Paweł Usiądek.
30 tys. euro za utylizację nawozu, którego nie można wykorzystać. Oto klimatyczne bzdury z Brukseli, która chce ograniczyć produkcję zwierzęcą i zużycie nawozów (także naturalnych) w celu mitycznej walki o klimat.
Trudno o bardziej ekologiczny nawóz niż gnój. Tymczasem średni holenderski hodowca krów musi płacić 30 tys. euro za utylizację gnojowicy, której nie może wykorzystać na własnej gospodarce w celu użyźnienia gleby. Produkcja zwierzęca wiąże się więc z dodatkowymi kosztami, które np. na Ukrainie wiąże się z dodatkowym produktem do sprzedaży lub wykorzystania. To absurdalne!
Na nawozy naturalne znajdują się jednak chętni i są to duzi gracze. Biogazownie, biometanownie, instalacje recyklingu odpadów rolniczych w rękach wielkiego kapitału chętnie przyjmują nawóz, którego nie mogą wykorzystać rolnicy. Z mediów słyszymy, że biogaz jest dobry, a uprawa rolna z tego samego gnoju już zła. Ktoś więc kogoś skrobie na kasę.
Rolnikowi na gnoju rosną pieniądze. To zabierzmy gnój rolnikowi!
— Paweł Usiądek (@PUsiadek) December 18, 2024
30 tys. euro za utylizację nawozu, którego nie można wykorzystać. Oto klimatyczne bzdury z Brukseli, która chce ograniczyć produkcję zwierzęcą i zużycie nawozów (także naturalnych) w celu mitycznej walki o klimat.… pic.twitter.com/wK20uBXakv
Można by stwierdzić, że skoro można wykorzystać nawozy naturalne przy produkcji biogazu, to rolnicy mogliby pójść w tym kierunku. Nie do końca. Państwa UE tworzą bariery prawne dla takiej działalności. Jednak to, z czym nie radzą sobie rolnicy indywidualni, sprawnie wykorzystuje duży kapitał międzynarodowy.
W całej Europie powstaje coraz więcej biogazowni, które nie tylko chcą korzystać z nawozów naturalnych powstałych przy produkcji zwierzęcej, ale również chcą gazować kukurydzę. Czy uprawa kukurydzy na substrat dla biogazowni jest ekologiczna? Nie, ale kogo to w Brukseli obchodzi.
Skomentuj