Wszystkich, którzy nie mogą być na miejscu zapraszamy na transmisję na żywo z wydarzenia! Relację poprowadzi dla Was Ewa Zajączkowska-Hernik.
Start transmisji o godz. 14.30 na naszych profilach:
• Facebook
• Youtube
Bądźcie z nami!
Wszystkich, którzy nie mogą być na miejscu zapraszamy na transmisję na żywo z wydarzenia! Relację poprowadzi dla Was Ewa Zajączkowska-Hernik.
Start transmisji o godz. 14.30 na naszych profilach:
• Facebook
• Youtube
Bądźcie z nami!
Będzie długo, ale zapewniam, że warto przeczytać. Zwłaszcza, jeśli ktoś jest przekonany, że obecny model transformacji energetycznej Unii Europejskiej ma na celu zmniejszenie jej zależności od importu z państw trzecich. Jest wręcz odwrotnie. Jedno uzależnienie, zamienimy na drugie, a do tego je pogłębimy i jeszcze dużo za to zapłacimy.
UZALEŻNIENIE UE OD IMPORTU Z CHIN W TRANSFORMACJI ENERGETYCZNEJ UE
Transformacja energetyczna Unii Europejskiej – zastępowanie paliw kopalnych “bezemisyjnymi” technologiami – wiąże się ze znacznym zapotrzebowaniem na nowe surowce i komponenty. O ile w XX wieku bezpieczeństwo energetyczne zależało głównie od importu ropy i gazu, dziś kluczowe stają się metale krytyczne oraz urządzenia do OZE. Wiele z nich pochodzi z Chin lub jest tam przetwarzanych.
UE już odczuwa rosnący wpływ Chin na łańcuchy dostaw technologii niskoemisyjnych, a prognozy wskazują, że ta zależność utrzyma się na dłużej i będzie postępować mimo prób wdrażania programów zaradczych.
UE jest i będzie uzależniona od importu z Chin w kontekście gospodarki zeroemisyjnej – od surowców (lit, metale ziem rzadkich, kobalt, nikiel, miedź), przez komponenty (fotowoltaika, turbiny wiatrowe, baterie, elektrolizery), po całe sektory technologiczne (energia słoneczna, wiatrowa, magazynowanie energii, wodór, sieci).
ZALEŻNOŚĆ UE OD IMPORTU SUROWCÓW KRYTYCZNYCH Z CHIN
Unijny model transformacji energetycznej potrzebuje surowców krytycznych, w szczególności metali takich jak lit, kobalt, nikiel, miedź czy pierwiastki ziem rzadkich – do produkcji baterii, paneli fotowoltaicznych, turbin wiatrowych, sieci elektrycznych i innych technologii. UE dysponuje bardzo ograniczonymi własnymi zasobami tych materiałów, przez co jest zdana na import. Podaż wielu z tych surowców jest skoncentrowana geograficznie, a dominującą pozycję zajmują Chiny (w wydobyciu lub przetwórstwie):
– Metale ziem rzadkich –niezbędne do produkcji magnesów trwałych stosowanych w turbinach wiatrowych i silnikach pojazdów elektrycznych. Chiny stanowią 65–70% globalnego wydobycia REE i aż ~90% ich rafinacji. UE praktycznie nie wydobywa tych pierwiastków i 98% jej zapotrzebowania pokrywa import z Chin. Oznacza to niemal całkowitą zależność, ponieważ europejski przemysł magnetyczny i sektor OZE opierają się na chińskich dostawach REE. Tę koncentrację widać w gotowych magnesach: Chiny kontrolują cały łańcuch produkcji od kopalni po wytwarzanie magnesów, co stanowi potencjalny punkt nacisku (Chiny już w 2010 r. ograniczyły eksport REE, wykorzystując swoją „broń surowcową” w sporze dyplomatycznym z Japonią. W latach 2023–2025 Chiny zaczęły nakładać na Stany Zjednoczone ograniczenia eksportowe na materiały strategiczne, w tym gal, german, antymon, grafit i wolfram:
– Lit – kluczowy składnik baterii litowo-jonowych. UE nie ma znaczącej własnej produkcji litu (pewne złoża są w Portugalii, ale na niewielką skalę). Obecnie 78% litu importowanego do UE pochodzi z Chile (głównie w postaci surowego węglanu litu). Jednak Chiny dominują globalne przetwórstwo litu – ok. 60% światowej rafinacji litu (produkcji związków gotowych do użycia w bateriach) odbywa się właśnie w Chinach. Poziom koncentracji jest jeszcze wyższy w przypadku operacji przetwórczych, w których Chiny mają silną obecność na całej linii. Udział Chin w rafinacji wynosi około 35% w przypadku niklu, 50–70% w przypadku litu i kobaltu oraz prawie 90% w przypadku pierwiastków ziem rzadkich. Chińskie firmy dokonały również znacznych inwestycji w aktywa zagraniczne w Australii, Chile, Demokratycznej Republice Konga i Indonezji.
Oznacza to, że nawet jeśli Europa importuje lit z Ameryki Południowej, często trafia on najpierw do chińskich rafinerii i fabryk materiałów katodowych, skąd dopiero jako komponent baterii wraca na rynek europejski. W praktyce więc Europa jest silnie pośrednio uzależniona od Chin na etapie obróbki litu.
– Kobalt – wykorzystywany w katodach baterii (np. NMC) i w stopach przemysłowych. 70% światowego wydobycia pochodzi z Demokratycznej Republiki Konga, ale ponad połowę globalnej produkcji rafinowanego kobaltu kontrolują firmy chińskie. Chińczycy posiadają udziały w wielu kopalniach w DRK oraz dominują w procesie rafinacji (około 50–70% udziału. Dla UE oznacza to, że choć surowy kobalt może pochodzić z Afryki, jego oczyszczanie i chemiczne przygotowanie odbywa się głównie w Chinach. Europa nie ma znaczących własnych mocy rafinacji kobaltu (poza niewielkimi w Finlandii), więc jest uzależniona od importu materiału kobaltowego z Chin lub podmiotów przez nie kontrolowanych.
– Nikiel – metal niezbędny do wysokoenergetycznych baterii (NMC – akumulator litowo-niklowo-manganowo-kobaltowy, NCA – akumulator litowo-niklowo-kobaltowo-aluminiowy) oraz stali nierdzewnych. UE produkuje pewne ilości niklu (np. Finlandia), ale ogółem zależy od importu rud i mat z Rosji, Kanady, Indonezji. Chiny ponownie odgrywają dominującą rolę na etapie przetwarzania – mają ok. 35% udziału w światowym rafinowaniu niklu. W ostatnich latach chińskie firmy zainwestowały między innymi. w Indonezji, zwiększając tam produkcję niklu na potrzeby baterii. W efekcie znaczna część rafinowanego niklu trafiającego na rynek globalny (w tym do Europy) pochodzi z chińskich hut lub joint-venture kontrolowanych przez Chiny. Odcięcie dostaw z Rosji (tradycyjnego dostawcy niklu klasy bateriowej) po agresji na Ukrainę jeszcze bardziej zwiększyło pośrednią zależność Europy od chińskich źródeł tego surowca.
– Miedź – “arteria” transformacji energetycznej, wykorzystywana masowo w sieciach elektrycznych, kablach i elektronice (żadne OZE nie obejdzie się bez miedzi). Mimo że geografia wydobycia miedzi jest bardziej zróżnicowana (Chile, Peru, DRK, USA, również Polska), Chiny są największym światowym producentem rafinowanej miedzi. Na skutek potężnych inwestycji hutniczych Chiny w 2023 r. sięgnęły poziomu ~50% globalnej produkcji rafinowanej miedzi stając się także jej największym konsumentem (ok. 55% światowego popytu.
UE importuje miedź z różnych źródeł (Ameryka Płd., Afryka), ale chińska dominacja rynkowa oznacza, że ceny i dostępność miedzi na świecie zależą w dużej mierze od popytu i podaży w Chinach.
Co więcej, rosnąca wewnętrzna konsumpcja w Chinach ogranicza ilość miedzi dostępnej na eksport. UE jest więc podatna na pośrednie oddziaływanie Chin na rynek miedzi, choć bezpośredni import z Chin nie odgrywa tu tak jednoznacznej roli jak w przypadku litu czy metali ziem rzadkich. Ponadto, warto wspomnieć o innych surowcach krytycznych istotnych dla czystej energii: grafit naturalny (podstawowy materiał anod w bateriach litowo-jonowych) jest w ~98% przetwarzany w Chinach, co czyni UE niemal w pełni zależną od chińskich dostaw wysokooczyszczonego grafitu do baterii. Podobnie magnez (do stopów aluminium w turbinach i pojazdach) – aż 93% magnezu UE importuje z Chin. Te przykłady pokazują, że chińska dominacja dotyczy całej gamy surowców niezbędnych dla przemysłu zielonych technologii. Podsumowując, UE jest obecnie uzależniona od importu surowców krytycznych z Chin w stopniu nawet większym do jej dawnej zależności od importu energii z Rosji – z tą różnicą, że chodzi o materiały dla OZE, a nie paliwa kopalne, a do tego trudniej o dywersyfikację dostaw niż w przypadku paliw kopalnych.
Będzie długo, ale zapewniam, że warto przeczytać. Zwłaszcza, jeśli ktoś jest przekonany, że obecny model transformacji energetycznej Unii Europejskiej ma na celu zmniejszenie jej zależności od importu z państw trzecich. Jest wręcz odwrotnie. Jedno uzależnienie, zamienimy na… pic.twitter.com/l8BJS2On3U
— Marek Tucholski 🇵🇱 (@tucholski_marek) April 26, 2025
IMPORT KOMPONENTÓW I URZĄDZEŃ Z CHIN
Oprócz surowców, Europa musi importować również wiele gotowych komponentów i urządzeń potrzebnych w transformacji energetycznej. Chiny w ostatnich dekadach stały się „fabryką świata” dla technologii “czystej” energii, produkując ogromne ilości paneli słonecznych, części do turbin wiatrowych, baterii, czy urządzeń do produkcji wodoru. Poniżej najważniejsze kategorie komponentów, w których UE polega na imporcie z Chin:
– Fotowoltaika – chińska dominacja jest tutaj najbardziej widoczna. Ponad 80% wszystkich ogniw i modułów fotowoltaicznych na świecie jest produkowanych w Chinach. Dotyczy to każdego etapu: od produkcji polisilikonu, przez cięcie wafli krzemowych i składanie ogniw, po finalne moduły. Dla UE oznacza to, że większość instalowanych paneli słonecznych pochodzi z Chin. W 2023 r. wartość importu paneli z Chin do Europy wyniosła aż 19,1 mld USD. Europejski przemysł PV został wcześniej niemal wyparty – dla porównania Chiny zainwestowały znacznie ponad 50 mld USD w moce produkcyjne PV (10 razy więcej niż Europa) od 2011 r. – dzięki czemu stworzyły przewagę kosztową i skalę. Skutek jest taki, że przy gwałtownym rozwoju energetyki słonecznej UE stała się niemal całkowicie zależna od dostaw chińskich paneli. Jedynie kilka niszowych producentów (np. Meyer Burger) w Europie nieznacznie zmienia ten obraz.
– Turbiny wiatrowe – w sektorze wiatrowym UE ma silnych własnych producentów (Vestas, Siemens Gamesa i umownie GE Renewable Energy), więc kompletne turbiny nie są importowane z Chin na dużą skalę. Jednak nawet tu występuje zależność na poziomie komponentów i materiałów. Wspomniane już magnesy neodymowe do turbin wiatrowych (w generatorach bezprzekładniowych) są w ogromnej większości produkowane w Chinach z chińskich metali ziem rzadkich. Szacuje się, że UE importuje ok. 90% magnesów potrzebnych w energetyce wiatrowej z Chin. Ponadto chińskie firmy produkują wiele elementów łańcucha dostaw (łożyska, odlewy, elektronika) – choć często dostarczają je do rodzimych turbin, ich globalna ekspansja rośnie. W ostatnich kilku latach połowa, a nawet więcej niż połowa z dziesięciu największych na świecie firm produkujących turbiny wiatrowe było chińskie, choć dotąd skupiały się na rynku wewnętrznym. Istnieje jednak ryzyko, że przy presji kosztowej chińskie turbiny (tańsze dzięki subsydiom) mogą z czasem trafiać także na rynek europejski, zwiększając zależność importową. Już teraz chińskie turbiny są ok. 20–40% tańsze od europejskich odpowiedników dzięki niższym kosztom w Chinach. Europa importuje również pewne elementy turbin – np. większość elementów z włókna szklanego czy węglowego (łopaty, osłony) produkuje się lokalnie, ale surowce (żywice, włókna) często pochodzą z Azji (w tym Chin). Sumarycznie sektor wiatrowy jest mniej uzależniony od bezpośredniego importu urządzeń z Chin niż fotowoltaika, ale kluczowe komponenty (magnesy, elektronika) i materiały wyjściowe nadal czynią go wrażliwym na chińskie dostawy.
– Baterie litowo-jonowe – boom na pojazdy elektryczne i magazyny energii sprawił, że zapotrzebowanie na baterie w UE rośnie wykładniczo. Obecnie Chiny produkują ponad 3/4 wszystkich baterii litowo-jonowych na świecie, zdominowały też produkcję komponentów do ogniw (materiałów katodowych i anodowych, elektrolitu, separatorów). Europejskie fabryki baterii dopiero powstają; mimo ambitnych planów (np. Northvolt w Szwecji, gigafabryki w Niemczech, Francji, Polsce) w 2022 r. kraje europejskie stanowiły zaledwie ok. 14% globalnych mocy produkcyjnych ogniw. Brakujące ogniwa są importowane, głównie z Azji (Chiny, Korea Płd., Japonia). W 2023 r. import samych chińskich baterii do UE osiągnął wartość 23,3 mld USD. Oprócz ogniw, materiały do ich produkcji (np. katody NMC, anody grafitowe) także pochodzą w dużej mierze z Chin – nawet jeśli fabryka ogniw jest zlokalizowana w Europie, to surowce do niej dostarcza globalny łańcuch zdominowany przez Chiny.
– Elektrolizery do wodoru – technologia elektrolizy wody jest kluczowa dla rozwoju “zielonego” wodoru. Popyt na elektrolizery (urządzenia do produkcji wodoru z użyciem prądu) szybko rośnie, a firmy europejskie (thyssenkrupp Nucera, Nel, ITM Power i in.) oraz chińskie ścigają się w zwiększaniu mocy produkcyjnych. Obecnie Chiny posiadają ok. 60% światowych mocy produkcyjnych elektrolizerów, głównie tanich elektrolizerów alkalicznych. Chińscy producenci (jak PERIC czy Sungrow) aktywnie zwiększają moce, podczas gdy w Europie dopiero skaluje się produkcję w odpowiedzi na strategię wodorową UE. Jeśli UE będzie realizować swoje cele (np. 10 mln ton zielonego wodoru do 2030 r.), może stanąć przed koniecznością importu wielu elektrolizerów z Chin, o ile rodzime zdolności nie nadążą. Już w 2023 r. większość (ponad 80%) nowo zainstalowanych mocy elektrolizy na świecie przypadała na Chiny. Zależność nie jest jeszcze tak utrwalona jak w fotowoltaice czy bateriach, ale Chiny mają znaczącą przewagę kosztową i skalę, co może przełożyć się na ich dominację rynkową również w tej technologii.
ROLA CHIN W GLOBALNYCH ŁAŃCUCHACH DOSTAW
Do 2025 roku Chiny zbudowały pozycję dominującą w łańcuchach dostaw “czystej” energii, korzystając z długoterminowej strategii przemysłowej, inwestycji na ogromną skalę, niskich kosztów produkcji, w tym taniej energii produkowanej głównie z węgla i rosnącego własnego rynku. W ciągu ostatniej dekady produkcja wielu kluczowych elementów przeniosła się z Europy, Japonii czy USA do Chin. Chiński rząd uznał sektory OZE (jak fotowoltaika, baterie) za branże strategiczne i udzielił im silnego wsparcia (dotacje, ulgi, preferencyjne kredyty), co pozwoliło lokalnym firmom na zbudowanie gigantycznych mocy produkcyjnych i uzyskanie przewagi kosztowej. W efekcie skala chińskich inwestycji była bezprecedensowa. To umożliwiło masową produkcję i spadek cen paneli o ponad 80%. Podobnie w sektorze baterii – chińskie firmy (CATL, BYD i in.) zbudowały olbrzymie gigafabryki szybciej niż konkurenci, przejmując ~75% rynku.
Koncentracja geograficzna produkcji wzrosła do bardzo wysokich poziomów: dla litu, kobaltu czy REE trzej najwięksi producenci kontrolują >75% podaży, a w wielu przypadkach jeden kraj (Chiny lub z ich udziałem) zapewnia ponad połowę światowej produkcji.
Ta dominacja została wzmocniona poprzez akwizycje zagraniczne – chińskie firmy inwestowały w złoża surowców na całym świecie (Australia, Ameryka Płd., Afryka), zabezpieczając dostęp do materiałów dla własnego przemysłu i nieraz przejmując kontrolę nad ich eksportem.
Z perspektywy lat widać, że Chiny świadomie zbudowały łańcuch dostaw “czystej” energii, który jest w dużej mierze samowystarczalny i zdolny zaspokajać popyt globalny, w tym europejski. Europejskie firmy często nie wytrzymywały konkurencji cenowej – np. niemal cały przemysł fotowoltaiczny UE upadł w latach 2010–2017 wobec napływu tanich modułów z Chin. Pandemia COVID-19 i zaburzenia dostaw zwróciły uwagę niektórych państw na ryzyko nadmiernej koncentracji w Chinach, jednak do 2025 r. zależność jeszcze wzrosła (np. udział Chin w imporcie baterii czy paneli do UE osiągnął rekordowe poziomy).
PERSPEKTYWY NA KOLEJNE DEKADY
Patrząc w przyszłość, kluczowe pytanie brzmi: czy do 2040 r. UE zdoła zmniejszyć swoją zależność od Chin, czy też utrzyma się ona na wysokim poziomie? Prognozy wskazują, że globalny popyt na surowce i komponenty “czystej” energii wielokrotnie wzrośnie wraz z realizacją celów klimatycznych. Międzynarodowa Agencja Energetyczna szacuje, że aby osiągnąć cele Porozumienia Paryskiego, zapotrzebowanie na kluczowe minerały wzrośnie do 2040 r.: 7x więcej metali ziem rzadkich, 40x więcej litu, 20-25x więcej niklu i kobaltu, w porównaniu z 2020 r. Taki boom może utrwalić obecną dominację największych dostawców, jeśli nie powstaną nowe źródła zaopatrzenia. Chiny – dysponujące już infrastrukturą i zasobami – są w pozycji, by nadal kontrolować dużą część tego wzrostowego rynku.
Z drugiej strony, UE i inne państwa wdrażają strategie, by zmniejszyć koncentrację dostaw. UE uruchomiła Akcję na rzecz Surowców Krytycznych i planuje do 2030 r. własnym sumptem wydobywać 10%, rafinować 40% i recyklingować 15% swojego zapotrzebowania na strategiczne surowce. Ponadto UE chce ograniczyć udział importu z jednego kraju do maks. 65% dla każdego kluczowego surowca. Jeśli te cele zostałyby osiągnięte, zmniejszyłoby to zależność od Chin. W praktyce jednak wyzwania są ogromne – projekty górnicze i rafineryjne mają długi czas realizacji (nawet 10–15 lat), a koszty w Europie są wyższe niż w Azji. Na przykład w obszarze metali ziem rzadkich w bardzo optymistycznym wariancie do 2030 roku UE zdoła pokryć jedynie ok. 15% swojego zapotrzebowania, resztę wciąż importując z Chin. Podobnie w produkcji baterii – mimo dziesiątek planowanych fabryk, Chiny prawdopodobnie zachowają przewagę dzięki istniejącej skali. Prognozy Benchmark Minerals zakładają, że w 2030 r. Chiny nadal będą mieć ok. 67% globalnych mocy produkcyjnych ogniw baterii. W fotowoltaice IEA przewiduje, że agresywna polityka niektórych państw może obniżyć udział Chin w światowych mocach produkcji paneli z ~90% do ~75% w 2027 r. – co wciąż jednak oznacza dominację jednego źródła. Do 2040 r. inne regiony (Indie, USA (?), może Afryka) mogą zwiększyć swoje role, ale wszystkie scenariusze nadal widzą Chiny jako główny „hub” produkcyjny ze względu na przewagi strukturalne i bliskość surowców.
Dla UE oznacza to, że bez znaczącej dywersyfikacji i inwestycji pozostanie w dużym stopniu zależna od importu z Chin w horyzoncie 2040 roku i później. Nawet jeśli udział Chin w poszczególnych rynkach spadnie z obecnych ~80–90% do, powiedzmy, 50–60%, popyt UE na technologie czystej energii będzie tak duży, że ilościowo import będzie jeszcze większy niż dziś. Zmiana tej trajektorii wymagałaby skoordynowanego działania – budowy własnych łańcuchów dostaw (co UE próbuje nieudolnie czynić poprzez Industrial Alliance dla baterii, PV itp.), a także „friendshoringu” – czyli sprowadzania surowców z krajów zaprzyjaźnionych (np. Australia, Kanada, Afryka), by uniezależnić się od Chin. Na razie jednak postępy są ograniczone i Europa wciąż „goni”, podczas gdy Chiny już zabezpieczyły dominującą pozycję.
Reasumując, w perspektywie kolejnych dekad UE nadal będzie w znacznym stopniu polegać na imporcie z Chin, zwłaszcza w obszarach, gdzie Państwo Środka uzyskało miażdżącą przewagę w poprzednich latach (jak baterie, fotowoltaika, materiały krytyczne). Stopień tej zależności może się procentowo nieco zmniejszyć (dzięki alternatywnym dostawcom), ale i tak Chiny pozostaną kluczowym graczem w globalnych łańcuchach dostaw energii bezemisyjnej. Na tym tle sytuacja Polski wygląda jeszcze gorzej niż UE jako całości. Nasz kraj będzie zależny nie tylko od Chin czy innych państw, gównie azjatyckich, ale także od partnerów europejskich, którzy budują u nas np. farmy wiatrowe na morzu i lądzie. Polska będzie na samym końcu łańcuchów dostaw, nie posiadając technologii, odpowiedniego know-how czy zaplecza przemysłowego. Na wypadek globalnych zawirowań, konfliktów zbrojnych, wojen handlowych itp. będziemy krajem, którego gospodarka najmocniej odczuje odłączenie od bazy surowcowej i przemysłowej.
RozwińZwiń komentarze (1)
Zaloguj się żeby móc dodawać komentarze
Celem wprowadzenia unijnych zakrętek przytwierdzonych do butelek było ograniczenie wyrzucania nakrętek poza śmietniki oraz lepszy ich recykling. W praktyce jednak nowe przepisy nie pomogły.
Dag Jönsson, który zajmuje się sprzątaniem szwedzkich plaż od 7 lat, uważa, że pomimo nowych zakrętek, wcale nie jest lepiej z czystością nad Morzem. Jak wskazuje również redakcja P4 Vast, w latach 2023–2024 liczba plastikowych nakrętek na plażach zachodniego wybrzeża Szwecji wzrosła trzykrotnie. Liczba korków wzrosła z 46 na 144 na każde 100 metrów. Z plastikowych korków wszyscy się śmiali, ale ostatecznie nikt nie widział w tym niczego złego, a jedynie nadgorliwość i śmieszność unijnych decydentów. Za tym poszły jednak olbrzymie pieniądze.
Unijne zakrętki nie pomogły. Liczba śmieci na plażach rośnie!
— Paweł Usiądek (@PUsiadek) April 26, 2025
Celem wprowadzenia unijnych zakrętek przytwierdzonych do butelek było ograniczenie wyrzucania nakrętek poza śmietniki oraz lepszy ich recykling. W praktyce jednak nowe przepisy nie pomogły.
Dag Jönsson, który zajmuje… pic.twitter.com/pohESujnMV
Duży producent wyrobów mleczarskich Mlekpol wydać miał na modernizacje produkcji w celu wprowadzenia zintegrowanej nakrętki aż 30 mln zł. „Musieliśmy modernizować maszyny, niektóre trzeba było wymienić całkowicie. Może i zamierzenie jest słuszne, ale nikt skutecznie nie wytłumaczył założeń tej regulacji” — mówił Tadeusz Mroczkowski, prezes Mlekpolu, podczas debaty.
“Zrównoważona polska żywność” odbywającej się w ramach Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach. Eksperci z PWC przygotowali już przed laty raport na temat kosztów, jakie rozpętać może nowy system nakrętek. Kwota powala – między 2,7, a 8,7 mld euro. Tyle według analityków wydać musiała unijna gospodarka na realizacje absurdalnej regulacji Komisji Europejskiej. Producenci napojów pieniądze te odbiją, podwyższając ceny produktów. Szkoda tylko, że na fanaberii eurokratów nic nie zyskaliśmy.
🟢 Wspieraj Sławomira Mentzena.
Trasa Mentzen2025. Informacje o spotkaniach: Fb/SławomirMentzen i Menzten2025.pl.
RozwińZwiń komentarze (1)
Zaloguj się żeby móc dodawać komentarze
Dość już skompromitowanych pseudoelit i ich systemowych partii, które zrobiły sobie z kraju swój prywatny folwark. Czas, żeby w Polsce wreszcie coś się zmieniło!
Dlatego też tyle osób przychodzi na wiece Sławomira Mentzena, bo widzą, że jest to jedyny kandydat, który nie tylko ma szansę na rozbicie obecnego układu politycznego, ale rzeczywiście również chce tego rozbicia.
I takie tłumy mieszkańców pojawiły się również w sobotę na wiecach Sławomira Mentzena na Śląsku. Tego dnia zakończyła się seria zaplanowanych spotkań w tym tygodniu. Natomiast już w poniedziałek Sławomir Mentzen weźmie udział w debacie prezydenckiej w Super Expressie w której zmierzy się z innymi kandydatami na prezydenta. Start debaty godz. 18.00 na YouTube: https://www.youtube.com/watch?v=hDemaLdJbr4.
🟢 Wspieraj Sławomira Mentzena.
Trasa Mentzen2025. Informacje o spotkaniach: Fb/SławomirMentzen i Menzten2025.pl.
Skomentuj
Zaloguj się żeby móc dodawać komentarze
Tylu imigrantów otrzymało w ubiegłym roku pozwolenie na pracę w Polsce. Kto w ogóle do nas przyjeżdża?
Poniżej lista krajów, z których w 2024 roku przyjechało ponad 10 tys. obywateli:
Filipiny – 37 988
Kolumbia – 37 987
Indie – 33 528
Nepal – 31 553
Uzbekistan – 26 073
Bangladesz – 17 580
Turcja – 15 051
Indonezja – 14 071
Kazachstan – 11 155
Turkmenistan – 10 173
Dalej nie brakuje innych krajów muzułmańskich czy afrykańskich, jak Zimbabwe, Kenia czy Nigeria. Ogółem do Polski przyjechało w ubiegłym roku 322 tys. imigrantów ze 138 krajów świata.
Spośród wszystkich imigrantów aż 70% pracuje na umowie zlecenie, co oznacza, że są obarczeni mniejszymi daninami niż Polacy preferujący umowy o pracę. W ponad 80% do naszego kraju przybywają mężczyźni, dominuje grupa wiekowa 25-34. Dane te pochodzą z Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.
Rząd Donalda Tuska powtarza te same błędy co poprzednicy. Polska stała się europejskim liderem masowej imigracji, a duże miasta już chorują na multikulti, co widać w statystykach policyjnych. Warto pamiętać, że zdecydowaną większość przestępstw imigranckich popełniają imigranci legalni, nie są oni więc wcale bezpieczniejsi dla naszego społeczeństwa niż ci nielegalni. Musimy powstrzymać dalszy napór imigrantów na nasz kraj!
🟢 Wspieraj Sławomira Mentzena.
Trasa Mentzen2025. Informacje o spotkaniach: Fb/SławomirMentzen i Menzten2025.pl.
RozwińZwiń komentarze (4)
Zaloguj się żeby móc dodawać komentarze
To jest tak obrzydliwe, że aż smutno na to patrzeć! Właśnie Niemcy i Francja wyrolowały politycznie Polskę. Rzeczywiście, jedność i wspólny interes Europy jak się patrzy! Ale po kolei…
➡️ Jeszcze niedawno Pan premier Donald Tusk mówił z mównicy sejmowej, że nikt nas w Brukseli nie ogra.
➡️ W maju 2024 r. premier RP osobiście wysyłał list do przewodniczącej Komisji Europejskiej Pani Ursuli von der Leyen, apelując o szybkie postępy w pracach na rzecz Europejskiego Programu Przemysłu Obronnego (EPPO). Chodziło o pilne przekazanie 1,5 mld Euro na projekty obronne z budżetu Unii Europejskiej. Polska i polskie firmy zbrojeniowe miały na tym ponoć skorzystać.
➡️ I oto… wczoraj Komisje Przemysłu (ITRE) oraz Obrony Parlamentu Europejskiego (SEDE) przyjęły wspólne stanowisko ws. Europejskiego Programu Przemysłu Obronnego. Budżet programu rzeczywiście zakłada 1,5 mld Euro na wsparcie przemysłu obronnego, jednak wykluczone zostaną wnioski producentów, których wyroby… nie spełniają warunku 70 proc. komponentów pochodzących z UE. W związku z tym polskich firm zbrojeniowych, które miały zyskać miliony Euro, można nawet nie szukać, a o europejskim finansowaniu między innymi armatohaubicy Krab możemy zapomnieć.
➡️ Na wszystkim skorzystają… Francja i Niemcy. Nie ma co szukać pięknych słów – Polska dostała strzał między oczy. Smutne, jak to wszystko wygląda. I to ma być ta europejska przyjaźń i jedność państw? Dobre sobie. Ze wstydem, jako polski poseł, patrzę na to wszystko i wracam do słów premiera RP, który mówił, że nikt nas w Brukseli nie ogra. Właśnie ograł. Jak dzieci w piaskownicy.
🟢 Wspieraj Sławomira Mentzena.
Trasa Mentzen2025. Informacje o spotkaniach: Fb/SławomirMentzen i Menzten2025.pl.
RozwińZwiń komentarze (8)
Zaloguj się żeby móc dodawać komentarze
Pomimo chłodu i deszczu w piątek na spotkaniach ze Sławomirem Mentzenem stawiły się jak zwykle w tej kampanii setki osób.
Dziękuję mieszkańcom Dąbrowy Górniczej, że tak licznie przyszli pomimo deszczu! pic.twitter.com/vikpDm86ky
— Sławomir Mentzen (@SlawomirMentzen) April 25, 2025
Zbliża się powoli ostatnia prosta w tej kampanii. Już w poniedziałek 28 kwietnia o godz. 18.00 debata w Super Expressie, w której weźmie oczywiście udział kandydat Konfederacji na prezydenta.
Dziękuję Będzin! pic.twitter.com/viEzj4dtdm
— Sławomir Mentzen (@SlawomirMentzen) April 25, 2025
Kolejne debaty w maju. W związku z kolejną debatą w Telewizji Republika, która odbędzie się 9 maja, Sławomir Mentzen musiał zmienić terminy 3 spotkań, w tym wiecu w swoim rodzinnym Toruniu. Więcej informacji na grafice na końcu tekstu.
Piekary Śląskie za nami, a o 19:00 Częstochowa! pic.twitter.com/PBOnigQbhf
— Sławomir Mentzen (@SlawomirMentzen) April 25, 2025
A dzisiaj, w sobotę 26 kwietnia, Sławomir Mentzen ma zaplanowane spotkania na Śląsku:
ZABRZE – godz. 12.00 – Plac Wolności
ŚWIĘTOCHŁOWICE – godz. 14.00 – Plac Słowiański
CHORZÓW – godz. 16.00 – Plac przed Urzędem Miasta
SIEMIANOWICE ŚLĄSKIE – godz. 18.00 – Rynek
KATOWICE – godz. 19.00 – Pomnik Harcerzy Września
Co za powitanie w Częstochowie! Dziękuję! pic.twitter.com/al9lx1ijbS
— Sławomir Mentzen (@SlawomirMentzen) April 25, 2025
🟢 Wspieraj Sławomira Mentzena.
Trasa Mentzen2025. Informacje o spotkaniach: Fb/SławomirMentzen i Menzten2025.pl.
Plan na ostatni miesiąc kampanii wyborczej 👇
RozwińZwiń komentarze (2)
Zaloguj się żeby móc dodawać komentarze
ZABRZE – godz. 12.00 – Plac Wolności
RUDA ŚLĄSKA – godz. 13.00 -Plac Jana Pawła II
ŚWIĘTOCHŁOWICE – godz. 14.00 – Plac Słowiański
CHORZÓW – godz. 16.00 – Plac przed Urzędem Miasta
SIEMIANOWICE ŚLĄSKIE – godz. 18.00 – Rynek
KATOWICE – godz. 19.00 – Pomnik Harcerzy Września
A taki jest plan spotkań na ostatni, finałowy miesiąc kampanii wyborczej 👇
RozwińZwiń komentarze (1)
Zaloguj się żeby móc dodawać komentarze
NA KRAWĘDZI: INDIE I PAKISTAN ZNÓW O KROK OD KONFLIKTU
W czasach narastających zmian w równowadze sił i rekombinacji systemu międzynarodowego, nawet tragiczne incydenty mogą wywołać wielką eskalację. Wzrost potencjału II Rzeszy wobec Wielkiej Brytanii i Francji, zwłaszcza próba odgrywania przez Niemcy roli potęgi morskiej i kolonialnej przygotowała beczkę prochu, którą zdetonował zamach na następcę trony Austro-Węgier. W bieżącym tygodniu zamach terrorystyczny w Azji grozi eskalacją między dwoma mocarstwami atomowymi.
22 kwietnia grupa uzbrojonych napastników ubranych w paramilitarne uniformy ostrzelała turystów zwiedzających popularne miejsce turystyczne zwane Błoniami Bajsaran w górskiej dolinie niedaleko miasteczka Pahalgam w indyjskim stanie Dżammu i Kaszmir. Obejmuje historyczny obszar Kaszmiru będącego przedmiotem sporu między Indiami i Pakistanem.
Napastnicy wyskoczyli z lasu i zbiegając w dolinę, otworzyli ogień do turystów. W wyniku ich ataku zginęło 26 osób. W czwartek indyjska policja podała personalia trzech podejrzanych o udział w ataku.
Choć zamachy terrorystyczne nie są niestety w Indiach aż taką rzadkością premier Indii Narendra Modi natychmiast skrócił swoją ważną wizytę w Arabii Saudyjskiej powracając do kraju. Choć władze Indii nie sformułowały oficjalnych oskarżeń, źródła w służbach bezpieczeństwa i armii twierdzą, że atak został przygotowany przez organizację Front Oporu. Hindusi uznają z kolei tę organizację za powiązaną z Lashkar-i-Toiba. Ta powstała jeszcze w latach 80 XX wieku w celu wsparcia walki afgańskich mudżahedinów z jego komunistycznymi władzami i Armią Radziecką. Nowe Dehli uważa ją za wspieraną przez służby specjalne Pakistanu, a biorąc pod uwagę wpływy ISI, ich wieloletnie zaangażowanie we współpracę z islamistami, nie wydaje się możliwe, aby organizacja ta bazowała w pakistańskiej części Kaszmiru całkowicie wbrew tym służbom. Lashkar-i-Toiba od dekad walczy o włączenie całości historycznego Kaszmiru w skład Pakistanu, a najgłośniejszą jej akcją była seria ataków w Bombaju z listopada 2008 r., które kosztowały życie 166 osób.
Sam Kaszmir jest terytorialnym wyrazem konfliktu tak starego jak współczesne państwo indyjskie. Niechęć muzułmanów do życia w państwie zdominowanym przez hinduistów, a także wrogość wielu z nich wobec wyznawców islamu zalała potokami krwi utopię Mahatmy Gandhiego o wielkich postkolonialnych Indiach. Wyłonienie się w 1947 r. Pakistanu jako państwa muzułmanów, który brutalnie wypchnął hinduistów i przyjął miliony muzułmanów uciekających przed pogromami z Indii natychmiast zrodziło problem przebiegu granicy na obszarach mieszanych wyznaniowo. Dwa państwa stoczyły o Kaszmir trzy wojny.
O czwartej, jeszcze krótszej eskalacji można mówić w kontekście nalotów i walk powietrznych (wygranych przez Indie) jakie w lutym 2020 r. nastąpiły po atakach innej salafickiej organizacji Dżaisz-e-Mohammed. Wzrost napięcia był wówczas wynikiem decyzji indyjskich władz o zniesieniu autonomii indyjskiej części Kaszmiru i zmiany granic jednostek administracyjnych w spornym regionie. Był to zresztą przejaw stanowiska Modiego i Indyjskiej Partii Ludowej (BJP), która niewątpliwie stara się redefiniować państwo w duchu hinduskiego nacjonalizmu.
Na tym tle musiało dość do natychmiastowego przeniesienia konfliktu na poziom relacji międzypaństwowych. Indie zamknęły przejście graniczne Attari. Zawiesiły program bezwizowy dla obywateli Pakistanu. Już wydane zezwolenia dla Pakistańczyków zostały anulowane, a ci przebywający na terytorium Indii zostali zobowiązani do jego opuszczenia w ciągu 48 godzin. Co jeszcze bardziej znaczące Indie zawiesiły swój udział w traktacie o wodach Indusu. Podpisana w 1960 r. umowa stanowi, że Indie mogą swobodnie zarządzać trzema wschodnimi dopływami Indusu. Zgodnie z Traktatem o wodach Indusu, Pakistan ma prawo do nieograniczonego korzystania z wód zachodnich dopływów (Indusu, Dźhelamu i Czenabu), podczas gdy Indie mogą je wykorzystywać jedynie w zakresie, który nie ogranicza przepływu w dół rzek, w kierunku Pakistanu. Dorzecze Indusu ma wielkie znaczenie dla wyżywienia i zaopatrzenia tego państwa w energię.
Pakistan zareagował zawieszeniem relacji handlowych, zamknięciem przestrzeni powietrznej kraju dla indyjskich samolotów, anulowaniem wiz dla obywateli Indii. Władze w Islamabadzie, ale też pakistańskie kręgi opiniotwórcze stanowczo odrzucają odpowiedzialności za atak wykonany przez radykalną organizację. Obie strony wydaliły niektórych swoich dyplomatów.
Już doszło do wymiany ognia na linii demarkacyjnej w Kaszmirze. Jest co najmniej dwóch rannych. Eskalacja zbrojna z 2019 r. potwierdziła to, co od dawna piszą analitycy – stopniowe wychylanie się równowagi sił na korzyść Indii, które górują nad sąsiadem pod względem sił konwencjonalnych. Jednak Pakistan posiada broń jądrową od 1998 roku, Indie od 1974, co z jednej strony stanowi czynnik ograniczania eskalacji, z drugiej zawiera sobie ryzyko strasznych konsekwencji.
RozwińZwiń komentarze (2)
Zaloguj się żeby móc dodawać komentarze
A teraz wytłumaczę, dlaczego to się nie stanie. Przypominam, że pracuję u posła Witolda Tumanowicza, który jest na pierwszym miejscu pod względem aktywności poselskiej. Pracowity ten mój Szef, ale chyba nawet on mógłby takiego tempa nie udźwignąć, a ja za nim.
W całej obecnej kadencji, czyli w ciągu 17 miesięcy uchwalono 179 ustaw. To jakim cudem Sejm uchwali 120 ustaw w ciągu 2 miesięcy?
Posiedzenia Sejmu są co drugi tydzień. Przyjmując, że posiedzenie trwa 3 dni, bo tyle zazwyczaj trwa, w mięsiącu to 6 dni. Więc w dwa miesiące czyli w 12 dni Sejm miałby przyjąć 120 ustaw, co oznacza że każdego dnia z tych 12 dni, Sejm musiałby uchwalić 10 ustaw.
Każda z tych ustaw przechodzi przez cały proces legislacyjny: trzy czytania w Sejmie, w międzyczasie prace w komisjach, prace w Senacie i komisjach senackich , z powrotem w Sejmie (w przypadku poprawek lub odrzucenia) i dopiero wtedy do podpisu prezydenta.
A teraz wytłumaczę, dlaczego to się nie stanie. Przypominam, że pracuję u @WTumanowicz który jest na pierwszym miejscu pod względem aktywności poselskiej. Pracowity ten mój Szef, ale chyba nawet on mógłby takiego tempa nie udźwignąć, a ja za nim.
— Małgorzata_Tylus (@TylusMalgorzata) April 25, 2025
W całej obecnej kadencji, czyli… pic.twitter.com/rTuuTZjm59
Dla porównania, ustawa o zmianach w ordynacji podatkowej (druk 964) wpłynęła do Sejmu 16 stycznia, a przekazana Prezydentowi 4 kwietnia. Procedowanie jednego projektu zajęło 78 dni. To jakim cudem 1 projekt miałby być uchwalony w ciągu 1 dnia?
Każda uchwalona ustawa to prawo, które wpływa na nasze życie. To niech każdy sobie odpowie na pytanie: czy to prawo powinno być uchwalane szybko i niedokładnie? A mówimy o deregulacji gospodarki. Tu nie ma miejsca ani na pośpiech ani na błędy.
🟢 Wspieraj Sławomira Mentzena.
Trasa Mentzen2025. Informacje o spotkaniach: Fb/SławomirMentzen i Menzten2025.pl.
RozwińZwiń komentarze (1)
Zaloguj się żeby móc dodawać komentarze
– Od strony aborcji próbują ze mnie zrobić jakiegoś radykała, bo sprzeciwiam się zabijaniu niewinnych dzieci. I to robią ci sami ludzie, którzy nie mają problemu z tym, że w szpitalu w Oleśnicy zostało zabite dziecko w dziewiątym miesiącu życia. Zabite zastrzykiem z chlorku potasu prosto w serce.
Z tymi ludźmi nie ma żadnej rozmowy. Oni są z innej cywilizacji. To jest konflikt pomiędzy cywilizacją życia a cywilizacją śmierci.
Jeżeli ktoś zabija dziecko w dziewiątym miesiącu życia, dziecko, które mogłoby się za parę dni urodzić to jest mordercą! Powinien skończyć w więzieniu a nie w szpitalu.
Nigdy nie zaakceptuję tego, że w świetle prawa można zabić niewinne dziecko w dziewiątym miesiącu życia! pic.twitter.com/8wIZAu5Abz
— Sławomir Mentzen (@SlawomirMentzen) April 24, 2025
Jeżeli zastanawialiście się kiedyś Państwo skąd Niemcy wzięli personel do obozów zagłady to już macie odpowiedź. Ci ludzie chodzą pomiędzy nami na ulicach, pracują w szpitalach, a mogliby równie dobrze pracować w obozach zagłady. Bo im wyrzuty sumienia pozwalają na to, żeby zabijać regularnie setki niewinnych ludzi.
Czym się różni kobieta, która dziecku w 9. miesiącu życia wstrzykuje do serca śmiertelny zastrzyk od doktora Mengele? Że on używał fenolu, ona chlorku potasu? Bo ja nie widzę żadnej różnicy.
I nie ma dla mnie znaczenia, że mogą mi od tego spaść sondaże. Nigdy nie zaakceptuję tego, że w świetle prawa można zabić niewinne dziewięciomiesięczne dziecko. Nigdy tego nie zaakceptuję niezależnie co się stanie z sondażami. Nawet jeżeli w konsekwencji nic nigdy nie osiągnę w polityce, jeżeli wszyscy będą mówić, że to jest głupie to dalej tak będę uważał, bo miejsce morderców jest w więzieniach. A jeżeli ochrona życia jest głupotą, to będę głupcem do ostatnich dni!
🟢 Wspieraj Sławomira Mentzena.
Trasa Mentzen2025. Informacje o spotkaniach: Fb/SławomirMentzen i Menzten2025.pl.
RozwińZwiń komentarze (2)
Zaloguj się żeby móc dodawać komentarze
Na wiecu Sławomira Mentzena w Kielcach pojawił się wielki transparent znany bardziej z meczów piłkarskich niż z wieców politycznych. Na transparencie napis “Mentzen 2025 Nadzieja na zmianę”.
Tego jeszcze nie było! Sektorówka na wiecu w Kielcach! 🔥 pic.twitter.com/NSy2zZJb1n
— Sławomir Mentzen (@SlawomirMentzen) April 24, 2025
Już dzisiaj, w piątek 25 kwietnia, kolejne zaplanowane wiece ze Sławomirem Mentzenem:
DĄBROWA GÓRNICZA – godz. 15.00 – Plac Wolności
BĘDZIN – godz. 16.00
PIEKARY ŚLĄSKIE – godz. 17.00 – Kopiec Wyzwolenia
CZĘSTOCHOWA – godz. 19.00 – Plac Władysława Biegańskiego
Jest nadzieja na zmianę i tą nadzieją jest @SlawomirMentzen ❗ 💪
— Konfederacja (@KONFEDERACJA_) April 24, 2025
W Kielcach imponujące i żywiołowe tłumy ludzi pokazały, że chcą wielkich zmian w Polsce, a nie ciągłych rządów tych zdegenerowanych polityków, którzy wciąż obiecują to samo. Lepsza Polska jest możliwa! Niech tym… pic.twitter.com/FuhfaYJL6V
Zapraszamy również na wiece w sobotę 26 kwietnia, które odbędą się w kilku miastach na Śląsku:
ZABRZE – godz. 12.00 – Plac Wolności
ŚWIĘTOCHŁOWICE – godz. 14.00 – Plac Słowiański
CHORZÓW – godz. 16.00 – Plac przed Urzędem Miasta
SIEMIANOWICE ŚLĄSKIE – godz. 18.00 – Rynek
KATOWICE – godz. 19.00 – Pomnik Harcerzy Września
🟢 Wspieraj Sławomira Mentzena.
Trasa Mentzen2025. Informacje o spotkaniach: Fb/SławomirMentzen i Menzten2025.pl.
Skomentuj
Zaloguj się żeby móc dodawać komentarze
Unia Europejska znana jest z wprowadzania wyimaginowanych podatków węglowych. Takim podatkiem jest ETS, który odpowiada za około połowę ceny prądu w Polsce. Kolejna jego odsłona – ETS2 – będzie dotykać ogrzewania domów oraz transportu. Stracimy tysiące złotych!
System ETS polega na handlu uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla. Tak więc sprzedawcy gazu czy paliwa będą musieli zakupić odpowiednie wyimaginowane certyfikaty na rynku za każdym razem, kiedy będą chcieli sprzedać nam paliwa kopalne. Cenę tę oczywiście przerzucą na konsumentów. Jak wynika z raportu KOBIZE, ceny uprawnień do emisji COS2 znacząco wzrosną od chwili wprowadzenia drugiej odsłony systemu ETS. W 2023 roku mogą one wynieść nawet 149 euro za tonę CO2. Przyjmuje się, że 1 tona węgla kamiennego może wygenerować 2,4 tony CO2 podczas spalania. Oznacza to, że to tony węgla doliczyć trzeba będzie około 1500 zł podatku węglowego! Horror!
Popyt na uprawnienia będzie wysoki, bo nie ma alternatyw – nie przesiądziemy się przecież masowo na rowery zimą, ani nie zainstalujemy masowo pomp ciepła za 50 tys. zł z dnia na dzień. Podaż uprawnień będzie ograniczona. Ostatecznie najwięcej na realizację celów klimatycznych UE wydadzą najbiedniejsi.
To nie jest transformacja. To fiskalizm ubrany w zielone szaty. Polacy zapłacą, jak zwykle najwięcej za zwykłe życie, za zapewnienie ciepła w domu, za ugotowanie posiłku i za podróż do pracy. Kto nie zapłaci nowych podatków? Właściciele elektryków i pomp ciepła. Jak widać, zielona ideologia ma też wymiar klasowy.
RozwińZwiń komentarze (15)
Zaloguj się żeby móc dodawać komentarze
Straż miejska z linijką w naszych domach. Nowe przepisy o wymiarach drewna opałowego! Brzmi absurdalnie, ale takie prawo uchwalają politycy. Jeszcze w tym roku wejść mogą nowe rygory dotyczące drewna opałowego używanego przy ogrzewaniu. Przepisy wskazują nie tylko na wilgotność, ale nawet na wymiary drewna.
Nowe przepisy egzekwować ma Straż Miejska. Jakie to rygorystyczne normy musiałoby spełniać drewno opałowe od najbliższego sezonu grzewczego?
Zgodnie z proponowanym brzmieniem rozporządzenia, drewno musi spełniać następujące cechy: średnica dolna mniejsza niż 5 cm bez kory lub 7 centymetrów w korze, bez względu na długość drewna, albo długość do 3 m i średnica górna równa lub większa niż 5 cm bez kory lub 7 cm w korze. Materiał opałowy powinien charakteryzować się zbyt dużą krzywizną, zgnilizną miękką lub brunatnicą obejmującą co najmniej połowę powierzchni przekroju. Alternatywnie, drewno może mieć zaparzenie obejmujące minimum 50 proc. powierzchni przekroju lub zwęglenie przynajmniej połowy powierzchni.
Co, jeśli tych norm kawałki drewna nie będą spełniać? Nie zostaną zakwalifikowane jako drewno energetyczne. Co za tym idzie, nie będzie to drewno uznawane za odnawialne źródło energii.
Straż miejska z linijką w naszych domach
— Paweł Usiądek (@PUsiadek) April 23, 2025
Nowe przepisy o wymiarach drewna opałowego!
Brzmi absurdalnie, ale takie prawo uchwalają politycy. Jeszcze w tym roku wejść mogą nowe rygory dotyczące drewna opałowego używanego przy ogrzewaniu. Przepisy wskazują nie tylko na wilgotność,… pic.twitter.com/n9XvlwpIJu
A teraz praktyka. Co się zmieni? Dostawcy drewna opałowego będą musieli przebierać swoje drewno tak, aby kawałki drewna bez wad lądowały do przemysłu drzewnego, jednocześnie zbyt małe kawałki drewna zostaną odrzucone i niedopuszczone do sprzedaży. Siłą rzeczy ceny drewna opałowego wzrosną.
To absurdalne prawo, które prawdopodobnie wyjdzie z Ministerstwa Klimatu i Środowiska nie zostało jednak wymyślone nad Wisłą. Zawsze, gdy komentujemy jakieś idiotyczne standardy typu szerokość konara albo długość pelletu to możemy być niemal pewni, że to pokłosie jakiejś dyrektywy unijnej.
Tak samo jest w przypadku drewna opałowego. Chodzi o dyrektywę RED III, która określa cele w zakresie odnawialnych źródeł energii w 2030 roku. Najzabawniejsze, że nowe przepisy egzekwowane będą przez Straż Miejską, która już dziś dokonuje nawet pomiarów jakości dymu za pomocą dronów. Czy czeka nas wizyta strażników z linijkami? Teoretycznie to możliwe!
Skomentuj
Zaloguj się żeby móc dodawać komentarze
Zasoby przemysłowe węgla kamiennego w Polsce (gotowe do eksploatacji z punktu widzenia zarówno techniki, jak i ekonomii) to 4,1 miliarda ton. Przy obecnym poziomie wydobycia +/- 50 mln ton/rok, to 80 lat nieprzerwanego wydobycia.
Zasoby bilansowe węgla kamiennego (udokumentowane w badaniach geologicznych, spełniające kryteria jakościowe) wynoszą 64,5 mld ton, czyli wystarczyłyby na ponad 1200 lat przy obecnym poziomie wydobycia.
70% zasobów to węgle energetyczne, 28% to węgle koksujące. Mniej niż 2% to inne węgle, w tym antracyt. Na samej Lubelszczyźnie zasoby bilansowe węgla kamiennego wynoszą ponad 12 miliardów ton. Z samej tylko Lubelszczyzny przy obecnym wydobyciu moglibyśmy korzystać przez 240 lat.
Oczywiście część tych zasobów może w toku dalszych prac okazać się nieopłacalna ekonomicznie do wydobycia, ale też jeszcze nie rozpoznaliśmy wszystkich zasobów, jakie Polska posiada. Na przykład Lubelskie Zagłębie Węglowe jest rozpoznane zaledwie w 1/4. Mówimy też o zasobach do głębokości 1250 metrów, a przecież głębiej węgiel też występuje. W miarę postępu technologicznego i lepszej organizacji pracy również ten położony głębiej mógłby w przyszłości stać się ekonomicznie opłacalny do wydobycia – zwłaszcza w dobie robotyzacji, która pozwala przełamywać nie tylko trudności techniczne, ale też bariery ekonomiczne.
Pewnym minusem polskiego węgla są jego parametry. Znaczna jego część ma niższą wartość opałową (19–27 MJ/kg) niż węgiel z Rosji (22–28 MJ/kg), Australii (25–30 MJ/kg) czy Kolumbii (24–28 MJ/kg). Również pod względem stopnia zanieczyszczenia węgiel australijski i kolumbijski to światowa czołówka: wysoka kaloryczność, niska siarka, czystość. Niemniej zanieczyszczenia są problemem głównie w starych instalacjach.
Zasoby przemysłowe węgla kamiennego w Polsce (gotowe do eksploatacji z punktu widzenia zarówno techniki, jak i ekonomii) to 4,1 miliarda ton. Przy obecnym poziomie wydobycia +/- 50 mln ton/rok, to 80 lat nieprzerwanego wydobycia.
— Marek Tucholski 🇵🇱 (@tucholski_marek) April 23, 2025
Zasoby bilansowe węgla kamiennego (udokumentowane… pic.twitter.com/8bapG64D8M
Nowoczesne bloki energetyczne jak Jaworzno III (910 MW) czy Opole (bloki 5 i 6) osiągają ponad 45% sprawności netto i spełniają najbardziej rygorystyczne normy UE dzięki pełnemu systemowi oczyszczania spalin – mimo używania polskiego węgla. Eksploatacja takich bloków jest też ekonomicznie bardzo opłacalna. Nieco niższa energetyczność i większe zanieczyszczenie to problemy, które nie stanowią bariery. Większym problemem jest opłacalność wydobycia.
Na brak rentowności większości polskich kopalń składa się kilka czynników, w tym brak woli politycznej do rozwoju sektora ze względu chociażby na planowaną likwidację całej branży. Nie rozwija się czegoś, co ma zostać zlikwidowane. Nie inwestuje się w coś, co ma z góry ograniczony czas funkcjonowania. Nie ma planu rozwoju branży, jej modernizacji i ekspansji. Jest za to plan likwidacji wraz z przewidzianą na ten cel pulą środków. Do innych czynników należą obiektywne trudności techniczne, w tym głębokość złóż, niska efektywność wydobycia w przeliczeniu na osobę zatrudnioną, niskiej jakości państwowe zarządzanie, postawa kierownictw związków zawodowych, a wkrótce także dyrektywa metanowa.
Z kolei zasoby przemysłowe węgla brunatnego w Polsce na koniec 2023 roku wynosiły 770 milionów ton. Przy wydobyciu na poziomie nieco ponad 40 milionów ton powinny wystarczyć do 2040 roku. Jednocześnie zasoby bilansowe to 23 miliardy ton. To oznacza możliwość eksploatacji w obecnym tempie przez ponad 500 lat.
Sektor ma ulec likwidacji wraz z energetyką opartą o ten surowiec – w wyniku polityki klimatycznej UE i podążającej za nią polityki kolejnych rządów w Warszawie.
Wraz z likwidacją energetyki opartej o własne zasoby, Polska straci niezależność energetyczną i zdolność do dużej generacji energii w sposób sterowalny.
🟢 Wspieraj Sławomira Mentzena.
Trasa Mentzen2025. Informacje o spotkaniach: Fb/SławomirMentzen i Menzten2025.pl.
RozwińZwiń komentarze (2)
Zaloguj się żeby móc dodawać komentarze
Na spotkania ze Sławomirem Mentzenem nadal przychodzą tłumy, a kandydat Konfederacji jest witany na wiecach niezwykle entuzjastycznie.
Radoooom! Dziękuję! 🔥🔥🔥 pic.twitter.com/w2KxwafAlm
— Sławomir Mentzen (@SlawomirMentzen) April 23, 2025
I kolejny raz potwierdza się, że w zasadzie nie ma znaczenia, że np. spotkanie odbywa się w środku dnia w środku tygodnia. Ludzie chcą posłuchać tego co proponuje Sławomir Mentzen i chcą wyrazić swoje poparcie dla zmian.
A już dzisiaj, w czwartek, 24 kwietnia, kolejne spotkania:
LIPSKO – godz. 15.00 – Rynek
OPATÓW – godz. 17.00 – Rynek
KIELCE – godz. 19.00 – Rynek
Natomiast w piątek i w sobotę w sumie aż 9 wieców:
PIĄTEK, 25 kwietnia
DĄBROWA GÓRNICZA – godz. 15.00 – Plac Wolności
BĘDZIN – godz. 16.00
PIEKARY ŚLĄSKIE – godz. 17.00 – Kopiec Wyzwolenia
CZĘSTOCHOWA – godz. 19.00 – Plac Władysława Biegańskiego
SOBOTA, 26 kwietnia
ZABRZE – godz. 12.00 – Plac Wolności
ŚWIĘTOCHŁOWICE – godz. 14.00 – Plac Słowiański
CHORZÓW – godz. 16.00 – Plac przed Urzędem Miasta
SIEMIANOWICE ŚLĄSKIE – godz. 18.00 – Rynek
KATOWICE – godz. 19.00 – Pomnik Harcerzy Września
Dziś w Radomiu wspieram @SlawomirMentzen w kampanii prezydenckiej. Pokazujemy, że możliwe jest, by Sławomir Mentzen wszedł do drugiej tury wyborów prezydenckich i wygrał z Rafałem Trzaskowskim. pic.twitter.com/QgGjALVcMP
— Krzysztof Bosak 🇵🇱 (@krzysztofbosak) April 23, 2025
🟢 Wspieraj Sławomira Mentzena.
Trasa Mentzen2025. Informacje o spotkaniach: Fb/SławomirMentzen i Menzten2025.pl.
RozwińZwiń komentarze (5)
Zaloguj się żeby móc dodawać komentarze
Polskie emerytury dla Ukraińców to za mało. Niedługo będą polskie emerytury dla Hindusów.
Rząd Donalda Tuska skierował właśnie do Sejmu projekt ratyfikacji umowy polsko-indyjskiej o zabezpieczeniu społecznym (druk nr 1173).
To porozumienie bardzo podobne do niesławnej umowy polsko-ukraińskiej. Dzięki tamtej umowie finansujemy stale rosnącą grupę ukraińskich beneficjentów polskiego systemu emerytalnego, którym ZUS miesiąc w miesiąc dopłaca do ukraińskiej emerytury tyle, żeby osiągnąć poziom polskiej emerytury minimalnej. Nawet jeśli obywatel Ukrainy w Polsce przepracował zaledwie kilka lat, kilka miesięcy albo nawet tylko kilka dni.
Teraz to samo może nas czekać na kierunku indyjskim.
Polskie emerytury dla Ukraińców to za mało. Niedługo będą polskie emerytury dla Hindusów.
— Michał Wawer (@MichalWawer) April 23, 2025
Rząd Donalda Tuska skierował właśnie do Sejmu projekt ratyfikacji umowy polsko-indyjskiej o zabezpieczeniu społecznym (druk nr 1173).
To porozumienie bardzo podobne do niesławnej umowy… pic.twitter.com/v8E5F3u0mY
Kiedy Sejm uchwali druk 1173, to mechanizm będzie prosty: jeżeli tylko obywatel Indii a) mieszka w Polsce, b) osiągnął polski wiek emerytalny, c) zapłacił w Polsce choć jedną składkę emerytalną i d) osiągnął łączny (polski + indyjski) wymagany okres składkowy (25 lat dla mężczyzn), to polskie prawo będzie gwarantowało mu polską emeryturę minimalną. Nawet jeśli z tych 25 lat przepracował w Polsce np. tylko rok, a pozostałe 24 lata w Indiach, to polski ZUS popatrzy litościwie na jego skromną indyjską emeryturę i hojnie dopłaci mu tyle, żeby w sumie dostawał polską emeryturę minimalną.
Wisienką na torcie niech będzie zaś fragment uzasadnienia druku 1173, w którym rząd Tuska zachwala umowę polsko-indyjską jako “dodatkową motywację do podejmowania pracy w Polsce” przez obywateli Indii. Rząd najwyraźniej uważa, że mamy o wiele za mało indyjskich imigrantów w Polsce i trzeba ich koniecznie ściągnąć więcej.
W ten sposób rząd podkłada bombę pod przyszłość systemu emerytalnego. Bo nawet jeśli dzisiaj Hindusów-emerytów nie ma w Polsce prawie wcale, to dzięki PO-PiSowej polityce masowej imigracji z każdym rokiem będzie ich przybywać. A raz przyznanych “przyszłych” praw emerytalnych już nie da się łatwo odebrać (patrz konstytucyjna ochrona praw nabytych).
🟢 Wspieraj Sławomira Mentzena.
Trasa Mentzen2025. Informacje o spotkaniach: Fb/SławomirMentzen i Menzten2025.pl.
RozwińZwiń komentarze (3)
Zaloguj się żeby móc dodawać komentarze
Expose, które usłyszeliśmy, w naszej ocenie to przewaga publicystyki nad polityką. To granie na ewentualnym strachu społeczeństwa przed osamotnieniem. Dużo bardziej niż w wystąpieniu pana ministra wybrzmiało to w wystąpieniu reprezentującego KO posła Kowala, gdzie główną treścią naszej polityki zagranicznej ma być to, że nie jesteśmy sami, uczestniczymy w organizacjach międzynarodowych. Tak, uczestniczymy. Uczestniczyliśmy przed waszymi rządami i będziemy uczestniczyć po waszych rządach. Dzisiaj debata jest nad tym, co my do tych organizacji wnosimy i co jako niepodległe państwo polskie wnosimy na forum międzynarodowe.
To, co usłyszeliśmy, w mojej ocenie to przede wszystkim jednak brak jakiejkolwiek wizji. Gdyby ktoś miał zdefiniować wizję polskiej polityki zagranicznej przed tym expose, przypisać temu rządowi jakiś zbiór haseł możliwych, to brzmiałoby to dość podobnie do tego, co zostało wygłoszone, właściwie tutaj nie ma żadnego efektu czegokolwiek pociągającego, czegokolwiek angażującego, interesującego i nowego. Brak konkretów. Brak konkretów co do tego, co państwo polskie konkretnie chce zaproponować na forum międzynarodowym i co chce osiągnąć. Jeżeli nie deklarujemy konkretów, to też nie będziemy z nich rozliczani, być może o to chodziło.
Żeby nie było, że tylko krytykuję, nim przejdę do szczegółów chcę coś pochwalić, a mianowicie gospodarskie podejście do majątku i kadr Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Tego brakowało. Mamy nadzieję, że to się teraz będzie zmieniać i że rzeczywiście prestiż urzędników MSZ będzie przywracany, a majątek, który ulegał w wielu państwach dekapitalizacji, będzie odnawiany. Tak, żeby polskie placówki dyplomatyczne były godną wizytówką państwa polskiego, a nie anachronicznym skansenem.
Natomiast przechodzę teraz do tego, czego zabrakło. Zabrakło Polaków. Uważam, że nie jest wystarczającym pretekstem przesunięcie kwestii Polaków żyjących poza granicami Polski na osobne expose w Senacie, by ich zupełnie pominąć. To sygnał dla dyplomatów, którzy słuchali tego wystąpienia, że to nie jest kwestia istotna w polityce zagranicznej państwa polskiego. Powinno być odwrotnie. Tu powinny być zarysowane nasze główne tezy, jeśli chodzi o Polaków żyjących poza granicami, a tam powinny być rozwinięte szczegóły.
Zabrakło polityki handlowej. Znów odrzucam argument, że nasze przedstawicielstwa handlowe podlegają innemu ministerstwu. Nasze przedstawicielstwa obronne czy nasze minister ds. Unii Europejskiej również nie są w strukturach MSZ, a jednak pan minister poświęcił tym sprawom dużo miejsca. Nic by się nie stało, gdybyśmy również położyli silny akcent na politykę handlową, na dyplomację ekonomiczną, tym bardziej, że polityka handlowa, w sytuacji wojen handlowych pomiędzy Chinami i Stanami Zjednoczonymi, staje się pierwszoplanowym tematem polityki międzynarodowej! My w tej sprawie nic nie proponujemy? Jesteśmy za światowym wolnym handlem czy jesteśmy za decouplingiem, czy za deriskingiem? Czy jesteśmy za polityką Unii Europejskiej, która opowie się po którejś ze stron, a może nie opowie się po żadnej ze stron? Jesteśmy za tym, żeby utrzymać napływ inwestycji z konkurujących bloków, czy jesteśmy za tym, żeby je kontrolować? Nic na ten temat nie padło.
Zabrakło polityki historycznej. Zabrakło energetyki. Zabrakło czegokolwiek o transgranicznych projektach o strategicznym wymiarze. Zabrakło o współpracy regionalnej – było o Radzie Państw Morza Bałtyckiego, ale jeśli się nie mylę, nie było nic o Trójmorzu, które było rok temu przez pana ministra wymieniane, z tego co pamiętam, z zapowiedzią kontynuacji. Pytanie, jak ta kontynuacja idzie i wygląda, skoro w tej chwili nie ma o tym słowa. I zabrakło wreszcie tematyki praw człowieka, ale nie w tym lewicowym wymiarze, ale w wymiarze wolności obywatelskich, które w wielu państwach, w tym w Unii Europejskiej, są łamane. Zabrakło kwestii wolności religijnej, kwestii praw chrześcijan. Gdy w Święta Wielkiej Nocy dochodziło w różnych państwach na świecie do pogromów chrześcijan. Myślę, że jest to kwestia, którą państwo polskie jako państwo chrześcijańskie mogłoby wnosić na arenę międzynarodową. Szkoda, że to się nie stało.
Teraz parę uwag polemicznych. Jeżeli chodzi o kwestię uzbrojenia, której pan minister tak wiele poświęca czasu, szczególnie na apologię inicjatyw unijnych. Zobaczymy, co z tych inicjatyw wyjdzie, poza euro-zadłużeniem. Bo że zadłużenie i że cięcie innych wydatków, to już jest pewne. Te pieniądze nie zostaną wyczarowane z powietrza, one zostaną zabrane z wydatków na politykę spójności, z której Polska korzystała, być może ze wsparcia rolnictwa, i zostaną przesunięte na obronność. A czego zabraknie, zostanie zaciągnięte w formie zadłużenia, które będziemy spłacać. Natomiast mam jedno pytanie, panie ministrze. Pan powiedział: kupując wspólnie, możemy kupić taniej. Tak, to prawda, ma pan rację. Z pewnością pan minister wie, że wspólna agencja zakupowa istnieje już przy NATO. Pytanie, jakie powinniśmy sobie postawić, jest takie, dlaczego wspólna agencja zakupowa ds. uzbrojenia istniejąca przy NATO nie realizuje wspólnych zakupów? Może są jakieś inne przyczyny niż brak instrumentu? Czy jeżeli powstaną dwie agencje zakupowe, jedna przy Unii, druga przy NATO, sytuacja się zmieni? Nie usłyszałem odpowiedzi.
Wicemarszałek Sejmu @krzysztofbosak: Exposé, które usłyszeliśmy, w naszej ocenie to przewaga publicystyki nad polityką. To granie na ewentualnym strachu społeczeństwa przed osamotnieniem.
— Konfederacja (@KONFEDERACJA_) April 23, 2025
Brak konkretów co do tego, co państwo polskie konkretnie chce zaproponować na forum… pic.twitter.com/RFEc8Nrc0R
Unia Europejska. Dużo pan minister tutaj polemizuje, tak jakby to była debata o wejściu Polski do Unii Europejskiej – ona odbyła się 20 lat temu. Natomiast wdało się tu trochę fałszu. Te trzy hasła: “Unia wartości, Unia wzrostu…”. Unia Europejska nie jest unią wartości. Mamy fundamentalne konflikty co do wartości. Nie jest unią wzrostu. Unia Europejska ma fundamentalny problem z utrzymaniem wzrostu. Pan minister powiedział, że potrzebna jest korekta błędów, które się zdarzają. No jasne! Oczywiście. Pewnie dlatego nie było ani zdania o polityce klimatycznej. Pytanie, jakie błędy chce korygować Polska, skoro jej minister spraw zagranicznych nie wyartykułował żadnego błędu ani żadnego sposobu korekty! To ma być przywództwo w Unii Europejskiej? To ma być prezydencja? Powiedzmy, czego chcemy! Może uda się 5% albo 10% z tego spełnić? Jeśli nie powiemy, czego chcemy, to tego nie dostaniemy. Tak wygląda nowoczesna polityka od stu lat.
Jeszcze, jeżeli pan marszałek pozwoli dokończyć, dwie uwagi.
Sprawczość. Pan minister mówi o sprawczości wyłącznie w kontekście organizacji międzynarodowych. Czy Polska nie jest zdolna do jakiejkolwiek sprawczości na forum międzynarodowym jako państwo? Nie tylko przez NATO, nie tylko przez Unię Europejską? Jest zdolna, na swoją miarę. Ale o takich zamiarach, o takich planach nie padło. Nie padło słowo o granicy zachodniej, gdzie mamy problem z polityką niemiecką, polityką migracyjną przerzucania do nas na bazie różnych procedur, żonglerki migrantami nielegalnymi. Nie padło słowo, jak chcemy do tego podchodzić. Być może partnerzy niemieccy coś powinni z tej mównicy usłyszeć, np. to, że nie zgadzamy się, żeby swój problem cynicznie przesuwali do nas, wykorzystując prawo międzynarodowe w inny sposób niż było ono pisane.
Ostatnia sprawa to moim zdaniem tzw. globalne południe – nie lubię tego określenia – państwa spoza tej koalicji państw zachodnich zostały potraktowane bardzo skrótowo. Jeżeli chodzi o Afrykę, Amerykę Łacińską, nie padł właściwie żaden przykład ani projektu, ani państwa, z którym chcielibyśmy wspólnie coś zrobić. Wielka szkoda. To dwie trzecie ludności na świecie, 5,5 miliarda, wschodzące rynki. Dziękuję bardzo.
RozwińZwiń komentarze (3)
Zaloguj się żeby móc dodawać komentarze
Niesamowite. Trzy lata po wybuchu wojny przyszła im do głowy refleksja, że warto mieć przepisy umożliwiające powstawanie w Polsce fabryk amunicji.
Nobla powinni za takie odkrycia dawać.
Konfederacja już 5 lat temu zwracała na to uwagę, prezentowaliśmy nawet projekt ustawy.
Niesamowite. Trzy lata po wybuchu wojny przyszła im do głowy refleksja, że warto mieć przepisy umożliwiające powstawanie w Polsce fabryk amunicji.
— Sławomir Mentzen (@SlawomirMentzen) April 23, 2025
Nobla powinni za takie odkrycia dawać.
Konfederacja już 5 lat temu zwracała na to uwagę, prezentowaliśmy nawet projekt ustawy. https://t.co/uLcD1OUckU
🟢 Wspieraj Sławomira Mentzena.
Trasa Mentzen2025. Informacje o spotkaniach: Fb/SławomirMentzen i Menzten2025.pl.
Skomentuj
Zaloguj się żeby móc dodawać komentarze
Aborcyjny wyrok w Wielkiej Brytanii, który wzbudza poważne wątpliwości co do stanu wolności słowa w tym kraju. 64-letnia emerytowana lekarka, dr Livia Tossici-Bolt, została uznana za winną naruszenia nakazu ochrony przestrzeni publicznej wokół ośrodka aborcyjnego. Jej przewinieniem było trzymanie plakatu z napisem: “Jeśli chcesz, jestem tutaj, aby porozmawiać” w strefie buforowej kliniki aborcyjnej. Choć nie wykazywała żadnych oznak nękania czy zastraszania, sąd uznał, że złamała prawo i nałożył na nią karę finansową w wysokości 20 000 funtów. Wcześniej ta sama kobieta została skazana za modlitwę różańcową.
Ten przypadek wpisuje się w szerszy kontekst zaostrzania przepisów dotyczących wolności wypowiedzi w Wielkiej Brytanii, gdzie wprowadzono strefy buforowe wokół wszystkich ośrodków aborcyjnych, zakazując jakiejkolwiek formy “wpływu”, co obejmuje nawet ciche modlitwy czy oferowanie rozmowy. Wcześniej, w 2021 roku, Ofcom – brytyjski regulator mediów – zaostrzył przepisy dotyczące mowy nienawiści, rozszerzając katalog chronionych kategorii osób i zakazując krytyki ze względu na m.in. płeć, rasę, religię czy orientację seksualną. W praktyce obie regulacje służą do cenzurowania obywateli o nieliberalnych poglądach.
20 tys. funtów kary za oferowanie pomocy psychologicznej.
— Paweł Usiądek (@PUsiadek) April 22, 2025
Aborcyjny wyrok w Wielkiej Brytanii, który wzbudza poważne wątpliwości co do stanu wolności słowa w tym kraju. 64-letnia emerytowana lekarka, dr Livia Tossici-Bolt, została uznana za winną naruszenia nakazu ochrony… pic.twitter.com/AEk9CAPxxN
Te działania budzą obawy o stopniowe ograniczanie wolności słowa i wprowadzanie cenzury w imię walki z mową nienawiści. Przypadki takie jak ten z dr Tossici-Bolt pokazują, że nawet pokojowe wyrażanie opinii może prowadzić do surowych konsekwencji prawnych. Co to za demokracja, w której obrońcy praw człowieka mają trudności nawet z formułowaniem swoich postulatów? Niegdyś to by standardy państw Trzeciego Świata, dziś tak wygląda Europa Zachodnia. Wolność słowa jest jednym z filarów cywilizacji europejskiej. Jej ograniczanie może prowadzić do niebezpiecznego precedensu, gdzie granice tego, co można powiedzieć, są coraz bardziej zawężane. Warto więc uważnie obserwować rozwój sytuacji w Wielkiej Brytanii i zastanowić się, jakie konsekwencje mogą wyniknąć z takich działań dla innych krajów, w tym Polski. W końcu również w Polsce rząd próbuje przeforsować ustawę przeciw „mowie nienawiści”.
🟢 Wspieraj Sławomira Mentzena.
Trasa Mentzen2025. Informacje o spotkaniach: Fb/SławomirMentzen i Menzten2025.pl.
RozwińZwiń komentarze (4)
Zaloguj się żeby móc dodawać komentarze
Już dzisiaj, w środę 23 kwietnia, 4 spotkania:
PRZYSUCHA – godz. 15.00 – Plac Targowy
SZYDŁOWIEC – godz. 16.00 – Rynek Wielki
ZWOLEŃ – godz. 18.00 – Plac Jana Kochanowskiego
RADOM – godz. 19.00 – Plac Konstytucji 3 Maja
🟢 Wspieraj Sławomira Mentzena.
Trasa Mentzen2025. Informacje o spotkaniach: Fb/SławomirMentzen i Menzten2025.pl.
RozwińZwiń komentarze (2)
Zaloguj się żeby móc dodawać komentarze
This website uses cookies so that we can provide you with the best user experience possible. Cookie information is stored in your browser and performs functions such as recognising you when you return to our website and helping our team to understand which sections of the website you find most interesting and useful.
Strictly Necessary Cookie should be enabled at all times so that we can save your preferences for cookie settings.
If you disable this cookie, we will not be able to save your preferences. This means that every time you visit this website you will need to enable or disable cookies again.
Skomentuj