Wnioskodawcy! Co wam nomen omen strzeliło do głowy? Co wam strzeliło do głowy, żeby podważać bezpieczeństwo Polski, żeby utrudniać życie myśliwym, ludziom, którzy przecież dbają o nasze bezpieczeństwo.
Myślałem, że te czasy są już dawno za nami, kiedy podważamy bezpieczeństwo, dostęp do broni. Kiedy za naszą wschodnią granicą jest niebezpieczna sytuacja, każda para rąk, która potrafi obsługiwać broń, jest na wagę złota. A wy co robicie? Traktujecie zwierzęta jak pluszowe misie, a bierzecie się za gospodarkę, za łowiectwo.
🔴 Uderzanie w myśliwych w momencie trwania konfliktu zbrojnego za naszą wschodnią granicą jest bezpośrednim atakiem na bezpieczeństwo Polski❗ pic.twitter.com/ai0ao334rh
Jak wy w ogóle wymyśliliście założenia tego projektu? W moim zespole do spraw posiadania broni rozmawialiśmy z przedstawicielami Polskiego Związku Łowiectwa i oni powiedzieli, jaka jest statystyka. Pani poseł przytacza tę statystykę jako argument za, że jest kilka przypadków postrzeleń na ileś tam milionów polowań. Przecież to jest znikoma skala, nie ma tego problemu. Staracie się tylko utrudnić życie tym myśliwym, którzy wkładają w to serce, którzy kochają polski las, którzy budują nasze bezpieczeństwo.
Stop rozbrajaniu Polaków! To naprawdę wariacki projekt, który środowisko Hołowni próbowało przeprowadzić w Sejmie wczoraj, na szczęście nieskutecznie. Między innymi dzięki Konfederacji ten projekt nie przeszedł. Wylądował w śmietniku, gdzie jego miejsce. O czym mowa? O przymusowych badaniach dla myśliwych.
Ten projekt zakładał, że myśliwi to są jacyś niepoważni ludzie, którzy nie chodzą się badać, którzy nie sprawdzają swojego stanu zdrowia. A to jest środowisko, które najbardziej, najlepiej obsługuje broń palną, największą kulturę posiadania broni palnej posiada, najmniej jest wypadków i przestępstw właśnie z użyciem takiej broni.
Będziemy bronić myśliwych, będziemy bronić zdrowego rozsądku. Każdy, kto potrafi strzelać, kto dobrze strzela, kto odnosi się z szacunkiem i zgodnie z prawem posługuje się bronią palną w Polsce, jest na wagę złota, bo to jest kwestia naszych zdolności obronnych i o to będziemy się cały czas starać.
Poseł do Parlamentu Europejskiego Stanisław Tyszka w programie Gość Wydarzeń w Polsat News.
– W ciągu najbliższych tygodni, miesięcy może się zdecydować sprawa kluczowa dla bezpieczeństwa Polski na najbliższe lata. To jest kwestia wysłania wojsk NATO na Ukrainę. Uważam, że to jest sprawa absolutnie fundamentalna i w tym kontekście wybory prezydenckie są bardzo istotne.
Polska nie powinna, pod żadnym pozorem, nigdy wysyłać swoich wojsk na Ukrainę z tego powodu, że mamy bardzo długą granicę z Rosją i Białorusią. Jesteśmy w trakcie przekształcania naszego wojska. Nie powinniśmy dać się wciągać do tej wojny!
I jest tylko jeden kandydat z tych, którzy się zgłosili do tych wyborów prezydenckich – Sławomir Mentzen – który mówi jasno i wyraźnie, że nigdy nie zgodzi się jako prezydent na wysłanie polskich wojsk.
Obawiam się, że kandydat zarówno PO i PiS-u skłonieni przez naszych sojuszników by się zgodzili wysłać polskie wojska na Ukrainę.
Polski żołnierz nie może stanąć na ziemi ukraińskiej! – Poseł do PE @styszka pokazuje, że interes Polski i bezpieczeństwo obywateli są dla nas najwyższym priorytetem!
„Mamy bardzo długą granicę z Rosją i Białorusią, jesteśmy w trakcie przekształcania naszego wojska. Nie… pic.twitter.com/TMNxOfeyCD
To przed czym ja przestrzegam naszych widzów – i mówię to bardzo poważnie – to jest to, że kandydat Tuska i kandydat Kaczyńskiego przez najbliższe miesiące będą robić dobrą minę do złej gry. Oni będą oszukiwać Polaków. Będą mówić “Nie, nie wyślemy wojsk”, a później zostaną wybrani i się na to zgodzą.
Prezydent ma w Polsce ograniczone kompetencje, ale akurat to prezydent decyduje o wysłaniu polskich wojsk za granicę. Dlatego, że kogo będą prowokowali Rosjanie w momencie, kiedy tam staną natowskie wojska? Wojska francuskie, wojska hiszpańskie czy wojska polskie? Oczywiście, że wojska polskie.
Dlatego, że i Rosja i Ukraina tutaj mogą mieć wspólny interes – zależy na wciągnięciu Polski do tego wszystkiego. I my musimy być pierwszy raz mądrzejsi przed szkodą.
W związku z tym trzeba powiedzieć NIE kandydatowi PiSu i kandydatowi Platformy i poprzeć Sławomira Mentzena, który jako jedyny to gwarantuje.
Cała rozmowa ze Stanisławem Tyszką na PolsatNews.pl.
Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak w komentarzu na swoim kanale na YouTube.
Polska nie powinna wysyłać swoich wojsk na Ukrainę. To nie tylko nie jest w interesie Polski, to także nie jest w interesie europejskiej części NATO, to także nie jest w interesie samej Ukrainy. Już tłumaczę dlaczego.
W ostatnich dniach do Polski przyleciał prezydent Macron. Rozmawiał z prezydentem oraz premierem Donaldem Tuskiem. Oficjalnym pretekstem do wizyty było zrelacjonowanie rozmów, do jakich doszło z prezydentem Zełeńskim i prezydentem Trumpem podczas ponownego otwarcia odremontowanej katedry Notre-Dame. Tak naprawdę media przypuszczają i my również mamy w tym zakresie podejrzenia, że prowadzono rozmowę o sformułowaniu tej misji wojskowej, która miałaby zagwarantować bezpieczeństwo czy stabilność Ukrainy po ewentualnym zawarciu pokoju.
Polska nie powinna brać udziału w takiej misji, jeżeli taka misja zostanie sformułowana, z bardzo prostego powodu. Polska w ramach wschodniej flanki NATO ma zupełnie inne i bardzo odpowiedzialne zadania. Tymi zadaniami jest przede wszystkim ochrona własnej granicy i własnego terytorium.
Polska jest jednym z niewielu, poza państwami bałtyckimi, wschodnich państw flanki NATO, które ma bezpośrednią granicę z Rosją – mam na myśli Okręg Królewiecki – oraz otwarty kryzys graniczny z państwem od Rosji zależnym. Tu chodzi oczywiście o Białoruś.
Znaczna część sił zbrojnych została zaangażowana przez ostatnie dwa lata w ochronę granicy przed konfliktem hybrydowym o charakterze migracyjnym spowodowanym przez Białoruś, przy którym współpracuje Rosja, bo część tych imigrantów trafia przez Moskwę.
To nie stało się przez przypadek. To nie powstało samoczynnie. Warto zwrócić uwagę, że nawet inne wschodnie państwa flanki NATO, wysunięte bardziej na wschód od nas, nie mają analogicznego kryzysu granicznego, mimo, że również graniczą z Białorusią. Mam tu na myśli państwa bałtyckie. Ten konflikt został wykreowany celowo i został właśnie wykreowany po to, żeby testować możliwości ochrony granic przez Polskę.
To, na czym Polska powinna się zatem skupić, to na uzupełnieniu własnych rezerw, uzupełnieniu własnego uzbrojenia, którego znaczną część, bardzo znaczną przekazała na Ukrainę, oraz na skutecznej ochronie własnej granicy i do przygotowania się do ewentualnego odparcia agresji na własne terytorium. Do tego samego zadania, tak na marginesie, powinny przygotowywać się państwa bałtyckie.
Ciężar natomiast stabilizowania Ukrainy po ewentualnym wynegocjowaniu pokoju, który na razie w ogóle jeszcze nie wiemy, czy nastąpi, ale jeżeli nastąpi, jeżeli będzie mandat dany przez jakąś grupę państw czy przez ONZ do tego, żeby wprowadzić siły pokojowe na Ukrainę, to ten ciężar powinny wziąć państwa, które są od Rosji oddalone, nie mają bezpośredniego ryzyka otwarcia konfliktu granicznego z Rosją.
Jest jeszcze jeden istotny argument, a mianowicie ultimatum Ławrowa i polityka Putina, żądania Putina wyrażone jeszcze na długo przed wybuchem pełnoskalowej wojny, napaści rosyjskiej na Ukrainę. A mianowicie próba podzielenia państw NATO na dwa koszyki. Nie powinniśmy ułatwiać w żaden sposób Rosji dzielenia państw NATO na dwa koszyki. Ekspediowanie polskich żołnierzy na Ukrainę wystawiałoby ich na pewien cel. Na cel ewentualnych ataków czy prowokacji rosyjskich i testowania reakcji naszych sojuszników na tak selektywnie wymierzone ataki czy prowokacje. Także z tego powodu nie powinniśmy tego robić, aby NATO nie zostało poddane egzaminowi, którego mogłoby nie zdać, a mianowicie egzaminowi solidarności z ewentualnych selektywnych prowokacji czy ataków wyprowadzanych na żołnierzy wschodniej flanki NATO.
Więc ten postulat, o którym mówię, jeszcze raz to podkreślę, on nie tylko jest w interesie Polski, tak żeby Polska nie wplątała się w wojnę, w której dotychczas nie uczestniczy i tak absolutnie powinno pozostać – wsparcie dla Ukrainy jest zupełnie czym innym niż uczestniczenie w wojnie. Wysłanie swoich żołnierzy w rejon trwającego konfliktu zbrojnego jest deklaracją gotowości do użycia tych sił militarnych.
Polska w tej chwili, cokolwiek by politycy nie mówili, nie jest gotowa do wejścia w trwającą wojnę! Koniec kropka. Polska nie jest do tego gotowa. Być może do tego gotowi są Amerykanie, być może do tego gotowi są Francuzi, być może gotowi są Brytyjczycy, być może gotowi są Niemcy, chociaż szczerze wątpię, natomiast Polska do tego gotowa nie jest. Silne państwa, oddalone od Rosji, będące w NATO i mające ambicje uczestniczyć w międzynarodowej grze i kreowaniu stabilizacji w obszarze postsowieckim, w obszarze Ukrainy, mogą i być może, jeżeli warunki pokoju zostaną wynegocjowane, powinny wysłać siły pokojowe po to, żeby te warunki pokoju przypilnować. Polska do tych państw nie należy.
Mamy granicę z Rosją, mamy otwarty kryzys graniczny, mamy dużą część sił zbrojnych zaangażowaną w stabilizację własnej granicy, mamy niezrealizowane w wyniku tego plany szkoleniowe, mamy niekompletne rezerwy, mamy niekompletne uzbrojenie, mamy niekompletną absolutnie obronę przeciwlotniczą. Jesteśmy w zasięgu rażenia środków bojowych rosyjskich, w związku z czym powinniśmy prowadzić politykę ostrożną, roztropną.
Nie powinniśmy ulegać pokusie uczestniczenia w globalnych wydarzeniach. Pokusie, która może podsycać jakoś naszą dumę, że będziemy tutaj uczestnikami wielkich historycznych wydarzeń, natomiast to jest tylko pokusa. Państwa zachodnie być może chciałyby po prostu Polskę w ten sposób użyć, żeby nie angażować swoich sił, swoich żołnierzy.
Natomiast prawda jest taka, że jeżeli państwa zachodnie chcą wziąć na serio udział w grze o Ukrainę, o to, w której strefie wpływów Ukraina będzie, jaki tam będzie rząd, jaka będzie jej granica, jaki tam będzie pokój, to muszą państwa zachodnie, w szczególności Amerykanie, zaangażować swoje siły i środki.
Tutaj trzeba to powtórzyć państwom zachodnim, największym i najsilniejszym: nie ma darmowego lunchu! Jeżeli chcecie, żeby Ukraina była w zachodniej strefie wpływów, a nie w rosyjskiej, musicie zaangażować swoje siły i środki. Nie zrobicie tego rękami Polaków i państw bałtyckich. Nie zrobicie tego wyłącznie rękami Ukraińców. Jeżeli się powiedziało A, to znaczy zainwestowało w Ukrainę politycznie, militarnie, finansowo, wywiadowczo, trzeba umieć powiedzieć B, to znaczy wynegocjować warunki pokoju i następnie ten pokój zabezpieczyć.
Jeżeli się Ukrainę rozbroiło z broni atomowej wiele lat temu i dało jej gwarancję bezpieczeństwa, trzeba umieć powiedzieć B, to znaczy wziąć odpowiedzialność za to, co się zrobiło. Tego nie zrobią za was Polacy. I to dokładnie powinien powiedzieć premier Tusk i prezydent Andrzej Duda podczas wszelkiego rodzaju rozmów międzynarodowych.
Wystawienie na plan pierwszy Polaków może tylko skomplikować tę sytuację, podnieść poziom komplikacji tego kryzysu, tej wojny na nowy poziom, którego na razie nie mamy i oglądać nie chcemy. NIE dla wysyłania polskich żołnierzy na Ukrainę. NIE dla wciągania Polski do wojny!
Z wizytą do Polski przyjeżdża Prezydent Macron, która na spotkaniu z prezydentem Dudą i premierem Tuskiem ma namawiać polskie władze do wysyłania polskich żołnierzy na Ukrainę. Taka decyzja polskich władz byłaby błędem politycznym i strategicznym!
Dlaczego polscy żołnierze nie powinni jechać na Ukrainę: 👉 Po pierwsze graniczymy z Rosją, nie możemy wysyłać wojsk do obrony Ukrainy, gdy jednostki te muszą być gotowe by bronić Polski; 👉 Po drugie graniczymy z Białorusią – na granicy, z którą i tak zaangażowane jest już teraz Wojsko Polskie wobec prowadzonej przeciwko nam wojny hybrydowej; 👉 Po trzecie polscy żołnierze powinni zająć się szkoleniem siebie oraz nowych poborowych, aby podnosić możliwości obronne Rzeczypospolitej Polskiej; 👉 Po czwarte ryzyko prowokacji – obecność polskich żołnierzy na UA to wystawienie się na prowokacje ze strony Rosji;
Polska okazała ogromne wsparcie dla Ukrainy, przekroczyło to nasze możliwości i teraz sami jesteśmy rozbrojeni i z rekordowym deficytem. Jeżeli Prezydent Macron, który od dłuższego czasu mówi o wysłaniu żołnierzy państw europejskich na Ukrainę chce, aby pojechały tam wojska francuskie – niech jadą. Ale pod żadnym pozorem nie powinna wysyłać tam swoich żołnierzy.
Wysyłanie polskich żołnierzy na Ukrainę, to brak odpowiedzialności za bezpieczeństwo Polski i Polaków! Wzywamy Prezydenta Dudę i Rząd Tuska, aby stanowczo sprzeciwili się wysyłaniu polskich żołnierzy na Ukrainę!
Dlatego wspieramy i głosujemy na Sławomir Mentzen, który powiedział wprost: “Jeśli zostanę prezydentem, Polska nie zostanie wmanewrowana w wojnę. Ani jeden polski żołnierz nie stanie na Ukrainie!”
Sławomir Mentzen w Sejmie podczas debaty nt. projektu ustawy o zapewnieniu finansowania działań zmierzających do zwiększenia zdolności produkcji amunicji, 27 listopada 2024 r.
Bardzo się cieszę, że w końcu znaleźliśmy czas na rozmowę o obronności, rozmowę o amunicji, o przygotowaniu się do konfliktu. Mniej cieszy mnie optymizm, który aż bije z wcześniejszych wypowiedzi.
Na przygotowanie się do konfliktu mieliśmy 10 lat od momentu zajęcia Donbasu oraz Krymu, mieliśmy 2,5 roku od momentu ataku Rosji na Ukrainę i niestety ten cały czas został zmarnowany. Przez ostatni rok rząd zajmował się walką z bobrami, z alkotubkami, robieniem sobie zdjęć na wałach zamiast najważniejszymi rzeczami.
Zgodnie z wypowiedzią Donalda Tuska z wiosny tego roku żyjemy w epoce przedwojennej, szef BBN-u mówił, że mamy być może tylko 3 lata na przygotowanie się do konfrontacji – to znaczy, że sytuacja jest naprawdę poważna. I teraz, w końcu, po tak długim czasie dostajemy ustawę, która ma pomóc przeznaczyć 3 mld zł na fabryki do budowy amunicji. Wydawałoby się, że jest to bardzo dobra wiadomość, niestety rzeczywistość wygląda nieco gorzej.
Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział o tej ustawie: To przełomowa ustawa, krok milowy. Wszystkie środki i siły zostaną przeznaczone na realizację tego ambitnego planu. To zobaczmy, jakie ambicje mają nasi rządzący. Nasze obecne zdolności do produkcji, a tak naprawdę do składania z komponentów z zagranicy amunicji artyleryjskiej, to teoretycznie 30 tys. sztuk rocznie, według praktyków zaledwie 10 tys. I tak składamy je z komponentów z zagranicy.
20 lat rządów PiS-u i Platformy doprowadziło do tego, że Polska utraciła – bo wcześniej je miała – zdolności do budowy amunicji artyleryjskiej.
Z uzasadnienia ustawy nie sposób się dowiedzieć, jakie będą jej efekty. Nie wiemy, do ilu sztuk amunicji wzrosną nasze zdolności; nie wiemy, ile będzie kosztowała jedna sztuka; nie wiemy, kiedy te fabryki dokładnie powstaną.
Natomiast na wczorajszym posiedzeniu komisji udało się dowiedzieć od ministerstwa, że za 3 lata, jeżeli dobrze pójdzie, nasze zdolności wzrosną do 150 tys. sztuk amunicji artyleryjskiej rocznie. Tę liczbę trzeba umieścić w pewnym kontekście. Z uzasadnienia ustawy wynika, że Rosja w trakcie ofensywy zużywa 60 tys. sztuk amunicji dziennie, a Ukraina do obrony – 10 tys. sztuk dziennie. Z innych danych wynika, że Ukraina średnio potrzebuje 100 tys. sztuk amunicji artyleryjskiej miesięcznie do działań defensywnych, a jeżeli prowadzi działania ofensywne – 250 tys. sztuk. Oznacza to, że jeżeli wszystko się uda, to za kilka lat nasza roczna produkcja amunicji starczy nam na 1,5 miesiąca działań obronnych lub na 2 tygodnie działań ofensywnych. Jednocześnie, gdybyśmy prowadzili działania z rozmachem rosyjskim, Rosja zużyłaby naszą roczną wtedy, za parę lat, produkcję amunicji w 2 dnia Ukraina – w 3 dni naszą obecną produkcję.
Gdybyśmy naprawdę się przygotowywali poważnie do tego konfliktu, gdybyśmy chcieli się bronić, tak jak broni się Ukraina, a nie poddać po miesiącu, potrzebowalibyśmy 1200 tys. sztuk amunicji rocznie, a będziemy mieli 150 tys., czyli zaledwie 12,5% potrzebnej amunicji. To po 5 latach od wybuchu wojny.
Aby utrzymać Ukrainę przy życiu, Stany Zjednoczone do tej pory przekazały jej 3 mln sztuk, a Europa – 500 tys. i więcej nie ma. Sama produkcja rosyjska według różnych szacunków waha się między 3 mln a 4,5 mln sztuk rocznie. To oznacza, że my potrzebujemy milionów sztuk amunicji, a nie 150 tys. rocznie.
Władysław Kośniak-Kamysz powiedział, że ten plan jest ambitny i za ambicję uważa produkcję 12% potrzebnej amunicji 5 lat od wybuchu wojny. Nie jest to jedyny wyraz ambicji Władysława Kosiniaka-Kamysza. Powiedział on, że koniecznie potrzebujemy zwiększyć swoje zdolności produkcyjne do produkcji wykazywanej przez pewien inny kraj europejski. Jak państwo myślicie, który? Niemcy? Ukraina? Rosja? Być może Francja? Wielka Brytania? Włochy? Nie, tym marzeniem, tą wielką ambicją Kośniaka-Kamysza jest dorównanie do poziomu produkcji Słowacji, która jest maleńka i wydaje na obronę zaledwie 2% swojego PKB. To jest to nasze maksimum za kilka lat, o którym marzymy – poziom Słowacji.
Jesteśmy w tym momencie całkowicie rozbrojeni, nieprzygotowani do tego konfliktu. Nie mamy się czym bronić, mamy najmniej czołgów od lat 40. XX w., średni wiek polskiego rezerwisty to jest 50 lat i mamy śladowe, niewystarczające na wypadek konfliktu ilości amunicji. To, co trzeba zrobić, to zliberalizować prawo do produkcji broni i amunicji w Polsce, uprościć to prawo, przestać przeszkadzać przedsiębiorcom w produkcji amunicji, a następnie kupować na rynku tę amunicję.
W tym momencie nie mamy czołgów, nie mamy amunicji, nie mamy żołnierzy. Jeżeli przyjdzie do konfliktu, to w Rosjan będziemy pewnie rzucali kamieniami, tak jak Ewa Kopacz w dinozaury
Poseł Andrzej Zapałowski w Sejmie, 20 listopada 2024 r.
– Polska 2050 Szymona Hołowni działa przeciwko interesom obronnym państwa polskiego. Chodzi mianowicie o projekt ustawy uderzający w myśliwych i tradycje myśliwskie.
Właśnie działania mające na celu ograniczenie liczby myśliwych i paraliż administracyjny Policji w zakresie wydawania decyzji administracyjnych nie tylko myśliwym, ale także innym wnioskującym o pozwolenie na broń uderza w bezpieczeństwo Polski. Policja będzie musiała wydać kilkaset tysięcy decyzji administracyjnych i to jest proces na lata.
Szaleństwo niszczenia gospodarki leśnej przez to ugrupowanie i jego urzędników w ministerstwie klimatu wpisuje się wprost, trzeba powiedzieć, w cele Rosji, czyli utrzymanie niszowego przygotowania społeczeństwa w zakresie strzelectwa.
Myśliwych jest 130 tys., żołnierzy WOT 40 tys. Porównajmy potencjały osobowe. Polska dzisiaj powinna szczególnie promować politykę wyrabiania przez obywateli pozwoleń na broń, umiejętności posługiwania się, a ludzie Hołowni dewastują część systemu obronnego w postaci przygotowania strzeleckiego społeczeństwa.
Sejm uchwalił niezwykle ważną dla bezpieczeństwa Polaków ustawę o ochronie ludności i obronie cywilnej. Miałem zaszczyt być członkiem podkomisji i komisji sejmowej, która nad nią pracowała.
Dziś Sejm uchwalił niezwykle ważną dla bezpieczeństwa Polaków ustawę o ochronie ludności i obronie cywilnej. Miałem zaszczyt być członkiem podkomisji i komisji sejmowej, która nad nią pracowała. W trakcie prac złożyłem dwie poprawki. Obydwie zostały przyjęte przez Wysoką Izbę.… pic.twitter.com/pgWcaPsByX
W trakcie prac złożyłem dwie poprawki. Obydwie zostały przyjęte przez Wysoką Izbę.
Szczególnie ważne znaczenie ma ta, oznaczona nr 56, która zobowiązuje Radę Ministrów do przedstawiania Sejmowi i Senatowi co dwa lata sprawozdania z wykonania tej ustawy. Przepis ten będzie przyczyniał się do systematycznego doskonalenia tego skomplikowanego i obejmującego wiele struktur systemu bezpieczeństwa.
Oto wynik głosowania nad zgłoszoną przeze mnie poprawką:
Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak na serwisie X.
Kolejna istotna relacja o tym jak wygląda obszar konfliktu przy dużym nasyceniu dronami:
„Z powodu ogromnej liczby dronów FPV i zrzutów (granatów) z nich — logistyka po prostu się zatrzymała. (…) Do tego dochodzi minowanie narzutowe (…) Oznacza to, że wszystkie zwykłe procesy już w ogóle nie działają.”
Te doświadczenia powinny zostać natychmiast uwzględnione w programie szkolenia polskich żołnierzy. Nie da się tego zrobić bez masowego zakupu bardzo różnych dronów i stałego ćwiczenia z nimi. Czyli de facto zmiany programu i metod szkolenia. Ale trzeba to zrobić bo wojny bez dronów już nie będzie.
W celu minimalizacji strat ludzkich przy zaopatrzeniu warto też rozważyć drony i bezzałogowe pojazdy transportowe, a być może również małe bezzałogowe pojazdy rozminowujące. Te rozwiązania są w zasięgu polskiego przemysłu obronnego. Trzeba tylko zacząć to zamawiać, wdrażać i doskonalić.
Kolejna istotna relacja o tym jak wygląda obszar konfliktu przy dużym nasyceniu dronami:
„Z powodu ogromnej liczby dronów FPV i zrzutów (granatów) z nich — logistyka po prostu się zatrzymała. (…) Do tego dochodzi minowanie narzutowe (…) Oznacza to, że wszystkie zwykłe procesy… https://t.co/dndKiHOdUq
Krzysztof Bosak na X komentując wpis Jarosława Wolskiego, dziennikarza zajmującego się tematyką wojskową.
Po zdrapaniu bardzo grubej warstwy frazeologii i propagandy tak na wielu odcinkach wygląda wzmacnianie polskiej obronności jak to opisane w poniższym wpisie. Niezależnie kto rządzi. I jest to wina polityków, a nie Sił Zbrojnych.
Wojsko nie ma autonomii w tym ustroju, tylko podlega politykom. A ci są rażąco niekompetentni (bo przed wyborami nikt nie wie kto gdzie trafi w rządzie) oraz pozbawieni doświadczenia w zarządzaniu produkcją i rozwojem technologii (bo polityka demokratyczna nie ma z tym nic wspólnego).
Teoretycznie można by oczekiwać, że rządzący dadzą pole do popisu doświadczonym menedżerom spoza polityki. Czasami nawet próbują. Ale przeciętny polityk ma tak mało kontaktu z ludźmi z biznesu, że często nie potrafi odróżnić pewnego siebie cwaniaka i naciągacza od doświadczonego menedżera. I nie wie ani jak się dogadywać z menedżerem. Jak wymagać. Jak kontrolować postęp prac. Tak to moim zdaniem wygląda.
Uważam że ta wiedza Wam się należy. Może wówczas jakoś wspólnie to pokonamy. Wymagać to będzie dużego wysiłku, bo ustrój sprzyja raczej replikowaniu patologii i odsuwaniu problemów w czasie, a nie reformatorskiemu zapałowi. Jedna osoba nic tu nie zmieni. Potrzeba zorganizowanego wysiłku.
Zostawiam to do przemyślenia.
Po zdrapaniu bardzo grubej warstwy frazeologii i propagandy tak na wielu odcinkach wygląda wzmacnianie polskiej obronności jak to opisane w poniższym wpisie. Niezależnie kto rządzi. I jest to wina polityków, a nie Sił Zbrojnych. Wojsko nie ma autonomii w tym ustroju, tylko… https://t.co/U9htXiYhQU
Sławomir Mentzen: Jak rząd zleca polskim prywatnym firmom produkcję amunicji za 14 mld zł, to jest to według Tuska skandal, bo państwo nie mam nad nimi kontroli.
Ale jak rząd kupuje za 10 mld USD śmigłowce od amerykańskiego prywatnego Boeinga, to jest to już dobre.
Sławomir Mentzen na serwisie X, 16 sierpnia 2024 r.
Defilady wojskowe takie jak ta dzisiejsza, z okazji Święta Wojska Polskiego, służą między innymi do przekonania wszystkich o potędze danej armii, jej nowoczesnym sprzęcie i gotowości do wygrania każdej wojny.
Bardzo chciałbym czuć dumę z Wojska Polskiego, chciałbym mieć poczucie bezpieczeństwa, tego, że jesteśmy tak silni, że nikt nas nie zaatakuje, a jeżeli jednak to zrobi, nasza armia bez problemu ten atak odeprze.
Niestety kolejne rządy wykorzystują wojsko tylko jako tło do robienia sobie zdjęć, wygłaszania podniosłych przemówień, składania obietnic i zapewnień o naszej sile, do informowania o zakupie bardzo drogiego zagranicznego sprzętu, zupełnie nie dbając o to, czy nasza armia nadaje się w ogóle do obrony kraju. Brak świadomości na temat prawdziwego stanu Wojska Polskiego prowadzi potem do absurdalnych stwierdzeń o wdeptywaniu Putina w ziemię albo do rojeń o wysłaniu polskich żołnierzy na Ukrainę.
Można mieć niestety coraz większe wątpliwości, czy ewentualna wojna nie skończy się dla nas jeszcze szybciej niż we wrześniu 1939 roku.
Ministrem Obrony Narodowej jest lekarz, a szefem sztabu generalnego jest człowiek, który w całym swoim życiu dowodził co najwyżej pułkiem specjalnym.
Mamy olbrzymie problemy ze sprzętem i amunicją, które nie interesują polityków, którzy wolą robić sobie zdjęcia z drogim zagranicznym uzbrojeniem. Takie konferencje prasowe dobrze wyglądają, PR się zgadza. Politycy od lat mówią, o wielkich planach wzmocnienia wojska, o tym co kiedyś będziemy mieć. W tym czasie stajemy się coraz słabsi, mamy coraz mniej sprzętu, coraz mniej rezerw, coraz mniejsze zdolności produkcji zbrojeniowej. Powinniśmy rozwijać przede wszystkim krajową produkcję uzbrojenia- przede wszystkim tę prywatną, żeby nie musieć w trakcie wojny nikogo prosić się o broń.
Zamiast tego finansujemy przemysł zbrojeniowy w USA i Korei, jednocześnie doprowadzając do upadku polską zbrojeniówkę. Państwowe fabryki upadają i systematycznie tracą zdolności produkcyjne, a prywatne firmy z powodu nadmiaru biurokracji i braku zleceń ze strony polskiego wojska nie mogą się rozwinąć.
Mało kogo interesuje też to, że te 96 śmigłowców Apache, jeżeli nie będzie opóźnień, to pojawi się za 8 lat. Samoloty F-35 zamówiliśmy już 4 lata temu, a pierwsze z nich wzmocnią nasze lotnictwo dopiero za dwa lata. Zamówiony sprzęt pojawi się za kilka lat, ale już teraz trzeba za niego zapłacić zaliczki. W tym samym czasie nie ma pieniędzy na pokrycie wydatków niezbędnych tu i teraz.
Nasze jednostki mają amunicję na kilka dni walki, nasza roczna produkcja amunicji wystarczy również na kilka dni wojny. Rocznie produkujemy 30 tysięcy sztuk amunicji artyleryjskiej. Rosjanie zużywają 10 tysięcy sztuk dziennie, a w trakcie ofensywy nawet 50 tysięcy sztuk. Nasza roczna produkcja starcza im na trzy dni. Co więcej, my tę amunicję tylko składamy z kupionych za granicą elementów. Niemcy zaczęli budować fabrykę amunicji artyleryjskiej, mogącej produkować 200 tysięcy sztuk rocznie. Koszt? Zaledwie 200 mln euro. My prawie tyle samo wydaliśmy na laptopy dla czwartoklasistów, więc na fabrykę amunicji nie wystarczyło nam pieniędzy.
Defilady wojskowe takie jak ta dzisiejsza, z okazji Święta Wojska Polskiego, służą między innymi do przekonania wszystkich o potędze danej armii, jej nowoczesnym sprzęcie i gotowości do wygrania każdej wojny.
Bardzo chciałbym czuć dumę z Wojska Polskiego, chciałbym mieć poczucie…
Jeden z tych problemów udało się ostatnio jednak rozwiązać. Czołgi zostały wysłane na Ukrainę, więc brak amunicji do nich przestał być istotny. Za to dalej jest problem z brakiem nawet tak podstawowego wyposażenia jak buty, namioty i śpiwory. Nie powinno to dziwić, w końcu konferencja prasowa na tle zakupionych butów czy śpiworów wyglądałaby mniej efektownie od tej na tle śmigłowców, więc po co je kupować?
A kto będzie walczył? Średni wiek polskiego rezerwisty to 50 lat. Nie wiadomo gdzie ci rezerwiści mieszkają i czy w ogóle stawią się na wezwanie. Co rozwiązuje kolejny problem, bo gdyby jednak się stawili, to nie byłoby dla nich mundurów i butów, poza tym nie byliby przeszkoleni. Młodych ludzi się nie szkoli, licząc na to, że bronić nas będą emeryci. Zaczniemy szkolić rezerwy, dopiero gdy zacznie się wojna? Poprosimy wtedy Putina, żeby zaczekał rok, żebyśmy z tym zdążyli? Czy raczej wyślemy na pewną śmierć zupełnie nieprzeszkolonych ludzi?
Nie ma nawet co poruszać tematu schronów czy obrony cywilnej, bo ich po prostu nie ma.
Nie ma też sprzętu, broni, amunicji, szkoleń, wyposażenia i rezerwistów. A co mamy? Zadowolonych z siebie polityków robiących sobie fotki na tle drogiego zagranicznego sprzętu, na który wydali dziesiątki miliardów złotych. Zmarnowaliśmy już wiele lat. Nie mamy już więcej czasu. Donald Tusk wiosną tego roku mówił, że żyjemy w epoce przedwojennej. Szef BBN twierdzi, że mamy trzy lata na przygotowanie się do konfrontacji. Oznacza to, że według mających dostęp do tajnych raportów i informacji premiera i prezydenta, niedługo może czekać nas wojna. Niestety ciężko mieć wrażenie, że nasze państwo realnie działa w kierunku przygotowania nas do obrony. Zamiast przygotowywać się do ewentualnej wojny obronnej, PiS szykował się do wojny z Platformą, a Platforma do wojny z PiSem. Pod względem liczby czołgów, czy rezerw mamy najsłabsze siły zbrojne od lat 40’. I to wtedy, kiedy najbardziej sił zbrojnych potrzebujemy.
Rządzicie tym państwem jedni i drudzy od 20 lat. To wy ponosicie odpowiedzialność za gotowość Polski do obrony. Zacznijcie wreszcie realnie działać. Chcemy pokoju, więc musimy szykować się do wojny. Jeśli sami nie będziemy w stanie się bronić, nikt inny za nas tego nie zrobi.
Michał Wawer na konferencji prasowej, 8 lipca 2024 r.
– Wyszedłem właśnie z posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego, bardzo udanego. Komentując to, co komentować mogę, czyli jawną, publiczną część i wypowiedź pana prezydenta, warto podkreślić na pewno bardzo dobrą wiadomość, jaką jest zdolność wypracowania przez władze Polski wspólnego jednolitego stanowiska na szczyt NATO, który odbędzie się w tym tygodniu.
Zostały zaprezentowane na jawnej części Rady Bezpieczeństwa Narodowego podstawowe założenia tego wspólnego, jednolitego stanowiska. Pokazujące, że polska polityka jest stabilna, jest przewidywalna i że te liczne, widoczne też dzisiaj konflikty wewnętrzne, spory polityczne wewnątrz kraju nie stoją na przeszkodzie tego, żeby polski prezydent i polski premier byli w stanie mówić jednym głosem w rozmowach na szczeblu międzynarodowym z naszymi sojusznikami.
Jako Konfederacja mamy jeden zasadniczy apel o rewizję tego wspólnego stanowiska i ogólnie linii politycznej władz polskich na arenie międzynarodowej, mianowicie w kwestii przyjęcia Ukrainy do NATO. W opinii publicznej, w debacie międzynarodowej pojawia się bardzo dużo wystąpień dotyczących właśnie tworzenia drogi dla Ukrainy do bycia przyjętym do NATO. W ostatnich dniach pojawiła się też bardzo mało fortunna, w naszym przekonaniu, wypowiedź obecnego sekretarza generalnego NATO, który mówił, że spodziewa się, że w ciągu 10 lat Ukraina będzie do NATO przyjęta. To jest wypowiedź w tym sensie mało fortunna, że my nie wiemy, co będzie za 10 lat. Nie wiemy, czy wojna na Ukrainie zakończy się definitywnie w ciągu najbliższych 10 lat. Mówienie przez kogokolwiek o przyjmowaniu do sojuszu wojskowego państwa znajdującego się w stanie wojny jest czymś skrajnie mało odpowiedzialnym i żaden poważny polityk takich wypowiedzi nie powinien opinii publicznej serwować.
Zwracamy się również z apelem do polskiego prezydenta, do polskiego premiera o to, żeby w polskim stanowisku, w polskim przekazie, i na ten szczyt NATO, i na wszelkie przyszłe spotkania powstrzymali się od deklarowania jakiegokolwiek konkretnego terminu, jakiejkolwiek konkretnej oferty przyjmowania Ukrainy do NATO. Dlatego, że takie deklaracje są w rozumieniu i polskiej opinii publicznej, i opinii międzynarodowej jednoznaczne z próbami wciągania NATO i bezpośrednio Polski do toczącej się wojny na Ukrainie. A wciąganie do wojny na Ukrainie jest czymś, czego Polacy nie chcą!
W odróżnieniu od wspierania Ukrainy, bo wspieranie Ukrainy, również militarne, również finansowe, cieszy się w Polsce poparciem powszechnym. Natomiast nie ma zgody na to, żeby Polska była do wojny na Ukrainie wciągana jako strona, nie ma zgody na to, żeby polscy żołnierze wylądowali na Ukrainie, czy żeby nasza polityka sprowokowała Rosję do ataku bezpośrednio na terytorium Państwa Polskiego!
Stąd właśnie ten apel, aby ten – zupełnie nierealistyczny zresztą, bo wiemy, że nie ma zgody ani Stanów Zjednoczonych, ani innych państw NATO, żeby Ukraina była w jakiejkolwiek przewidywalnej przyszłości do NATO zapraszana czy przyjęta. Także zwracamy się z apelem o to, żeby również polskie władze po prostu zajęły tutaj stanowisko bardziej realistyczne i takie, które nie będzie budowało wrażenia, że Polska pcha się do wojny jako jej aktywny uczestnik.
Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem posła Witolda Tumanowicza i posła do Parlamentu Europejskiego Marcina Sypniewskiego, 4 lipca 2024 r.
Witold Tumanowicz: – Jako Konfederacja zawnioskowaliśmy o pilne zwołanie Komisji Obrony Narodowej ze względu na niepokojące doniesienia i fragment dokumentu budżetowego, który mówi o tym, że w latach 2025-2028 budżet na obronność ma być zredukowany aż o 25%, czyli o 57 miliardów złotych.
Jak wiemy, Ministerstwo Obrony Narodowej zdementowało te informacje. Natomiast pytania ciągle są: – Skąd ten dokument? – Skąd te pomysły i czy one mimo wszystko nie będą realizowane?
Tym bardziej, że przecież mamy wojnę za naszą wschodnią granicą. Mamy także wojnę hybrydową. Mamy kryzys na polsko-białoruskiej granicy. Mamy kryzys imigracyjny. Tym bardziej pytania są zasadne do Ministra Obrony Narodowej, żeby odpowiedział nam na te pytania “Jak będzie wyglądał ten budżet?”, “Jak będzie przez najbliższe lata wyglądał budżet na obronność?”. Tym bardziej że nie jest to obszar, na którym można oszczędzać, szczególnie w tak niespokojnych czasach.
Na te i inne pytania będziemy chcieli odpowiedzi. My jako Konfederacja chcemy tych odpowiedzi od ministra obrony narodowej, dlatego zwołaliśmy te pilne, zawnioskowaliśmy o pilne zwołanie Komisji Obrony Narodowej. Tutaj, w Sejmie.
This website uses cookies so that we can provide you with the best user experience possible. Cookie information is stored in your browser and performs functions such as recognising you when you return to our website and helping our team to understand which sections of the website you find most interesting and useful.
Strictly Necessary Cookies
Strictly Necessary Cookie should be enabled at all times so that we can save your preferences for cookie settings.
If you disable this cookie, we will not be able to save your preferences. This means that every time you visit this website you will need to enable or disable cookies again.
RozwińZwiń komentarze (1)