Europoseł Stanisław Tyszka, współprzewodniczący grupy Europa Suwerennych Narodów w PE
Oczywiście, że za MiGi nic nie dostaniemy. Rządzący wiedzą, że Polacy mają dość ich frajerstwa, więc wymyślają teraz bajeczki o transakcyjnym podejściu.
Oczywiście, że za MiGi nic nie dostaniemy. Rządzący wiedzą, że Polacy mają dość ich frajerstwa, więc wymyślają teraz bajeczki o transakcyjnym podejściu.
Krzysztof Bosak, wicemarszałek Sejmu, w Śniadaniu Rymanowskiego
– Że za te MiGi dostaniemy cokolwiek w zamian, że są jakieś transakcje wiązane – oszukiwano nas tak od samego początku jak się zaczęły te donacje sprzętu wojskowego na Ukrainę zabierane Siłom Zbrojnym. Przez co żołnierze w różnych jednostkach nie mają często na czym ćwiczyć i czym walczyć. Mówiono, że w zamian zostanie nam to uzupełnione przez sojuszników.
Nigdy nic w tej sprawie nie było ustalone. Nigdy nic takiego nie nastąpiło. Kupujemy na wielopokoleniowy kredyt uzbrojenie za własne pieniądze. To co przedstawia przedstawiciel Platformy jako wielkie dobrodziejstwo, czyli SAFE, to są też programy dłużne z których np. Niemcy nie zamierzają skorzystać w tym zakresie w jakim by mogli. Dlatego, że inne państwa rozsądnie się zadłużają, np. Szwecja w ogóle stara się nie kupować na kredyt.
🇵🇱🇺🇦 „Oszukiwali nas, że za te MiGi dostaniemy cokolwiek w zamian. Starano się ukryć przed prezydentem dalsze rozbrajanie sił zbrojnych. Ukraina prowadzi wobec nas politykę nieprzychylną. Rząd celowo wchodzi w konflikt z @NawrockiKn – @krzysztofbosak@RuchNarodowy na antenie… pic.twitter.com/1aZlsbJQ4C
USA przyjęły nową Strategię Bezpieczeństwa Narodowego. Wyznacza ona jasną hierarchię działań i wynikającą z nich realizację amerykańskich interesów. Co to oznacza dla Polski?
W świetle nowej Strategii USA opublikowanej 5 grudnia 2025: – Pacyfik to region najwyższego priorytetu, gdyż głównym rywalem USA są Chiny. – Europa to obszar głębokiej erozji politycznej, demograficznej, kulturowej i militarnej, który musi stanąć na własne nogi bez pomocy USA. – Rosja nie została zdefiniowana jako zagrożenie. Zagrożeniem jest przedłużająca się wojna na Ukrainie, a celem osiągnięcie „stabilności strategicznej” w relacjach z Rosją.
Fundacja Ad Arma o możliwym rozwoju wypadków w tym kierunku informuje publicznie od 2017 roku, kiedy to jako pierwsi (i chyba dotąd jedyni…) w Polsce opublikowaliśmy analizę amerykańskiego raportu „Preserving the Balance” autorstwa CSBA. Najważniejsze założenia tego raportu z 2017 r. to: – Chiny głównym rywalem USA. – W perspektywie konfliktu USA-Chiny należy Rosję „odwrócić” na stronę USA, uwzględniając chociaż częściowo jej żądania. – Europa Wschodnia jest terenem określanym jako „tripwire” (potykacz), na którym mają tracić czas i środki atakujący Rosjanie, gdy w tym czasie będą trwały negocjacje pokojowe na warunkach dogodnych dla USA, – Utrata całej Europy Wschodniej jest „akceptowalną ewentualnością” z punktu widzenia globalnych interesów USA.
Dzisiaj (10 grudnia 2025) media informują o kolejnym dokumencie – niejawnej dotąd części nowej Strategii Bezpieczeństwa Narodowego USA, która ma zakładać: – Stworzenie płaszczyzny współpracy międzynarodowej z udziałem Rosji, ale bez Europy, – Polskę oraz szereg innych państw europejskich takich jak Węgry, Włochy i Austria w których jest potencjał kulturowy i polityczny do tego, aby odtworzyć suwerenność i tradycyjny, europejski sposób życia, odciągnąć od Unii Europejskiej pod warunkiem, że państwa te zostaną pro-amerykańskie.
USA przyjęły nową Strategię Bezpieczeństwa Narodowego. Wyznacza ona jasną hierarchię działań i wynikającą z nich realizację amerykańskich interesów. Co to oznacza dla Polski?
W świetle nowej Strategii USA opublikowanej 5 grudnia 2025:
Innymi słowy – w globalnej rozgrywce mocarstw otwiera się dla Polski okienko szansy na to, aby nie być już „tripwire”, potykaczem, lecz aby odzyskać może jeszcze nie pełną suwerenność, tylko przejść ze statusu ZASOBU dojonego do tej pory przez hegemona do statusu WASALA, który może prowadzić bardziej autonomiczną i samodzielną politykę, przynajmniej wewnętrzną. W świetle takiego scenariusza Polska mogłaby stać się państwem na tyle samodzielnym politycznie i kulturowo jak np. Turcja (oczywiście nie naśladując przy tym tureckich wzorców cywilizacyjnych, tylko własne).
W aktualnej sytuacji USA, nasz dotychczasowy hegemon, jest gotowy na głębokie przemodelowanie sytuacji geopolitycznej z uwagi na zagrożenie ze strony Chin. Równocześnie Unia Europejska, dotychczasowy wasal naszego głównego hegemona, jest od dawna zagrożeniem egzystencjalnym dla państwowości polskiej i narodu polskiego. UE to: bolszewizm gospodarczy, dewastacja kulturowo-ideologiczna, klimatyzm, rozbrojenie obywateli nawet z noży kuchennych, podmiana demograficzna ludności Europy na muzułmańską, biurokratyzm, centralizm, antynatalizm oraz wrogość do wszystkiego co tradycyjnie europejskie i chrześcijańskie. Likwidację państw narodowych zakładał już na starcie główny dokument ideowy UE – Manifest z Ventotene, podobnie jak likwidację sił zbrojnych państw członkowskich na rzecz Armii Europejskiej dowodzonej przez Brukselę, Paryż i Berlin w celu stabilizacji postępów „demokracji” w krnąbrnych euroregionach.
Jeżeli dojdzie do globalnego „resetu” przed Polską stoi szansa wyrwania się spod destrukcyjnego wpływu UE. Co więcej, to wyrwanie się ze szponów UE wcale nie będzie oznaczać osamotnienia w politycznej próżni. Polska mogłaby wręcz odegrać znaczącą rolę w procesie powrotu do normalności w naszej części świata. Wiele środowisk zagranicznych i innych narodów od dawna w ten właśnie sposób patrzy na Polskę i widzi w nas takiego potencjalnego lidera zmian.
W tym wszystkim jest tylko jedno pytanie – czy jesteśmy na ten „reset” w jakikolwiek sposób przygotowani?
Czy mamy w obecnej sytuacji plan B, plan C oraz kilka innych scenariuszy, które są gotowe do uruchomienia zależnie od tego, jak rozwinie się międzynarodowa sytuacja polityczna i militarna?
Czy też wciąż myślimy wyłącznie jedno-biegunowo i kurczowo trzymamy się pompowanych przez lata pijaru i propagandy przekonań, które dzisiaj rozmywają się na naszych oczach i nie znajdują dłużej jakiegokolwiek odzwierciedlenia w rzeczywistości?
W 1918 roku skorzystaliśmy z „resetu” jakim było zakończenie I wojny światowej. Polskie elity polityczne tamtych czasów, głęboko skłócone i fundamentalnie poróżnione światopoglądowo, wykorzystały swoją szansę (to, co później się stało w II RP, to osobny temat). Czy dzisiaj jesteśmy gotowi do podobnych działań?
A może w ogóle nie chcemy Polski i niepodległości…?
Z przyjemnością odwiedziłem dywizjon lotniczy w Glinniku, wchodzący w skład 25 Brygady Kawalerii Powietrznej, by wziąć udział w uroczystości przekazania jednostce kolejnego śmigłowca AW149, pierwszego w całości wyprodukowanego w Polsce w zakładach PZL Świdnik.
Z przyjemnością wczoraj odwiedziłem dywizjon lotniczy w Glinniku, wchodzący w skład 25 Brygady Kawalerii Powietrznej, by wziąć udział w uroczystości przekazania jednostce kolejnego śmigłowca AW149, pierwszego w całości wyprodukowanego w Polsce w zakładach @PZLSwidnik 👌🏻
Z kolei dziś spotkałem się z ekipą Leonardo in Poland by zapoznać się z ich imponującą ofertą i dowiedzieć więcej o tym do jak wielu państw eksportujemy śmigłowce produkowane w Polsce. W poprzednich tygodniach także odwiedziłem zakłady Airbusa przy lotnisku Okęcie, wspólnie z komisją obrony zapoznając się z ich produkcją i pracą wykonywaną dla Sił Zbrojnych wielu różnych państw.
Dziękuję za miłe przyjęcie i cieszę się, że dzięki współpracy z Włochami i Hiszpanami przemysł lotniczy w Polsce ponownie stanął na nogi, rozwija się i jest w czołówce ofert koncernów o globalnym zasięgu, a polscy żołnierze mogą latać na maszynach produkowanych i serwisowanych w Polsce.
Złożyłem interpelację do Premiera Władysława Kosiniaka-Kamysza nawiązującą do mojego ostatniego zapytania w sprawie realizacji programu pozyskania czołgów K2/K2PL dla Sił Zbrojnych RP.
MON postanowiło odpowiedzieć na wcześniejsze pismo tak, żeby nic nie powiedzieć. Powoływanie się na „tajemnicę przedsiębiorstwa” w celu uniknięcia odpowiedzi na pytanie, czy Polska będzie posiadać prawa do czołgu w konfiguracji K2PL, za którą płaci, należy uznać za niepoważne traktowanie posła na Sejm RP.
Program K2PL zakłada, że z 360 czołgów tylko 61 będzie montowane w Polsce. Ledwie 17% udziału ilościowego, a udział wartościowy dla polskiej gospodarki będzie jeszcze mniejszy, co oznacza realnie niższe dochody i marginalizację polskiego przemysłu zbrojeniowego.
Dlatego ponawiam tę sprawę i proszę o rzetelne, szczegółowe odpowiedzi na pytania.
To prawdziwa perła polskiego przemysłu – miejsce o nieograniczonym potencjale, które nie tylko ożywia tradycję naszych najlepszych konstruktorów, ale i wyznacza nowe standardy innowacyjności na świecie.
Dzisiaj miałem wielką przyjemność odwiedzić Fabrykę Broni w Radomiu. To prawdziwa perła polskiego przemysłu – miejsce o nieograniczonym potencjale, które nie tylko ożywia tradycję naszych najlepszych konstruktorów, ale i wyznacza nowe standardy innowacyjności na świecie.
Tu rodzą się nowoczesne systemy broni, które łączą niezawodność z zaawansowaną technologią, gotowe na wyzwania XXI wieku. Musimy to miejsce rozwijać z pasją, inwestować w badania i talenty, bo FB to przyszłość naszej obronności, eksportu i dumy narodowej. To inwestycja w bezpieczeństwo i prestiż Polski!
Konfederacja złożyła projekt nowelizacji ustawy o broni i amunicji.
Poseł Krzysztof Szymański (Konfederacja) ogłosił plan złożenia projektu nowelizacji ustawy o broni i amunicji, który ma na celu zaprzestanie automatycznego odbierania pozwoleń na broń do celów ochrony osobistej żołnierzom i funkcjonariuszom po ustaniu służby.
Michał Urbaniak (Konfederacja) podkreślił, że propozycja jest kluczowa dla budowy obronności Polski. Projekt postuluje dodanie do ustawy o broni i amunicji ustępu 4a, który ma zapewnić, że ustanie służby w formacjach nie stanowi ustania okoliczności faktycznych uprawniających do posiadania broni.
Poseł Urbaniak stwierdził, że nie wyobraża sobie, aby państwo polskie traktowało w taki sposób swoich żołnierzy i funkcjonariuszy, którzy przez lata służyli Polsce, niejednokrotnie ryzykując życie na misjach zagranicznych. Podkreślił, że po przejściu na emeryturę nie powinni być oni rozbrajani, a pozwolenia cofane. Zaznaczył, że projekt nie znosi pozostałych, słusznych przesłanek do cofnięcia pozwolenia, takich jak zły stan zdrowia (fizycznego lub psychicznego) czy karalność.
Poseł Szymański dodał, że dla polskiego funkcjonariusza, który działał bez zarzutu i ma nieposzlakowaną opinię, zatrzymanie broni do ochrony osobistej powinno być standardem. Zwrócił uwagę, że nagłe cofanie pozwoleń sugeruje, iż osoby te, tylko dlatego, że wyszły ze służby, stają się “niegodne zaufania” dla państwa polskiego, co dotyka ogromnej grupy ludzi.
Konfederacja postuluje zmianę, wskazując, że cały obecny system posiadania broni jest wadliwy, a Polacy są jednym z najbardziej rozbrojonych narodów w Europie. W obliczu wojny za wschodnią granicą i potrzeby bycia gotowym na różne scenariusze, wprowadzenie takich prostych zmian radykalnie zwiększy potencjał obronny Polski. Projekt, pod którym zebrano już podpisy, ma być złożony do laski marszałkowskiej “na dniach”.
W szumie frazesów o wojnie i zbrojeniach rząd tnie planowane i publicznie deklarowane wydatki na zbrojenia.
Poprzedni rząd zresztą chaotycznie, pospiesznie i pod koniec kadencji zapowiadał je lub kontraktował ze środków, których nigdy nie miał (dług miał być dopiero zaciągany).
W szumie frazesów o wojnie i zbrojeniach rząd tnie planowane i publicznie deklarowane wydatki na zbrojenia.
Poprzedni rząd zresztą chaotycznie, pospiesznie i pod koniec kadencji zapowiadał je lub kontraktował ze środków, których nigdy nie miał (dług miał być dopiero zaciągany).… https://t.co/PBdaXX1XFC
Siły Zbrojne nie dysponują funduszami i instrumentami umożliwiającymi normalne, prawidłowe zarządzanie. Są zwasalizowane finansowo i legislacyjnie przez niekompetentnych polityków i urzędników.
Wszyscy boją się tego co już w drugiej kadencji rządu PiS wydawało się nieuchronne (słyszałem to od wysokich urzędników) — urealniania wziętych czasem z powietrza liczb bardzo drogich elementów uzbrojenia z zagranicy, po to żeby było na bardziej przyziemne rzeczy, jak zaopatrzenie, serwis, szkolenia, personel, budynki, wyposażenie etc. Sformowano jednostki które od lat nie są wyposażane. Zarządzono ćwiczenia na które nie zaplanowano wydatków ani wyposażenia czy obiektów.
Do tego momentu nikt tych decyzji nie podjął, nie ma żadnego całościowego planu wydatkowo-inwestycyjnego, trwa całkowita chaotyczna improwizacja i wszyscy jak ognia boją się tematu.
Paweł Usiądek Konfederacja: 17 września rzecznik ukraińskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Heorhij Tychyj poinformował, że w tym tygodniu na Ukrainę przybędzie polska delegacja wojskowa. Celem wizyty będzie szczegółowe zapoznanie się z doświadczeniami strony ukraińskiej w zwalczaniu rosyjskich ataków powietrznych, które od początku pełnoskalowej agresji stały się jednym z głównych elementów wojny. Wcześniej mowa była o szkoleniach na terenie Polski.
Tychyj przypomniał, że informacja ta została zapowiedziana już wcześniej przez szefa ukraińskiej dyplomacji podczas wizyty ministra Radosława Sikorskiego w Kijowie. Polska delegacja ma mieć charakter wysokiego szczebla – w jej skład wejdą oficerowie kierowniczych stanowisk, którzy będą mogli bezpośrednio zapoznać się z praktycznymi doświadczeniami Sił Zbrojnych Ukrainy. Choć plan i termin wizyty są już ustalone, szczegóły nie zostały ujawnione ze względów bezpieczeństwa.
W Polsce temat współpracy wojskowej z Ukrainą budzi szczególne emocje. Ministerstwo Obrony Narodowej już wcześniej stanowczo zdementowało doniesienia, jakoby polscy żołnierze mieli zostać wysłani na Ukrainę w celu udziału w szkoleniach. MON wyraźnie podkreślił, że wszelkie działania w zakresie systemów dronowych i antydronowych będą realizowane wyłącznie na terytorium Rzeczypospolitej. Jakakolwiek oficjalna obecność polskich żołnierzy na Ukrainie stanowi pretekst dla Rosji do dalszej eskalacji.
Współpraca z Ukraińcami w dziedzinie obrony przeciwdronowej jest bardzo cenna, jednak wydarzenia tego typu powinny mieć miejsce w Polsce. Dla bezpieczeństwa naszych żołnierzy oraz dla bezpieczeństwa międzynarodowego.
Wiemy, że był rozpisany przetarg w Straży Granicznej, w którym specyfikacja istotnych warunków zamówienia została tak napisana, że spełniała ją wyłącznie jedna izraelska firma, a polski producent został wykluczony.
I to jest właśnie dramat – państwo, zamiast budować własne zdolności, samo zamyka drzwi przed rodzimym przemysłem. Uważam, że za takie decyzje powinny już dawno polecieć głowy – zarówno w instytucjach, które to firmują, jak i wśród polityków, którzy to nadzorują!
Polecamy uwadze całą rozmowę na kanale Rymanowski Live w której wziął udział poseł Przemysław Wipler 👇
Obronności nie mierzy się wysokością wydatków, lecz zdolnościami, jakie uzyskały siły zbrojne. Te zostały przetestowane podczas wtargnięcia dronów w polską przestrzeń powietrzną. Problemem jest tempo przekuwania wydatków w zdolności obronne. Potrzebujemy warsztatów, techników czy części zamiennych. Brakuje ciągłości w zaopatrywaniu w części zamienne, nawet dla tego sprzętu, który już mamy.
Obronności nie mierzy się wysokością wydatków, lecz zdolnościami, jakie uzyskały siły zbrojne. Te zostały przetestowane podczas wtargnięcia dronów w polską przestrzeń powietrzną. Problemem jest tempo przekuwania wydatków w zdolności obronne. Potrzebujemy warsztatów, techników czy… pic.twitter.com/uYRMnelmDU
Sam trend zwiększania liczebności armii jest czymś pozytywnym, jednak kluczowe jest, abyśmy mieli żołnierzy zmotywowanych do walki, dobrze wyszkolonych i posiadających wysokie kompetencje, a także odpowiednio rozbudowane i przygotowane do działania rezerwy.
Sam trend zwiększania liczebności armii jest czymś pozytywnym, jednak kluczowe jest, abyśmy mieli żołnierzy zmotywowanych do walki, dobrze wyszkolonych i posiadających wysokie kompetencje, a także odpowiednio rozbudowane i przygotowane do działania rezerwy. Powrotu do poboru nie… pic.twitter.com/4l4llpHyO4
Powrotu do poboru nie będzie, ale potrzebujemy nowoczesnego systemu powszechnego przeszkolenia wojskowego, dostosowanego do obecnych realiów życia. Powinien to być system z atrakcyjną ofertą dla młodych ludzi, najpierw wprowadzony dla chętnych, a następnie stopniowo rozszerzany na całe społeczeństwo.
Cała rozmowa Krzysztofa Bosaka w programie Rzecz o Polityce
Dzisiaj mija kolejna rocznica napaści ZSRS na Polskę. W trakcie gdy broniliśmy się przed Niemcami, od tyłu zaatakowali nas Sowieci. Podzielili się Polską z Niemcami, rozpoczęły się mordy, zsyłki, potem Katyń i dekady sowieckiej okupacji. Straciliśmy niepodległość, którą odzyskaliśmy dopiero 50 latach.
To tragiczna data, moment, w którym stało się oczywiste, że II RP przechodzi do historii. W niecałe trzy tygodnie okazało się, że całe nasze państwo zniknie. W kilkanaście dni od 1 września bardzo szybko wydało się, że nie jesteśmy w stanie obronić się przed agresorami. Te trzy tygodnie było bardzo brutalnym sprawdzeniem, jak rzeczywistość wygląda naprawdę.
Dzisiaj mija kolejna rocznica napaści ZSRS na Polskę. W trakcie gdy broniliśmy się przed Niemcami, od tyłu zaatakowali nas Sowieci. Podzielili się Polską z Niemcami, rozpoczęły się mordy, zsyłki, potem Katyń i dekady sowieckiej okupacji. Straciliśmy niepodległość, którą…
Jeszcze w sierpniu 1939 roku, a nawet na początku września, Polacy byli karmieni propagandą – jesteśmy silni, zwarci, gotowi. Zwyciężymy wroga! Alianci już atakują Niemców, a my bombardujemy Berlin! Gazety tak długo drukowały propagandę, aż Niemcy nie zajmowali miast, w których były drukarnie. 17 września wkroczyli Sowieci, a już chwilę po północy, w nocy z 17 na 18 września Naczelny Wódz Polskich Sił Zbrojnych Edward Rydz-Śmigły przekroczył granicę z Rumunią. Okazało się, że dobra atmosfera, propaganda sukcesu i malowanie trawy na zielono nie powstrzymały Niemców i Sowietów.
Ludzie, którzy okłamywali Polaków, którzy wtrącali do więzień za krytykowanie polskich przygotowań do wojny, i którzy za niewystarczające przygotowania odpowiadali, którzy jeszcze na początku września wieścili nasze szybkie zwycięstwo, 18 września znaleźli się w Rumunii. Propaganda zniknęła, przywódcy zniknęli, zostali Polacy mierzący się ze zbrodniczymi okupantami.
Obecnie również nie jesteśmy gotowi do wojny, również jesteśmy karmieni propagandą sukcesu i również rząd nawołuje do jedności i utrzymywania atmosfery. I bardzo bym chciał, żeby ten baśniowy nastrój nigdy nie został zepsuty przez paskudną rzeczywistość, w której Rosja znowu nas zaatakuje, a wszystkie nasze problemy, które obecnie zamiatane są pod dywan, wychodzą na światło dzienne.
Po raz pierwszy, od czasów Hitlera i Stalina, mamy sąsiada, który przygotowuje się do ataku na nas. Rosja napadła już na Czeczenię, Gruzję, Ukrainę, naprawdę nie można wykluczyć, że nie posunie się dalej. A my, zamiast zrobić wszystko, żeby Putin połamał sobie na nas zęby, zadowalamy się propagandą sukcesu, jednością, optymizmem i bardzo pilnujemy, żeby nikt nie psuł dobrej atmosfery.
Moglibyśmy w Polsce wytwarzać broń kilkakrotnie taniej, polonizować technologię i eksportować ją dalej, stając się realnym graczem na rynku. Dlaczego tego nie robimy? Bo w polskim rządzie jest bardzo silny lobbing amerykańskich koncernów zbrojeniowych. Przez to wciąż jesteśmy skazani na rolę klienta i importera.
Moglibyśmy w Polsce wytwarzać broń kilkakrotnie taniej, polonizować technologię i eksportować ją dalej, stając się realnym graczem na rynku. Dlaczego tego nie robimy? Bo w polskim rządzie jest bardzo silny lobbing amerykańskich koncernów zbrojeniowych. Przez to wciąż jesteśmy… pic.twitter.com/vEBwVRBJgs
To jest ich celowa polityka, która miała wielkie wsparcie za rządów PiS i ma je również obecnie. Czas zacząć budować własną siłę. Bo albo będziemy mieć własny przemysł zbrojeniowy, albo będziemy zawsze zależni od cudzych decyzji.
Grzegorz Płaczek, przewodniczący Klubu Poselskiego Konfederacji
Władza przez lata nauczyła się kłamać. Robiła to przez lata, ale na szczęście Polacy się budzą i manipulowanie opinią publiczną idzie rządzącym coraz trudniej. Na szczęście.
Ostatnie wydarzenia z nocy z 9 na 10 wrześnie 2025 r. i wtargnięcie obcych dronów na terytorium Polski pokazały, jak wygląda ten mechanizm. Gdyby nie działania dziennikarzy oraz internautów – do dziś z pewnością zależne od Warszawy „niezależne” media podawałaby informację, iż rosyjskie drony zniszczyły dom w Wyrykach, wleciały z terytorium Ukrainy i cała obrona ludności naszego kraju przebiegła bezbłędnie, a każdy kto szuka odpowiedzi na podstawowe pytania związane z atakiem dronowym jest nazywany sprzymierzeńcem Rosji. Głupie, ale tego oczekuje władza.
Tym razem jest jednak inaczej. Polityczny konflikt na linii prezydent-premier również obecnie sprawia, że pewnych rzeczy nie da się już zamiatać łatwo pod dywan.
11. września b.r. w Sejmie minister obrony narodowej udzielił informacji „o naruszeniu polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony” – problem w tym, że po wystąpieniu szefa Ministerstwa Obrony Narodowej i rundzie poselskich pytań nie padła odpowiedź niemal na żadne z postawionych przez parlamentarzystów pytań. Premier również w swoim przemówieniu do posłów podał garść informacji, które można było przeczytać w prasie. W związku z tym działając na podstawie Ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora, chcąc uporządkować fakty i ustalić, jaki jest stan faktyczny dot. wydarzeń nocy z 9 na 10 września b.r. kieruję do szefa MON podstawowe pytania, w celu ustaleniu tego, gdzie leży prawda. Niezależnie od tego, jaka ona jest.
1. Ile łącznie dronów wtargnęło na terytorium Polski w nocy z 9 na 10 wrześnie 2025 r.? Sprawa wydaje się oczywista, jednak mogło dojść do weryfikacji tej liczby w ostatnich dniach.
2. Ile dronów zostało zestrzelonych i w jaki konkretnie sposób? Czym innym jest zestrzelenie dronów, a czym innym samoistny upadek dronu po dotarciu do celu. Warto ustalić, jaki procent dronów został realnie uznany za zagrażający naszemu bezpieczeństwu i dlaczego nie wszystkie drony zostały zestrzelone?
3. Ile dronów nie zostało zestrzelonych i dokładnie dlaczego? Gdzie zostały one znalezione po upadku? Z informacji prasowych wynika, że niektóre drony dotarły daleko w głąb Polski. Dlaczego? Czy uznano je za niegroźne? Czy wszystkie były śledzone podczas lotu? Dlaczego podjęto decyzję, że obce drony mogą bezpiecznie przelecieć setki kilometrów nad terytorium Polski?
4. Z terytorium(ów) jakiego państw(a) wleciały drony na terytorium Polski? Tutaj sprawa jest poważniejsza. Premier podawał informację, iż drony wleciały z Białorusi, jednak później okazało się, że niekoniecznie. Cześć z nich wleciała z Ukrainy. Próbowałem z mównicy sejmowej otrzymać wiążącą informację od ministra obrony – jednak bezskutecznie. Opinia publiczna powinna usłyszeć szczegóły w tej kwestii.
5. Czy Polska otrzymała informację o lecących dronach od rządu/wojska ukraińskiego lub białoruskiego (innego?), a jeśli tak – dlaczego drony nie zostały zestrzelone po przekroczeniu granicy Polski? Jeśli prawdą jest, że Polska otrzymała ostrzeżenie od Białorusi i Ukrainy o lecących dronach, dlaczego nie zostały one zestrzelone np. przez wojska Ukraińskie, które mają w pobliżu polsko-ukraińskiej granicy „systemy/rakiety antydronowe”. Czy doszło chociażby do podjęcia próby zneutralizowania dronów przez naszego wschodniego sąsiada? Sytuacja wydaje się dziwna, zwłaszcza, że fakt, iż Polska ponoć otrzymała ostrzeżenie był skrzętnie początkowo ukrywany. Dlaczego?
6. Czy w dom w Wyrykach (Lubelszczyzna) uderzyła rakieta wystrzelona z polskiego F-16 (prawdopodobnie AIM-120 AMRAAM) wskutek awarii naprowadzania podczas próby zestrzelenia drona? Ewentualnie, czy dom w Wyrykach został trafiony przez rakietę polskiego wojska lub wojsk sprzymierzonych? Proszę o informację w tej kwestii.
❌ Władza przez lata nauczyła się kłamać. Robiła to przez lata, ale na szczęście Polacy się budzą i manipulowanie opinią publiczną idzie rządzącym coraz trudniej. Na szczęście. Ostatnie wydarzenia z nocy z 9 na 10 wrześnie 2025 r. i wtargnięcie obcych dronów na terytorium Polski… pic.twitter.com/gsrU7l0fIQ
Wieś Wyryki przejdzie do historii. To tutaj został zniszczony dom – być może to w tej polskiej wsi doszło do największych cywilnych zniszczeń, które… sami sobie wyrządziliśmy. Władza oraz media głównego nurtu od początku forsowały przekaż, że dom został zniszczony przez dron. Dopiero dziennikarskie śledztwo doprowadziło do tego, że opinia publiczna usłyszała, że fakty nie są takie oczywiste. Jeśli prawdą jest, że dom został zniszczony przez polską rakietę – jak to możliwe, że do tego doszło? Przecież wojsko polskie nie wystrzeliwuje setek takich rakiet. Jeśli doszło do awarii naprowadzania – jest to wysoce niepokojące. Jak to możliwe, że ten temat nie był poruszany na Radzie Bezpieczeństwa Narodowego, a prezydent nie został o tym od razu poinformowany? Postępowanie bada Prokuratura – i to rozumiem – jednak prosty fakt potwierdzenia, co zniszczyło dom może być teraz kwestią tygodni lub miesięcy. To nie jest normalne. Wojsko Polskie i służby bezpieczeństwa powinny znać odpowiedź natychmiast. Łącznie z pałacem prezydenckim i posłami. Co prawda wójt wsi Wyryki twierdzi, że należy patrzeć wprzód, „nic to nie zmienia [przyp. ustalenie, co zniszczyło dom]. Jedynie, co może się zadziać, to ta informacja może dać dodatkową pożywkę dla rosyjskich trolli”, jednak ustalenie tego, co było przyczyną zniszczeń zmienia wiele. Nie dziwi oczywiście takie podejście wójta, gdyż startował na swój urząd z komitetu, z którego startowali działacze Nowej Lewicy (a kontrkandydatem był działacz PiS), więc narracja wójta wydaje się być, z politycznego punktu widzenia, oczywista. Dlaczego prezydent RP, jak i Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, nie otrzymali niezwłocznych wyjaśnień? Zadawanie podstawowych pytań nie jest trollingiem, jak twierdzi wójt – jest wyłącznie próbą zrozumienia wydarzeń z tamtej nocy i próbą odpowiedzenia na pytanie, czy to normalne, że władza najpierw wprowadziła Polaków w błąd, a teraz cedzi informacje, dopasowując je do tych, które niezależnie pojawiają się w przestrzeni publicznej.
Sprawa jest niezwykle groźna i jako poseł – mając najwyższy szacunek do polskich żołnierzy – działając na podstawie art. 20 ust. 2 Ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora, oczekują udzielenia mi odpowiedzi na powyższe pytania przez szefa MON – nie później jednak niż w ciągu 14 dni od otrzymania mojej interwencji. A w przypadku, gdyby któraś z informacji, o które pytam, objęta była klauzulą poufności/zastrzeżone, jestem gotowy skorzystać z zaproszenia do kancelarii tajnej, celem zapoznania się z udzielonymi odpowiedziami.
POLACY POWINNI POZNAĆ PRAWDĘ. Jakakolwiek by ona nie była. Czas zmierzyć się z faktami.
W ubiegłym tygodniu rządowe ośrodki alarmowały przed „rosyjską dezinformacją” w związku z naruszeniem polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony. Tymczasem okazało się, że część z tych informacji, uznanych oficjalnie za fałsz, była prawdziwa.
Na stronach Ministerstwa Sprawiedliwości opublikowano przykłady „dezinformacji”. Jednym z nich miało być twierdzenie, że zniszczenia na terytorium Polski mogły być efektem działań polskiej lub ukraińskiej obrony przeciwlotniczej. Władza przestrzegała, że rosyjskie kanały próbują sugerować, iż szczątki dronów bądź pociski mogły spadać na polskie miejscowości. O sprawy te pytali między innymi posłowie Konfederacji, po czym byli nazywani tradycyjnie „ruskimi onucami”. Jednak już kilka dni później „Rzeczpospolita” ujawniła, że w Wyrykach w województwie lubelskim w dom uderzył pocisk wystrzelony przez polskiego F-16 podczas próby zestrzelenia rosyjskiego drona.
To, co rząd nazywał „rosyjską dezinformacją”, okazało się prawdą! Konfederacja znów miała rację!
W ubiegłym tygodniu rządowe ośrodki alarmowały przed „rosyjską dezinformacją” w związku z naruszeniem polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony. Tymczasem okazało się,… pic.twitter.com/1lBcv75StD
Podobnie w przypadku Ukrainy: resort przedstawiał jako „dezinformację” sugestię, że Kijów domaga się, aby Zachód zestrzeliwał drony nad ukraińskim terytorium. Tymczasem minister spraw zagranicznych Ukrainy Andrij Sybiha otwarcie wezwał sojuszników do użycia obrony przeciwlotniczej NATO w ukraińskiej przestrzeni powietrznej.
Mamy więc sytuację paradoksalną: to, co rząd w Warszawie przedstawiał obywatelom jako „fake news”, kilka dni później okazało się faktem. Pytanie brzmi: czy państwo świadomie dezinformowało opinię publiczną, czy po prostu nie kontroluje własnych służb i przekazu informacyjnego? W obu przypadkach konsekwencje są dramatyczne – bo uderzają w wiarygodność instytucji państwowych i w bezpieczeństwo Polaków.
Gdy władza nazywa fakty „dezinformacją”, a później sama przyznaje im rację, to nie Rosja, ale polski rząd staje się producentem chaosu informacyjnego. To właśnie takie działania najbardziej podkopują zaufanie społeczne i realnie osłabiają nasze bezpieczeństwo. To właśnie przez taki brak szacunku do obywateli później prawdziwa rosyjska dezinformacja ma używanie, bo przecież państwo kłamało. Kłamało ws. pandemii, ws. szczepionek, ws. Przewodowa, ws. Wyryk. Zacznijmy Polakom podawać prawdę, nawet jeśli nie wygodną.
Sławomir Mentzen skomentował wpis Donalda Tuska, który napisał, że cała odpowiedzialność za uszkodzenia domu w Wyrykach spada na autorów dronowej prowokacji, czyli Rosję.
Nikt nie ma pretensji do żołnierzy, nie ich wina, że rakieta zawiodła. Pretensje mamy do waszego rzędu, który dezinformował w tej sprawie i kompromitował Polskę w ONZ. Chowanie się przez premiera za żołnierzami jest tu bardzo słabe.
Nikt nie ma pretensji do żołnierzy, nie ich wina, że rakieta zawiodła.
Pretensje mamy do waszego rzędu, który dezinformował w tej sprawie i kompromitował Polskę w ONZ.
Chowanie się przez premiera za żołnierzami jest tu bardzo słabe.
Strzelnice w Polsce, te istniejące, ale też planowane lokalizacje, są coraz częściej atakowane przez różnego rodzaju aktywistów. Zawiązują się dziwne, podejrzane ruchy przeciw strzelectwu, czarnoprochowcom, służbom mundurowym, myśliwym, leśnikom itd.
Nawet niektórzy parlamentarzyści bez skrępowania prezentują publicznie takie poglądy, również z sejmowej mównicy.
Sytuacja zaczyna bardzo przypominać tę na Ukrainie przed 2014 i 2022 rokiem.
Strzelnice w Polsce, te istniejące, ale też planowane lokalizacje, są coraz częściej atakowane przez różnego rodzaju aktywistów. Zawiązują się dziwne, podejrzane ruchy przeciw strzelectwu, czarnoprochowcom, służbom mundurowym, myśliwym, leśnikom itd.
Potrzebujemy świadomych, praworządnych , uprawnionych do posiadania i posiadających broń obywateli.
Dla nierozumiejących słowa czytanego: to nie jest wpis o złagodzeniu restrykcji prawnych, bo to temat na inną dyskusję.
To wpis o tym, że prorosyjska narracja, to głównie ta, która mówi o rozbrojeniu, braku potrzeby edukacji obronnej, czy podważająca zasadność szkoleń ochrony cywilnej i militarnych. Pod przykrywką lewackiego pacyfizmu, czy ochrony środowiska jest wtedy bardzo łatwo krzyczeć…
Rolnik z Wohynia znalazł na polu drona — i jako pasjonat motocykli opisuje jego technologię.
Równocześnie rząd chwali się, że użył myśliwców do zestrzeliwania tanich dronów. Systemy Sky Control i Barbara wciąż są w budowie. W sieci krążą prywatne instrukcje o ochronie przed dronami, a SMS-y RCB apelują: zachowaj spokój i powiadamiaj służby.
W Sejmie — pięć lat po wojnie w Karabachu — trwa dyskusja o fabryce dronów. I to na kilka dni przed manewrami Zapad.
Rolnik z Wohynia znalazł na polu drona — i jako pasjonat motocykli opisuje jego technologię. 🤔🤖
Równocześnie rząd chwali się, że użył myśliwców do zestrzeliwania tanich dronów. ✈️💥 Systemy Sky Control i Barbara wciąż są w budowie. 🔧⏳ W sieci krążą prywatne instrukcje o… pic.twitter.com/9SggwkHANu
Jeśli zwykli ludzie analizują sprzęt wojskowy i podają instrukcje obrony, a rząd przedstawia użycie myśliwców jako sukces — to poważny sygnał dla potencjalnych przeciwników.
Oby ten kryzys obudził rządzących — bo to już nie są przelewki. Nie żartuję. Nie straszę. Informujcie się, bądźcie czujni i zgłaszajcie podejrzane przypadki służbom.
RozwińZwiń komentarze (3)