Poseł do Parlamentu Europejskiego Stanisław Tyszka
Europosłowie PiS są niereformowalni – znowu poparli założenia Zielonego Ładu! Głosowali dziś za „Sprawozdaniem w sprawie bezpieczeństwa dostaw energii w UE” pani poseł Szydło. A tam m.in.: – dekarbonizacja jako słuszny kierunek, – przyspieszenie odejścia od gazu, – brak mechanizmów osłonowych dla przemysłu i regionów węglowych, – centralizacja kompetencji energetycznych w Komisji, – promocja nierentownych, marginalnych technologii OZE.
Europosłowie PiS są niereformowalni – znowu poparli założenia Zielonego Ładu! Głosowali dziś za „Sprawozdaniem w sprawie bezpieczeństwa dostaw energii w UE” pani poseł Szydło. A tam https://t.co/xUfuxGxzrb. – dekarbonizacja jako słuszny kierunek, – przyspieszenie odejścia od… pic.twitter.com/sSdaAikszz
– Strefa Schengen trzeszczy w szwach, bo jest oparta na idealistycznych i w pewnym stopniu już nieaktualnych założeniach. (…) moim zdaniem idziemy [teraz – przyp. red.] w kierunku trochę takiego podziału jak jest na lotniskach – to znaczy innego traktowania państw unijnych, innego traktowania obywateli państw pozaunijnych.
Strefa Schengen została stworzona dla obywateli państw Unii Europejskiej, a nie dla wszystkich ludzi na świecie. W związku z tym zlikwidowanie posterunków granicznych było błędem, moim zdaniem było krótkowzroczne.
Strefa Schengen trzeszczy w szwach, bo jest oparta na idealistycznych i w pewnym stopniu już nieaktualnych założeniach. Została stworzona dla obywateli państw UE, a nie wszystkich państw na świecie. Zlikwidowanie posterunków na granicach było błędem. pic.twitter.com/BurIXVqte3
— Krzysztof Bosak 🇵🇱 (@krzysztofbosak) July 8, 2025
Czym innym jest otworzenie granic dla ruchu obywateli państw unijnych bez kontroli lub z uproszczoną kontrolą, a zupełnie czym innym jest otworzenie granic dla miliardów ludzi z całego świata. (…)
Albo internacjonalizm, albo bezpieczeństwo. Jak chcemy mieć internacjonalizm to nie będziemy mieć bezpieczeństwa. Jak chcemy mieć bezpieczeństwo to musi być pewien poziom kontroli przepływów ludnościowych tak, żebyśmy nie byli korytarzem nielegalnej imigracji. A bycie korytarzem nielegalnej imigracji zawsze prędzej czy później prowadzi do tego, że staje się miejscem docelowym albo tymczasowym nielegalnej imigracji.
Doświadczyli tego Węgrzy 10 lat temu. My w Ruchu Narodowym, w Konfederacji uczymy się na doświadczeniach innych państw – Węgry, Grecja, Włochy, Turcja, Hiszpania, Francja, Wielka Brytania, które mają bardzo poważne problemy z migracją.
Uważam, że dobrze gdyby Lewica, Platforma Obywatelska, PSL, Polska 2050 i PiS, który w tej sprawie też prowadził politykę nieroztropną i nieodpowiedzialną, gdyby się też na tych doświadczeniach zaczęły uczyć.
Cała rozmowa Krzysztofa Bosaka z Polską Agencją Prasową 👇
Umowa między Unią Europejską a krajami Mercosur jest coraz bliższa do wejścia w życie, co przełoży się negatywnie na dobrobyt Polaków i bezpieczeństwo żywności.
Według raportu przygotowanego przez bank PKO Polska będzie krajem najbardziej poszkodowanym przez przyjęcie umowy z krajami Mercosur. Konfederacja zorganizowała konferencję prasową w tej sprawie. Głos zabrała poseł do Parlamentu Europejskiego Anna Bryłka oraz poseł na Sejm RP Michał Wawer.
Anna Bryłka wyjaśniła techniczne aspekty przyjęcia umowy z Mercosur związane z zastosowaniem mieszanego trybu przyjęcia. Zwróciła uwagę na możliwość zbudowania mniejszości blokującej przez cztery państwa reprezentujące 35% populacji Unii Europejskiej. Jak zaznaczyła, Francja i Polska sprzeciwiają się przyjęciu tej umowy.
„Sojusz Polski i Francji może doprowadzić do zablokowania tej umowy. I dokładnie teraz jest czas na budowanie mniejszości blokującej” – apelowała Anna Bryłka wzywając rząd, Ministerstwo Rozwoju i Technologii i Ministerstwo Rolnictwa do zdecydowanych działań.
„Ta umowa to jest poświęcenie europejskiego rolnictwa, polskiego rolnictwa na rzecz ratowania niemieckiej gospodarki. To jest narażenie bezpieczeństwa żywnościowego. To jest narażenie bezpieczeństwa żywności. To jest narażenie konsumentów na import żywności, która jest produkowana w zupełnie innych standardach. To jest narażenie polskich rolników na nieuczciwą konkurencję” – wyliczała Anna Bryłka.
Poseł Michał Wawer przyznał, że polskie rolnictwo nie ma obecnie dobrej passy, gdyż musi nieustannie borykać się z problemami chorób, suszy, nielimitowanego importu z Ukrainy i unijnych regulacji. Jak zauważył, remedium na te bolączki byłaby mądra i aktywna polityka państwowa, która brałaby pod uwagę interesy rolników.
„To jest ten historyczny moment, w którym polski rząd może nie tylko przyłączyć się do innych, ale może też stanąć na czele politycznej ofensywy, zebrać państwa, które mają wątpliwości, co do tej umowy, objechać Europę, omówić wszystkie wątpliwości, przekonać tych, którzy się wahają, zbudować mniejszość blokującą” – mówił Wawer.
Poseł zaznaczył również, że jeśli obecni rządzący nie czują się na siłach do wykazania asertywności, powinni zrezygnować i ustąpić na rzecz „ludzi, którzy mają odwagę, umiejętności i kompetencje, żeby taki proces przeprowadzić”.
Konfederacja staje po stronie polskich rolników i zdrowego rozsądku i stanowczo sprzeciwia się przyjęciu umowy z krajami Mercosur. Politycy Konfederacji podkreślają również pseudoekologiczną hipokryzję eurokratów.
Konfederacja apeluje do rządu o budowę mniejszości blokującej i zatrzymanie umowy z krajami Mercosur.
Komisja Europejska a tym samym cała Unia wchodzi w kolejną fazę kryzysu politycznego, tym razem zbawiennego dla Europy. Widać pierwsze poważne rozdźwięki między centroprawicą (EPP) a liberałami i lewicą (S&D, Renew) na tle przyszłości politycznej UE. Ursula Von der Leyen zaczyna rozumieć, że w Europie coraz większą popularność zdobywa prawica i brakuje przestrzeni na realizację lewicowych utopii.
Co jakiś czas musi korzystać między innymi z pomocy Patriotów dla Europy w celu spowolnienia realizacji zielonej agendy. Reakcją lewicy jest jednak coraz wyraźniejszy szantaż polityczny całkowitego braku poparcia dla EPP. Koalicja rządząca do tej pory w UE zaczyna gnić…
Komisja Europejska a tym samym cała Unia wchodzi w kolejną fazę kryzysu politycznego, tym razem zbawiennego dla Europy. Widać pierwsze poważne rozdźwięki między centroprawicą (EPP) a liberałami i lewicą (S&D, Renew) na tle przyszłości politycznej UE.
Słusznie von der Layen ponosi konsekwencje swoich błędnych decyzji – za prowadzenie do upadku europejskiego przemysłu i rolnictwa oraz za rozliczne afery powinna spotkać się z wymiarem sprawiedliwości. Przede wszystkim jednak zwracam uwagę na ten czas przełomu, który dynamiki nabierze dopiero po następnych wyborach, niewątpliwie wygranych dla prawicy!
Wielka Brytania obniża „zielone podatki” dla przedsiębiorstw, by ratować przemysł. Rząd Keira Starmera ogłosił likwidację części opłat środowiskowych doliczanych do rachunków za energię (tzw. green levies), między innymi obowiązku wsparcia OZE (Renewables Obligation).
Skorzysta na tym ponad 7000 firm z sektorów energochłonnych, takich jak stal, ceramika czy przemysł chemiczny. Dodatkowo od 2026 r. przedsiębiorstwa otrzymają 90% zniżki na opłaty za podłączenie do sieci (obecnie 60%).
Wielka Brytania obniża „zielone podatki” dla przedsiębiorstw, by ratować przemysł.
Rząd Keira Starmera ogłosił likwidację części opłat środowiskowych doliczanych do rachunków za energię (tzw. green levies), między innymi obowiązku wsparcia OZE (Renewables Obligation). Skorzysta… pic.twitter.com/gB48xZPa1P
— Marek Tucholski 🇵🇱 (@tucholski_marek) June 23, 2025
Polska szybko idzie brytyjską drogą tzw. transformacji energetycznej, gdzie dominują gaz, pogodozależne OZE i atom. W efekcie Brytyjczycy mają jedne z najwyższych cen energii na świecie, co uderza również w przemysł.
Działania brytyjskiego rządu choć są znaczące, to jednak jedynie desperacka próba ratowania resztek przemysłu. Bez całkowitego odejścia od tzw. zielonej polityki państwa europejskie przegrają gospodarczą konkurencję z krajami azjatyckim i USA.
Przewodniczący Klubu Poselskiego Konfederacji Grzegorz Płaczek
Niezła farsa! Szanowny Pan premier Donald Tusk unika publicznie tematu wprowadzania waluty Euro w Polsce jak ognia, a Minister Finansów twierdzi, że jest „w tej chwili przeciwnikiem wchodzenia Polski do strefy euro”…
Problem jednak polega na tym, że na oficjalnej stronie Komisji Europejskiej (w sekcji poświęconej walucie Euro i Polsce) można znaleźć oficjalną informację, iż: „PRZYJĘCIE EURO JEST JEDNYM Z NAJWAŻNIEJSZYCH PRIORYTETÓW POLSKIEGO RZĄDU”.
Niezła farsa! Szanowny Pan premier Donald Tusk unika publicznie tematu wprowadzania waluty Euro w Polsce jak ognia, a Minister Finansów twierdzi, że jest „w tej chwili przeciwnikiem wchodzenia Polski do strefy euro”… Problem jednak polega na tym, że na oficjalnej stronie Komisji… pic.twitter.com/MwZZnYcs2y
Chciałbym zatem na spokojnie w tej sytuacji dopytać … kto dokładnie okłamuje Polaków? Rząd w Warszawie, czy Bruksela? A pytanie jest kluczowe, bowiem jeśli polski rząd, za plecami Polaków, dąży do wprowadzenia waluty Euro w Polsce (traktując tę kwestię PRIORYTETOWO) doprowadzi to do: utraty kontroli nad polityką monetarną, oddania kontroli nad polityką pieniężną Europejskiemu Bankowi Centralnemu (EBC), ryzyka wzrostu cen, wzrostu kosztów dostosowania gospodarki, kosztownych reform i cięć budżetowych, wzrostu ryzyka w czasie kryzysów, kryzysu zadłużeniowego Polski, utraty suwerenności monetarnej na rzecz skorumpowanych struktur unijnych i utraty narodowej waluty jako symbolu suwerenności Polski!
Polacy powinni znać prawdę – ponawiam zatem pytanie: KTO KŁAMIE?
Anna Bryłka: Głosowanie w PE nad poprawką Patriotów ws. zawieszenia zielonego ładu i rezygnacji z celu klimatycznego na rok 2040. Oczywiście na potrzeby kampanii wyborczej posłowie koalicji rządzącej są przeciwnikami zielonego ładu, po wyborach głosują za radykalną, klimatyczną rewolucją.
Podajcie dalej, niech jak najwięcej osób to zobaczy!
Unia Europejska – Mercosur wyjaśnię: – wytyczne negocjacyjne są z 1999 roku, Polska nie była wtedy w UE; – negocjacje z krajami Mercosur zakończono 6 grudnia 2024 roku, podpisaniem umowy przez Ursulę von der Leyen, która teraz będzie ratyfikowana przez UE; – cały czas czekamy kiedy oficjalnie Komisja Europejska złoży wniosek do Rady o ratyfikację (może to być jeszcze w trakcie polskiej prezydencji); – ratyfikacja odbędzie się w trybie mieszanym, a część handlowa będzie głosowana kwalifikowaną większością; – nie da się zablokować “niektórych elementów” umowy!!! Ratyfikacja będzie dotyczyć wynegocjowanego tekstu, który już nie podlega żadnym zmianom; – Komisja Europejska w imieniu państw członkowskich prowadzi politykę handlową (wyłączna kompetencja UE); – nikt z Polski wcześniej umowy z Mercosurem “nie podpisywał”. Prace nad sfinalizowaniem przyspieszyły rok temu po wyborach do PE i rozpoczęciu drugiej kadencji jako szefowej KE Ursuli von der Leyen, która w tej sprawie reprezentuje interes jednego państwa – Niemiec; – teraz jest szansa na zablokowanie umowy i zbudowanie mniejszości blokującej 4 państwa reprezentujące 35% populacji UE; – do pracy, premierze Tusk!
#UE#Mercosur wyjaśnię: – wytyczne negocjacyjne są z 1999 roku, Polska nie była wtedy w UE; – negocjacje z krajami Mercosur zakończono 6 grudnia 2024 roku, podpisaniem umowy przez @vonderleyen, która teraz będzie ratyfikowana przez UE; – cały czas czekamy kiedy oficjalnie Komisja… pic.twitter.com/85ajqsnfoj
Michał Wawer: My tu w Polsce siedzimy i z przejęciem słuchamy, jak to Giertych z Czarneckim umawiali się do Wenecji na winko, a tymczasem Parlament Europejski uchwalił przedłużenie przywilejów dla ukraińskiej branży transportowej. Ciąg dalszy niszczenia polskich przewoźników nieuczciwą konkurencją.
Anna Bryłka: “Po wprowadzeniu umowy między UE a Ukrainą, przewoźnicy ukraińscy zostali zwolnieni z obowiązku posiadania zezwoleń na przewozy dwustronne i tranzytowe w UE. W efekcie tego ukraińskie firmy transportowe mogą swobodnie działać na rynku unijnym, ale tylko polskie (unijne) firmy nadal muszą spełniać rygorystyczne wymogi unijne (Pakiet Mobilności, płaca minimalna w krajach UE, normy czasu pracy kierowców), co zwiększa ich koszty powodując nierówną konkurencję.
Ukraińscy przewoźnicy często oferują niższe ceny za przewóz towarów, ponieważ koszty pracy na Ukrainie są znacznie niższe, nie są objęci unijnymi regulacjami, co pozwala im ograniczyć koszty administracyjne. Firmy ukraińskie często przejmują kontrakty, które wcześniej trafiały do polskich przewoźników – zarówno transportu do/z Ukrainy, jak i wewnątrz Unii
Wynikiem zaistniałej sytuacji jest spadek stawek za usługi, wzrost nierentowność branży i coraz więcej firm się zamyka. Jednocześnie przedstawiciele polskich przewoźników wskazują na brak odpowiednich działań Komisji Europejskiej oraz rządu krajowego w obronie przyszłości branży.
Branża transportowa stanowi ok. 6% polskiego PKB!”
Proszę o szerokie udostępnianie, mamy bardzo WAŻNY wyrok Trybunału Konstytucyjnego – Polska nie musi wdrażać Zielonego Ładu!
TK orzekł, że unijne regulacje dotyczące Zielonego Ładu stoją w sprzeczności z konstytucyjną zasadą suwerenności, a implementacja unijnego systemu ETS, który od 2027 roku ma już objąć sektory budynków i transportu drogowego, narusza polską konstytucję. Moi drodzy, to wyrok o potencjalnie przełomowym znaczeniu dla Polski, który otwiera drogę do zakwestionowania unijnych dyrektyw klimatycznych!
Proszę o szerokie udostępnianie, mamy bardzo WAŻNY wyrok Trybunału Konstytucyjnego – Polska nie musi wdrażać Zielonego Ładu❗
TK orzekł, że unijne regulacje dotyczące Zielonego Ładu stoją w sprzeczności z konstytucyjną zasadą suwerenności, a implementacja unijnego systemu ETS,… pic.twitter.com/cZFLTl0Cxn
— Ewa Zajączkowska-Hernik (@EwaZajaczkowska) June 11, 2025
TK informuje, że “doszło do znaczącego naruszenia zasady kompetencji przyznanych (…), a co za tym idzie, instrumenty przyjmowane na ich podstawie przez organy Unii Europejskiej nie mieszczą się w granicach prawa, jak tego wymaga art. 7 Konstytucji (…), czym podważają zasady demokratycznego państwa prawnego.”
Gdyby polski rząd faktycznie działał w interesie polskich obywateli to wykorzystałby ten wyrok TK do walki z Zielonym Ładem, żeby obniżyć Polakom ceny energii i ciepła. Niestety, jak wiadomo, rząd Tuska z reprezentowaniem polskich spraw ma niewiele wspólnego, więc dopiero realny wpływ na władzę Konfederacji może sprawić, że odeprzemy te zielone, antygospodarcze wariactwa i odzyskamy suwerenność energetyczną!
Będą wchodzić w życie kolejne unijne polityki, których skutki mocno odczujemy na własnej skórze:
➡️ Połowa 2026 roku to wejście w życie paktu migracyjnego. Dostaniemy niechcianych sąsiadów z dalekich stron świata pod groźbą płacenia wysokich kar za ich nieprzyjęcie.
➡️ Początek 2027 roku to wejście opłaty ETS 2, czyli będziemy dodatkowo płacić za transport i ogrzewanie. Koszty z każdym rokiem będą rosły i to dotkliwie.
➡️ Wchodzenie w życie dyrektywy EPBD. Od 2028 roku nowe budynku publiczne muszą być bezemisyjne, a od 2030 także wszystkie nowe prywatne domy. Pozostałe budynki będą musiały przejść remonty klimatyczne. Kolejny wzrost kosztów sięgający setek tysięcy złotych.
Od połowy przyszłego roku zacznie się dla nas prawdziwy armagedon. Będą wchodzić w życie kolejne unijne polityki, których skutki mocno odczujemy na własnej skórze:
➡️Połowa 2026 roku to wejście w życie paktu migracyjnego. Dostaniemy niechcianych sąsiadów z dalekich stron świata… pic.twitter.com/3h261vIbV9
— Marek Tucholski 🇵🇱 (@tucholski_marek) June 4, 2025
Do tego dojdzie szereg innych, ale też mocno wpływających na nasze życie i stan portfela kwestii takich jak: – zakaz sprzedaży nowych aut spalinowych, które podniosą ceny samochodów i ograniczą mobilność zwykłych ludzi, – coraz ostrzejsze normy dotyczące rolnictwa (w tym także zalew rynku towarami z Ukrainy i krajów Mercosur), prowadzące do wzrostu kosztów produkcji żywności i bankructw gospodarstw rodzinnych, – przymusowe inwestycje w OZE, nawet tam, gdzie są one nieopłacalne, co zwiększy koszty energii dla gospodarstw domowych i przedsiębiorców, – ograniczenia dla przemysłu i małych firm, wynikające z unijnych regulacji środowiskowych, które zduszą konkurencyjność polskiej gospodarki.
Życie będzie droższe, trudniejsze i podporządkowane ideologii, nie rozsądkowi.
Zarząd Zakładów Chemicznych w Policach wystąpił o podjęcie przez walne zgromadzenie uchwały w sprawie dalszego istnienia spółki – poinformowało przedsiębiorstwo. Zamknięcie obiektu byłoby kolejnym ciosem w pozycję Grupy Azoty, do której należą ZCh Police. Zakłady Chemiczne Police odnotowały 66 mln zł skonsolidowanej straty netto w I kw. 2025
Jeszcze w tym momencie Grupa Azoty zajmuje drugą pozycję w UE w produkcji nawozów azotowych i wieloskładnikowych, a takie produkty jak melamina, kaprolaktam, poliamid, alkohole OXO, czy biel tytanowa mają również silną pozycję w sektorze chemicznym, znajdując zastosowanie w wielu gałęziach przemysłu. Od lat jednak narastają problemy związane z naporem tańszych zamienników z Azji, głównie z Chin. Wszystko przez regulacje związane z Zielonym Ładem. Polski przemysł musi płacić wyimaginowane podatki za emisję dwutlenku węgla przy zużyciu prądu i gazu. Właśnie gaz ziemny jest podstawowym paliwem potrzebnym do produkcji nawozów i wielu innych produktów chemicznych.
Zakłady Chemiczne w Policach do zamknięcia? Zielony Ład bezlitosny dla polskiego przemysłu!
Zarząd Zakładów Chemicznych w Policach wystąpił o podjęcie przez walne zgromadzenie uchwały w sprawie dalszego istnienia spółki – poinformowało przedsiębiorstwo. Zamknięcie obiektu byłoby… pic.twitter.com/CtCARhtlpD
Związkowcy z zakładów obserwują powolny upadek swoich miejsc pracy. Kolejnym pracownikom nie przedłuża się umów, a Zakładowy Układ Zbiorowy Pracy został mocno ograniczony latem ubiegłego roku. Do tego dochodzi problem rosyjskich nawozów, które trafiają m.in. na Ukrainę, dawnego nabywcę produktów Grupy Azoty. “Niekontrolowany import rosyjskich nawozów, które wedle naszej wiedzy są reeksportowane na Ukrainę, import tworzyw nieobciążonych kosztami klimatycznymi są przyczynami naszej tragicznej sytuacji ekonomicznej” – wskazują związkowcy.
Oto Europejski Zielony Ład, który gotują nam eurokraci wraz z prounijnymi politykami nad Wisłą. Musimy temu się przeciwstawić, odrzucić ideologiczne założenia w celu ratowania naszego przemysłu!
Ministerstwo Klimatu i Propagandy. Hennig-Kloska będzie walczyć z „dezinformacją klimatyczną”!
Podczas spotkania unijnych ministrów ds. środowiska i klimatu polska minister podnosiła temat konieczności walki z „dezinformacją klimatyczną”, która zdaniem Pauliny Hennig-Kloski wiąże się z zagrożeniem „obniżenia wiarygodności i zaufania do instytucji państwa, w tym instytucji europejskich”.
Ministerstwo klimatu przekazało, że razem z państwami UE „pracuje nad rekomendacjami wzmacniającymi mechanizmy walki z fake newsami”. Zapowiedziano również kampanie edukacyjne, szkolenia dla nauczycieli dotyczących treści klimatycznych. Konkretne propozycje i rekomendacje MKIŚ zamierza przedstawić przed końcem polskiej prezydencji, czyli do połowy roku.
W kwietniu protegowana Szymona Hołownii ogłosiła, że resort klimatu pracuje nad serwisem, który ma propagować klimatyzm. „my w też tu w Polsce otworzymy (…) w ramach ministerstwa klimatu i środowiska stronę, która będzie źródłem podstawowym (…), na której zwykły obywatel w sposób szybki byłby w stanie zweryfikować swoją wiedzę, jeśli takiej weryfikacji szuka. Dzisiaj są to bardzo często informacje bardzo rozproszone, nie ma jednego globalnego serwisu w Polsce, który walczyłby z dezinformacją klimatyczną” – ogłosiła Paulina Hennig-Kloska
Co wy drodzy rodacy o tym uważacie? Zaufanie do instytucji państwowych zostało naruszone przez „dezinformację klimatyczną” czy może przez afera Lex Simens związana z minister Hennig-Kloski z Simensem? A może fakt, że Ministerstwo Klimatu i Środowiska zamroziło ludziom na długie miesiące pieniądze z programu “Czyste Powietrze”?
Koszty ogrzewania gazowego poszybują w kosmos! Nawet o 445,38 [zł/MWh] oraz ogrzewania o 5 211 zł. Nowe przepisy wkrótce wchodzą w życie!
Ursula von der Leyen niczym Gierek: Pomożecie w realizacji planu? Nawet jeśli nie wykażecie entuzjazmu to i tak będziecie w nim partycypować! Już od 2027 roku wchodzi unijny system ETS2, którego zadaniem jest realizacja celów klimatycznych, jakie postawili sobie (i nam) eurokraci. Chcą wyrugować dwutlenek węgla, więc będą nas karać za jeżdżenie autem, gotowanie na gazie i ogrzewanie domów!
Koszty ogrzewania gazowego poszybują w kosmos! Nawet o 445,38 [zł/MWh] oraz ogrzewania o 5 211 zł. Nowe przepisy wkrótce wchodzą w życie!
Ursula von der Leyen niczym Gierek: Pomożecie w realizacji planu? Nawet jeśli nie wykażecie entuzjazmu to i tak będziecie w nim partycypować!… pic.twitter.com/m11IqebrPT
Od 2027 roku wszyscy zapłacimy nowe podatki klimatyczne. Dotychczas system ETS podnosił ceny prądu i koszty w przemyśle, ale teraz dotknie każdego. ETS, czyli europejski system handlu emisjami, zmusza firmy do kupowania certyfikatów na emisję CO2. Od 2027 roku obejmie także transport i budownictwo, co oznacza wyższe koszty tankowania, podróży lotniczych, usług kurierskich czy ogrzewania domu. Podatek ETS2 będzie stale rósł.
ETS2 wspiera unijne cele klimatyczne z pakietu Fit for 55, zaakceptowanego przez rząd Morawieckiego, który zakłada redukcję emisji gazów cieplarnianych o 55% do 2030 roku w porównaniu z 1990 rokiem. Unia Europejska dąży do pełnej neutralności klimatycznej do 2050 roku. Gwałtowny wzrost cen gazu może zdaniem portalu Forsal wynieść nawet 445,38 [zł/MWh], a koszt ogrzewania o 5 211 zł. Mówimy o nie małych pieniądzach.
W ten sposób Unia chce wymusić na nas zakup pomp ciepła, paneli fotowoltaicznych, a także zakup samochodu elektrycznego. Najlepiej, gdyby wszystko to było niemieckie…
To, co wydarzyło się kilka dni temu na połączonych komisjach Przemysłu (ITRE) oraz Obrony (SEDE) to wyłącznie przedsmak tego, co wydarzy się podczas pozyskiwania środków w ramach rozporządzenia SAFE.
W pierwszym przypadku (EDIP) mowa wyłącznie o 1,5 miliarda euro. Rozporządzenie SAFE to jeden z instrumentów finansowych programu ReArm Europe. Ten budżet to już 150 miliardów euro pożyczki, a Polska ma ubiegać się o 20 miliardów.
Żeby ubiegać się o dofinansowanie, produkty muszą pochodzić od firm z Unii Europejskiej, państw stowarzyszonych (np. Norwegia) lub z Ukrainy. 65% środków z pożyczek na obronność będzie przeznaczonych na komponenty produkowane w UE, co ma na celu rozwój europejskiego przemysłu obronnego i zmniejszenie zależności od dostaw spoza kontynentu.
To, co wydarzyło się kilka dni temu na połączonych komisjach Przemysłu (ITRE) oraz Obrony (SEDE) to wyłącznie przedsmak tego, co wydarzy się podczas pozyskiwania środków w ramach rozporządzenia SAFE.
W pierwszym przypadku (EDIP) mowa wyłącznie o 1,5 miliarda euro. Rozporządzenie… https://t.co/zQBqAoKolI
To oznacza, że głównymi beneficjentami tego programu będą niemieckie oraz francuskie zakłady przemysłu zbrojeniowego. Polska przez ostatnie lata inwestowała w sprzęt amerykański oraz koreański i ci producenci zostali wykluczeni. Konsorcja z udziałem firm będących pod kontrolą zewnętrzną (np. amerykańską) muszą spełnić rygorystyczne warunki zabezpieczające, co w praktyce utrudnia im dostęp do finansowania lub całkowicie ich wyklucza.
Wnioski? Mechanizm o podobnych celach politycznych, jak Fundusz Odbudowy. Uzależnienie polityczne, centralizacja kolejnego obszaru kompetencji państw narodowych, partycypacja w długu bez żadnych gwarancji skorzystania z programu, rozwój niemieckiego i francuskiego przemysłu zbrojeniowego.
Polski rząd się na to entuzjastycznie zgodził i ogłosił, że kto jest przeciwny, ten zdrajca. A skończy się to, jak podczas wspomnianej debaty ws. EDIP. Polski przedstawiciel będzie nerwowo prosił o odroczenie głosowania, bo wyniki są dla nas skrajnie niekorzystne. Słowa premiera Tuska, że ,,jego w Europie nikt nie ogra” bardzo brzydko się starzeją.
W jakiej niekorzystnej dla Polski sprawie rząd Donalda Tuska zbudował mniejszość blokującą w Radzie Unii Europejskiej? Bo chyba nie odnotowałam.
Poniżej lista najgorszych dla Polski rozwiązań prawnych ostatecznie zatwierdzonych w UE za Ministra Radosława Sikorskiego: – Pakt Migracyjny przyjęty przy sprzeciwie Polski (14 maja 2024) – Bezcłowy handel z Ukrainą zatwierdzony przy sprzeciwie Polski (13 maja 2024) – Dyrektywa budynkowa, dyrektywa o efektywności energetycznej budynków #EPBD (12 kwietnia 2024) – Polska wstrzymuje się od głosu (!?) – Dyrektywa o emisjach przemysłowych (IED) oraz rozporządzenie o utworzeniu portalu dotyczącego emisji przemysłowych (IEP) (12 kwietnia 2024) – Rozporządzenie Euro 7, które ustanawia przepisy o limitach emisji z pojazdów drogowych (12 kwietnia 2024) – Rozporządzenie o przywracaniu zasobów naturalnych Nature Restoration Law (17 czerwca 2024) Polska głosuje przeciw – Umowa o transporcie drogowym towarów między UE a Ukrainą przedłużona do końca 2025 roku (10 kwietnia 2025)
Przewodniczący klubu poselskiego Konfederacji poseł Grzegorz Płaczek
Spróbuję być jak najbardziej precyzyjny, aby opisać obecną sytuację, która jest bezprecedensowa i pokazuje, jak Polska została wkręcona w mechanizm „ReArm Europe”, przy akceptacji polskiego rządu.
Oto ciąg zdarzeń – krok po kroku:
➡️ W marcu 2025 r. został zaprezentowany przez przewodniczącą Komisji Europejskiej Panią Ursulę von der Leyen mechanizm „ReArm Europe”, który zakłada przeznaczenie do 800 miliardów Euro na inwestycje w sektor obronny UE do roku 2030 roku. Mechanizm „ReArm Europe” to strategiczna inicjatywa Unii Europejskiej mająca na celu wzmocnienie zdolności obronnych Unii i krajów członkowskich.
➡️ „ReArmEurope” składa się z trzech głównych filarów finansowania – jednym z nich jest instrument pożyczkowy SAFE o wartości do 150 miliardów Euro! To z tego instrumentu mogą korzystać kraje członkowskie EU (zaciągając pożyczki) i zadłużać się nawet na 45 lat kupując (wspólnie z innymi państwami EU) uzbrojenie.
➡️ W mechanizmie SAFE ważne jest to, że można pieniądze pożyczyć, ale również to… że można na tym ZAROBIĆ – sprzedając produkowany w danym kraju sprzęt wojskowy innym państwom EU.
➡️ Opinia publiczna była informowana, że Polska oczywiście na tym mechanizmie zarobi i to od Polski będzie kupowany przez inne państwa sprzęt wojskowy. A jest się o co bić – w końcu chodzi o niemal 150 MILIARDÓW Euro. Czy… aby na pewno?
➡️ Postanowiłem wgryźć się w szczegóły mechanizmu SAFE. Szczegółowa analiza mechanizmu wskazuje, że Bruksela zawarła w swoich założeniach „ciekawy” zapis, iż w ramach SAFE będzie można kupować sprzęt WYŁĄCZNIE od tych firm/państw unijnych, które: – sprzedają wyłącznie produkty pochodzące od firm z siedzibą w UE i Ukrainy, – udowodnią, że 65% komponentów (!) produkcyjnych pochodzi z Unii Europejskiej lub Ukrainy.
I tutaj zaczyna robić się ciekawie…
➡️ Wygląda na to, że nikt nie wie do końca, ile takich firm zbrojeniowych w Polsce jest, i co dokładnie Polska będzie mogła sprzedawać innym państwom? Wiemy, że możemy się z pewnością (w ramach SAFE) zadłużać i kupować od innych, ale czy… sprzedawać również? To pozostaje tajemnicą poliszynela. Wielu ekspertów wojskowych wskazuje, że z pewnością firmy, które będą mogły sprzedawać innym, i ostatecznie zarobią na mechanizmie SAFE, to… firmy z Niemiec, Francji i Ukrainy. Gdyby tak było – to znaczyć, że Bruksela ewidentnie gra na inne państwa, przy cichej akceptacji Warszawy i Polska nie dopcha się do gigantycznego worka z pieniędzmi.
➡️ W związku z tym:
– wysyłam pilną interpelację poselską, aby uzyskać informację od szefa MON, Pana Władysława Kosiniaka-Kamysza, ile strategicznych firm zbrojeniowych w Polsce (i konkretnie jakie?) produkuje na dzień dzisiejszy „produkty” przy wykorzystaniu minimum 65% komponentów z regionu UE i Ukrainy?
– wysyłam pilną interwencję poselską do Polskiej Grupy Zbrojeniowej, aby uzyskać informację, ile strategicznych firm zbrojeniowych, wchodzących w skład PGZ, w Polsce (i konkretnie jakie?) produkuje na dzień dzisiejszy „produkty” przy wykorzystaniu minimum 65% komponentów z regionu UE i Ukrainy?
➡️ Pytania są strategiczne – bowiem, jeśli okaże się, że nie mamy w Polsce „produktów” spełniających wymóg 65% (lub mamy ich zaledwie kilka), zostaniemy pominięci w walce o gigantyczne pieniądze i będziemy w ramach mechanizmu SAFE, jako kraj, wyłącznie wydawać, a nie zarabiać. A taka sytuacja potwierdzałaby, że Bruksela gra długofalowo, po raz kolejny, wyłącznie na wybranych graczy. I wśród nich nie ma Polski, której podobno – jak mawia Szanowny Pan premier Donald Tusk – nikt w Unii Europejskiej nie ogra…
Polskie firmy zbrojeniowe wyłączone z Europejskiego Programu Przemysłu Obronnego! Tak jak podejrzewaliśmy, unijna polityka obronna nie będzie iść w parze z polskimi interesami. Parlament Europejski przyjął projekt programu Europejskiego Programu Przemysłu Obronnego, który ogranicza Polsce dostęp do unijnych funduszy.
Komisje przemysłu oraz obrony Parlamentu Europejskiego przyjęły wspólne stanowisko w sprawie programu, które faworyzuje przemysł z Europy Zachodniej. Najbardziej skorzysta oczywiście Francja wraz z Niemcami.
Polskie firmy zbrojeniowe wyłączone z Europejskiego Programu Przemysłu Obronnego!
Tak jak podejrzewaliśmy, unijna polityka obronna nie będzie iść w parze z polskimi interesami. Parlament Europejski przyjął projekt programu Europejskiego Programu Przemysłu Obronnego, który… pic.twitter.com/FxUTe35EDm
Wytrychem, który pozwoli eurokratom wykluczyć polską zbrojeniówkę, jest próg 70 proc. komponentów wytworzonych w UE. W ten sposób z funduszu wykluczona będzie np. polska armatohaubica Krab, ponieważ ponad 30 proc. jej elementów pochodzi z importu spoza UE. Konkretnie chodzi o komponenty do podwozi, które produkujemy na koreańskiej licencji. Program, który ma wspierać rozwój przemysłu obronnego, przewiduje dopłaty w wysokości 1,5 mld euro od 2025 do 2027 roku.
Prace nad ostatecznym kształtem programu będą kontynuowane w najbliższych tygodniach. Ostateczne decyzje zapadną w trakcie negocjacji między Parlamentem Europejskim a państwami członkowskimi w ramach Rady UE. Jednak już dziś widać, że unijna polityka obronna nie będzie nam służyć, a europosłowie koalicji rządzącej głosujący za dalszą centralizacją polityki obronnej UE dokonali strzału w stopę, osłabiając polskie możliwości obronne.
RozwińZwiń komentarze (2)