Ewa Zajączkowska-Hernik, poseł Parlamentu Europejskiego
Polski wymiar sprawiedliwości całkowicie stanął na głowie! Ukrainka w Polsce nadała paczkę z bombą i ukarano ją za to… grzywną! Po odliczeniu okresu tymczasowego aresztowania skazana za swój czyn ma do zapłacenia 6 tysięcy złotych 🤡
Jak opisuje Wirtualna Polska w lipcu 2024 roku w magazynie w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego znaleziono paczkę z bombą, która miała zniszczyć elementy infrastruktury. Bombę wysłała paczkomatem ukraińska modelka Kristina S., którą namierzyła ABW. Kobieta przekonywała, że była tylko nieświadomym wszystkiego pionkiem jakiejś tajnej operacji, a jej organizatorem był Yurij Kowalenko, który miał przekazać jej materiały znajdujące się w przesyłce i którego – jak przyznała – podejrzewała o bycie agentem SBU. Z kolei polscy śledczy podejrzewają go o działanie na rzecz służb rosyjskich.
Mimo iż materiały niezbędne do skonstruowania bomby sama przewiozła przez granicę polsko-ukraińską, to sąd uznał, że za samo wskazanie mózgu operacji zasługuje ona na… złagodzenie kary. Skończyło się na karze grzywny 18 tys. zł, zaś po odliczeniu okresu tymczasowego aresztowania, który odpowiadał 404 stawkom, skazana musi zapłacić nieco ponad 6 tys. zł
Oto “potężna” kara grzywny za przewiezienie i przesłanie ładunku wybuchowego. To jest jakiś absurd i urządzanie sobie kpin z własnego państwa. Przecież takimi decyzjami sądy tylko zachęcają do podobnych działań!
Ale to nie wszystko. Jurji Kowalenko, wskazany jako organizator akcji, jest poszukiwany przez Komendę Główną Policji oraz ścigany czerwoną notą Interpolu, ale Ukraina… nie chce przekazać go Polsce, by wyjaśnić sprawę. Krótko mówiąc ewentualne zatrzymanie podejrzanego o operację bombową będzie możliwe, dopiero gdy opuści on Ukrainę.
Podsumujmy: polski wymiar sprawiedliwości robi sobie żarty ze sprawiedliwości, a strona ukraińska nie chce wydać podejrzanego o organizowanie zamachu bombowego w Polsce. Wszystko jest w porządku, można się rozejść.



Skomentuj