Polscy przedsiębiorcy często angażują się w wiele inicjatyw wspierających różne obszary życia społecznego, o czym nie wszyscy mają świadomość.
Podczas konferencji „Biznes z wartościami, wartości w biznesie”, odbywającej się dziś w Sejmie, przedstawiono liczne przykłady takich działań – od pomocy chorym dzieciom i rodzinom zastępczym, przez wspieranie młodych artystów, po wykupywanie z niewolniczej pracy w Pakistanie chrześcijańskich rodzin.
Polscy przedsiębiorcy często angażują się w wiele inicjatyw wspierających różne obszary życia społecznego, o czym nie wszyscy mają świadomość. Podczas konferencji „Biznes z wartościami, wartości w biznesie”, odbywającej się dziś w Sejmie, przedstawiono liczne przykłady takich… pic.twitter.com/Otf5vLJHgy
Pojawiły się także świadectwa, że zachowanie równowagi między pracą a życiem osobistym oraz oparcie biznesu na zasadach etyki chrześcijańskiej porządkuje życie i sprzyja dobrym efektom ekonomicznym, dając jednocześnie dobry przykład innym.
Konferencja pokazuje, że odpowiedzialność, wartości i etyka mogą iść w parze z sukcesem gospodarczym, a polscy przedsiębiorcy potrafią tak działać. Zachęcam do obejrzenia konferencji.
W dużej mierze to właśnie polscy przedsiębiorcy decydują o kierunku rozwoju i kondycji polskiej gospodarki. Dlatego bardzo istotne jest, aby rozumieć ich potrzeby i tworzyć możliwie najlepsze otoczenie prawno-instytucjonalne. Podczas dzisiejszej konferencji „Biznes z wartościami,… pic.twitter.com/xKC9dPRIIq
Michał Wawer: Komisja Europejska zakończyła niedawno publiczne konsultacje dotyczące planowanych regulacji w obszarze przechowywania danych. W sumie wpłynęło ponad 4300 komentarzy i stanowisk. Całe przedsięwzięcie ma doprowadzić do stworzenia unijnych przepisów, które zdefiniują, jak długo oraz w jakim zakresie operatorzy telekomunikacyjni i dostawcy usług internetowych powinni archiwizować informacje o użytkownikach, by mogły one być wykorzystane w postępowaniach karnych.
👉 Mowa o metadanych – m.in. adresach IP, danych abonentów, a także o godzinach i lokalizacjach połączeń. Oficjalnym powodem jest zwiększenie skuteczności w walce z przestępczością, zwłaszcza cyberprzestępstwami i zagrożeniami przekraczającymi granice państw.
⚠️ Jednak adresy IP, dane abonentów czy zapis czasu i miejsca rozmów to elementy, które pozwalają zrekonstruować niemal pełny portret życia obywatela Unii. Jeśli państwo otrzymuje nieograniczony dostęp do takich informacji, trudno mówić o ochronie społeczeństwa – to raczej budowa mechanizmu masowej inwigilacji. W praktyce właśnie do tego dążą unijni urzędnicy, a narracja o bezpieczeństwie i walce z przestępczością pełni jedynie funkcję przykrywki dla rozwiązań przypominających dystopię Orwella.
Paweł Usiądek Konfederacja: Nowy przedmiot, który miał być sztandarowym projektem Barbary Nowackiej, startuje z poważnymi problemami. Pierwsze lekcje września pokazały, że zainteresowanie jest dramatycznie niskie – w wielu szkołach na zajęcia przyszły dwie, trzy osoby z całej klasy. „Jak przychodzą dwie, trzy osoby na całą klasę, to taki przedmiot staje się bezsensowny” – powiedział w rozmowie dla Wirtualnej Polski lewicowy działacz Paweł Mrozek.
Rodzice mają czas na złożenie pisemnej rezygnacji z zajęć do 25 września. Wtedy też MEN i kuratoria rozpoczną pierwsze analizy frekwencji. Wszystko wskazuje, że statystyki będą miażdżące. Już teraz w mediach społecznościowych dominują głosy sprzeciwu wobec zajęć. W wielu szkołach całe klasy rezygnują, a nawet tam, gdzie są zwolennicy, pojawia się problem organizacyjny – jak prowadzić lekcje dla kilku uczniów przy dwudziestoosobowej klasie?
Edukacja zdrowotna zastąpiła Wychowanie do życia w rodzinie. Jej podstawa programowa liczy 47 stron i obejmuje szereg wartościowych zagadnień. Nowacka nie byłaby jednak sobą, gdyby do lekcji na temat zdrowego odżywiania czy higieny cyfrowej nie dorzuciła lewackiej ideologii: gender i LGBT. Nic dziwnego, że rodzice masowo korzystają z prawa do wypisania dzieci.
Przedmiot od początku był politycznie wymuszony. Rodzice, organizacje społeczne oraz opozycja (w tym Konfederacja) wywalczyły, by nie był obowiązkowy. Rodzice chętnie z tego korzystają. Edukacja zdrowotna miała być sukcesem Barbary Nowackiej, a staje się symbolem kolejnej porażki. Niechciana przez rodziców oraz bojkotowana przez uczniów. I bardzo dobrze!
Media obiega informacja, że Amerykanie nie chcą koalicji PiS-u z Konfederacją pod naciskiem lobby żydowskiego, które kieruje polityką Stanów Zjednoczonych. Zagrożenie upatrują oczywiście w Konfederacji, bo PiS jest otwarcie opcją pro-amerykańską, a co za tym idzie również pro-izraelską.
To by tłumaczyło wściekłe ataki Kaczyńskiego na Konfederację, który nie tylko ze względu na chęć bycia hegemonem po prawej stronie, ale również amerykańskie naciski i troskę o żydowskie interesy, uderza w Sławomira Mentzena. Pod wpływem obcego mocarstwa torpeduje inne partie opozycyjne, zamiast skupić się na walce z Tuskiem.
Według @JMiziolek politycy PiS mówili jej, że Kaczyński nie chce koalicji z Konfederacją, bo ucierpiałyby na tym żydowskie interesy w Polsce.
Prawda!
Dla nas liczą się przede wszystkim polskie, a nie amerykańskie, czy żydowskie interesy. Widocznie bardzo się tu z PiS różnimy.
Konfederacja patrzy na politykę międzynarodową w sposób racjonalny i bez kompleksów. Widzimy co Izrael robi w Strefie Gazy, widzimy jak “buduje” relacje z Polską i nie będziemy na to przymykać oka. Nas obchodzą polskie interesy!
Tutaj wypowiedź europosła PiS Dominika “I love Jews” Tarczyńskiego 👇
Media obiega informacja, że Amerykanie nie chcą koalicji PiS-u z Konfederacją pod naciskiem lobby żydowskiego, które kieruje polityką Stanów Zjednoczonych. Zagrożenie upatrują oczywiście w Konfederacji, bo PiS jest otwarcie opcją pro-amerykańską, a co za tym idzie również… pic.twitter.com/0OnmEMaxr5
Musimy stać na gruncie prawdy. Nie możemy jak na przykład Niemcy wpaść w pułapkę politycznej poprawności, gdzie ukrywa się niekorzystne informacje o imigrantach.
Musimy stać na gruncie prawdy. Nie możemy jak na przykład Niemcy wpaść w pułapkę politycznej poprawności, gdzie ukrywa się niekorzystne informacje o imigrantach. Niestety politycy polscy weszli bardzo głęboko w fundowanie wszystkiego co mogą obywatelom Ukrainy, a teraz boją się… pic.twitter.com/sTqY52lwJh
Niestety politycy polscy weszli bardzo głęboko w fundowanie wszystkiego co mogą obywatelom Ukrainy, a teraz boją się przyznać do błędu, zwłaszcza że wiedzą, że nastroje wobec Ukrainy są coraz bardziej sceptyczne.
Dzisiaj mija kolejna rocznica napaści ZSRS na Polskę. W trakcie gdy broniliśmy się przed Niemcami, od tyłu zaatakowali nas Sowieci. Podzielili się Polską z Niemcami, rozpoczęły się mordy, zsyłki, potem Katyń i dekady sowieckiej okupacji. Straciliśmy niepodległość, którą odzyskaliśmy dopiero 50 latach.
To tragiczna data, moment, w którym stało się oczywiste, że II RP przechodzi do historii. W niecałe trzy tygodnie okazało się, że całe nasze państwo zniknie. W kilkanaście dni od 1 września bardzo szybko wydało się, że nie jesteśmy w stanie obronić się przed agresorami. Te trzy tygodnie było bardzo brutalnym sprawdzeniem, jak rzeczywistość wygląda naprawdę.
Dzisiaj mija kolejna rocznica napaści ZSRS na Polskę. W trakcie gdy broniliśmy się przed Niemcami, od tyłu zaatakowali nas Sowieci. Podzielili się Polską z Niemcami, rozpoczęły się mordy, zsyłki, potem Katyń i dekady sowieckiej okupacji. Straciliśmy niepodległość, którą…
Jeszcze w sierpniu 1939 roku, a nawet na początku września, Polacy byli karmieni propagandą – jesteśmy silni, zwarci, gotowi. Zwyciężymy wroga! Alianci już atakują Niemców, a my bombardujemy Berlin! Gazety tak długo drukowały propagandę, aż Niemcy nie zajmowali miast, w których były drukarnie. 17 września wkroczyli Sowieci, a już chwilę po północy, w nocy z 17 na 18 września Naczelny Wódz Polskich Sił Zbrojnych Edward Rydz-Śmigły przekroczył granicę z Rumunią. Okazało się, że dobra atmosfera, propaganda sukcesu i malowanie trawy na zielono nie powstrzymały Niemców i Sowietów.
Ludzie, którzy okłamywali Polaków, którzy wtrącali do więzień za krytykowanie polskich przygotowań do wojny, i którzy za niewystarczające przygotowania odpowiadali, którzy jeszcze na początku września wieścili nasze szybkie zwycięstwo, 18 września znaleźli się w Rumunii. Propaganda zniknęła, przywódcy zniknęli, zostali Polacy mierzący się ze zbrodniczymi okupantami.
Obecnie również nie jesteśmy gotowi do wojny, również jesteśmy karmieni propagandą sukcesu i również rząd nawołuje do jedności i utrzymywania atmosfery. I bardzo bym chciał, żeby ten baśniowy nastrój nigdy nie został zepsuty przez paskudną rzeczywistość, w której Rosja znowu nas zaatakuje, a wszystkie nasze problemy, które obecnie zamiatane są pod dywan, wychodzą na światło dzienne.
Po raz pierwszy, od czasów Hitlera i Stalina, mamy sąsiada, który przygotowuje się do ataku na nas. Rosja napadła już na Czeczenię, Gruzję, Ukrainę, naprawdę nie można wykluczyć, że nie posunie się dalej. A my, zamiast zrobić wszystko, żeby Putin połamał sobie na nas zęby, zadowalamy się propagandą sukcesu, jednością, optymizmem i bardzo pilnujemy, żeby nikt nie psuł dobrej atmosfery.
Moglibyśmy w Polsce wytwarzać broń kilkakrotnie taniej, polonizować technologię i eksportować ją dalej, stając się realnym graczem na rynku. Dlaczego tego nie robimy? Bo w polskim rządzie jest bardzo silny lobbing amerykańskich koncernów zbrojeniowych. Przez to wciąż jesteśmy skazani na rolę klienta i importera.
Moglibyśmy w Polsce wytwarzać broń kilkakrotnie taniej, polonizować technologię i eksportować ją dalej, stając się realnym graczem na rynku. Dlaczego tego nie robimy? Bo w polskim rządzie jest bardzo silny lobbing amerykańskich koncernów zbrojeniowych. Przez to wciąż jesteśmy… pic.twitter.com/vEBwVRBJgs
To jest ich celowa polityka, która miała wielkie wsparcie za rządów PiS i ma je również obecnie. Czas zacząć budować własną siłę. Bo albo będziemy mieć własny przemysł zbrojeniowy, albo będziemy zawsze zależni od cudzych decyzji.
86 lat temu, 17 września 1939 roku, Armia Czerwona przekroczyła granice Polski. Była to realizacja paktu Ribbentrop-Mołotow, podpisanego wcześniej z Niemcami oraz złamanie zawartego z Polską paktu o nieagresji. W wyniku tej zdradzieckiej napaści Polska pozbawiona została możliwości skutecznej i długotrwałej obrony, w wyniku czego została zawojowana, a ziemie polskie znalazły się we władzy dwóch okupantów. IV rozbiór Polski stał się faktem.
86. ROCZNICA SOWIECKIEJ NAPAŚCI NA POLSKĘ
86 lat temu, 17 września 1939 roku, Armia Czerwona przekroczyła granice Polski. Była to realizacja paktu Ribbentrop-Mołotow, podpisanego wcześniej z Niemcami oraz złamanie zawartego z Polską paktu o nieagresji. W wyniku tej zdradzieckiej… pic.twitter.com/8Il07gvt1u
Wkraczający Sowieci byli witani przez rozentuzjazmowane mniejszości narodowe, które widziały w nich „wyzwolicieli” od „polskich panów”. Część obywateli II RP – komuniści i przedstawiciele mniejszości – dokonywało w godzinach próby zdrady własnej Ojczyzny i dołączali się do pochodu czerwonej rewolucji, sabotując wysiłek polskiego żołnierza, wbijając gwoździe do trumny Polski. Tak skończyła się II Rzeczpospolita.
Tam, gdzie stanął but sowiecki, pojawiały się terror, mordy, grabieże, gwałty i zsyłki w głąb Rosji. NKWD zabrało się do zwalczania ruchu oporu i wyłapywania polskiej inteligencji. Polscy oficerowie i urzędnicy zostali zamordowani w Katyniu, Charkowie, Miednoje i innych miejscach kaźni. Tysiące Polaków zostały wyniszczone przez pracę w łagrach na Syberii. Dochodziło do powszechnej grabieży majątku państwowego i prywatnego, rabowano i niszczono muzea, archiwa, biblioteki i zbiory dzieł sztuki. Polityka gospodarcza sowieckiego okupanta doprowadziła do masowej pauperyzacji ludności i upadku licznych instytucji życia społecznego. Kościoły przemieniano w kina, magazyny lub ośrodki Ligi Bezbożników. To żniwo, jakie zebrał w Polsce czerwony kat.
Pamiętajmy w tym dniu (i zawsze) o tym, że sojusz niemiecko-rosyjski zawsze obracał się przeciw Polsce. Tak było w czasie rozbiorów, w czasie zaborów, we wrześniu 1939 roku.
Pamiętajmy również o prawdziwej naturze komunizmu. Gdziekolwiek się on pojawiał, zostawiał za sobą zniszczenia i trupy. Polska się o tym przekonała trzy razy: w 1920 roku, w 1939 roku i w 1944 roku. Obywatele polscy, którzy byli komunistami, okazywali się zdrajcami, którzy w czasie pokoju sabotowali, strajkowali i próbowali wywołać w Polsce rewolucję, a w czasie wojny po prostu dołączali do wchodzących do kraju bolszewików ze wschodu. We współczesnej Polsce idee, które im przyświecały są niestety wciąż żywe i mają swoich zwolenników, którzy wychodzą pod czerwonymi sztandarami na ulice polskich miast.
Branża piwowarska w Polsce jest dziś na skraju zapaści. To nie jest chwilowy kryzys, to systemowy rozkład całego sektora, który jest jednym z motorów polskiej gospodarki.
W ciągu 7 ostatnich lat rządów POPiSu (politycy obu partii bardzo nie lubią tego określenia, ale w tej kwestii Wasze rządy niczym się nie różnią) zlikwidowaliście prawie 25% produkcji. Drastyczny spadek produkcji z 41 mln hektolitrów (2018) do zaledwie 34 mln obecnie. To tak, jakby z mapy kraju zniknęło sześć dużych browarów!
Gospodarka to system naczyń połączonych. Zniszczyliście nie tylko browary, ale metodycznie doprowadźcie do upadku całych regionów. Przykład? Blisko tysiąc (!!!) gospodarstw chmielarskich na Lubelszczyźnie stoi na skraju bankructwa i nie ma komu sprzedać swoich plonów.
Felieton Sejmowy 11
Branża piwowarska w Polsce jest dziś na skraju zapaści. To nie jest chwilowy kryzys, to systemowy rozkład całego sektora, który jest jednym z motorów polskiej gospodarki.
W ciągu 7 ostatnich lat rządów POPiSu (politycy obu partii bardzo nie lubią tego…
Czy ktokolwiek w Sejmie pamięta jeszcze o tym, że branża piwowarska generuje 85 tysięcy miejsc pracy w Polsce? Czy ktokolwiek w tej Izbie pamięta, że budżet państwa w 2024 roku otrzymał dzięki branży piwowarskiej, ponad 18 miliardów złotych wpływów?
Pierwszy gwóźdź do trumny polskiego piwowarstwa wbiło Prawo i Sprawiedliwość w 2021 roku uchwalając tzw. mapę akcyzową, która zakładała coroczne podwyżki akcyzy, aż do 2027 roku. Nikt kompletnie nie przejmował się tym, jaki to będzie miało wpływ na branżę. Gdy w 2023 roku do władzy doszła Platforma z przystawkami, to okazało się, że mimo spadających wskaźników, świadczących o powolnym upadku branży piwowarskiej, niczego nie chcą zmieniać. W 2024 i w 2025 roku podnoszono akcyzę w dalszym ciągu. Apogeum tego szaleństwa nastąpiło kilka tygodni temu, gdy okazało się, że rząd Tuska planuje podwyżkę akcyzy, nie jak było zaplanowane przez PiS o 5%, lecz o absurdalne 15%!!!
Apeluję do rządzących!: Przestańcie eksperymentować na polskich browarach. Zatrzymajcie tę spiralę fiskalnego absurdu. Zacznijcie rozmawiać z branżą, zanim będzie za późno
17 września 1939 roku pod pretekstem rzekomego „rozpadu polskiej państwowości” na nasz kraj podstępnie napadła Armia Czerwona.
Był to krok w celu realizacji tajnych postanowień Paktu Ribbentrop-Mołotow, które dzieliły Polskę na strefy wpływów dwóch najeźdźców.
Nasi “sojusznicy” – zarówno Anglia jak i Francja, ale także Stany Zjednoczone znały postanowienia tajnego protokołu, jednak postanowiły nie dzielić się tymi informacjami z Rządem Polskim. Jest to dla nas ogromna lekcja na przyszłość, aby rozważniej dobierać przyjaciół. Musimy nauczyć się wyciągać wnioski z tamtych wydarzeń, tak aby już nigdy los Naszej Ojczyzny nie stał się nikomu obojętny!
17 września 1939 roku na oczach świata zaczął dokonywać się IV rozbiór Polski. Od tamtego momentu wykrwawiające się w walkach z Niemcami Wojsko Polskie nie miało już żadnych szans na dalszą obronę. Wkraczające licznie od wschodu wojska radzieckie prowadziły szeroko zakrojoną akcję dezinformacyjną. Mimo znacznej przewagi przeciwników nadal przez wiele dni bohatersko stawiano opór. Już od momentu przekroczenia granic Armia Czerwona dopuszczała się licznych zbrodni na żołnierzach i ludności cywilnej. Pojmanych obrońców spotykały tortury, zbiorowe egzekucje i wysyłki w głąb ZSRR…
Grzegorz Płaczek, przewodniczący Klubu Poselskiego Konfederacji
Władza przez lata nauczyła się kłamać. Robiła to przez lata, ale na szczęście Polacy się budzą i manipulowanie opinią publiczną idzie rządzącym coraz trudniej. Na szczęście.
Ostatnie wydarzenia z nocy z 9 na 10 wrześnie 2025 r. i wtargnięcie obcych dronów na terytorium Polski pokazały, jak wygląda ten mechanizm. Gdyby nie działania dziennikarzy oraz internautów – do dziś z pewnością zależne od Warszawy „niezależne” media podawałaby informację, iż rosyjskie drony zniszczyły dom w Wyrykach, wleciały z terytorium Ukrainy i cała obrona ludności naszego kraju przebiegła bezbłędnie, a każdy kto szuka odpowiedzi na podstawowe pytania związane z atakiem dronowym jest nazywany sprzymierzeńcem Rosji. Głupie, ale tego oczekuje władza.
Tym razem jest jednak inaczej. Polityczny konflikt na linii prezydent-premier również obecnie sprawia, że pewnych rzeczy nie da się już zamiatać łatwo pod dywan.
11. września b.r. w Sejmie minister obrony narodowej udzielił informacji „o naruszeniu polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony” – problem w tym, że po wystąpieniu szefa Ministerstwa Obrony Narodowej i rundzie poselskich pytań nie padła odpowiedź niemal na żadne z postawionych przez parlamentarzystów pytań. Premier również w swoim przemówieniu do posłów podał garść informacji, które można było przeczytać w prasie. W związku z tym działając na podstawie Ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora, chcąc uporządkować fakty i ustalić, jaki jest stan faktyczny dot. wydarzeń nocy z 9 na 10 września b.r. kieruję do szefa MON podstawowe pytania, w celu ustaleniu tego, gdzie leży prawda. Niezależnie od tego, jaka ona jest.
1. Ile łącznie dronów wtargnęło na terytorium Polski w nocy z 9 na 10 wrześnie 2025 r.? Sprawa wydaje się oczywista, jednak mogło dojść do weryfikacji tej liczby w ostatnich dniach.
2. Ile dronów zostało zestrzelonych i w jaki konkretnie sposób? Czym innym jest zestrzelenie dronów, a czym innym samoistny upadek dronu po dotarciu do celu. Warto ustalić, jaki procent dronów został realnie uznany za zagrażający naszemu bezpieczeństwu i dlaczego nie wszystkie drony zostały zestrzelone?
3. Ile dronów nie zostało zestrzelonych i dokładnie dlaczego? Gdzie zostały one znalezione po upadku? Z informacji prasowych wynika, że niektóre drony dotarły daleko w głąb Polski. Dlaczego? Czy uznano je za niegroźne? Czy wszystkie były śledzone podczas lotu? Dlaczego podjęto decyzję, że obce drony mogą bezpiecznie przelecieć setki kilometrów nad terytorium Polski?
4. Z terytorium(ów) jakiego państw(a) wleciały drony na terytorium Polski? Tutaj sprawa jest poważniejsza. Premier podawał informację, iż drony wleciały z Białorusi, jednak później okazało się, że niekoniecznie. Cześć z nich wleciała z Ukrainy. Próbowałem z mównicy sejmowej otrzymać wiążącą informację od ministra obrony – jednak bezskutecznie. Opinia publiczna powinna usłyszeć szczegóły w tej kwestii.
5. Czy Polska otrzymała informację o lecących dronach od rządu/wojska ukraińskiego lub białoruskiego (innego?), a jeśli tak – dlaczego drony nie zostały zestrzelone po przekroczeniu granicy Polski? Jeśli prawdą jest, że Polska otrzymała ostrzeżenie od Białorusi i Ukrainy o lecących dronach, dlaczego nie zostały one zestrzelone np. przez wojska Ukraińskie, które mają w pobliżu polsko-ukraińskiej granicy „systemy/rakiety antydronowe”. Czy doszło chociażby do podjęcia próby zneutralizowania dronów przez naszego wschodniego sąsiada? Sytuacja wydaje się dziwna, zwłaszcza, że fakt, iż Polska ponoć otrzymała ostrzeżenie był skrzętnie początkowo ukrywany. Dlaczego?
6. Czy w dom w Wyrykach (Lubelszczyzna) uderzyła rakieta wystrzelona z polskiego F-16 (prawdopodobnie AIM-120 AMRAAM) wskutek awarii naprowadzania podczas próby zestrzelenia drona? Ewentualnie, czy dom w Wyrykach został trafiony przez rakietę polskiego wojska lub wojsk sprzymierzonych? Proszę o informację w tej kwestii.
❌ Władza przez lata nauczyła się kłamać. Robiła to przez lata, ale na szczęście Polacy się budzą i manipulowanie opinią publiczną idzie rządzącym coraz trudniej. Na szczęście. Ostatnie wydarzenia z nocy z 9 na 10 wrześnie 2025 r. i wtargnięcie obcych dronów na terytorium Polski… pic.twitter.com/gsrU7l0fIQ
Wieś Wyryki przejdzie do historii. To tutaj został zniszczony dom – być może to w tej polskiej wsi doszło do największych cywilnych zniszczeń, które… sami sobie wyrządziliśmy. Władza oraz media głównego nurtu od początku forsowały przekaż, że dom został zniszczony przez dron. Dopiero dziennikarskie śledztwo doprowadziło do tego, że opinia publiczna usłyszała, że fakty nie są takie oczywiste. Jeśli prawdą jest, że dom został zniszczony przez polską rakietę – jak to możliwe, że do tego doszło? Przecież wojsko polskie nie wystrzeliwuje setek takich rakiet. Jeśli doszło do awarii naprowadzania – jest to wysoce niepokojące. Jak to możliwe, że ten temat nie był poruszany na Radzie Bezpieczeństwa Narodowego, a prezydent nie został o tym od razu poinformowany? Postępowanie bada Prokuratura – i to rozumiem – jednak prosty fakt potwierdzenia, co zniszczyło dom może być teraz kwestią tygodni lub miesięcy. To nie jest normalne. Wojsko Polskie i służby bezpieczeństwa powinny znać odpowiedź natychmiast. Łącznie z pałacem prezydenckim i posłami. Co prawda wójt wsi Wyryki twierdzi, że należy patrzeć wprzód, „nic to nie zmienia [przyp. ustalenie, co zniszczyło dom]. Jedynie, co może się zadziać, to ta informacja może dać dodatkową pożywkę dla rosyjskich trolli”, jednak ustalenie tego, co było przyczyną zniszczeń zmienia wiele. Nie dziwi oczywiście takie podejście wójta, gdyż startował na swój urząd z komitetu, z którego startowali działacze Nowej Lewicy (a kontrkandydatem był działacz PiS), więc narracja wójta wydaje się być, z politycznego punktu widzenia, oczywista. Dlaczego prezydent RP, jak i Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, nie otrzymali niezwłocznych wyjaśnień? Zadawanie podstawowych pytań nie jest trollingiem, jak twierdzi wójt – jest wyłącznie próbą zrozumienia wydarzeń z tamtej nocy i próbą odpowiedzenia na pytanie, czy to normalne, że władza najpierw wprowadziła Polaków w błąd, a teraz cedzi informacje, dopasowując je do tych, które niezależnie pojawiają się w przestrzeni publicznej.
Sprawa jest niezwykle groźna i jako poseł – mając najwyższy szacunek do polskich żołnierzy – działając na podstawie art. 20 ust. 2 Ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora, oczekują udzielenia mi odpowiedzi na powyższe pytania przez szefa MON – nie później jednak niż w ciągu 14 dni od otrzymania mojej interwencji. A w przypadku, gdyby któraś z informacji, o które pytam, objęta była klauzulą poufności/zastrzeżone, jestem gotowy skorzystać z zaproszenia do kancelarii tajnej, celem zapoznania się z udzielonymi odpowiedziami.
POLACY POWINNI POZNAĆ PRAWDĘ. Jakakolwiek by ona nie była. Czas zmierzyć się z faktami.
W ubiegłym tygodniu rządowe ośrodki alarmowały przed „rosyjską dezinformacją” w związku z naruszeniem polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony. Tymczasem okazało się, że część z tych informacji, uznanych oficjalnie za fałsz, była prawdziwa.
Na stronach Ministerstwa Sprawiedliwości opublikowano przykłady „dezinformacji”. Jednym z nich miało być twierdzenie, że zniszczenia na terytorium Polski mogły być efektem działań polskiej lub ukraińskiej obrony przeciwlotniczej. Władza przestrzegała, że rosyjskie kanały próbują sugerować, iż szczątki dronów bądź pociski mogły spadać na polskie miejscowości. O sprawy te pytali między innymi posłowie Konfederacji, po czym byli nazywani tradycyjnie „ruskimi onucami”. Jednak już kilka dni później „Rzeczpospolita” ujawniła, że w Wyrykach w województwie lubelskim w dom uderzył pocisk wystrzelony przez polskiego F-16 podczas próby zestrzelenia rosyjskiego drona.
To, co rząd nazywał „rosyjską dezinformacją”, okazało się prawdą! Konfederacja znów miała rację!
W ubiegłym tygodniu rządowe ośrodki alarmowały przed „rosyjską dezinformacją” w związku z naruszeniem polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony. Tymczasem okazało się,… pic.twitter.com/1lBcv75StD
Podobnie w przypadku Ukrainy: resort przedstawiał jako „dezinformację” sugestię, że Kijów domaga się, aby Zachód zestrzeliwał drony nad ukraińskim terytorium. Tymczasem minister spraw zagranicznych Ukrainy Andrij Sybiha otwarcie wezwał sojuszników do użycia obrony przeciwlotniczej NATO w ukraińskiej przestrzeni powietrznej.
Mamy więc sytuację paradoksalną: to, co rząd w Warszawie przedstawiał obywatelom jako „fake news”, kilka dni później okazało się faktem. Pytanie brzmi: czy państwo świadomie dezinformowało opinię publiczną, czy po prostu nie kontroluje własnych służb i przekazu informacyjnego? W obu przypadkach konsekwencje są dramatyczne – bo uderzają w wiarygodność instytucji państwowych i w bezpieczeństwo Polaków.
Gdy władza nazywa fakty „dezinformacją”, a później sama przyznaje im rację, to nie Rosja, ale polski rząd staje się producentem chaosu informacyjnego. To właśnie takie działania najbardziej podkopują zaufanie społeczne i realnie osłabiają nasze bezpieczeństwo. To właśnie przez taki brak szacunku do obywateli później prawdziwa rosyjska dezinformacja ma używanie, bo przecież państwo kłamało. Kłamało ws. pandemii, ws. szczepionek, ws. Przewodowa, ws. Wyryk. Zacznijmy Polakom podawać prawdę, nawet jeśli nie wygodną.
Skomentuj