Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem posłów Witolda Tumanowicza i Przemysława Wiplera oraz mecenasa Marka Szewczyka, 6 marca 2025 r.
WItold Tumanowicz: – Pozwy zbiorowe to często jest walka Dawida z Goliatem.
Tak naprawdę wiemy doskonale, że jeśli w ogóle dochodzi do tego typu pozwów, no to wiadome jest to, że większy ma często dużą przewagę. Ma swoich prawników, ma możliwość robienia wszystkiego, aby doprowadzać do tego, aby w ogóle całe postępowanie trwało bardzo długo.
Nasza zmiana jako Konfederacji pokazuje bardzo jasno to, żeby całe te postępowania były sprawniejsze, bardziej sprawiedliwe i skuteczne. Bo to, żeby właśnie takie pozwy zbiorowe były robione dużo bardziej sprawiedliwie, polega na tym, żebyśmy skończyli z tą przewlekłością postępowań w tym zakresie.
Jako Konfederacja nie tylko mówimy, ale też robimy i pokazujemy na konkretnych projektach ustawy to, że może państwo polskie być bardziej przyjazne wobec obywateli. Ta ustawa właśnie o tym mówi i liczymy na to, że w polskim Sejmie znajdzie się taka większość, żeby tą ustawę poprzeć i żeby rzeczywiście obywatele mieli w końcu naprawdę podstawowe prawa do tego, aby domagać się spełnienia swoich roszczeń, szczególnie jeśli z większym muszą walczyć. Tyle!
Rząd planuje wprowadzenie nowych przepisów, w myśl których powstaną znaczące utrudnienia w budowie budynków mieszkalnych, w tym domów jednorodzinnych na własnej działce.
Konfederacja zorganizowała w tej sprawie konferencję prasową. Głos zabrali poseł Krzysztof Szymański oraz Roman Łazarski.
Poseł Krzysztof Szymański zwrócił uwagę na temat planów ogólnych i wymogów prawnych dotyczących budowania domów mieszkalnych, które zostały przyjęte przez Sejm. „W miastach budynek mieszkalny musi znajdować się maksymalnie 1,5 km od szkoły podstawowej, natomiast na wsiach nie dalej niż 3 km” – tłumaczył.
Poseł Szymański wytknął absurdalność tych przepisów, wskazując na arbitralność przyjętych odległości, bezsensowne, w kontekście np. budujących dom seniorów, założenie wymogu istnienia szkoły w pobliżu oraz niejasność, co w sytuacji, gdy szkoła była, ale została zamknięta.
Poseł Konfederacji podkreślił, że przepisy dotyczą nie tylko domów jednorodzinnych, ale również bloków mieszkalnych.
„Wprowadzenie takich przepisów, w takim kształcie, bez wprowadzenia żadnych zmian ze strony samorządów gminnych będzie skutkować po prostu zabetonowaniem rozwoju branży nieruchomości w Polsce. Uważam, że bardzo mocno przełoży się to na spadek ilości mieszkań dostarczanych na rynek” – oceniał Szymański.
„Polityka, którą obserwujemy jest po prostu antyrodzinna, antydemograficzna” – skwitował Krzysztof Szymański.
Roman Łazarski uznał, że przepisy te mają drugie dno. „Sądzimy, że jest w tym chytry plan rządu ukryty, mianowicie żeby przerzucić ciężar budowania szkół na deweloperów. Podejrzewam, że taki tkwi z tym ukryty zamiar. Tzn. że mają powstawać osiedla, przy których od razu deweloper będzie zmuszony budować szkołę”.
Działacz Konfederacji porównał sytuację do centralnego planowania, którego efektem będą szkoły, które będą puste. Efektem tej polityki według Łazarskiego będzie wzrost cen mieszkań, ponieważ koszty budowy szkół będą włączone w koszty zakupu nieruchomości.
Łazarski przypomniał również ideał Konfederacji, by każdego pracującego Polaka było stać na własny dom z ziemią lub mieszkanie.
„Ta ustawa, o której mówimy, to jest przejaw, z jaką polityką tak naprawdę mamy do czynienia – z polityką odwrotną, polityką socjalistyczną, lewicową, centralistyczną, która sprowadzi nas z powrotem do etapu, gdzie będzie powstało masowe budownictwo mieszkaniowe przeznaczone dla szarych mas, na które będzie się długo czekać, zanim deweloper wszystkie wymogi ustawowe spełni. Te mieszkania będą horrendalnie drogie. Natomiast każdy, kto będzie chciał wybudować sobie dom będzie musiał się z gminą bić, podejrzewam, że nawet o takie prozaiczne rzeczy, jak to że jego działka jest o 1505 metrów, a nie 1500, zgodnie z przepisami ustawy” – alarmował Łazarski.
Konfederacja sprzeciwia się polityce antyrodzinnej i utrudniającej budowę mieszkań w Polsce.
Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem posła Krzysztofa Szymańskiego i Romana Łazarskiego, 19 lutego 2025 r.
Krzysztof Szymański: – Dzisiejszy temat jest istotny, myślę, dla naprawdę milionów Polaków, a ten temat jest od dłuższego czasu omawiany również ze względu na to, że w samorządach rozmawia się dużo na temat planów ogólnych i konieczności ich wprowadzenia, co też nakłada pewne restrykcje czy dodatkowe prawa dotyczące budowy domów, mieszkań, lokali mieszkalnych.
Ten plan ogólny ma zostać wprowadzony. W ostatnim czasie usłyszeliśmy informację o tym, że premier Donald Tusk planuje ten termin wydłużyć, stąd odświeżył się jakby temat planów ogólnych oraz właśnie wymogów prawnych dotyczących możliwości budowania lokali mieszkalnych, budynków mieszkalnych.
No, a nie dziwota, że ten temat jest dla ludzi przecież tak bardzo interesujący. Jest jednym z absolutnych fundamentów istnienia czy funkcjonowania polskich rodzin. I w związku z tym z naszej strony zauważyliśmy, że w ustawie obowiązującej przecież, przegłosowanej przez Sejm, która ma zacząć już obowiązywać od początku 2026 roku, pojawia się wymóg, który jest w zasadzie sprzeczny z interesem polskich rodzin. Sprzeczny z podstawowym absolutnie prawem ekonomicznym, które przecież na rynku nieruchomości również funkcjonuje, czyli prawem podaży-popytu.
Myślę, że to nie jest nic odkrywczego, jeżeli powiemy, że tę podaż trzeba zwiększać i dlatego jest tak trudno z mieszkaniem czy domem w Polsce, ponieważ jest niedostateczna ilość mieszkań dostarczanych na rynek dla konsumentów. Czyli ta podaż jest zdecydowanie niewystarczająca.
No i cóż tutaj nam wysmażono w tej ustawie, która ma obowiązywać już od 2026 roku? Mianowicie w miastach budynek mieszkalny musi znajdować się maksymalnie 1,5 km od szkoły podstawowej, natomiast na wsiach nie dalej niż 3 kilometry. Jakkolwiek nie brzmi to absurdalnie i można by było sobie zadawać dziesiątki pytań, dlaczego akurat tyle i dlaczego powiązano to akurat ze szkołami podstawowymi, bo przecież są również takie nieruchomości, które zamieszkują ludzie, którzy nie mają dzieci, na przykład są emerytami. Czy dla nich jest to aż tak istotne? Nie wydaje mi się.
Natomiast taki obowiązek w rzeczywistości zostanie wprowadzony. Co więcej, warto zadać pytanie, co jeśli szkoła podstawowa zostanie zamknięta? Wyobraźmy sobie, że Polacy kupili działki w pewnej okolicy z zamiarem wybudowania się, szkoła zostaje zamknięta i w tym momencie nie ma możliwości, aby właściciel wybudował swoją nieruchomość. No i oczywiście należy tutaj poczynić pewne zastrzeżenie, że gminy mogą ingerować w to. Jest to pewne tzw. ustawienie domyślne, czyli te odległości są wymyślone jako pewien taki pierwowzór, a gmina może uchwałą Rady Gminy jakoś zaingerować w to, wprowadzić inne wartości. Natomiast pytanie jest takie, czy gminy to zrobią? Czy w obliczu wszystkich problemów, które pojawiają się z wprowadzeniem planów ogólnych, tylu detali, które obowiązują, tylu różnych problemów, które zostały stworzone samorządom – czy wszystkie samorządy faktycznie na czas zauważą w ogóle potrzebę wprowadzenia tej modyfikacji, zliberalizowania, poluzowania tutaj tego wymogu odstępu od szkół podstawowych?
Co warto zaznaczyć, bo na razie mogłoby się wydawać, że to dotyczy tylko domów jednorodzinnych, natomiast dotyczy to także bloków, czyli rozmawiamy w zasadzie o każdym budynku mieszkalnym, z przeznaczeniem na cele mieszkaniowe.
Myślę, że nie będzie na wyrost, jeśli powiem, że wprowadzenie takich przepisów w takim kształcie, bez wprowadzenia żadnych zmian ze strony samorządów gminnych, będzie skutkować po prostu zabetonowaniem rozwoju tej branży nieruchomości w Polsce. Uważam, że bardzo mocno przełoży się to na spadek ilości mieszkań dostarczanych na rynek, a przecież już teraz Polacy mają z tym ogromny problem.
Polityka, którą obserwujemy, można powiedzieć, że jest po prostu antyrodzinna, antydemograficzna. To też mogę z własnej perspektywy, jako jeszcze – myślę, że nie przesadzę, jak powiem, że młody ojciec i mąż, który zderzał się z tym, jak zapewnić byt swojej rodzinie – i w takim samym położeniu są miliony Polaków. Jak sprawić, aby w sposób bezpieczny można było założyć w Polsce rodzinę, funkcjonować? Wydaje się, że poza bezpieczeństwem takim militarnym, o którym teraz tak dużo się mówi, poza bezpieczeństwem żywnościowym – bez jedzenia raczej nie przeżyjemy – to właśnie potrzeba mieszkaniowa jest jedną z najbardziej fundamentalnych.
A wszystkie działania, które obserwujemy przez ostatnie dziesięciolecia, są tak jakby zaprzeczeniem zupełnie chęci poprawy rynku mieszkaniowego w Polsce. Koszty pracy rosną, ceny energii rosną, ceny materiałów budowlanych rosną. No i teraz dorzuca się jeszcze, zupełnie niepotrzebnie, wymagania dotyczące, restrykcje dotyczące tego, gdzie już nie będzie można budować tych mieszkań, tych domów, tych budynków na cele mieszkaniowe. To jeszcze bardziej pogorszy sytuację.
Co więcej, myślę, że dodatkowo zwiększa sam koszt nawet funkcjonowania czy obsługi państwa ze względu na biurokrację, którą ludzie będą musieli obsługiwać, wykazywać jakieś dodatkowe rzeczy. Przepisy wprowadzane w taki sposób zdecydowanie zniechęcają ludzi jako inwestorów prywatnych do tego, żeby budować własne nieruchomości. Myślę, że też zniechęcają deweloperów czy firmy, które budują nieruchomości mieszkalne do tego, żeby faktycznie ten rynek rozwijać.
Jednym słowem, ten projekt, ta ustawa wchodząc w życie ograniczy podaż mieszkań, co bardzo mocno pogorszy sytuację, i tak już złą, na rynku mieszkaniowym w Polsce.
– Temat subwencji dla Prawa i Sprawiedliwości jest jakimś tłem tylko i wyłącznie do czegoś dużo bardziej poważnego. W przyszłym roku mamy wybory i już słyszymy bardzo niepokojące wypowiedzi pana przewodniczącego PKW Marciniaka, który mówi o tym niemalże wprost, że te wybory mogą być zagrożone! Bo jeśli sytuacja będzie taka, że jakaś decyzja zapadnie w PKW już na etapie rejestracji kandydatów i będą odwołania, to gdzie będą szły? Właśnie do tej izby Sądu Najwyższego.
Na pewno trzeba doprowadzić do takiej sytuacji, żeby wybory się odbyły w terminie. Nie tak, jak mieliśmy do czynienia w 2020 roku, przecież wybory się nie odbyły w terminie zaplanowanym przez panią marszałek Witek. Możemy sobie wyobrażać, że także w tym przypadku może coś się wydarzyć takiego, że te wybory się nie odbędą. Mam nadzieję, że nie, bo to są jednak poważne sprawy. To jest podstawa demokratycznego państwa prawa, czyli akt wyborczy.
Dlaczego uznaliśmy wybory 15 października, które były uznane dokładnie przez tę samą izbę, i dlaczego teraz miałby być jakiś pat? Dokładnie w tej samej sprawie! Bo też uznania wyników wyborów. Dlaczego uznaliście… my wszyscy, bo przecież mamy mandaty poselskie z tego właśnie wyboru, z 15 października, Sąd Najwyższy uznał te wybory. Dlaczego miałby być jakiś problem z wyborami prezydenckimi? Ja tego naprawdę nie rozumiem!
Państwowa Komisja Wyborcza wprost łamie prawo! Problem polega na tym, że w jej składzie zasiadają nominaci partyjni. Siedmiu z dziewięciu członków jest wybieranych przez Sejm, przez większości sejmowe.
Państwowa Komisja Wyborcza wprost łamie prawo. Tylko, że problem polega na tym, że są tam powołani nominaci partyjni. Siedmiu z dziewięciu członków – są wybierani przez Sejm, przez większości sejmowe. Prawo i Sprawiedliwość wprowadziło tą ustawę, a teraz tak naprawdę dostaje po głowie właśnie za to, że tą ustawę zmienili. Ale tam jest 5 członków PKW, którzy łamią prawo i po prostu zabezpieczają interes obecnej koalicji. Tylko i wyłącznie.
Od iluś lat ta polaryzacja jest dla PiS i PO korzystna. Od lat PiS i Platforma są liderami sondaży, raz jedni, raz drudzy rządzą. Prawda jest taka, że ostatecznie ta polaryzacja jest korzystna dlatego, że duża część tych wyborców nie to, że popiera jednych czy drugich, tylko nie chce, żeby “ci drudzy” rządzili! Tym bardziej, niestety, ale póki wyborcy będą wybierać te dwie partie, to będziemy mieli pat konstytucyjny.
– Proponowane przez rząd nowe prawo będzie nowoczesną cenzurą tych, co mają odwagę myśleć i poszukiwać prawdy w tematach, które wciąż są przedmiotem debaty.
Pomysł by regulować debatę kodeksem karnym jest zamiarem brutalnym i tworzy z prokuratury faktyczną policję myśli. Chcecie arbitralnie dodać cztery nowe cechy chronione – wiek, płeć, niepełnosprawność i orientację seksualną.
Z doniesień medialnych wiemy, że tematyka dotycząca płciowości i seksualności przetacza się obecnie przez wszystkie dziedziny życia społecznego. Potrzebujemy o tym otwartej debaty, w której wybrzmią głosy za i głosy przeciw. Przepisy dotyczące tzw. przestępstw z nienawiści są rozwiązaniem powojennym. Wyszczególnienie tzw. cech chronionych wynikało z doświadczeń wojny i potencjału do wywołania krwawych konfliktów na tle religijnym, rasowym, narodowościowym i etnicznym. Dodawane niniejszym projektem przesłanki zdecydowanie nie mają takiego potencjału ani uzasadnienia. Będą wprost narzędziem opresji dla wolności słowa każdego z nas. Na ulicy, w prasie, w mediach, na uczelniach, w sieci i w szkołach.
Bezpośrednim skutkiem wprowadzenia rozszerzonej karalności za tzw. mowę nienawiści będzie kryminalizacja wypowiadania poglądów niepoprawnych politycznie, zawierających tezy konserwatywne, wolnościowe i chrześcijańskie – sprzeczne z programem grup reprezentujących te nowe cechy. Wyodrębnienie ich w kodeksie to w rzeczywistości wpisanie lewicowych poglądów do prawa i angażowanie aparatu ścigania do wymuszania ich na całym społeczeństwie.
Powiedzmy wprost – chcecie, żeby ludzie byli karani i trafiali do więzienia za poglądy. To już się dzieje w innych państwach Unii Europejskiej, które zaszły dalej na ścieżce rzekomego postępu.
To tworzenie nowego totalitaryzmu, bo ze względu na rozwój mediów społecznościowych, wyrażając swoje poglądy, każdy z nas będzie mógł stać się przestępcą albo będzie czuć się zaszczuty. Bo to prawo nie dotknie przede wszystkim tych typowych hejterów, których można ścigać z innych paragrafów, tylko dotknie zwykłych obywateli chcących odważnie myśleć.
Co więcej, karanie obywateli ma być surowsze niż w obecnym brzmieniu kodeksu karnego, bo chcecie też wpisać te przesłanki do katalogu ogólnych dyrektyw wymiaru kary. Podczas gdy przestępstwo znieważenia lub zniesławienia dotyczy twierdzeń, które są obraźliwe bądź nieprawdziwe, za mowę nienawiści można zostać skazanym również za mówienie prawdy oraz bez względu na nasze intencje, bo wystarczy że ktoś subiektywnie uzna nasz komentarz za obraźliwy.
Stanowi to bezpośrednie zagrożenie dla wolności słowa i swobody debaty publicznej, która powinna być przestrzenią wolnej wymiany myśli, której najważniejszym kryterium jest poszukiwanie i wyrażanie prawdy, nawet kosztem urażenia innych.
Grupy chronione najczęściej okazują się tymi, które mają największy wpływ polityczny. Nie chcemy świętych krów, grup, których pomysły wyjęte będą spod rzetelnej krytyki. Potrzebujemy wolnej mądrej, dojrzałej i odważnej debaty. I mamy prawo spierać o ideę i o moralność.
Konfederacja jest przeciwko temu projektowi, dlatego składam wniosek o odrzucenie go w całości.
To, co jest szczególnie niepokojące, to nadanie wielu uprawnień organizacjom prozwierzęcym, a tak naprawdę domorosłym, samozwańczym, inspektorom ochrony zwierząt. Ludziom, którzy nie mają ku temu wykształcenia, którzy nie mają kwalifikacji, ale za to niesieni porywem serca będą uszczęśliwiać w cudzysłowie zwierzęta.
Mieliśmy do czynienia już w przeszłości z takimi przypadkami, o których dwóch chciałbym powiedzieć. Mianowicie pierwszy to przypadek próby zarekwirowania chartów dla dużego hodowcy tych psów. Tu zarzutem miało być, że psy są wychudzone i zabiedzone. Każdy, kto ma trochę pojęcia o hodowli zwierząt, o hodowli psów wie, że charty to po prostu zwierzęta szczupłe, smukłe, Że ich budowa ciała służy szybkiemu bieganiu.
🇵🇱 @PiotrCezary1: To, co jest szczególnie niepokojące, to nadanie wielu uprawnień organizacjom prozwierzęcym, a tak naprawdę domorosłym, samozwańczym, inspektorom ochrony zwierząt.
Ludziom, którzy nie mają ku temu wykształcenia, którzy nie mają kwalifikacji, ale za to niesieni… pic.twitter.com/6dC3ePYSFv
Drugi przypadek to doniesienie o rzekomym karmieniu zepsutą paszą bydła hodowlanego, bydła mięsnego na południu Polski. Po sprawdzeniu na miejscu okazało się, że ta pasza nie jest zepsuta, tylko jest to po prostu sianokiszonką, czyli tradycyjny sposób skarmiania bydła opasowego.
Te dwa przypadki z niedalekiej przeszłości pokazują, że ludzie, którzy nie mają pojęcia o hodowli, o karmieniu zwierząt, o utrzymywaniu zwierząt w dobrej kondycji będą mieli prawo ingerencji w produkcję w hodowlę, będą mieli prawo do wchodzenia na gospodarstwa.
Gdyby się ten projekt społeczny zrealizował, będzie to bardzo, bardzo niebezpieczne dla polskiego rolnictwa.
Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak w Polsat News w programie Graffiti.
– Ostrzegaliśmy przed ustawą, gdzie – tak to się dzieje w polityce, że pod pozornie takim moralistycznym pretekstem wprowadzone są rozwiązania, które mają bardzo dużo wspólnego z pieniędzmi. I w tej chwili jest przeprowadzana przez Sejm ustawa tzw. łańcuchowa. Ona jest sprzedawana opinii publicznej, że chodzi o to, żeby psy nie były na łańcuchu. W praktyce tam jest bardzo dużo regulacji, które moim zdaniem są antyzwierzęce! Na przykład ma być całkowicie zlikwidowana populacja zwierząt hodowlanych w fermach zwierząt futerkowych, mają być wykastrowane wszystkie zwierzęta domowe przymusowo, co jest moim zdaniem aberracją.
Jeśli ktoś ma psa czy kota, będzie musiał go w ciągu pół roku od wejścia do tej ustawy wykastrować. Uważam, że jeżeli jakiś właściciel chce swojego pieska czy kotka wykastrować, powinien mieć taką możliwość, ale to nie powinien być przymus. To jest dla mnie aberracja.
Ale tam są wprowadzane bardzo niebezpieczne rozwiązania finansowe. Mianowicie zmiana sposobu definiowania dręczenia zwierzęcia. Nie jakakolwiek praktyka w złym traktowaniu zwierzęcia, ale jednorazowy akt, gdzie nie jest to zdefiniowane, jaki! Więc jeżeli jest zakaz zwierzęcia na uwięzi, niektórzy mówią, że nawet jeżeli zostawimy psa przed sklepem na smyczy przywiązanego, może być to, że ktoś to sfotografuje, potraktuje to jako akt dręczenia, i kara do 100 tysięcy złotych!
I teraz najciekawsza rzecz. Sąd będzie musiał zarządzić nawiązkę na rzecz organizacji, które się zajmują donosami i odbieraniem zwierząt! Organizacjami, które nie mają żadnej sankcji państwowej, to nie jest policja, to nie jest jakaś straż zajmująca się zwierzętami. To są prywatne organizacje, które mają dostawać pieniądze od ludzi, a samorządy mają zostać zmuszone do pokrywania wszystkich kosztów tym organizacjom!
Myślę, że również duża część PiSu to poprze. Dlatego, że oni, przypomnę, przygotowali “piątkę dla zwierząt”, mają tam silną taką frakcję, która, jak im się powie “zwierzęta”, to głosują, nie patrzą w ogóle na co, nie czytają. I dlatego, że tam [w ustawie łańcuchowej] jest likwidacja hodowli. I tam jest napisane co więcej, że ta ustawa ma być modelem dla transformacji innych dziedzin gospodarki! Czyli to jest tylko początek. Oni to widzą jako projekt ideologiczny.
Mecenas Marek Szewczyk na serwisie X odniósł się do wpisu ministra sprawiedliwości Adama Bodnara.
Minister sprawiedliwości Adam Bodnar na serwisie X: Wprowadzenie związków partnerskich to nie jest kwestia wyborów światopoglądowych, to kwestia jakości życia obywatelek i obywateli oraz wymóg nałożony na Polskę wyrokami Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
Mecenas Marek Szewczyk: Kłamstwo. Nie, nie musimy wprowadzać związków partnerskich do polskiego porządku prawnego.
KONSTYTUCJA, panie Ministrze “Sprawiedliwości”! Konstytucja jest najwyższym prawem Rzeczypospolitej Polskiej! Żaden wyrok ETPC tego nie zmienił i zmienić nie może.
Rejestrowane związki partnerskie to tylko próba obejścia art. 18 Konstytucji RP. Czyli działania niezgodnego z Konstytucją RP.
Gdzie KOD? Gdzie Wałęsa i inni celebryci broniący Konstytucji? Gdzie Wasze koszulki z Konstytucją (otua)? Gdzie logika tego projektu to nawet nie pytam…
Kłamstwo. Nie, nie musimy wprowadzać związków partnerskich do polskiego porządku prawnego.
‼️KONSTYTUCJA ‼️ panie Ministrze "Sprawiedliwości" @Adbodnar … Konstytucja jest najwyższym prawem Rzeczypospolitej Polskiej! Żaden wyrok ETPC tego nie zmienił i zmienić nie może.… https://t.co/8M3qh5xwq9
W specustawie powodziowej wraca pisowska szkoła legislacji, żywcem wyjęta z czasów “tarcz covidowych”.
Czyli: zrobić wielką ustawę poruszającą dziesiątki tematów, i wrzucić tam: – trochę dobrych rozwiązań, – trochę złych rozwiązań, – trochę jakichś kompletnych głupot, – okrasić to kilkoma “sprytnymi” wrzutkami legislacyjnymi, które nie mają kompletnie nic wspólnego z tematem specustawy, ale rząd się ich wstydzi, więc wrzuca do specustawy, żeby zginęły w zalewie zmian.
W specustawie powodziowej wraca pisowska szkoła legislacji, żywcem wyjęta z czasów "tarcz covidowych".
I tak w specustawie powodziowej (na obecnym etapie prac) rząd Donalda Tuska szykuje nam między innymi: • Rozwiązania dające większą elastyczność w funkcjonowaniu szkół czy sądów na terenach powodziowych. Trzeba będzie się jeszcze przyjrzeć, czy jakieś szczegóły tam nie są spartaczone, ale co do zasady na plus. • 1000 złotych zasiłku losowego, czyli kuriozalny “zasiłek od zasiłku”, przysługujący tylko tym, którzy… już wcześniej otrzymali zasiłek celowy. Po co oddzielny zasiłek i oddzielna procedura? Jeśli w ogóle idziemy w takie drobnicowe rozwiązania, to nie prościej po prostu podnieść zasiłek celowy o 1000 zł za każde dziecko w wieku szkolnym? Mnożenie biurokracji na minus. • Pomoc psychologiczna na NFZ bez skierowania. W kraju, w którym średni czas oczekiwania na psychologa na NFZ to 119 dni. Taka “pomoc powodzianom” to współczesny odpowiednik malowania trawy na zielono. Na minus. • I creme de la creme specustawy powodziowej, czyli… likwidacja programu “Laptop dla ucznia”. Nie dla terenów powodziowych, tylko tak w ogóle, dla całego kraju. Co, gdzie, jak, dlaczego teraz, dlaczego tutaj? Ja tak generalnie to jestem nawet za likwidacją tego bzdurnego programu – ale przecież takich rzeczy się nie robi wrzutką do specustawy powodziowej! Potrójny minus!
W specustawie powodziowej powraca pisowska szkoła legislacji!
Doskonale nam znana z czasów pandemii COVID-19, z czasów ustaw tzw. tarcz antykryzysowych czy antycovidowych. Ustawy te charakteryzowały się, tak samo jak ta specustawa — szeregiem poważnych wad procesu… pic.twitter.com/Yxkvg8aTKK
Czy ludzie, którzy pisali pisowskie tarcze covidowe, nadal pracują w rządzie i teraz pisali platformerską specustawę powodziową? Taki bigos legislacyjny trafia potem do Sejmu, poprawki opozycji rząd hurtem i z automatu wyrzuci do kosza, a my jako posłowie będziemy musieli w jednym głosowaniu opowiedzieć się albo “za” wszystkim naraz, albo “przeciw” wszystkiemu naraz.
Pragnę zwrócić Państwa uwagę na bardzo interesującą i jakże symptomatyczną sytuację, jaka zdarzyła się w dzisiejszej “Debacie dnia” w tv Polsat News.
Gdy poruszony został temat setek tysięcy wiz wydanych przez rząd pisowski muzułmanom i afrykańskim inżynierom, poseł Gosek skupił się nie na istocie sprawy, ale na… potrzebie surowego ukarania osoby, która dokonała “wycieku” raport NIK w tej sprawie do prasy.
Żeby było jasne: Tego typu wycieki uważam za wyjątkowo obrzydliwe i godne stanowczego piętnowania (nie stanowią one żadnego opisanego obecnym prawem przestępstwa), ale postulat pana posła Goska w związku z takim działaniem po prostu wprawił mnie w osłupienie; pan poseł – ni mniej, ni więcej – zażądał nawet 25 lat więzienia dla takiego “wyciekowicza” (!!!), a podparł się przy tym… art. 130 Kodeksu karnego, który to przepis przewiduje karę za, uwaga, SZPIEGOSTWO (SIC!).
Byłem naprawdę przekonany, że wygadywanie tego typu bredni to skutek typowej dla pisowców-ziobrystów ciemnoty i braku elementarnej znajomości prawa, ale okazuje się, że nawet już po programie, pan poseł Gosek nie doczytał, nie dopytał i nadal brnie bohatersko w swej głupocie. Jak widać z poniższych screenów, on NAPRAWDĘ uważa, że tu jest “szpiegostwo”; mało tego, zapełnie na poważnie (bo nie wiem czy zupełnie na trzeźwo) pisze, że “szpiegostwem jest każde działanie uderzające w bezpieczeństwo Polski” (!!!!!).
Zaiste , trzeba mentalności bolszewika lub ziobrysty, by stosować taką kwalifikację prawną do sprawców wycieków prasowych; panu Goskowi art. 130 Kk. pomylił się najwyraźniej ze słynnym art. 58 bolszewickiego kodeksu karnego.
Ale najśmieszniejsze jest to, że Pan Gosek w swej ciemnocie prawnej nie zauważa, że idąc torem jego “myślenia”, z tegoż przepisu należałoby karać – np. 25 latami więzienia – tych jego pisowskich kumpli, którzy lekką ręką, a czasem za łapówy, rozdali ponad 300 000 polskich wiz muzułmanom i afrykańskim inżynierom – wszak to wręcz książkowy przykład działania na szkodę bezpieczeństwa państwa!!! Ale przecież trudno oczekiwać myślenia od pisowca-ziobrysty.
A dlaczego o tym piszę?
Bo ciarki przechodzą na myśl, że taka ciemnota o bolszewickiej mentalności rządziła Polską 8 lat…
PS. Oczywiście obecne rządy nie lepsze – “uśmiechnięci” zatrzymują ludzi za wpisy w internecie… na podstawie art. 172 Kk. (!!!); to wszystko to kolejny dowód że pisiory i uśmiechnięci to taka sama mentalnie czerwona hołota.
Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem wicemarszałka Sejmu Krzysztofa Bosaka i Witolda Stocha, 1 lipca 2024 r.
– Spotykamy się w smutny dzień, czarny poniedziałek rządów Donalda Tuska, bowiem to dziś wchodzi w życie wiele bardzo niekorzystnych dla Polaków zmian, podwyżek i nowych komplikacji. Wśród nich przede wszystkim podwyżki rachunków za gaz i za prąd.
Nowe taryfy zatwierdzone już przez władze naszego państwa, które spowodują, że wiele działalności gospodarczych – kolejnych – zostanie zamkniętych. Wiele gospodarstw domowych popadnie w tarapaty. Budżety gospodarstw domowych i przedsiębiorstw będą drenowane, a to wszystko z powodu polityki klimatycznej Unii Europejskiej, którą popiera rząd Donalda Tuska.
To z powodu rozwijania tej absurdalnej polityki i ukrywania rzeczywistych kosztów przez ostatnie lata w postaci tak zwanych tarcz. Przez ostatnie lata płaciliśmy pośrednio w całym systemie podatkowym. Maskowane były rzeczywiste koszty energii przerzucane na ludzi prowadzących działalność gospodarczą. Zaś teraz, od 1 lipca, już będziemy płacić bezpośrednio wyższe rachunki.
Kolejna sprawa to strefy tzw. czystego transportu, gdzie nikt nam nie gwarantuje czystości, za to gwarantowane są dodatkowe karne opłaty i zakazy. W Warszawie taka strefa już wchodzi na bazie przepisów ustalonych i uchwalonych przez rząd Prawa i Sprawiedliwości, a wprowadzana przez polityka Platformy Obywatelskiej Rafała Trzaskowskiego. Ludzie, którzy są trochę gorzej sytuowani, którzy jeżdżą starszymi autami, nie będą mogli wjechać do ogromnej części Warszawy! Albo, jeżeli wjadą, będą płacić ogromne kary. My z kolei wszyscy będziemy finansować system powszechnej kontroli i inwigilacji, żeby sprawdzać, kto, jakim autem, gdzie wjeżdża. Oczywiście, zbudowanie tego systemu, żeby w pełni kontrolować Polaków, żeby w pełni kontrolować, kto gdzie się porusza, i jakim samochodem, zajmie pewnie jeszcze lata, natomiast na ryzyko płacenia kar narażeni będziemy już teraz.
Ostrzegaliśmy w momencie kiedy rząd PiSu nowelizował ustawę o elektromobilności, że to, co się szykuje, to horror. Mówiliśmy później, kiedy nowelizowano ustawy dopuszczające stosowanie przez samorządy powszechnej inwigilacji poprzez monitoring wizyjny – już przygotowywanej po to, żeby sprawdzać, kto gdzie przemieszcza się samochodem – ostrzegaliśmy przed tym. Dziś ta wizja realizuje się.
Sam wczoraj rozmawiałem ze znajomymi, którzy posługują się na co dzień właśnie takim autem. To są młodzi ludzie, którzy dopiero budują swoją pozycję majątkową w życiu społecznym, mieszkają w jednym z podwarszawskich miasteczek i nie będą mogli swoim autem legalnie wjechać do centrum. Co oczywiście nie znaczy, że nie będą tego robili, bo przecież nikt nie będzie kupował nowego auta tylko dlatego, że rząd PiSu i Platformy wpadł na tego typu fanaberie!
Naiwny, kto uwierzył, ale na szczęście mamy jeszcze Konfederację, proszę państwa. Głowa do góry, zrobimy to lepiej! Tylko musimy wygrać kolejne wybory.
Było: “Kto przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem doprowadza inną osobę do obcowania płciowego, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12”.
Jest: “Kto doprowadza inną osobę do obcowania płciowego przemocą, groźbą bezprawną, podstępem lub w inny sposób mimo braku jej zgody, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 15”.
Czy sama zmiana definicji sprawi, że gwałtów będzie mniej lub zgłoszenia będą traktowane w inny sposób? Czy może odwrotnie: będzie większe pole do nadużyć, a choćby gwałty na mężczyznach nadal nie będą brane na poważnie? Dlaczego nie zajęto się w pierwszej kolejności tym, aby respektowano już istniejące prawo? Miałam okazję rozmawiać z lekarzem ginekologiem pracującym w policji, który zajmował się zawodowo tym tematem. Zwracał uwagę na bardzo konkretne problemy, które jednak nie wynikają z definicji, a biurokracji, absurdalnych procedur, braku empatii i troski o skrzywdzone osoby. Wnioski z rozmowy były dwa:
• Ofiarą od początku zajmować powinna się jedna osoba, która będzie kompetentna do przeprowadzenia wszystkich czynności związanych z popełnieniem przestępstwa. To znacząco ograniczy traumę ofiary i oszczędzi jej przechodzenia przez wszystko wiele razy.
• Czas do dyskusji w przestrzeni publicznej zaprosić specjalistów: biegłych sądowych, lekarzy, osoby przyjmujące zgłoszenia. Zamiast tego pozwala się o tym decydować politykom, którzy często podchodzą do tematu ideologicznie, a nie logicznie i merytorycznie.
No ale póki co mamy PRowe zagrywki. Lewica najpierw tańczy w tak poważnej sprawie w Sejmie, a potem zmienia jedno zdanie w definicji ogłaszając sukces i rozwiązanie problemu. Gorzej, jeśli w efekcie działań rządu nie zmieni się nic, a dorzucając do tego masową nielegalną imigrację może być wręcz gorzej. W tej sprawie naprawdę chciałabym się mylić.
Przegłosowano zmianę definicji gwałtu.
📄 Było: "Kto przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem doprowadza inną osobę do obcowania płciowego, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12".
Propozycja: może czas zorganizować całodniową otwartą dla wszystkich zainteresowanych konferencję i pozwolić się wypowiedzieć praktykom, czyli m. in. osobom, które przyjmują zgłoszenia, lekarzom, prawników, czy biegłym sądowym? Spojrzeć jednocześnie na temat szerzej obejmując także problematykę masowej, nielegalnej imigracji? Co o tym sądzicie? Bylibyście taką zainteresowani, a może chcielibyście ją wesprzeć? Jeśli tak, dajcie znać, napiszcie w komentarzach lub w wiadomości prywatnej. Skoro zarówno rządy PiS jak i PO z przystawkami jedyne co robią to szeroko uśmiechają się do kamer, a ignorują fakty i realne problemy, to może czas samemu zająć się sprawą na poważnie i merytorycznie,
Sławomir Mentzen w Polsat News z szybkością i precyzją karabinu maszynowego merytorycznie wyjaśnia ministrowi finansów Domańskiemu co należy zrobić, by ratować finanse państwa!
• Lewica chce związków partnerskich? Złożę projekt ustawy o zniesieniu podatku spadkowego i zobaczymy jak zagłosuje Lewica
• Gdy teraz ludzie słyszą o tzw. dziurze Domańskiego, że ma brakować 30 miliardów, to tak naprawdę ma brakować 210 miliardów. 180 miliardów, które wcześniej zaplanowali i teraz kolejne 30 miliardów.
• Trzeba mniej pieniędzy wydawać na głupoty! Nie da się obniżać podatków i podwyższać wydatków. Najpierw trzeba uprościć podatki, następnie obniżyć wydatki i w zamian za to obniżyć podatki.
Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem posłów Krzysztofa Tuduja i Bartłomieja Pejo, 28 czerwca 2024 r.
Bartłomiej Pejo: – Dość traktowania obywateli jak przestępców. Dość tego braku transparentności. Najpierw narzekali na Pegasusa, który był używany za rządów Prawa i Sprawiedliwości, a teraz ten rząd sam chce stosować Pegasusa i inne zabiegi operacyjne, aby inwigilować Polaków.
Sytuacja niedopuszczalna, aby za wszelką miarę dopuszczać do tego, aby inwigilowany była każdy obywatel. Słusznie czy nie słusznie – oceni to prawdopodobnie jakiś polityczny wysłannik pana premiera Tuska. Tak być nie powinno. Służby powinny mieć swoje uprawnienia, ale tych uprawnień nie powinny wykorzystywać w takich celach jak inwigilacja bezbronnych i niewinnych Polaków. A być może również polityków.
To jest po raz kolejny hipokryzja obecnego rządu. Najpierw narzekali na Pegasusa, a teraz sami tego Pegasusa w podobnych celach chcą stosować.
Podobna sytuacja ma miejsce w opracowywanym w tej chwili, opiniowanym projekcie ustawy Prawo o komunikacji elektronicznej, gdzie znowu służby dostaną najprawdopodobniej dodatkowe uprawnienia, aby bez zgody sądu można było inwigilować wszystkich Polaków. Naszej zgody na takie działania nie ma.
To działania niczym Służby Bezpieczeństwa, działania ubeckie na które Konfederacja absolutnie nie wyraża zgody (…).
Większość klubu PiS zagłosowała właśnie wraz z koalicją rządzącą za zmianą definicji gwałtu. Ustawa uchwalona.
Ofiary gwałtów nie będą co prawda lepiej chronione, ale za to rujnowanie ludziom życia fałszywymi oskarżeniami stanie się dużo łatwiejsze. Gratulacje dla PO-PiSu.
Większość klubu PiS zagłosowała właśnie wraz z koalicją rządzącą za zmianą definicji gwałtu. Ustawa uchwalona.
Ofiary gwałtów nie będą co prawda lepiej chronione, ale za to rujnowanie ludziom życia fałszywymi oskarżeniami stanie się dużo łatwiejsze. Gratulacje dla PO-PiSu. pic.twitter.com/XhMmcTqEMJ
Konferencja prasowa Konfederacji w udziałem Marty Czech i posła Michała Wawera, 26 czerwca 2024 r.
Michał Wawer: – Przed nami kolejna odsłona dramatu, jakim jest procedowanie ustawy o zmianie definicji gwałtu zaproponowanej przez Lewicę.
W pierwszym akcie tego dramatu Lewica przedstawiła projekt ustawy, który był legislacyjnym koszmarem i pozostawiał ogromne pole do nadużyć i wątpliwości. Sejm dostrzegł to i na komisji kodyfikacyjnej zajęto się tym projektem ustawy w taki sposób, że teraz zamiast legislacyjnego koszmarku mamy legislacyjnego potworka posklejanego z fragmentów tego, co mieliśmy w obecnie obowiązującej definicji i fragmentów tego, czego życzyła sobie Lewica.
Niczego to nie rozwiązało, niczego to nie poprawiło. Mamy nadal ustawę, która pozostawia sądownictwu i zwykłym obywatelom więcej znaków zapytania, więcej wątpliwości niż daje odpowiedzi, niż daje jasności prawa! Jeżeli ta ustawa w takiej formie zostanie przegłosowana przez Sejm, to nikt tak naprawdę nie będzie miał żadnych jasnych wytycznych, żadnej pewności prawa, co do tego, czym właściwie jest gwałt, jak gwałt w polskim porządku prawnym jest zdefiniowany i kto, w jakiej sytuacji za zgwałcenie może zostać skazany. Nie dlatego, że normalny człowiek nie wie tego intuicyjnie, ale dlatego, że sądy znajdą się w sytuacji całkowitej niejasności prawa.
Lewica działa tak, jak zawsze działa Lewica. Wpisuje naiwnie do ustawy to, co wydaje im się, że jest najlepsze, to co jest pożądane, nie zastanawiając się nad tym, jakie będą faktyczne skutki takich działań. A skutki będą takie, że w momencie, kiedy do ustawy zostanie wpisana doklejona do tej obecnej definicji przesłanka zgody, to nie będzie ani jasne, kiedy ta zgoda ma być wyrażona, ani w jakiej formie ma być wyrażona, ani w jaki sposób sąd może to zweryfikować. Faktycznym skutkiem wprowadzania takich przepisów będzie likwidacja domniemania niewinności!
I to w żaden sposób nie przyczyni się do większej ochrony ofiar, dlatego że Lewica w toku tych prac legislacyjnych zrezygnowała ze zwiększenia ochrony ofiar! Między innymi zrezygnowała z postulatu zakwalifikowania przestępstwa zgwałcenia jako zbrodni. Co akurat ze wszystkich postulatów Lewicy w tym obszarze było dobrym postulatem. I właśnie ten jeden dobry postulat został przez Lewicę w toku prac legislacyjnych odrzucony.
Zamiast tego mamy przy braku jakiejkolwiek powiększonej ochrony osób pokrzywdzonych, ofiar przestępstw mamy zwiększenie zagrożeń dla wszystkich pozostałych. Zwiększa się to, co widzieliśmy w czasie fali zdarzeń objętych tym łącznym mianownikiem “mee too”, że po prostu niektóre osoby, nie tylko kobiety zresztą, sięgają po oskarżenie o gwałt, oskarżenie o molestowanie jako narzędzie do zarabiania pieniędzy, jako narzędzie do wygrywania batalii sądowych, jako narzędzie do zdobywania sławy. I wszyscy, którzy obecnie są na takie zagrożenia nastawieni, właśnie zagrożenia dotyczące oszczerstw fałszywych oskarżeń, po wprowadzeniu zmian prawnych proponowanych przez Lewicę, będą zagrożeni znacznie, znacznie bardziej. Jeżeli chcemy walczyć z przemocą seksualną, Konfederacja ma na to receptę, nie jest tą receptą pozbawianie Polaków do mniemania niewinności.
Wicemarszałek Krzysztof Bosak w krótkiej polemice z posłem Marcinem Józefaciukiem, 8 marca 2024 r.
Poseł Marcin Józefaciuk z PO: – Szanowny panie marszałku, prawo do aborcji to prawo człowieka. Prawa kobiet to prawo człowieka.
Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak: – Dziękuję bardzo, panie pośle. Rzeczywiście uważam, że powinniśmy pracować nad projektami, które zostały wniesione. Jako jedyny członek prezydium zamówiłem już ekspertyzy dotyczące zgodności z Konstytucją tych projektów dotyczących aborcji, które zostały wniesione m.in. przez posłów związanych z państwa koalicją. Z części tych ekspertyz wynika, że wniesione przez was projekty są sprzeczne z Konstytucją.
I pragnę przypomnieć, że zgodnie z międzynarodową doktryną praw człowieka prawo do aborcji nie jest wpisane do katalogu praw człowieka, do żadnej konwencji międzynarodowej, która obowiązuje Polskę. Zaś prawo do życia jest prawem, które gwarantuje polska Konstytucja.
Oczywiście, co do zakresu regulacji będzie nas tutaj różniła opinia i dlatego będziemy dyskutować. Natomiast pragnę, jeżeli pan wywołał mnie do głosu, pragnę poinformować pana o tym.
Makao i po makale! Wicemarszałek Sejmu @krzysztofbosak wyjaśnia posła-aborcjonistę, który w ideologicznym amoku twierdzi, że zabijanie dziecka to… prawo człowieka 🤯
Tak się składa, że nie tylko żadne przepisy dot. praw człowieka nie obejmują aborcji, ale przede wszystkim… pic.twitter.com/JFk1pdH3EP
This website uses cookies so that we can provide you with the best user experience possible. Cookie information is stored in your browser and performs functions such as recognising you when you return to our website and helping our team to understand which sections of the website you find most interesting and useful.
Strictly Necessary Cookies
Strictly Necessary Cookie should be enabled at all times so that we can save your preferences for cookie settings.
If you disable this cookie, we will not be able to save your preferences. This means that every time you visit this website you will need to enable or disable cookies again.
RozwińZwiń komentarze (2)