Trump w sercu Eurazji: Ameryka między Rosją i Chinami - Konfederacja

Trump w sercu Eurazji: Ameryka między Rosją i Chinami

Krystian Kamiński, b. poseł na Sejm

USA pierwszy raz od wielu dekad próbują wejść w region, który był rosyjsko-chińskim podwórkiem. Trump otwiera nowy geopolityczny front.

6 listopada w Białym Domu pojawili się wyjątkowi goście – przywódcy państw Azji Środkowej. Spotkanie odbyło się w ramach formatu C5+1, który ma otworzyć Ameryce drzwi do jednego z najtrudniej dostępnych regionów świata. Serce Lądu zawsze takie było dla najpotężniejszych imperiów morskich. Ze stepu wychodziły fale ludów definiujących dzieje Europy, łącznie z samymi Indoeuropejczykami. Nawet Imperium Brytyjskie, łamiąc sobie zęby w Afganistanie, nie sięgnęło kolebki Samarkandy, Buchary i Kotliny Fergańskiej. Region – przez wieki kluczowy węzeł Jedwabnego Szlaku – w epoce nowożytnej stał się jednak zapomnianą peryferią. Mimo jego słabości Rosja dotarła tu ze stepów obecnego północnego Kazachstanu dopiero u schyłku XIX wieku. Doświadczenie caratu było zróżnicowane – od kolonizacji stepowej północy po życie starym życiem pod protektoratem Buchary, Kokandu i Chiwy.

Doświadczenie radzieckie oznaczało z kolei gwałtowną modernizację obszarów żyjących wcześniej w warunkach przednowoczesnych. Wyłonienie się narodów w europejskim sensie tego słowa – oraz granic między społecznościami żyjącymi dotąd między pojęciem Ummy a strukturami plemiennymi – w dużej mierze było efektem radzieckiej inżynierii społecznej. W tym samym czasie powstawały pierwsze instytucje nowoczesnej edukacji oraz infrastruktura. Z tego też względu rosyjski stał się lingua franca regionu i językiem nauki – i takim pozostał.

Uczestnictwo miejscowych elit w polityce imperium miało swoją wagę. Mało kto dziś pamięta, że pod koniec istnienia ZSRR Kazach Nursułtan Nazarbajew był rozważany jako potencjalny następca Gorbaczowa i należał do tych, którzy próbowali ratować eurazjatyckie imperium, zanim zaczął budować niepodległy Kazachstan. Paradoksalnie to właśnie w republikach radzieckich dojrzewał nacjonalizm, a elity w czasach Breżniewa nabierały cech etnokratycznych, skłonnych do załatwiania własnych interesów w ramach systemu zależności. Najgłośniejszym przykładem była „afera bawełniana”, kryszowana przez pierwszego sekretarza Uzbeckiej SRR, Szarafa Raszydowa.

Dlatego rozpad ZSRR nie zlikwidował wpływów Moskwy. Jak silne one były, pokazała gładka sukcesja po Saparmuracie Nijazowie w Turkmenistanie w 2006 r., przeprowadzona z udziałem rosyjskich mediatorów – mimo że Turkmenistan i Uzbekistan oficjalnie unikały struktur tworzonych przez Moskwę.

Słabość gospodarcza Rosji w czasie, gdy Chiny dokonywały cywilizacyjnego skoku, musiała doprowadzić do wzrostu chińskiej obecności. Dzięki inwestycjom ChRL wartość kontraktów budowlanych w regionie przekroczyła w 2024 r. 21 mld dolarów – rekord w 12 latach Inicjatywy Pasa i Szlaku. W ostatniej dekadzie Pekin zaczął też przejmować rolę polityczną i bezpieczeństwa, gdy Moskwa koncentrowała się na Ukrainie.

Wciąż jednak, gdy w styczniu 2022 r. Kazachstan stanął na krawędzi chaosu, to Rosja – korzystając z procedur ODKB – wysłała kontyngent wojskowy i pomogła stłumić zamieszki w Ałmaty. W sprawach bezpieczeństwa między- i wewnątrzpaństwowego Moskwa pozostawała niezastąpiona.

Region pozostawał natomiast poza wpływami USA nawet w okresie szczytu ich hegemonii. Turkmenistan i Uzbekistan funkcjonowały w dużej mierze poza globalizacją gospodarczą. Bazy w Kant i Manas powstały jako efekt nieformalnego układu Busha z Putinem, który chciał wykorzystać „wojnę z terroryzmem” do wzmocnienia własnej pozycji. Gdy Ameryka nie spełniła rosyjskich oczekiwań, bazy kolejno zamykano. Ochłodzenie relacji uwidoczniło podstawowy problem: poza Kirgistanem wszystkie środkowoazjatyckie republiki są autorytarne, a ideologiczna polityka Waszyngtonu utrudniała dialog. Format C5+1 powstał za Obamy, Biden próbował go ożywić – ale bez większego efektu.

Dlatego niedawny szczyt w Białym Domu był tak istotny. Trump przyjął przywódców z pompą, jak pełnoprawnych partnerów, i bez ceregieli wskazał, że priorytetem relacji są surowce: ropa, gaz i metale ziem rzadkich – szczególnie istotne po chińskim odwecie z października.

Biden widział swoją rolę jako moderatora relacji biznesowych. Trump działa inaczej. Chce załatwiać sprawy politycznie i bezpośrednio, czyli dokładnie tak, jak robi się to w Azji Środkowej. Nie będzie podnosił kwestii ideologicznych – i to właśnie czyni go wiarygodnym partnerem dla tamtejszych elit.

Ale Trump oczekuje także czegoś w zamian. Po szczycie ogłosił „niesamowitą umowę” z Uzbekistanem: 35 mld dolarów inwestycji w USA w trzy lata i ponad 100 mld w dekadę. Kazachstan ogłosił wielomiliardowe umowy, w tym udział amerykańskiej firmy w eksploatacji gigantycznego złoża wolframu. Linie lotnicze regionu kupią 37 Boeingów. To jest polityka transakcyjna w czystej formie.

Tokajew i Mirzijojew zagrali równie pragmatycznie. Podkreślali wyjątkową rolę Trumpa – słowa w rodzaju „wielki lider zesłany z góry” czy „prezydent świata” są elementem języka politycznego regionu, którego wielu zachodnich liderów nie rozumie, a który Trump rozumie doskonale.

Ale gra jest trudniejsza, niż wygląda. Ameryka działa na wyjeździe: bez baz, bez służb, bez zakorzenionych sieci. W regionie, gdzie Rosja jest obecna wojskowo, a Chiny gospodarczo. Gdzie każdy korytarz handlowy jest elementem konkurencji mocarstw.

Chiny mają ogromną przewagę infrastrukturalną. Rosja – wojskową i polityczną. USA dopiero próbują wrócić do gry.

W kluczowym momencie Tokajew poleciał do Moskwy, gdzie podpisał z Putinem deklarację o podniesieniu relacji do pełnego sojuszu strategicznego. To był jasny sygnał: Kazachstan zwiększa pole manewru, ale nie odrywa się od Moskwy.

Trump niczego jeszcze nie wygrał. Dopiero stanął na trudnym boisku – i grając na wyjeździe, przeciw dwóm rywalom, którzy są tu od dziesięcioleci.

Prawdziwa rozgrywka dopiero się zaczyna.

Skomentuj

Privacy Overview

This website uses cookies so that we can provide you with the best user experience possible. Cookie information is stored in your browser and performs functions such as recognising you when you return to our website and helping our team to understand which sections of the website you find most interesting and useful.