Paweł Usiądek
To jedno z kluczowych posiedzeń sejmowych tej kadencji. Sejm pochyla się nad implementacją dyrektywy metanowej, która zakłada zamknięcie niemal wszystkich kopalni węgla, łamiąc umowę społeczną z sektorem górniczym.
Dziś odbywa się drugie czytanie rządowego projektu ustawy implementującego rozporządzenie unijne zakazujące pracy kopalniom, które emitują metan. Sęk w tym, że niemal wszystkie kopalnie węgla wiążą się z uwalnianiem metanu. Eurokraci grożą nam, że jeśli nie przestaniemy uwalniać metanu, to czekają nas kary.
Jaką odpowiedź na to mają polskie władze? ZAMKNĄĆ KOPALNIE!
Wybory się skończyły, można zamykać kopalnie!
— Paweł Usiądek (@PUsiadek) June 3, 2025
To jedno z kluczowych posiedzeń sejmowych tej kadencji. Sejm pochyla się nad implementacją dyrektywy metanowej, która zakłada zamknięcie niemal wszystkich kopalni węgla, łamiąc umowę społeczną z sektorem górniczym.
Dziś odbywa się… pic.twitter.com/lgyckWRtTc
Komisja do Spraw Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych zarekomendowała przyjęcie skandalicznej ustawy bez poprawek. Oznacza to, że polskie kopalnie mogą zostać zamknięte jeszcze przed 2035 rokiem, mimo że oficjalna umowa społeczna zawarta pomiędzy rządem a górnikami gwarantowała ich działanie 2049 roku.
W rozporządzeniu metanowym wprowadzono surowe limity – najpierw 5 ton metanu na 1000 ton węgla, a później 3 tony – podczas gdy obecnie średnia emisja w kopalniach Polskiej Grupy Górniczej wynosi 6 ton na 1000 ton wydobytego węgla. W Polsce jedynym zagłębiem bezmetanowym jest Lubelskie, gdzie obecnie eksploatuje się jedynie złoże w Bogdance.
Co to oznacza dla zwykłych Polaków? Energia elektryczna znów pójdzie w górę!
Zamknięcie naszych kopalni oznaczać będzie deficyt surowca energetycznego, który będzie musiał być teraz importowany z zagranicy. Nie mamy na ten moment (i przez kilka dekad nie będziemy mieć) alternatywy dla węgla. Elektrowni atomowej jak nie było, tak nie ma, a niestabilne fermy wiatrowe, nawet gdyby pracowały z pełną mocą, to nie będą w stanie zaspokoić rosnących potrzeb na energię elektryczną. Ostatecznie ściągniemy więc drogi węgiel z innych rejonów świata i zapłacimy więcej za prąd.
Jak widać Donald Tusk po wyborach nie zamierza już się cackać, ma długi wobec von der Leyen do spłacenia.
Komentarze (2)