Michał Urbaniak: Od początku wojny rosyjsko-ukraińskiej Polska dostarcza Ukrainie ogromną pomoc – organizując opiekę dla ukraińskich uchodźców, ambasadorując sprawie ukraińskiej na arenie międzynarodowej czy zapewniając wsparcie sprzętowe ukraińskim siłom zbrojnym.
■ Według szacunków Polska poniosła największe relatywne koszty pomocy Ukrainie spośród wszystkich państw ją wspierających. Przeznaczyliśmy jako kraj na ten cel prawie 5% PKB.
■ Udzielona pomoc była zdecydowanie ponad nasze siły – Wojsko Polskie zostało częściowo rozbrojone, a budżet wydrenowany na opiekę socjalną dla uchodźców. W zamian… Ukraińcy wyciągają ręce i wołają „więcej”! Taką postawę zaprezentował w niedawnym wywiadzie prezydent Wołodymyr Zełenski, który oskarżył Polaków o… zbyt niskie zaangażowanie w pomoc.
■ Polska pomoc była bezinteresowna i nic za nią nie zostało załatwione (choćby ustępstwa w polityce historycznej). Ta fatalna polityka rządzących sprawiła, że Ukraińcy traktują Polskę jak dojną krowę czy kurę znoszącą złote jajka.
■ Najwyższy czas zakończyć ośmieszanie naszego państwa na arenie międzynarodowej. Najwyższy czas wystawić Ukrainie rachunek za otrzymaną pomoc.
KLAMSTWEM JEST, że ukraińskie dzieci MUSZĄ od 01.09.2024 r. chodzić do polskiej szkoły i mieszkać w Polsce, aby móc uzyskać comiesięczne świadczenie 800+. Informacja ta rozeszła się szeroko w mediach, ale problem polega na tym, że jest… NIEPRAWDZIWA.
A przecież informowała o tym opinię publiczną sama Pani minister edukacji Barbara Nowacka – chociażby w wywiadzie dla Polsat News z sierpnia 2024 roku, informując Polaków, że… „nie ma możliwości, żeby dziecko ukraińskie otrzymywało świadczenie, nie chodząc do szkoły.”
■ Otóż… prawda jest zupełnie inna. Świadczenie 800+ nadal i nieprzerwanie jest wypłacane rodzicom ukraińskich dzieci NAWET WTEDY, gdy NIE uczą się w polskim systemie i nie mieszkają w Polsce (bowiem tej kwestii polskie państwo skutecznie nie kontroluje)! A jeśli ktoś chce nadal manipulować opinią publiczną – odsyłam do pisma z ZUS, które otrzymałem w odpowiedzi na moją interwencję poselską.
Odsyłam także do przemilczanego Art. 17 Ustawy z dnia 15 maja 2024 r. o zmianie ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa, który wskazuje, że przepisy „mają zastosowanie po raz pierwszy przy ustalaniu prawa do świadczenia wychowawczego na okres rozpoczynający się dnia 1 czerwca 2025 r. W sprawach dotyczących świadczenia wychowawczego za okresy, które rozpoczęły się przed dniem 1 czerwca 2025 r. stosuje się przepisy dotychczasowe.”
■ OZNACZA TO, ŻE POLSKA NADAL WYPŁACA 800+ UKRAIŃSKIM UCZNIOM bez względu na to, czy mieszkają w Polsce oraz czy uczą się w polskich szkołach, WYDAJĄC MILIARDY ZŁOTYCH POLSKICH PODATNIKÓW!
Jako poseł Konfederacji zastanawiam się, jak można w tak smutny sposób manipulować Polakami..?
Wstyd.
KLAMSTWEM JEST, że ukraińskie dzieci MUSZĘ od 01.09.2024 r. chodzić do polskiej szkoły i mieszkać w Polsce, aby móc uzyskać comiesięczne świadczenie 800+. Informacja ta rozeszła się szeroko w mediach, ale problem polega na tym, że jest… NIEPRAWDZIWA. A przecież informowała o… pic.twitter.com/DCGNZV1XjQ
Banderowcy z grup takich jak Prawy Sektor czy Ruch Azowski zorganizowali przemarsz ulicami Lwowa w rocznicę ukraińskiego ataku na to polskie miasto w listopadzie 1918 roku. Antypolski występ odbył się w tym samym momencie, kiedy trwała ofensywa rosyjska na strategicznie położoną miejscowość Kurachowe w Obwodzie Donieckim.
Warto wskazać, że upamiętniany przez Ukraińców atak na Lwów z 1918 roku był sromotną klęską ukraińskiego oręża. Trwająca pół roku obrona Lwowa rozpoczęła się jeszcze przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości, a w skład spontanicznie utworzonych oddziałów samoobrony wchodziły kobiety, studenci, nastolatkowie i starcy, gdyż większość mężczyzn wciąż pozostawała w zmobilizowanych armiach zaborczych. Niemal połowa polskich obrońców nie przekroczyła 25. roku życia, stąd nazwa „Orlęta Lwowskie”.
Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem posła Michała Wawer i Jana Krysiaka, 4 listopada 2024 r.
Michał Wawer: – Doszliśmy niestety w polskiej debacie publicznej do takiego punktu, w którym ta debata publiczna coraz bardziej przypomina debatę państw kolonialnych.
To znaczy w Polsce rząd, ministrowie, premier w mediach poruszają tematy trzeciorzędne, tematy zastępcze, alkotubki, związki partnerskie, prawa zwierząt – a tymczasem tematy rzeczywiście ważne, istotne z punktu widzenia polskiego bezpieczeństwa i polskiej siły są przez tych samych ludzi, polskiego premiera, polskiego ministra spraw zagranicznych poruszane, ale nie w mediach polskich i nie w polskim Sejmie, tylko w mediach zagranicznych! I my media zagraniczne musimy czytać, żeby dowiadywać się, jaka jest polityka państwa polskiego, jaką linię przyjmuje rząd polski w najważniejszych sprawach.
I modelowym przykładem takiej sytuacji jest to, co się dzieje w tej chwili, czyli debata wokół zgody NATO na zestrzeliwanie nad Ukrainą rosyjskich rakiet z terytorium państwa polskiego. W mediach polskich na ten temat jest całkowita cisza. Nie jest to tematem w mediach, nie jest to przedmiotem żadnych wypowiedzi ani medialnych, ani sejmowych premiera, ministra spraw zagranicznych, ministra obrony narodowej. Jedynymi źródłami dla nas są wywiady, których na przykład pan Sikorski udziela w mediach amerykańskich, w mediach zachodnioeuropejskich. Nawet w mediach ukraińskich jest ten temat poruszany, w Polsce nie!
Dowiadujemy się o tym temacie z kongresu amerykańskiego, gdzie amerykańscy kongresmeni składają listy popierające polską linię, polską propozycję do władz państwa amerykańskiego. W Polsce tematu nie ma. W Polsce jest milczenie na ten temat.
No i czego my się dowiadujemy z tej debaty na temat polskich spraw prowadzonej w mediach zagranicznych? Otóż dowiadujemy się, że linią polskiego rządu Donalda Tuska, Radosława Sikorskiego, linią polskiego rządu jest walka o to, żeby Polska mogła aktywnie włączyć się w wojnę na Ukrainie i walka o to, żeby Polska uzyskała zgodę na zestrzeliwanie z polskiego terytorium, z wykorzystaniem polskich instalacji militarnych, zgodę na zestrzeliwanie rosyjskich rakiet. W wersji takiej bardziej dyplomatycznej minister Sikorski proponuje, żebyśmy mogli zestrzeliwać takie rakiety, które najprawdopodobniej naruszą przestrzeń powietrzną NATO i spadną na terytorium państwa polskiego.
To wydaje się jeszcze jakoś, w jakimś sensie logiczne, uzasadnione, choć zapewne w technicznym wykonaniu jest to sprawa bardzo trudna. Ale kiedy pogrzebać głębiej, kiedy zajrzymy np. do listu, który amerykańscy kongresmeni złożyli w swoim rządzie, popierającym polską propozycję, to dowiadujemy się, że już nie tylko o to chodzi. Dowiadujemy się, że chodzi również o zestrzeliwanie rosyjskich rakiet, które mają spaść na ukraińskie cele na terytorium państwa ukraińskiego! I to już jest po prostu branie udziału w wojnie. Jest to zresztą wprost w tym liście nazywane, że to jest wsparcie dla Ukrainy, że jest to wykorzystywanie polskiego wojska, polskich instalacji militarnych jako aktywnej strony wojny na Ukrainie! Czyli, mówiąc po polsku, wciąganie Polski do wojny na Ukrainie.
I pojawia się pytanie, czy Donald Tusk i Radosław Sikorski mają przemyślane, co to oznacza dla Polski i Polaków, jakie tego będą skutki? Bo wariant minimum, absolutny, gdyby zakładać, że Rosjanie będą państwem bardzo powściągliwym w reagowaniu na takie rzeczy, to wariantem minimum jest to, że Rosjanie będą musieli wziąć pod uwagę również likwidację instalacji na terytorium państwa polskiego, służących zwalczaniu rosyjskich rakiet, służących zwalczaniu rosyjskich wojsk na Ukrainie.
Czyli możemy się liczyć z aktami sabotażu, możemy się liczyć z atakami rakietowymi na polskie instalacje antyrakietowe, przeciwlotnicze; z aktami sabotażu i atakami na polskie lotniska.
Gdyby Rosja miała jednak okazać się nie tak powściągliwa, no to dalszym krokiem są po prostu działania odwetowe. Jeżeli my atakujemy wojska rosyjskie na Ukrainie, to Rosja może uznać, że ta sytuacja wymaga odpowiedzi i zaatakowania wojsk polskich na terytorium Polski.
Tę drabinkę eskalacyjną można rozwijać dalej, aż do wariantu maksimum, czyli po prostu wciągnięcia Polski w pełnoskalową wojnę przeciwko Rosji. Wojnę, na którą jako Polska jesteśmy kompletnie niegotowi. Dlatego, że jesteśmy państwem rozbrojonym. Państwem, które oddało znaczącą część swojego uzbrojenia Ukrainie. Państwem, którego zdolności produkcyjne np. w zakresie amunicji, roczne zdolności produkcyjne to jest taka ilość amunicji, która wystarcza Rosjanom czy Ukraińcom na prowadzenie 3 do 5 dni aktywnej wojny.
Więc jesteśmy rozbrojeni, jesteśmy niegotowi do tego, żeby w pełnoskalowej wojnie, w jakimkolwiek znaczeniu tego słowa, wziąć rzeczywiście udział. Co więcej, nie mamy na tej wojnie nic do ugrania, nic do wygrania. Jest oczywiste, że wbrew buńczucznym zapowiedziom marszałka Hołowni o wdeptywaniu Putina w ziemię, Wojsko Polskie nie ma zdolności, żeby poprowadzić ofensywę przeciwko Rosji i zająć Moskwę. Jest również oczywiste, że żaden polski interes narodowy nie zostanie w wyniku takich działań zaspokojony.
Ukraina przez ostatnie dwa lata wydatnie pokazała, że wszelka pomoc, jaka jest jej świadczona, wszelkie wsparcie, wszelkie dozbrajanie, wszelkie dofinansowanie, wszelkie pomaganie ukraińskim uchodźcom nie spotyka się z żadnymi symetrycznymi aktami wdzięczności, z żadnymi symetrycznymi aktami realizowania polskich interesów narodowych. Ukraina ma do tego podejście, że skoro Polska daje, skoro Polska nie żąda nic w zamian, to trzeba tylko wyciągnąć rękę po więcej, bo najwyraźniej Polacy się boją Ukrainy, albo boją się Amerykanów, albo z jakichkolwiek powodów boją się te ukraińskie interesy ignorować.
Więc po prostu trzeba żądać więcej i trzeba grozić, żeby żądać więcej – bo właśnie groźbami trzeba nazwać słowa ukraińskiego ministra spraw zagranicznych, który na “Campusie Polska” mówił otwarcie o Podkarpaciu, Lubelszczyźnie, wschodniej Małopolsce jako o terytoriach rdzennie ukraińskich. Był to jasny sygnał, że rząd ukraiński jest gotowy wysyłać takie zawoalowane groźby, zawoalowane zapowiedzi wysuwania roszczeń terytorialnych pod adresem Polski i jest gotowy takimi groźbami negocjować większe ustępstwa ze strony Polski.
Cały czas słyszymy ze strony prezydenta Zełeńskiego i polityków ukraińskich, że oni domagają się od Polski więcej – więcej samolotów, więcej pieniędzy, więcej uzbrojenia – i nie oczekują od samych siebie niczego w zamian, tak? Nie ma tutaj mowy o realizowaniu polskich interesów historycznych, nie ma mowy o realizowaniu polskich interesów gospodarczych, jak to widzieliśmy w czasie kryzysu zbożowego albo jak widzimy w kwestii interesów polskiej branży transportowej. Tu również ze strony Ukraińców padały tylko roszczenia, żądania i groźby.
Nie ma mowy o włączeniu Polski w proces odbudowy Ukrainy. Żadne konkrety tutaj nie padają. Chociaż wiemy, że zarówno pod adresem Niemców, jak i pod adresem Amerykanów takie deklaracje padały, ustalenia są już robione, jak ma wyglądać odbudowa Ukrainy. Pod adresem Polski nic takiego nie pada, a opowieści, które tutaj przedstawiciele PiSu czy Platformy, wizje, które roztaczają przed polskim biznesem, można śmiało włożyć w kategorię bajek i mitów. W takiej sytuacji Polska nie ma żadnego interesu w tym, żeby Ukrainę w sensie militarnym wspierać jeszcze bardziej, żeby ryzykować wciągnięcie w aktywną wojnę po to, żeby tutaj jakiekolwiek ukraińskie interesy zaspokoić.
Co więcej, nie wydaje się, żeby leżało to w interesie polskiej polityki zagranicznej, żeby było to oczekiwane przez naszych zachodnich sojuszników!
Donald Tusk i Radosław Sikorski kreują się na tych “wojennych jastrzębi” – patrząc takim dotychczasowym, można powiedzieć, stereotypem myślenia o polskiej polityce zagranicznej, no to nie brakuje w Polsce ludzi, którzy powiedzą, że to dobrze, bo Amerykanie tego oczekują, a jak my będziemy robić to, co Amerykanie oczekują, to Amerykanie coś nam dadzą w zamian. Ale tak nie jest! Tajemnicą poliszynela jest to, że Amerykanie nie chcą pogłębiać swojego zaangażowania w wojnę na Ukrainę. Są sceptyczni i z niezadowoleniem patrzą na ten taki buńczuczny, wojenny entuzjazm prezentowany przez polskich polityków – z obu obozów zresztą, bo zarówno politycy PiSu, jak i politycy Platformy reprezentują podobne podejście – i to raczej działa w tej chwili w ten sposób, że Radosław Sikorski czy Donald Tusk, opowiadając o tym zwiększonym zaangażowaniu, o tym większym ryzykowaniu wciągnięcia NATO w wojnę na Ukrainie, działają po prostu w poprzek, w kontrze do tego, jaka jest linia rządu amerykańskiego.
Tym bardziej, jeżeli jutro zwycięży Donald Trump i ten entuzjazm amerykański dla wspierania Ukrainy jeszcze spadnie, jeszcze bardziej ten entuzjazm wojenny w Ameryce stanie się bardziej ograniczony, chłodniejszy. Jaki zatem jest tutaj interes Radosława Sikorskiego, Donalda Tuska w prowadzeniu tej prowojennej retoryki? Możemy tylko spekulować. Zostawiam też państwu domysły na ten temat. My na pewno jako Konfederacja będziemy te pytania zadawać, będziemy ten temat dążyć i będziemy robić wszystko, co w naszej mocy, żeby przeciwdziałać wciąganiu Polski w wojnę na Ukrainie.
– Wyjdę od tej pomocy, którą społeczeństwo polskie udzieliło Ukrainie. Na pewno to, jaki był stopień, jaki był rozmiar tej pomocy – był ogromny. Zarówno świadczony przez społeczeństwo, przez Polaków, ale również przez instytucje.
I co mnie najbardziej w tym martwi, to to, że zrobiliśmy to w imię pewnego mesjanizmu, który kochamy! Tak w cudzysłowie troszeczkę, bez oczekiwania czegokolwiek, bezinteresownie.
Tylko że teraz klasa polityczna ma pretensje. Ja rozumiem, że społeczeństwo tak pomogło, ale jeżeli państwo tak pomaga, a teraz wypowiada się z taką urażoną wręcz godnością, że Ukraińcy nie okazali swojej wdzięczności, a my tak im bardzo pomogliśmy to mamy teraz kontrast z tymi państwami z Europy Zachodniej, które pomagały może trochę mniej, ale zabezpieczały również swoje interesy!
Przykład tego Ursusa według mnie to jest skandal po prostu. Tak ikoniczne wręcz przedsiębiorstwo polskie zostaje kupione przez przedsiębiorcę ukraińskiego! (…)
Czy naprawdę my przypadkiem, jako polskie społeczeństwo, nie staramy się za bardzo uratować Ukrainy, skoro nawet oni nie wykazują się taką determinacją? A potem płaczemy gdzieś na arenie międzynarodowej, że “a to nas pomijają”, a to przy odbudowie nie uwzględniają naszego głosu, a to gdzieś nas nie zapraszają, a to gdzieś nie byliśmy!
Ukrainiec Oleg Krot, który kupił Ursusa to kijowski przedsiębiorca, jeden z partnerów zarządzających holdingu TECHIIA. Wokół jego działalności nie brakuje kontrowersji i to poważnego kalibru. Jedna sprawa dotyczy powiązań TECHIIA z rosyjskim bukmacherem 1xBet.
Krot i jego partnerzy z TECHIIA starali się ukryć powiązania między WePlay Esports (częścią holdingu TECHIIA) a 1xBet, usuwając wszelkie ślady współpracy z rosyjskim bukmacherem po rozpoczęciu pełnoskalowej wojny między Ukrainą a Rosją.
Wątpliwości dotyczą również bliskich związków rodzinnych pomiędzy osobami zarządzającymi TECHIIA i 1xBet. Główny prawnik WePlay Esports, Roman Rodin, jest bratem CEO firmy, która wprowadziła 1xBet na Ukrainę. Bracia Rodin nie tylko pracują dla powiązanych firm, ale dzielą również wspólne majątki i nieruchomości w Kijowie.
Co więcej, pojawiły się zarzuty, że TECHIIA mogła naruszać sankcje wobec Rosji, co wywołało sprzeciw wśród ukraińskich obywateli i zaowocowało petycją, która zebrała ponad 25 tysięcy podpisów, wzywając do nałożenia sankcji na Krota i jego holding. To podważa deklaracje Krota dotyczące jego wsparcia dla Ukrainy i wywołuje obawy o jego rzekomą współpracę z podmiotami rosyjskimi w czasie konfliktu.
Ukrainiec Oleg Krot, który kupił Ursusa to kijowski przedsiębiorca, jeden z partnerów zarządzających holdingu TECHIIA. Wokół jego działalności nie brakuje kontrowersji i to poważnego kalibru. Jedna sprawa dotyczy powiązań TECHIIA z rosyjskim bukmacherem 1xBet. Krot i jego… pic.twitter.com/P8KmE70PTv
TECHIIA miała też przekazać w 2022 roku 60 mln USD na Siły Zbrojne Ukrainy, co stanowi 1/3 największego funduszu wojskowego „Wernis’ Żywim”. Jednak firma w całym 2021 roku wykazała przychody na poziomie jedynie 62,2 mln USD. Jak możliwe było przekazanie niemal wszystkich swoich przychodów na cele charytatywne? W komentarzu dla Forbesa współzałożyciel holdingu Oleg Krot nie potrafił jasno wyjaśnić źródeł dochodów holdingu, które pozwoliłyby mu na tak niewiarygodne darowizny na rzecz armii. Wspomniał jedynie, że połowa przychodów za rok 2021 została wygenerowana przez jeden z jego biznesów, czyli grupę korporacyjną esportową WePlay Holding.
Próbując znaleźć prawdziwe źródło pieniędzy, które zostały wykorzystane na wsparcie armii, dziennikarze odkryli ciekawy fakt. Podejrzewają oni, że Techiia pomogła 1xBet rozpocząć działalność na Ukrainie. Jednocześnie wkład w wysokości 60 milionów dolarów dla Sił Zbrojnych Ukrainy mógł być zapłatą od rosyjskiego bukmachera za pozytywną decyzję Ukraińskiej Komisji ds. Regulacji Gier Hazardowych i Loterii.
Ukraina to państwo, które prowadząc wojnę buduje elektrownie jądrowe, zalewa Polskę żywnością, przejmuje nasz rynek transportowy i wykupuje nasze firmy z tradycjami.
Czy z nami coś jest nie tak, czy dajemy się wykorzystywać?
A może po latach rządów POPiS osiągnęliśmy taki poziom wewnętrznego rozkładu, że nawet państwo w stanie wojny potrafi nas wykupić?
Ukraina to państwo, które prowadząc wojnę buduje elektrownie jądrowe, zalewa Polskę żywnością, przejmuje nasz rynek transportowy i wykupuje nasze firmy z tradycjami. Czy z nami coś jest nie tak, czy dajemy się wykorzystywać? A może po latach rządów POPiS osiągnęliśmy taki poziom… https://t.co/z4QFoL2vBN
Poseł do Parlamentu Europejskiego Ewa Zajączkowska-Hernik.
Prostuję kłamstwa na temat głosowanej w Parlamencie Europejskim rezolucji ws. Ukrainy!
Rezolucja nie była podejmowana w sprawie zamrożenia rosyjskiego kapitału (jak fałszywie twierdzą lewicowi politycy i wiele mediów), tylko w sprawie decyzji o przekazaniu zysku z zabranego wcześniej kapitału! Głosowanie dotyczyło przekazanie odsetek od zamrożonego kapitału na ustanowienie Mechanizmu współpracy pożyczkowej dla Ukrainy!
Czyli czego NIE dotyczyło to głosowanie?
■ zamrażania aktywów Rosjan
■ przekazywania czegokolwiek biednym dzieciom lub ofiarom wojny
■ oddawania czegokolwiek Rosjanom
■ przekazywania pomocy humanitarnej Ukrainie
■ przekazywania pomocy wojskowej Ukrainie
Dla kogo było korzystne?
■ dla wierzycieli pożyczek Ukrainy – banksterów, którzy będą odcinać kupony od kolejnego instrumentu dłużnego Ukrainy
■ dla wąskiej grupy elity władzy Ukrainy – sami zdecydują na co spożytkować kolejne długi; to oligarchowie państwa przeżartego korupcją, która przed wojną i w trakcie wojny często ignorowała rozsądne wydawanie pieniędzy na ofiary wojny.
Prostuję kłamstwa na temat głosowanej w Parlamencie Europejskim rezolucji ws. Ukrainy!
Rezolucja nie była podejmowana w sprawie zamrożenia rosyjskiego kapitału (jak fałszywie twierdzą lewicowi politycy i wiele mediów), tylko w sprawie decyzji o przekazaniu zysku z zabranego… pic.twitter.com/WUB9Ao06PH
Tymczasem Polska – podobnie kilka innych państw regionu – poniosła gigantyczne koszty wojny, w szczególności przyjęcia uchodźców, dodatkowe koszty ochrony granic oraz koszty zaburzenia rynku energii. Odsetki od zamrożonego kapitału rosyjskiego powinny być przekazane państwom członkowskim Unii Europejskiej, które poniosły koszty agresji Rosji i ponoszą koszty podjętych działań w przedmiotowej sprawie – m.in. zajęcia aktywów rosyjskich i przekazanej pomocy Ukrainie.
Reprezentuję w Parlamencie Europejskim interesy Polski – państwa, z którego zostałam wybrana posłem. Dlatego domagam się przekazywania nowych środków Polsce, a nie państwom trzecim!
Ponadto Ukraina wielokrotnie wykazywała się niewdzięcznością wobec Polski i nie respektowała kosztów ponoszonych w związku z pomocą naszej Ojczyzny. W zamian za ogromną pomoc militarną, finansową i socjalną, nie otrzymaliśmy nic, nawet zgody na ekshumację Ofiar Ludobójstwa na Wołyniu. W ostatnich dniach okazało się, że Polska nie jest już nawet zapraszana na rozmowy dotyczące sytuacji na Ukrainie. W tej sytuacji przekazywanie środków finansowych na kolejne długi Ukrainy, zamiast Polsce, uważam za złe rozwiązanie!
Polityka wymaga racjonalnego, pozbawionego emocji podejścia, opartego na umiejętności patrzenia w przyszłość i przewidywania długofalowych konsekwencji podejmowanych działań. Polecam mniej skrajnego populizmu i manipulacji, a więcej zdroworozsądkowego myślenia i odpowiedzialności. Takim politykiem dla Was jestem!
Poseł do Parlamentu Europejskiego Stanisław Tyszka w Polsat News, 21 października 2024 r.
– Konfederacja mówiła o tym od początku. Inwestowanie tak dużo w relacje z Ukrainą bez konkretnych korzyści – abstrahując już od tego, że my nie możemy tam ekshumować ofiar zbrodni ukraińskich na Wołyniu – i tylko płacimy, płacimy od dwóch lat. Oddaliśmy nasze czołgi, oddaliśmy nasze samoloty. Przyjęliśmy w sposób nieograniczony, nielimitowany imigrantów z Ukrainy. PiS i Platforma ręka w rękę uprzywilejowali tych ludzi w stosunku do obywateli Polski – mówię o przywileju 500+, 800+, darmowe mieszkania, kredyty 2% itd. To jest po prostu ewenement na skalę światową.
Jak dochodzi co do czego to te wszystkie uściski przez lata, polityków POPIS-u z politykami Ukrainy okazują się nic nie warte. To skrajna, antypolska wręcz naiwność, którą zarzucam i Kaczyńskiemu i Tuskowi. (…)
Ukraina by upadła gdyby nie pomoc polska. Ale dlaczego my nic za to nie dostaliśmy? To jest plucie nam w twarz, że nie możemy ekshumować ofiar! Czy Pan wie, że tam hitlerowscy żołnierze są ekshumowani zdaje się w liczbie 100 tysięcy, a Polacy nie mogą być? To jest nieprawdopodobne! To jest bankructwo tego systemu Kaczyńskiego i Tuska, systemu POPiSowego rządzącego Polską od 20 lat.
🔴 Stanisław Tyszka w Polsat News: Dlaczego nic za pomoc Ukrainie nie dostaliśmy? Przecież to jest PLUCIE nam w TWARZ, że nie możemy ekshumować ofiar!
Tam są ekshumowani hitlerowscy żołnierze, a polscy nie mogą być?! Nie powinno być żadnego wsparcia, jeśli oni nie realizują… pic.twitter.com/A68DcijtfW
Anna Bryłka w Polsat News w programie Śniadanie Rymanowskiego (20 października 2024 r.) o pakcie migracyjnym i niewdzięczności Ukrainy.
– Pakt migracyjny to jest przede wszystkim inna nazwa na relokację, z którą mieliśmy do czynienia w 2015 roku, której bardzo mocno polskie społeczeństwo się sprzeciwiło!
Teraz mamy zamiast relokacji po prostu tak zwany “mechanizm solidarności”. Co bardzo ładnie brzmi. Co wymusza na państwach członkowskich albo przyjmowanie imigrantów, albo płacenie za nich.
Jeśli wejdziemy w szczegóły Paktu o Migracji i Azylu, w skład którego wchodzi dziewięć rozporządzeń i jedna dyrektywa, to znajdziemy tam także rozporządzenie o zarządzaniu kryzysowym, które może zmusić Polskę – Komisja Europejska może zmusić Polskę – do tego, żeby przyjmować tutaj nieograniczoną liczbę imigrantów!
Natomiast jeśli premierowi Donaldowi Tuskowi zależy na tym, żeby polsko-białoruska granica była bezpieczna i była szczelna, to w pierwszej kolejności powinien zrobić porządek z NGO-sami i z aktywistami, którzy znajdują się na polsko-białoruskiej granicy i pomagają nielegalnie przekraczać tym właśnie przestępcom, którzy wysyłają sygnał, w którym miejscu mają przejść, żeby ominąć polskich funkcjonariuszy Straży Granicznej. (…)
Nie na całej długości granicy jest strefa buforowa i pani minister [Gajewska] bardzo dobrze o tym wie. Właśnie ci aktywiści wysyłają sygnał do tych imigrantów, do tych bandytów, do tych przestępców, w którym miejscu nie ma funkcjonariuszy, żeby mogli spokojnie przejść na polską stronę. (…)
Co zrobił z NGO-sami? Nic nie zrobił!
O niewdzięczności Ukrainy wobec Polski
– Prezydent Zełeński zachowuje się wobec Polski trochę jak pasożyt – nie jak partner – który udawał przyjaciela, dopóki ta pomoc Polski była mu potrzebna. Kiedy pomoc Polski przestała być potrzebna albo kiedy Polska nie ma już czego wysyłać na pomoc Ukrainie, to właściwie zaczął nas atakować na zgromadzeniu ogólnym Organizacji Narodów Zjednoczonych w zeszłym roku.
Niestety, Polacy bezinteresownie wykazali się bardzo dużą pomocą wobec Ukrainy, przyjmując uchodźców, wysyłając wsparcie militarne. Ale to jest naiwność polskiej klasy politycznej, że ta pomoc była zupełnie bezwarunkowa! I dzisiaj po prostu koszty tej bezwarunkowej, naiwnej i niedojrzałej polityki polskiej klasy politycznej ponosimy!
To doskonale wynika z tych właśnie aneksów, które są załącznikiem do tego pięciopunktowego “planu zwycięstwa Zełeńskiego”. Polska nie będzie w ogóle podmiotem, który będzie uczestniczył w rozmowach dotyczących zakończenia wojny i inwestycji dalej prowadzonych na Ukrainie! To wynika dokładnie z tych aneksów.
To trzeba zobaczyć‼️
Kapitalne wystąpienie @annabrylka w debacie Polsat News‼️
✅ Najpierw dała wykład minister Gajewskiej z KO na temat Paktu migracyjnego i hipokryzji Tuska, który nie zrobił nic z aktywistami pomagającymi imigrantom nielegalnie przekraczać naszą granicę!
Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem posłów Grzegorza Płaczka i Krzysztofa Mulawy, 10 października 2024 r.
Grzegorz Płaczek: – W ostatnich dniach w Polsce gruchnęła informacja, że polski rząd nie kontroluje skali patologii, która polega na tym, że rodzice ukraińskich dzieci pobierają świadczenie 800+.
Skąd to wiemy? Oto pani minister edukacji Barbara Nowacka przyznała, że od 1 września 2024 roku, wraz z dniem, kiedy została wprowadzona reguła, że tylko dzieci ukraińskie, które uczą się w polskich szkołach będą mogły pobierać 800+, a właściwie ich rodzice, to w tym samym czasie, pani minister przyznała, że kilka miesięcy wcześniej skala wsparcia ze strony budżetu państwa polskiego była znacznie większa.
Co to oznacza dla nas Polaków? Polska nie kontrolowała w jaki sposób, komu i na jaką skalę przyznawała świadczenia 800+.
Problem jednak polega na tym, że w ślad za tymi słowami, w ślad za tym oświadczeniem nie poszły żadne czyny. Ani media, ani ministerstwo, ani rząd nie pochylił się nad problemem i nie próbuje poinformować opinii publicznej o jakiej skali patologii mówimy.
Wiemy o kilku faktach. Do lipca 2024 roku Polska w ramach świadczenia 800+ wypłaciła na rzecz ukraińskich dzieci ponad 1,6 mld złotych. A liczba dzieci, które otrzymały to świadczenie do końca lipca sięga niemal 250 tys. osób. (…)
W tej sprawie jako Konfederacja wysłaliśmy 4 interwencje poselskie w celu zweryfikowania kto za co jest odpowiedzialny, kto doprowadził do takiej sytuacji i gdzie leży prawda. (…)
Na podstawie oficjalnych urzędowych informacji nie udaje się ustalić na jaką skalę państwo polskie było oszukiwane i do ilu wyłudzeń świadczeń 800+ doszło. (…)
Konferencja prasowa Ruchu Narodowego z udziałem Rafała Meklera i Marka Szewczyka, 1 października 2024 r.
Rafał Mekler: Przyjechałem dzisiaj do Państwa tutaj z Lublina, bowiem chciałem przedstawić sytuację z mojego miasta.
Otóż w Lublinie jeden z akademików jednej z uczelni od wybuchu wojny zamieszkują Ukraińcy. Administrator budynku zadecydował, że chce ten budynek jednak wyremontować. Spotkało się to niestety z oporem jego dotychczasowych mieszkańców, czyli obywateli Ukrainy, którzy zostali tam zakwaterowani na czas wojny.
Nie jest tak, że ci ludzie zostali pozbawieni jakiegokolwiek innego wyboru. Miasto zaproponowało im lokale w mieście, zaproponowało także lokale poza miastem. Zaproponowano także dopłaty do czynszu. Niestety, ludzie ci z akademika wyprowadzić się nadal nie chcą.
Ja tylko chciałem zwrócić uwagę na pewną istotną kwestię. Od wybuchu wojny minęło w tym momencie ponad dwa lata. Przypomnijmy sobie, jak wyglądała sytuacja Polaków, którzy wyjeżdżali chociażby na Zachód w czasach “Solidarności”. Dwa lata to był czas, kiedy spędzali w obozie przejściowym bez możliwości pracy, bez możliwości wychodzenia praktycznie poza ten obóz bez przepustek. Tutaj ci ludzie mieli dwa lata na pełne usamodzielnienie się.
W Polsce rokrocznie oddaje się około 200 tysięcy nowych mieszkań. Nie bez wpływu na rynek mieszkaniowy, na rynek mieszkań w mieście studenckim, takim jak Lublin, było przybycie tych wszystkich ludzi, których pierwszą potrzebą było nabycie dachu nad głową. Możemy dziś śmiało powiedzieć, że ten akademik mógłby równie dobrze stanowić miejsce pobytu dla polskich studentów, gdzie w obecnej sytuacji musieli skorzystać z rynku zewnętrznego, musieli szukać mieszkań na własną rękę. Były to zwiększone koszty, bowiem presja na rynek z racji tego, że więcej chętnych jest niż mieszkań, presja na rynek była zwiększona.
Koszty realne, które społeczeństwo polskie poniosło, są wyrażane właśnie w wyższych kosztach utrzymania dziecka, które studiuje poza miejscem zamieszkania, w takim Lublinie właśnie.
Nasi przodkowie walczyli o to, żebyśmy my w tym kraju byli gospodarzem, żebyśmy my w Polsce czuli się jak u siebie, żebyśmy nie byli w Polsce obywatelami drugiej kategorii, żebyśmy w Polsce czuli się jak u siebie, bo to jest nasze miejsce do życia. Nie może być takiej sytuacji, że akademiki, udostępniane i tak na dość długi okres, bo dwa lata to jest naprawdę bardzo dużo czasu, żeby się usamodzielnić – żeby te akademiki nadal zajmowali obcokrajowcy. To jest miejsce dla polskich studentów, bowiem polski student to ktoś, kto się wykształci, kto będzie pracował na nasz dobrobyt, kto będzie w przyszłości budował siłę Polski. Nie ma na to zgody. Będziemy walczyć o to, żeby akademiki były miejscem, gdzie mogą mieszkać polscy studenci, bo po to one zostały stworzone! Po to było to miejsce zrobione, żeby można było mieszkać tanio, blisko uczelni.
Marek Szewczyk: – Po wybuchu wojny na Ukrainie w lutym 2022 roku, naród polski, jak i państwo polskie naprawdę ogromne zaangażowanie wykazało w pomoc niesioną cywilom, ofiarom wojny, również wszystkim tym, którzy po prostu uciekali z Ukrainy. Teraz okazuje się, po tych dwóch latach ponad, prawie trzech już latach konfliktu, końca nie widać. Pomoc jest cały czas na olbrzymim poziomie.
Ale widać, że część tych, którzy do nas przyjechali, staje się roszczeniowa. Dla nich to jest ciągle mało, im się tylko należy, im trzeba dać, bo oni są ofiarami. Niezależnie, z której części Ukrainy przyjechali, czy ze wschodu, czy z zachodu. Czy ze wschodu objętego konfliktem zbrojnym, czy z zachodu, który jest względnie spokojny, to trzeba im dać. Zajęli akademik, mogą tam mieszkać, ponad 250 osób z Ukrainy.
I to nie jest tak, że ktoś ich nagle chce wyrzucić z tego akademika na bruk, że chce ich wyrzucić na ulicę. Nie, oni dostali dwojaką propozycję pomocy. Z jednej strony możecie coś sobie wynająć na rynku, jeżeli chcecie mieszkać w Lublinie, na rynku nieruchomości możecie wynająć, dostając dopłaty do czynszu przez pół roku.
Myślę, że wielu Polaków na coś takiego by chętnie poszło, żeby mieć te dopłaty przez pół roku do czynszu. A z drugiej strony dostajecie również dobre warunki do mieszkania, tylko już poza aglomeracją, poza Lublinem, w miejscowości podmiejskiej. Ale Ukraińcy stwierdzają, że oni tego nie chcą, bo im jest tam wygodnie.
Więc my jako państwo nie możemy nic zrobić? Czy tak wygląda państwo polskie? UMCS, które jest moją alma mater, chce wyremontować ten akademik, ponieważ był on dewastowany przez lokatorów ukraińskich, ponieważ były nieprzestrzegane zasady korzystania z tegoż akademika, na jakich zgodziła się uczelnia udostępnić.
Miasto proponuje lokale zastępcze, a Ukraińcy nie chcą się wyprowadzić, ponieważ akademiki w Lublinie są w bardzo dobrej lokalizacji, bardzo blisko centrum miasta, gdzie wszystko praktycznie jest na miejscu – więc jest im zwyczajnie wygodnie i ta postawa roszczeniowa jest coraz szersza. I szanowni państwo, w Lublinie nie jest to problem nowy, nie jest to problem, który wynikł po agresji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę, tylko jest to problem, który tam już był od 2014 roku, kiedy jeszcze studiowałem.
Część wykładowców przychylnym okiem patrzyła na studentów z Ukrainy, przepuszczając ich z roku na rok z uwagi na to, żeby nie byli powołani do wojska ukraińskiego. Żeby nie musieli walczyć w Donbasie z tymi, tak jak pamiętamy wtedy, zielonymi ludzikami, którzy w 2014 roku zajęli wówczas część Ukrainy.
I ta postawa roszczeniowa cały czas się zwiększa. Na tym poziomie takim zwykłym, ludzkim, na dole, ale również jeżeli chodzi o władze państwowe, kiedy prezydent Zełeński żąda coraz większego wsparcia. Chciałby już nasze lotnictwo, chciałby już naszą obronę przeciwrakietową, chciałby tak naprawdę wciągnąć całe polskie siły zbrojne i całe polskie społeczeństwo w tę wojnę, w wojnę bezpośrednio z Rosją, tylko w ich interesie.
Ale co otrzymujemy w zamian? W zamian nie mamy nawet wdzięczności. Cały czas setki tysięcy ofiar Ukraińców z OUN-UPA leżą w bezimiennych dołach. Kości wypływają na wierzch w tworzonych sztucznie zbiornikach wodnych. Cały czas ofiary wołają o prawdę, o pamięć, a państwo ukraińskie cały czas tę prawdę wypiera i zezwala na ekshumację żołnierzy Wehrmachtu – tam wtedy nie ma problemu, nie ma wojny – ale już jeżeli chodzi o polskie ekshumacje, Polaków, to wówczas jest oczywiście, że to nie ten czas, nie ta pora, że teraz nie powinniśmy się tego domagać. No to kiedy?
Zawsze dla kolejnych polskich rządów pora jest nie ta. Dla ukraińskiego rządu nigdy nie znajdzie się ta odpowiednia pora, bo oni muszą się przyznać, że dokonali straszliwej zbrodni, straszliwego ludobójstwa. Muszą zaprzeczyć całej swojej polityce historycznej, budowanej na kulcie OUN, na kulcie Bandery. Więc oni muszą się z tym zmierzyć. Jeżeli chcą faktycznie współpracy polsko-ukraińskiej, jeżeli chcą pomocy, to powinni też się odwzajemnić i powinni też przyznać przed sobą, przed historią, że taka zbrodnia miała miejsce i że nie została w żaden sposób rozliczona ani nawet upamiętniona.
Ja często przytaczam właśnie z czasów studenckich historię, kiedy rozmawiałem ze studentkami z Ukrainy. I zapytałem je wówczas: dziewczyny, czy wy wiecie o czymś takim, jak rzeź wołyńska? Tak, wiemy. A czy wiecie o czymś takim jak SS Galizien, że wasi gieroje byli w Wehrmachtcie? To nie, tego już nie wiedzieli. Ale na moje pytanie, dlaczego dopuścili się tej straszliwej zbrodni, co im tłumaczą ich rodzice, ich dziadkowie – to było krótkie “bo tak trzeba było”. Bo tak trzeba było.
To jest właśnie ich mentalność. Wtedy tak trzeba było i kto wie, czy jeżeli znów nie uznają, że tak trzeba było, bo to jest w interesie, to takie rzeczy nie będą się powtarzać. Dlatego musimy walczyć twardo, asertywnie o polski interes narodowy i przede wszystkim stawiać na Polaków, na Polskę, i przede wszystkim dbać o polski interes w pierwszej kolejności, a nie interes Ukrainy, Niemiec czy jakichkolwiek innych państw.
Rosja ponownie wyprzedza USA jako drugi największy dostawca gazu do Unii Europejskiej. W drugim kwartale 2023 roku dostawy rosyjskiego gazu wyniosły 12,73 mld m³, co stanowi około 17% importu UE. Dla porównania, USA dostarczyły 12,27 mld m³ LNG, mimo wcześniejszych wysiłków na rzecz dostaw tzw. “Freedom Gas” – mających uwolnić Europę od zależności energetycznej od Rosji.
Rosja dostarcza gaz trzema kanałami: przez LNG, TurkStream oraz tranzyt przez Ukrainę, który nadal działa mimo trwającej wojny. To pokazuje, jak głęboko zakorzeniona jest zależność Europy od rosyjskich dostaw.
Chociaż Norwegia pozostaje największym dostawcą gazu do UE, Rosja umacnia swoją pozycję, mimo prób USA promujących swoje LNG jako alternatywę. Ważnym pytaniem pozostaje, czy sytuacja zmieni się po 2024 roku, gdy Ukraina planuje zakończyć tranzyt rosyjskiego gazu przez swoje terytorium.
Rosja ponownie wyprzedza USA jako drugi największy dostawca gazu do Unii Europejskiej. W drugim kwartale 2023 roku dostawy rosyjskiego gazu wyniosły 12,73 mld m³, co stanowi około 17% importu UE. Dla porównania, USA dostarczyły 12,27 mld m³ LNG, mimo wcześniejszych wysiłków na… pic.twitter.com/6vS8OtpeSy
Joe Biden ogłosił nowy pakiet pomocy dla Ukrainy. Stało się to w zeszły czwartek przy okazji spotkania z Wołodymyrem Zełenskim. Wykorzystał to spotkanie do ogłoszenia wsparcia wojskowego dla Ukrainy o wartości przeszło 8 mld dol.
Pomoc na sumę 5,5 mld dol. to szybki ruch przed dzisiejszym końcem roku fiskalnego i oznacza przekazywanie materiałów z zapasów państwa. Zawiera dostarczenie precyzyjnych bomb szybujących o zasięgu 130 km (Joint Standoff Weapon), dalszym niż rosyjskie analogi. Ukraińcy otrzymają kolejną wyrzutnię Patriot i partię pocisków tego systemu.
Zarazem jednak media podkreśliły, że Biden nie wydał zgody na uderzania, przekazywanym uzbrojeniem, w głębi terytorium Rosji, wydaje się więc, że zasady pośredniego zaangażowania USA w wojnę nie zmienią się już do końca kadencji, o ile nie nastąpią jakieś radykalne zmiany na ukraińskich polach bitew, które mogą zmienić kalkulacje strategiczne.
ZEŁENSKI W USA
Joe Biden ogłosił nowy pakiet pomocy dla Ukrainy. Stało się to w zeszły czwartek przy okazji spotkania z Wołodymyrem Zełenskim. Wykorzystał to spotkanie do ogłoszenia wsparcia wojskowego dla Ukrainy o wartości przeszło 8 mld dol. Pomoc na sumę 5,5 mld dol. to… pic.twitter.com/HsnCbdjXyS
W ramach tego pakietu Biden polecił również rozszerzenie szkolenia ukraińskiego personelu do użycia F-16 o 18 pilotów. Kolejne 2,4 mld dol. zostanie wydane w ramach Ukraine Security Assistance Initiative, to jest programu zakupów sprzętu wojskowego wprost od prywatnych firm.
Biden zapowiedział również zwołanie w przyszłym miesiącu konferencji Grupy Kontaktowej ds. Obrony Ukrainy na szczeblu przywódców, na którym można spodziewać się presji na zachodnich partnerów na wydzielenie wsparcia dla Ukrainy.
Zełenski spotkał się także z kandydatką Partii Demokratycznej i wiceprezydent Kamalą Harris. Był to już jego siódme spotkanie z Harris w roku bieżącym.
Odwrotna jest zgoła atmosfera między Zełenskim a Trumpem. Podczas środowego przemówienia w Karolinie Północnej do zwolenników dokonał ostrej krytyki Wołodymyra Zełenskiego. „Wciąż dajemy miliardy dolarów człowiekowi, który odmawia zawarcia umowy, Zełenskiemu […] Za każdym razem, gdy przyjeżdżał do naszego kraju, wychodził z 60 miliardami dolarów” – powiedział Trump, po raz kolejny opisując ukraińskiego prezydenta jako „prawdopodobnie największego akwizytora na Ziemi”. „Co ci teraz zostało? – Trump zwrócił się z retorycznym pytaniem do prezydenta Ukrainy – Kraj jest całkowicie zniszczony”.
Były prezydent USA uznał, iż Zełenski “nie mógł zawrzeć umowy, która byłaby lepsza niż sytuacja, którą macie teraz”. Dodatkowo wypowiedziom tym towarzyszyła narracja podkreślając militarną odporność Rosji z wyrażeniem, że nie uległa ona ani Napoleonowi, ani Hitlerowi. „Co będzie jeśli [Rosjanie] wygrają?” – pytał Trump w Georgii.
Komentujące w czwartek przemówienia amerykańskie media podały nawet, że nie odbędzie się spotkanie Zełenskiego i Trumpa od dawna zapowiadane przez tego pierwszego jako okazja dla ujawnienia jego „planu pokojowego” jemu oraz Bidenowi i Harris. Media podawały, że Trump odwołał spotkanie z Zełenskim niezadowolony z jego opublikowanego w niedzielę wywiadu dla „The New Yorkera”, w którym ukraiński prezydent twierdził, że Trump tak naprawdę nie wie, jak powstrzymać wojnę, nawet „jeśli myśli, że wie, jak to zrobić”. Pytany w czwartek przez reporterów o to, czy rozejm na Ukrainie wart jest oddania przez nią części terytorium Rosji Trump odpowiedział – „Zobaczymy, co się stanie”.
Frustracja nie wykoleiła jednak planów. W czwartek Trump ogłosił jednak, że spotka się z Zełenskim, podkreślił jednak, że na jego prośbę. Spotkanie odbyło się, a na późniejszej wspólnej konferencji Trump raczej lekceważąco odnosił się do Zełenskiego.
Nie przywiązywałbym jednak zbyt dużej wagi do tej retoryki Trumpa. Podstawowym jego priorytetem jest wyborcze zwycięstwo, a to odbędzie się warunkach polaryzacji politycznej społeczeństwa. W elektoracie republikanów i niezależnych rośnie zniechęcenie do wspierania Ukrainy. Sama retoryka nie przesądza rzeczywistej polityki Trumpa po przejęciu władzy, zarazem jednak jej zmienioną linię zapowiada moim zdaniem to, że Trump po ewentualnym zwycięstwie będzie dużo mniej skłonny do kooperacji z ludźmi ze starej elity republikańskiej (jak np. Bolton), niż to było w czasie pierwszej kadencji.
DRUZGOCĄCE. PAŃSTWO W PAŃSTWIE! Wszyscy pamiętamy „Porozumienia o współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa pomiędzy Rzecząpospolitą Polską a Ukrainą” z dnia 8 lipca 2024 r. Porozumienie, w którym znajdują się zapisy dotyczące znacznego obciążenia państwa polskiego pod względem finansowym wobec Ukrainy, o czym świadczy na przykład: – część III pkt 7 Porozumienia, która stanowi, iż „w 2024 roku Polska dostarczy kolejne pakiety pomocy wojskowej znacznej wartości i będzie kontynuować udzielanie mocnego wsparcia w ciągu dekady”, – część III pkt 8 Porozumienia, zgodnie z którym „Polska będzie kontynuować pomoc wojskową dla Ukrainy tak długo, jak to będzie konieczne, nadając priorytet działaniom mającym na celu wzmocnienie zdolności bojowych Ukrainy we wszystkich dziedzinach”.
• I pomimo, iż rząd z Panem premierem Donaldem Tuskiem na czele zarzekali się, że dokument NIE JEST UMOWĄ MIĘDZYNARODOWĄ, tylko „zwykłym” porozumieniem, niewątpliwie mamy do czynienia z międzynarodowym zobowiązaniem obciążającym budżet państwa na wiele lat. Porozumienie bowiem „jest ważne przez 10 lat od daty jego podpisania”. Pamięć wyborców jest często ulotna, zatem warto przypomnieć, iż wielu polityków i ekspertów po ogłoszeniu treści Porozumienia, zwróciło uwagę, iż ów Porozumienie z dnia 8 lipca 2024 r. to nic innego jak umowa międzynarodowa i przed podpisaniem tego typy dokumentu WYMAGANA BYŁA wcześniejsza debata w polskim parlamencie oraz Ustawa, nad którą powinni byli głosować polscy posłowie. Jednak strona polska podpisała dokument „poza kontrolą” polskiego parlamentu, „obchodząc” Konstytucję.
• Aby poszukać prawdy, czy ów Porozumienie jest UMOWĄ MIĘDZYNARODOWĄ, czy nie – zwróciłem się do Pana dr hab. Ryszarda Piotrowskiego z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego o pisemną opinię na ten temat. Pytanie brzmiało: Pan premier ze swoją świtą ominął lub złamał konstytucję, łamiąc prawo, czy nie? Po kilku tygodniach otrzymałem opinię prawną, która nie pozostawia złudzeń.
❌ DRUZGOCĄCE. PAŃSTWO W PAŃSTWIE! Wszyscy pamiętamy „Porozumienia o współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa pomiędzy Rzecząpospolitą Polską a Ukrainą” z dnia 8 lipca 2024 r. Porozumienie, w którym znajdują się zapisy dotyczące znacznego obciążenia państwa polskiego pod względem…
• Podpisane Porozumienie pomiędzy Polską a Ukrainą to majstersztyk obecnej władzy, bowiem dokument jest „hybrydą”, bowiem zawiera zarówno: – postanowienia odpowiadające swoim znaczeniem treści umowy międzynarodowej (która powinna być poprzedzona Ustawą), – jak i postanowienia, które wyłącznie potwierdzają intencje lub podsumowują dotychczasowy stan stosunków między stronami.
Co to oznacza dla Polaków? Brak wcześniejszej ratyfikacji dokumentu (w tym przypadku Porozumienia z dnia 8 lipca 2024 r.) przez Sejm, który ze względu na swą treść JEST W CZĘŚCI UMOWĄ MIĘDZYNARODOWĄ, może funkcjonować w istocie jedynie jako DEKLARACJA POLITYCZNA. Oznacza to, iż z tego względu Porozumienie NIE MOŻE stanowić podstawy prawnej działań organów władzy publicznej w demokratycznym państwie prawnym. Jest jedynie przejawem tego, że obecna władza – raczej w wyniku politycznych sympatii, własnych interesów, układów i układanek z Ukrainą – ZOBOWIĄZAŁA SIĘ W IMIENU POLSKI przez 10 lat, między innymi, dostarczać kolejne pakiety pomocy wojskowej znacznej wartości Ukrainie – czyli obcemu państwu. Groźne? Groźne!
Ale władzy to nie przeszkadza. Azymut został wybrany na wschód i polski rząd wobec własnych rodaków robi „fikołek prawny”, aby uszczęśliwić… Kijów. To nie jest normalne. Ważne w tej sytuacji jest, abyśmy – MY, Polacy – pamiętali, że Porozumienie NIE MOŻE być podstawą działania organów władzy publicznej, a jeśli będzie realizowane… to na podstawie skonkretyzowanej WOLI POLITYCZNEJ, a prawomocność i skuteczność działań podejmowanych bezpośrednio na podstawie Porozumienia będzie mogła zostać w przyszłości zakwestionowana. I rozliczona! Bo przecież każda władza kiedyś odchodzi. Każda. Nawet ta specjalizująca się w demokracji walczącej.
Jeżeli wejście do UE jest dla Ukraińców tak ważne, to niech wreszcie przeproszą za Wołyń, zgodzą się na ekshumacje ofiar i przestaną czcić morderców.
Postawa polskich polityków względem Wołynia jest skandaliczna. Prezydent Andrzej Duda po raz kolejny pokazał, że przekłada interesy Ukrainy nad interesy Polski. Najpierw order dla antypolskiego Wasyla Zwarycza, a teraz twierdzenie, że każdy, kto będzie stawiał jakieś warunki Ukrainie, będzie wpisywał się w politykę Putina.
Polscy politycy nie byli w stanie nic od Ukrainy uzyskać przy okazji pomocy wojskowej, a teraz szykują się do tego, żeby nic nie uzyskać, nawet przy czysto hipotetycznym scenariuszu integracji Ukrainy z UE.
Jeżeli będąca pod ścianą Ukraina nie chce się cofnąć w sprawie Wołynia, to tym bardziej nie dostaniemy nic, gdy już do niczego nie będziemy im potrzebni. Musimy w końcu zadbać w rozmowach z Ukrainą o nasze interesy, zarówno te gospodarcze jak i historyczne.
Polscy politycy powinni dbać przede wszystkim o polskie interesy!
Jeżeli wejście do UE jest dla Ukraińców tak ważne, to niech wreszcie przeproszą za Wołyń, zgodzą się na ekshumacje ofiar i przestaną czcić morderców.
Postawa polskich polityków względem Wołynia jest skandaliczna. Prezydent Andrzej Duda po raz kolejny pokazał, że przekłada…
Powódź, klęska żywiołowa, ogromne straty, wielu Polaków w odruchu solidarności robi co może, aby pomóc potrzebującym… a w tym czasie Ukraina ustami prezydenta Zełeńskiego twierdzi, że Polacy za mało ją wspierają! Mało tego. Prezydent Ukrainy zarzucił również Polsce, że ta zajmuje się sprawą rzezi wołyńskiej z powodu polityki wewnętrznej i nie powinna do tej sprawy wracać. To jest absolutna bezczelność!
Zełenski miał kierować wobec Polski zarzuty o niewystarczające wsparcie w rozmowach akcesyjnych do Unii Europejskiej czy niewystarczające zdaniem prezydenta Ukrainy przekazywanie sprzętu. Zdaniem Zełenskiego Polska ma sprzęt, ale nie chce go przekazywać. Prezydent Ukrainy miał oczekiwać również od Warszawy decyzji o zestrzeliwaniu przez polską obronę przeciwlotniczą rosyjskich rakiet i dronów, gdy te znajdują się jeszcze w ukraińskiej przestrzeni powietrznej.
Krzysztof Bosak: Potwierdzają się niestety wszystkie nasze diagnozy, z którymi wychodziliśmy do opinii publicznej gdy nikt jeszcze ich nie chciał słuchać. Dobroć została wzięta za słabość. Polscy politycy swoją nawianą postawą rozzuchwalili Kijów, budując przekonanie że Polska robi to co musi, a nie to co może i chce. Powrót na ścieżkę asertywności i stworzenie jakiejś nowej równowagi regionalnej we wzajemnych stosunkach będzie bolesny i będzie wywoływać irytację innych aktorów na arenie międzynarodowej, którzy ułożyli już sobie scenariusze działania z Polską w roli bezpłatnego zakładu usługowego na rzecz „kolektywnego zachodu”. Tak mści się brak strategii i mylenie przywództwa z robieniem jednostronnych gestów.
Ewa Zajączkowska-Hernik w Parlamencie Europejskim.
– Polska od początku wojny pomaga Ukrainie jak żaden inny kraj na całym świecie – przyjmując uchodźców, wysyłając swój sprzęt wojskowy, wspierając Ukrainę na forum międzynarodowym. I mimo to nie możemy nawet liczyć na szacunek dla prawdy historycznej i zgody na ekshumację ofiar rzezi wołyńskiej.
Nie da się budować dobrych relacji na przemilczeniu. Trzeba powiedzieć prawdę. Rzeź wołyńska była ludobójstwem dokonanym przez Ukraińców w 1943 roku, gdy właśnie Ukraińcy w bestialski sposób zamordowali ponad 100 tys. polskich obywateli.
Dziś Zełeński zakazuje nam o tym mówić. Jest roszczeniowy, niewdzięczny i bezczelny.
Pojednanie powinno zacząć się od słowa: Przepraszam. Nie ma słowa “przepraszam”? Nie ma dalszego wsparcia. Nie ma ekshumacji? Nie ma dalszego wsparcia.
Nie wierzę w mgliste obietnice dialogu po zakończeniu wojny. My Polacy domagamy się ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej dopóki świadkowie tej tragedii jeszcze żyją.
Nie o zemstę lecz o pamięć i prawdę wołają ofiary.
This website uses cookies so that we can provide you with the best user experience possible. Cookie information is stored in your browser and performs functions such as recognising you when you return to our website and helping our team to understand which sections of the website you find most interesting and useful.
Strictly Necessary Cookies
Strictly Necessary Cookie should be enabled at all times so that we can save your preferences for cookie settings.
If you disable this cookie, we will not be able to save your preferences. This means that every time you visit this website you will need to enable or disable cookies again.
RozwińZwiń komentarze (3)