ale dlatego, że sądy znajdą się w sytuacji całkowitej niejasności prawa.
Lewica działa tak, jak zawsze działa Lewica. Wpisuje naiwnie do ustawy to, co wydaje im się, że jest najlepsze, to co jest pożądane, nie zastanawiając się nad tym, jakie będą faktyczne skutki takich działań. A skutki będą takie, że w momencie, kiedy do ustawy zostanie wpisana doklejona do tej obecnej definicji przesłanka zgody, to nie będzie ani jasne, kiedy ta zgoda ma być wyrażona, ani w jakiej formie ma być wyrażona, ani w jaki sposób sąd może to zweryfikować. Faktycznym skutkiem wprowadzania takich przepisów będzie likwidacja domniemania niewinności!
I to w żaden sposób nie przyczyni się do większej ochrony ofiar, dlatego że Lewica w toku tych prac legislacyjnych zrezygnowała ze zwiększenia ochrony ofiar! Między innymi zrezygnowała z postulatu zakwalifikowania przestępstwa zgwałcenia jako zbrodni. Co akurat ze wszystkich postulatów Lewicy w tym obszarze było dobrym postulatem. I właśnie ten jeden dobry postulat został przez Lewicę w toku prac legislacyjnych odrzucony.
Zamiast tego mamy przy braku jakiejkolwiek powiększonej ochrony osób pokrzywdzonych, ofiar przestępstw mamy zwiększenie zagrożeń dla wszystkich pozostałych. Zwiększa się to, co widzieliśmy w czasie fali zdarzeń objętych tym łącznym mianownikiem “mee too”, że po prostu niektóre osoby, nie tylko kobiety zresztą, sięgają po oskarżenie o gwałt, oskarżenie o molestowanie jako narzędzie do zarabiania pieniędzy, jako narzędzie do wygrywania batalii sądowych, jako narzędzie do zdobywania sławy. I wszyscy, którzy obecnie są na takie zagrożenia nastawieni, właśnie zagrożenia dotyczące oszczerstw fałszywych oskarżeń, po wprowadzeniu zmian prawnych proponowanych przez Lewicę, będą zagrożeni znacznie, znacznie bardziej. Jeżeli chcemy walczyć z przemocą seksualną, Konfederacja ma na to receptę, nie jest tą receptą pozbawianie Polaków do mniemania niewinności.
Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem Marty Czech i Michała Urbaniaka, 18 czerwca 2024 r, 17 czerwca 2024 r.
Michał Urbaniak: – Ważny temat. Temat, który rozgrzał już trochę opinię publiczną, zwłaszcza w internecie, a nie słychać o tym w mediach głównego nurtu.. I bardzo szkoda!
Otóż niemiecka policja podrzuca do Polski imigrantów. Najprawdopodobniej taki proceder ma miejsce już od wielu miesięcy. W ostatnich dniach mieliśmy nagranie, które zostało udostępnione przez lokalne media z Osinowa Dolnego w województwie zachodniopomorskim, gdzie na parkingu po polskiej stronie niemiecki radiowóz miał wysadzić imigrantów i po prostu odjechać. To jest absurdalna sytuacja, ponieważ jest coś takiego jak readmisja. Nawet w formie uproszczonej tutaj nie było spełnionych żadnych – jak widać – wymogów formalnych. Chyba, że o czymś nie wiemy, albo polskie państwo nie chce o tym powiedzieć, choćby Donald Tusk.
Czy Niemcy poinformowali polską policję, czy poinformowali Straż Graniczną o tym, że będą wwozić sobie radiowozem imigrantów do Polski? Czy wiemy, czy te osoby wjechały wcześniej do Niemiec od strony polskiej, czy może od jakiejś innej strony? Czy wiemy, czy polska strona w ogóle zgadzała się na to? Czy wiemy, czy te osoby odmówiły, czy nie chciały prawa do azylu, nie chciały wnioskować o prawo do azylu? To jest szereg pytań, na które trzeba sobie dzisiaj odpowiedzieć.
A co jest najciekawsze? Niemieckie służby podają, że od początku 2024 roku niemieckie służby podają, że wydaliły z Niemiec 3,5 tysiąca osób. Natomiast, według też informacji medialnych, wojewoda lubuski mówił o 7,5 tysiącach osób, które miały być wydalone z Niemiec do Polski. Wobec czego widzimy, że to jest sytuacja absurdalna.
Niemcy, rękami innych krajów czy obywateli innych krajów chcą rozwiązywać problem migracyjny, który same stworzyły dla całej Europy! Polityka Herzlich Willkommen, która była prowadzona przez Angelę Merkel i przez jej rząd, nie sprawdziła się. Wiemy o tym doskonale. Polityka multi-kulti jako taka w ogóle nie działa! Wielkie grupy imigrantów, które wjeżdżają do Polski, do Europy jako takiej, będą w przyszłości, a już w wielu miejscach są – jak choćby we Francji, Niemczech, czy w Szwecji – są zagrożeniem dla bezpieczeństwa i stabilności państw europejskich. Dla ich struktury, dla ich kultury, dla kobiet bardzo często. Ponieważ wielu imigrantów, niestety, nie traktuje kobiet w sposób, na który zasługują.
Zatem Konfederacja jasno mówi, że należy zatrzymać masową imigrację, bo każda masowa imigracja jest de facto niekontrolowalna! Czy jest legalna, czy jest nielegalna.
A co jest jeszcze ciekawe, powstała dyrektywa w Unii Europejskiej, Parlament Europejski miesiąc temu przyjął dyrektywę, w której imigranci, którzy przyjechali, mają mieć w całej Europie mniej więcej podobne warunki. Te podobne warunki co mają powodować w takim razie? Że Polacy będą musieli płacić tyle samo na imigrantów, co Niemcy w Niemczech płacą? To jest absurdalne. Na to nie ma po prostu naszej zgody.
Konfederacja będzie jasno i konsekwentnie walczyć o bezpieczeństwo Polski, Polaków i polskiej granicy.
Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem Marty Czech i Tomasza Buczka, kandydatów Konfederacji w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Marta Czech startuje z 2. miejsca w okręgu dolnośląskim i opolskim, Tomasz Buczek z 1. miejsca na Podkarpaciu.
Marta Czech: – Katastrofa polskich portów zbożowych. Polska już traci ogromne kwoty pieniędzy, ogromne środki. Najpierw unieważniono przetarg na terminal w Gdyni. Teraz dowiadujemy się, że zarząd portu w Gdańsku unieważnił przetarg na potężny, głębokowodny agroterminal bez podania jakichkolwiek, najmniejszych przyczyn.
Mamy sytuację w której topnieją nadzieje, że w Polsce powstanie poważna infrastruktura portowa, poważny terminal przeładunkowy. Który z jednej strony zapewni nam swobodną, nieskrępowaną wymianę gospodarczą, handlową, co wydawałoby się jest standardem na miarę XXI wieku. Co wydawałoby się jest standardem każdego poważnego, szanującego się państwa.
Po drugie, taka portowa infrastruktura rozwiązałaby napęczniały problem nadwyżek zbóż na polskim rynku, do którego to zalewu przyczyniły się wszystkie dotychczas rządzące opcje.
Po trzecie, taki terminal przeładunkowy to nieodłączny element jeśli chodzi o strategię, jeśli chodzi o bezpieczeństwo żywnościowe Polski, o czym alarmujemy od samego początku. (…)
Tomasz Buczek: Polska miała szansę stać się niekwestionowanym liderem zarówno żeglugi morskiej, jak również produkcji zbożowej. Jednak Donald Tusk w myśl dobrych relacji z Unią Europejską, z Brukselą i z Berlinem, postanowił zaorać projekty strategiczne, takie jak CPK, takie jak elektrownia atomowa, takie jak port przeładunkowy w Gdańsku, w Gdyni, jak inwestycje na Odrze i port kontenerowy w Świnoujściu. Dlaczego Donald Tusk to zrobił?
W naszej ocenie Donald Tusk sprowadza Polskę do roli wasala Brukseli i poporządkowuje mieszkańców Polski do roli wyrobników Unii Europejskiej. Osób, które mają za najniższą krajową produkować i pracować w Polsce. A jednocześnie zwija polskie rolnictwo, zwija polską gospodarkę. Na to nie możemy się nigdy zgodzić i będziemy przeciwko temu protestować.
Porty zbożowe były naprawdę projektem, który mógł wyprowadzić nasze rolnictwo z głębokiego kryzysu oraz dać możliwość zarabiać polskim rolnikom. Szczególnie w tych latach, kiedy tego zboża jest na rynku mało i kiedy ono jest wyjątkowo drogie. Polska również mogłaby w tym czasie zarabiać na tranzycie tego zboża. Mówimy tutaj o sytuacji, kiedy na przykład występuje susza hydrologiczna i rolnicy wtedy naprawdę mogą w jednym sezonie odkuć się. Bo wszyscy dobrze znamy tą sytuację, że przez ostatnie lata naprawdę byli w głębokiej defensywie, jeśli chodzi o produkcję rolną, ceny były poniżej kosztów i rząd musiał tutaj dopłacać do produkcji rolnej. Jest to sytuacja niedopuszczalna.
Powinniśmy tutaj robić wszystko, żeby wzmacniać naszą rodzimą produkcję. Jednocześnie powinniśmy pamiętać o tym, żeby cały czas podnosić temat zagrożenia, jakie jest z kierunku ukraińskiego, które wynika z wielkoobszarowych gospodarstw rolnych z zagranicznym kapitałem, które chce wyprzeć polskich rolników, polskie rolnictwo. Chce nam tak naprawdę zagrozić w kwestii bezpieczeństwa żywnościowego i my jako Polacy nie powinniśmy się na to nigdy godzić.
O to będziemy apelować zarówno do rządu Donalda Tuska, jak i wszystkich opcji politycznych, aby ponad podziałami tutaj reprezentowali polski interes narodowy i wzmacniali branżę zarówno rolną, jak i całą naszą gospodarkę. Myślę, że w tych tematach wszystkie partie polityczne naprawdę powinny zacząć mówić jednym głosem: TAK dla CPK, TAK dla portów zbożowych w Gdańsku, w Gdyni. TAK dla wszystkich dużych projektów, ambitnych projektów, bo Polska na takie projekty jest gotowa, Polska takich projektów potrzebuje i my jako Polacy przede wszystkim takich projektów potrzebujemy.
Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem wicemarszałka Sejmu Krzysztofa Bosaka i Marty Czech, startującej do Parlamentu Europejskiego z 2. miejsca na liście dolnośląskiej i opolskiej, 14 maja 2024 r.
Krzysztof Bosak: – Wracamy do tematu pomp ciepła i do, w zasadzie chyba już można mówić, do afery, z którą mamy do czynienia na styku wydawania ogromnych pieniędzy na dofinansowania do pomp ciepła, jakości tych pomp ciepła i wojny lobbingowej, która toczy się pomiędzy zachodnimi producentami pomp ciepła, azjatyckimi producentami pomp ciepła i polskimi producentami pomp ciepła, którzy przez poprzedni rząd byli dyskryminowani.
Ten rząd miał to zmienić i okazuje się, że albo nie chce, albo nie potrafi. Bowiem w kwietniu została podjęta kluczowa decyzja o zmianie regulaminu dofinansowania do programu Czyste Powietrze. Ta decyzja wskazywała, że producenci pomp ciepła, które są dofinansowywane z pieniędzy podatnika gigantycznymi pieniędzmi – w przypadku jednego dofinansowania to może być nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych – mają do 13 czerwca przedstawić dokumentację, certyfikaty z laboratoriów o tym, jaka jest wydajność tych urządzeń. Od specjalistów wiemy, że wydajność tych urządzeń może się różnić nawet ponad dwukrotnie. To znaczy na ogrzanie domu o to samo ciepło, jedna pompa ciepła może zużywać ponad dwukrotnie więcej prądu niż inna, zależnie od tego, przez jakiego producenta jest dostarczona i jakie spełnia wymogi.
Co ciekawe, przez cały okres rządu PiS-u producenci nie byli zobowiązani dostarczać wiarygodnej, sprawdzonej informacji o wydajności tych urządzeń. A podległe rządowi instytucje rozdawały pieniądze na prawo i lewo. W ten sposób doprowadzając do dyskryminacji lepszej jakości produktów z Polski na rzecz tańszych, ale gorszej jakości, mniej wydajnych produktów z Chin. Zresztą nie tylko z Chin, z różnych państw.
To nie tylko strata dla konsumentów, którzy zostali w ten sposób nabici w butelkę, robiąc rzekome oszczędności. To także strata dla nas wszystkich, ponieważ to prowadzi do większego obciążenia całego systemu elektroenergetycznego.
Podkreślam, nie są to różnice rzędu 5% czy 15%, to mogą być różnice nawet kilkuset procent, jeżeli chodzi o zużycie prądu i o współczynnik wydajności energetycznej takiej pompy ciepła, w skrócie COP.
13 czerwca to się miało skończyć i w magiczny sposób okazuje się, że w tych dniach, w dniach już majowych, w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, który jest operatorem wydającym pieniądze na te dofinansowania, zmienia się regulamin i termin dostarczenia tych certyfikatów z laboratoriów, które pokażą jaka jest prawdziwa wydajność której pompy ciepła, zostaje odsunięty aż do końca tego roku!
Co oznacza, że jeszcze przez pół roku mamy wydawać pieniądze w ciemno, a polscy konsumenci mają nie wiedzieć, jaka jest wydajność którego urządzenia. Co jest najbardziej zdumiewające, pani minister w zeszłym tygodniu udzieliła na jednej z platform społecznościowych komentarzy, że ona właściwie o tej decyzji nic nie wie i w poniedziałek będzie ją sprawdzać.
Tak się składa, że poniedziałek był wczoraj, a dzisiaj jest wtorek – dzisiaj pani minister znów udzieliła komentarza na swoich mediach społecznościowych, z którego nie wynika żadne odniesienie do zmiany tego regulaminu, tylko stwierdzenie, że będziemy uszczelniać listę urządzeń, które mogą dostać dofinansowania.
Pani Minister, co to znaczy “będziemy uszczelniać”? Czy producenci będą musieli dostarczyć certyfikaty z laboratoriów co do tego, jaka jest wydajność urządzeń, czy nie? Czy Państwo Polskie będzie uczestniczyć w finansowaniu urządzeń, które mają niską wydajność? I w ukrywaniu właściwie tego, tak jak ukrywał to rząd PiSu. Czy ten rząd będzie dalej ukrywał niskie parametry finansowanych urządzeń przed konsumentami, nabijając ich w butelkę i skazując później na wysokie rachunki za prąd – kiedy obiecywano im oszczędności, a w rzeczywistości wpędzani są w tarapaty finansowe, czy nie? Karty na stół! Oczekujemy jasnych odpowiedzi.
I zwracamy uwagę na to, że już poprzedni rząd próbował wprowadzać przepisy faworyzujące urządzenia z zagranicy. Myśmy w tej sprawie interweniowali, między innymi we wrześniu zwróciliśmy uwagę na to, że minister Buda proponował program dofinansowania, na który łapaliby się głównie producenci zagraniczni, ze względu na bardzo wysoko ustanowione progi finansowe tych dofinansowań dla producentów pomp ciepła, które miały pójść. To się udało zatrzymać.
A w tej chwili ta wojenka lobbingowa polega na tym, nie żeby producenci pomp ciepła musieli dostarczyć obiektywne, inżynieryjne certyfikaty co do faktycznej wydajności urządzenia, żeby te urządzenia ktoś przebadał i konsumentom powiedział, co one są warte, tylko żeby mogli operować takimi znakami produktowymi, które można za kilkadziesiąt tysięcy euro po prostu kupić. Na przykład w prywatnej firmie w Berlinie, która nada taki znak, że to jest dobre urządzenie, nasze niemieckie, warto je kupować. My się na takie podejście nie zgadzamy!
Chcemy, żeby polski konsument miał jasną informację. I żeby kupować, dofinansowywać wyłącznie produkty o wysokiej wydajności. Polscy producenci są w stanie konstruować urządzenia o wysokiej wydajności. Dlaczego mielibyśmy płacić za szmelc z zagranicy, nawet jeżeli przyjdzie do nas z kupionym za wysoką cenę jakimś pseudo-certyfikatem albo będzie miał jakieś znane logo na pudełku? Dość tego ściemniania.
Oczekujemy konkretnych informacji, a jeżeli pani minister nie potrafi nadzorować prawidłowo narodowego funduszu i nie wie, co tam się dzieje, to może najwyższy czas, żeby to wszystko poustalać. Będziemy o te sprawy zadawać pytania i będziemy żądać korekty tej decyzji, tej zmiany regulaminu, która odbywa się na niekorzyść polskich konsumentów i na niekorzyść polskich producentów.
Konferencja prasowa z udziałem Marty Czech i Krystiana Kamińskiego, kandydatów Konfederacji w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Krystian Kamiński: – Będziemy mówili o rządzie Donalda Tuska i kredycie 0% i wpływie na to, jak ten rząd będzie wyglądał. Mija ledwo kilka miesięcy, a ekipa Tuska, zamiast wybierać odpowiedzialność, odpowiedzialną pracę w rządzie, woli ewakuować się do Brukseli. Zamiast konkretów mamy konkretny bałagan, właśnie przez nich sprowokowany.
Jednym z przykładów na to jest minister rozwoju i technologii, pan Krzysztof Hetman, który wprowadza kredyt 0%. Kredyt, który spowoduje drastyczny wzrost cen mieszkań, jak prognozują eksperci. Większy nawet niż kredyt 2%. Według popularnego i opiniotwórczego portalu zametr.pl deweloperzy na rynku pierwotnym, jeszcze z początkiem kwietnia, w 80% obniżali ceny. Teraz w 90% następuje podwyżka!
Jak wiemy z rynku warszawskiego, deweloperzy proponują klientom przy zawartych już umowach podwyżkę cen albo po prostu zrywają umowy, bo bardziej im się to opłaca. Mieszkania będą coraz mniej dostępne, coraz droższe. I zamiast robić to, co Konfederacja mówi, to oni wolą stymulować popyt. Zamiast budować po prostu tańsze mieszkania, przez to ich dostępność byłaby większa, wypowiedzieć dyrektywę budynkową EPBD, co obniżyłoby, czy potencjalnie nie zwiększy ceny mieszkań, to oni idą w tym kierunku.
I osoba za to odpowiedzialna, zamiast zostać odwołana, co dostaje? Nagrodę! Nagrodę. Ma wystartować z Trzeciej Drogi Szymona Hołowni i Władysława Kosiniaka-Kamysza do Parlamentu Europejskiego. Co prawda będzie na listach obok innych znakomitych osób, typu Róża Thun, która głosowała za paktem migracyjnym, więc nie ma się teoretycznie co cieszyć, no ale jednak dla tej osoby to nagroda.
Naszym zdaniem taka osoba, która robi rzeczy bardzo złe, ponieważ doprowadza do tego, że te mieszkania nie będą dostępne dla młodych ludzi, że te ceny będą dużo większe dla nich, że będą mieli bardzo trudno dostać kiedykolwiek własne mieszkanie – ona właśnie od tej ekipy dostaje nagrodę. I to się nie godzi. Ta osoba powinna zostać zdymisjonowana.
Konferencja prasowa Konfederacji, ws. pomysłów zamknięcia Turowa, z udziałem posła Michała Wawera i Marty Czech, 15 marca 2024 r.
Michał Wawer: – Kopalnia, elektrownia w Turowie znowu są zagrożone. Znowu są zagrożone i grozi nam to, że polskie bezpieczeństwo energetyczne stanie po raz kolejny pod ogromnym znakiem zapytania.
W ostatnich dniach Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uchylił decyzję środowiskową dotyczącą kontynuacji wydobycia węgla w kopalni Turów. Kopalnia i elektrownia w Turowie są największymi pracodawcami w regionie, zatrudniającymi około 5 tysięcy osób i dającymi pośrednio zatrudnienie dla 60, nawet 80 tysięcy ludzi. Ale, co ważniejsze, Turów odpowiada za 7-8% całej polskiej krajowej produkcji energii.
Zamknięcie kopalni i pociągające to zamknięcie prawdopodobne elektrowni w ciągu najbliższych lat oznacza duży spadek produkcji energii i konieczność importowania jeszcze więcej energii elektrycznej niż robimy to w tej chwili. Odpowiedzialność za tę dramatyczną sytuację ponoszą oba rządy, które miały z tym do czynienia.
Odpowiedzialność ponosi rząd PiS-u, rząd Mateusza Morawieckiego, który przez lata nie potrafił dopełnić prawidłowo formalności dotyczących Turowa. Nie potrafił dopełnić konsultacji międzynarodowych, całego tego aspektu dyplomacji polityki międzynarodowej na linii z Niemcami, na linii z Czechami tak, żeby kopalnia w Turowie działała bez zakłóceń. Rząd Morawieckiego nie potrafił obronić polskiego interesu narodowego w Unii Europejskiej Uchronić Polski przed wysokimi karami związanymi z dalszym funkcjonowaniem kopalni i elektrowni.
Natomiast oczywiście teraz mamy nowy rząd. Mamy teraz rząd Donalda Tuska i ten rząd deklarował, tak ten premier deklarował na samym początku w swoim expose, że będzie potrafił załatwiać w Unii Europejskiej sprawy, których nie potrafił załatwiać rząd Morawieckiego. No i niestety ta sytuacja, którą oglądamy, sytuacja, w której nie tylko w Unii Europejskiej nic nie jest załatwione, ale jeszcze polskie sądy zaczynają torpedować funkcjonowanie kopalni w Turowie. To jest również dowód na nieudolność rządu Donalda Tuska.
Polska potrzebuje Turowa. Polska potrzebuje dalszego wydobycia węgla. Polska potrzebuje dalszego spalania węgla w polskich elektrowniach. Nie jest w żaden sposób akceptowalne dla polskiego interesu narodowego pójście w kierunku “zlikwidujmy węgiel, zlikwidujmy elektrownie węglowe, całą energię próbujmy pozyskać ze źródeł pogodowozależnych albo z importu zagranicznego”. To nie pomoże planecie!
Polska odpowiada za mniej niż 1% globalnej emisji dwutlenku węgla. Na każdą zamkniętą w Polsce kopalnię węgla przypada 10, 20, 30 kopalni, które są otwierane w Chinach czy w Indiach. Likwidowanie węgla pod presją Unii Europejskiej jest drogą donikąd.
I rząd Donalda Tuska ponosi odpowiedzialność za to, żeby przedstawić plan na polską energetykę, plan obejmujący również prawidłową transformację energetyczną! Transformację, w której będzie nadal miejsce na bezpieczne, stabilne źródła energii oparte o polski węgiel wydobywany w polskich kopalniach. I do tego wzywa, o to będzie walczyć Konfederacja.
Marta Czech: – Podmioty skarżące Polskę to m.in. Greenpeace, Eko-Unia, Fundacja Frank Bold to są organizacje ekologiczne, a raczej należałoby je nazwać pseudoekologicznymi, które są finansowane przez takie zagraniczne źródła jak choćby Fundacja Braci Rockefellerów czy Fundacja Roberta Boscha.
Cofnijmy się najpierw w historię jak to wyglądało. Czerwiec 2021 rok to właśnie te niemieckie, pseudoekologiczne , tzw. zielone organizacje podburzyły Czechów, żeby Czesi zaskarżyli Polskę do TSUE w sprawie Turowa. Niemcy wówczas nie miały formalnych powodów. Ponieważ o ile w okolicy Turowa znajduje się 9 kopalni, zarówno na terenie Czech, jak i na terenie Niemiec to te na terenie Niemiec należą do Czechów. I te na terenie Niemiec mają zamontowaną tzw. zaporę filtracyjną w wyrobisku kopalni. Nie można było pozwać Polski przez Niemcy to Niemcy dopuścili się perfidnego lobbingu i podburzania Czechów, żeby zaszkodzić Polsce.
Mamy następnie luty 2022 rok, kiedy to sprawa została wykreślona z rejestru TSUE w wyniku zawartego porozumienia pomiędzy Polską a Czechami.
Z czym mamy teraz do czynienia. Otóż te ekoterrorystyczne niemieckie organizacje (…) znowu godzą w sąsiedzkie, ugodowe porozumienia Polski i Czechów, próbując podważać decyzję środowiskową i wykazywać rzekome błędy, żeby zaszkodzić realizacji przedsięwzięcia pt. Turów. Przypomnijmy, że decyzja środowiskowa jest wydana w związku z koncesją wydobywczą w tamtym rejonie do 2044 roku na terenie Polski. Do 2038 roku na terenie Czech i Niemiec.
To jest przykład ewidentnego, brutalnego lobbingu tych ekoterrorystycznych niemieckich organizacji po to by zlikwidować kopalnię Turów, kopalnię węgla brunatnego, by zlikwidować elektrownię Turów, a jest to cały kompleks.
Z czym to się wiąże? Po pierwsze z importem węgla z zagranicy. A być może bezpośrednio z kupnem energii elektrycznej od Niemców. A w bezpośredniej perspektywie ze znacznym wzrostem naszych rachunków za prąd. (…)
Znamienne jest to, iż w stosunku do niektórych sąsiadów władze w Polsce, zarówno poprzednia jak i obecna, potrafi wykazywać szczególnie serwilistyczne zachowania. Wobec niektórych nie stać ich na elementarne partnerstwo sąsiedzkie, jak to było w przypadku Czechów. Kolejny absurd już następnej władzy z panami Donaldem Tuskiem, Hołownią, Trzaskowskim, którzy nawoływali, po postanowieniu TSUE, do natychmiastowego zamknięcia tego całego kompleksu kopalni i elektrowni.Którzy mylą ten kompleks – który jest powiązany naprawdę szeregiem poważnych technologicznych zależności – z wyłącznikiem światła na ścianie pokoju. To nie jest żaden pstryczek-elektryczek!
To jest poważne technologiczne przedsięwzięcie w skali nawet do 10% pozyskiwania energii krajowej. To jest blisko 100 tys. ludzi pośrednio i bezpośrednio związanych z tym kompleksem. To są również odbiorcy upustów ciepłowniczych, które zasilają, jeśli chodzi o ciepłą wodę, nie tylko Bogatynię, ale również okolice. (…)
Marta Czech zamieściła na Facebooku zdjęcia z tego jakotwarty i uśmiechnięty Sejm Hołowni i Tuska już zdążył przygotować się na negocjacje z rolnikami!
13 listopada 2023 r. marszałek Szymon Hołownia zapowiadał na briefingu prasowym z radością: – Dzisiaj w nocy barierki otaczające do tej pory Sejm znikną.
A podczas swojego wystąpienia w Sejmie dodawał: – Znikną szpecące Sejm policyjne barierki, bo dość już tych barier nastawiano między nami.
Jak widać nowa władza nieco zmieniła w międzyczasie standardy, ale marszałek Hołownia już nie zapowiada na briefiengach prasowych, że dzisiaj w nocy zostaną postawione wokół Sejmu szpecące barierki.
Barierki więc między politykami obozu władzy a Polakami nie zniknęły. Mają się dobrze. I można odnieść wrażenie, że z każdym dniem obecna władza je codziennie podwyższa.
Konferencja prasowa z udziałem posła Witolda Tumanowicza i Marty Czech, 15 lutego 2024 r.
Witold Tumanowicz: – Jako Polacy przyjęliśmy ogromną liczbę Ukraińców jako gości. Dajemy im socjal. Natomiast jeśli się przyjmuje pod swój dach gościa w potrzebie to naprawdę nie daje mu się praw do tego, aby meblował nam mieszkanie, wybierał kolor firanek czy też w ogóle rządził się na tym terenie. Jest gościem, daliśmy mu schronienie, jeśli zagrożenie minie to nasz dom powinien opuścić.
Jako Konfederacja uważamy, że to jest ogromne zagrożenie dawanie praw wyborczych Ukraińcom. Dlatego, że to diametralnie zmieni geografię wyborczą w Polsce. Już w niektórych miastach co trzeci mieszkaniec to Ukrainiec. Więc możemy mieć do czynienia z sytuacją w której po prostu tacy wyborcy będą działać w interesie swojego kraju a nie w interesie Polski.
Dlatego jako Konfederacja bardzo przestrzegamy przed tym bardzo niebezpiecznym pomysłem i sprzeciwiamy się nadawaniu praw wyborczych Ukraińcom.
Marta Czech: – W Polsce, prócz Polaków prawa wyborcze w wyborach samorządowych i w wyborach do Parlamentu Europejskiego mają również obywatele państw Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii. Prócz rad powiatowych i sejmików wojewódzkich. Analogicznie Polacy mają w krajach Unii Europejskiej mają prawa wyborcze na szczeblu samorządowym i na szczeblu europarlamentarnym. (…) Ale nawet obywatele Unii Europejskiej nie mogą kandydować w Polsce do Sejm i Senatu.
Ukraina nigdy nie była członkiem Unii Europejskiej, ale w swoich roszczeniach, za sprawą związków ukraińskich, posuwa się najdalej, bo domaga się za ich pośrednictwem, praw wyborczych w Polsce dla Ukraińców. Na razie w wyborach samorządowych, ale już podkreśla, że w dalszej perspektywie również w wyborach do Sejmu i Senatu.
Nie ma najmniejszego powodu, by nadawać w Polsce kolejne szczególne przywileje Ukraińcom. A już na pewno nie takie, które w dalszej perspektywie funkcjonowania naszego narodu niosą za sobą poważne, fundamentalne, daleko idące konsekwencje. (…)
This website uses cookies so that we can provide you with the best user experience possible. Cookie information is stored in your browser and performs functions such as recognising you when you return to our website and helping our team to understand which sections of the website you find most interesting and useful.
Strictly Necessary Cookies
Strictly Necessary Cookie should be enabled at all times so that we can save your preferences for cookie settings.
If you disable this cookie, we will not be able to save your preferences. This means that every time you visit this website you will need to enable or disable cookies again.
RozwińZwiń komentarze (2)