Podniósł się wielki kwik polityków patorządu, pompujących ich mediów i pseudoekspertów, którzy nie rozumieją, że ZAWSZE na pierwszym miejscu muszą być polskie interesy. TYLKO POLSKIE!
Tak, w naszym interesie jest wygrana Ukrainy. Tak, w naszym interesie jest pokonana Rosja. Ale to nie znaczy, że mamy cały czas płacić, mamy cały czas dawać i nie dostawać NIC w zamian.
W planie pokojowym Trumpa to amerykańskie firmy miały być tymi, które odbudują Ukrainę. Gdzie polskie?
Zalali nas fatalnej jakości zbożem, przez co stracili polscy rolnicy. Mimo to Tusk I tak zgodził się na umowę handlową z Ukrainą. Interesy polskiej wsi są na drugim planie.
W Przewodowie ukraińska rakieta zabiła dwóch Polaków. Zełensky nawet nas nie przeprosił. Ba! Strona ukraińska cały czas blokuje śledztwo.
Podniósł się wielki kwik polityków patorządu, pompujących ich mediów i pseudoekspertów, którzy nie rozumieją, że ZAWSZE na pierwszym miejscu muszą być polskie interesy. TYLKO POLSKIE!
— Tomasz Grabarczyk (@grabarczyktomek) December 22, 2025
Tak, w naszym interesie jest wygrana Ukrainy. Tak, w naszym interesie jest pokonana Rosja. Ale… pic.twitter.com/WZnRdNJ53e
Mieliśmy liczyć na ekshumacje ofiar rzezi wołyńskiej, a strona ukraińska prawie wszystkie wnioski odrzuca albo wstrzymuje. W tym czasie na Ukrainie kwitnie kult banderowskich zbrodniarzy.
Zostaliśmy zmarginalizowani na własne życzenie. Udało nam się przekonać wszystkich, że Polacy zawsze pomogą i nigdy nie wystawią za to rachunku. Jak zwykle odnosimy moralne zwycięstwo i nic poza tym. Nie ma nas przy stole. Oddaliśmy przy nim miejsce na własne życzenie.
W polityce międzynarodowej nie ma przyjaźni, są tylko interesy. Nie ma miejsca na emocje, jest tylko biznes. Większość polskiej klasy politycznej nie jest w stanie tego zrozumieć. Wolą piszczeć z zachwytu na widok prezydenta obcego państwa i nadstawiać Niemcom lub Amerykanom w nadziei, że może coś dostaną za dobre zachowanie. To jest nie tylko nieskuteczne, ale upokarzające dla państwa polskiego.
Każdy kto wystawia oceny takie jak ta, zostaje okrzyknięty ruską onucą. Każdy kto ma czelność podważyć zasadność dawania wszystkiego za frajer, na pewno pracuje dla Putina. Wszędzie ta ruska agentura. Miliony agentów, którzy przeszkadzają orłom polskiej dyplomacji wysyłać kolejne miliardy na Ukrainę. To by było śmieszne, gdyby nie było tak prymitywną propagandą sączoną przez ludzi, którzy rządzą naszym krajem.
Od dawna słyszymy argument, że „to nie jest czas” na sprawę ekshumacji. Otóż to jest dokładnie ten czas. Innego, lepszego momentu po prostu nie będzie.
Polska udzieliła Ukrainie ogromnej pomocy. Właśnie dlatego dziś mamy pełne prawo oczekiwać realnych gestów — a nie deklaracji. Tymczasem nie otrzymujemy nawet tego, co powinno być oczywiste.
Od dawna słyszymy argument, że „to nie jest czas” na sprawę ekshumacji. Otóż to jest dokładnie ten czas. Innego, lepszego momentu po prostu nie będzie.
— Witold Tumanowicz (@WTumanowicz) December 22, 2025
🇵🇱Polska udzieliła Ukrainie ogromnej pomocy. Właśnie dlatego dziś mamy pełne prawo oczekiwać realnych gestów — a nie… pic.twitter.com/U24V0nyfv3
Ekshumacje i godny pochówek polskich ofiar to nie kwestia wdzięczności. To obowiązek. Obowiązek wobec rodzin, wobec historii i wobec elementarnej godności naszych obywateli.
RozwińZwiń komentarze (1)
Zaloguj się żeby móc dodawać komentarze
Po przeprowadzonych konsultacjach z branżą i rozmowach z przedsiębiorcami widzę, że państwo polskie zostawiło ich samych sobie.
Naliczane przez stronę Białoruską kary cały czas rosną. To zagrożenie dla naszych, polskich firm oraz wielu miejsc pracy.
Dlatego złożyłem interpelację do Ministra Spraw Zagranicznych oraz do Ministra Infrastruktury, domagając się natychmiastowych działań rządu.
Nie pozwolę, by dorobek polskich przedsiębiorców został zniszczony przez bezczynność urzędników.


Skomentuj
Zaloguj się żeby móc dodawać komentarze
Zaledwie kilka godzin przed rozpoczęciem spotkania odwołano COREPER II (posiedzenie ambasadorów 27 krajów członkowskich) podczas którego miała zapaść decyzja dotycząca akceptacji safeguards. Przedmiotem już i tak kilkukrotnie przesuwanych obrad miały być też umowa o partnerstwie UE-Mercosur (EMPA) i tymczasowa umowa handlowa (iTA). To oznaka pogłębiającego się kryzysu politycznego w UE.
Zaledwie kilka godzin przed rozpoczęciem spotkania odwołano COREPER II (posiedzenie ambasadorów 27 krajów członkowskich) podczas którego miała zapaść decyzja dotycząca akceptacji safeguards. Przedmiotem już i tak kilkukrotnie przesuwanych obrad miały być też umowa o partnerstwie… pic.twitter.com/hCDBaV5c3h
— Anna Bryłka (@annabrylka) December 22, 2025
– Porozumienie polityczne w sprawie umowy z Mercosur zostało zawarte 6 grudnia 2024 r. Jednak podpisanie części handlowej początkowo planowane na grudzień 2025, zostało przesunięte na styczeń 2026 z powodu oporu kilku państw członkowskich UE (m.in. Francja, Włochy, Polska, Austria) oraz protestów rolników;
– Komisja Europejska nie zważa jednak na te protesty i stara się jak najszybciej przeprowadzić całą ratyfikację. Spotyka się jednak z coraz mniejszym poparciem państw członkowskich, zaczyna brakować większości potrzebnej do przyjęcia umowy z Mercosur (55% państw reprezentujących co najmniej 65% ludności, obecnie 15 z 27 państw) a coraz prawdopodobniejsza jest mniejszość blokująca (co najmniej 4 państwa reprezentujące co najmniej 35% ludności UE). Ważna uwaga: wstrzymanie się od głosu nie liczy się ani po stronie popierających ani po stronie przeciwników;
– Jak na razie Francja, Polska i Irlandia zamierzają głosować przeciwko, a Włochy są państwem, które nie podjęło jeszcze ostatecznej decyzji. Parlament Austrii przyjął uchwały zobowiązujące do odrzucenia umowy, również Węgry mają krytyczne zdanie o umowie ze względy na kwestie rolne. Belgia zapowiedziała wstrzymanie się od głosu, jako że nie udało się temu państwo przyjąć jednolitego rządowego stanowiska;
– Zniechęcenie okazują również państwa Mercosur, które ustami Brazylii domagają się jak najszybszego przyjęcia umowy bez wprowadzania dodatkowych zmian;
– Safeguards, czyli mechanizmy ochronne to pakiet mechanizmów, rzekomo broniących europejskich rolników. Zalicza się do nich między innymi:
a) utworzenie listy „wrażliwych” produktów z możliwością jej rozszerzenia,
b) zastosowanie procedur umożliwiających szybsze reagowanie w przypadku nadmiernego zalewu żywności z krajów Mercosur;
c) możliwość wprowadzenia ceł lub zawieszenie preferencyjnego dostępu Mercosuru dla produktów „wrażliwych”. Nastąpić to miałoby w przypadku, gdy cena importu z Mercosur jest co najmniej o 8% niższa niż średnia cena tego produktu w UE oraz nastąpiłby wzrost importu o 8% (w porównaniu do średniej z ostatnich 3 lat) lub nastąpiłby spadek ceny importowej ≥ 8%. Ten zapis budzi wiele kontrowersji, gdyż pierwotnie Parlament Europejski domagał się niższego 5% progu. Niewątpliwie wyzwaniem będzie też wykazanie, że akurat import z Mercosuru doprowadził do spadku cen;
– Na swoje rozstrzygnięcie czekają też wątpliwości zgłoszone przez moją grupę Patriotów dla Europy, która domaga się, aby Parlament Europejski wystąpił do TSUE z zapytaniem o legalność podziału umowy z Mercosurem na część EMPA i iTA. EMPA to główna część umowy, która czeka na ostateczne zatwierdzenie przez Radę UE i przeprowadzenie ratyfikacji krajowych. iTA natomiast to umowa przejściowa, mająca obowiązywać do czasu, aż główna umowa wejdzie ostatecznie w życie;
– To co kluczowe: przyjęcie safeguardów zostało przełożone. Rozwój sytuacji w dużej mierze zależy od ostatecznego stanowiska Włoch…
RozwińZwiń komentarze (2)
Zaloguj się żeby móc dodawać komentarze
Polscy politycy pomagają Ukrainie, nie dostając nic w zamian. Całkowicie nas zawiedli i nie zabezpieczyli w żaden sposób naszych interesów! Wprost mówili, że oni są sługami narodu ukraińskiego i będą dbać o interesy Ukrainy, a nie o interesy Polski.
Do głowy im nie przyszło, że jak się komuś coś daje, to należy oczekiwać od razu czegoś w zamian. Nie załatwili żadnej ważnej dla Polski sprawy, a doszło do tego, że Ukraińcy w Polsce mieli więcej praw niż Polacy. Każdy Polak, żeby pójść do lekarza, musi płacić składkę zdrowotną, za to każdy Ukrainiec, tylko dlatego, że jest Ukraińcem, jest leczony w Polsce za darmo. Jest traktowany w Polsce lepiej niż Polak!
Polska ma tragiczną sytuację budżetową, mamy największy przyrost długów w całej Unii Europejskiej, rekordowy deficyt, rekordowy dług. Zmierzamy w kierunku finansowej katastrofy. I pomimo tego przekazaliśmy 100 miliardów Ukrainie i przekazujemy kolejne środki.
Pieniądze polskich podatników powinny być przekazywane na potrzeby Polaków, a nie na potrzeby żadnego innego narodu. Dlatego dość socjalu dla Ukraińców i dość przekazywania Ukrainie kolejnych środków, dopóki nie ukrócą u siebie korupcji i nie zaczną realizować naszych postulatów.
Domagamy się tego, żeby polskie władze wreszcie po raz pierwszy stanęły na wysokości zadania i wreszcie zaczęli dbać o polskie interesy, a nie ukraińskie!
RozwińZwiń komentarze (8)
Zaloguj się żeby móc dodawać komentarze
Stąpamy po cienkim lodzie. Jak powszechnie wiadomo, Unia Europejska planuje udzielenie Ukrainie pożyczki w wysokości ok. 90 mld euro, finansowanej poprzez wspólny dług Unii Europejskiej. W dokumentach unijnych wskazuje się, że docelowym źródłem spłaty tej pożyczki miałyby być środki uzyskane w przyszłości z rosyjskich reparacji wojennych lub aktywów. Problem polega na tym, że Rosja nigdy w historii nie wypłaciła tego rodzaju reparacji, a ich uzyskanie pozostaje czysto hipotetyczne. W przypadku braku takiej spłaty, pełna odpowiedzialność finansowa spadnie na państwa członkowskie Unii Europejskiej (poza trzema, które wyraziły swój sprzeciw!) – proporcjonalnie do ich udziału w budżecie Unii. W tym na Polskę.
Udział Polski w tej gwarantowanej pożyczce wynosi ok. 4 mld euro, czyli około 17–18 mld zł, nie licząc odsetek. W tej sytuacji pojawia się fundamentalne pytanie konstytucyjne: dlaczego do tej pory rząd premiera Pana Donalda Tuska nie przedstawił w polskim Sejmie ustawy wyrażającej zgodę na ratyfikację tego zobowiązania finansowego?
Pytanie to jest w pełni zasadne. Zgodnie z art. 89 ust. 1 pkt 3 Konstytucji RP, ratyfikacja umowy międzynarodowej wymaga uprzedniej zgody wyrażonej w ustawie, jeżeli umowa dotyczy znacznych obciążeń finansowych państwa. Jest to twarda, jednoznaczna norma konstytucyjna, a nie polityczna interpretacja. A fakty są niezaprzeczalne:
➡️ UE planuje pożyczkę dla Ukrainy, a jej spłata jest gwarantowana budżetem UE,
➡️ Polska – jako państwo członkowskie – przyjmuje na siebie odpowiedzialność gwarancyjną w wysokości ok. 4 mld euro kapitału, bez odsetek.
Oznacza to konkretne, policzalne, potencjalne zobowiązanie finansowe, które istnieje w sensie prawnym od momentu przyjęcia tego mechanizmu.
❌ Stąpamy po cienkim lodzie. Jak powszechnie wiadomo, Unia Europejska planuje udzielenie Ukrainie pożyczki w wysokości ok. 90 mld euro, finansowanej poprzez wspólny dług UE. W dokumentach unijnych wskazuje się, że docelowym źródłem spłaty tej pożyczki miałyby być środki uzyskane… pic.twitter.com/C4a8oZAA1g
— Grzegorz Płaczek (@placzekgrzegorz) December 21, 2025
Nie jest prawdą, że mamy do czynienia wyłącznie z „techniczną decyzją wykonawczą”. Powstaje NOWE zobowiązanie finansowe, ponieważ Polska nigdy wcześniej nie odpowiadała gwarancyjnie za tego rodzaju pożyczkę w takim kształcie i w takiej skali.
Trybunał Konstytucyjny wielokrotnie wskazywał, że gwarancje, poręczenia oraz zobowiązania warunkowe również stanowią obciążenie finansowe państwa, a więc podlegają konstytucyjnej kontroli parlamentarnej. Kwota 4 mld euro to nie jest „detal księgowy”. To poziom porównywalny z rocznymi wydatkami na duże programy społeczne albo z kluczowymi inwestycjami infrastrukturalnymi państwa.
Dlatego pytanie brzmi wprost: dlaczego w ślad za objęciem Polski odpowiedzialnością gwarancyjną za unijną pożyczkę dla Ukrainy nie została przedłożona Sejmowi ustawa ratyfikacyjna, która – zgodnie z Konstytucją – wymagałaby również podpisu Prezydenta RP?
Pytanie to ma znaczenie nie tylko polityczne, ale ustrojowe i prawne. Jeżeli bowiem doszłoby do świadomego ominięcia konstytucyjnej roli Sejmu, mielibyśmy do czynienia z sytuacją skrajnie niebezpieczną dla porządku prawnego państwa.
Należy jasno powiedzieć: jakiekolwiek działania podejmowane z naruszeniem Konstytucji RP w obszarze zobowiązań międzynarodowych mogą rodzić najpoważniejsze konsekwencje prawne, włącznie z oceną pod kątem odpowiedzialności konstytucyjnej i karnej – co ustawodawca ujął między innymi w art. 129 Kodeksu karnego.
Z pewnością rząd będzie kluczył, twierdząc, że nie ma nowej umowy międzynarodowej, Polska nie podpisuje osobnej umowy pożyczki i nie zaciąga długu bezpośrednio, nie dokonuje natychmiastowej płatności, a obciążenie ma charakter warunkowy (contingent liability), więc nie jest „znacznym obciążeniem” w chwili ratyfikacji. Co z oczywistych względów – patrząc na potencjalne i przyszłe skutki – jest „politycznym wybiegiem”. Państwo prawa nie może działać na skróty, a suwerenność finansowa Rzeczypospolitej nie może być przenoszona „tylnymi drzwiami”, bez debaty, bez ustawy i bez zgody przedstawicielstwa narodu – BO TAK CHCE PREMIER. Pytanie – czy mamy do czynienie właśnie z taką sytuacją w Polsce?
Nie ma co obrażać się wzajemnie i obrzucać się błotem – w tej sytuacji należy działać. W związku z tym, kieruję do premiera RP interwencję poselską z prośbą o wyjaśnienie, dlaczego do tej pory rząd nie przedstawił w polskim Sejmie ustawy wyrażającej zgodę na ratyfikację tego zobowiązania finansowego?
Bo sprawa jest poważniejsza, niż może się wydawać. Obecna sytuacja otwiera bowiem furtkę do innych, niebezpiecznych w punktu widzenia państwa, precedensów. A Polska nie jest prywatnym folwarkiem rządu.
RozwińZwiń komentarze (2)
Zaloguj się żeby móc dodawać komentarze
Konkretów z niej płynących cały czas brak. Za to kilka posłanek piszczało na widok prezydenta Ukrainy jak nastolatki na koncercie Taylor Swift. Polski rząd kolejny raz pokazał, że najważniejsze dla niego jest dobre samopoczucie liderów innych państw, a nie polskie sprawy.
Polacy widzą, że zostaliśmy jako państwo ograni. Od samego początku jesteśmy na pierwszej linii pomocy Ukrainie, a nie ma nawet dla nas miejsca przy stole pokojowym.
Drugi dzień od wizyty Zełenskiego w Warszawie. Konkretów z niej płynących cały czas brak. Za to kilka posłanek piszczało na widok prezydenta Ukrainy jak nastolatki na koncercie Taylor Swift. Polski rząd kolejny raz pokazał, że najważniejsze dla niego jest dobre samopoczucie…
— Tomasz Grabarczyk (@grabarczyktomek) December 21, 2025
Mainstreamowe media i politycy uznają każdą krytykę relacji z Ukrainą za ruską narrację. Oni zwyczajnie nie pojmują, że interesy Kijowa nie zawsze idą w parze z naszymi interesami. Kierują się emocjami, a cały świat przeciera oczy ze zdumienia, widząc, że Polska cały czas daje się ogrywać.
Czas, żeby władzę w Polsce przejęli ludzie mądrzy, którzy rozumieją, że polityka zagraniczna to twarda gra interesów. Tym najważniejszym i kluczowym jest interes Polski.
RozwińZwiń komentarze (1)
Zaloguj się żeby móc dodawać komentarze
Przy Centrum Weterana Działań poza Granicami Państwa wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak oddał hołd żołnierzom, którzy pełnili służbę poza granicami Ojczyzny i nie wrócili do domów.
Ich ofiara jest trwałą częścią historii Wojska Polskiego. Pamiętamy o ich poświęceniu i o cenie, jaką zapłacili oni i ich rodziny.
Cześć Ich Pamięci.
Dziś przypada Dzień Pamięci o Poległych i Zmarłych w Misjach i Operacjach Wojskowych poza Granicami Państwa.
— Konfederacja (@KONFEDERACJA_) December 21, 2025
Przy Centrum Weterana Działań poza Granicami Państwa wicemarszałek Sejmu @krzysztofbosak oddał hołd żołnierzom, którzy pełnili służbę poza granicami Ojczyzny i nie… pic.twitter.com/52yVNIWwRF
Skomentuj
Zaloguj się żeby móc dodawać komentarze
Nie myliłem się kiedy w kutym wyliczyłem koszty tzw. transformacji energetycznej na 3500 mld zł. Choć liczyłem nieco inaczej, to przedstawiony przez Ministerstwo Energii Krajowy Plan w dziedzinie Energii i Klimatu (WAM) właśnie taką kwotę podaje za ten sam okres (2021-2040).
Czytam ten dokument i widzę w nim niezliczoną ilość sprzeczności pomieszaną z ogólnie trafną diagnozą sytuacji i przyjętymi najgorszymi z możliwych rozwiązaniami.
Nie myliłem się kiedy w kutym wyliczyłem koszty tzw. transformacji energetycznej na 3500 mld zł. Choć liczyłem nieco inaczej, to przedstawiony wczoraj przez @ME_GOV_PL KPEiK (WAM) właśnie taką kwotę podaje za ten sam okres (2021-2040).
— Marek Tucholski 🇵🇱 (@tucholski_marek) December 18, 2025
Czytam ten dokument i widzę w nim… https://t.co/ro1EPyncSx
To, co chce nam zgotować kierownictwo państwa (poprzednie i obecne), to katastrofa na wielu płaszczyznach. To nie tylko koszty porównywalne z prowadzeniem wojny (jak opisałem poniżej), ale też po tym wielkim wysiłku inwestycyjnym będziemy w gorszej sytuacji niż jesteśmy.
Są ludzie, którzy za to odpowiadają i kiedyś w wolnej Polsce powinni być osądzeni i ukarani: Mateusz Morawiecki, Donald Tusk, Jarosław Kaczyński, Anna Moskwa, Paulina Hennig-Kloska, Michał Kurtyka i wielu innych urzędników, polityków, pożytecznych idiotów, ideologicznych klakierów, lobbystów, architektów alarmizmu klimatycznego itd.
i wielu innych urzędników, polityków, pożytecznych idiotów, ideologicznych klakierów, lobbystów, architektów alarmizmu klimatycznego itd.
RozwińZwiń komentarze (1)
Zaloguj się żeby móc dodawać komentarze
Brak zgody na wykorzystanie zamrożonych rosyjskich aktywów na rzecz wsparcia Ukrainy to porażka eurokratów oraz rządów Friedricha Merza i Donalda Tuska. Pokazuje ona faktyczne ograniczenie potencjału Unii Europejskiej i zapowiada możliwą izolację Polski w regionie.
Po wielogodzinnych negocjacjach przywódcy Unii nie uzgodnili decyzji o użyciu zamrożonych rosyjskich rezerw na wsparcie Ukrainy. Środki te, zamrożone wkrótce po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji, miały stanowić zabezpieczenie pożyczki udzielonej Kijowowi. W praktyce oznaczałoby to nie tylko wykorzystanie odsetek od tych aktywów, lecz także naruszenie samej rosyjskiej własności – krok, na który Unia nie potrafiła się zdobyć.
Na wykonanie tego kroku naciskały Niemcy oraz najbardziej antyrosyjskie państwa UE: Polska, Estonia, Finlandia, Irlandia, Łotwa, Litwa i Szwecja. Głośnym orędownikiem wykorzystania rosyjskich pieniędzy byli również unijni urzędnicy – rozwiązanie to zdecydowanie poparła Komisja Europejska.
Wbrew urzędowemu optymizmowi premiera Donalda Tuska, jego wysiłki zakończyły się fiaskiem. Przeciwników wykorzystania rosyjskich aktywów skutecznie zmobilizowała Belgia. Jej stanowisko było kluczowe, ponieważ większość zamrożonych rosyjskich rezerw finansowych znajduje się w belgijskiej jurysdykcji – około 185 miliardów euro w instytucji Euroclear z siedzibą w Brukseli.
Belgowie zarzucili unijnym decydentom hipokryzję. Choć ci głośno apelowali o konfiskatę rosyjskich środków, gdy premier Belgii Bart De Wever zwrócił się o dodatkowe gwarancje prawne, ich nie otrzymał. Obawiał się on ewentualnych pozwów w sporze z Rosją, a każdemu krajowi pozostawiono indywidualną odpowiedzialność za przejęcie aktywów.
De Wever wykazał się twardym oporem mimo presji ze strony eurokratów, Niemców i ich sojuszników – być może także Polski. Grożono mu, że przy braku zgody Belgia będzie traktowana w Unii tak jak Węgry. Z drugiej strony belgijski premier uwzględnił nastroje społeczne. Sondaż Ipsos wykazał, że aż 67 procent Belgów sprzeciwia się naruszaniu rosyjskich aktywów.
ROSYJSKIE AKTYWA – LUSTRO SŁABOŚCI EUROPY
— Krystian Kamiński 🇵🇱 (@K_Kaminski_) December 20, 2025
Brak zgody na wykorzystanie zamrożonych rosyjskich aktywów na rzecz wsparcia Ukrainy to porażka eurokratów oraz rządów Friedricha Merza i Donalda Tuska. Pokazuje ona faktyczne ograniczenie potencjału Unii Europejskiej i zapowiada możliwą… pic.twitter.com/0BXS5wjzTV
De Wever nie obawiał się eurokratów, bo dostrzegł iluzoryczny charakter unijnych instytucji. Unia Europejska jako struktura nie była w stanie wziąć na siebie odpowiedzialności za operowanie środkami z Euroclearu. Mówiąc w duchu Schmitta – w Komisji Europejskiej nie ma suwerena zdolnego do decyzji nadzwyczajnych, wykraczających poza prawo.
Belgowie znaleźli sojuszników. Już tydzień wcześniej ich stanowisko poparła premier Włoch Giorgia Meloni, reprezentująca trzecią gospodarkę UE. Warto podkreślić jej rolę, bo w Polsce często przedstawia się ją jako polityka antyrosyjskiego w typie dominującym dziś nad Wisłą.
W nocy z czwartku na piątek stało się jasne – rosyjskie aktywa nie zostaną wykorzystane. Państwa UE, z wyjątkiem trzech, zadłużą się wspólnie, by przekazać Ukrainie pieniądze w formie nieoprocentowanej pożyczki. Zostanie ona spłacona przez Kijów tylko w przypadku uzyskania reparacji od Rosji. W przeciwnym razie pożyczka stanie się darowizną.
Stało się tak mimo dramatycznych słów niemieckiego kanclerza Friedricha Merza, że „jeśli nam się to nie uda, zdolność Unii Europejskiej do działania zostanie poważnie nadszarpnięta na lata, jeśli nie na dłużej”. Właśnie została.
W nowej epoce globalnej transformacji ładu światowego, w procesie ucierania się koncertu czterech, może sześciu mocarstw, Unia Europejska jawi się jako struktura przeszłości.
Być może przetrwa jako formalna instytucja, lecz jedynie jako parawan, za którym faktyczna władza zostanie jeszcze bardziej przesunięta w stronę państw członkowskich. Różnice interesów między nimi będą się pogłębiać, również pod wpływem silniejszych graczy z zewnątrz. Silniejsi pożywią się bardziej. Podobny los może spotkać także NATO.
Znamienne, że przeciw eurokratom wystąpiła akurat Belgia – państwo z rdzenia Unii, przez dekady uważane za motor integracji i zwolennika federalizacji. Belgijski rząd zrozumiał, że idea transnarodowej suwerenności w Europie okazała się ideologiczną fikcją.
Warto też zauważyć postawę Czech, Słowacji i Węgier. Nie tylko nie poparły one naruszenia statusu rosyjskich aktywów, ale całkowicie wyłączyły się z finansowania Ukrainy. Kraj ten, będący dziś peryferyjnym elementem osłabionego bloku zachodniego, utrzymuje się dzięki zachodniemu wsparciu finansowemu.
Rząd Donalda Tuska publicznie mówi o próbach izolowania Węgier w regionie – szczególnie ustami Radosława Sikorskiego. Prezydent Karol Nawrocki również prowadzi taką linię, odmawiając dwustronnych spotkań z Budapesztem. Tymczasem ostatnie wydarzenia pokazały, że to Polska może stawać się coraz bardziej osamotniona ze swoją proukraińską polityką.
Skala sprzeciwu w UE wobec konfiskaty rosyjskich aktywów wynika – moim zdaniem – z coraz szerszego przekonania, że Rosja pozostanie trwałą częścią europejskiej polityki i że trzeba wypracować z nią jakiś modus vivendi. Węgrzy i Słowacy doszli do tego wniosku szybciej, z racji położenia i doświadczenia, które każą im myśleć inaczej niż Polakom. Sądzę jednak, że podobna refleksja, zwłaszcza wobec postawy Donalda Trumpa, pojawi się także w innych stolicach Europy – być może nawet w Helsinkach i Sztokholmie, gdzie przez dekady trenowano neutralizm i strategie przystosowania do Rosji.
Powstaje sytuacja, w której Polska, z radykalną linią polityki wschodniej, może pozostać sama – z sojusznikami tak znaczącymi jak Estonia, Litwa i Łotwa… oraz Kaja Kallas, której wojownicza retoryka doprowadziła do tego, że stanowisko wysokiego przedstawiciela UE ds. zagranicznych utraciło jakiekolwiek poważne znaczenie.
U podstaw decyzji podjętych w Brukseli leży oczywiście globalny kapitalizm. Ostatnim poważnym atutem państw zachodnich pozostaje kontrola nad głównymi centrami finansowymi – sercami pompującymi krew światowej gospodarki. Giełdy, spółki i papiery dłużne tworzone na Zachodzie są atrakcyjnymi sposobami lokowania kapitału. Faktyczne wywłaszczenie tak dużego podmiotu jak Rosja poważnie podważyłoby wiarygodność tych instytucji w oczach reszty świata – tej spoza ideologiczno-politycznych kryteriów elit UE.
Od dawna miałem wątpliwości, czy państwa zachodnie zdobędą się na konfiskatę rosyjskich aktywów. Już w 2024 roku Arabia Saudyjska ostrzegła kraje G7, że w razie takiego kroku zacznie pozbywać się ich papierów dłużnych.
Zamiast naruszania rosyjskich aktywów, państwa Unii Europejskiej zdecydowały więc o wspólnym pożyczeniu dla Ukrainy 90 miliardów euro – właśnie na rynkach finansowych.
RozwińZwiń komentarze (2)
Zaloguj się żeby móc dodawać komentarze
W ostatnich latach polski sektor dronowy był jednym z najszybciej rozwijających się obszarów nowych technologii. Powstawały innowacyjne firmy, rosły kompetencje, a Polska miała realną szansę zbudować silną pozycję w tej strategicznej branży.
Dziś ten potencjał jest poważnie zagrożony. Nadmiernie restrykcyjne i skomplikowane przepisy, często wykraczające poza wymagania unijne, skutecznie duszą innowacje.
W ostatnich latach polski sektor dronowy był jednym z najszybciej rozwijających się obszarów nowych technologii. Powstawały innowacyjne firmy, rosły kompetencje, a Polska miała realną szansę zbudować silną pozycję w tej strategicznej branży.
— Bartłomiej Pejo (@bartlomiejpejo) December 20, 2025
Dziś ten potencjał jest poważnie… pic.twitter.com/3ulWllQjzd
Rozbudowana biurokracja, niejasne procedury, wysokie kary i brak realnego dialogu z branżą sprawiają, że przedsiębiorcy ograniczają działalność, przenoszą ją za granicę albo całkowicie rezygnują z rozwoju w Polsce.
To problem nie tylko gospodarczy, ale również strategiczny. Technologie dronowe mają dziś kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa państwa, obronności, ratownictwa, przemysłu i nowoczesnych usług.
Jeśli nie zmienimy podejścia, sami pozbawimy się kompetencji, które inni z powodzeniem rozwijają. To ostatni moment, by naprawić błędy i dać polskiej branży dronowej realną szansę na rozwój.
Skomentuj
Zaloguj się żeby móc dodawać komentarze
Widzę że część ludzi kupuje propagandę premiera, że planowane na setki miliardów pożyczki (potencjalnie bezzwrotne pożyczki!) dla Ukrainy „są zabezpieczone zamrożonymi aktywami rosyjskimi”. Wyjaśnijmy sobie zatem parę rzeczy.
1. Problem zgody nie dotyczy tylko Belgii, dotyczy wielu państw bo te aktywa są rozproszone.
2. W świetle obecnego prawa „przekazanie” tych aktywów Ukrainie byłoby nacjonalizacją. Żeby to zrobić potrzeba ustanowić specjalne przepisy, na które nie ma i zdaniem wszystkich zorientowanych nie będzie zgody w skali UE.
3. Jedyne na co jest zgoda to na „zamrożenie” (czasowe ograniczenie możliwości zarządzania) tych aktywów oraz na przekazywanie Ukrainie bieżących zysków z tego kapitału.
4. Najbogatsze państwa UE nie chcą tych pieniędzy zabrać Rosji, ponieważ to podważyłoby wiarygodność całego unijnego systemu finansowego dla różnych pozaeuropejskich rządów i inwestorów i spowodowało odpływ kapitału, mogący mieć daleko idące negatywne konsekwencje, których nikt nie chce ponosić. Swoją drogą byłoby ciekawie wiedzieć jaki odsetek kapitału w bankach UE to pieniądze związane z różnymi reżimami i podejrzanymi pozaunijnymi funduszami inwestycyjnymi.
5. Zarówno przez USA jak i silne państwa UE możliwość odmrożenia tych funduszy jest traktowana jako karta przetargowa wobec Rosji. Ostateczna nacjonalizacja tych środków to skasowanie tej karty przetargowej. Elementem planu pokojowego może być właśnie odmrożenie tych funduszy i zdejmowanie sankcji z Rosji. To są rzeczy o których z Rosją rozmawiają Amerykanie. O czym w Polsce w ogóle się nie myśli, nie mówi i nie przygotowuje na to.
6. Należy również pamiętać że USA i różne europejskie państwa dysponują różnego rodzaju inwestycjami w Rosji i liczą na powrót do handlu z Rosją i nie zamierzają narażać się na odwet gospodarczy Rosji.
7. Ostatni argument przeciwko zaborowi/nacjonalizacji rosyjskich aktywów to ryzyka prawne. Nikt nie chce brać na siebie kosztów procesów sądowych w tych sprawach i odszkodowań, które sądy mogłyby przyznawać. A rzecz miałaby miejsce w wielu jurysdykcjach i zaangażowanych w nią byłoby wielu sędziów, a wynik byłby nieprzewidywalny.
Podsumowując: nie spotkałem ani jednego eksperta czy dyplomaty, który uważałby taki scenariusz za prawdopodobny w realizacji. Uważam że ta wiedza należy się Polakom.
Widzę że część ludzi kupuje propagandę premiera, że planowane na setki miliardów pożyczki (potencjalnie bezzwrotne pożyczki!) dla Ukrainy „są zabezpieczone zamrożonymi aktywami rosyjskimi”. Wyjaśnijmy sobie zatem parę rzeczy:
— Krzysztof Bosak 🇵🇱 (@krzysztofbosak) December 20, 2025
1. Problem zgody nie dotyczy tylko Belgii, dotyczy…
RozwińZwiń komentarze (1)
Zaloguj się żeby móc dodawać komentarze
To zdjęcie, moje i Kiary, do dzisiaj stoi u mnie na półce. Mimo, że jej już od 4 lat nie ma. Zawsze jednak zostanie w mojej pamięci jako znakomita przyjaciółka, która mnie rozumiała jak mało kto…
Nigdy nie była na łańcuchu. A ja sam jestem zdecydowanym przeciwnikiem, aby psy na nich trzymać.
Jako człowiek ze wsi, wiem jednak, że czasem jest to niemożliwe, zwłaszcza u psów, które na tych łańcuchach są od wielu lat. One często będą dzisiaj stwarzać zagrożenie nie tylko dla innych, ale i samych siebie, zwłaszcza gdy łańcuch jest jedyną gwarancja utrzymania psa na posesji. On nawet nie musi być agresywny, wystarczy, że wybiegnie na drogę, czym może spowodować wypadek.
To zdjęcie, moje i Kiary, do dzisiaj stoi u mnie na półce. Mimo, że jej już od 4 lat nie ma. Zawsze jednak zostanie w mojej pamięci jako znakomita przyjaciółka, która mnie rozumiała jak mało kto…
— Marcin Kowalski (@M_Kowalski__) December 17, 2025
Nigdy nie była na łańcuchu. A ja sam jestem zdecydowanym przeciwnikiem, aby psy… pic.twitter.com/SZ6zfJiojA
Osobiście znam takiego, który ze względu na konflikt z innym psem na podwórzu jest od kilku lat na łańcuchu. Jakiś czas temu tamten drugi się wyprowadził więc teoretycznie nie musi już na nim być. No właśnie, teoretycznie. Bo w praktyce, kiedy zostawi się go samego na dłużej, to po prostu ucieka i trzeba go szukać po całej wsi. Jednocześnie często jest z tego łańcucha spuszczany, gdy ktoś jest obok, wesoło, godzinami, sobie hasajac po całym, podwórzu.
I teraz zastanówmy się, który pies jest bardziej nieszczęśliwy? Ten który część dnia spędza na długim, cienkim łańcuchu, ale ma możliwość realnie sobie polatać kiedy jest okazja? Albo analogicznie, tylko zamiast łańcucha jest to mały kojec?
Czy taki trzymany w małym mieszkanku gdzie jego powierzchnia użytkowa to czasem kilkanaście metrów kwadratowych?
A może zdjęty z tego łańcucha zamknięty w małej klatce u uprzywilejowanych dzisiaj obrońców zwierząt?
Ja nie mam wątpliwości.
I nie mam wątpliwości, że psów na łańcuchach trzymać się nie powinno.
Wiem jednak, też, że czasem są od tej sytuacji wyjątki. I to ich właścicielom trzeba zostawić ostateczną decyzję. Przy szacunku do zwierzęcia, przy uwzględnieniu odpowiednich przepisów KK, ale to jednak ten właściciel później może ponosić poważną odpowiedzialność. Zwłaszcza, jeżeli skutkiem obowiązkowego zdjęcia łańcucha, przeleje się krew innego człowieka, a już nie daj Boże dziecka.
Bo zwierzęta należy kochać. Pamiętając jednak, że człowiek zawsze stoi nad nimi.
Skomentuj
Zaloguj się żeby móc dodawać komentarze
Javier Milei zmienił argentyńską ustawę o szkolnictwie wyższym i pozwolił uczelniom na nakładanie czesnego na imigrantów nieposiadających stałego adresu. Oznacza to, że państwo nie będzie już gwarantować uczęszczania na studia w Argentynie za darmo, jeśli nie posiada się pozwolenia na pobyt stały.
W uzasadnieniu czytamy:
Od lat obserwuje się napływ cudzoziemców, którzy przyjeżdżają do kraju i załatwiają formalności związane ze swoim pobytem, a ich jedynym celem jest bezpłatne studiowanie na publicznych uniwersytetach w Republice Argentyńskiej, ponieważ w ich krajach pochodzenia instytucje uniwersyteckie są płatne i pobierają wysokie opłaty lub mają bardzo ograniczone limity bezpłatnych miejsc.
W Polsce sytuacja jest dokładnie taka sama z obywatelami Ukrainy. Studia na Ukrainie są płatne, jednak na podstawie ustawy pomocowej w trakcie wojny Ukraińcy wjeżdżają do Polski legalnie i mogą studiować za darmo.
Jest to patologia prowadząca do turystyki edukacyjnej i nie ma to nic wspólnego z pomocą uchodźcom.
Powinniśmy pójść drogą Argentyny. Koniec przywilejów dla cudzoziemców, imigranci powinni płacić za studia w Polsce, kropka.
Skomentuj
Zaloguj się żeby móc dodawać komentarze
Parlament Europejski PRZEGŁOSOWAŁ ważny projekt o “bezpiecznym kraju trzecim”, nad którym pracowałam przez ostatnie miesiące! 384 europosłów poparło przepisy, które pozwolą nam odsyłać imigrantów!
To ten wyjątkowy moment, gdy prawicowy europoseł wygrywa z lewicą 😎
Za tym sukcesem kryje się ogrom pracy – analiza i przygotowywanie wielu stron przepisów, do tego mnóstwo spotkań i negocjacji zapisów z przedstawicielami innych grup w europarlamencie. Dziękuję wszystkim, którzy się do tego przyczynili. Można w Brukseli merytorycznie i skutecznie bronić naszego wspólnego bezpieczeństwa? Można!
Grupy lewicowe nie mogą się pogodzić, że udało nam się przeforsować te zmiany, a przeciwko byli m.in. polscy europosłowie – Robert Biedroń, Krzysztof Śmiszek, Joanna Scheuring-Wielugs i Michał Kobosko. Najwyraźniej mają za nic bezpieczeństwo kobiet i nie przeszkadzają im przemoc i gwałty ze strony imigrantów. Chcą, by Europa pozostała kontynentem otwartych drzwi, bezbronnych granic i niekończących się fal nielegalnej imigracji. Maski opadły, to cała prawda o nich!
Do tej pory koncepcja “bezpiecznego kraju trzeciego” była praktycznie niemożliwa do zastosowania i tylko teoretycznie pozwalała państwom UE uznać wniosek o azyl za niedopuszczalny, jeśli osoba ubiegająca się o ochronę mogła uzyskać skuteczną ochronę w innym, bezpiecznym kraju, przez który podróżowała. Przegłosowane zmiany sprawią, że będzie to działać!
Co udało się zmienić? Od teraz, by zastosować koncepcję “bezpiecznego kraju trzeciego”, wystarczy spełnienie jednego z trzech kryteriów:
1️⃣ Związek z państwem trzecim, określony w prawie krajowym – państwa zachowują możliwość stosowania go tam, gdzie to potrzebne.
2️⃣ Tranzyt przez państwo trzecie – koniec z fikcją, że ktoś, kto przejechał przez kilka bezpiecznych krajów, „nie miał szansy” skorzystać z ochrony.
3️⃣ Umowa lub porozumienie z państwem trzecim – zawarte przez UE albo samodzielnie przez państwo członkowskie, które zobowiązuje dane państwo do rozpatrywania wniosków o ochronę.
Przyjęliśmy również zmiany wynikające z moich poprawek, które na komisji lewica próbowała wyrzucić do kosza:
✔️ Usunięcie automatycznego zawieszenia decyzji o wydaleniu nielegalnego migranta – koniec z taktycznym blokowaniem procedur przez niekończące się odwołania.
✔️ Możliwość stosowania koncepcji wobec nieletnich bez opieki, jeśli istnieje uzasadnione zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa.
✔️ Wyraźne potwierdzenie suwerennego prawa państw do opierania się na umowach z państwami trzecimi.
✔️ Wzmocnienie przepisów o zapobieganiu ucieczce nielegalnych migrantów – państwa mogą stosować wszelkie środki, w tym ograniczenia swobody czy detencję, by zapewnić skuteczność procedur.
To jest realne uszczelnienie systemu i początek końca fikcji, na której opierała się unijna polityka azylowa! Teraz, po szczęśliwym głosowaniu w PE, czas na negocjacje z Radą. To ostatni krok, by zmiany zostały ostatecznie przyjęte! Podawajcie dalej, niech wszyscy w Polsce i całej Europie zobaczą, że ciężka praca popłaca i prawica potrafi wygrywać w walce o bezpieczeństwo naszych obywateli i granic!
RozwińZwiń komentarze (1)
Zaloguj się żeby móc dodawać komentarze
Parlament Europejski przyjął poprawkę do rezolucji stwierdzającą, że tylko biologiczna kobieta może urodzić dziecko.
Poprawka przeszła minimalną większością głosów.
Ten fakt sam w sobie jest komentarzem.
Parlament Europejski przyjął poprawkę do rezolucji stwierdzającą, że tylko biologiczna kobieta może urodzić dziecko.
— Marcin Sypniewski (@MarSypniewski) December 17, 2025
Poprawka przeszła minimalną większością głosów.
Ten fakt sam w sobie jest komentarzem.
RozwińZwiń komentarze (2)
Zaloguj się żeby móc dodawać komentarze
Ministerstwo Pracy i Polityki Socjalnej opanowane przez Lewicę, nie przekazało w terminie środków przeznaczonych na opłacenie składek za uczniów odbywających praktyki zawodowe. W efekcie spowodowało to gigantyczne problemy. Pracodawcy rozważają rozwiązanie umów i zwolnienie praktykantów, a w efekcie szkołom grozi likwidacja.
Powstaje pytanie: Co Lewica z Ministerstwa Pracy, zrobiła ze składkami uczniów?
Być może jest to skutkiem realizacji programu „skrócony tydzień pracy”? W latach 2025-27 z Waszych podatków Lewica wyda 50 milionów złotych, tylko na to żeby ludzie nie przychodzili do pracy. W tym kontekście unikanie opłacania składek za uczniów, skończy się przecież ich zwolnieniem. Kto wie, być może jakiś lewak z Ministerstwa doszedł do wniosku, że zwolnienie uczniów z pracy będzie dodatkowym wsparciem w realizacji programu „skrócony tydzień pracy”, a uczniowie dzięki temu będą mogli się cieszyć tygodniem pracy skróconym do zera
Felieton Sejmowy 24
— Bronisław Foltyn 🇵🇱 (@bronislawfoltyn) December 18, 2025
Ministerstwo Pracy i Polityki Socjalnej opanowane przez Lewicę, nie przekazało w terminie środków przeznaczonych na opłacenie składek za uczniów odbywających praktyki zawodowe. W efekcie spowodowało to gigantyczne problemy. Pracodawcy rozważają rozwiązanie…
RozwińZwiń komentarze (1)
Zaloguj się żeby móc dodawać komentarze
Wraz z Piotrem Lisieckim, posłem Krzysztofem Mulawą i mec. Markiem Szewczykiem spotkaliśmy się z przedstawicielami branży hodowlanej w sprawie ich apelu o ukrócenie działań organizacji, które pod hasłami “prozwierzęcymi” dążą do likwidacji hodowli w Polsce.
Finansowane z zagranicy organizacje takie jak “Otwarte Klatki” wręcz chwalą się dążeniem do całkowitej likwidacji hodowli zwierząt i celowymi działaniami sabotującymi powstawanie nowych hodowli. Paweł Rawicki, prezes tego stowarzyszenia, zapowiadał kilka lat temu: “Hale, gdzie dziś hoduje się kurczaki czy świnie, opustoszeją jeszcze za mojego życia (…) Otwarte Klatki to najlepsze narzędzie do zakończenia przemysłowej hodowli zwierząt.”
Dziś wraz z @PiotrCezary1, @krzysztofmulawa i @MarekSzewczyk_ spotkaliśmy się z przedstawicielami branży hodowlanej w sprawie ich apelu o ukrócenie działań organizacji, które pod hasłami "prozwierzęcymi” dążą do likwidacji hodowli w Polsce.
— Krzysztof Bosak 🇵🇱 (@krzysztofbosak) December 18, 2025
Finansowane z zagranicy organizacje… pic.twitter.com/jpqdJJ0yYz
Tymczasem hodowla i produkcja zwierzęca to jeden z fundamentów bezpieczeństwa żywnościowego Polski. Systemowe paraliżowanie hodowli i inwestycji w tej branży oznacza uderzenie nie tylko w rolników, ale w cały sektor rolno-spożywczy i w ogół Polaków, którzy chcą mieć na stołach dobre, polskie mięso.
Czas skończyć z zuchwałością takich organizacji i przyzwoleniem na sabotowanie polskiego rolnictwa.
RozwińZwiń komentarze (1)
Zaloguj się żeby móc dodawać komentarze
„Magiczna” pułapka dotacji na przykładzie wieży widokowej w Jankowicach
Mąż, który jest radnym wrócił z komisji budżetowej, na której zadawał z kolegami pytania o zasadność niektórych wydatków w trosce o dobre rozporządzanie pieniędzy gminnych. Sporo czasu całej sesji zajął temat wieży widokowej, która ma powstać w Jankowicach, dlatego że przyszło kilku mieszkańców, którzy byli święcie przekonani, że radni tę wieżę chcą zablokować, więc wszelkie pytania o to ich mocno wzburzyły.
Ale o co chodzi z tą wieżą widokową i to w Jankowicach? Jakie widoki do oglądania są w Jankowicach? Szczerze, to nie wiem, pewnie się dowiemy, ale nie o tym jest ten post.
Głównym argumentem za powstaniem tej wieży jest to, że jest ona w planach od kilku już lat i ma gotowe projekty, dzięki którym dostanie dotacje.
„Magiczna” pułapka dotacji na przykładzie wieży widokowej w Jankowicach (gmina Świerklany).
— Hanna Boczek 🇵🇱⏚ (@H_Boczek) December 17, 2025
Mąż, który jest radnym wrócił z komisji budżetowej, na której zadawał z kolegami pytania o zasadność niektórych wydatków w trosce o dobre rozporządzanie pieniędzy gminnych. Sporo czasu… pic.twitter.com/Il27mGZJVt
No to się pytam, ile to wyjdzie mniej więcej w całości i jaki jest wkład własny? Całość (wieża + teren) wyjdzie z 6-7 milionów złotych, ale zdecydowana większa część będzie dofinansowana, a wkład własny wyniesie nieco ponad milion.
Aaa… czyli większość to dotacja, ale chwila… ponad milion? A ile gmina Świerklany w 2026 chce wydać np. na remont dróg?
Tak czysto dla porównania – okazuje się, że nieco ponad 2,5 miliona i mąż wylicza kilka ulic: Kościuszki, Warneńczyka, Stokrotkowa.
Nie wiem, jak wam, ale mi od razu nasuwa się myśl, że przecież, gdyby nie ta wieża, to można by wyremontować więcej dróg za niecałe 4 miliony!
I tak oto działa magiczna pułapka dotacji.
Czyli: wydaj pieniądze na coś, co być może jest mniej przydatne mieszkańcom, ale jak tego nie zrobisz „stracisz” kilka baniek, których nigdy nie miałeś, ale w Twojej wyobraźni, dzięki dobrze napisanemu projektowi wpisującemu się w klucz już je masz wydane.
I to jest jeden z klasycznych przykładów tego, o czym pisał Frederic Bastiat w swojej krótkiej książeczce pt. „Co widać, a czego nie widać”, którą gorąco każdemu polecam.
RozwińZwiń komentarze (2)
Zaloguj się żeby móc dodawać komentarze
Ponad 2 miliony Polaków wpada dziś w drugi próg podatkowy, a w 2025 roku liczba ta może wzrosnąć nawet do dwóch i pół miliona osób. I nie jest to efekt wzbogacenia się społeczeństwa, lecz inflacji oraz wzrostu płac nominalnych.
Od 2022 roku próg 120 tysięcy złotych nie został zmieniony, podczas gdy płaca minimalna wzrosła w tym czasie o ponad 50%.
Ponad 2 miliony Polaków wpada dziś w drugi próg podatkowy, a w 2025 roku liczba ta może wzrosnąć nawet do dwóch i pół miliona osób. I nie jest to efekt wzbogacenia się społeczeństwa, lecz inflacji oraz wzrostu płac nominalnych.
— Witold Tumanowicz (@WTumanowicz) December 19, 2025
➡️ Od 2022 roku próg 120 tysięcy złotych nie… pic.twitter.com/sPkACiMbIo
W praktyce 32 procentowym podatkiem objęci są nie bogacze lecz ambitni, aktywni zawodowo ludzie, którzy dopiero budują swoją sytuację finansową.
Coraz częściej okazuje się, że dodatkowy wysiłek oznacza jedynie wyższe podatki i składki sięgające łącznie ponad połowę dochodu.
Na tym tle niepokoją zapowiedzi Ministerstwa Rodziny Pracy i Polityki Społecznej dotyczące masowego przekształcania kontraktów B2B w umowy o pracę. Trudno nie odnieść wrażenia, że chodzi o zwiększenie wpływów podatkowych. Dziś na ryczałcie wiele osób płaci 12% podatku, a po przejściu na etat zapłaci znacznie więcej, bo 32%.
Zamiast zachęcać ludzi do pracy i przedsiębiorczości państwo coraz częściej karze za tą pracę. Ten kierunek polityki wymaga pilnej korekty i uczciwej debaty.
Skomentuj
Zaloguj się żeby móc dodawać komentarze
Skomentuj