Poseł Bartłommiej Pejo, wystąpienie w Sejmie w imieniu Konfederacji nt. Projektu ustawy o zmianie ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, 19 listopada 2025 r.
-Ten, kto w imię bezpieczeństwa poświęca wolność, nie będzie miał ani jednego, ani drugiego. Wiem, że to górnolotne zdanie, ale ten projekt ustawy to właśnie próba poświęcania kawałka naszej wolności w imię, jak twierdzą twórcy ustawy, absolutnie szlachetnych wartości. Mowa o bezpieczeństwie, walce z hejtem w imię porządków sieci.
To wszystko jest oczywiście ważne, ale jest brutalnie wykorzystywane. Ile razy my, przeciwnicy tych przepisów, słyszymy, że nie zależy nam na bezpieczeństwie naszych dzieci w sieci; przed chwilą było mówione, że chcemy jakiejś rosyjskiej dezinformacji w mediach społecznościowych – to są oczywiście absurdalne argumenty. Co więcej, często uczestniczymy w wydarzeniach.
Ja sam prowadzę komisję cyfryzacji np. wraz z Komisją do Spraw Dzieci i Młodzieży, jutro w sprawie hazardu w sieci, który czyha na nasze dzieci, również w kwestii zagrożenia dzieciaków w sieci. Więc nic bardziej absurdalnego. Zupełnie nie o to chodzi.
Poseł @bartlomiejpejo: Dość prób cenzurowania naszych myśli, kneblowania naszych ust! Konfederacja zawsze będzie stała w obronie wolności słowa!
— Konfederacja (@KONFEDERACJA_) November 19, 2025
Składamy dzisiaj kolejne poprawki do cenzorskiego projektu DSA i prosimy Wysoką Izbę o odrzucenie przepisów przygotowanych przez rząd! pic.twitter.com/vMCWpKSCdK
Drodzy państwo, decyzje administracyjne wydawane przez urzędników będą od teraz bezpośrednim narzędziem oddziaływania politycznego na to, co jest publikowane w Internecie. Nie wątpię nawet, że szczególnie na początku urzędnicy będą mocno pilnować siebie nawzajem, by nie podejmować kontrowersyjnych decyzji, ale kluczem do zrozumienia intencji autorów ustawy jest zrozumienie metody salami, powolnego przyzwyczajania nas do mechanizmów, które w przyszłości można wykorzystać na bardzo różne sposoby.
Teraz mamy się przyzwyczajać, że w przypadku dezinformacji czy mowy nienawiści urzędnik dokona prewencyjnej cenzury. Teraz będzie już wystarczało zmienić definicję tego, co to jest mowa nienawiści czy w ogóle dezinformacja w sieci. To proste i sprytne zagranie ze strony ustawodawców.
Zanim oskarżycie mnie państwo o dezinformację, spójrzcie na zmiany, jakie zachodziły u naszych zachodnich partnerów. Czy tam wolność słowa ma się dzisiaj dobrze? Kto by pomyślał, że 30 lat po upadku bloku komunistycznego w Wielkiej Brytanii, która była kiedyś przecież wzorem wolności, człowiek będzie miał problemy przez milczącą modlitwę pod kliniką aborcyjną? To dotyczy świata rzeczywistego. Dosłownie kilka, kilkanaście miesięcy temu.
Pomyślcie państwo, jak łatwo ukarać kogoś, gdy de facto kontrolujemy dosłownie każdy jego ruch. Już teraz informacje o nas samych są przecież powszechnie kolekcjonowane przez różnego rodzaju urządzenia. Zmapowanie przeciwników politycznych, niewygodnych publicystów czy dziennikarzy jest naprawdę proste, a ukaranie ich za dezinformację to nie jakiejś dystopijne science fiction, tylko niestety nasza przyszłość, jeśli nie powstrzymamy ludzi, którzy wierzą, że wolność słowa trzeba ograniczyć dla naszego tzw. dobra.
Ta ustawa to oczywiście kolejne uderzenie w przedsiębiorców, kolejne obowiązki, szczególnie dla małego i średniego biznesu.
Drodzy państwo, zupełnie nie rozumiem, jak kogoś może nie oburzać tego typu postępowanie. Trzeba to powiedzieć jasno: dość prób cenzurowania naszych myśli, kneblowania naszych ust. Konfederacja zawsze będzie stała w obronie wolności słowa. Składamy dzisiaj kolejne poprawki do tego projektu i prosimy Wysoką Izbę o odrzucenie przepisów przygotowanych przez rząd. Bardzo dziękuję.
Skomentuj