Jacek Hoga, prezes Fundacji Ad Arma
USA przyjęły nową Strategię Bezpieczeństwa Narodowego. Wyznacza ona jasną hierarchię działań i wynikającą z nich realizację amerykańskich interesów. Co to oznacza dla Polski?
W świetle nowej Strategii USA opublikowanej 5 grudnia 2025:
– Pacyfik to region najwyższego priorytetu, gdyż głównym rywalem USA są Chiny.
– Europa to obszar głębokiej erozji politycznej, demograficznej, kulturowej i militarnej, który musi stanąć na własne nogi bez pomocy USA.
– Rosja nie została zdefiniowana jako zagrożenie. Zagrożeniem jest przedłużająca się wojna na Ukrainie, a celem osiągnięcie „stabilności strategicznej” w relacjach z Rosją.
Fundacja Ad Arma o możliwym rozwoju wypadków w tym kierunku informuje publicznie od 2017 roku, kiedy to jako pierwsi (i chyba dotąd jedyni…) w Polsce opublikowaliśmy analizę amerykańskiego raportu „Preserving the Balance” autorstwa CSBA. Najważniejsze założenia tego raportu z 2017 r. to:
– Chiny głównym rywalem USA.
– W perspektywie konfliktu USA-Chiny należy Rosję „odwrócić” na stronę USA, uwzględniając chociaż częściowo jej żądania.
– Europa Wschodnia jest terenem określanym jako „tripwire” (potykacz), na którym mają tracić czas i środki atakujący Rosjanie, gdy w tym czasie będą trwały negocjacje pokojowe na warunkach dogodnych dla USA,
– Utrata całej Europy Wschodniej jest „akceptowalną ewentualnością” z punktu widzenia globalnych interesów USA.
Dzisiaj (10 grudnia 2025) media informują o kolejnym dokumencie – niejawnej dotąd części nowej Strategii Bezpieczeństwa Narodowego USA, która ma zakładać:
– Stworzenie płaszczyzny współpracy międzynarodowej z udziałem Rosji, ale bez Europy,
– Polskę oraz szereg innych państw europejskich takich jak Węgry, Włochy i Austria w których jest potencjał kulturowy i polityczny do tego, aby odtworzyć suwerenność i tradycyjny, europejski sposób życia, odciągnąć od Unii Europejskiej pod warunkiem, że państwa te zostaną pro-amerykańskie.
USA przyjęły nową Strategię Bezpieczeństwa Narodowego. Wyznacza ona jasną hierarchię działań i wynikającą z nich realizację amerykańskich interesów. Co to oznacza dla Polski?
— Jacek Hoga (@HogaJacek) December 10, 2025
W świetle nowej Strategii USA opublikowanej 5 grudnia 2025:
– Pacyfik to region najwyższego priorytetu,…
Innymi słowy – w globalnej rozgrywce mocarstw otwiera się dla Polski okienko szansy na to, aby nie być już „tripwire”, potykaczem, lecz aby odzyskać może jeszcze nie pełną suwerenność, tylko przejść ze statusu ZASOBU dojonego do tej pory przez hegemona do statusu WASALA, który może prowadzić bardziej autonomiczną i samodzielną politykę, przynajmniej wewnętrzną. W świetle takiego scenariusza Polska mogłaby stać się państwem na tyle samodzielnym politycznie i kulturowo jak np. Turcja (oczywiście nie naśladując przy tym tureckich wzorców cywilizacyjnych, tylko własne).
W aktualnej sytuacji USA, nasz dotychczasowy hegemon, jest gotowy na głębokie przemodelowanie sytuacji geopolitycznej z uwagi na zagrożenie ze strony Chin. Równocześnie Unia Europejska, dotychczasowy wasal naszego głównego hegemona, jest od dawna zagrożeniem egzystencjalnym dla państwowości polskiej i narodu polskiego. UE to: bolszewizm gospodarczy, dewastacja kulturowo-ideologiczna, klimatyzm, rozbrojenie obywateli nawet z noży kuchennych, podmiana demograficzna ludności Europy na muzułmańską, biurokratyzm, centralizm, antynatalizm oraz wrogość do wszystkiego co tradycyjnie europejskie i chrześcijańskie. Likwidację państw narodowych zakładał już na starcie główny dokument ideowy UE – Manifest z Ventotene, podobnie jak likwidację sił zbrojnych państw członkowskich na rzecz Armii Europejskiej dowodzonej przez Brukselę, Paryż i Berlin w celu stabilizacji postępów „demokracji” w krnąbrnych euroregionach.
Jeżeli dojdzie do globalnego „resetu” przed Polską stoi szansa wyrwania się spod destrukcyjnego wpływu UE. Co więcej, to wyrwanie się ze szponów UE wcale nie będzie oznaczać osamotnienia w politycznej próżni. Polska mogłaby wręcz odegrać znaczącą rolę w procesie powrotu do normalności w naszej części świata. Wiele środowisk zagranicznych i innych narodów od dawna w ten właśnie sposób patrzy na Polskę i widzi w nas takiego potencjalnego lidera zmian.
W tym wszystkim jest tylko jedno pytanie – czy jesteśmy na ten „reset” w jakikolwiek sposób przygotowani?
Czy mamy w obecnej sytuacji plan B, plan C oraz kilka innych scenariuszy, które są gotowe do uruchomienia zależnie od tego, jak rozwinie się międzynarodowa sytuacja polityczna i militarna?
Czy też wciąż myślimy wyłącznie jedno-biegunowo i kurczowo trzymamy się pompowanych przez lata pijaru i propagandy przekonań, które dzisiaj rozmywają się na naszych oczach i nie znajdują dłużej jakiegokolwiek odzwierciedlenia w rzeczywistości?
W 1918 roku skorzystaliśmy z „resetu” jakim było zakończenie I wojny światowej. Polskie elity polityczne tamtych czasów, głęboko skłócone i fundamentalnie poróżnione światopoglądowo, wykorzystały swoją szansę (to, co później się stało w II RP, to osobny temat). Czy dzisiaj jesteśmy gotowi do podobnych działań?
A może w ogóle nie chcemy Polski i niepodległości…?

Komentarze (1)