Sławomir Mentzen w nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych.
– Jestem w Bełchatowie, gdzie mieszka 50 tysięcy ludzi. W elektrowni oraz kopalni Bełchatów, przy której teraz stoję, pracuje 13 tysięcy ludzi. Ta elektrownia produkuje 20% prądu dla całej Polski i rząd chce ją zamknąć w ciągu 10 lat.
Samo PGE do której należy ta elektrownia, rocznie płaci 20 miliardów złotych opłat z tytułu ETS, za emisję dwutlenku węgla. Gdyby rząd nie zabierał tych pieniędzy spółce i nie wydawał na głupoty, spółka mogłaby bez problemu postawić elektrownię jądrową. Niestety tego nie robi.
Zielony Ład prowadzi do tego, że zamykane są dobre zakłady przemysłowe, dobre zakłady energetyczne. Nie będziemy mieli prądu i będziemy go musieli kupować z Niemiec.
Poseł do Parlamentu Europejskiego Ewa Zajączkowska-Hernik.
Złożyłam wniosek do Rzecznika Praw Obywatelskich o interwencję w związku z zapowiedzią wprowadzenia przez minister Barbarę Nowacką obowiązkowego programu seksualizacji w szkołach (pod mylącą nazwą “edukacja zdrowotna”), co narusza art. 48 oraz art. 53 ust. 3 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej!
TREŚĆ WNIOSKU
“Minister Edukacji Narodowej podjęła decyzję polityczną o wprowadzeniu obowiązkowego przedmiotu dla dzieci dotyczącego seksualności oraz publicznie oświadcza, że nie obchodzą ją głosy krytyki oraz sprzeciwu, czym publicznie pokazuje fikcyjny charakter konsultacji publicznych przygotowanych przepisów prawnych.
Zgodnie z art. 48 ust. 1 Konstytucji rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Ponadto zgodnie z art. 53 ust. 3 Konstytucji rodzice mają prawo do zapewnienia dzieciom wychowania i nauczania moralnego i religijnego zgodnie ze swoimi przekonaniami.
Tymczasem urzędująca Minister Edukacji Narodowej wszelkie głosy przypominające tę treść ustawy zasadniczej komentuje politycznymi atakami na konserwatywne grupy społeczne. Ponadto prowadzi fasadowe konsultacje publiczne projektowanych zmian rozporządzeń Ministra Edukacji Narodowej, co sama przyznaje w mediach poprzez kolejne twierdzenia o nieprzyjmowaniu krytyki oraz sprzeciwu.
Pozostaje wyrazić nadzieję, że rola Rzecznika Prawa Obywatelskich nie sprowadza się obecnie do fasadowych działań, które mają być miłe dla władzy ingerującej w konstytucyjne prawa i wolności obywatelskie. Zwracam się do Pana o działanie jako matka oraz Poseł do Parlamentu Europejskiego z istotnym, indywidualnym mandatem demokratycznym.
Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej, mimo wielu swoich wad, przewiduje instytucję ochrony praw i wolności swoich obywateli w sytuacji ich zagrożenia przez władzę wykonawczą. Obecny rząd, pod pretekstem krytyki poprzedniego, nie uznaje wielu przepisów Konstytucji ograniczających jego działanie. Tym razem ma to swój wyraz w sprawie ingerującej w życie tysięcy rodziców i ich dzieci. Trudno o bardziej wrażliwą materię dewastacji polskiego państwa. Na dodatek dzieje się to wszystko w formule przyjęcia rozporządzenia ministra – bez ustawowego procesu legislacyjnego.
Zgodnie z Pana konstytucyjną rolą zasadne jest podjęcie działań, zanim urzędująca minister, z pogardą dla krytyki obywateli, dokona naruszenia konstytucyjnych praw w tak istotnej materii.”
Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak w Polsat News w programie Graffiti.
– Ostrzegaliśmy przed ustawą, gdzie – tak to się dzieje w polityce, że pod pozornie takim moralistycznym pretekstem wprowadzone są rozwiązania, które mają bardzo dużo wspólnego z pieniędzmi. I w tej chwili jest przeprowadzana przez Sejm ustawa tzw. łańcuchowa. Ona jest sprzedawana opinii publicznej, że chodzi o to, żeby psy nie były na łańcuchu. W praktyce tam jest bardzo dużo regulacji, które moim zdaniem są antyzwierzęce! Na przykład ma być całkowicie zlikwidowana populacja zwierząt hodowlanych w fermach zwierząt futerkowych, mają być wykastrowane wszystkie zwierzęta domowe przymusowo, co jest moim zdaniem aberracją.
Jeśli ktoś ma psa czy kota, będzie musiał go w ciągu pół roku od wejścia do tej ustawy wykastrować. Uważam, że jeżeli jakiś właściciel chce swojego pieska czy kotka wykastrować, powinien mieć taką możliwość, ale to nie powinien być przymus. To jest dla mnie aberracja.
Ale tam są wprowadzane bardzo niebezpieczne rozwiązania finansowe. Mianowicie zmiana sposobu definiowania dręczenia zwierzęcia. Nie jakakolwiek praktyka w złym traktowaniu zwierzęcia, ale jednorazowy akt, gdzie nie jest to zdefiniowane, jaki! Więc jeżeli jest zakaz zwierzęcia na uwięzi, niektórzy mówią, że nawet jeżeli zostawimy psa przed sklepem na smyczy przywiązanego, może być to, że ktoś to sfotografuje, potraktuje to jako akt dręczenia, i kara do 100 tysięcy złotych!
I teraz najciekawsza rzecz. Sąd będzie musiał zarządzić nawiązkę na rzecz organizacji, które się zajmują donosami i odbieraniem zwierząt! Organizacjami, które nie mają żadnej sankcji państwowej, to nie jest policja, to nie jest jakaś straż zajmująca się zwierzętami. To są prywatne organizacje, które mają dostawać pieniądze od ludzi, a samorządy mają zostać zmuszone do pokrywania wszystkich kosztów tym organizacjom!
Myślę, że również duża część PiSu to poprze. Dlatego, że oni, przypomnę, przygotowali “piątkę dla zwierząt”, mają tam silną taką frakcję, która, jak im się powie “zwierzęta”, to głosują, nie patrzą w ogóle na co, nie czytają. I dlatego, że tam [w ustawie łańcuchowej] jest likwidacja hodowli. I tam jest napisane co więcej, że ta ustawa ma być modelem dla transformacji innych dziedzin gospodarki! Czyli to jest tylko początek. Oni to widzą jako projekt ideologiczny.
W samo południe w niedzielę w Warszawie na pl. Zamkowych odbył się protest rodziców i nauczycieli pod hasłem “Tak dla edukacji, nie dla deprawacji”. Wzięli w nim udział również posłowie i działacze Konfederacji.
Ewa Zajączkowska-Hernik: Jako matka wspieram protest rodziców przeciwko przymusowemu programowi seksualizacji dzieci w szkołach! Frekwencja doskonała! Rząd Tuska i jego minister Nowacka chcą pozbawić rodziców konstytucyjnego prawa do kształtowania swoich dzieci i wprowadzić do szkół obowiązkową indoktrynację lewicową ideologią. Wszystko pod niewinną nazwą “edukacji zdrowotnej”. Dzieci to nasz największy skarb i jako rodzice mamy prawo je chronić! Dziękuję wszystkim, którzy byli na proteście. W jedności siła.
Jako matka wspieram dziś protest rodziców przeciwko przymusowemu programowi seksualizacji dzieci w szkołach! Frekwencja doskonała!
Rząd Tuska i jego minister Nowacka chcą pozbawić rodziców konstytucyjnego prawa do kształtowania swoich dzieci i wprowadzić do szkół obowiązkową… pic.twitter.com/n6cL4jNY1R
Jestem w Warszawie na proteście rodziców przeciwko obowiązkowemu programowi "edukacja zdrowotna", pod którym kryje się seksualizacja dzieci w szkołach! To rodzice mają prawo decydować. Pani minister Nowacka – ręce precz od naszych dzieci! pic.twitter.com/3XC1jOopqs
Dokąd zmierzamy jako kraj, planując bezrefleksyjnie zamykanie kolejnych kopalń węgla kamiennego? Pytam, bowiem na co dzień wykorzystujemy w Polsce węgiel kamienny: – do produkcji energii elektrycznej i ciepła, – w przemyśle hutniczym, – w przemyśle chemicznym, – do produkcji paliw, – do ogrzewania gospodarstw domowych, – jako źródło energii w procesach produkcyjnych, np. w cementowniach czy przemyśle szklarskim.
➡️ Liczby mówią same ze siebie. W 2023 roku Polska wydobyła ponad 87 ton węgla kamiennego (oraz brunatnego!). Dodatkowo, zaimportowaliśmy niemal 17 mln ton węgla z zagranicy!
➡️ W przypadku spółek wydobywających węgiel kamienny w Polsce, tylko w przypadku PIĘCIU kopalń w 2023 r., wypracowaliśmy zysk w wysokości ponad 4,9 mld zł! Pojawia się zatem pytanie: skąd już za parę lat Polska weźmie potrzebne surowce do tego, aby zapewnić Polakom energię i ciepło, gdy w perspektywie najbliższych lat będą zamykane kolejne kopalnie (które wciąż mają przecież złoża)? OD KTÓRYCH DOKŁADNIE PAŃSTW UZALEŻNIMY SIĘ ZATEM JAKO KRAJ?
Pytam retorycznie, bo zmierzamy w oczywistym kierunku samozagłady finansowo-energetycznej. Nie rozumiem, jak rząd może działać w oderwaniu od realiów. No chyba, że komuś na tym zależy. Pytanie: KOMU i dlaczego? Pytam również o to, bo z alternatywnymi źródłami ecoenergii Polska na pewno nie będzie w najbliższych latach gotowa. To wszystko wygląda na jawne działanie na szkodę własnych obywateli i własnego państwa.
Od września odwiedziłem już 65 miejscowości na trasie #Mentzen2025! Bardzo dziękuję wszystkim za tak liczną obecność i wspaniałą atmosferę na spotkaniach.
Nie jestem w stanie policzyć, ile zrobiliśmy sobie zdjęć, ile usłyszałem od Was dobrych słów, ile razy przekonywaliście mnie, że wierzycie, że możemy wygrać te wybory!
Przede mną jeszcze 6 miesięcy walki o głosy, walki o silną, dumą, bogatą i bezpieczną Polskę. Wierzę, że razem możemy tego dokonać.
Poseł Karina Bosak w Polsat News w rozmowie nt. przedmiotu “edukacja zdrowotna”, który do szkół chce wprowadzić Ministerstwo Edukacji Narodowej pod wodzą Barbary Nowackiej.
Przede wszystkim uważam, że ten przedmiot ta propozycja tego przedmiotu nie powinna być obowiązkowa. To jest pierwsza rzecz, która powinna być zmieniona, jeżeli w ogóle rozważamy jeszcze jakąś reformę w programie nauczania i wprowadzenie nowego przedmiotu.
Problem w tym, że w tym programie tego przedmiotu znajdują się oprócz treści, które są dobre, prawidłowe, można się z nimi zgodzić, znajdują się również takie treści, które wzbudzają kontrowersje wśród wielu rodziców, są niezgodne z ich poglądami, gdzie mogą się obawiać, że jakieś treści, z którymi oni się nie zgadzają, będą wymagane od ich dzieci. Tutaj mam na myśli właśnie treści dotyczące ich seksualizacji.
Na przykład jest w części, która jest podstawowa, będzie wymagana nie część fakultatywna, dla dzieci, które mają 10-12 lat, klasa 4-6, jest napisane, że uczeń charakteryzuje pojęcia takie, jak “zdrowie seksualne”, “seksualność” i omawia ich pozytywny wymiar w życiu człowieka. No przecież w wieku 10 lat to dzieci zastanawiają się niektóre czy święty Mikołaj przynosi im prezenty, a nie zastanawiają się na temat ich seksualności. Można też powiedzieć, że przecież to jest moment, kiedy dziewczynki zaczynają dojrzewać, ale chłopcy jeszcze nie, oni troszeczkę później zaczynają dojrzewać i jakby w takim nienaturalnym momencie wprowadzanie takich tematów, wzbudzanie takiej ciekawości nie w tym momencie, co trzeba, może mieć bardzo, właściwie tragiczne skutki dla ich później wychowania, formowania się charakteru. No jakby ja się zgadzam z tym oburzeniem rodziców, że jest to za wcześnie i to nie może być obowiązkowe.
Seksualizacja polega na tym, że dotykamy treści, które dotyczą seksualności człowieka w bardzo szeroki sposób, nie wartościujemy tego w odpowiedni sposób, tak jak rodzice by chcieli. Przecież każdy rodzic chce w odpowiedni sposób przedstawić dziecku też, biorąc pod uwagę jego odpowiednią wrażliwość, to tylko rodzic wie, w którym momencie dane dziecko jest gotowe na usłyszenie odpowiednich treści. Ja uważam, że w takim temacie powinno przede wszystkim wspomóc się rodziców. Być może rodzice potrzebują jakiejś pomocy, jak rozmawiać dziećmi.
Jest część tego programu, z którą można się zgodzić, która powinna tam zostać. Ale część, która dotyczy akurat edukacji seksualnej, która budzi tak wielkie kontrowersje, powinna zostać z tego przedmiotu wyrzucona. Albo ten przedmiot powinien mieć charakter fakultatywny. No bo to budzi również kolejne bardzo wielkie zagrożenie w ogóle dla rodzin. Proszę spojrzeć, jeżeli będzie wielu rodziców, a już są szykowane protesty rodziców, którzy się z tą podstawą nie zgadzają właśnie w tym aspekcie, nie będą chcieli wypuszczać dzieci na takie obowiązkowe zajęcia, te dzieci będą miały niezaliczony obowiązkowy przedmiot, a to już wtedy będzie wiązało się z naruszeniem obowiązku szkolnego i wtedy to już to jest sprawa sądowa. Przecież w Niemczech właśnie ze względu na tą radykalną, permisywną edukację seksualną, która jest uczona w szkole, rodzice decydują się na edukację domową i są ścigani przez państwo i czasem nawet muszą uciekać nawet na przykład do Polski. Także to jest, akurat powiedzmy, na tym etapie daleko idące skojarzenie, ale nie można tutaj odmówić tego, że jednak jest to logiczna przyczynowość.
Kwestia seksualności człowieka dotyczy nie tylko faktów, ale dotyczy również kwestii moralności, odpowiedzialności. Takich kwestii, które już wchodzą w taką wyjątkową władzę rodzicielską, która jest broniona i ochroniona konstytucją, że to rodzice mają ostateczne słowo i decyzyjność właśnie w nauczaniu swoich dzieci, właśnie w kwestiach nie tylko religijnych, ale również moralnych. I to nie trzeba jakby zestawiać tutaj edukacji seksualnej zaraz z religią. Zresztą z religii też można przecież swoje dziecko wypisać, jeżeli rodzice, nawet jeśli są wierzący, na przykład nie zgadzają się z formą prowadzenia tych zajęć, to jakby nie ma żadnego problemu. Dlatego nie widzę żadnego problemu, dlaczego akurat edukacja seksualna musi, akurat te fragmenty muszą być w tym programie i muszą one być obowiązkowe. Uważam, że to jest największa szkoda w tym programie.
Są badania, które wskazują, że jeżeli dziecko za szybko dowiaduje się o właśnie takich kwestiach seksualnych albo w związku z tym podejmuje różne próby wczesnych inicjacji seksualnych, to wpływa na to, że ono wcześniej popada w uzależnienia, w narkotyki, alkoholizm, przejawia zachowania agresywne, autoagresywne, popada w depresję. To jest prosta droga do tego, żeby te zdrowie psychiczne dzieci jeszcze pogorszyć w tym kraju. I jakby to jest właśnie najbardziej kontrowersyjna sprawa i, mimo że te wszystkie rzeczy, które pani wspomina, są pozytywne i są dobre i niech one tam zostaną i niech ten przedmiot będzie w takim razie obowiązkowy, ale niech zostaną wyrzucone wszystkie kwestie, które są kontrowersyjne dotyczące edukacji seksualnej, bo na to się po prostu rodzice nie godzą.
Z przyjemnością informuję, że dzięki mojej interpelacji do ministra nauki uzyskaliśmy szczegółowe dane dotyczące kosztów publikacji polskich naukowców w czasopismach wydawanych przez MDPI [Multidisciplinary Digital Publishing Institute]. Oto kluczowe wnioski:
➡️ Liczba publikacji spada – w 2022 roku polskie instytucje naukowe opublikowały 8866 artykułów, a w 2023 roku już tylko 6094. Do października 2024 r. liczba ta wyniosła 2554.
➡️ Maleją koszty – łączne wydatki zmniejszyły się z ponad 40 mln zł w 2022 roku do nieco ponad 15 mln zł w 2023 roku i 3,7 mln zł w 2024 roku.
➡️ Średni koszt za artykuł wynosi ok. 3400 zł, ale wciąż pozostaje obciążeniem dla budżetu nauki. To dane, które potwierdzają potrzebę pilnej reformy mechanizmu finansowania publikacji naukowych. Czasopisma MDPI, pomimo niskich kosztów publikacji, budzą kontrowersje ze względu na jakość i system punktacji. Obecna tendencja spadkowa to krok w dobrym kierunku, jednak pozostaje wiele do zrobienia, by polska nauka nie marnowała publicznych pieniędzy na mało wartościowe publikacje.
➡️ Dlatego zwróciłem się do ministra nauki z pytaniami o konkretne działania mające na celu: – weryfikację zasadności wydatków, – zmniejszenie nakładów na publikacje w MDPI, – reformę systemu punktacji czasopism naukowych.
Jako społeczeństwo musimy wymagać odpowiedzialnego zarządzania naszymi pieniędzmi i inwestowania ich w rzeczywisty rozwój nauki, a nie transferowanie ich za granicę. Będę informował o dalszych krokach.
📢 Maleją wydatki na publikacje naukowe w MDPI!
Z przyjemnością informuję, że dzięki mojej interpelacji do ministra nauki uzyskaliśmy szczegółowe dane dotyczące kosztów publikacji polskich naukowców w czasopismach wydawanych przez MDPI. Oto kluczowe wnioski:
Rzeczywiste piekło kobiet – piekło skrajnego indywidualizmu, gdzie każda ma wszystko sama wymyślać, włącznie ze wzorcem piękna i docelowym wyglądem własnego ciała, oraz kryteriami budowania własnej samooceny.
Oczywiście moje serce zawsze będzie po stronie naturalnego piękna i umiaru w poddawaniu się dietom, ćwiczeniom i zabiegom (respektując w pełni wolność do innych wyborów).
Jeśli chodzi o media społecznościowe, prasę, telewizję i tzw. wzorce piękna to najlepiej jak najwięcej z tego wszystkiego się śmiać. Nie traktować zbyt poważnie tego kalejdoskopu próżności i fałszu.
Najpiękniejszy jest uśmiech, życzliwość, dobre serce, radość, otwartość na innych i wewnętrzny pokój. Błysk w oku i chwila uwagi, bezinteresownie poświęcona dla innych. A nie makijaż, waga i wymiary.
Jeśli chodzi o opinię ludzi, to warto mieć do niej mnóstwo dystansu i liczyć się tylko z opinią nielicznych – tych, których uważamy za wartościowych i których zdanie ma dla nas naprawdę znaczenie.
Z punktu widzenia kojarzenia par, to zawsze warto podkreślać, że żadna kobieta nie musi podobać się wszystkim mężczyznom. Wystarczy że spodoba się jednemu, który ją pokocha. Podobnie to zresztą moim zdaniem działa w drugą stronę. Młodzi mężczyźni też są poddawani różnym presjom, ale chyba trochę łatwiej sobie z tym radzą. A może wcale nie, ale to temat na osobny artykuł.
PS Relacja z Bogiem pięknie porządkuje te wszystkie sprawy. Podobać się Jemu – to cel warty wysiłku.
Dobry tekst na trudny temat. Przedstawia on rzeczywiste piekło kobiet – piekło skrajnego indywidualizmu, gdzie każda ma wszystko sama wymyślać, włącznie ze wzorcem piękna i docelowym wyglądem własnego ciała, oraz kryteriami budowania własnej samooceny. Oczywiście moje serce… https://t.co/pxh52jiIhR
Spotkania w sobotę z kandydatem Konfederacji na prezydenta Sławomirem Mentzenem: Namysłów, Rynek, godz. 13.00 Oleśnica, Rynek (Plac przed Ratuszem), godz. 15.00 Kępno, Rynek (pod Ratuszem, Fontanna Łabędzi), godz. 18.00 Ostrzeszów, Rynek Rynek (Plac przed Ratuszem), godz. 20.00
A w czwartek i piątek Sławomir Mentzen odwiedził cztery inne miasta: Zduńską Wolę, Sieradz, Wieluń i Kluczbork. Pomimo chłodnej, jesiennej i czasem deszczowej aury na wszystkie spotkania ze Sławomirem Mentzenem przychodzą dziesiątki, a nawet setki osób, a atmosfera tych spotkań, w przeciwieństwie do pogody, jest zawsze gorąca.
Kierownictwo PiS niczego się nie nauczyło na sprawie “piątki dla zwierząt”.
Do Sejmu po raz kolejny trafia projekt, który pod przykrywką “troski o zwierzęta” uderza w polskich rolników i przedsiębiorców. A PiS po raz kolejny nie ma jasnego stanowiska i daje się szantażować animalsom.
W projekcie ustawy “o ochronie zwierząt” znajdujemy między innymi takie regulacje: ➡️ zakaz sprzedaży i używania zwykłych fajerwerków przez osoby prywatne (co nie tylko uderza w tradycje sylwestrowe, ale też likwiduje branżę wartą 700 milionów złotych), ➡️ zakaz sprzedaży detalicznej i transportu żywych ryb, ➡️ radykalne poszerzenie uprawnień organizacji “ochrony zwierząt”, których działalność już teraz w wielu wypadkach koncentruje się na niekontrolowanym nękaniu gospodarstw rolnych i hodowli zwierząt.
Konfederacja jest przeciwko tym bzdurom. Nawet PSL jest przeciwko. A PiS… wstrzymując się od głosu uratował radykalnie lewicowy, antyrolniczy projekt.
Kolejne głosowania w tej sprawie już niebawem.
Kierownictwo PiS niczego się nie nauczyło na sprawie "piątki dla zwierząt".
Do Sejmu po raz kolejny trafia projekt, który pod przykrywką "troski o zwierzęta" uderza w polskich rolników i przedsiębiorców. A PiS po raz kolejny nie ma jasnego stanowiska i daje się szantażować… pic.twitter.com/mL8zI1PvHC
Organ Unii Europejskiej wzywa do monitorowania w czasie rzeczywistym telefonów komórkowych oraz laptopów. Eurokraci chcą, aby w trosce o „bezpieczeństwo” było możliwe odczytywanie wiadomości nie tylko po dotarciu jej do odbiorcy, ale również przed jej wysłaniem. Zalecenia te wydała Grupa Wysokiego Szczebla (HLG) ds. dostępu do danych w celu skutecznego egzekwowania prawa, która została powołana przez Komisję Europejską do tworzenia strategii w dziedzinie cyfrowej. W skład grupy wchodzą członkowie Komisji Europejskiej, posłowie do Parlamentu Europejskiego oraz organy ścigania.
HLG wzywa Unie Europejską, aby już w przyszłym roku opracować rozwiązania prawne, które pozwolą na odczytywanie wiadomości mailowych oraz na komunikatorach internetowych. Oczywiście żaden pracownik bezpieki ich nie będzie w stanie przeczytać osobiście, dlatego spodziewać się można również prac nad specjalnym algorytmem sztucznej inteligencji, który będzie analizował każdego dnia nasze telefony w czasie rzeczywistym.
Zalecenia HLG to nie żadna nowinka. Już w maju pojawiły się pierwsze wezwania do wprowadzenia rozwiązań ułatwiających przeglądanie danych w tranzycie internetowym przez organy ścigania. Rozwiązanie to jest argumentowane m.in. względami bezpieczeństwa dla funkcjonariuszy policji, którzy musieliby stosować bardziej niebezpieczne dla siebie środki, takie jak instalowanie kamer lub mikrofonów.
Żądania HLG to jedno z najbardziej daleko idących rozwiązań kontroli prywatności, jakie zaproponowano w Unii Europejskiej. Unia Europejska z każdym rokiem staje się jeszcze większym lewiatanem, wchodzącym nam z butami w każdą przestrzeń życiową.
Wewnętrzny ustrój UE ma charakter totalitarny, a jedyne co różni obecną strukturę Unie Europejskiej od totalnej dyktatury jest kilka mechanizmów kontrolnych, jak prawo weta, które chce się nam odebrać. Niestety Europa płynie dokładnie tym kursem.
UE będzie monitorować w czasie RZECZYWISTYM telefony komórkowe i laptopy od 2025 r.?
Orwell nawet nie śnił o takich rozwiązaniach!
Organ UE wzywa do monitorowania w czasie rzeczywistym telefonów komórkowych oraz laptopów. Eurokraci chcą, aby w trosce o „bezpieczeństwo” było… pic.twitter.com/IFtNzx1Iu5
Poseł do Parlamentu Europejskiego Ewa Zajączkowska-Hernik.
KO, PSL, Polska 2050 i Lewica w Parlamencie Europejskim zadeklarowały poparcie i pracę na rzecz PEŁNEGO wdrożenia Zielonego Ładu i Paktu migracyjnego!
Koalicja zdrady polskich interesów pokazała swoje prawdziwe oblicze. Wszystko po cichu, z daleka od Polski, poza kamerami. Dlatego proszę Was o nagłaśnianie tego i udostępnianie gdzie tylko możecie!
Zwracam się do europosłów KO, PSL, Polski2050 i Lewicy, którzy w komplecie zgodzili się na oświadczenie swoich grup europarlamentarnych wyrażające poparcie dla wdrażania w Polsce zielonej komuny i przymusowego zalewania nas imigrantami – wszyscy podpadacie pod art. 129 Kodeksu Karnego o zdradzie dyplomatycznej, czyli jawnym działaniu na szkodę Rzeczypospolitej Polskiej!
Uwaga, tego Wam główne media nie powiedzą❗ KO, PSL, Polska 2050 i Lewica w Parlamencie Europejskim zadeklarowały poparcie i pracę na rzecz PEŁNEGO wdrożenia Zielonego Ładu i Paktu migracyjnego!
Koalicja zdrady polskich interesów pokazała swoje prawdziwe oblicze. Wszystko po… pic.twitter.com/YIpTbZzWP8
Poparcie dla realizacji Zielonego Ładu (i to z konkretnym celem ograniczenia emisji o 90% do 2040 roku!) oznacza dewastowanie naszej gospodarki i ogromne wzrosty rachunków za energię, zaś zgoda na pełne wdrożenie Paktu migracyjnego to narażenie na niebezpieczeństwo polskich kobiet i dzieci ze strony tysięcy przymusowo relokowanych imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu!
Jakby tego było mało oświadczenie wyraża też poparcie dla tzw. mechanizmu warunkowości (czyli szantażu wobec państw UE na zasadzie “albo zrobicie co chcemy, albo nie dostaniecie pieniędzy”), wprowadzania nowych podatków i opłat unijnych oraz zmian traktatowych, by państwa narodowe miały jeszcze mniej do powiedzenia!
A jeszcze niedawno, na czele z swoim premierem Donaldem Tuskiem, tak pięknie opowiadali, że wcale do tego nie dążą. Jak widzicie wszystko pod publiczkę. Wszystko, by uśpić czujność i wbić nóż w plecy własnemu narodowi. To są ich metody działania! Pamiętajmy o tym zawsze, szczególnie podczas zbliżających się wyborów prezydenckich, gdy znów będą próbowali Was zwodzić!
Oto wspólne oświadczenie grup EPP, S&D i Renew, do których należą europosłowie koalicji Tuska pic.twitter.com/u9x7XB5Yid
Poseł Krzysztof Szymański w Sejmie nt. nowelizacji ustawy o morskich farmach wiatrowych.
Prawda w sprawie nowelizacji ustawy o morskich farmach wiatrowych – ale prawda, a nie oficjalna wersja przedstawiona w tej nowelizacji – jest taka, że nie chodzi tutaj o wprowadzenie możliwości różnicowania maksymalnych stawek za energię w zależności od lokalizacji.
Prawda jest taka, że chodzi tutaj o zwiększenie stawek maksymalnych dla lokalizacji, w których nie da się wytworzyć energii elektrycznej po dotychczasowych stawkach maksymalnych. A warto zaznaczyć, że jest to stawka dwukrotnie wyższa od kosztu wytworzenia energii z węgla, nawet po uwzględnieniu podatku od emisji dwutlenku węgla jest to stawka równa kosztowi wytworzenia energii z węgla.
Poseł @KSzymanskiKonf: Prawda o nowelizacji ustawy o morskich farmach wiatrowych — prawda, a nie „oficjalna wersja” przedstawiona w tej nowelizacji — jest taka, że nie chodzi tu o wprowadzenie możliwości różnicowania maksymalnych stawek za energię w zależności od lokalizacji.
Przez lata słyszeliśmy o nieograniczonych korzyściach wynikających z inwestycji w morskie farmy wiatrowe. Obiecywano tanią, zieloną energię, która miała być opłacalna i efektywna. Tymczasem okazuje się, że koszty są tak wysokie, że obecne maksymalne stawki nie wystarczają, aby ktokolwiek chciał złożyć ofertę w aukcji. Jeśli to nie jest porażka, to jak inaczej to nazwać?
Zresztą to nie jest pierwszy raz, kiedy Polacy zostają wprowadzeni w błąd obietnicami o wysokiej efektywności zielonych technologii. Przykład pomp ciepła jest tego najlepszym dowodem. Zainstalowane masowo urządzenia w polskich warunkach pogodowych okazały się znacznie mniej efektywne, niż zapewniano. W dodatku większość pomp pochodziła z importu, a polski przemysł na tej inwestycji skorzystał niewiele.
Poseł Zyska ładnie wymienił wiele różnych branż i specjalizacji, które powinny zarobić. To przyjrzyjmy się, ponieważ teraz już widzimy, że w przypadku morskich farm wiatrowych sytuacja wygląda niestety podobnie.
Minister Motyka przyznał na posiedzeniu Komisji do Spraw Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych, że w pierwszej fazie realizacji projektu wind offshore tzw. local content, czyli udział polskiego przemysłu, wyniósł zaledwie 20%. Według mnie to skandal.
Przykłady pierwsze z brzegu. Kable eksportowe do nowej fazy zamówiono z Chin, a morskie wieże transformatorowe z Tajwanu. Zamiast gigantycznego impulsu dla polskiej gospodarki, o którym mówiono przez lata, znowu mamy sytuację, w której, jak wynika z matematyki, 80% środków trafia do zagranicznych koncernów. To nie tylko zmarnowana szansa, to też wbrew interesom gospodarczym Polski i to zdrada obietnic składanym Polakom.
Nie można zapomnieć, że zadanie to jest tym poważniejsze, że wskutek przeniesienia produkcji energii elektrycznej z południa na północ polska sieć przesyłowa wymaga gigantycznych inwestycji, żeby w ogóle móc przyjąć energię z farm wiatrowych na Bałtyku.
Morskie farmy wiatrowe to pogodozależne źródło energii. Planowana wydajność polskich morskich farm wiatrowych to ok. 45% ich mocy zainstalowanej, co jest wartością optymistyczną, porównując do realiów Morza Północnego, gdzie warunki wietrzne są znacznie lepsze niż na Bałtyku.
Zjawisko dunkelflaute, czyli zjawisko długotrwałego okresu bez słońca i bez wiatru, którego niedawno doświadczyliśmy, jest najlepszym dowodem na to, że uzależnienie od niestabilnych źródeł energii może prowadzić do poważnych problemów systemowych. Okres długotrwałego braku wiatru i słońca sprawił, że produkcja energii z OZE spadła niemal do zera, zmuszając Polskę do przywołania rynku mocy. System elektroenergetyczny został uratowany przez elektrownie węglowe.
W takich sytuacjach jasno widać, że bez solidnego zaplecza, stabilnych źródeł energii, takich jak gaz, węgiel czy atom, system energetyczny staje się nie tylko niewydolny, ale także kosztowny. Dunkelflaute to nie incydent, to ostrzeżenie, którego nie możemy zignorować.
W kwestii bezpieczeństwa warto wspomnieć o niedawnej decyzji Szwecji o zawieszeniu realizacji kilkunastu projektów morskich farm wiatrowych. Szwedzi uznali, że farmy wiatrowe na Bałtyku stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. Ich obecność utrudnia funkcjonowanie systemów radarowych, zakłóca komunikację oraz ogranicza możliwości operacyjne wzdłuż wybrzeża.
W kontekście rosnącego napięcia geopolitycznego na Bałtyku Polska również musi wziąć pod uwagę, że rozwój farm wiatrowych w tych obszarach może znacząco wpłynąć na zdolności obronne naszego państwa. Bezpieczeństwo narodowe musi pozostać priorytetem w każdej decyzji dotyczącej strategicznych inwestycji energetycznych.
Podsumowując, polska energetyka potrzebuje fundamentów stabilnych i niezależnych od warunków pogodowych. Węgiel, gaz i atom to kluczowe filary naszego bezpieczeństwa energetycznego, które mogą zapewnić nam stabilne dostawy energii przez całą dobę, przez cały rok bez względu na to, czy wieje wiatr czy świeci słońce. Transformacja energetyczna musi być drogą do bezpieczeństwa, a nie do nowych zagrożeń.
Uwaga, już w najbliższą niedzielę PROTEST rodziców przeciwko obowiązkowej indoktrynacji dzieci lewicową ideologią w szkołach! Minister Nowacka wprowadza przymusowy program “edukacja zdrowotna”, za którym kryje się lewicowa propaganda i seksualizacja dzieci – nie możemy na to pozwolić! TAK dla edukacji, NIE dla deprawacji!
Dlatego już 1 grudnia w Warszawie na Placu Zamkowym manifestujemy sprzeciw wobec łamania Konstytucji i wprowadzania do szkół obowiązkowej lewicowej ideologii!
Organizatorami protestu są Koalicja Na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły, Nauczyciele dla Wolności, Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej, Instytut Na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris, Stowarzyszenie Rodzice Chronią Dzieci, Centrum Życia i Rodziny, Centrala Diakonia Społeczna Ruchu Światło-Życie. Do zobaczenia na proteście!
To kolejna sprawa administracyjna, w której musiałam interweniować. Całe szczęście skutecznie!
Pan Adam chce pobudować dom dla swojej rodziny, a jednym z wymogów jakie musi spełnić aby otrzymać pozwolenie na budowę jest przyłączenie do sieci kanalizacji. Sieć kanalizacji biegnie przez Pana Adama działkę, inne domy zostały w tę sieć wpięte, a panu Adamowi Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej w Tyczynie odmówiło podłączenia. Na jakiej podstawie? Bez podstawy, stąd moja interwencja.
Zgłaszając się do mnie pan Adam napisał: “Jeśli nie uda mi się uzyskać zgody na wpięcie do tej kanalizacji, będę musiał sprzedać działkę i pogrzebać marzenia o budowie domu wśród rodziny i przyjaciół”. Panie Adamie udało się! A ja cieszę się, że mogłam Panu w tym pomóc
Kredyt 0% wciąż w grze. Grożą nam kolejne podwyżki cen nieruchomości.
Rząd dalej chce brnąc w dopłaty do kredytów hipotecznych – ogłosił Zbigniew Konwiński Przewodniczący Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej.
Jak to się może dla nas skończyć? PiSowski program kredytu 2% miał straszne skutki dla naszego rynku nieruchomości, doprowadzając do największego wzrostu cen od 2007 roku.
78% – o tyle wzrosły ceny mieszkań i ich budowy w latach 2018-2023.
Od 28 do 43 mld zł – tyle według ekspertów mają kosztować polskich podatników dopłaty do kredytu 0%.
Teraz Platforma chce powtórzyć błędy poprzedników, wprowadzając kredyt 0%. Podwyżki mogą być więc jeszcze dotkliwsze, a problemy budżetowe jeszcze większe.
Kredyt 0% wciąż w grze. Grożą nam kolejne podwyżki cen nieruchomości.
Rząd dalej chce brnąc w dopłaty do kredytów hipotecznych – ogłosił Zbigniew Konwiński Przewodniczący Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej.
I znowu deszcz na spotkaniu ze Sławomirem Menztenem i znowu… tłumy ludzi. Tak było właśnie w czwartek w Zduńskiej Woli.
A w tym tygodniu jeszcze sześć kolejnych spotkań z kandydatem Konfederacji na prezydenta.
PIĄTEK, 29 listopada Wieluń, Rynek, godz. 17.00 Kluczbork, Rynek (Plac pod Ratuszem), godz. 19.00
SOBOTA, 30 listopada Namysłów, Rynek, godz. 13.00 Oleśnica, Rynek (Plac przed Ratuszem), godz. 15.00 Kępno, Rynek (pod Ratuszem, Fontanna Łabędzi), godz. 18.00 Ostrzeszów, Rynek Rynek (Plac przed Ratuszem), godz. 20.00
Sławomir Mentzen w Sejmie podczas debaty nt. projektu ustawy o zapewnieniu finansowania działań zmierzających do zwiększenia zdolności produkcji amunicji, 27 listopada 2024 r.
Bardzo się cieszę, że w końcu znaleźliśmy czas na rozmowę o obronności, rozmowę o amunicji, o przygotowaniu się do konfliktu. Mniej cieszy mnie optymizm, który aż bije z wcześniejszych wypowiedzi.
Na przygotowanie się do konfliktu mieliśmy 10 lat od momentu zajęcia Donbasu oraz Krymu, mieliśmy 2,5 roku od momentu ataku Rosji na Ukrainę i niestety ten cały czas został zmarnowany. Przez ostatni rok rząd zajmował się walką z bobrami, z alkotubkami, robieniem sobie zdjęć na wałach zamiast najważniejszymi rzeczami.
Zgodnie z wypowiedzią Donalda Tuska z wiosny tego roku żyjemy w epoce przedwojennej, szef BBN-u mówił, że mamy być może tylko 3 lata na przygotowanie się do konfrontacji – to znaczy, że sytuacja jest naprawdę poważna. I teraz, w końcu, po tak długim czasie dostajemy ustawę, która ma pomóc przeznaczyć 3 mld zł na fabryki do budowy amunicji. Wydawałoby się, że jest to bardzo dobra wiadomość, niestety rzeczywistość wygląda nieco gorzej.
Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział o tej ustawie: To przełomowa ustawa, krok milowy. Wszystkie środki i siły zostaną przeznaczone na realizację tego ambitnego planu. To zobaczmy, jakie ambicje mają nasi rządzący. Nasze obecne zdolności do produkcji, a tak naprawdę do składania z komponentów z zagranicy amunicji artyleryjskiej, to teoretycznie 30 tys. sztuk rocznie, według praktyków zaledwie 10 tys. I tak składamy je z komponentów z zagranicy.
20 lat rządów PiS-u i Platformy doprowadziło do tego, że Polska utraciła – bo wcześniej je miała – zdolności do budowy amunicji artyleryjskiej.
Z uzasadnienia ustawy nie sposób się dowiedzieć, jakie będą jej efekty. Nie wiemy, do ilu sztuk amunicji wzrosną nasze zdolności; nie wiemy, ile będzie kosztowała jedna sztuka; nie wiemy, kiedy te fabryki dokładnie powstaną.
Natomiast na wczorajszym posiedzeniu komisji udało się dowiedzieć od ministerstwa, że za 3 lata, jeżeli dobrze pójdzie, nasze zdolności wzrosną do 150 tys. sztuk amunicji artyleryjskiej rocznie. Tę liczbę trzeba umieścić w pewnym kontekście. Z uzasadnienia ustawy wynika, że Rosja w trakcie ofensywy zużywa 60 tys. sztuk amunicji dziennie, a Ukraina do obrony – 10 tys. sztuk dziennie. Z innych danych wynika, że Ukraina średnio potrzebuje 100 tys. sztuk amunicji artyleryjskiej miesięcznie do działań defensywnych, a jeżeli prowadzi działania ofensywne – 250 tys. sztuk. Oznacza to, że jeżeli wszystko się uda, to za kilka lat nasza roczna produkcja amunicji starczy nam na 1,5 miesiąca działań obronnych lub na 2 tygodnie działań ofensywnych. Jednocześnie, gdybyśmy prowadzili działania z rozmachem rosyjskim, Rosja zużyłaby naszą roczną wtedy, za parę lat, produkcję amunicji w 2 dnia Ukraina – w 3 dni naszą obecną produkcję.
Gdybyśmy naprawdę się przygotowywali poważnie do tego konfliktu, gdybyśmy chcieli się bronić, tak jak broni się Ukraina, a nie poddać po miesiącu, potrzebowalibyśmy 1200 tys. sztuk amunicji rocznie, a będziemy mieli 150 tys., czyli zaledwie 12,5% potrzebnej amunicji. To po 5 latach od wybuchu wojny.
Aby utrzymać Ukrainę przy życiu, Stany Zjednoczone do tej pory przekazały jej 3 mln sztuk, a Europa – 500 tys. i więcej nie ma. Sama produkcja rosyjska według różnych szacunków waha się między 3 mln a 4,5 mln sztuk rocznie. To oznacza, że my potrzebujemy milionów sztuk amunicji, a nie 150 tys. rocznie.
Władysław Kośniak-Kamysz powiedział, że ten plan jest ambitny i za ambicję uważa produkcję 12% potrzebnej amunicji 5 lat od wybuchu wojny. Nie jest to jedyny wyraz ambicji Władysława Kosiniaka-Kamysza. Powiedział on, że koniecznie potrzebujemy zwiększyć swoje zdolności produkcyjne do produkcji wykazywanej przez pewien inny kraj europejski. Jak państwo myślicie, który? Niemcy? Ukraina? Rosja? Być może Francja? Wielka Brytania? Włochy? Nie, tym marzeniem, tą wielką ambicją Kośniaka-Kamysza jest dorównanie do poziomu produkcji Słowacji, która jest maleńka i wydaje na obronę zaledwie 2% swojego PKB. To jest to nasze maksimum za kilka lat, o którym marzymy – poziom Słowacji.
Jesteśmy w tym momencie całkowicie rozbrojeni, nieprzygotowani do tego konfliktu. Nie mamy się czym bronić, mamy najmniej czołgów od lat 40. XX w., średni wiek polskiego rezerwisty to jest 50 lat i mamy śladowe, niewystarczające na wypadek konfliktu ilości amunicji. To, co trzeba zrobić, to zliberalizować prawo do produkcji broni i amunicji w Polsce, uprościć to prawo, przestać przeszkadzać przedsiębiorcom w produkcji amunicji, a następnie kupować na rynku tę amunicję.
W tym momencie nie mamy czołgów, nie mamy amunicji, nie mamy żołnierzy. Jeżeli przyjdzie do konfliktu, to w Rosjan będziemy pewnie rzucali kamieniami, tak jak Ewa Kopacz w dinozaury
This website uses cookies so that we can provide you with the best user experience possible. Cookie information is stored in your browser and performs functions such as recognising you when you return to our website and helping our team to understand which sections of the website you find most interesting and useful.
Strictly Necessary Cookies
Strictly Necessary Cookie should be enabled at all times so that we can save your preferences for cookie settings.
If you disable this cookie, we will not be able to save your preferences. This means that every time you visit this website you will need to enable or disable cookies again.
Skomentuj