Premier Donald Tusk postanowił przekroczyć kolejną granicę śmieszności.
Tym razem pochwalił się w mediach społecznościowych, że Unia zgodziła się na to, aby Polska mogła wybudować… elektrownię atomową.
Tusk napisał tryumfalnie: Mamy to! Miliardy pomocy publicznej na budowę pierwszej polskiej elektrowni atomowej. Jest zgoda Europy i są pieniądze. Pierwsze cztery miliardy jeszcze w tym miesiącu.
Swój komentarz pod wpisem premiera Donalda Tuska zostawiła europoseł Anna Bryłka: Panie Premierze, zgoda Unii Europejskiej na to, żebyśmy mogli po swojemu wydatkować swoje własne, polskie pieniądze zapisze się w podręcznikach jako jeden z Pana największych sukcesów w karierze.
Panie Premierze, zgoda Unii Europejskiej na to, żebyśmy mogli po swojemu wydatkować swoje własne, polskie pieniądze zapisze się w podręcznikach jako jeden z Pana największych sukcesów w karierze.
Ewa Zajączkowska-Hernik, poseł do Parlamentu Europejskiego
Największa afera korupcyjna wśród unijnych pseudoelit pokazuje poziom zepsucia eurokratów, na których nikt nie głosował, a rządzą całą Unią Europejską i pouczają innych w kwestii praworządności!
Didier Reynders (były komisarz UE ds. sprawiedliwości), Eva Kaili (była wiceszefowa Parlamentu Europejskiego), Federica Mogherini (była wiceszefowa KE i szefowa unijnej dyplomacji), Frans Timmermans (były komisarz i wiceszef KE) i inni unijni urzędnicy – większość z nich ma już postawione zarzuty za swoją działalność przestępczą i grozi im więzienie, a sama szefowa tego siedliska zła – Ursula von der Leyen – jest główną bohaterką afery “Pfizergate”.
Miliardy euro również pieniędzy polskich podatników były rozkradane i marnotrawione, a samej Polsce grożono unijnymi sądami i karami. Szambo wybiło, a zdegenerowane unijne pseudoelity sięgnęły dna. Po czymś takim Ursula von der Leyen powinna natychmiast zostać wyrzucona ze stanowiska szefowej Komisji Europejskiej! Miejsce jej i całej tej bandyckiej kliki jest za kratkami, a nie w unijnych instytucjach! Zgadzacie się? Polubcie i podajcie dalej!
Największa afera korupcyjna wśród unijnych pseudoelit pokazuje poziom zepsucia eurokratów, na których nikt nie głosował, a rządzą całą UE i pouczają innych w kwestii praworządności!
Didier Reynders (były komisarz UE ds. sprawiedliwości), Eva Kaili (była wiceszefowa Parlamentu… pic.twitter.com/Eta4kZqGyy
Właśnie na komisji handlu zagranicznego zostało przegłosowane rozporządzenie ws. klauzul ochronnych przewidzianych w umowie UE-Mercosur w odniesieniu do produktów rolnych (tzw. safeguardy).
Komisja Europejska tym rozporządzeniem chce uspokoić sprzeciw rolników, dać rządom państw podkładkę, że rolnictwo w wystarczający sposób jest zabezpieczone, ale przede wszystkim chce PRZYSPIESZYĆ ratyfikację umowy handlowej z krajami MERCOSUR.
Wyjaśniam o co chodzi: – rozporządzenie ma charakter TECHNICZNY i nie zmienia zawartych w umowach UE-MERCOSUR kryteriów niezbędnych dla wykazania szkody;
– ma charakter reaktywny, czyli po szkodzie;
– postępowanie ochronne ma być wszczynane na wniosek państwa, osoby fizycznej lub prawnej działającej w imieniu Unii pod warunkiem przedłożenia wystarczających dowodów poważnej szkody lub groźby jej wystąpienia;
– jednocześnie ocena poważnej szkody musi zostać dokonana w odniesieniu do przemysłu unijnego, rozumianego jako producenci, których łączna produkcja stanowi ponad 50%, a wyjątkowo nie mniej niż 25% całkowitej produkcji danego towaru oraz przedstawienie danych dotyczących m.in. poziomu sprzedaży, zysków, strat, zatrudnienia. Każdy kto rozumie specyfika unijnego sektora rolnego w postaci rozdrobnienia produkcji rozumie, że wykazanie szkody będzie właściwie niemożliwe;
– ponadto środki ochronne mają charakter tymczasowy (maksymalne 2 lata i ewentualne przedłużenie od 2 lat) i mogą być stosowane wyłącznie w okresie przejściowym od 12 do 18 lat w zależności od harmonogramu liberalizacji;
– środowiska rolnicze zwracają uwagę na niewielką skuteczność proponowanych środków ochronnych, głównie ze względu na niedostosowanie do potrzeb sekta rolnego w UE;
– Umowy UE-MERCOSUR nie zawierają specjalnych klauzul ochronnych dla rolnictwa opartych np. na z góry określonych progach wolumenowych czy rozwiązania problemu zróżnicowanych standardów produkcji, dlatego też takie rozwiązanie nie mogło znaleźć się w rozporządzeniu, bo negocjacje zamknięto rok temu i UE nie może przyjąć niczego co wychodzi poza ramy porozumienia z Ameryką Południową.
Właśnie na komisji handlu zagranicznego zostało przegłosowane rozporządzenie ws. klauzul ochronnych przewidzianych w umowie UE-Mercosur w odniesieniu do produktów rolnych (tzw. safeguardy). Komisja Europejska tym rozporządzeniem chce uspokoić sprzeciw rolników, dać rządom państw… pic.twitter.com/ty6NXPqBm6
Jeszcze kilka lat temu poparcie dla Unii Europejskiej było w Polsce niemal bezdyskusyjne. Dziś sytuacja szybko się zmienia. Z najnowszego sondażu Eurobazooka wynika, że aż 25% Polaków popiera wyjście z UE, a tylko 69% chce w niej pozostać. To jeden z najwyższych wyników w całej Wspólnocie – porównywalny jedynie z Francją.
To wyraźny sygnał ostrzegawczy dla Brukseli. Coraz więcej Polaków widzi skutki nadmiernej ingerencji UE w sprawy krajowe, obchodzenia traktatów, kosztownej polityki klimatycznej i ideologicznych regulacji, które realnie uderzają w gospodarkę i codzienne życie.
Nie chodzi o to, że Polacy „nie chcą Europy”. Chodzi o to, jakiej Unii chcą – opartej na współpracy, a nie narzucaniu decyzji z góry. Jeżeli UE nie zmieni kursu, spadek poparcia będzie postępował dalej.
Jeszcze kilka lat temu poparcie dla Unii Europejskiej było w Polsce niemal bezdyskusyjne. Dziś sytuacja szybko się zmienia. Z najnowszego sondażu Eurobazooka wynika, że aż 25% Polaków popiera wyjście z UE, a tylko 69% chce w niej pozostać. To jeden z najwyższych wyników w całej… pic.twitter.com/rzeCHRUXGm
Na ten wpis Premiera polskiego rządu zareagowała europoseł Anna Bryłka, która w odpowiedzi napisała: Proszę nie dezinformować. Ta decyzja jeszcze nie zapadła.
Polska jest wymieniona w gronie państw, które mają możliwość ubiegania się (“possibility to request”) o zwolnienie z części lub całości zobowiązań. A Unia będzie mogła na pokorną prośbę polskiego rządu łaskawie się zgodzić – lub nie.
Decyzja została wyjęta z rąk polskiego rządu i przekazana do Unii, a przecież ta sprawa nie należy nawet do traktatowych kompetencji UE!
Kompletna porażka rządu Donalda “mnie nikt nie ogra w UE” Tuska.
Ewa Zajączkowska-Hernik, poseł do Parlamentu Europejskiego
Mamy gigantyczną aferę korupcyjną na unijnych szczytach władzy!
Aresztowano m.in. Federicę Mogherini, byłą szefową dyplomacji UE! Poziom zepsucia unijnych pseudoelit jest niebywały, to one pouczają Polskę o standardach demokracji.
Prokuratura Europejska potwierdziła, że przeprowadzono przeszukania w kilku lokalizacjach, w tym w brukselskiej siedzibie Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych oraz w budynkach Kolegium Europejskiego w Brugii. Aresztowano Federicę Mogherini (już podała się do dymisji z obecnej funkcji rektor Kolegium Europejskiego) oraz Stefano Sannino, byłego sekretarza generalnego Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych. Zarzuty dotyczą one oszustw i korupcji w zamówieniach publicznych, konfliktu interesów oraz naruszenia tajemnicy zawodowej.
Federica Mogherini w latach 2014-2019 była wiceszefową Komisji Europejskiej, którą dziś zarządza Ursula von der Leyen i jako szefowa unijnej dyplomacji blisko współpracowała z Donaldem Tuskiem, który wówczas był szefem Rady Europejskiej. W tamtym czasie była współautorką polityki ataków i szantażu wobec polskiego rządu za tzw. łamanie praworządności, w tym decyzji o uruchomieniu przeciwko Polsce karnej procedury z art. 7 Traktatu o UE, czyli “poważnego naruszenia przez państwo członkowskie wartości Unii”
Może za mało u nas było “wartości” korupcji, w której jak widać pławią się brukselskie aparatczyki?
Wreszcie ktoś się dobiera do skóry unijnym pseudoelitom, które urządziły sobie z UE prywatny folwark i od lat robią co chcą. Federica Mogherini to kolejna z osób umoczonych w aferę korupcyjną na szczytach UE, które pouczały Polskę o tym, jak powinna wyglądać demokracja. Jedna wielka i zepsuta do cna banda hipokrytów!
Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak skomentował na X wypowiedzi Ryszarda Petru na temat Konfederacji, który powiedział m.in. Nie rozumiem stanowiska Konfederacji
Jak Pan nie rozumie to proszę pytać.
Po pierwsze nigdy nie wypowiedziałem takiej opinii.
Po drugie ryzyka są różnego rodzaju. Ze Wschodu mamy główne ryzyko militarne. W Unii Europejskiej zaś leży w tej chwili nie tyle ryzyko co przyczyna naszych obecnych problemów ustrojowych (problem podległości, problem ingerencji politycznych, problem podziału kompetencji) i gospodarczych (destabilizacja niektórych rynków, szkodliwa polityka energetyczna, podmywanie konkurencyjności, korumpowanie gospodarki, rządu i samorządów funduszami i programami dłużnymi).
Trzeba jednak podkreślić że jednocześnie we współpracy z Unią Europejską, mamy także korzyści, wynikające z handlu, inwestycji i napływu nowych technologii, wiedzy, funduszy do gospodarki oraz z pokojowej i dobrowolnej współpracy w różnych obszarach.
Jeśli czegoś jeszcze Pan Poseł nie rozumie proszę pisać, chętnie pomogę!
Jak Pan nie rozumie to proszę pytać. Po pierwsze nigdy nie wypowiedziałem takiej opinii. Po drugie ryzyka są różnego rodzaju. Ze Wschodu mamy główne ryzyko militarne. W UE zaś leży w tej chwili nie tyle ryzyko co przyczyna naszych obecnych problemów ustrojowych (problem…
Ewa Zajączkowska-Hernik, poseł do Parlamentu Europejskiego
Ważny projekt o “bezpiecznym kraju trzecim”, którego jestem kontrsprawozdawcą i nad którym pracowałam przez ostatnie miesiące, został PRZEGŁOSOWANY na komisji Parlamentu Europejskiego! I to pomimo sprzeciwu grup lewicowych!
Pokazuję, że można w Brukseli merytorycznie i skutecznie bronić naszego wspólnego bezpieczeństwa – państwa UE otrzymają możliwość odsyłania migrantów! O co chodzi?
Koncepcja “bezpiecznego kraju trzeciego” pozwala państwom UE uznać wniosek o azyl za niedopuszczalny, jeśli osoba ubiegająca się o ochronę mogła uzyskać ochronę w innym, bezpiecznym kraju, przez który podróżowała. Od teraz będzie skutecznie działać, bo wystarczy spełnienie jednego z 3 kryteriów:
1️⃣ Związek z państwem trzecim, określony w prawie krajowym – państwa zachowują możliwość stosowania go tam, gdzie to potrzebne.
2️⃣ Tranzyt przez państwo trzecie – koniec z fikcją, że ktoś, kto przejechał przez kilka bezpiecznych krajów, „nie miał szansy” skorzystać z ochrony.
3️⃣ Umowa lub porozumienie z państwem trzecim – zawarte przez UE albo samodzielnie przez państwo członkowskie, które zobowiązuje dane państwo do rozpatrywania wniosków o ochronę.
Przyjęliśmy również zmiany wynikające z moich poprawek, które lewica próbowała wyrzucić do kosza:
✔︎ Usunięcie automatycznego zawieszenia decyzji o wydaleniu nielegalnego migranta – koniec z taktycznym blokowaniem procedur przez niekończące się odwołania.
✔︎ Możliwość stosowania koncepcji wobec nieletnich bez opieki, jeśli istnieje uzasadnione zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa.
✔︎ Wyraźne potwierdzenie suwerennego prawa państw do opierania się na umowach z państwami trzecimi.
✔︎ Wzmocnienie przepisów o zapobieganiu ucieczce nielegalnych migrantów
Jak do tego doszło? Lewicowe grupy złożyły wniosek o odrzucenie, ale przegrali, bo udało się zbudować większość złożoną z prawicowych europosłów. To jest realne uszczelnienie systemu i początek końca fikcji, na której opierała się unijna polityka azylowa.
Teraz czas na głosowanie plenarne a następnie negocjacje z Radą. Przed nami jeszcze dużo pracy, ale pierwszy krok został postawiony. Pokazuję, że prawica potrafi wygrywać, gdy gra toczy się o bezpieczeństwo obywateli!
„Ogórek, który pokonał sześć tysięcy kilometrów, jest na półce tańszy niż ten, który rósł dwadzieścia kilometrów od sklepu.”
Produkt pod marką Nasza Spiżarnia prosto z Indii. Zaczynamy importować spoza Polski coraz więcej żywności, a system jej kontroli jest nieszczelny i nie jest poddany żadnej skutecznej parlamentarnej czy rządowej kontroli.
„ogórek, który pokonał sześć tysięcy kilometrów, jest na półce tańszy niż ten, który rósł dwadzieścia kilometrów od sklepu.”
Produkt pod marką Nasza Spiżarnia prosto z Indii. Zaczynamy importować spoza Polski coraz więcej żywności, a system jej kontroli jest nieszczelny i nie… https://t.co/WZe6fSsjL1
Zdziwieni? Niestety tak działają wielkie sieci handlowe i tak działa unijny rynek. Sposób organizacji handlu i rolnictwa przez UE nie sprzyja lokalnej produkcji, a nawet powoli ją wykańcza. Nie wywołuje to żadnej dyskusji. Im więcej na ten temat wiem tym bardziej uważam, że to zagraża nie tylko naszym interesom, ale także naszemu zdrowiu i naszemu bezpieczeństwu.
Grzegorz Płaczek, przewodniczący Klubu Poselskiego Konfederacji
Jak długo jeszcze pozwolimy się okłamywać?! Obietnic z kampanii wyborczej w 2023 roku zapewne już nikt nie chce pamiętać, ale to co się dzieje obecnie – to już przesada. Obecnie forsowany przekaz, iż „po nowym roku ceny energii nie wzrosną” jest nieprawdziwy i to z tego powodu zarzucam rządowi cyniczną manipulację Polakami. Może szerząc propagandę, warto dodać, że sama tylko cena energii to jedynie… część całego rachunku. Druga połowa faktury to podatki i opłaty dystrybucyjne (stawki regulowane), które płacą wszyscy Polacy – niezależne od zużycia. I to właśnie te opłaty – co już dziś wiadomo – wzrosną lawinowo w 2026 roku. Na fakturach pojawią się aż trzy wyższe stawki regulowane, które dotkną każdego odbiorcę w kraju – bez względu na region, wielkość zużycia energii czy wybór podmiotu dostarczającego prąd. Zapłaci każde gospodarstwo domowe!
➡️ Opłata mocowa Najbardziej odczuwalny będzie skok opłaty mocowej – płaci ją KAŻDE gospodarstwo co miesiąc, niezależnie od tego, ile prądu pobiera. W 2026 roku przeciętna polska rodzina zapłaci za nią o około 50% więcej!
➡️ Opłata OZE Drugi wzrost będzie dotyczyć opłaty OZE, mającej wspierać sektor odnawialnych źródeł energii – ta pozycja na rachunku wrośnie o 108%! I nieważne, że gospodarstwo domowe nie korzysta z OZE – i tak musi tę opłatę płacić.
➡️ Opłata kogeneracyjna Trzecia zmiana obejmuje opłatę kogeneracyjną, która pójdzie w górę o 45%!
Wszystkie te trzy stawki zostały już ujawnione przez Urząd Regulacji Energetyki (URE). Nie ma więc sensu udawać, że nic się nie zmieni. Zmieni się – rachunki pójdą w górę!
❌ Jak długo jeszcze pozwolimy się okłamywać?! Obietnic z kampanii wyborczej w 2023 roku zapewne już nikt nie chce pamiętać, ale to co się dzieje obecnie – to już przesada. Obecnie forsowany przekaz, iż „po nowym roku ceny energii nie wzrosną” jest nieprawdziwy i to z tego powodu… pic.twitter.com/t1j5iGaLUT
Jeśli nawet hipotetycznie sama energia elektryczna w przyszłym roku pozostałaby na obecnym poziomie cenowym (lub nawet nieco niższym) – ostateczne rachunki i tak wzrosną! I to wyraźnie. O ile? URE ogłosi finalne ceny energii na 2026 rok już za kilka tygodni – na dziś wnioski taryfowe firm energetycznych złożone do URE nie są jawne.
Warto w tym kontekście przypomnieć, o czym rząd stara się skrupulatnie nie przypominać. Otóż w Polsce w 2025 roku ceny za energię zostały zamrożone na poziomie WYŻSZYM niż realne ceny rynkowe – co oznacza, że Polacy przez cały 2025 rok płacili WIĘCEJ, niż wynikałoby to z faktycznych cen energii na rynku. Stąd nawet jeśli stawki energii symbolicznie spadną w 2026 roku, nie należy zapominać, że polski rząd pozwolił na to, żeby łupić Polaków przez cały 2025 r. – każąc im płacić więcej, nie wynikałoby to z cen rynkowych!
❌ Nie dajcie się Polacy zmanipulować – będzie drożej. Nie ulega wątpliwości, że wyższe rachunki w 2026 roku najbardziej odczują duże gospodarstwa domowe, rodziny korzystające z pomp ciepła oraz wszyscy, którzy zużywają powyżej 2800 kWh energii rocznie. I rząd o tym wie. Nie wiem tylko, po co okłamywać własnych obywateli, okazując im oczywistą pogardę. No, chyba, że Polakom naprawdę nie przeszkadza, że własny rząd nimi manipuluje.
Grzegorz Płaczek, przewodniczący Klubu Poselskiego Konfederacji
Grzegorz Płaczek: Szanowny Panie europośle, proszę tego nie odbierać jako atak, ale wprowadza Pan Polaków w błąd. Rozumiem bezrefleksyjne popieranie przez Pana polityki Brukseli, ale grajmy honorowo.
Otóż: Teza 1️⃣: Nieprawdą jest, że wyjście z EU oznacza koniec podróżowania bez paszportu. Norwegia, Islandia czy Szwajcaria są tego przykładem. Strefa Schengen działa niezależnie od EU.
Teza 2️⃣: Nieprawdą jest, że wyjście z EU oznacza brak możliwości podjęcia pracy na terenie Unii i specjalne pozwolenia. Przykładem jest np. Szwajcaria, która nie jest w UE (ani w EOG), ale mając osobną dwustronną umowę ze Wspólnotą Europejską zapewnia swoim obywatelom swobodny przepływ osób w ramach EU. Obywatele Szwajcarii mogą swobodnie wjeżdżać do UE, pracować, mieszkać i zakładać firmy.
Teza 3️⃣: Nieprawdą jest, że wyjście z EU oznacza droższe towary oraz brak barier i ceł. W EU już teraz towary należą do najdroższych na świecie, cła są wprowadzane centralnie przez Brukselę, a od ilości barier włos się jeży na głowie. Bruksela produkuje tony niepotrzebnych regulacji rocznie.
Teza 4️⃣: Argument, iż wyjście z EU oznacza, że znikają wspólne fundusze jest manipulacją. Bowiem jednocześnie… to Polska w 100% będzie decydować, w które obszary gospodarki chce sama inwestować – nie musi ulegać presji Komisji Europejskiej i być zmuszana do posłuszeństwa wobec Brukseli. Nie musi grabić swoich obywateli dodatkowymi podatkami i zaciągać kredytów w imieniu Unii. To się nazywa wolność gospodarcza i niepodległość narodowa. Warto również dodać, że większość z zysków z dotychczasowych inwestycji była (i nadal jest) transferowana poza Polskę. Najwięcej z tego układu zyskują Niemcy. Ale… jako siła robocza dla Brukseli z pewnością jesteśmy znakomitym partnerem. Polska początkowo (w świetle funduszy) zyskała, ale obecnie… sytuacja diametralnie się zmienia. Pytanie – jak sobie z tym poradzić? Bo zmanipulowany przekaz na grafice nie pomaga.
Teza 5️⃣: Koniec TSUE i unijnych “standardów”? Tym Państwo chcecie w koalicji rządzacej straszyć Polaków? No rzeczywiście – zagrożenie niebywałe. Pozostawiam bez komentarza.
Teza 6️⃣: Nieprawdą jest, że wyjście z EU oznacza osłabienie “tarczy wobec Rosji”, bo… coś takiego formalnie nie istnieje. To się nazywa: polityka. Istnieje wiele przykładów wsparcia, gdzie Bruksela pomaga – nie bacząc, czy jakieś państwo jest w EU, czy też nie. Proszę spojrzeć za naszą wschodnią granicę. Poza tym – jesteśmy członkiem NATO. Czy to nie powinno być już samo w sobie gwarantem bezpieczeństwa? Współpraca z innymi państwami jest ważna, ale na litość boską jesteśmy suwerennym państwem, czy nie? To MY musimy mieć POLSKĄ silną armię – niezależnie od potencjalnych sojuszników. Polska ma inne priorytety, niż Portugalia, czy Hiszpania. Wyjście z EU nie oznacza odgrodzenie się murem od świata i europejskich sojuszników.
Teza 7️⃣: Nieprawdą jest, że wyjście z EU oznacza drogie kredyty – one już są w Polsce jednymi z najdroższych na świecie! W kwestii ryzyka przyhamowania inwestycji – zgodzę się. Pytanie jednak – gdzie ostatecznie transferowane są zyski, pozostaje otwarte. Bo w ostatnich latach duże firmy z Polski raczej uciekają i przenoszą swoją produkcję do innych krajów. Proszę zejść na ziemię i porozmawiać z Polakami. Pan premier obiecywał nacjonalizację polskiej gospodarki – może warto dotrzymać słowa?
Teza 8️⃣: Nieprawdą jest, że wyjście z EU oznacza dla Polski “status państwa trzeciego”. Oznaczałoby to bowiem, że wszystkie państwa poza strukturami Unii należą do kategorii “państw trzecich” – a tak nie jest.
Teza 9️⃣: Nieprawdą jest, że wyjście z EU oznacza, że decyzje będą zapadać bez Polski. Już zapadają. Bruksela i tak robi co chce.
Jeśli już mamy debatować i prezentować swoje stanowiska – proponuję robić to bez propagandy. Unia dziś nie jest Unią do której wchodziła Polska. Budowane są mozolnie struktury pod “super państwo” ze stolicą w skorumpowanej i lewackiej Brukseli – z szefową Panią Ursulą von der Leyen na czele.
Podczas panelu na Kongresie Młodych pt. Era cyfryzacji: współpraca europejska i transatlantycka” mówiłem dosadnie i wyraźnie o zatrważającym przeregulowaniu rynku.
Dziś Unia Europejska jest miejscem, w którym żyje się na tle świata całkiem dobrze. Akumulacja kapitału i cały dorobek poprzednich pokoleń sprawiły, że weszliśmy na wysoki poziom jakości życia. Ale problem jest dziś zasadniczy – spowolnienie gospodarcze, brak innowacji, niewłaściwe wydatkowanie funduszy publicznych. Ogromną rolę w spowolnieniu rozwoju Europy odgrywają unijne regulacje.
Po inauguracji Donalda Trumpa Wall Street Journal napisał bardzo obszerny artykuł „Ciemniejące niebo nad gospodarką Europy”, w którym jako główną przeszkodę w konkurowaniu z firmami amerykańskimi i chińskimi wymieniono właśnie regulacje dotyczące sztucznej inteligencji, ochrony danych i fuzji. Zamiast inwestować w nowe technologie, przedsiębiorstwa często muszą dostosowywać się do kolejnych wymogów prawnych, co wydłuża procesy decyzyjne i zwiększa koszty działalności. Dane wskazują, że od 1990 wprowadzono około 60 tys. aktów prawnych, obejmujących między innymi dyrektywy i decyzje Parlamentu Europejskiego oraz rozporządzenia Komisji Europejskiej. W słynnym raporcie Maria Draghiego możemy przeczytać, że w kluczowych sektorach, czyli w zaawansowanych technologiach medycznych, sztucznej inteligencji czy półprzewodnikach udział prywatnych nakładów inwestycyjnych w państwach członkowskich UE jest znacznie niższy niż w Stanach Zjednoczonych czy w Chinach.
Podczas panelu na Kongresie Młodych pt. Era cyfryzacji: współpraca europejska i transatlantycka" mówiłem dosadnie i wyraźnie o zatrważającym przeregulowaniu rynku.
Dziś Unia Europejska jest miejscem, w którym żyje się na tle świata całkiem dobrze. Akumulacja kapitału i cały… pic.twitter.com/3a0HuYaEt2
Wniosek jest prosty – dziś nowoczesne technologie, a więc właśnie te dotyczące gospodarki cyfrowej są dławione przez kolejne unijne regulacje. Z jednej strony wspólny unijny rynek był dla Polski przez ostatnie 20 lat ścieżką rozwoju, z drugiej strony dziś unijne regulacje ten rozwój hamują. Tracimy wspaniały kapitał ludzki i technologiczny, bo Unia, a ostatnio jeszcze bardziej koalicja rządząca, dokłada kolejne regulacje. Tego gold platingu niestety nie wytrzymują polskie biznesy. Nie wytrzymują też dlatego, że zamówienia publiczne wykluczają nieraz polskie usługi i produkty… jak więc mamy rozwijać się technologicznie?
Czy Digital Omnibus to realna deregulacja unijna?
To niestety pakiet bardziej propagandowy niż faktyczna deregulacja. Tu chyba faktycznie brak woli politycznej i wiary w to, że gospodarkę nie tylko można ale i należy prowadzić, wychodząc z zupełnie innych założeń. W Unii Europejskiej rządzą dziś ludzie, którzy chyba inaczej nie potrafią, albo nie mogą.
Jedną z koncepcji pakietu jest uproszczenie raportowania poprzez stworzenie jednolitego punktu zgłoszeniowego. Teoretycznie upraszcza to procedurę raportowania związanego z cyberbezpieczeństwem i ochroną danych. Tylko co z tego, że raportowanie będzie odbywać się w jednym miejscu, skoro zakres tego raportowania pozostaje bez zmian? System nie zmienia samych obowiązków raportowania incydentów, ani listy organów, które mają je otrzymywać.
Gdy wsłuchamy się w głos ekspertów, można usłyszeć też, że wykorzystanie danych osobowych do trenowania algorytmów będzie tak samo trudne jak obecnie, niewielu zmieni się także w kwestii biometrii. To jest chyba dobre podsumowanie. To był także problem tej polskiej, rządowej deregulacji. Małe kroki w dobrym kierunku, kiedy potrzebujemy rewolucji i daleko idącej deregulacji, tego nie ma… pozory i PR, na który na szczęście nabiera się co raz mniejsza grupa odbiorców!
Czas na postawienie grubej kreski, czas na poważną deregulację i ustalenie podstawowych zasad zupełnie od nowa, inaczej pogrążymy się w gąszczu i będziemy jedynie najemnikami, a możemy realnie liderować w nowoczesnym świecie! Czas na zmiany!
TSUE chce narzucić Polsce uznanie małżeństw jednopłciowych!
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł, że państwa członkowskie UE mają obowiązek uznawać małżeństwa jednopłciowe zawarte w innych krajach Unii, nawet jeśli ich prawo krajowe takich związków nie przewiduje. Sprawa dotyczy dwóch obywateli Polski, którzy zawarli ślub w Berlinie, a po powrocie do kraju spotkali się z odmową wpisania aktu do polskich rejestrów.
Trybunał uzasadnił swoje stanowisko „swobodą przemieszczania się” oraz prawem do życia rodzinnego. Jednocześnie zaznaczył, że kwestie małżeństwa należą formalnie do kompetencji państw członkowskich. W praktyce jednak to orzeczenie oznacza faktyczne wymuszenie uznania związków sprzecznych z polskim porządkiem konstytucyjnym – pod pretekstem interpretacji prawa unijnego.
TSUE chce narzucić Polsce uznanie małżeństw jednopłciowych
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł, że państwa członkowskie UE mają obowiązek uznawać małżeństwa jednopłciowe zawarte w innych krajach Unii, nawet jeśli ich prawo krajowe takich związków nie przewiduje.… pic.twitter.com/zuWxsMG3FN
Decyzja TSUE pozostaje w bezpośredniej kolizji z obowiązującym w Polsce porządkiem konstytucyjnym. Konstytucja RP jednoznacznie definiuje małżeństwo:
> Art. 18. Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej.
To oznacza, że TSUE próbuje narzucić Polsce rozwiązania, które stoją w sprzeczności z Konstytucją – a więc z najwyższym aktem prawnym w państwie.
Ten wyrok to także niebezpieczne przesunięcie „okna Overtona”. Najpierw mowa jest o „technicznym uznaniu” zagranicznego aktu, później o „równości statusów”, a w kolejnym etapie pojawi się presja na pełną zmianę prawa rodzinnego – już nie tylko w kwestii małżeństwa, ale także adopcji dzieci przez pary jednopłciowe.
To klasyczny mechanizm: zmiany wprowadza się metodą małych kroków, omijając debatę publiczną i suwerenność państw, a decyzje zapadają nie w parlamencie i w głosowaniu obywateli, lecz w europejskich trybunałach.
To już nie interpretacja prawa – to ingerencja ustrojowa
Nie mamy tu do czynienia z „europejskimi standardami”, ale z polityczną ingerencją w fundamenty porządku konstytucyjnego. Państwa członkowskie nie przekazały Unii kompetencji do redefiniowania małżeństwa. Mimo to TSUE narzuca fakty dokonane.
To jest pytanie o suwerenność. I o to, kto w Polsce decyduje o rodzinie – Polacy czy instytucje w Brukseli i Luksemburgu?
Grzegorz Płaczek, wiceprzewodniczący Klubu Poselskiego Konfederacji
Reaguję! Tego już za wiele! Ministerstwo Edukacji Narodowej rozesłało do polskich szkół ankietę opracowaną przez Komisję Europejską, w której jedno z pierwszych pytań dotyczy… płci ankietowanego ucznia. A konkretnie tego, z jaką płcią się utożsamia!
W polskiej wersji językowej ankiety (obok pól: „Dziewczyna” i „Chłopak”) pojawia się opcja: „Mam inną pleć”, pomimo, że w innych językach pojawia się w tym miejscu wyłącznie wyraz: „Other” (w jęz. niemieckim: „Anderes”, w jęz. hiszpańskim „Otro”, etc.) Ale dla potrzeb polskiej wersji językowej… postanowiono jeden wyraz: „Other” przetłumaczyć na krótkie zdanie twierdzące: „Mam inną płeć”.
Państwo w MEN upadliście na głowę, że w takiej formie wysyłacie ogólnopolską ankietę, którą teraz masowo będą wypełniać dzieci i młodzież do 17-go roku życia – uczniowie polskich szkół?!
Naprawdę ktoś w resorcie pozwala na to, aby ośmiolatków pytać w szkołach, czy należą do grupy LGBTIQ+? Pytam, bowiem takie pytanie również pojawia się ankiecie.
NIE MA NA TO MOJEJ ZGODY! W trybie pilnym wysyłam do Premiera RP oraz Ministra Edukacji interwencję poselską z apelem o pilne wycofanie ankiet z polskich szkół lub o korektę merytorycznych błędów., bowiem zgodnie z polską Konstytucją opcja: „Mam inną płeć” nie powinna występować. Dodatkowo pytam również między innymi: ➡️ kto w Ministerstwie Edukacji Narodowej (MEN) lub Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS) merytorycznie odpowiada za kontrolę treści ankiety? ➡️ kto w MEN lub MRPiPS tłumaczył i akceptował opcje wyboru w ankiecie w jęz. polskim? ➡️ kto w MEN zdecydował o masowym rozesłaniu wiadomości do polskich uczniów z prośbą o wypełnianie ankiety? ➡️ kto w MEN lub MRPiPS zdecydował, iż dzieci oraz uczniowie do 17 roku życia mają przystąpić do tej ankiety? ➡️ czy MEN lub MRPiPS zgłaszały do Komisji Europejskiej uwagi dot. opcji: „Other” występującej w ankiecie (bowiem w polskim porządku prawnym istnieje: KOBIETA i MĘŻCZYZNA)?
Bruksela zwariowała indoktrynując polskich uczniów, a w Warszawie… cisza. To nie jest normalne!
Ja nie mam zamiaru zamykać oczu na to, co się dzieje w Unii Europejskiej i nie mówić o tym głośno, z jakim zagrożeniem dzisiaj Polska w Unii Europejskiej się mierzy. Ja nie wiem, czy nie docierają do polskiej klasy politycznej te wszystkie debaty, które się odbywają w KE. Ja nie wiem, czy nie dotarło, że ostatnio Parlament Europejski, a wcześniej Rada UE, przegłosowała kolejny cel klimatyczny na rok 2040 – ograniczenie emisji o 90 procent.
Zdecydowanie za mało mówimy o tym, co się dzieje w Unii Europejskiej. Przykładem jest orzeczenie TSUE ws. małżeństw jednopłciowych – kolejny dowód na to, w jaki sposób UE pozatraktatowo zawłaszcza kolejne kompetencje.
Polska klasa polityczna często mówi, że umówiliśmy się z UE i to jest przestrzegane. To jest nieprawda. Gdziekolwiek nie spojrzeć to UE ingeruje w wiele polityk.
Przegłosowano w piątek w Sejmie ustawę dotyczącą cenzury w Internecie, to jest legislacja unijna. Wdrażane są kamienie milowe, które zwiększają uprawnienia Państwowej Inspekcji Pracy. PIP będzie próbować różnymi sposobami opodatkowywać umowy. Kolejny kamień milowy oznacza za to wzrost kosztów dla przewoźników, którzy zapłacą więcej za poruszanie się po drogach.
Anna Bryłka: Rząd lubi się chwalić ,,miliardami z Unii Europejskiej” w ramach Krajowego Planu Odbudowy. Choć dorobił się przecież nie tak dawno afery jachtowej. Nie lubi się za to chwalić kamieniami milowymi.
Co nowego? Właśnie w z powodu kamieni milowych oberwą przewoźnicy!
Rząd planuje objąć opłatami elektronicznymi dodatkowe 645 km dróg – głównie autostrad i dróg ekspresowych, ale także popularną drogę krajową nr 50. Stawka e-TOLL ma wzrosnąć aż o około 40%. To ma przynieść olbrzymie wpływy – nawet do 7 miliardów złotych!
To nie jest „tylko opłata za użytkowanie dróg”, to realne podniesienie kosztów działalności firm transportowych, które przerzucą te koszty na ceny towarów, a ostatecznie zapłaci konsument! To typowy mechanizm wymuszania cięższych obciążeń na obywatelach w imię tzw. kamieni milowych. Pod płaszczykiem „pomocy z Unii” zostajemy obciążeni kolejnymi miliardami, które ostatecznie są finansowane z naszej własnej kieszeni.
Te same „unijne miliardy” trafiają na projekty, które nie zawsze służą naszym priorytetom – na przykład jachty czy programy nieefektywnych instytucji. A zwykły przedsiębiorca transportowy ma płacić coraz więcej! Konfederacja jako jedyna mówiła, że to nie jest dobry biznes – że ten program trzeba było odrzucić!
Mec. Marek Szewczyk, członek Rady Liderów Konfederacji
Lewacka ideologia, jak nie traktatami, dyrektywami to teraz orzeczeniami próbuje zaprowadzić swoje rządy w Polsce. Orzeczenie TSUE ma wprowadzić w Polsce obowiązek uznania “małżeństwa” jednopłciowego, poprzez przepisanie aktu stanu cywilnego z innego państwa członkowskiego.
Absurdalny wyrok TSUE!
Lewacka ideologia, jak nie traktatami, dyrektywami to teraz orzeczeniami próbuje zaprowadzić swoje rządy w Polsce. Orzeczenie TSUE ma wprowadzić w Polsce obowiązek uznania "małżeństwa" jednopłciowego, poprzez przepisanie aktu stanu cywilnego z innego…
Idąc logiką TSUE, kolejna będzie adopcja dzieci przez pary jednopłciowe – poprzez przepisanie aktu stanu cywilnego – w tym przypadku aktu urodzenia, gdzie zamiast ojca i matki będą wpisani “rodzic 1” oraz “rodzic 2” czyli np. dwie kobiety lub dwóch mężczyzn.
Ba, nawet idąc logiką TSUE jeżeli jakieś państwo członkowskie uzna, że człowiek może zawrzeć małżeństwo np. z psem, kotem czy chatemGPT – to także w Polsce powinniśmy respektować i wprowadzić do krajowego porządku prawnego odzwierciedlający te aberracje akt stanu cywilnego. Przecież to oczywiste nadużywanie przez TSUE swojej pozycji.
TSUE nie ma kompetencji do tego typu ingerencji w porządek prawny państw członkowskich.
Czas odrzucić absurdalne orzeczenia, sprzeczne z Konstytucją RP które zmierzają do bezprawnej ingerencji w nasz porządek prawny!
Ewa Zajączkowska-Hernik, poseł do Parlamentu Europejskiego
Trzymajcie mnie, bo nie wytrzymam. Ursula von der Leyen wezwała państwa UE, w tym Polskę, do zaciągnięcia kolejnego długu 135 MILIARDÓW euro na rzecz… a jakże, Ukrainy!
Szefowa Komisji Europejskie wystawiła konkretny rachunek i oznajmiła, że w ciągu najbliższych dwóch lat Ukraina będzie potrzebować wsparcia ponad 135 miliardów euro. Decyzja w tej sprawie ma zapaść już podczas grudniowego szczytu Rady Europejskiej!
Jeśli inne państwa są gotowe zaciągać na swój rachunek kolejne wielomiliardowe długi, proszę bardzo. Ale Polska nie może być świętym Mikołajem bez końca!
Ukraina dostała od nas wszystko. Na pomoc przeznaczyliśmy kilka procent PKB, ponad 100 miliardów złotych w latach 2022-23, udzieliliśmy przeogromnej pomocy humanitarnej, logistycznej i socjalnej, a minister Sikorski jeszcze wczoraj dorzucił kolejny sprzęt wojskowy dla Ukrainy, za który zapłacimy 100 milionów dolarów. Jakby tego było mało spłacamy też odsetki od pożyczki udzielonej Ukrainie przez KE do 2068 roku, co jest kompletnym skandalem!
W zamian polskie rządy nie wynegocjowały nic dla Polaków. Tylko totalna uległość, zero twardego dbania o polskie interesy.
W tym czasie “dorobiliśmy się” największego w historii deficytu budżetowego, NFZ staje się bankrutem, oddziały szpitalne są zamykane, ceny rosną, rachunki szybują pod sam sufit, a po stronie ukraińskiej wybucha największa afera korupcyjna, w którą umoczeni są najbliżsi ludzie prezydenta Zełenskiego. I pani Ursula żąda od nas kolejnych miliardów, jednocześnie dokręcając śrubę z chorymi celami klimatycznymi i umową z Mercosur? To jest jakaś kpina!
Trzeba powiedzieć DOŚĆ, bo zwyczajnie tego nie wytrzymamy. Trzeba pomyśleć o własnych obywatelach, bo miliony Polaków ledwo wiążą koniec z końcem! Jeśli się ze mną zgadzacie, podajcie dalej i niech to będzie nasz wspólny przekaz do wszystkich!
Stanisław Tyszka. poseł do Parlamentu Europejskiego
Szefowa Komisji Europejskiej chce, żeby Polska i inne kraje UE znalazły 135 miliardów euro na dalsze finansowanie Ukrainy. Wysłała dziś w tej sprawie list, skierowany także do polskiego rządu.
Panie premierze Tusk! Odpowiedź polskiego rządu na ten list może być tylko jedna.
POLSKA NIE DA JUŻ ANI JEDNEGO ZŁOTEGO!
Dlaczego?
1️⃣ Polska wpompowała już w ten konflikt dziesiątki miliardów złotych. Wysłaliśmy sprzęt wojskowy, przyjęliśmy miliony uchodźców, ponieśliśmy gigantyczne koszty pomocy. Koniec!
2️⃣ Finansujemy korupcję. Ukraina to studnia bez dna. To system, w którym 87% obywateli uważa korupcję za “powszechną”. Pieniądze z Zachodu znikają. Afery, jak ostatnio ujawniona w Enerhoatomie, pokazują, że łapówki sięgają szczytów władzy, w tym ludzi blisko związanych z Zełenskim. I polski podatnik ma płacić na wille i luksusy ukraińskich oligarchów?!
3️⃣ Niewdzięczność. Co dostajemy w zamian za naszą hojność? Ukraińcy zalewają nas “technicznym” zbożem, niszczą polskie rolnictwo i polski transport, dalej szerzą kult Bandery
Dosyć tej naiwności! Najpierw polskie potrzeby, a nie finansowanie skorumpowanego reżimu w Kijowie, pod dyktando Brukseli.
RozwińZwiń komentarze (5)