Paweł Usiądek: Komu służy unijna polityka klimatyczna?
Bundestag uchwalił pakiet zmian obniżający podatki od energii, ograniczający koszty magazynowania gazu i tnący subsydia dla OZE. Efekt jest prosty: 600 tys. firm, rolnicy, leśnicy i setki tysięcy małych przedsiębiorstw otrzymają realne obniżki rachunków. Według szacunków przeciętny Niemiec zapłaci o 159 euro mniej za energię elektryczną i o 188 euro mniej za gaz.
Berlin traktuje to jako inwestycję w konkurencyjność i ochronę miejsc pracy, bo niemiecka gospodarka – trzecia największa eksporterka na świecie – od 3 lat tkwi w recesji i przegrywa globalny wyścig z USA i Chinami.
Tymczasem Polska stoi przed odwrotną perspektywą. Średnia cena energii dla firm wynosiła w 2025 roku 0,37 dolara za kilowatogodzinę i wkrótce będzie dwukrotnie wyższa niż w Niemczech. To oznacza utratę konkurencyjności, spadek produkcji i realne ryzyko, że polski przemysł będzie kupował tańszy prąd… z niemieckiej nadwyżki. Do tego rząd wprowadza szereg podwyżek opłat za prąd w 2026 roku. W praktyce różnica między Polską a Niemcami zostanie pogłębiona na własne życzenie naszego rządu, który zamiast bronić przedsiębiorców, realizuje unijną agendę kosztowych mechanizmów klimatycznych, podnosząc równocześnie trzy kluczowe opłaty obciążające rachunki.
Niemcy właśnie gwarantują sobie przewagę na lata, a polski rząd drenuje kieszenie obywateli. W interesie państwa polskiego jest natychmiastowe odejście od modelu, który niszczy naszą konkurencyjność, i postawienie na mechanizmy chroniące krajowy przemysł przed kosztami narzuconymi z zewnątrz
Skomentuj