10 ukraińskich aktów niewdzięczności i arogancji. Zapisz i podaj dalej!
Rakieta w Przewodowie: 15 listopada 2022 r. ukraińska rakieta S-300 uderzyła we wsi Przewodów, zabijając dwóch Polaków. Zełenski upierał się, że to rakieta rosyjska. Rodziny ofiar nie otrzymały odszkodowań ani przeprosin od strony Ukrainy.
Rola Polski w odbudowie Ukrainy: Polska stara się o udział w odbudowie Ukrainy po wojnie. Do zarobienia są duże pieniądze, jednak prawdopodobnie zostaniemy potraktowani jako robole od czarnej roboty. Polska dostała mglistą ofertę odbudowy Donbasu, ale ze względu na realia konfliktu nie ma co liczyć, że Donbas wróci do Ukrainy. W innych regionach Polska nie jest priorytetowym partnerem.
Wizyta Wołodymyra Zełenskiegow Warszawie 5 kwietnia 2023 r.: Zełenski odwiedził Warszawę po wizytach w innych kluczowych stolicach Europy. Tymczasem najbardziej zaangażowana we wsparcie dla Kijowa Polska była ostatnim punktem jego podróży, co wskazuje na mniejsze znaczenie w jego dyplomatycznej strategii. Dostał od nas wszystko, więc nami gardzi.
Afera zbożowa: W 2022 r. import ukraińskiego zboża do Polski spowodował protesty polskich rolników z powodu niekontrolowanemu napływowi ukraińskiego zboża do Polski. Protest popierała wtedy cała Polska widząc nagrania ze spleśniałymi ziarnami w pociągach oraz doniesienia o martwych szczurach w transportach. Media ukraińskie i część kijowskiej klasy politycznej oskarżały Polskę o blokowanie tranzytu, co nie nawet nie było prawdą.
Atak na Polskę na forum ONZ: Zełenski na sesji ONZ oskarżył Polskę o sprzyjanie Rosji w kontekście afery zbożowej, pomimo że Polska dostarczyła Ukrainie więcej czołgów niż kilka krajów razem wziętych. Wydaliśmy także fortunę na wsparcie dla imigrantów z Ukrainy.
80. rocznica Krwawej Niedzieli na Wołyniu: Zełenski całkowicie zbagatelizował okrągłą rocznicę rzezi wołyńskiej w 2023 r. W Polsce mieliśmy wielkie nadzieje, że to ten moment, kiedy Ukraina przeprasza i rozpoczyna ekshumacje ofiar. Tymczasem prezydent Ukrainy ograniczył się do wpisu na Twitterze, w którym powielał ukraińską narrację o rzekomej bratobójczej walce, podczas gdy rzeź wołyńska to była jedna z najpaskudniejszych zbrodni dokonanych w czasie II wojny światowej.
Plan zwycięstwa Wołodymyra Zełenskiego: W październiku Zełenski przedstawił plan zwycięstwa, Polska nie została zapoznana z jego tajnymi aneksami. Niektóre z nich poznała odległa i mało zainteresowana konfliktem Japonia. Tymczasem Polska została potraktowana jak popychadło.
Campus Polska: Na spotkaniu w 2024 r., ukraiński minister Kułeba porównał wysiedleńczą akcję “Wisła” do Rzezi Wołyńskiej. Zasugerował także, że Lubelszczyzna to “terytoria ukraińskie”.
Umowa z NATO, której nie było: Zełenski zarzucił Polsce brak przekazania MiG-29, pomimo rzekomego porozumienia z NATO, które w rzeczywistości nie miało miejsca.
Mgliste obietnice ekshumacji , bez upamiętnienia ofiar Wołynia: W listopadzie 2024 r. deklaracja (chyba czwarta w ostatnich latach) o ekshumacjach ofiar Rzezi Wołyńskiej została przedstawiona jako przełom, jednak w praktyce nic się nie wydarzyło.
10 ukraińskich aktów niewdzięczności i arogancji. Zapisz i podaj dalej!
1. Rakieta w Przewodowie: 15 listopada 2022 r. ukraińska rakieta S-300 uderzyła we wsi Przewodów, zabijając dwóch Polaków. Zełenski upierał się, że to rakieta rosyjska. Rodziny ofiar nie otrzymały… pic.twitter.com/HmiTtQ1ED4
Rząd PiSu pozabudżetowo zadłużał się w obcej walucie na socjal dla Ukraińców!
Chcąc ukryć część długu zaciąganego na poczet świadczeń socjalnych dla Ukraińców, rząd Mateusza Morawieckiego wymyślił równoległy budżetu Banku Gospodarstwa Krajowego. Fundusz Pomocy BGK zaciągał kredyt, aby móc wypłacać świadczenia 800+.
Co najbardziej bulwersujące, BGK zadłużało się w celu realizacji tych świadczeń w obcej walucie – w euro oraz w jenach. Tylko po to, aby potem te jeny i euro zamienić na złotówki i wypłacić socjale dla cudzoziemców! To nie tylko niegodziwe upodlenie, żebyśmy my się zadłużali na rzecz obcego narodu, to także działanie ekonomicznie szkodliwe. Fundusz BGK musiał tracić olbrzymie pieniądze na przewalutowaniach, tylko po to, aby ukryć dług!
Morawiecki to był krętacz jakich mało!
Rząd PiSu pozabudżetowo zadłużał się w obcej walucie na socjal dla Ukraińców!
Chcąc ukryć część długu zaciąganego na poczet świadczeń socjalnych dla Ukraińców, rząd Mateusza Morawieckiego wymyślił równoległy budżetu Banku Gospodarstwa Krajowego. Fundusz Pomocy BGK zaciągał… pic.twitter.com/FZS6baXp3H
Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak w komentarzu na swoim kanale na YouTube.
Polska nie powinna wysyłać swoich wojsk na Ukrainę. To nie tylko nie jest w interesie Polski, to także nie jest w interesie europejskiej części NATO, to także nie jest w interesie samej Ukrainy. Już tłumaczę dlaczego.
W ostatnich dniach do Polski przyleciał prezydent Macron. Rozmawiał z prezydentem oraz premierem Donaldem Tuskiem. Oficjalnym pretekstem do wizyty było zrelacjonowanie rozmów, do jakich doszło z prezydentem Zełeńskim i prezydentem Trumpem podczas ponownego otwarcia odremontowanej katedry Notre-Dame. Tak naprawdę media przypuszczają i my również mamy w tym zakresie podejrzenia, że prowadzono rozmowę o sformułowaniu tej misji wojskowej, która miałaby zagwarantować bezpieczeństwo czy stabilność Ukrainy po ewentualnym zawarciu pokoju.
Polska nie powinna brać udziału w takiej misji, jeżeli taka misja zostanie sformułowana, z bardzo prostego powodu. Polska w ramach wschodniej flanki NATO ma zupełnie inne i bardzo odpowiedzialne zadania. Tymi zadaniami jest przede wszystkim ochrona własnej granicy i własnego terytorium.
Polska jest jednym z niewielu, poza państwami bałtyckimi, wschodnich państw flanki NATO, które ma bezpośrednią granicę z Rosją – mam na myśli Okręg Królewiecki – oraz otwarty kryzys graniczny z państwem od Rosji zależnym. Tu chodzi oczywiście o Białoruś.
Znaczna część sił zbrojnych została zaangażowana przez ostatnie dwa lata w ochronę granicy przed konfliktem hybrydowym o charakterze migracyjnym spowodowanym przez Białoruś, przy którym współpracuje Rosja, bo część tych imigrantów trafia przez Moskwę.
To nie stało się przez przypadek. To nie powstało samoczynnie. Warto zwrócić uwagę, że nawet inne wschodnie państwa flanki NATO, wysunięte bardziej na wschód od nas, nie mają analogicznego kryzysu granicznego, mimo, że również graniczą z Białorusią. Mam tu na myśli państwa bałtyckie. Ten konflikt został wykreowany celowo i został właśnie wykreowany po to, żeby testować możliwości ochrony granic przez Polskę.
To, na czym Polska powinna się zatem skupić, to na uzupełnieniu własnych rezerw, uzupełnieniu własnego uzbrojenia, którego znaczną część, bardzo znaczną przekazała na Ukrainę, oraz na skutecznej ochronie własnej granicy i do przygotowania się do ewentualnego odparcia agresji na własne terytorium. Do tego samego zadania, tak na marginesie, powinny przygotowywać się państwa bałtyckie.
Ciężar natomiast stabilizowania Ukrainy po ewentualnym wynegocjowaniu pokoju, który na razie w ogóle jeszcze nie wiemy, czy nastąpi, ale jeżeli nastąpi, jeżeli będzie mandat dany przez jakąś grupę państw czy przez ONZ do tego, żeby wprowadzić siły pokojowe na Ukrainę, to ten ciężar powinny wziąć państwa, które są od Rosji oddalone, nie mają bezpośredniego ryzyka otwarcia konfliktu granicznego z Rosją.
Jest jeszcze jeden istotny argument, a mianowicie ultimatum Ławrowa i polityka Putina, żądania Putina wyrażone jeszcze na długo przed wybuchem pełnoskalowej wojny, napaści rosyjskiej na Ukrainę. A mianowicie próba podzielenia państw NATO na dwa koszyki. Nie powinniśmy ułatwiać w żaden sposób Rosji dzielenia państw NATO na dwa koszyki. Ekspediowanie polskich żołnierzy na Ukrainę wystawiałoby ich na pewien cel. Na cel ewentualnych ataków czy prowokacji rosyjskich i testowania reakcji naszych sojuszników na tak selektywnie wymierzone ataki czy prowokacje. Także z tego powodu nie powinniśmy tego robić, aby NATO nie zostało poddane egzaminowi, którego mogłoby nie zdać, a mianowicie egzaminowi solidarności z ewentualnych selektywnych prowokacji czy ataków wyprowadzanych na żołnierzy wschodniej flanki NATO.
Więc ten postulat, o którym mówię, jeszcze raz to podkreślę, on nie tylko jest w interesie Polski, tak żeby Polska nie wplątała się w wojnę, w której dotychczas nie uczestniczy i tak absolutnie powinno pozostać – wsparcie dla Ukrainy jest zupełnie czym innym niż uczestniczenie w wojnie. Wysłanie swoich żołnierzy w rejon trwającego konfliktu zbrojnego jest deklaracją gotowości do użycia tych sił militarnych.
Polska w tej chwili, cokolwiek by politycy nie mówili, nie jest gotowa do wejścia w trwającą wojnę! Koniec kropka. Polska nie jest do tego gotowa. Być może do tego gotowi są Amerykanie, być może do tego gotowi są Francuzi, być może gotowi są Brytyjczycy, być może gotowi są Niemcy, chociaż szczerze wątpię, natomiast Polska do tego gotowa nie jest. Silne państwa, oddalone od Rosji, będące w NATO i mające ambicje uczestniczyć w międzynarodowej grze i kreowaniu stabilizacji w obszarze postsowieckim, w obszarze Ukrainy, mogą i być może, jeżeli warunki pokoju zostaną wynegocjowane, powinny wysłać siły pokojowe po to, żeby te warunki pokoju przypilnować. Polska do tych państw nie należy.
Mamy granicę z Rosją, mamy otwarty kryzys graniczny, mamy dużą część sił zbrojnych zaangażowaną w stabilizację własnej granicy, mamy niezrealizowane w wyniku tego plany szkoleniowe, mamy niekompletne rezerwy, mamy niekompletne uzbrojenie, mamy niekompletną absolutnie obronę przeciwlotniczą. Jesteśmy w zasięgu rażenia środków bojowych rosyjskich, w związku z czym powinniśmy prowadzić politykę ostrożną, roztropną.
Nie powinniśmy ulegać pokusie uczestniczenia w globalnych wydarzeniach. Pokusie, która może podsycać jakoś naszą dumę, że będziemy tutaj uczestnikami wielkich historycznych wydarzeń, natomiast to jest tylko pokusa. Państwa zachodnie być może chciałyby po prostu Polskę w ten sposób użyć, żeby nie angażować swoich sił, swoich żołnierzy.
Natomiast prawda jest taka, że jeżeli państwa zachodnie chcą wziąć na serio udział w grze o Ukrainę, o to, w której strefie wpływów Ukraina będzie, jaki tam będzie rząd, jaka będzie jej granica, jaki tam będzie pokój, to muszą państwa zachodnie, w szczególności Amerykanie, zaangażować swoje siły i środki.
Tutaj trzeba to powtórzyć państwom zachodnim, największym i najsilniejszym: nie ma darmowego lunchu! Jeżeli chcecie, żeby Ukraina była w zachodniej strefie wpływów, a nie w rosyjskiej, musicie zaangażować swoje siły i środki. Nie zrobicie tego rękami Polaków i państw bałtyckich. Nie zrobicie tego wyłącznie rękami Ukraińców. Jeżeli się powiedziało A, to znaczy zainwestowało w Ukrainę politycznie, militarnie, finansowo, wywiadowczo, trzeba umieć powiedzieć B, to znaczy wynegocjować warunki pokoju i następnie ten pokój zabezpieczyć.
Jeżeli się Ukrainę rozbroiło z broni atomowej wiele lat temu i dało jej gwarancję bezpieczeństwa, trzeba umieć powiedzieć B, to znaczy wziąć odpowiedzialność za to, co się zrobiło. Tego nie zrobią za was Polacy. I to dokładnie powinien powiedzieć premier Tusk i prezydent Andrzej Duda podczas wszelkiego rodzaju rozmów międzynarodowych.
Wystawienie na plan pierwszy Polaków może tylko skomplikować tę sytuację, podnieść poziom komplikacji tego kryzysu, tej wojny na nowy poziom, którego na razie nie mamy i oglądać nie chcemy. NIE dla wysyłania polskich żołnierzy na Ukrainę. NIE dla wciągania Polski do wojny!
Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem wicemarszałka Sejmu Krzysztofa Bosaka i posła Grzegorza Płaczka, 12 grudnia 2024 r.
Krzysztof Bosak: – Macron będzie prowadził nieoficjalne rozmowy o wejściu wojsk państw zachodnich na Ukrainę. Konfederacja pragnie przedstawić swój punkt widzenia na tę kwestię, który jest jasny i sprowadza się do oceny, iż nie jest w interesie państwa polskiego, ale nie jest także w interesie europejskich sojuszników NATO, aby Polska wysyłała swoje wojska na Ukrainę!
Jest wiele przyczyn, dla których uważamy, że to nie powinno się wydarzyć. Uważamy, że państwo polskie powinno artykułować swoje rozumienie racji stanu i sytuacji międzynarodowej wprost. Uważamy, że należy również ostrzegać opinię publiczną przed błędnymi argumentacjami, przed błędnym punktem widzenia, który wmanewrowałby nas w wojskową obecność na Ukrainie.
Jesteśmy temu przeciwni, ponieważ jako państwo zafrontowe, przyfrontowe, a niektórzy nawet uważają, że frontowe NATO, my mamy granicę z Rosją i z Białorusią, która obecnie jest bardzo blisko z Rosją połączona. My na tej granicy mamy kryzys. Jest to kryzys wywołany intencjonalnie. I głównym zadaniem Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej, również w ramach NATO, jest w tej chwili zażegnanie tego kryzysu, ochrona naszego własnego terytorium, niepodnoszenie ryzyka konfrontacji zbrojnej polskich sił zbrojnych, żołnierzy w polskich mundurach z orzełkiem na godle, na herbie, tylko ochrona naszego terytorium, uzupełnienie naszych zdolności zbrojnych, naszych zdolności obronnych i uzupełnienie rezerw.
W tej chwili duża część naszych sił zbrojnych jest związana kryzysem na granicy z Białorusią.Mamy niekompletne rezerwy. W wyniku akcji przekazywania uzbrojenia na Ukrainę mamy głęboko niekompletne uzbrojenie. Polska nie jest w tej chwili w pełni gotowa do obrony własnego terytorium przed konwencjonalnym atakiem. Polska nie jest w pełni gotowa nawet do obrony przed konfliktem hybrydowym, czego świadectwem jest ekstensywne korzystanie z jednostek odciągniętych od zwykłego cyklu szkoleniowego w celu zabezpieczenia granicy z powodu kryzysu kadrowego w służbach cywilnych, w szczególności w Straży Granicznej.
Polska musi jako państwo frontowe NATO skupić się na uzupełnieniu swoich własnych możliwości obronnych i zapewnieniu bezpieczeństwa wschodniej flance NATO.
Warto zwrócić uwagę na fakt, że wysunięte jeszcze bardziej na wschód państwa bałtyckie nie mają analogicznego konfliktu hybrydowego na swoich granicach. Jest to jasna wskazówka, że Rosja z Białorusią wytypowały Polskę jako państwo, z którym intencjonalnie spowodowały konflikt graniczny trwający już ponad dwa lata. W tej sytuacji byłoby niezwykle nieroztropne wystawiać polskich żołnierzy, polskie uzbrojenie na terytorium Ukrainy, na terytorium ogarnięte wojną, jako potencjalny cel dla rosyjskiego agresora, umożliwiający zaatakowanie poza terytorium NATO.
Jeszcze raz to podkreślę, wysłanie polskich żołnierzy na Ukrainę jest niekorzystne nie tylko dla państwa polskiego, jest niekorzystne także dla sojuszu NATO i dla europejskiej części tego sojuszu. Dlatego, że według kalkulacji strategicznej rosyjskiej koszt zaatakowania polskich żołnierzy mógłby być niższy niż zaatakowania innych żołnierzy państw zachodnich, a więc mogłaby to być zachęta. Tej zachęty musimy unikać.
Musimy pamiętać o ultimatum Ławrowa, o ultimatum Putina z 2021 roku, dzielącym sojuszników NATOwskich na dwa koszyki: starych i nowych. Ultimatum dotyczyło nowych sojuszników, którzy mają być inaczej uzbrojeni, mają odbywać inaczej ćwiczenia, mają być tutaj inaczej rozmieszczone wojska. Nie powinniśmy tworzyć warunków umożliwiających przetestowanie nastawienia reszty sojuszników do ewentualnej agresji wobec żołnierzy polskich.
Uważamy, że Polska niesie największy ciężar w relacji do swojego PKB pomocy uchodźcom ukraińskim, największy ciężar pomocy logistycznej w zaopatrywaniu Ukrainy tak obronnym, cywilnym, energetycznym, jak i w każdym innym wymiarze. Jeżeli na Ukrainie zostanie zawarty pokój, czego chcemy, żeby ten pokój nastąpił – oczywiście na dobrych warunkach – to Polska będzie nadal korytarzem logistycznym dla wspierania czy to odbudowy Ukrainy, czy działania tam sił zbrojnych pokojowych.
Warunki w tej chwili kompletnie nie są znane ani pokoju, ani ewentualnej obecności sił pokojowych czy gwarantujących rozejm na Ukrainie. Uważamy, że główny ciężar odpowiedzialności za sytuację na Ukrainie ponoszą przede wszystkim Amerykanie, w mniejszym stopniu najważniejsze państwa europejskie Unii Europejskiej i NATO, takie jak Niemcy, takie jak Francja, takie jak Wielka Brytania także. Te państwa powinny wziąć na siebie ciężar przywództwa, jeżeli chodzi o ewentualne siły pokojowe, które muszą uzyskać należyty mandat do swojej obecności na Ukrainie, a wpierw muszą zostać wynegocjowane odpowiednie warunki pokoju.
Ten pokój nie będzie wymuszany siłą przez zachodnich sojuszników, ponieważ nikt nie kwapi się do militarnej walki za integralność państwa ukraińskiego, to widać bardzo wyraźnie po dwóch latach tej wojny. Polska nie powinna pchać palców między drzwi, a wysłanie polskich żołnierzy na Ukrainę byłoby dokładnie tym. Będziemy poddawani różnego rodzaju szantażom o solidarności europejskiej, o solidarności NATO.
Trzeba to podkreślić wyraźnie: sytuacja na Ukrainie nie jest przedmiotem żadnych traktatów stanowiących Unię Europejską ani Sojusz Północnoatlantycki. Trzeba też podkreślić, że Polska nie tylko nie ma zobowiązań wobec Ukrainy, ale również te zobowiązania, które moglibyśmy sądzić, że Ukraina powinna wykonać wobec nas, nie są wykonywane pomimo dwóch lat bardzo intensywnej pomocy powyżej polskich możliwości.
Taka jest nasza ocena sytuacji. To nie jest ocena nieznana. Podobne oceny formułują przedstawiciele środowiska eksperckiego czy przedstawiciele najwyższej kadry dowódczej Sił Zbrojnych, jak na przykład były wiceszef Sztabu Generalnego generał Leon Komornicki, ale też wielu innych.
Wiele osób ostrzega, że ewentualne zaproszenie ze strony prezydenta Macrona do wspólnego udziału w takich siłach pokojowych może być po prostu dla państwa polskiego i dla Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej pułapką. My możemy być poddawani takiej pokusie, żebyśmy prowadzili politykę quasi-imperialną, do której, podkreślam jeszcze raz, przygotowani nie jesteśmy.
Swoje wojska poza własne terytorium mogą ekspediować w sytuację konfliktu te państwa, które są gotowe do obrony własnego terytorium, mają rezerwy, mają zaopatrzone siły zbrojne, mają kontrolę pełną nad wszystkimi swoimi granicami i mogą wysłać to, czego im zbywa. Polsce obecnie, jeżeli chodzi o zdolności obronne, niczego nie zbywa.
Przeciwnie, mamy niewyposażoną marynarkę wojenną, mając wspólne morze z Rosjanami między innymi, mamy niekompletną, w trakcie budowy, obronę przeciwlotniczą, mamy niewdrożone statki powietrzne, mamy niewdrożone nowe czołgi. Mamy zamówione, niedostarczone nowe wozy bojowe piechoty. Mamy braki, jeżeli chodzi o wyposażenie indywidualne żołnierzy. To wszystko trzeba uzupełnić, zanim będziemy myśleć o wysyłaniu polskich sił na jakąkolwiek zagraniczną misję. Także tu potrzeba roztropności, tu potrzeba ostrożności.
Życzymy jak najlepiej Ukrainie, oby warunki wynegocjowane tam pokoju były korzystne i dla Europy, i dla NATO, i dla Ukrainy. Czy to się stanie? Zobaczymy. To jest wielka gra pomiędzy siłami międzynarodowymi.
Natomiast Polska powinna zadbać w tej chwili o swoje interesy. Już przez ostatnie dwa lata wsparliśmy Ukrainę w naprawdę bardzo, bardzo dużym stopniu jako państwo polskie, jako społeczeństwo i w tej chwili musimy się skupić na redukowaniu ryzyk. Zwracam na to uwagę, iż szczególnym sygnałem, że nie powinniśmy wysyłać wojsk polskich na Ukrainę, będzie nieobecność w tych wojskach pokojowych żołnierzy amerykańskich. To byłby szczególny sygnał, a prawdopodobnie taka będzie narracja ze strony Białego Domu, szczególnie po przejęciu władzy przez prezydenta Trumpa, który, jak wiemy, głosi politykę “America First” i nieangażowanie się w nie swoje sprawy – i postrzega tę wojnę jako nie swoją sprawę, w odróżnieniu od administracji prezydenta Bidena.
Więc my też musimy przewidywać, co może nastąpić w drugim, trzecim, czwartym kroku. Wysłanie polskich żołnierzy na Ukrainę może być stworzeniem żywych tarcz dla Rosjan do różnego rodzaju prowokacji, a Amerykanie mogą uznawać to za – z ich perspektywy – niezobowiązujące zaangażowanie dobrowolne europejskich sojuszników, niełączące się z lojalnością sojuszniczą i obowiązkiem wspólnej obrony tych żołnierzy.
To nie jest sytuacja jakkolwiek korzystna dla państwa polskiego. Polska, w odróżnieniu od Rosji, nie ma gospodarki przestawionej w tryb gospodarki wojennej. Nie prowadzi imperialnej polityki. Nie jest przygotowana do prowadzenia żadnej wojny u swoich granic i nie chce prowadzić żadnej wojny u swoich granic. Skoro tak, to nie należy wysyłać polskich wojsk na Ukrainę i nie należy ulegać pokusom, które w tej chwili inne państwa europejskie wobec Polski będą formować, pokusy i szantaże.
Ambasador RP na Ukrainie Piotr Łukasiewicz powiedział, że ekshumacje pomordowanych w Rzezi Wołyńskiej Polaków będą odbywać się na warunkach… ukraińskich! Strona polska ma być obecna jedynie jako obserwatorzy. Co więcej, nie przewiduje się upamiętnienia ofiar, a jedynie ich pochówek. Zdaniem polskiego dyplomaty to coś, co jest – uwaga – progresem w relacjach polsko-ukraińskich.
Takie “ustępstwa” strony ukraińskiej to kpina z Polski i Polaków, a zwłaszcza z tych, którzy od około 80 lat leżą w bezimiennych mogiłach. Polska, która nieustannie niesie pomoc Ukrainie w wojnie z Rosją nie uzyskała do tej pory nawet zgody na właściwe zajęcie się tematem ekshumacji i upamiętnienia ofiar rzezi wołyńskiej. To skutek fatalnej polityki najpierw rządu PiS, a obecnie koalicji Tuska wobec Ukrainy i arogancji tamtejszej klasy politycznej.
Polska nie powinna zgodzić się na oderwanie ekshumacji od upamiętnienia ofiar i na brak czynnego udziału strony polskiej w pracach!
Wydaliśmy miliony dla studentów z Ukrainy, a nikt o tym nie mówi. Niedoszacowana pomoc!
Niemal 50 mln zł wydało państwo polskie na „pomoc” dla studentów z Ukrainy w latach 2021-2023. Przed miesiącem pojawił się raport na temat wsparcia, jakie przekazaliśmy Ukrainie jako Polska. Jak się okazuje, dane te były niedoszacowane. Przykładem świadczeń nieujętych w raporcie Kancelarii Prezydenta RP jest właśnie wsparcie stypendialne.
Studenci z Ukrainy otrzymali w ramach wsparcia bezpośredniego 422 939,30 zł (w 2021 roku 16 681 789,50 zł (w 2022 roku) oraz 4 535 591,5 zł (w 2023 roku). Dane za rok bieżący są jeszcze nieznane.
Ponadto należy wskazać jeszcze na program „Solidarni z Ukrainą” Narodowej Agencji Wymiany Akademickiej. Na stypendia i granty dla studentów, doktorantów i pracowników akademickich ze wschodu wydaliśmy 25,7 mln zł.
Wydaliśmy miliony dla studentów z Ukrainy, a nikt o tym nie mówi. Niedoszacowana pomoc!
Niemal 50 mln zł wydało państwo polskie na „pomoc” dla studentów z Ukrainy w latach 2021-2023. Przed miesiącem pojawił się raport na temat wsparcia, jakie przekazaliśmy Ukrainie jako Polska.… pic.twitter.com/TZ5SDNfXqu
Nasz naród oddał Ukrainie i Ukraińcom największą część swojego portfela. Pomimo tego nasz wschodni sąsiad wciąż pozostaje niewdzięczny, a nasze relacje z narodem ukraińskim wciąż się pogarszają. Z danych raportu „Polska i Polacy oczami Ukraińców 2024” wynika, że tylko 41% Ukraińców ma dobrą opinię o Polakach. Tymczasem w 2022 roku było to 83%.
Polska osiągnęła już swoje cele geostrategiczne. Rosja została odparta, a na froncie trwa rodzaj wojny pozycyjnej. Jakiekolwiek dalsze finansowanie pomocy społecznej dla Ukraińców od początku budziło kontrowersje. Dziś nie ma nawet pół argumentu za tym, aby Polacy mieli utrzymywać dwa narody.
W związku z ostatnią wypowiedzią ambasadora RP na Ukrainie Pana Piotra Łukasiewicza, iż ekshumacje pomordowanych Polaków na Wołyniu będą przebiegać w oparciu o „warunki ukraińskie”, co oznacza, iż strona polska będzie mogła wyłącznie PRZYJĄĆ ROLĘ OBSERWATORA, a Ukraina NIE przewiduje szczególnego upamiętnienia wymordowanych Polaków na Wołyniu, zwracam się z pilnym zapytaniem (W TRYBIE INTERWENCJI POSELSKIEJ) do ministra Pana Radosława Sikorskiego [który zablokował mnie swoją drogą na platformie X]:
➡️ czy polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych akceptuje i oficjalnie potwierdza niniejsze warunki/stanowisko strony ukraińskiej w kwestii wołyńskiej? Jaka została udzielona w ostatnich dniach odpowiedź polskiego MSZ Ukrainie (proszę o przesłanie kopii korespondencji ze stroną ukraińską)? Proszę również ministra o wskazanie, czy polski resort wniósł oficjalny sprzeciw przeciwko „takim warunkom/zasadom” stawianym przez stronę ukraińską (kiedy i w jaki sposób) oraz czy o sytuacji oraz stanowisku strony ukraińskiej został poinformowany premier RP – szef KPRM Pan Donald Tusk (w jaki sposób)? Jakie kroki w tej ogromnie ważnej dla wielu Polaków kwestii zamierza pilnie podjąć MSZ?
Pytam, bo jako POLSKI poseł Konfederacji, rozumiem, że… rząd w Warszawie nie daje przyzwolenia na dalsze obrażanie Polaków przez stronę ukraińską?
Żądamy godności i pamięci dla Ofiar Rzezi Wołyńskiej!
Ekshumacje pomordowanych Polaków na Wołyniu mają odbywać się na warunkach ukraińskich, bez zapewnienia pełnego upamiętnienia ofiar – tylko z udziałem polskich obserwatorów. To absolutnie niedopuszczalne!
Polska powinna domagać się nie tylko ekshumacji, ale również godnego uhonorowania pamięci tych, którzy zostali bestialsko zamordowani. Historia nie może być zamiatana pod dywan, a prawda o Wołyniu musi być w pełni ujawniona i upamiętniona!
Prawda i pamięć są fundamentem naszej tożsamości narodowej. Nie pozwolimy na ignorowanie tragedii setek tysięcy Polaków!
Żądamy godności i pamięci dla Ofiar Rzezi Wołyńskiej!
Ekshumacje pomordowanych Polaków na Wołyniu mają odbywać się na warunkach ukraińskich, bez zapewnienia pełnego upamiętnienia ofiar – tylko z udziałem polskich obserwatorów. To absolutnie niedopuszczalne!
Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem posłów Włodzimierza Skalika i Krzysztofa Szymańskiego, 27 listopada 2024 r.
Zadrą w relacjach polsko-ukraińskich jest stosunek Ukrainy do trudnej historii. Niestety, polityka historyczna i tożsamościowa Ukrainy zakłada państwowy kult działaczy, jak i samych organizacji OUN i UPA. Organizacje te odpowiedzialne są za antypolską działalność, której najczarniejszym przejawem było ludobójstwo popełnione na Kresach południowo-wschodnich na Polakach, a którego kulminacją była Krwawa Niedziela na Wołyniu w lipcu 1943 roku. Ukraina do tej pory utrudniała nawet przeprowadzenie ekshumacji ofiar zbrodni. Ukraińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zadeklarowało jednak, o czym poinformował Radosław Sikorski, że „nie ma żadnych przeszkód do prowadzenia przez polskie instytucje państwowe i podmioty prywatne we współpracy z właściwymi instytucjami ukraińskimi prac poszukiwawczych i ekshumacyjnych na terytorium Ukrainy, zgodnie z ustawodawstwem ukraińskim i deklaruje gotowość do pozytywnego rozpatrywania wniosków w tych sprawach”. Komentarza w tej sprawie udzieliła Konfederacja. Na konferencji prasowej w Sejmie obecni byli posłowie Włodzimierz Skalik i Krzysztof Szymański.
Włodzimierz Skalik wyraził sceptycyzm Konfederacji wobec polsko-ukraińskiego oświadczenia. „Jesteśmy sceptykami, co do poważnego traktowania tego oświadczenia. […] Traktujemy to oświadczenie jako akcję propagandową u progu kampanii prezydenckiej” – mówił poseł.
Jak zauważył Skalik, minister spraw zagranicznych Ukrainy Andrij Sybih „wspiera banderyzm, kultywuje pamięć ludobójców Polaków”, wobec czego jego oświadczenie nie budzi zaufania.
Polityk Konfederacji podkreślił, że w oświadczeniu jest mowa o działaniach w zgodzie z ustawodawstwem Ukrainy. Problemem w tym, że na Ukrainie wciąż obowiązuje wprowadzony w 2017 roku zakaz poszukiwań i ekshumacji szczątków polskich ofiar wprowadzony przez ukraiński IPN.
„Zamiast propagandy oczekujemy konkretów. Takim konkretem mogłyby być plany realizacji konkretnych działań, konkretny harmonogram i faktyczne rozpoczęcie prac” – mówił poseł Skalik.
Poseł Krzysztof Szymański zwrócił uwagę na doniosłą rolę szacunku i godnego pochówku zmarłych w naszej cywilizacji. „Tymczasem przez lata mamy do czynienia z pewnym omamianiem, łudzeniem opinii publicznej, zarówno przez polityków polskich, jak i przede wszystkim przez stronę ukraińską. Przez tyle lat słyszeliśmy najróżniejsze albo odpowiedzi wymijające albo pewne zapowiedzi, pewne obietnice, ale takie, które zawsze były albo bez pokrycia albo zawierały jakąś gwiazdkę, jakieś warunki dodatkowe” – mówił poseł Konfederacji.
Poseł Krzysztof Szymański przypomniał, że ukraiński minister Andrij Sybih stwierdził, że „każda rodzina ma prawo do uhonorowania pamięci swoich przodków”, po czym jednak wnioski pani Karoliny Romanowskiej o ekshumację 18 członków jej rodziny zostały odrzucone. Ukraińcy deklarują otwarcie, ale w praktyce stawiają bariery administracyjne tłumaczone „koniecznością przestrzegania prawa ukraińskiego, zachowania historycznej dokładności i chęcią uniknięcia politycznych napięć”.
Konfederacja domaga się, aby to polscy specjaliści z IPN obeznani z pracami ekshumacyjnymi przewodzili pracom ekshumacyjnym na Ukrainie. „To jedyny gwarant, że nie zostanie tam nic ukryte, że wszystkie, nawet najbardziej brutalne mordy wyjdą na wierzch” – mówił Szymański.
Konfederacja domaga się informacji od ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego w sprawie szczegółowych ustaleń w sprawie poszukiwań i ekshumacji polskich ofiar ludobójstwa na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Ugrupowanie domaga się od strony ukraińskiej konkretów i realnej zgody na ekshumacje.
Przełomowe badania społeczne Gallup na Ukrainie. Już 52% Ukraińców oczekuje od rządu ustępstw terytorialnych w zamian za pokój z Rosją.
Wojna zawsze jest straszna, a poparcie dla niej spada z każdym dniem. Nie inaczej jest w przypadku Ukraińców, jednak dziś poparcie dla rozmów pokojowych przekroczyło istotną barierę. Dalszej walki „aż do zwycięstwa” oczekuje tylko 38% ukraińskiego społeczeństwa. Co znamienne i zrozumiałe, najbardziej przeciwni wojnie są mieszkańcy terenów wschodnich, przyfrontowych. Największe poparcie dla kontynuacji zmagań wojennych panuje wśród mieszkańców najlepiej chronionego miasta w kraju – Kijowa.
Nawet wśród mniejszości, która chce walczyć dalej, zmienia się definicja zwycięstwa. Dwa lata temu dla niemal wszystkich zwycięstwo oznaczało odzyskanie Krymu i Donbasu, dziś uważa tak 82% osób popierających kontynuację wojny.
Ukraińcy mają dość wojny – chcą pokoju z Rosją.
Przełomowe badania społeczne Gallup na Ukrainie. Już 52% Ukraińców oczekuje od rządu ustępstw terytorialnych w zamian za pokój z Rosją.
Wojna zawsze jest straszna, a poparcie dla niej spada z każdym dniem. Nie inaczej jest w… pic.twitter.com/SGD68AJvjt
Ukraina poniosła wielkie straty, nie tylko terytorialne, ale i demograficzne, infrastrukturalne, finansowe i społeczne. Rosja również, jednak przez tradycyjnie zamordystyczny charakter tego kraju oraz potencjał ludnościowy i surowcowy jest to u nich mniej odczuwalne. Niestety historia nam pokazywała, że nawet zdobycie Moskwy nie musi oznaczać zwycięstwa nad Rosją.
Zmiana nastawienia ukraińskiego społeczeństwa oraz zmiana administracji w Białym Domu może oznaczać wygaszanie konfliktu za naszą wschodnią granicą. Udało się utrzymać niepodległy byt państwa ukraińskiego oraz zachwiać pozycję Rosji na arenie światowej.
To dobre wieści zarówno dla Ukraińców, jak i dla nas. Oni mogą zająć się odbudową kraju, a my przestać finansować przerośnięte socjale dla ich obywateli oraz skupić się na własnych potrzebach obronnych.
Michał Urbaniak: Od początku wojny rosyjsko-ukraińskiej Polska dostarcza Ukrainie ogromną pomoc – organizując opiekę dla ukraińskich uchodźców, ambasadorując sprawie ukraińskiej na arenie międzynarodowej czy zapewniając wsparcie sprzętowe ukraińskim siłom zbrojnym.
■ Według szacunków Polska poniosła największe relatywne koszty pomocy Ukrainie spośród wszystkich państw ją wspierających. Przeznaczyliśmy jako kraj na ten cel prawie 5% PKB.
■ Udzielona pomoc była zdecydowanie ponad nasze siły – Wojsko Polskie zostało częściowo rozbrojone, a budżet wydrenowany na opiekę socjalną dla uchodźców. W zamian… Ukraińcy wyciągają ręce i wołają „więcej”! Taką postawę zaprezentował w niedawnym wywiadzie prezydent Wołodymyr Zełenski, który oskarżył Polaków o… zbyt niskie zaangażowanie w pomoc.
■ Polska pomoc była bezinteresowna i nic za nią nie zostało załatwione (choćby ustępstwa w polityce historycznej). Ta fatalna polityka rządzących sprawiła, że Ukraińcy traktują Polskę jak dojną krowę czy kurę znoszącą złote jajka.
■ Najwyższy czas zakończyć ośmieszanie naszego państwa na arenie międzynarodowej. Najwyższy czas wystawić Ukrainie rachunek za otrzymaną pomoc.
KLAMSTWEM JEST, że ukraińskie dzieci MUSZĄ od 01.09.2024 r. chodzić do polskiej szkoły i mieszkać w Polsce, aby móc uzyskać comiesięczne świadczenie 800+. Informacja ta rozeszła się szeroko w mediach, ale problem polega na tym, że jest… NIEPRAWDZIWA.
A przecież informowała o tym opinię publiczną sama Pani minister edukacji Barbara Nowacka – chociażby w wywiadzie dla Polsat News z sierpnia 2024 roku, informując Polaków, że… „nie ma możliwości, żeby dziecko ukraińskie otrzymywało świadczenie, nie chodząc do szkoły.”
■ Otóż… prawda jest zupełnie inna. Świadczenie 800+ nadal i nieprzerwanie jest wypłacane rodzicom ukraińskich dzieci NAWET WTEDY, gdy NIE uczą się w polskim systemie i nie mieszkają w Polsce (bowiem tej kwestii polskie państwo skutecznie nie kontroluje)! A jeśli ktoś chce nadal manipulować opinią publiczną – odsyłam do pisma z ZUS, które otrzymałem w odpowiedzi na moją interwencję poselską.
Odsyłam także do przemilczanego Art. 17 Ustawy z dnia 15 maja 2024 r. o zmianie ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa, który wskazuje, że przepisy „mają zastosowanie po raz pierwszy przy ustalaniu prawa do świadczenia wychowawczego na okres rozpoczynający się dnia 1 czerwca 2025 r. W sprawach dotyczących świadczenia wychowawczego za okresy, które rozpoczęły się przed dniem 1 czerwca 2025 r. stosuje się przepisy dotychczasowe.”
■ OZNACZA TO, ŻE POLSKA NADAL WYPŁACA 800+ UKRAIŃSKIM UCZNIOM bez względu na to, czy mieszkają w Polsce oraz czy uczą się w polskich szkołach, WYDAJĄC MILIARDY ZŁOTYCH POLSKICH PODATNIKÓW!
Jako poseł Konfederacji zastanawiam się, jak można w tak smutny sposób manipulować Polakami..?
Wstyd.
KLAMSTWEM JEST, że ukraińskie dzieci MUSZĘ od 01.09.2024 r. chodzić do polskiej szkoły i mieszkać w Polsce, aby móc uzyskać comiesięczne świadczenie 800+. Informacja ta rozeszła się szeroko w mediach, ale problem polega na tym, że jest… NIEPRAWDZIWA. A przecież informowała o… pic.twitter.com/DCGNZV1XjQ
Banderowcy z grup takich jak Prawy Sektor czy Ruch Azowski zorganizowali przemarsz ulicami Lwowa w rocznicę ukraińskiego ataku na to polskie miasto w listopadzie 1918 roku. Antypolski występ odbył się w tym samym momencie, kiedy trwała ofensywa rosyjska na strategicznie położoną miejscowość Kurachowe w Obwodzie Donieckim.
Warto wskazać, że upamiętniany przez Ukraińców atak na Lwów z 1918 roku był sromotną klęską ukraińskiego oręża. Trwająca pół roku obrona Lwowa rozpoczęła się jeszcze przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości, a w skład spontanicznie utworzonych oddziałów samoobrony wchodziły kobiety, studenci, nastolatkowie i starcy, gdyż większość mężczyzn wciąż pozostawała w zmobilizowanych armiach zaborczych. Niemal połowa polskich obrońców nie przekroczyła 25. roku życia, stąd nazwa „Orlęta Lwowskie”.
Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem posła Michała Wawer i Jana Krysiaka, 4 listopada 2024 r.
Michał Wawer: – Doszliśmy niestety w polskiej debacie publicznej do takiego punktu, w którym ta debata publiczna coraz bardziej przypomina debatę państw kolonialnych.
To znaczy w Polsce rząd, ministrowie, premier w mediach poruszają tematy trzeciorzędne, tematy zastępcze, alkotubki, związki partnerskie, prawa zwierząt – a tymczasem tematy rzeczywiście ważne, istotne z punktu widzenia polskiego bezpieczeństwa i polskiej siły są przez tych samych ludzi, polskiego premiera, polskiego ministra spraw zagranicznych poruszane, ale nie w mediach polskich i nie w polskim Sejmie, tylko w mediach zagranicznych! I my media zagraniczne musimy czytać, żeby dowiadywać się, jaka jest polityka państwa polskiego, jaką linię przyjmuje rząd polski w najważniejszych sprawach.
I modelowym przykładem takiej sytuacji jest to, co się dzieje w tej chwili, czyli debata wokół zgody NATO na zestrzeliwanie nad Ukrainą rosyjskich rakiet z terytorium państwa polskiego. W mediach polskich na ten temat jest całkowita cisza. Nie jest to tematem w mediach, nie jest to przedmiotem żadnych wypowiedzi ani medialnych, ani sejmowych premiera, ministra spraw zagranicznych, ministra obrony narodowej. Jedynymi źródłami dla nas są wywiady, których na przykład pan Sikorski udziela w mediach amerykańskich, w mediach zachodnioeuropejskich. Nawet w mediach ukraińskich jest ten temat poruszany, w Polsce nie!
Dowiadujemy się o tym temacie z kongresu amerykańskiego, gdzie amerykańscy kongresmeni składają listy popierające polską linię, polską propozycję do władz państwa amerykańskiego. W Polsce tematu nie ma. W Polsce jest milczenie na ten temat.
No i czego my się dowiadujemy z tej debaty na temat polskich spraw prowadzonej w mediach zagranicznych? Otóż dowiadujemy się, że linią polskiego rządu Donalda Tuska, Radosława Sikorskiego, linią polskiego rządu jest walka o to, żeby Polska mogła aktywnie włączyć się w wojnę na Ukrainie i walka o to, żeby Polska uzyskała zgodę na zestrzeliwanie z polskiego terytorium, z wykorzystaniem polskich instalacji militarnych, zgodę na zestrzeliwanie rosyjskich rakiet. W wersji takiej bardziej dyplomatycznej minister Sikorski proponuje, żebyśmy mogli zestrzeliwać takie rakiety, które najprawdopodobniej naruszą przestrzeń powietrzną NATO i spadną na terytorium państwa polskiego.
To wydaje się jeszcze jakoś, w jakimś sensie logiczne, uzasadnione, choć zapewne w technicznym wykonaniu jest to sprawa bardzo trudna. Ale kiedy pogrzebać głębiej, kiedy zajrzymy np. do listu, który amerykańscy kongresmeni złożyli w swoim rządzie, popierającym polską propozycję, to dowiadujemy się, że już nie tylko o to chodzi. Dowiadujemy się, że chodzi również o zestrzeliwanie rosyjskich rakiet, które mają spaść na ukraińskie cele na terytorium państwa ukraińskiego! I to już jest po prostu branie udziału w wojnie. Jest to zresztą wprost w tym liście nazywane, że to jest wsparcie dla Ukrainy, że jest to wykorzystywanie polskiego wojska, polskich instalacji militarnych jako aktywnej strony wojny na Ukrainie! Czyli, mówiąc po polsku, wciąganie Polski do wojny na Ukrainie.
I pojawia się pytanie, czy Donald Tusk i Radosław Sikorski mają przemyślane, co to oznacza dla Polski i Polaków, jakie tego będą skutki? Bo wariant minimum, absolutny, gdyby zakładać, że Rosjanie będą państwem bardzo powściągliwym w reagowaniu na takie rzeczy, to wariantem minimum jest to, że Rosjanie będą musieli wziąć pod uwagę również likwidację instalacji na terytorium państwa polskiego, służących zwalczaniu rosyjskich rakiet, służących zwalczaniu rosyjskich wojsk na Ukrainie.
Czyli możemy się liczyć z aktami sabotażu, możemy się liczyć z atakami rakietowymi na polskie instalacje antyrakietowe, przeciwlotnicze; z aktami sabotażu i atakami na polskie lotniska.
Gdyby Rosja miała jednak okazać się nie tak powściągliwa, no to dalszym krokiem są po prostu działania odwetowe. Jeżeli my atakujemy wojska rosyjskie na Ukrainie, to Rosja może uznać, że ta sytuacja wymaga odpowiedzi i zaatakowania wojsk polskich na terytorium Polski.
Tę drabinkę eskalacyjną można rozwijać dalej, aż do wariantu maksimum, czyli po prostu wciągnięcia Polski w pełnoskalową wojnę przeciwko Rosji. Wojnę, na którą jako Polska jesteśmy kompletnie niegotowi. Dlatego, że jesteśmy państwem rozbrojonym. Państwem, które oddało znaczącą część swojego uzbrojenia Ukrainie. Państwem, którego zdolności produkcyjne np. w zakresie amunicji, roczne zdolności produkcyjne to jest taka ilość amunicji, która wystarcza Rosjanom czy Ukraińcom na prowadzenie 3 do 5 dni aktywnej wojny.
Więc jesteśmy rozbrojeni, jesteśmy niegotowi do tego, żeby w pełnoskalowej wojnie, w jakimkolwiek znaczeniu tego słowa, wziąć rzeczywiście udział. Co więcej, nie mamy na tej wojnie nic do ugrania, nic do wygrania. Jest oczywiste, że wbrew buńczucznym zapowiedziom marszałka Hołowni o wdeptywaniu Putina w ziemię, Wojsko Polskie nie ma zdolności, żeby poprowadzić ofensywę przeciwko Rosji i zająć Moskwę. Jest również oczywiste, że żaden polski interes narodowy nie zostanie w wyniku takich działań zaspokojony.
Ukraina przez ostatnie dwa lata wydatnie pokazała, że wszelka pomoc, jaka jest jej świadczona, wszelkie wsparcie, wszelkie dozbrajanie, wszelkie dofinansowanie, wszelkie pomaganie ukraińskim uchodźcom nie spotyka się z żadnymi symetrycznymi aktami wdzięczności, z żadnymi symetrycznymi aktami realizowania polskich interesów narodowych. Ukraina ma do tego podejście, że skoro Polska daje, skoro Polska nie żąda nic w zamian, to trzeba tylko wyciągnąć rękę po więcej, bo najwyraźniej Polacy się boją Ukrainy, albo boją się Amerykanów, albo z jakichkolwiek powodów boją się te ukraińskie interesy ignorować.
Więc po prostu trzeba żądać więcej i trzeba grozić, żeby żądać więcej – bo właśnie groźbami trzeba nazwać słowa ukraińskiego ministra spraw zagranicznych, który na “Campusie Polska” mówił otwarcie o Podkarpaciu, Lubelszczyźnie, wschodniej Małopolsce jako o terytoriach rdzennie ukraińskich. Był to jasny sygnał, że rząd ukraiński jest gotowy wysyłać takie zawoalowane groźby, zawoalowane zapowiedzi wysuwania roszczeń terytorialnych pod adresem Polski i jest gotowy takimi groźbami negocjować większe ustępstwa ze strony Polski.
Cały czas słyszymy ze strony prezydenta Zełeńskiego i polityków ukraińskich, że oni domagają się od Polski więcej – więcej samolotów, więcej pieniędzy, więcej uzbrojenia – i nie oczekują od samych siebie niczego w zamian, tak? Nie ma tutaj mowy o realizowaniu polskich interesów historycznych, nie ma mowy o realizowaniu polskich interesów gospodarczych, jak to widzieliśmy w czasie kryzysu zbożowego albo jak widzimy w kwestii interesów polskiej branży transportowej. Tu również ze strony Ukraińców padały tylko roszczenia, żądania i groźby.
Nie ma mowy o włączeniu Polski w proces odbudowy Ukrainy. Żadne konkrety tutaj nie padają. Chociaż wiemy, że zarówno pod adresem Niemców, jak i pod adresem Amerykanów takie deklaracje padały, ustalenia są już robione, jak ma wyglądać odbudowa Ukrainy. Pod adresem Polski nic takiego nie pada, a opowieści, które tutaj przedstawiciele PiSu czy Platformy, wizje, które roztaczają przed polskim biznesem, można śmiało włożyć w kategorię bajek i mitów. W takiej sytuacji Polska nie ma żadnego interesu w tym, żeby Ukrainę w sensie militarnym wspierać jeszcze bardziej, żeby ryzykować wciągnięcie w aktywną wojnę po to, żeby tutaj jakiekolwiek ukraińskie interesy zaspokoić.
Co więcej, nie wydaje się, żeby leżało to w interesie polskiej polityki zagranicznej, żeby było to oczekiwane przez naszych zachodnich sojuszników!
Donald Tusk i Radosław Sikorski kreują się na tych “wojennych jastrzębi” – patrząc takim dotychczasowym, można powiedzieć, stereotypem myślenia o polskiej polityce zagranicznej, no to nie brakuje w Polsce ludzi, którzy powiedzą, że to dobrze, bo Amerykanie tego oczekują, a jak my będziemy robić to, co Amerykanie oczekują, to Amerykanie coś nam dadzą w zamian. Ale tak nie jest! Tajemnicą poliszynela jest to, że Amerykanie nie chcą pogłębiać swojego zaangażowania w wojnę na Ukrainę. Są sceptyczni i z niezadowoleniem patrzą na ten taki buńczuczny, wojenny entuzjazm prezentowany przez polskich polityków – z obu obozów zresztą, bo zarówno politycy PiSu, jak i politycy Platformy reprezentują podobne podejście – i to raczej działa w tej chwili w ten sposób, że Radosław Sikorski czy Donald Tusk, opowiadając o tym zwiększonym zaangażowaniu, o tym większym ryzykowaniu wciągnięcia NATO w wojnę na Ukrainie, działają po prostu w poprzek, w kontrze do tego, jaka jest linia rządu amerykańskiego.
Tym bardziej, jeżeli jutro zwycięży Donald Trump i ten entuzjazm amerykański dla wspierania Ukrainy jeszcze spadnie, jeszcze bardziej ten entuzjazm wojenny w Ameryce stanie się bardziej ograniczony, chłodniejszy. Jaki zatem jest tutaj interes Radosława Sikorskiego, Donalda Tuska w prowadzeniu tej prowojennej retoryki? Możemy tylko spekulować. Zostawiam też państwu domysły na ten temat. My na pewno jako Konfederacja będziemy te pytania zadawać, będziemy ten temat dążyć i będziemy robić wszystko, co w naszej mocy, żeby przeciwdziałać wciąganiu Polski w wojnę na Ukrainie.
– Wyjdę od tej pomocy, którą społeczeństwo polskie udzieliło Ukrainie. Na pewno to, jaki był stopień, jaki był rozmiar tej pomocy – był ogromny. Zarówno świadczony przez społeczeństwo, przez Polaków, ale również przez instytucje.
I co mnie najbardziej w tym martwi, to to, że zrobiliśmy to w imię pewnego mesjanizmu, który kochamy! Tak w cudzysłowie troszeczkę, bez oczekiwania czegokolwiek, bezinteresownie.
Tylko że teraz klasa polityczna ma pretensje. Ja rozumiem, że społeczeństwo tak pomogło, ale jeżeli państwo tak pomaga, a teraz wypowiada się z taką urażoną wręcz godnością, że Ukraińcy nie okazali swojej wdzięczności, a my tak im bardzo pomogliśmy to mamy teraz kontrast z tymi państwami z Europy Zachodniej, które pomagały może trochę mniej, ale zabezpieczały również swoje interesy!
Przykład tego Ursusa według mnie to jest skandal po prostu. Tak ikoniczne wręcz przedsiębiorstwo polskie zostaje kupione przez przedsiębiorcę ukraińskiego! (…)
Czy naprawdę my przypadkiem, jako polskie społeczeństwo, nie staramy się za bardzo uratować Ukrainy, skoro nawet oni nie wykazują się taką determinacją? A potem płaczemy gdzieś na arenie międzynarodowej, że “a to nas pomijają”, a to przy odbudowie nie uwzględniają naszego głosu, a to gdzieś nas nie zapraszają, a to gdzieś nie byliśmy!
Ukrainiec Oleg Krot, który kupił Ursusa to kijowski przedsiębiorca, jeden z partnerów zarządzających holdingu TECHIIA. Wokół jego działalności nie brakuje kontrowersji i to poważnego kalibru. Jedna sprawa dotyczy powiązań TECHIIA z rosyjskim bukmacherem 1xBet.
Krot i jego partnerzy z TECHIIA starali się ukryć powiązania między WePlay Esports (częścią holdingu TECHIIA) a 1xBet, usuwając wszelkie ślady współpracy z rosyjskim bukmacherem po rozpoczęciu pełnoskalowej wojny między Ukrainą a Rosją.
Wątpliwości dotyczą również bliskich związków rodzinnych pomiędzy osobami zarządzającymi TECHIIA i 1xBet. Główny prawnik WePlay Esports, Roman Rodin, jest bratem CEO firmy, która wprowadziła 1xBet na Ukrainę. Bracia Rodin nie tylko pracują dla powiązanych firm, ale dzielą również wspólne majątki i nieruchomości w Kijowie.
Co więcej, pojawiły się zarzuty, że TECHIIA mogła naruszać sankcje wobec Rosji, co wywołało sprzeciw wśród ukraińskich obywateli i zaowocowało petycją, która zebrała ponad 25 tysięcy podpisów, wzywając do nałożenia sankcji na Krota i jego holding. To podważa deklaracje Krota dotyczące jego wsparcia dla Ukrainy i wywołuje obawy o jego rzekomą współpracę z podmiotami rosyjskimi w czasie konfliktu.
Ukrainiec Oleg Krot, który kupił Ursusa to kijowski przedsiębiorca, jeden z partnerów zarządzających holdingu TECHIIA. Wokół jego działalności nie brakuje kontrowersji i to poważnego kalibru. Jedna sprawa dotyczy powiązań TECHIIA z rosyjskim bukmacherem 1xBet. Krot i jego… pic.twitter.com/P8KmE70PTv
TECHIIA miała też przekazać w 2022 roku 60 mln USD na Siły Zbrojne Ukrainy, co stanowi 1/3 największego funduszu wojskowego „Wernis’ Żywim”. Jednak firma w całym 2021 roku wykazała przychody na poziomie jedynie 62,2 mln USD. Jak możliwe było przekazanie niemal wszystkich swoich przychodów na cele charytatywne? W komentarzu dla Forbesa współzałożyciel holdingu Oleg Krot nie potrafił jasno wyjaśnić źródeł dochodów holdingu, które pozwoliłyby mu na tak niewiarygodne darowizny na rzecz armii. Wspomniał jedynie, że połowa przychodów za rok 2021 została wygenerowana przez jeden z jego biznesów, czyli grupę korporacyjną esportową WePlay Holding.
Próbując znaleźć prawdziwe źródło pieniędzy, które zostały wykorzystane na wsparcie armii, dziennikarze odkryli ciekawy fakt. Podejrzewają oni, że Techiia pomogła 1xBet rozpocząć działalność na Ukrainie. Jednocześnie wkład w wysokości 60 milionów dolarów dla Sił Zbrojnych Ukrainy mógł być zapłatą od rosyjskiego bukmachera za pozytywną decyzję Ukraińskiej Komisji ds. Regulacji Gier Hazardowych i Loterii.
Ukraina to państwo, które prowadząc wojnę buduje elektrownie jądrowe, zalewa Polskę żywnością, przejmuje nasz rynek transportowy i wykupuje nasze firmy z tradycjami.
Czy z nami coś jest nie tak, czy dajemy się wykorzystywać?
A może po latach rządów POPiS osiągnęliśmy taki poziom wewnętrznego rozkładu, że nawet państwo w stanie wojny potrafi nas wykupić?
Ukraina to państwo, które prowadząc wojnę buduje elektrownie jądrowe, zalewa Polskę żywnością, przejmuje nasz rynek transportowy i wykupuje nasze firmy z tradycjami. Czy z nami coś jest nie tak, czy dajemy się wykorzystywać? A może po latach rządów POPiS osiągnęliśmy taki poziom… https://t.co/z4QFoL2vBN
Poseł do Parlamentu Europejskiego Ewa Zajączkowska-Hernik.
Prostuję kłamstwa na temat głosowanej w Parlamencie Europejskim rezolucji ws. Ukrainy!
Rezolucja nie była podejmowana w sprawie zamrożenia rosyjskiego kapitału (jak fałszywie twierdzą lewicowi politycy i wiele mediów), tylko w sprawie decyzji o przekazaniu zysku z zabranego wcześniej kapitału! Głosowanie dotyczyło przekazanie odsetek od zamrożonego kapitału na ustanowienie Mechanizmu współpracy pożyczkowej dla Ukrainy!
Czyli czego NIE dotyczyło to głosowanie?
■ zamrażania aktywów Rosjan
■ przekazywania czegokolwiek biednym dzieciom lub ofiarom wojny
■ oddawania czegokolwiek Rosjanom
■ przekazywania pomocy humanitarnej Ukrainie
■ przekazywania pomocy wojskowej Ukrainie
Dla kogo było korzystne?
■ dla wierzycieli pożyczek Ukrainy – banksterów, którzy będą odcinać kupony od kolejnego instrumentu dłużnego Ukrainy
■ dla wąskiej grupy elity władzy Ukrainy – sami zdecydują na co spożytkować kolejne długi; to oligarchowie państwa przeżartego korupcją, która przed wojną i w trakcie wojny często ignorowała rozsądne wydawanie pieniędzy na ofiary wojny.
Prostuję kłamstwa na temat głosowanej w Parlamencie Europejskim rezolucji ws. Ukrainy!
Rezolucja nie była podejmowana w sprawie zamrożenia rosyjskiego kapitału (jak fałszywie twierdzą lewicowi politycy i wiele mediów), tylko w sprawie decyzji o przekazaniu zysku z zabranego… pic.twitter.com/WUB9Ao06PH
Tymczasem Polska – podobnie kilka innych państw regionu – poniosła gigantyczne koszty wojny, w szczególności przyjęcia uchodźców, dodatkowe koszty ochrony granic oraz koszty zaburzenia rynku energii. Odsetki od zamrożonego kapitału rosyjskiego powinny być przekazane państwom członkowskim Unii Europejskiej, które poniosły koszty agresji Rosji i ponoszą koszty podjętych działań w przedmiotowej sprawie – m.in. zajęcia aktywów rosyjskich i przekazanej pomocy Ukrainie.
Reprezentuję w Parlamencie Europejskim interesy Polski – państwa, z którego zostałam wybrana posłem. Dlatego domagam się przekazywania nowych środków Polsce, a nie państwom trzecim!
Ponadto Ukraina wielokrotnie wykazywała się niewdzięcznością wobec Polski i nie respektowała kosztów ponoszonych w związku z pomocą naszej Ojczyzny. W zamian za ogromną pomoc militarną, finansową i socjalną, nie otrzymaliśmy nic, nawet zgody na ekshumację Ofiar Ludobójstwa na Wołyniu. W ostatnich dniach okazało się, że Polska nie jest już nawet zapraszana na rozmowy dotyczące sytuacji na Ukrainie. W tej sytuacji przekazywanie środków finansowych na kolejne długi Ukrainy, zamiast Polsce, uważam za złe rozwiązanie!
Polityka wymaga racjonalnego, pozbawionego emocji podejścia, opartego na umiejętności patrzenia w przyszłość i przewidywania długofalowych konsekwencji podejmowanych działań. Polecam mniej skrajnego populizmu i manipulacji, a więcej zdroworozsądkowego myślenia i odpowiedzialności. Takim politykiem dla Was jestem!
This website uses cookies so that we can provide you with the best user experience possible. Cookie information is stored in your browser and performs functions such as recognising you when you return to our website and helping our team to understand which sections of the website you find most interesting and useful.
Strictly Necessary Cookies
Strictly Necessary Cookie should be enabled at all times so that we can save your preferences for cookie settings.
If you disable this cookie, we will not be able to save your preferences. This means that every time you visit this website you will need to enable or disable cookies again.
Skomentuj