Sławomir Mentzen: W tych wyborach otrzymałem 101 269 głosów i zostałem posłem Konfederacji w najbliższej kadencji Sejmu. Za wszystkie bardzo dziękuję! Wiem, że często oddanie tego głosu zajmowało wiele godzin, wymagało przejechania setek kilometrów. Bardzo dziękuję, że Wam się chciało! To trzeci najlepszy wynik w Warszawie. Więcej głosów otrzymali tylko Donald Tusk i Piotr Gliński.
Cztery lata otrzymałem 16 892 głosy, które nie dały mi mandatu. Zabrakło niewiele. Pisałem wtedy, że zamierzam dalej ciężko pracować i po kolejnych wyborach wejdę do Sejmu razem z bramą. Słowa dotrzymałem! Konfederacja uzyskała ponad 1,5 mln głosów, co dało 7,16% i 18 posłów. Poprawiliśmy wyraźnie wynik sprzed czterech lat. Po raz pierwszy od wejścia Polski do UE, nowa partia utrzymała się w Sejmie. Co więcej, zwiększyliśmy swój stan posiadania i to przy rekordowej frekwencji. Patrząc z tej perspektywy, jest to oczywiście sukces. Jeżeli zaś porównamy naszą obecną sytuację z tą, w której byliśmy przez ostatnie 20 lat, to postęp jest wręcz niewiarygodny i przez prawie nikogo nieprzewidywany jeszcze 6 czy 7 lat temu.
Nie zmienia to tego, że powinno być znacznie lepiej. I niewiele do tego zabrakło. Popełniliśmy mnóstwo błędów, a kampanię wygrywa ten, kto popełnia ich mniej. Musimy je teraz przeanalizować, wyciągnąć wnioski, tak, żeby następnym razem było znacznie lepiej. Mądrzy ludzie mówią, że zanim zacznie się zmieniać świat, trzeba posprzątać swój pokój. I tym właśnie zamierzam się najpierw zająć.
W tych wyborach otrzymałem 101 269 głosów i zostałem posłem Konfederacji w najbliższej kadencji Sejmu. Za wszystkie bardzo dziękuję! Wiem, że często oddanie tego głosu zajmowało wiele godzin, wymagało przejechania setek kilometrów. Bardzo dziękuję, że Wam się chciało! To trzeci… pic.twitter.com/cYgZdV9HJu
— Sławomir Mentzen (@SlawomirMentzen) October 17, 2023
Różni politycy mówią mi, że nie powinienem się przyznawać do porażki. I może mają z punktu widzenia polityki rację. Ale ja nie jestem politykiem, więc mogę pozwolić sobie na mówienie prawdy. Nie dowieźliśmy wyniku, który powinniśmy byli dowieźć.
Mieliśmy mieć dwucyfrowy wynik i 40 posłów. Mamy 7,16% i 18 posłów. Za mało, żeby zablokować powstanie rządu Donalda Tuska. Nie wywróciliśmy stolika. To jest porażka. Przegrali przede wszystkim Polacy. Tusk już zdążył wycofać się z przyrzeczenia, że od razu po wyborach odblokuje KPO a Kosiniak-Kamysz z propozycji dobrowolnego ZUS dla przedsiębiorców. Mówiłem, że tak będzie. Młodsi wyborcy nie pamiętają rządów tego duetu, więc mogą być zaskoczeni. Ale będziecie musieli się do tego przyzwyczaić, że będziecie jeszcze nie raz przez nich oszukani. Niedługo sami zrozumiecie, czemu w 2015 roku ludzie woleli nawet PiS od nich.
Można, i może nawet trzeba, cieszyć się z tego co się ma. Ale ja nie mam takiego zwyczaju. Nie jestem w polityce po to, żeby nie mieć na nic wpływu. Są tysiące innych ciekawszych rzeczy, którymi można się zająć. Jestem tu po to, żeby coś zmienić. A do tego zbyt mocno się po tych wyborach nie zbliżyliśmy. Co jest moją wielką, osobistą porażką.
Z każdej dotychczasowej porażki wychodziłem silniejszy. Pewien jestem, że tym razem będzie podobnie. Ruszam do dalszej pracy!
Komentarze (15)