Paweł Usiądek: Polacy będą musieli wyrzucić piece gazowe i węglowe. Już w połowie przyszłego roku wejdą w życie przepisy, które przewidują całkowity zakaz ogrzewania domów paliwami kopalnymi od 2040 roku, jednak niektóre budynki otrzymają zakaz już w 2028 roku. Oznacza to, że miliony Polaków będą musiały zdemontować swoje kotły gazowe i węglowe.
Jeszcze niedawno polskie rodziny inwestowały w nowe piece gazowe, uznawane za rozwiązanie ekologiczne. Rok temu można było nawet uzyskać dopłaty na ich zakup! Dziś okazuje się, że za 14 lat będą one bezużyteczne. Tymczasem okres 15-20 lat to standardowy czas funkcjonowania takich kotłów. Dla wielu właścicieli domów, którzy wydali na instalację dziesiątki tysięcy złotych, to cios w domowy budżet, zwłaszcza że będzie to oznaczać kolejną dużą inwestycję w pompę ciepła, która pochłonie o wiele więcej pieniędzy.
Wiceminister energii Konrad Wojnarowski potwierdził w Sejmie, że zakaz ogrzewania paliwami kopalnymi ma wejść w życie w 2040 roku. Najpierw obejmie on budynki publiczne (od 2028 r.), a następnie wszystkie nowe domy – od 2030 roku. Od tego momentu każdy nowy budynek będzie musiał być ogrzewany „ekologicznie”, czyli pompą ciepła.
To jednak dopiero początek zmian. Dyrektywa budynkowa nakłada na kraje członkowskie obowiązek egzekwowania przepisów i dopilnowania, by co najmniej 55 proc. oszczędności energii pochodziło z renowacji najstarszych, najbardziej energochłonnych budynków. Oznacza to masowe remonty klimatyczne – wszystko na koszt właścicieli, gdyż Unia nie przewidziała form wsparcia. Zresztą koszty remontów klimatycznych są tak olbrzymie, że nawet państwa nie byłoby na to stać.
Równolegle ETS2, czyli nowy unijny podatek od emisji CO₂, który wejdzie w życie w 2027 roku, podbije ceny gazu, węgla i oleju opałowego, a także paliw do samochodów. Bruksela twierdzi, że nowe przepisy mają „ograniczyć ubóstwo energetyczne”, ale w rzeczywistości ono dopiero się pojawi. Dla Polaków z długim sezonem grzewczym, starszymi budynkami i milionami pieców gazowych i węglowych oznaczają one katastrofę finansową!
Mimo olbrzymiej liczby niebezpieczeństw, rząd Donalda Tuska nie sprzeciwił się wprowadzeniu dyrektywy. Podczas głosowania w Radzie UE Polska, podobnie jak Czechy, Słowacja, Szwecja i Chorwacja, jedynie wstrzymała się od głosu. Pomimo że o sprawie Konfederacja huczy od kilku lat, to sprzeciwu nie zgłosił nikt. Płacić będziemy jako cały naród.
Skomentuj