Marek Tucholski, lider Konfederacji w Płocku
12 września 1939 roku był kulminacyjnym momentem polskiego uderzenia znad Bzury w bok niemieckiej 8. Armii generała Kluge. Polskie wojska osiągnęły linię Głowno–Stryków–Ozorków, rozbijając niemiecką 30. Dywizję Piechoty i zmuszając pozostałe jednostki armii wroga do przejścia do obrony. Zatrzymano również pochód części najsilniejszej niemieckiej 10. Armii i zmuszono przeciwnika do wstrzymania uderzenia na Warszawę.
Bitwa nad Bzurą, choć wielka, nie miała szans zmienić losów wojny. Jednak mogła zapisać się w dziejach Polski jako kolejne zwycięstwo naszego oręża i zadać Niemcom boleśniejsze straty. Tak się jednak nie stało, a było to możliwe. Żołnierze nie zawiedli. Przewaga materiałowa i liczebna przeciwnika nie była jedynym ani nawet decydującym czynnikiem, bo żołnierz polski w pierwszej fazie bitwy pokazał, że kiedy przeciwnik jest atakowany, a uderzenie prowadzone sprawnie, to wróg zaczyna przegrywać, choć mógł sobie pozwolić na pisanie na skrzynkach z amunicją “nicht sparen”. Zawiodło najwyższe dowództwo, brak łączności i brak koordynacji. Za tym wszystkim stał czynnik ludzki. Gdyby Sztab Naczelnego Wodza nie zwlekał z udzieleniem Armii „Poznań” zgody na uderzenie na Niemców wcześniej, już 4 września, Armia „Łódź” zostałaby odciążona i mogłaby wytrwać dłużej na kluczowych pozycjach. Gdyby wydano zgodę choćby 6 września, sytuacja mogłaby się jeszcze zmienić, ale nawet wtedy zwlekano z odpowiedzią dla nieatakowanej Armii „Poznań”. Pozwolono, by Niemcy bili nas częściami i uzyskiwali miażdżącą przewagę na kluczowych odcinkach frontu.
Zawiodła łączność. Przez brak kontaktu z Naczelnym Dowództwem i wycofującą się i oskrzydloną Armią „Łódź” nie można było skoordynować i tak już opóźnionego uderzenia na Niemców w dniu 9 września. Gdyby udało się nawiązać łączność, Armia „Łódź” mogłaby zatrzymać się w rejonie Łodzi–Sochaczewa i związać część sił niemieckich, wspierając w ten sposób uderzenie Armii „Poznań” i „Pomorze”, jednocześnie ratując się od całkowitego rozbicia w walkach na południowy zachód od Warszawy.
12 września 1939 roku był kulminacyjnym momentem polskiego uderzenia znad Bzury w bok niemieckiej 8. Armii generała Kluge. Polskie wojska osiągnęły linię Głowno–Stryków–Ozorków, rozbijając niemiecką 30. Dywizję Piechoty i zmuszając pozostałe jednostki armii wroga do przejścia do… pic.twitter.com/7mWqbafpfC
— Marek Tucholski 🇵🇱 (@tucholski_marek) September 12, 2025
Zawiódł dowódca Armii „Warszawa”, a wcześniej Armii „Łódź” – gen. Juliusz Rómmel. Porzucił walczące oddziały swojej Armii „Łódź”, za co zamiast wyroku śmierci otrzymał… dowództwo nad Armią „Warszawa”. To jeden z najjaskrawszych przykładów tragicznych w skutkach sanacyjnego kolesiostwa. Gen. Rómmel nie udzielił pomocy wojskom walczącym nad Bzurą, choć właśnie ze względu na ich działania zaczepne napór Niemców na Warszawę znacząco zelżał. Gen. Czuma, dowódca obrony stolicy, chciał siłami 20–30 tys. żołnierzy wesprzeć walczące na zachód od Warszawy wojska, ale Rómmel się nie zgodził. Nie zgodził się też na wysłanie dwóch Brygad Kawalerii celem przebicia się do zgrupowania Kutrzeby i wsparcia w toczącej się wielkiej bitwie. Znów Niemcy bili nas częściami.
Osamotnione Armie „Poznań” i „Pomorze” walczyły dwa tygodnie, zanim część wyczerpanych żołnierzy bez ciężkiego sprzętu i amunicji dotarła do stolicy. Pozostali zginęli, zostali wzięci do niewoli lub ukrywali się w okolicznych lasach od Nasielska po Sochaczew i od Koła po Skierniewice.
Dlaczego o tym piszę? Ze względu na naukę, jaką powinny dać nam tamte doświadczenia. Podobnie jak przed II wojną światową uprawia się u nas propagandę sukcesu. Podpisuje się gigantyczne, kosztowne kontrakty na dostawy uzbrojenia, a brakuje środków na najbardziej podstawowe rzeczy. Wówczas była to łączność, amunicja, a nawet bielizna dla żołnierzy. Dziś nie jest wiele lepiej. Setki miliardów wydamy na kosztowny sprzęt dobry na nieco już minioną rzeczywistość pola walki, a nie mamy stosunkowo tanich zestawów antydronowych czy zapasów amunicji pozwalających myśleć o oporze dłuższym niż dwa tygodnie.
Inne sprawy związane z organizacją dowodzenia, logistyki czy planami prowadzenia działań wojennych pozostawiam do Waszej oceny. Obyśmy z bolesnej lekcji z września 1939 roku wyciągnęli wnioski.
Komentarze (5)