Wystąpienie posłów Bartłomieja Pejo, Grzegorza Płaczka i Witolda Tumanowicza w Sejmie, 8 listopada 2024 r.
Poseł Barłomiej Pejo w imieniu Klubu Poselskiego Konfederacji:
– Znowu Wysoki Sejm podejmuje próbę zakończenia ery wolności słowa i prywatności w Internecie. To wszystko tym razem odbywać się będzie kosztem sądów, które już i tak są skrajnie przeciążone i – trzeba powiedzieć jasno – niewydolne.
Żeby zobrazować sytuację: w marcu tego roku w Gdańsku sąd okręgowy wyznaczył termin pierwszej rozprawy w sprawie o mobbing w szkole. Termin, uwaga, wyznaczono na grudzień 2027 r. Sąd poinformował strony, że taki będzie termin, jeśli strony nie zawrą ugody, i że proces będzie po prostu długotrwały. To właśnie efekt przeciążenia sądów, tego, że sędziowie mają nawet po kilkaset spraw.
Jaki jest pomysł autorów ustawy? Dołóżmy sądom jeszcze więcej pracy, i to takiej, mówiąc najbardziej brutalnie, niewdzięcznej.
Proponujecie państwo, żeby sądy okręgowe rozstrzygały tzw. ślepe pozwy. Będzie można pozwać wówczas osobę o nieznanej tożsamości w sytuacji, gdy dojdzie do naruszenia dóbr osobistych drogą elektroniczną. Kto ma ustalać tożsamość użytkownika, załóżmy, PanCzesio7345? Oczywiście sąd.
Teraz będziemy pozywać się o niemiłe komentarze w Internecie, a ucierpią na tym sprawy bardzo ważne. Można pokusić się o złośliwość, że właśnie realizuje się taki scenariusz z mema: Halo, policja? Proszę przyjechać na Facebooka.
Jak zawsze w takich przypadkach pod płaszczykiem pięknych haseł i ckliwych opowieści próbujecie państwo stworzyć narzędzie, które może zostać wykorzystane przeciwko wszystkim obywatelom. Dziś zmuszacie usługodawców do przechowywania danych, takich jak imię, nazwisko, PESEL, adres do korespondencji służący do weryfikacji podpisu elektronicznego usługobiorcy, numer telefonu generowany lub przetwarzany w trakcie prowadzonej przez niego działalności na terenie Rzeczypospolitej, przez okres 6 miesięcy i na koszt usługodawcy.
Kto wie, czy za rok, 2 lata, a może 10 lat nie wprowadzicie kolejnej ustawy, tym razem wykorzystując już istniejący obowiązek do kompletnej inwigilacji użytkowników Internetu?
Kancelaria Sejmu w swojej analizie stwierdziła, że projekt, o którym mowa, może być sprzeczny z prawem Unii Europejskiej. TSUE uznał tę dyrektywę za sprzeczną z Traktatem i Kartą Praw Podstawowych w kontekście ingerencji w udostępnianie danych osobowych. Ponadto, jak wskazuje analiza Kancelarii Sejmu, projekt nie przewiduje wyjątków, a w związku z tym jego regulacje będą dotyczyć podmiotów, które przetwarzają tzw. tajemnicę zawodową. Projekt stanowi naruszenie podstawowych zasad postępowania cywilnego, może stanowić próbę obejścia ustawy o ochronie danych osobowych oraz próbę zdobywania danych osobowych przeciwników politycznych, o czym była dzisiaj mowa.
Istnieje również bardzo duże prawdopodobieństwo, że ustalenie tożsamości będzie zwyczajnie błędne, np. w sytuacji gdy komentarz zamieścił jeden z domowników lub gość użytkownika. Sąd nie ma żadnych narzędzi do weryfikacji, czy za danym czynem stał określony człowiek. Jak wskazuje Kancelaria Sejmu, niewłaściwe ustalenie tożsamości pozwanego o ochronę dóbr osobistych może być podstawą do formułowania roszczeń o odszkodowanie względem Skarbu Państwa.
W projekcie zignorowano również ustawę – Prawo prasowe, która zastrzega prawo autora materiału do zachowania anonimowości oraz zakazuje ujawniania przez dziennikarzy lub redakcję danych autora materiału.
To projekt na wielu polach szkodliwy, niebezpieczny, ograniczający wolność słowa w Internecie i po prostu zbędny.
Poseł Grzegorz Płaczek:
– Zacznę od tego, że doprawdy dziwię się słowom wypowiedzianym przez panią poseł z Koalicji Obywatelskiej. Naprawdę nie rozumiem, skąd takie założenie, że my, posłowie, w sposób łatwiejszy jesteśmy w stanie zidentyfikować osoby, które kierują hejt w naszą stronę. Wydaje mi się, że Ania123 jest dla każdego z Polaków taką samą zagadką.
Próbujecie państwo rozwiązać problem. Czy hejt jest złem? Tak, jest złem? Czy powinien być w jakikolwiek sposób karany? Tak, oczywiście. O pornografii w ustawie nie ma mowy, ale oczywiście, że ona również jest naganna w Internecie.
Natomiast w jaki sposób państwo chcecie rozwiązać problem? Doprowadzicie do sytuacji, że polskie sądy będą ścigać hejterów, którzy mieszkają, może się okazać, w Argentynie, w Korei Północnej czy np. w Wielkiej Brytanii. Przecież doprowadzicie państwo do tego, że sądy polskie będą wydawać pieniądze, będą inwestować swój czas, a na samym końcu sprawy będą zamykane. Chyba że chodzi o to, żeby wprowadzić w Polsce cenzurę.
Poseł Witold Tumanowicz:
– Oczywiście walka z dezinformacją, naruszaniem dóbr osobistych, szkalowaniem, zniesławianiem, oszczerstwem jest potrzebna. Tylko że coś, co wy nazywacie hejtem, moim zdaniem jest zupełnie niewłaściwą nazwą, bo mamy swoje, polskie określenia.
Natomiast jeśli chodzi o walkę z tymi oszczerstwami wobec dzieci, to oczywiście jest to ważne, tylko że wy pod pozorem walki z tym hejtem, jak to nazywacie, chcecie wprowadzić instytucje ślepego pozwu i zaraz będzie ustawa o mowie nienawiści. Czyli zaraz będziecie chcieli ścigać ludzi, którzy w Internecie mówią o tym, że są tylko dwie płcie, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny czy też nazywają mężczyznę mężczyzną bez tworzenia językowych fikołków z tymi wszystkimi idiotycznymi zaimkami.
Na to nie ma naszej zgody.
RozwińZwiń komentarze (2)