Stanisław Tyszka: Posłowie PiS, którzy zagłosowali przeciw dopuszczeniu pod obrady Sejmu uchwały Sławomira Mentzena zobowiązującej rząd do niewysyłania polskich żołnierzy na Ukrainę. Wstyd!
Sławomir Mentzen: Uśmiechnięta koalicja odrzuciła mój wniosek o głosowanie w sprawie uchwały wzywającej rząd do niewysyłania Wojska Polskiego na Ukrainę!
Dlaczego? Naprawdę chcą to zrobić zaraz po wyborach?
Na Ukrainę nie może trafić ani jeden polski żołnierz! Nie pozwolimy na to!
Najpierw niemiecki kanclerz informuje, że Polska wdroży pakt migracyjny, a teraz francuska prasa donosi, że Polska razem z Francją i Wielką Brytanią ma wysłać wojsko na Ukrainę.
Dlaczego o takich rzeczach dowiadujemy się zza granicy?
I dlaczego mamy się na to zgadzać?
Żadnego paktu migracyjnego, żadnego zielonego ładu i ani jednego polskiego żołnierza na Ukrainie!
Najpierw niemiecki kanclerz informuje, że Polska wdroży pakt migracyjny, a teraz francuska prasa donosi, że Polska razem z Francją i Wielką Brytanią ma wysłać wojsko na Ukrainę.
Dlaczego o takich rzeczach dowiadujemy się zza granicy?
Jeśli Francuzi, Brytyjczycy, Bałtowie i Szwedzi chcą wysłać żołnierzy na Ukrainę, to bardzo dobrze. Raz bądźmy mądrzejsi i puśćmy ich wszystkich przodem. Nie wchodźmy do tej wojny!
Żadnych polskich wojsk na Ukrainie!
Jeśli Francuzi, Brytyjczycy, Bałtowie i Szwedzi chcą wysłać żołnierzy na Ukrainę, to bardzo dobrze. Raz bądźmy mądrzejsi i puśćmy ich wszystkich przodem. Nie wchodźmy do tej wojny!
Sławomir Mentzen: Najpierw niemiecki kanclerz informuje, że Polska wdroży pakt migracyjny, a teraz francuska prasa donosi, że Polska razem z Francją i Wielką Brytanią ma wysłać wojsko na Ukrainę.
Dlaczego o takich rzeczach dowiadujemy się zza granicy?
I dlaczego mamy się na to zgadzać?
Żadnego paktu migracyjnego, żadnego zielonego ładu i ani jednego polskiego żołnierza na Ukrainie!
Dla wielu polityków, szczególnie strony rządzącej w PL to niewyobrażalne, że Trump zaczyna negocjacje od twardych warunków i za pomoc Ukrainie chce 50% cennych złóż!
Serio to Was dziwi? Tak właśnie zachowuje się przywódca myślący o swoim kraju, taką postawę ślubował obywatelom USA. Podobnie powinniśmy podejść do sprawy w Polsce od początku konfliktu zbrojnego na Ukrainie.
Dla wielu polityków, szczególnie strony rządzącej w PL 🇵🇱to niewyobrażalne, że Trump zaczyna negocjacje od twardych warunków i za pomoc Ukrainie chce 50% cennych złóż!
Serio to Was dziwi? Tak właśnie zachowuje się przywódca myślący o swoim kraju, taką postawę ślubował… pic.twitter.com/t7Xo6TARBH
Za tak szeroką pomoc finansową i militarną dla Ukrainy naszym obowiązkiem wręcz winno być żądanie zadośćuczynienia w postaci gospodarczej np. przy odbudowie, ale i historycznej, kwestia Wołynia powinna być położona na stole już dawno! Tymczasem okazaliśmy serca, otworzyliśmy portfele, przekazaliśmy czołgi, uzbrojenie, a nie dostrzegliśmy nawet zwykłej wdzięczności i szacunku…
Problem w Polsce z dyskusją o „przyjęciu Ukrainy do NATO” polega na tym, że więkoszość uczestników traktuje NATO jak egalitarny klub skupiony wokół wspólnych aspiracji, a nie sojusz, czyli narzędzie twardej, globalnej polityki — kształtowania stref wpływów (które oficjalnie niby nie istnieją) i następnie zarządzania nimi. To prowadzi do głębokich nieporozumień. Np. do przekonania, że Polska i inne kraje regionu została przyjęta do NATO przede wszystkim z powodu „wspólnych wartości” albo, że kontynuacja „polityki otwartych drzwi” jest moralnym obowiązkiem i wynika ze wspólnych wartości.
W rzeczywistości jest tak, że Polska oraz inne kraje Europy Środkowo-Wschodniej została przyjęta do NATO ponieważ USA i państwom zachodnim wówczas, według ówczesnej kalkulacji ich elit, to się opłacało. Z tych samych powodów nie proponują one — owe zachodnie elity — obecnie otwarcia negocjacji, a w przyszłości członkostwa w sojuszu Ukrainie. Bo według aktualnej kalkulacji ich elit nie opłaca im się tego proponować.
Problem w Polsce z dyskusją o „przyjęciu Ukrainy do NATO” polega na tym, że więkoszość uczestników traktuje NATO jak egalitarny klub skupiony wokół wspólnych aspiracji, a nie sojusz, czyli narzędzie twardej, globalnej polityki — kształtowania stref wpływów (które oficjalnie niby…
Nie jest to bynajmniej nowy element wprowadzony do polityki USA przez administrację Trumpa. Administracja Bidena miała identyczne podejście dlatego Zełeński nie mógł doprosić się choćby symbolicznych i niewiążących obietnic w tym zakresie.
W Polsce przeszło to słabo zauważone, bo „popieranie zachodnich aspiracji Ukrainy” było traktowane jako dogmat, a zakwestionowanie tego jak herezja. To wytworzyło błędne przekonanie, że wszędzie jest podobnie.
Prawie nikt w głównym nurcie nie próbował bliżej przyglądać się rzeczywistej treści wypowiedzi i decyzji kluczowych liderów państw zachodnich. Nikt nie chciał kwestionować dogmatu, którego „zgodność z polską racją stanu” również była traktowana dogmatycznie. Stąd bierze się dziś żenująca sytuacja, w której ważni politycy mówią o „zmianie stanowiska USA”, dając nieświadomie dowód swego niedoinformowania w zakresie kluczowych elementów polityki regionalnej naszego najważniejszego sojusznika.
Jak można skutecznie reprezentować własną rację stanu jeśli nie tylko nie rozumie się co robią kluczowi partnerzy, ale po prostu nie wie się tego, dopóki nie wygłoszą oni wulgarnie dosadnych deklaracji („uncle sucker”) albo nie zepsują atmosfery na zamkniętych wydarzeniach (Vance na MSC)?
To czego potrzebujmy w Polsce, żeby świadomie i podmiotowo uczestniczyć w debacie i grze międzynarodowej, to w pełni rozumieć tło decyzji które dotyczą nas i naszego regionu: co się komu opłaca, gdzie przebiegają sprzeczne wektory różnych interesów oraz — to najważniejsze — czy i w jaki sposób możemy je odchylać i równoważyć, w zgodzie z naszymi interesami.
W wyniku przeprowadzonej interwencji poselskiej, potwierdzam i informuję opinię publiczną, że polska Straż Graniczna NIE posiada systemu, który automatycznie wskazuje i weryfikuje liczby obywateli Ukrainy (pobierających co miesiąc świadczenie 800+ w Polsce), którzy de facto na co dzień mieszkają na Ukrainie i jednocześnie WYŁĄCZNIE sporadycznie (na jeden lub dwa dni w miesiącu) przyjeżdżają do Polski, aby „utrzymać” w ten sposób przyznane im świadczenia socjalne i „tymczasową ochronę” w Polsce.
❌ W wyniku przeprowadzonej interwencji poselskiej, potwierdzam i informuję opinię publiczną, że polska Straż Graniczna NIE posiada systemu, który automatycznie wskazuje i weryfikuje liczby obywateli Ukrainy (pobierających co miesiąc świadczenie 800+ w Polsce), którzy de facto na… pic.twitter.com/zDwULFTcZc
Informacje te również NIE są automatycznie przekazywane do ZUS. Czy zatem może dochodzić do nadużyć i „wyłudzeń” świadczeń socjalnych? Odpowiedź pozostawiam Polakom. Sytuacja jest skandaliczna!
Stanisław Tyszka: Ukraińska aktywistka mieszkająca w Polsce, Natalia Panczenko, powiedziała, że jeśli obywatelom Ukrainy zostaną odebrane finansowane przez Polaków świadczenia socjalne, to „na terytorium Polski zaczną się walki, podpalenia sklepów, domów i tak dalej”. Ta pani powinna być w trybie natychmiastowym deportowana!
Michał Wawer: Ukraińcy przebywający w Polsce otrzymali jeszcze w czasie rządu PiS absurdalne przywileje, które zostały utrzymane przez obecny rząd koalicji 13 grudnia. Jednym ze szczególnie kosztownych przywilejów jest objęcie Ukraińców świadczeniem 800+. W 2024 roku kosztowało ono prawie 3 MILIARDY ZŁOTYCH!
Oczywiście, 800+ to tylko jedno z wielu świadczeń, jakimi objęto Ukraińców.
👉Warto również przypomnieć, że w swoim założeniu program 800+ (dawniej 500+) to nie świadczenie socjalne, a prodemograficzne. Tym bardziej skandaliczne jest obejmowanie nim przedstawicieli obcego narodu.
Nie można akceptować dłuższego trwania takiej sytuacji, w której naród polski ponosi koszty utrzymania dwóch narodów: polskiego i ukraińskiego. Są prawa w państwie polskim, które powinny należeć się tylko i wyłącznie polskim obywatelom – do takich praw powinny należeć świadczenia socjalne.
Polski nie stać na utrzymywanie dwóch narodów!
NIE DLA PRZYWILEJÓW DLA UKRAIŃCÓW POLSKIE ŚWIADCZENIA TYLKO DLA POLAKÓW
Jak poinformowało Ministerstwo Kultury, które ma prowadzić ekshumacje ofiar ukraińskiego ludobójstw, lokalizacje dotyczące prac ekshumacyjnych nie będą jawne „z uwagi na wrażliwy charakter sprawy”.
Pociągnięta za język wiceminister Marta Cienkowska stwierdziła, że rząd nie chce ujawniać informacji na temat tego, gdzie prowadzone będą prace ekshumacyjne ze względu na obawy przed pojawieniem się na miejscu polskich mediów czy influencerów. Czemu rząd Tuska boi się kontroli społecznej? Co mają do ukrycia? Jakie naprawdę są ustalenia porozumień polsko-ukraińskich?
Rząd chce utajnić ekshumacje na Wołyniu!
Jak poinformowało Ministerstwo Kultury, które ma prowadzić ekshumacje ofiar ukraińskiego ludobójstw, lokalizacje dotyczące prac ekshumacyjnych nie będą jawne „z uwagi na wrażliwy charakter sprawy”.
Warto wskazać, że kilka ekshumacji na terenie dzisiejszej Ukrainy już miało miejsce. W 2014 roku odbyły się prace ekshumacyjne we wsi Ostrówki, gdzie UPA wymordowała 1051 Polaków. Ekshumacjami zajmowała się wówczas Fundacja Niepodległości. Wśród osób, które podjęły się tego zadania byli pracownicy Fundacji, wolontariusze, naukowcy. Strona społeczna była więc bardzo obecna, a problemów z pracami żadnych. W latach 2017-2024 IPN 9-krotnie próbował otrzymać pozwolenie na ekshumację od władz ukraińskich w łącznie 65 lokalizacjach. Ukraińcy nie zgodzili się na żadne z nich.
Miażdżąca większość Polaków nie ma wątpliwości – 800+ dla Ukraińców trzeba ograniczyć! 88% mówi DOŚĆ!
Teraz Rafał Trzaskowski udaje wielkiego obrońcę zdrowego rozsądku i budżetu państwa przed nieograniczonym rozdawaniem 800+, a to przecież PiS ręka w rękę z jego partią Platformą Obywatelską głosowali za tym, by rozdawać socjal Ukraińcom na potęgę. Jedna wielka banda hipokrytów. Jako Konfederacja mówiliśmy o tym od początku byliśmy temu przeciwni i złożyliśmy w Sejmie projekt ustawy w tej sprawie – mówimy Trzaskowskiemu i jego szefowi Tuskowi SPRAWDZAM!
Pod koniec zeszłego tygodnia ukraińskie środki masowego przekazu obiegły przecieki na temat rzekomego planu pokojowego administracji Donalda Trumpa dla Ukrainy. Media owe twierdziły, że przecieki pochodziły z ukraińskiej dyplomacji, ale one same otrzymały takie informacje również z europejskich kręgów politycznych, nie amerykańskich. Oznaczałoby to, że Trump działa całkowicie w ramach logiki koncertu mocarstw, uznając za naturalne, że najpierw ramy negocjacji przygotowują mocarstwa, a następnie dopiero można rozpocząć konsultacje z państwami słabszymi, nawet jeśli przetarg dyplomatyczny będzie dotyczył właśnie ich.
Cóż więc rzekomo wyciekło z Waszyngtonu i przez Europę doszło do Kijowa. Założenia domniemanego „planu Trumpa”, a może tylko jego współpracowników podaję za ukraińskim portalem:
– najdalej na początku lutego Donald Trump ma rozmawiać z Władimirem Putinem i Wołodymyrem Zełenskim. Właśnie w takiej kolejności. Sądząc po pogłoskach o rozmowie nowego prezydenta USA z premierem Danii Mette Frederiksen w sprawie statusu Grenlandii, Trump już w czasie rozmów telefonicznych potrafi na twardo przechodzić do konkretów;
– w okresie luty-marzec ma odbyć się trójstronne spotkanie Trumpa z Putinem i Zełenskim, ewentualnie dwa osobne spotkania z prezydentem Rosji i Ukrainy. Ich efektem miałoby być zatwierdzenie „głównych parametrów planu pokojowego”;
– ramy te będą następnie wypełniane konkretami przez rozmowy specjalnie wyznaczonych dyplomatów, ze strony Waszyngtonu byłby to najpewniej specjalny wysłannik do spraw Rosji i Ukrainy, Keith Kellogg;
– w przypadku blokowania rozmów przez Moskwę, Trump miałby zwiększać pomoc materialną dla Ukrainy;
– pełne zawieszenie broni na Ukrainie i w Rosji do 20 kwietnia;
– jeszcze przed 9 maja konferencja pokojowa z udziałem Rosji, Ukrainy, USA i ich wybranych sojuszników, Chin, przedstawicieli „Globalnego Południa”;
– po zatwierdzeniu przez konferencję porozumienie pokojowego, Ukraina odwołałaby stan wojenny, w sierpniu zorganizowała wybory nowego prezydenta Ukrainy, a w październiku wybory parlamentarne i lokalne;
– Ukraina zatwierdzi status swoje neutralności w swoim prawodawstwie. NATO oficjalnie zapisze, że nie przyjmie Ukrainy;
– Ukraina zobowiąże się do niepodejmowanie wysiłków militarnych i politycznych na rzecz odzyskania terytoriów opanowanych w toku wojny przez Moskwę, choć nie będzie musiała tego uznawać w prawno-międzynarodowej formie. Rosja utrzyma kontrolę nad wojennymi zdobyczami;
– Ukraina zostanie przyjęta do Unii Europejskiej po roku 2030. To UE będzie odpowiedzialna za odbudowę tego państwa ze zniszczeń wojennych;
– nie będzie żadnych ograniczeń ilościowych i jakościowych dla sił zbrojnych Ukrainy. Amerykanie będą nadal wspierać ich modernizację;
– część antyrosyjskich sankcji zostanie zniesiona natychmiast po zawarciu porozumienia pokojowego. Reszta w ciągu trzech lat, w zależności od wypełnienia przez Rosję parametrów porozumienia. Zniesione zostaną wszelkie ograniczenia importu rosyjskich surowców energetycznych do UE. Jednak przez pewien czas będzie on objęty specjalnym cłem nałożonym przez UE, dochód z którego ma zostać przeznaczony na odbudowę Ukrainy;
– partie opowiadające się za współpracą z Rosją, broniące statusu języka rosyjskiego, mają otrzymać pole do nieskrępowanej działalności;
– to samo dotyczy cerkwi podlegającej Patriarchatowi Moskiewskiemu. Ukraina ma zagwarantować swobodę jej działania.
W relacji jako „szczególnie problematyczny” określono kwestię kontyngentu wojskowego państw zachodnich na powojennym terytorium Ukrainy, ma być ona pozostawiona do dalszych negocjacji. Z ich relacji wynika, że administracja Trumpa wzbrania się przed angażowaniem w to sił USA. Mieliby to zadanie wziąć na swoje barki europejscy sojusznicy USA. W zeszłym roku takie propozycje były już konkretnie werbalizowane na łamach nieoficjalnego organu amerykańskiej elity bezpieczeństwa i dyplomacji „Foreign Affairs”. Wprost wymieniono, że swoich żołnierzy mieliby wysłać na Ukrainę Francja, Wielka Brytania, Niemcy oraz Polska. W mediach pojawiają się informacje na temat rozmów tych dwóch pierwszych państw. Wbrew zapewnieniom Donalda Tuska sądzę, że w tych nieoficjalnych rozmowach przewija się już Polska, dlatego apeluję do opinii publicznej, by zachowała czujność w tej sprawie.
AMERYKAŃSKI PLAN DLA UKRAINY
Pod koniec zeszłego tygodnia ukraińskie środki masowego przekazu obiegły przecieki na temat rzekomego planu pokojowego administracji Donalda Trumpa dla Ukrainy. Media owe twierdziły, że przecieki pochodziły z ukraińskiej dyplomacji, ale one same… pic.twitter.com/CE7x7Uqiye
Polska nie może się dać zaangażować w taką misję. Sami jesteśmy państwem graniczącym z Rosją i mamy zbyt duże potrzeby w stosunku do zbyt małych zasobów własnych, by angażować je na Ukrainie.
Uważam zresztą, że kontyngent państw europejskich nie zagwarantuje bezpieczeństwa i stabilności Ukrainie. Europejskie państwa NATO nie są w stanie wysłać, jak chciałby tego Wołodymyr Zełenski, 200 tys. żołnierzy. W najlepszym wypadku pewnie jedną czwartą. Za tym mikrym, jak na warunki ukraińskie kontyngentem nie będzie stać potęga nuklearna porównywalne z rosyjską, stąd stanie się on z miejsca celem agresywnego testowania przez Rosjan. Testowani byliby zwłaszcza Polacy, biorąc pod uwagę naszą niestabilność społeczno-polityczną i słabość instytucjonalno-proceduralną. Nie sądzę, że Europejczycy w tym momencie wyszliby z tych testów zwycięsko, z tarczą wiarygodności odstraszania. Bez Amerykanów nie ma na Ukrainie przeciwwagi wobec Rosji. Brak żołnierzy amerykańskich na ukraińskim polu stwarzałby dla Trumpa możliwość wycofania z wszelakich gwarancji.
Trump wzbrania się przed wysłaniem żołnierzy na Ukrainę, co stałoby zresztą w jaskrawej sprzeczności z jego obietnicami danymi elektoratowi o zakończeniu epoki mało okiełznanego interwencjonizmu militarnego na odległych teatrach, na których partykularny interes USA, nie „systemu światowego” czy „ładu opartego na zasadach”, nie jest bezpośrednio jasny.
Z tego względu uważam, że Ukraińcy będą opierać się takiemu planowi bez jasnych gwarancji dla tego co pozostanie z Ukrainy. Oczywiście Amerykanie mają na nich potężne lewary. Jednak moim zdaniem takiemu planowi opierać się będzie także Putin. Najpewniej chce on kontynuować operację wojskową aż do opanowania całości terytoriów obwodu donieckiego, chersońskiego i zaporoskiego, które przecież zostały oficjalnie anektowane przez Rosję we wrześniu 2022 r. w całości swoich granic administracyjnych.
Poza tym, jak to już pisałem, od grudnia 2021 r. wiemy, że Putinowi nie chodzi o samą Ukrainę, ale o szersze ułożenie relacji Rosja-NATO w całym regionie.
Europoseł Anna Bryłka na Komisji Handlu Międzynarodowego Parlamentu Europejskiego zadał pytanie ministrowi Handlu i rozwoju Krzysztofowi Paszykowi,
– Mam pytanie odnośnie handlu z Ukrainą. Dotychczasowa liberalizacja handlu między Ukrainą a Unią Europejską wygasa dokładnie 5 czerwca 2025 roku. Przez ostatnie prawie 3 lata opierała się na jednostronnym zniesieniu przez Unię Europejską ograniczeń taryfowych i pozataryfowych w imporcie z Ukrainy, oczywiście z korzyścią dla Ukrainy i z dużymi stratami przede wszystkim dla państw przyfrontowych, w tym dla Polski.
W obecnie obowiązującym rozporządzeniu wprowadzono pewnego rodzaju hamulce w imporcie artykułów rolno-spożywczych, ale po pierwsze dotyczyły one wybranych towarów, a po drugie były wyliczane na podstawie okresów, w których import z Ukrainy miał największy wolumen.
#INTA Wszystko wskazuje, że w relacjach między Unią a Ukrainą dojdzie do dalszej liberalizacji handlu w ramach nowej umowy o stowarzyszeniu. Dotychczasowe rozporządzenie wygasa dokładnie 5 czerwca i to za polskiej prezydencji sprawa będzie musiała zostać rozstrzygnięta. O to… pic.twitter.com/spYlByfMsD
Teraz w czasie polskiej prezydencji sprawa musi zostać rozstrzygnięta w jedną lub w drugą stronę i ja mam pytanie: Czy jest rozważany powrót do zasad wymiany handlowej między Ukrainą a Unią Europejską, oparty na umowie stowarzyszeniowej, czyli powrót do zasad sprzed wojny? Czy jednak jest bardziej realny scenariusz, który – też takie sygnały płyną z Komisji Europejskiej – że będzie to dalsza liberalizacja w ramach nowej umowy stowarzyszeniowej?
W takim razie, gdyby ten scenariusz miał być realizowany za polskiej prezydencji, proszę o informację, czy będzie tam zapisana zasad wzajemności; czy będą jakiekolwiek ograniczenia w sprawie importu towarów wrażliwych; czy Ukraina będzie mogła eksportować tylko po spełnieniu unijnych standardów produkcji żywności, zarówno w zakresie bezpieczeństwa żywności, jak i dobrostanu zwierząt?
Polacy, aby korzystać z opieki medycznej w Polsce muszą być ubezpieczeni, najczęściej odprowadzają składkę zdrowotną, a gdy nie pracują muszą zarejestrować się w Powiatowym Urzędzie Pracy – Ukraińcy od blisko 3 lat mają to za darmo – zasadniczo bez żadnych wymagań. Obecnie to blisko milion Ukraińców, a do końca 2023 r. koszty ich leczenia kosztowały nas (NFZ) ok 700 mln zł!
Tymczasem ostatni rok to ogromna zapaść systemu ochrony zdrowia w Polsce, przekładane wizyty, wyczerpane limity przyjęć, zawieszane funkcjonowanie oddziałów. Część statystyk wygląda dramatycznie, np. jeśli chodzi o pacjentów, którzy oczekują pilnie na zabieg czy konsultację lekarską, kolejka w ciągu ostatnich dwóch lat wydłużyła się o 70%!
Dlatego Konfederacja przedstawia projekt który ma zakończyć uprzywilejowanie Ukraińców w Polsce – przyznane im na nocy ustawy o pomocy Ukrainie! Co do zasady świadczenia socjalne powinny być wypłacane dla obywateli Polski – nie widzimy uzasadnienia, dla którego świadczenia takie jak np. 800+, Dobry Start 300+, aktywnie w żłobku, czy inne świadczenia socjalne były wypłacane imigrantom.
Koszty tylko 800+ dla Ukraińców to tylko w 2024 roku ok 2,8 mld zł – to więcej niż wpływy podatkowe od wszystkich Ukraińców w Polsce za lata 2022-2023, które wyniosły łącznie ok 2,5 mld złotych!
Polski nie stać na utrzymywanie drugiego narodu! Mamy rekordowy deficyt i mnóstwo własnych problemów, tymczasem na mocy ustawy, popieranej przez wszystkich poza Konfederacją, Polacy są zmuszeni utrzymywać drugi naród. Od początku byliśmy temu przeciwni i teraz naszym projektem mówimy sprawdzam deklaracjom niektórych polityków!
Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem posła Krzysztofa Mulawy i Rafała Meklera, 28 stycznia 2025 r.
Krzysztof Mulawa: – Tematem przewodnim naszej konferencji prasowej będzie ukraińska branża transportowa, która – uwaga – skarży Polskę do Unii Europejskiej. Polska branża transportowa była jedną z najsilniejszych w całej Unii Europejskiej. Działo się tak z prostej przyczyny: polscy przewoźnicy to są ludzie o mocnym charakterze, ludzi pracowici i o odpowiednich umiejętnościach. Według danych z raportu “Transport Drogowy w Polsce w 2023” roku czytamy, że polska branża transportowa, spedycyjna, logistyczna odpowiadała za 7% polskiego PKB i prawie 6,5% zatrudnienia wszystkich osób pracujących w naszym kraju. Ogromna rzesza, którą reprezentuje m.in. Rafał Mekler.
Ja reprezentuję Konfederację, ale również reprezentuję okręg siedlecko-ostrołęcki, na terenie którego mają siedziby polskie firmy transportowe, małej i średniej wielkości polskie firmy transportowe. I również w imieniu firm z tego okręgu występuję przed państwem. Nasza branża transportowa jest bardzo mocna, naprawdę bardzo mocna nadal w Europie i dzieje się tak pomimo tego, że kilka lat temu usłyszeliśmy – i niestety zostało to zainkorporowane, Polscy przewoźnicy muszą stosować się do pakietu mobilności, który w znacznym stopniu utrudnił funkcjonowanie polskich przewoźników w Unii Europejskiej, ale niestety musimy się z tym zmagać.
Domagamy się tego, najzwyczajniej, żeby wszystkie firmy, które działają na terenie Unii Europejskiej, również musiały się dopasowywać do tego pakietu mobilności. Nie tylko dzisiaj, w 2025 roku, ale również w 2024 czy w 2023, jak polscy przewoźnicy gromadzili się na pierwszych spotkaniach w powiecie łukowskim, kiedy protestowali przeciw nieuczciwej konkurencji z Ukrainy, właśnie dzisiaj nadal mamy tą ogromną rzeszę przewoźników ukraińskich, którzy nie chcą stosować się do polskiego prawa, jeżdżąc po Polsce czy jeżdżąc po Unii Europejskiej! Bardzo dobrze się stało, że zostali objęci systemem SENT, nie tylko oczywiście przewoźnicy ukraińscy, bo ten system SENT objął również przewoźników wszystkich zza naszej wschodniej granicy: z Ukrainy, z Białorusi, z Kazachstanu i z innych państw spoza Unii Europejskiej. Ale nadal niestety jest kilka elementów, które funkcjonują w stosunku do polskiego przewoźnika, jak ten pakiet mobilności, ale również nie funkcjonują dla przewoźnika ukraińskiego – i to jest wielki skandal.
Skandalem również jest to, że mamy do czynienia z wypowiedziami medialnymi, ale to nie są wypowiedzi medialne przypadkowego przedstawiciela narodu ukraińskiego, tylko przedstawiciela władz Ukrainy, wiceministra, pana Sergieja Derkacza, który na jednym z portali społecznościowych narzekał na to, że musi stosować się do prawa polskiego, że ukraiński przewoźnik musi stosować się do prawa polskiego, przekraczając granicę ukraińsko-polską. To jest skandal. Każdy, kto chce działać na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, Unii Europejskiej – czy to będzie polski przewoźnik, czy to będzie ukraiński przewoźnik – ma dopasowywać się do polskiego prawa.
Uważam, że ta wypowiedź pana Siergieja Derkacza jest nieodpowiedzialna, ale jednocześnie chyba niestety reprezentuje podejście, jakie mają ukraińscy przewoźnicy. Nie może być tak, że panu wiceministrowi nie podoba się to, że ukraińscy kierowcy będą dostawali mandaty za to, że nie przestrzegają polskiego prawa, że nie mają trójkątów ostrzegawczych czy z jakichś nie wiadomo jakich przyczyn nagle tracą dostęp do systemu GPS, na podstawie którego funkcjonuje system SENT – i w trakcie tej przerwy w dostawie GPS może następować nieuprawniony, wręcz zabroniony przewóz kabotażowy. Ja chcę powiedzieć bardzo jasno w imieniu Konfederacji, w imieniu narodu polskiego, to jest odezwa do pana wiceministra, do wszystkich przewoźników, ale również do pracowników z różnych branż, pracowników ukraińskich, że musicie stosować się do polskiego prawa. Jeżeli nie chcecie się stosować do polskiego prawa, to wam bardzo dziękujemy, granica polsko-ukraińska jest długa i jest szeroka – i przejścia graniczne otwarte są w dwie strony.
Rafał Mekler: – W ostatnich latach polską branżę transportową uderzyły trzy takie główne “plagi”. Pierwsza plaga to są regulacje, głównie unijne. Druga plaga to jest dekoniunktura, z którą się obecnie musimy zmagać. Trzecia plaga to jest napływ niekontrolowany kapitału ze wschodu. Teraz tak pokrótce nawiązując do tych trzech spraw.
Otóż coś, co Polską branżę transportową niszczy już od wielu lat, tak na dobrą sprawę, to są regulacje Unii Europejskiej. Pierwszym takim objawem był pakiet mobilności, którego implementacja do prawa polskiego pozbawiła nas w znacznym stopniu konkurencyjności, bowiem ówczesny rząd zapomniał, jak się zdaje, że operujemy na obszarze Europy; nie operujemy lokalnie tylko, musimy konkurować z przewoźnikami z różnych innych państw. A jak się okazało, pakiet mobilności, pomimo tego, że jest przepisem unijnym, pomimo tego, że – jak często słyszymy – te ukazy unijne muszą być bezwzględnie przestrzegane – okazuje się, że pakiet mobilności w różnych państwach był różnie implementowany z różnymi poziomami obciążenia, co miało znaczący wpływ na konkurencję polskich przewoźników z przewoźnikami z innych państw. Idąc dalej, nasze tutaj państwowe regulacje, czyli Polski Ład, nieustanne podnoszenie pensji minimalnej, to też nie jest bez wpływu na branżę, ponieważ generuje dodatkowe koszty, nie dając możliwości osiągania nowych przychodów.
Idąc dalej, regulacje związane z ETS. Ktoś powie: ETS przecież przewoźników nie dotyczy. No nie, drodzy Państwo, chociażby przeprawy promowe, które podrożały o kilkadziesiąt euro właśnie z powodu ETS-ów. Słyszymy o ETS 2, który zostanie wprowadzony w 2027 roku. ETS 2 to będzie narzucony odgórnie podatek na poziomie dystrybutorów paliwowych, na poziomie hurtowników paliwowych, którzy po prostu potem ten podatek najzwyczajniej w świecie scedują na nas wszystkich. Bo przecież wszyscy tankujemy swoje samochody.
Idąc dalej, KPO. Tak, proszę Państwa. KPO też dotyka transportu. Mamy jeden z kamieni milowych, który bezpośrednio transportu nie dotyka, ale, co ciekawe, warunkiem otrzymania pieniędzy z tego kamienia “młyńskiego”, jak mówimy my w Konfederacji, u szyi polskiego transportu, było powiększenie liczby dróg płatnych dla transportu drogowego, w zamian za co Unia Europejska będzie dotować kolej.
Widzimy, że mamy tutaj dwie branże. Jedna, która sobie radzi organicznie sama, bez żadnych dopłat państwowych, bez niczego – i dociążamy tą branżę po to, żeby drugą, która jest mniej konkurencyjna z racji rachitycznej struktury, z racji całego systemu – dorzucamy do tej słabszej, żeby to wyrównać. Tak to nie powinno działać, bo na końcu to wy zapłacicie więcej za towar na półce, bo dopóki nie wymyślimy teleportu, wszystko, co leży na półce, jest przywiezione ciężarówką i należy o tym pamiętać.
Także KPO, ETS, Polski Ład, Zielony Ład, pakiet mobilności, te wszystkie regulacje dotknęły przewoźników. Ostatnio sztandarowa przecież inicjatywa, która była pokłosiem tak naprawdę pakietu mobilności, czyli wymiana w pełni sprawnych tachografów na nowe, na takie, które pozwolą służbom zdalnie kontrolować ciężarówki! Już nie będzie trzeba zatrzymywać ciężarówki! Wystarczy, że służby będą jechać koło ciężarówki, sczytają dane, wyślą mandat bezpośrednio do firmy. Tyle.
Widzimy tutaj ten pęd Unii Europejskiej do tego, żeby wszystko kontrolować, żeby wszystkich trzymać za twarz, żeby w żadnej dziedzinie życia nie pozostawić miejsca na błąd.
Druga rzecz to jest dekoniunktura, która jest tak naprawdę wynikiem tej pierwszej regulacji, dlatego o regulacjach mówiłem jako pierwszych, bowiem wszystkie te kwestie związane z ekologią, z ETS-ami, one mają wpływ na opłacalność produkcji w naszym państwie. Okazuje się, że niestety nasza konkurencyjność spada, bo mamy drogi prąd, mamy drogą pracę, mamy drogi surowiec! I teraz będziemy mieć za chwilę drogi transport, co będzie skutkowało tym, że – znowu wrócę do tego, co mówiłem przed chwilą – my w Unii Europejskiej nie operujemy na poziomie państwowym, operujemy na poziomie unijnym.
W związku z czym nasza konkurencyjność liczona jest w skali unijnej, a tutaj inne państwa, niestety dla nas, wykazują się o wiele większym rozsądkiem niż nasze państwo, które absolutnie, jak widać, 7% PKB, milion ludzi zatrudnionych w transporcie ma za nic! I trzecia taka plaga, która najbardziej nas na wschodzie dotknęła, no to oczywiście wojna, zamknięcie rynku wschodniego. Mówię nie tylko nawet wschodniego w kontekście europejskim, tylko wschodniego w kontekście azjatyckim, bowiem my jako Polacy ekspandowaliśmy na rynki azjatyckie. Mongolia, Kazachstan, Uzbekistan to były kierunki, na których można było spotkać polskie ciężarówki. Dziś te wszystkie kierunki są dla nas zamknięte, drodzy Państwo. Mało tego, u nas w kraju musimy się zmagać z napływem kapitału ze wschodu.
O ile udało się już wyeliminować kapitał z Rosji i Białorusi, który przyjeżdżał do nas, zakładał firmy i już pod polską, nomen omen, banderą otwierał firmy i działał, konkurując z nami, przy czym nie stosowali się absolutnie do wymogów, do prawa polskiego, bowiem – jak mówię, tak samo jak mówiłem wcześniej – też mają to prawo za nic. Problemem nadal pozostaje, tak jak mówię, wyeliminowaliśmy białoruski i rosyjski kapitał, pozostaje kapitał ukraiński, bowiem nikt o tym nie mówi, ale przyjeżdżają do nas biznesmeni z Ukrainy, którzy przywożą ogromne ilości pieniędzy i na podstawie tego, w jaki sposób prowadzą działalność, można dojść do wniosku, że wcale nie chodzi o prowadzenie tej działalności tak, jak się ją prowadzi na zasadach wolnego rynku, gdzie zysk jest tym imperatywem działania.
Można odnieść wrażenie, że sensem działania tych firm jest po prostu zalegalizowanie tych pieniędzy. I tutaj, w tym miejscu nikt absolutnie nie chce tematu podjąć, mówimy głośno o tym tylko my w Konfederacji. Proszę Państwa, jeszcze raz, już na zakończenie. Transport jest krwiobiegiem gospodarki. Nie można pozwolić na to, żebyśmy pozbyli się 7% PKB, żeby milion osób straciło pracę. W Polsce mamy milion trzysta tysięcy ciężarówek. Każda z tych ciężarówek to jest podatek drogowy do gminy! To jest cała struktura naczyń połączonych, które zawalą się, jeżeli naprawdę czegoś nie zrobimy, jeżeli rząd nie podejmie działań, które przynajmniej na ten okres dekoniunktury pozwolą nam przetrwać, wprowadzą nas w stan “hibernacji” – w cudzysłowie oczywiście, czyli nie da nam najzwyczajniej w świecie czasu, żebyśmy mogli dotrwać do tych lepszych czasów, do tej prosperity, którą, mam nadzieję, wszyscy jak tutaj jesteśmy i wszyscy, którzy nas oglądają, na tą prosperitę macie nadzieję.
This website uses cookies so that we can provide you with the best user experience possible. Cookie information is stored in your browser and performs functions such as recognising you when you return to our website and helping our team to understand which sections of the website you find most interesting and useful.
Strictly Necessary Cookies
Strictly Necessary Cookie should be enabled at all times so that we can save your preferences for cookie settings.
If you disable this cookie, we will not be able to save your preferences. This means that every time you visit this website you will need to enable or disable cookies again.
RozwińZwiń komentarze (1)