Wnioskodawcy! Co wam nomen omen strzeliło do głowy? Co wam strzeliło do głowy, żeby podważać bezpieczeństwo Polski, żeby utrudniać życie myśliwym, ludziom, którzy przecież dbają o nasze bezpieczeństwo.
Myślałem, że te czasy są już dawno za nami, kiedy podważamy bezpieczeństwo, dostęp do broni. Kiedy za naszą wschodnią granicą jest niebezpieczna sytuacja, każda para rąk, która potrafi obsługiwać broń, jest na wagę złota. A wy co robicie? Traktujecie zwierzęta jak pluszowe misie, a bierzecie się za gospodarkę, za łowiectwo.
🔴 Uderzanie w myśliwych w momencie trwania konfliktu zbrojnego za naszą wschodnią granicą jest bezpośrednim atakiem na bezpieczeństwo Polski❗ pic.twitter.com/ai0ao334rh
Jak wy w ogóle wymyśliliście założenia tego projektu? W moim zespole do spraw posiadania broni rozmawialiśmy z przedstawicielami Polskiego Związku Łowiectwa i oni powiedzieli, jaka jest statystyka. Pani poseł przytacza tę statystykę jako argument za, że jest kilka przypadków postrzeleń na ileś tam milionów polowań. Przecież to jest znikoma skala, nie ma tego problemu. Staracie się tylko utrudnić życie tym myśliwym, którzy wkładają w to serce, którzy kochają polski las, którzy budują nasze bezpieczeństwo.
Poseł Krzysztof Szymański w programie Polsat News Polityka.
– Zupełnie nie rozumiem, dlaczego pan się tak skupia na tym, że w naszym interesie jest na przykład silna Ukraina. Niby dlaczego? W moim interesie jest silna Polska. W porządku, w moim interesie jest, żeby Ukraina nie przegrała, ale ona nie musi być silna.
Jeżeli pan mówi: to nie jest dobry moment na stawianie warunków, że to jest szantażowanie. A jaki moment jest dobry? Jak nie było wojny, to nic się nie posunęło do przodu. Jak jest wojna, to teraz co, nie możemy wysuwać żadnych żądań? W momencie, gdy nasze rolnictwo cierpi, nasi rolnicy bankrutują i była kwestia otwarcia granicy na produkty rolno-spożywcze z Ukrainy, to też był taki szantaż emocjonalny, że ojej, nie możemy tego robić, bo to jest kraj ogarnięty wojną.
Poseł @KSzymanskiKonf w @polsat_news_pol: zupełnie nie rozumiem, dlaczego pan się tak skupia na tym, że w naszym interesie jest na przykład silna Ukraina.
Niby dlaczego? W moim interesie jest silna Polska.
I się skończyło nie dość, że prawie upadkiem rolnictwa w Polsce, to jeszcze ogromnymi stratami nawet pod kątem bezpieczeństwa żywnościowego, bo zboże techniczne z Ukrainy trafiło na nasze stoły. Ono nie spełniało żadnych wymagań! Nasze porty nie były w stanie tego wyeksportować, bo terminale zbożowe nie działały. No i okazało się, że poprzez taki szantaż zwykły, emocjonalny, w zasadzie podważyliście państwo bezpieczeństwo Polski. Ja rozumiem, że chcemy dla Ukrainy dobrze, że chcemy, żeby nie przegrała, że nie chcemy tej wojny, nie chcemy, żeby ginęli ludzie. Ja to wszystko rozumiem. Ale może naprawdę nie za wszelką cenę. Jednak interes Polski i interes Polaków jest ważniejszy niż interes obcego państwa.
W Sejmie mogliśmy po raz kolejny zobaczyć, jak daleko większość klasy politycznej jest od odpowiedzialnego podejścia do finansów publicznych i długofalowego interesu narodowego. Budżet przegłosowany przez obecny rząd zasługuje na osobną, obszerną i dobitną krytykę. Poniższy tekst, w ramach debaty publicznej w opozycji, poświęcam jednak poprawkom budżetowym składanym przez PiS, które stanowiły typowy przykład populizmu, nieodpowiedzialności i krótkowzroczności. Dlaczego?
Po pierwsze, poprawki opierały się w dużej mierze na przesuwaniu środków z obsługi długu publicznego. Jest to działanie nie tylko krótkowzroczne, ale wręcz niebezpieczne dla suwerenności Polski. Obsługa długu publicznego nie jest abstrakcyjną księgowością – to podstawa naszej niezależności gospodarczej. Każde zaniechanie w tej kwestii zwiększa ryzyko, że Polska stanie się zakładnikiem zagranicznych instytucji finansowych. Nie możemy pozwolić, by suwerenność narodu była wystawiana na sprzedaż w zamian za doraźne inwestycje.
Po drugie, poprawki proponowały także realizację inwestycji poprzez podwyżki podatków. Sprzeciwiam się takiej polityce, która uderza w polskich przedsiębiorców i ciężko pracujących obywateli. Wzrost obciążeń fiskalnych nie jest rozwiązaniem. Takie działania zamiast rozwijać gospodarkę, tłumią jej potencjał, ograniczając możliwości rozwoju polskiego kapitału. Polityka podatkowa musi służyć budowie niezależności gospodarczej, wspierać klasę średnią i tworzyć warunki do wzrostu. Podnoszenie podatków lub postulowanie ich wzrostu, to wybór drogi łatwej, ale szkodliwej. To nieodpowiedzialność, która jedynie zwiększa uzależnienie obywateli od państwa.
Dziś w Sejmie mogliśmy po raz kolejny zobaczyć, jak daleko większość klasy politycznej jest od odpowiedzialnego podejścia do finansów publicznych i długofalowego interesu narodowego. Budżet przegłosowany przez obecny rząd zasługuje na osobną, obszerną i dobitną krytykę. Poniższy… pic.twitter.com/xqJyso8gh2
Po trzecie, poprawki obfitowały w propozycje przesunięcia środków na liczne lokalne inwestycje infrastrukturalne bez redukcji całościowych wydatków, przy utrzymaniu rekordowego deficytu. Inwestycje są ważne, ale muszą być racjonalne, strategiczne i realizowane zgodnie z rzeczywistymi możliwościami budżetowymi. Propozycje, które nie uwzględniają finansowej stabilności, to nie budowanie siły narodu, lecz działania nastawione na chwilowe zdobycie poparcia. Infrastruktura powinna być narzędziem wspierającym rozwój całego państwa, a nie politycznym prezentem rozdawanym przez partie dla doraźnych korzyści. Nie można budować mostów i dróg kosztem stabilności finansowej przyszłych pokoleń.
Poprawki pokazały, że skompromitowane przywództwo PiS wciąż traktuje budżet państwa jak worek bez dna, z którego można dowolnie wyciągać środki na każdą obietnicę. Taka polityka jest zaprzeczeniem odpowiedzialnego podejścia do finansów publicznych. Każda wydana złotówka pochodzi z pracy Polaków. To nie jest prywatny fundusz wyborczy, lecz pieniądze wypracowane przez naród.
Narodowa suwerenność zaczyna się od odpowiedzialnego gospodarowania finansami publicznymi. Nie możemy uzależniać się od zagranicznych kredytów ani drenować portfeli Polaków. Polska potrzebuje odpowiedzialnej polityki finansowej, która będzie służyć narodowi, a nie politycznym grom. Polska potrzebuje stabilnych finansów publicznych, rozwoju gospodarczego opartego na pracy, akumulacji polskiego kapitału oraz długofalowej strategii.
Poseł Krzysztof Szymański o skandalicznym, aroganckim zachowaniu ministra Arkadiusza Marchewki w stosunku do Komisji Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, 5 grudnia 2024 r.
– W związku z tą skandaliczną postawą ministra Arkadiusza Marchewki, w związku z jego nieobecnością oraz w związku ze skrajnie lakoniczną informacją ze strony ministerstwa postanowiliśmy podczas posiedzenia Komisji Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej przyjąć dezyderat. Dokument został przegłosowany przez członków komisji z Prawa i Sprawiedliwości oraz z Konfederacji.
Poseł @KSzymanskiKonf: Nie podoba nam się takie traktowanie przemysłu stoczniowego, takie lekceważenie tej strategicznej branży!
🚨Wzywamy ministra w tym dezyderacie do tego, aby zajął się polskimi stoczniami, aby opracował spójną strategię, aby zwiększył nakłady na badania i… pic.twitter.com/wSRT9wgn44
Przyjęliśmy ten dokument celem wskazania, że nie podoba nam się takie traktowanie przemysłu stoczniowego, takie lekceważenie tej strategicznej branży – i wzywamy ministra w tym dezyderacie do tego, aby zajął się polskimi stoczniami, aby opracował spójną strategię, aby zwiększył nakłady na badania i rozwój, aby aktywnie promował polski przemysł, czyli do wielu rzeczy, które w tym momencie są skrajnie potrzebne w branży. Tak, żeby właśnie przemysł stoczniowy w Polsce mógł kwitnąć.
A chyba pierwszym warunkiem do tego jest przede wszystkim obecność ministerstwa, zwrócenie uwagi w ogóle ministerstwa na to, że ta branża jest, że to powinna być siła polskiej gospodarki i że dzięki niej polskie rodziny, polscy obywatele mogą się bogacić.
Poseł Krzysztof Szymański w Sejmie nt. nowelizacji ustawy o morskich farmach wiatrowych.
Prawda w sprawie nowelizacji ustawy o morskich farmach wiatrowych – ale prawda, a nie oficjalna wersja przedstawiona w tej nowelizacji – jest taka, że nie chodzi tutaj o wprowadzenie możliwości różnicowania maksymalnych stawek za energię w zależności od lokalizacji.
Prawda jest taka, że chodzi tutaj o zwiększenie stawek maksymalnych dla lokalizacji, w których nie da się wytworzyć energii elektrycznej po dotychczasowych stawkach maksymalnych. A warto zaznaczyć, że jest to stawka dwukrotnie wyższa od kosztu wytworzenia energii z węgla, nawet po uwzględnieniu podatku od emisji dwutlenku węgla jest to stawka równa kosztowi wytworzenia energii z węgla.
Poseł @KSzymanskiKonf: Prawda o nowelizacji ustawy o morskich farmach wiatrowych — prawda, a nie „oficjalna wersja” przedstawiona w tej nowelizacji — jest taka, że nie chodzi tu o wprowadzenie możliwości różnicowania maksymalnych stawek za energię w zależności od lokalizacji.
Przez lata słyszeliśmy o nieograniczonych korzyściach wynikających z inwestycji w morskie farmy wiatrowe. Obiecywano tanią, zieloną energię, która miała być opłacalna i efektywna. Tymczasem okazuje się, że koszty są tak wysokie, że obecne maksymalne stawki nie wystarczają, aby ktokolwiek chciał złożyć ofertę w aukcji. Jeśli to nie jest porażka, to jak inaczej to nazwać?
Zresztą to nie jest pierwszy raz, kiedy Polacy zostają wprowadzeni w błąd obietnicami o wysokiej efektywności zielonych technologii. Przykład pomp ciepła jest tego najlepszym dowodem. Zainstalowane masowo urządzenia w polskich warunkach pogodowych okazały się znacznie mniej efektywne, niż zapewniano. W dodatku większość pomp pochodziła z importu, a polski przemysł na tej inwestycji skorzystał niewiele.
Poseł Zyska ładnie wymienił wiele różnych branż i specjalizacji, które powinny zarobić. To przyjrzyjmy się, ponieważ teraz już widzimy, że w przypadku morskich farm wiatrowych sytuacja wygląda niestety podobnie.
Minister Motyka przyznał na posiedzeniu Komisji do Spraw Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych, że w pierwszej fazie realizacji projektu wind offshore tzw. local content, czyli udział polskiego przemysłu, wyniósł zaledwie 20%. Według mnie to skandal.
Przykłady pierwsze z brzegu. Kable eksportowe do nowej fazy zamówiono z Chin, a morskie wieże transformatorowe z Tajwanu. Zamiast gigantycznego impulsu dla polskiej gospodarki, o którym mówiono przez lata, znowu mamy sytuację, w której, jak wynika z matematyki, 80% środków trafia do zagranicznych koncernów. To nie tylko zmarnowana szansa, to też wbrew interesom gospodarczym Polski i to zdrada obietnic składanym Polakom.
Nie można zapomnieć, że zadanie to jest tym poważniejsze, że wskutek przeniesienia produkcji energii elektrycznej z południa na północ polska sieć przesyłowa wymaga gigantycznych inwestycji, żeby w ogóle móc przyjąć energię z farm wiatrowych na Bałtyku.
Morskie farmy wiatrowe to pogodozależne źródło energii. Planowana wydajność polskich morskich farm wiatrowych to ok. 45% ich mocy zainstalowanej, co jest wartością optymistyczną, porównując do realiów Morza Północnego, gdzie warunki wietrzne są znacznie lepsze niż na Bałtyku.
Zjawisko dunkelflaute, czyli zjawisko długotrwałego okresu bez słońca i bez wiatru, którego niedawno doświadczyliśmy, jest najlepszym dowodem na to, że uzależnienie od niestabilnych źródeł energii może prowadzić do poważnych problemów systemowych. Okres długotrwałego braku wiatru i słońca sprawił, że produkcja energii z OZE spadła niemal do zera, zmuszając Polskę do przywołania rynku mocy. System elektroenergetyczny został uratowany przez elektrownie węglowe.
W takich sytuacjach jasno widać, że bez solidnego zaplecza, stabilnych źródeł energii, takich jak gaz, węgiel czy atom, system energetyczny staje się nie tylko niewydolny, ale także kosztowny. Dunkelflaute to nie incydent, to ostrzeżenie, którego nie możemy zignorować.
W kwestii bezpieczeństwa warto wspomnieć o niedawnej decyzji Szwecji o zawieszeniu realizacji kilkunastu projektów morskich farm wiatrowych. Szwedzi uznali, że farmy wiatrowe na Bałtyku stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. Ich obecność utrudnia funkcjonowanie systemów radarowych, zakłóca komunikację oraz ogranicza możliwości operacyjne wzdłuż wybrzeża.
W kontekście rosnącego napięcia geopolitycznego na Bałtyku Polska również musi wziąć pod uwagę, że rozwój farm wiatrowych w tych obszarach może znacząco wpłynąć na zdolności obronne naszego państwa. Bezpieczeństwo narodowe musi pozostać priorytetem w każdej decyzji dotyczącej strategicznych inwestycji energetycznych.
Podsumowując, polska energetyka potrzebuje fundamentów stabilnych i niezależnych od warunków pogodowych. Węgiel, gaz i atom to kluczowe filary naszego bezpieczeństwa energetycznego, które mogą zapewnić nam stabilne dostawy energii przez całą dobę, przez cały rok bez względu na to, czy wieje wiatr czy świeci słońce. Transformacja energetyczna musi być drogą do bezpieczeństwa, a nie do nowych zagrożeń.
Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem posłów Włodzimierza Skalika i Krzysztofa Szymańskiego, 27 listopada 2024 r.
Zadrą w relacjach polsko-ukraińskich jest stosunek Ukrainy do trudnej historii. Niestety, polityka historyczna i tożsamościowa Ukrainy zakłada państwowy kult działaczy, jak i samych organizacji OUN i UPA. Organizacje te odpowiedzialne są za antypolską działalność, której najczarniejszym przejawem było ludobójstwo popełnione na Kresach południowo-wschodnich na Polakach, a którego kulminacją była Krwawa Niedziela na Wołyniu w lipcu 1943 roku. Ukraina do tej pory utrudniała nawet przeprowadzenie ekshumacji ofiar zbrodni. Ukraińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zadeklarowało jednak, o czym poinformował Radosław Sikorski, że „nie ma żadnych przeszkód do prowadzenia przez polskie instytucje państwowe i podmioty prywatne we współpracy z właściwymi instytucjami ukraińskimi prac poszukiwawczych i ekshumacyjnych na terytorium Ukrainy, zgodnie z ustawodawstwem ukraińskim i deklaruje gotowość do pozytywnego rozpatrywania wniosków w tych sprawach”. Komentarza w tej sprawie udzieliła Konfederacja. Na konferencji prasowej w Sejmie obecni byli posłowie Włodzimierz Skalik i Krzysztof Szymański.
Włodzimierz Skalik wyraził sceptycyzm Konfederacji wobec polsko-ukraińskiego oświadczenia. „Jesteśmy sceptykami, co do poważnego traktowania tego oświadczenia. […] Traktujemy to oświadczenie jako akcję propagandową u progu kampanii prezydenckiej” – mówił poseł.
Jak zauważył Skalik, minister spraw zagranicznych Ukrainy Andrij Sybih „wspiera banderyzm, kultywuje pamięć ludobójców Polaków”, wobec czego jego oświadczenie nie budzi zaufania.
Polityk Konfederacji podkreślił, że w oświadczeniu jest mowa o działaniach w zgodzie z ustawodawstwem Ukrainy. Problemem w tym, że na Ukrainie wciąż obowiązuje wprowadzony w 2017 roku zakaz poszukiwań i ekshumacji szczątków polskich ofiar wprowadzony przez ukraiński IPN.
„Zamiast propagandy oczekujemy konkretów. Takim konkretem mogłyby być plany realizacji konkretnych działań, konkretny harmonogram i faktyczne rozpoczęcie prac” – mówił poseł Skalik.
Poseł Krzysztof Szymański zwrócił uwagę na doniosłą rolę szacunku i godnego pochówku zmarłych w naszej cywilizacji. „Tymczasem przez lata mamy do czynienia z pewnym omamianiem, łudzeniem opinii publicznej, zarówno przez polityków polskich, jak i przede wszystkim przez stronę ukraińską. Przez tyle lat słyszeliśmy najróżniejsze albo odpowiedzi wymijające albo pewne zapowiedzi, pewne obietnice, ale takie, które zawsze były albo bez pokrycia albo zawierały jakąś gwiazdkę, jakieś warunki dodatkowe” – mówił poseł Konfederacji.
Poseł Krzysztof Szymański przypomniał, że ukraiński minister Andrij Sybih stwierdził, że „każda rodzina ma prawo do uhonorowania pamięci swoich przodków”, po czym jednak wnioski pani Karoliny Romanowskiej o ekshumację 18 członków jej rodziny zostały odrzucone. Ukraińcy deklarują otwarcie, ale w praktyce stawiają bariery administracyjne tłumaczone „koniecznością przestrzegania prawa ukraińskiego, zachowania historycznej dokładności i chęcią uniknięcia politycznych napięć”.
Konfederacja domaga się, aby to polscy specjaliści z IPN obeznani z pracami ekshumacyjnymi przewodzili pracom ekshumacyjnym na Ukrainie. „To jedyny gwarant, że nie zostanie tam nic ukryte, że wszystkie, nawet najbardziej brutalne mordy wyjdą na wierzch” – mówił Szymański.
Konfederacja domaga się informacji od ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego w sprawie szczegółowych ustaleń w sprawie poszukiwań i ekshumacji polskich ofiar ludobójstwa na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Ugrupowanie domaga się od strony ukraińskiej konkretów i realnej zgody na ekshumacje.
Poseł Krzysztof Szymański na konferencji prasowej Konfederacji, 8 listopada 2024 r.
– W XXI wieku, w roku 2024, w takim kraju rozwiniętym jak Polska, transport samochodowy oparty o transport spalinowy jest jednym z fundamentów funkcjonowania rodzin i generalnie całego naszego społeczeństwa, łącznie również z gospodarką.
I wydaje się, że tak ważna, tak istotna sprawa, sfera życiowa jak możliwość przemieszczania się, transportu, powinna być szeroko omawiana, szeroko konsultowana, zanim się w niej niepotrzebnie zbyt dużo namiesza. I właśnie z tą intencją wystąpił poseł Pejo o to, żeby to wysłuchanie publiczne zorganizować, co, jak słyszeliśmy, nie spotkało się z zainteresowaniem ze strony rządu.
Bardzo ciekawa sprawa, ponieważ przecież to właśnie ten obóz, który teraz rządzi, odmieniał przez wszystkie możliwe przypadki “otwartość, transparentność, współpracę społeczną, uwzględnianie różnych głosów”. I okazało się, że teraz, gdy powiedzieliśmy sprawdzam, to jest tylko jeden głos brany pod uwagę, ten jeden, zaczadzony polityką klimatyczną, tym trendem unijnym, który jest narzucany, przepychany kolanem – i nikt nie uwzględnia tej perspektywy polskich rodzin. Tych, którzy będą musieli ponieść rzeczywiste, bardzo duże koszty wprowadzenia takich przepisów, tej całej polityki właśnie wykluczania transportu opartego o silniki spalinowe, jakiegoś utopijnego świata opartego o strefy niby czystego transportu, a tak naprawdę będą to strefy bardzo drogiego transportu, bo przecież nowe samochody z tak bardzo rozwiniętą technologią są okropnie drogie.
Myślę, że zdecydowanej większości Polaków po prostu na to nie stać! Ja nie wiem, nie wyobrażam sobie, jak w takiej sytuacji właśnie dojeżdżać do pracy; czy w sytuacjach awaryjnych, kiedy trzeba gdzieś dojechać do szpitala czy chociażby załatwić jakąś sprawę urzędową na przykład, nie można wjechać, ponieważ ma się za stary samochód! To przecież nawet jest złamanie prawa własności, ponieważ ogranicza możliwość rozporządzania tym, co mam.
Jeżeli mam samochód z silnikiem spalinowym, kupiłem go ileś lat temu, chciałbym go eksploatować bez żadnych problemów i jako zwykły obywatel się na to po prostu nie zgadzam, żeby wprowadzać takie ograniczenia. No i przede wszystkim właśnie bez jakiejkolwiek konsultacji! Przecież gdyby społeczeństwo polskie miało możliwość wypowiedzenia się bezpośrednio w tym jednym temacie, to byłby niesamowity opór społeczny! Przecież to pytanie powinno być postawione tak: Czy chcesz wydać setki tysięcy złotych na nowy samochód? Setki tysięcy złotych na termomodernizację, na wszelkie technologie te zielone po to, żeby zrealizować politykę klimatyczną?
Kogo na to stać? Polskich rodzin zdecydowanie w tym momencie na to nie stać. To jest koszt absolutnie, który nie powinien zostać narzucany.
Oczywiście, kto chce, niech swoje pieniądze na to przeznacza, ale absolutnie nie powinien to być żaden obowiązek. I tutaj bardzo słuszna ta inicjatywa, żeby to wysłuchanie przeprowadzić. No i myślę, że ogromna czerwona kartka dla polityków obozu rządzącego za to, że sprzeniewierzyli się swoim zasadom, swoim obietnicom, że będą prowadzić transparentną, otwartą politykę. A my tu podkreślamy, że dla nas interes narodowy, interes polskich rodzin jest najważniejszy i będziemy o ten interes cały czas zabiegać.
– To naprawdę bardzo wstrząsająca dla mnie relacja. O ile wcześniej można było jeszcze powściągliwie podchodzić do tego tematu, ponieważ to były jakieś relacje przekazywane może z ust do ust, to w tym momencie mamy już bezpośrednio te panie, które tego doświadczyły, które o tym opowiadają. Tutaj już nie ma żadnych wątpliwości.
Aż się oczy otwierają ze zdumienia, jak w wydawałoby się cywilizowanym państwie, jak w naszej ukochanej Polsce może dochodzić do takiego traktowania zwykłych, dobrych ludzi, Polaków, którzy z nami razem współtworzą ten kraj. Mi się to w głowie nie mieści.
Z tych opisów tej pani wynika ten ból, że przecież jest zwykłym człowiekiem, zwykłym urzędnikiem, takim dobrym po prostu, takim normalnym, który nie popełnia nawet wykroczenia, a tutaj nagle się zderza z całą brutalnością aparatu państwowego, aparatu władzy. Tej władzy, która postanawia wykorzystać wszelką siłę do pewnej walki politycznej i nie cofnie się nawet przed tym, żeby urzędników, którzy mogą nie mieć nawet nic wspólnego przecież z głównym tematem, tak samo niszczyć, tak samo dręczyć, tak samo wręcz torturować – bo te opowieści wskazują jednoznacznie na tortury. (…)
🔴 Przy obecnej władzy cały obóz patriotyczny powinien się przygotować, że nasza najbliższa przyszłość może polegać na mierzeniu się z brutalnością aparatu państwowego i prześladowaniem ze względu na poglądy.
Jeżeli komuś się nie pozwala na spełnianie potrzeb fizjologicznych, zakłóca się te najbardziej fundamentalne, jak spanie, jedzenie, czy ingeruje się w coś takiego, jak godność ludzka, osobista, to to są już tortury. Być może nie jest to obdzieranie ze skóry i faktycznie wydawałoby się, że to są czasy słusznie minione, kiedy te tortury były stosowane, ale jednak nie można tego po prostu nazywać inaczej.
Wcześniej padły bardzo ważne słowa, że chyba jako cały obóz patriotyczny powinniśmy się przygotować, może jednak wziąć to w koszty, że prawdopodobnie nasza najbliższa przyszłość może polegać właśnie na mierzeniu się z tego rodzaju brutalnością władzy, brutalnością aparatu państwowego. Te historie, które my znamy o pewnych bohaterach polskich, czy po prostu o ludziach, którzy byli torturowani, gnębieni przez państwo, może się okazać, że ta historia napisze się na nowo i ten obóz patriotyczny faktycznie będzie prześladowany ponownie. Tylko, że teraz przez tę uśmiechniętą demokrację walczącą.
– Wyjdę od tej pomocy, którą społeczeństwo polskie udzieliło Ukrainie. Na pewno to, jaki był stopień, jaki był rozmiar tej pomocy – był ogromny. Zarówno świadczony przez społeczeństwo, przez Polaków, ale również przez instytucje.
I co mnie najbardziej w tym martwi, to to, że zrobiliśmy to w imię pewnego mesjanizmu, który kochamy! Tak w cudzysłowie troszeczkę, bez oczekiwania czegokolwiek, bezinteresownie.
Tylko że teraz klasa polityczna ma pretensje. Ja rozumiem, że społeczeństwo tak pomogło, ale jeżeli państwo tak pomaga, a teraz wypowiada się z taką urażoną wręcz godnością, że Ukraińcy nie okazali swojej wdzięczności, a my tak im bardzo pomogliśmy to mamy teraz kontrast z tymi państwami z Europy Zachodniej, które pomagały może trochę mniej, ale zabezpieczały również swoje interesy!
Przykład tego Ursusa według mnie to jest skandal po prostu. Tak ikoniczne wręcz przedsiębiorstwo polskie zostaje kupione przez przedsiębiorcę ukraińskiego! (…)
Czy naprawdę my przypadkiem, jako polskie społeczeństwo, nie staramy się za bardzo uratować Ukrainy, skoro nawet oni nie wykazują się taką determinacją? A potem płaczemy gdzieś na arenie międzynarodowej, że “a to nas pomijają”, a to przy odbudowie nie uwzględniają naszego głosu, a to gdzieś nas nie zapraszają, a to gdzieś nie byliśmy!
Poseł Krzysztof Szymański w Telewizji Republika o skandalicznej wypowiedzi minister klimatu Pauliny Hennig-Kloski.
– Wypowiedź pani minister Hennig-Kloski pokazuje kilka bardzo ważnych rzeczy. Pierwszą rzeczą jest to, że Ministerstwo Klimatu jest po prostu w tym momencie absolutnie zaczadzone polityką klimatyczną i przez ten pryzmat starają się interpretować czy relatywizować sobie wszystkie problemy gospodarcze czy w ogóle dotyczące ludzi. Dlaczego mówię tutaj o relatywizowaniu? Ponieważ to nie jest właściwa perspektywa dla rozpatrywania kwestii obniżenia konsumpcji. Pani minister dopisała sobie do tego jakiś plus, w tej tragedii znalazła jedną, według niej dobrą rzecz, że przynajmniej “później spłoniemy”, tak? Jak będziemy mniej konsumować tekstyliów. (…)
Faktycznie spadek konsumpcji jest spowodowany po prostu spadkiem pewności Polaków co do ich przyszłości, wzrostem cen energii bardzo zauważalnym. Pani redaktor wspomniała o tym, że to jest pewne zaskoczenie, natomiast mi się wydaje, że niekoniecznie. Obserwując, jak dynamicznie rosną koszty mediów, koszty życia, wszelkie rachunki, to myślę, że śmiało można było tak szacować, że ta konsumpcja spadnie.
Jeszcze patrzmy na to, że to jest proces, który jeszcze się nie zakończył, tylko będzie cały czas postępować. On jest skutkiem m.in. właśnie polityki klimatycznej, o której pani Hennig-Kloska mówiła. I zamiast walczyć z ETSem, zamiast walczyć z polityką klimatyczną, rezygnować z tych absurdów, to pani minister przyjmuje to bezrefleksyjnie, a cieszy się bardzo negatywnymi skutkami w postaci obniżenia konsumpcji chociażby tutaj wspomnianych tekstyliów.
To są procesy absolutnie dla społeczeństwa czy dla naszej gospodarki po prostu szkodliwe i niestety będą się odbijać na portfelach każdego gospodarstwa domowego.
Ministerstwo Klimatu jest po prostu w tym momencie absolutnie zaczadzone polityką klimatyczną i przez ten pryzmat starają się interpretować czy relatywizować sobie wszystkie problemy gospodarcze czy w ogóle dotyczące ludzi‼️ pic.twitter.com/SdvFEm4TEV
W Białej Księdze Transportu Unia Europejska założyła, że do 2050 roku połowa przewozów wykonywanych transportem samochodowym na odległość większą niż 300 km będzie musiała odbywać się innymi gałęziami np. transportem kolejowym czy wodnym śródlądowym.
Oczywiście jest to kolejny absurdalny pomysł ekoterrorystów, który uderzy w przewoźników samochodowych!
Natomiast dziwi, że U. Zielińska, która jest przedstawicielem Zielonych działa przeciwko jej brukselskim kolegom od walki ze zmianami klimatu. Torpedowanie działań mających na celu poprawienie żeglowności na Odrze raczej nie wpisuje się w zieloną agendę patrząc na założenia Białej Księgi Transportu 😉
W Białej Księdze Transportu Unia Europejska założyła, że do 2050 roku 1/2 przewozów wykonywanych transportem samochodowym na odległość większą niż 300 km będzie musiała odbywać się innymi gałęziami np. transportem kolejowym czy wodnym śródlądowym.
Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem posłów Bartłomieja Pejo i Krzysztofa Szymańskiego, 16 października 2024 r.
Bartłomiej Pejo: – Dzisiaj o cenzurze w Internecie. Tego można się było spodziewać po rządach obecnej koalicji, rządach Donalda Tuska. Rządach, które trzeba nazwać państwem policyjnym – czego przykłady mamy w ostatnich miesiącach.
Niestety, wszystko wskazuje na to, że cenzura w Internecie, którą planuje rząd Donalda Tuska, będzie miała miejsce.
Jako posłowie Konfederacji z tą cenzurą walczymy do ostatnich sił. Dzisiaj drugie czytanie projektu, m. in. druku 661, który mówi właśnie o cenzurze, która może być nakładana przez ABW. Ten projekt, ta ustawa da pełne możliwości blokady treści w Internecie, które będą przez ABW oceniane negatywnie i uwaga(!) – to jest jedna z istotniejszych spraw – bez decyzji sądu!
A więc szef ABW będzie mógł blokować, bez decyzji sądu i w zasadzie jednoosobowo, treści, które nie spodobają się Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Swoich praw będzie można dochodzić dopiero po odwołaniu się do sądu.
Taka sytuacja jest niedopuszczalna. To przede wszystkim atak na wolność słowa, na wolność słowa w Internecie. Sprzeciwiamy się temu jako środowisko wolnościowe, konserwatywne, środowisko Konfederacji, ale w imieniu wszystkich Polaków, Internautów, osób, które chcą wyrażać swoje zdanie często krytykując obecne władze.
Mieliśmy ostatnio przypadek, w trakcie powodzi, 22-latek dokonał wpisu krytycznego na temat sytuacji powodziowej, działań służb ratunkowych, służb Donalda Tuska. I co się stało? Został aresztowany i został na komisariacie przesłuchiwany.
Takich sytuacji być nie może. Służby nie mogą mieć wglądu w nasze komunikatory i nie powinny cenzurować treści jakie chcemy przekazywać, jako wolni Polacy, naszym sąsiadom, kolegom, współobywatelom.
Dodatkowo ten projekt wprowadza uprawnienia dla ABW, która będzie mogła wchodzić na tereny dostawców usług hostingowych i wymagać tych treści internetowych.
Co więcej, jeżeli ABW tego zażąda, to nawet treści usuwane będą musiały przez dostawców usług hostingowych być dostarczone dla ABW.
– Mam jeden drobny zarzut. Ta specustawa, która została wniesiona, ona zawiera cały pakiet różnych rozwiązań. Dlaczego nie zostało to opublikowane krok po kroku? Tak, żebyśmy my mogli się z tym zapoznawać?
Ja teraz jestem w bardzo trudnej sytuacji, ponieważ pierwszy raz opublikowany tekst widziałem wczoraj. Cały nasz aparat partyjny nad tym pracował i dzisiaj rano nagle się okazuje, że wpada autopoprawka rządowa, która jest dosyć obszerna. Wszystko nam wywraca do góry nogami, a my zaraz idziemy na debatę! I teraz jak mamy debatować o czymś, czego nie znamy nawet treści?
Ja się zgadzam, to jest teraz dobry moment, rozmawiajmy o tym. Ale życzyłbym sobie, żeby takie rzeczy w jakimś sensowniejszym czasokresie. Nie mówię “później”, bo nie chcę tego odwlekać. Ja mówię: skończyliście pewien pakiecik, jakąś jedną propozycję, od razu.
Jak mam zagłosować za specustawą, która zawiera nie tylko rozwiązania powodziowe, ale np. rozprawiacie się z jakimiś rzeczami, które się nie podobają, np. laptopy dla dzieci – program. Laptop dla ucznia. Po co tam, dlaczego to jest w specustawie powodziowej? Co to ma w ogóle wspólnego?
To jest taka pisowska szkoła, którą my znamy z czasów Covida, gdzie była kobyła, specustawa, która miała mnóstwo najróżniejszych przepisów. Nie dało się z tym zapoznać. Głowę sobie łamaliśmy dlaczego w ogóle niektóre artykuły tam się znajdują, ponieważ one się w żaden sposób nie łączyły.
I teraz też będzie taki trochę szantaż, bo przecież ja nie zagłosuję przeciwko. Musimy pomóc tym ludziom. Ale w pakiecie mam zagłosować za różnymi rzeczami, takimi gorącymi kartoflami, o których nie chciał rząd rozmawiać?
Koalicja Obywatelska kopiuje działania PIS-u z czasów COVIDA! Proponują specustawy, które zawierają mnóstwo wrzutek niezwiązanych z tematem.
Pierwsze wnioski po powodzi. Właśnie skończyliśmy posiedzenie Komisji Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej poświęcone infrastrukturze przeciwpowodziowej. Informacji udzielały między innymi Wody Polskie.
Wnioski na podstawie udzielonych informacji: 1. Zarządzanie infrastrukturą hydrotechniczną odbyło się zgodnie z procedurami. 2. Do powodzi doszło z powodu zbyt małej ilości infrastruktury hydrotechnicznej. 3. Najpilniejsze są suche poldery zalewowe – Kamieniec Ząbkowicki i Biała Lądecka. 4. Wisła też wymaga inwestycji.
Czyli sprowadza się to do tego, że zbiorników mamy za mało, a z tych, które mamy, korzystaliśmy prawidłowo.
Duża niewiadoma – dlaczego zalało Nysę? Postępowano zgodnie z procedurami, nie powinno dojść do zalania.
Dla porządku dodam, że nie poruszano kwestii zarządzania kryzysowego, RCB, komunikacji, ostrzegania, mobilizacji służb, akcji ratunkowej, itp., itd. Tutaj wnioski byłyby w większości negatywne.
Pierwsze wnioski po powodzi. Właśnie skończyliśmy posiedzenie Komisji Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej poświęcone infrastrukturze przeciwpowodziowej. Informacji udzielały między innymi Wody Polskie.
Wnioski na podstawie udzielonych informacji: 1. Zarządzanie…
Konferencja prasowa Ruchu Narodowego z udziałem wicemarszałka Sejmu Krzysztofa Bosaka i posła Krzysztofa Szymańskiego, 25 marca 2024 r.
Krzysztof Bosak: – Dziś chcemy poruszyć temat, który znalazł się na planie pierwszym w ciągu ostatnich tygodni, także ze względu na powódź i na coraz szerzej widziane przez opinię publiczną informacje o blokowaniu inwestycji w naszą infrastrukturę przeciwpowodziową, a mianowicie chcemy się odnieść do informacji o zagranicznym finansowaniu organizacji pozarządowych w Polsce, które działają w sposób sprzeczny z racją stanu.
Dla przykładu, adwokatując blokowanie inwestycji infrastrukturalnych przeciwpowodziowych na polskich rzekach, albo finansując organizacje, które blokują prawidłową ochronę granic, wspierają nielegalną imigrację i nielegalnych imigrantów. Wiemy dobrze, że takie finansowanie ma miejsce na dużą skalę.
Pieniądze z zagranicy szerokim strumieniem płyną do organizacji pozarządowych zarejestrowanych w Polsce, udających reprezentowanie interesu polskich obywateli. Jesteśmy temu przeciwni i uważamy, że jeżeli to dotyczy polityki, jeżeli dotyczy interesów narodowych, bezpieczeństwa państwa, to powinno być po prostu zakazane.
Sytuacja, w której partie polityczne mają restrykcyjne kontrolowanie wszelkiego rodzaju dotacji – jeżeli nawet pojedynczy obywatel z zagranicy wpłaci darowiznę w wysokości 1 zł na polską kampanię wyborczą prowadzoną przez polską partię polityczną, to jest to przestępstwo! A w tym samym czasie można np. ufundować “Campus Polska”, finansując to z wielu zagranicznych organizacji jednocześnie, jest to impreza organizowana w trakcie prekampanii czy kampanii wyborczej, na której występuje cała chmara polityków rządzących obecnie Polską i jest to legalne – to jest to zwyczajny absurd!
Sytuacja, w której z jednej strony mamy w polskich służbach specjalnych odpowiednie departamenty ochrony ekonomicznych interesów państwa, a z drugiej strony rządowa spółka niemiecka może finansować antyrozwojowe operacje, blokujące inwestycje w Polsce, i może robić to dowolnie dużymi pieniędzmi, jest to absurd!
Sytuacja, w której Straż Graniczna, Wojsko Polskie, Policja chroni granicę, a z drugiej strony zagraniczni donatorzy finansują organizacje, które pracują nad tym, żeby sparaliżować działanie żołnierzy i funkcjonariuszy – jest to absurd! Ruch Narodowy podnosił już wiele lat temu postulat zakazu zagranicznego finansowania organizacji pozarządowych angażujących się w politykę. I to trzeba zrobić. To trzeba po prostu zrobić.
PiS, kiedy rządził, żalił się, że jest robiony “Majdan” za zagraniczne pieniądze, próbował obejmować jakimiś śmiesznymi sankcjami i zakazami takich działaczy pozarządowych, jak Ludmiła Kozłowska czy Bartosz Kramek. A nie miał odwagi podjąć wyzwania polegającego na zmianie prawa.
Proszę popatrzeć, to jest wydruk ze strony internetowej przedsiębiorstwa ZUG. To przedsiębiorstwo prawdopodobnie nic nie mówi żadnemu Polakowi. To przedsiębiorstwo, które jest w 100% kontrolowane przez kilka niemieckich ministerstw. Na swojej stronie internetowej to przedsiębiorstwo, proszę bardzo, informuje, że kwotą 300 tysięcy euro finansuje polskie organizacje pozarządowe, które czym się zajmują? To już widzimy na tym znaku. Zajmują się Odrą. To nie przypadek, że Polska ma retencję rzek na poziomie 3-krotnie mniejszym niż Niemcy. To, że u nas powodzie są niszczycielskie, a po stronie niemieckiej nie są. To nie dzieje się samo.
Są wpompowywane duże pieniądze, w przypadku tej dotacji z rządowego niemieckiego przedsiębiorstwa ZUG, te pieniądze, te 300 tysięcy euro powędrowało do Fundacji Ekorozwoju. Czy ktoś wie, co to jest Fundacja Ekorozwoju? Nikt nie wie.
Ale tworzy się wrażenie, że powstaje duża koalicja organizacji pozarządowych, które czasem nie mają nawet przetłumaczonych publikacji na język polski i zostają ślady potem, że są to konsultowane rzeczy z Niemcami. Jak na jednej stronie jednej z lokalnych organizacji pozarządowych na rzecz ochrony rzek, którą wrzucałem na swoje media społecznościowe – gdzie miała nieusunięte komentarze redakcyjne do tytułu artykułu, zrobione w języku niemieckim! Więc widać, że jakiś Polak lub osoba polskojęzyczna, która publikuje artykuły na stronie tej organizacji, konsultowała to z kimś, kto jest wyłącznie niemieckojęzyczny i wrzucała na polskie strony.
Lista tych organizacji jest naprawdę długa. Jeżeli chodzi o “Campus Polska”, to z zagranicznych organizacji zaangażowane w to były: – Open Society Foundations, czyli główny wehikuł finansowy George’a Sorosa, – Bloomberg Philanthropies, a więc kolejna z amerykańskich organizacji pozarządowych finansujących w Polsce, – International Republican Institute, który ma biuro i personel w Warszawie. Myślę, że mało kto wie, że taka organizacja operuje w Polsce. Ja się dowiedziałem całkiem niedawno, że ta organizacja operuje w Polsce od lat kilkunastu. Ma tutaj biuro. Udziela dofinansowań. A jednocześnie wydaje się, że dość oszczędnie prowadzi swoją politykę informacyjną. – European Democracy Youth Network, i tak dalej, i tak dalej.
Federacja Zielonych GAJA, przedstawia się partnerstwami z międzynarodowymi organizacjami. Fundacja Ekologiczna “Zielona Akcja”, również finansowana z pieniędzy przychodzących spoza Polski. Fundacja Greenmind, informująca również o finansowaniu z zagranicy. Fundacja Ekorozwoju, już przeze mnie wspomniana, informująca o finansowaniach z zagranicy. Grupa Granica, która zajmuje się właśnie operowaniem w pasie przygranicznym, informująca, że jest finansowana z Fundacji Batorego, która z kolei jest finansowana z zagranicy. Polskie Forum Migracyjne, które chętnie informuje o tym, że jest finansowane i przez Open Society Foundations George’a Sorosa, i z grantów norweskich, i z Fundacji Batorego, która większość finansowania ma z zagranicy.
I tak można by, proszę państwa, wymieniać bez końca! To się musi się skończyć. Polskie życie społeczne, polskie sprawy powinniśmy rozstrzygać pomiędzy sobą. Polacy, polscy przedsiębiorcy powinni finansować organizacje działające w Polsce, natomiast jeżeli ktoś chce pomóc, to proszę bardzo, pomoc charytatywna – tak, natomiast sprawy polityczne załatwiajmy pomiędzy sobą.
Nie potrzebujemy ani, żeby George Soros, ani jakieś eko-lewicowe organizacje z Niemiec, ani żeby rząd niemiecki decydował, jak, kto ma tutaj zajmować się rzekami, granicami i innymi strategicznymi tematami.
Krzysztof Szymański: – Być może to jest stwierdzenie jakiegoś takiego komunału, że w Polsce to Polacy powinni kształtować swoją politykę. Niestety, patrząc na to, jak wygląda scena polityczna troszeczkę głębiej, jak wiele jest różnych stowarzyszeń i fundacji, które mają i wywierają wpływ na polską politykę, a są niestety finansowane z zagranicy, to można dojść do ewidentnego wniosku, że mamy do czynienia z piątą kolumną, z taką ingerencją zewnętrzną, która akurat w tym przypadku odbywa się po prostu w białych rękawiczkach!
Czyli obce ośrodki, które chciałyby wykształcić u nas albo przemodelować troszkę jakąś linię polityczną, kształt debaty publicznej, mogą to robić bez ograniczeń właśnie za pomocą takich bocznych drzwi, za pomocą finansowania podmiotów z trzeciego sektora, które wydają te swoje środki finansowe na różne wydarzenia kulturalne czy na różne np. konkursy, na różne publikacje, konferencje. Przeprowadzają tego całkiem sporo, a przez to właśnie dodają, dorzucają do naszej debaty publicznej bardzo dużą cegiełkę.
I teraz zasada jest taka, że nie można naiwnie patrzyć na to, że to jest zwykły głos z zewnątrz. Ponieważ to jest głos, który stara się realnie realizować swoje interesy, bardzo często niestety kosztem naszych interesów. To jest czysta naiwność, jeśli odwracamy od tego głowę i uważamy, że to jest zdrowa sytuacja, że może tak być. Nie, absolutnie nie.
My jako Polacy mamy tak naprawdę klucz do rozwiązania tej sprawy. To my powinniśmy decydować o tym, jak bardzo ta ingerencja jest dopuszczalna – czy tylko trochę, czy w ogóle! Naszym zdaniem ingerencja zewnętrzna jest absolutnie niedopuszczalna, finansowanie organizacji i fundacji z zagranicy powinno być w pełni zakazane. Te przepisy, skoro fundacje i stowarzyszenia mają wpływ na życie polityczne, to te przepisy właśnie powinny być bardzo analogiczne do funkcjonowania partii politycznych w Polsce!
Bo niby dlaczego partie polityczne, które kształtują życie publiczne, polityczne w Polsce mają ogromne restrykcje, natomiast fundacje i stowarzyszenia, które również mają bardzo duży wpływ, już takim restrykcjom absolutnie nie podlegają? I żeby nie być tutaj gołosłownym, można wspomnieć o paru przykładach.
Chociażby tutaj wspomniana już Fundacja Stefana Batorego, która jest przecież finansowym narzędziem wywierania wpływu George’a Sorosa. Już bez, myślę, żadnej wątpliwości zostało wykazane, jak ogromny wpływ również na polską debatę publiczną miała ta fundacja, jak wiele inicjatyw stricte politycznych było finansowanych właśnie za pieniądze tej fundacji. Czy chociażby wspomnieć można również o ostatniej wypowiedzi jednego z ekspertów, który wypowiada się w mediach, który jest zapraszany ze względu na swoją kompetencję i wiedzę – i wskazał wprost, nazwał rzeczy po imieniu, mówił o eko-terrorystach, mówił o tym, że eksperci są kupowani przez obcy wywiad, nęceni pieniędzmi, nęceni różnymi wpływami przez obce państwa po to, żeby popierali konkretne inicjatywy albo żeby się sprzeciwiali prowadzeniu w Polsce różnych inicjatyw, które realizowałyby polski interes narodowy.
To jest sytuacja absolutnie patologiczna. Trzeba z tym skończyć. Finansowanie fundacji, stowarzyszeń z zagranicy jest niedopuszczalne. To Polacy powinni decydować o tym, kogo wspierają, i za środki polskie powinna być kształtowana debata publiczna.
W wypowiedziach Donadla Tuska widać element poddaństwa, ustawiania nas w roli junior partnera w stosunku do Niemiec, więc dlaczego oni mają traktować nas jak równego partnera?
Jest to, niestety, świadoma decyzja Donalda Tuska.
Sytuacja z zamknięciem granicy jest aż nadto znamienna. W tym wszystkim problemem nie jest to, że nasi sąsiedzi realizują swoje interesy, tylko to, że nasz rząd nie dba o polski interes narodowy. Przy okazji po raz kolejny brutalnie została zweryfikowana ta mityczna solidarność unijna.
W sytuacji zagrożenia nagle można do kieszeni schować frazesy o braterstwie i otwartości granic. Ostatecznie liczy się właśnie interes narodowy, który być może jest przysłonięty przez niebieskie tło ze złotymi gwiazdami, ale gdy trzeba, Niemcy nie mają problemu, aby bardzo szybko je zwinąć i kierować się już tylko i wyłącznie własnym interesem, nie zważając na innych.
🛑 W wypowiedziach D. Tuska widać element poddaństwa, ustawiania nas w roli junior partnera w stosunku do Niemiec, więc dlaczego oni mają traktować nas jak równego partnera? Sytuacja z zamknięciem granicy jest aż nadto znamienna.
Czy już nadszedł ten moment, kiedy lewicowo-liberalne elity przestaną mydlić ludziom oczy bajkami o tolerancji, integracji i otwartości?
Zacznijcie nazywać rzeczy po imieniu! Polityka migracyjna Angeli Merkel to był błąd. Masowa imigracja jest wielkim niebezpieczeństwem, szczególnie z państw, które są odmienne od nas kulturowo. Nawet Niemcy, wasz największy autorytet i wzór, przyznały, że doszły do ściany i przywracają kontrole graniczne.
Nagle schowali swoje slogany o ubogaceniu kulturowym i otwartości. Rzeczywistość te lewicowo-liberalne bajki zweryfikowała!
Czy już nadszedł ten moment, kiedy lewicowo-liberalne elity przestaną mydlić ludziom oczy bajkami o tolerancji, integracji i otwartości?
Zacznijcie nazywać rzeczy po imieniu! Polityka migracyjna Angeli Merkel to był błąd. Masowa imigracja jest wielkim niebezpieczeństwem,… pic.twitter.com/EJtoi5tSwh
Poseł Krzysztof Szymański z mównicy sejmowej, 12 września 2024 r.
– Z raportu NIK wybrzmiewa nieprzestrzeganie prawa, niejawność, nieprzejrzystość, nierzetelność, niegospodarność poprzedniej władzy. Szczególnie w kontekście funduszy pozabudżetowych. A już szczególnie w kontekście Funduszu Przeciwdziałania COVID-19, z którego to premier Mateusz Morawiecki wypłacał pieniądze na zupełnie inne cele, w żaden sposób niepowiązane z pandemią.
I tutaj, po tej stronie sali mamy dzisiaj wielkie otwarcie szampanów. Ogromne gratulacje i słowa uznania dla prezesa NIK-u. Gdy tymczasem robicie dokładnie to samo! Utrzymujecie fundusze pozabudżetowe.
Mało tego, emitujecie jeszcze obligacje na 100 mld zł, żeby zasilić te fundusze pozabudżetowe.
Koalicja Obywatelska robi dokładnie to samo, za co przez lata krytykowała Prawo i Sprawiedliwość. Efektem tego jest rosnące zadłużenie, dług publiczny, którego nikt nie chce hamować, rekordowy deficyt – 289 mld zł.
I uwaga: łamanie art. 219 konstytucji: finanse państwa prowadzi się w ustawie budżetowej, a nie poza ustawą budżetową.
Szanowni państwo, przeczytajcie raport NIK-u jeszcze raz i zamieńcie sobie podmiot, bo za rok czy dwa ten raport będzie o was.
Koalicja rządowa robi dokładnie to samo, za co przez lata krytykowała PIS❗
Utrzymujecie fundusze pozabudżetowe, aby je zasilić emitujecie obligacje na 100 mld zł i omijacie ustawę budżetową! Tymczasem otwieracie szampany po raporcie NIK opisującym drogę, którą wy też… pic.twitter.com/psmv04fZ25
Jeżeli ktoś nie wykona zaleceń zgodnych z religią klimatyzmu narzucaną przez ministerstwo i Unie Europejską będzie musiał ponieść konsekwencje finansowe. To jest terroryzowanie własnego społeczeństwa!
Myślę, że człowiek stawia sobie dom z perspektywą spędzenia tam swojego życia, wychowania dzieci, więc jest to perspektywa kilkudziesięcioletnia, a nie zmiana wymogów technologicznych co kilka lat.
To jest świat, w którym nie da się niczego przewidzieć.
❌ U. Zielińska chce stosować terror ekonomiczny.
Jeżeli ktoś nie wykona zaleceń zgodnych z religią klimatyzmu narzucaną przez ministerstwo i UE będzie musiał ponieść konsekwencje finansowe. To jest terroryzowanie własnego społeczeństwa❗️
This website uses cookies so that we can provide you with the best user experience possible. Cookie information is stored in your browser and performs functions such as recognising you when you return to our website and helping our team to understand which sections of the website you find most interesting and useful.
Strictly Necessary Cookies
Strictly Necessary Cookie should be enabled at all times so that we can save your preferences for cookie settings.
If you disable this cookie, we will not be able to save your preferences. This means that every time you visit this website you will need to enable or disable cookies again.
RozwińZwiń komentarze (1)