Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak na serwisie X.
Widzę sporą dyskusję o przywilejach posłów. Polityk zabierając głos w takich sprawach zawsze jest na przegranej pozycji, bo z jednej strony ma narzędzia i środki zawsze niewystarczające do realizacji zadań, których oczekują od niego wyborcy, a z drugiej strony stoi materialnie lepiej niż większość jego wyborców, więc nie powinien się skarżyć.
Chcę więc zaznaczyć tylko dwa szczegóły, których nie widzę w tej debacie, a które mogą mieć znaczenie dla zrozumienia i oceny sytuacji:
1. Ryczałt na mieszkania z Kancelarii Sejmu nigdy nie trafia na konto czy do kieszeni posła. Nie ma możliwości, by poseł wydał ewentualną „górkę” na inne cele. Te środki przelewane są prosto na konto właściciela mieszkania, który je wynajmuje na podstawie zawartej umowy.
2. Słynna „kilometrówka” to nie są żadne dodatkowe środki dla posła. To po prostu jedna z pozycji w sprawozdaniu finansowym jego biura. Więcej „kilometrówki” = mniej środków na inne wydatki biura. Proporcja wydatków w biurach 560 parlamentarzystów jest neutralna dla budżetu.
Widzę od wczoraj sporą dyskusję o przywilejach posłów. Polityk zabierając głos w takich sprawach zawsze jest na przegranej pozycji, bo z jednej strony ma narzędzia i środki zawsze niewystarczające do realizacji zadań, których oczekują od niego wyborcy, a z drugiej strony stoi… https://t.co/xTz7wTNQI2
— Krzysztof Bosak 🇵🇱 (@krzysztofbosak) October 2, 2024
Co z tym zrobić to zupełnie inna sprawa.
Jeśli miałbym zarysować swoje propozycje to prawo do ryczałtu na mieszkanie powinni mieć wyłącznie posłowie, którzy zajmują się polityką w stolicy na pełnych obrotach, także poza posiedzeniami Sejmu. Reszta do hoteli. Zaś jeśli chodzi o „kilometrówkę” to jest to relikt PRL. Należy to zlikwidować. Środki z biur powinny być rozliczane na podstawie faktur.
Skomentuj