Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem posła Ryszarda Wilka i Roman Łazarski, prezes Kongresu Polskiego Biznesu, 26 września 2024 r.
Roman Łazarski: – Apelujemy do rządu, do premiera, będziemy w tej sprawie wystosowywać zapytanie. Domagamy się przejrzystości finansów publicznych. Domagamy się, żeby sprawozdawczość ministra finansów była kompletna i wiarygodna. Żeby wszystkie dochody i wydatki państwa znalazły się w budżecie i podlegały kontroli sejmowej. Zadłużenie kraju ma zostać ujawnione w całości. Nieprawdą jest, że kwota zadłużenia może być różna w zależności od tego kto liczy. Jest to sytuacja niedopuszczalna. Dług to dług. I jeśli podlega spłacie musi być wykazany w całości w sprawozdaniach Ministerstwa Finansów w całości. Nie ujmowanie znaczących kwot w budżecie to oszukiwanie społeczeństwa. Żaden rząd nie ma prawa kamuflować wydatków po to by kreować rzeczywistość, że jest ona lepsza niż w rzeczywistości.
Sytuacja wygląda tak, że jeżeli podsumować poszczególne deficyty budżetowe począwszy od 2015 roku, ich suma nie zgadza się z łącznym zadłużeniem państwa na dzień dzisiejszy. Otóż oficjalny dług wynosi 1,5 biliona złotych, podczas gdy ten narastający przez lata deficyt daje sumę niecałe 1,2 biliona złotych. Co dowodzi jednoznacznie, że gdzieś podziało się ponad 300 miliardów złotych.
Tymczasem – UWAGA! – co robi rząd? Co robi cały Sejm? Otóż my protestujemy przede wszystkim przeciwko uchwale podjętej przez Sejm w której zatwierdził, udzielił absolutorium rządowi z wykonania budżetu za 2023 rok. To nie są informacje tajne, że nasz budżet liczony metodą krajową jest inny niż liczony metodą unijną. Jest tu ogromny rozdźwięk. I w tej sytuacji Sejm praktycznie w całości, za wyjątkiem posłów Konfederacji, udziela absolutorium z wykonania budżetu rządowi. Jest to przystawienie pieczątki pod lewym wydawaniem kasy.
To zostało dokonane wbrew ustaleniom Najwyższej Izby Kontroli, która podjęła sprawdzanie wydatkowania środków publicznych. Przeprowadziła 169 kontroli jednostkowych w których sformułowała 202 oceny. I tylko 61% z tych ocen było ocenami pozytywnymi. natomiast 39% to były oceny negatywne. I to zostało uchwalone, zatwierdzone przez Sejm praktycznie wszystkimi głosami za wyjątkiem posłów Konfederacji.
My domagamy się przejrzystości w finansach publicznych. I będziemy kierować pytanie do rządu co w związku z rozliczeniami poprzedniej władzy? Na czym mają polegać te rozliczenia PiSu skoro żeście postawili pieczątkę autentyczności i dali absolutorium z wykonania budżetu za 2023 rok.
Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem posła Witolda Tumanowicza i Romana Łazarskiego, 2 września 2024 r.
Witold Tumanowicz: – Chcielibyśmy powiedzieć prostą rzecz: Donald Tusk obiecywał gospodarczy cud, a wychodzi na to, że mamy rekordowy dług, który będzie obejmował niemal 60% PKB! Co jest bezpiecznikiem, konstytucyjnym bezpiecznikiem, który pokazuje skrajnie źle funkcjonujące finanse państwa.
Ostatnio Donald Tusk mówił o spowiedzi, że ministrowie jego rządu będą musieli się wyspowiadać, zrobić rachunek sumienia. Cała spowiedź to nie tylko i wyłącznie rachunek sumienia, to jest także obietnica poprawy. To jest także zadośćuczynienie oraz pokuta! Takim zadośćuczynieniem, drobnym, mogłoby być przeforsowanie ustawy Konfederacji likwidującej, w znaczącym stopniu ograniczającej podatek Belki. To jest jeden z konkretów także Donalda Tuska, który to obiecywał. Te wszystkie kłamstwa w kampanii oczywiście są kontynuowane w tym zakresie, że po prostu nie są realizowane.
Ta ustawa została złożona do Prezydium Sejmu. Chcielibyśmy taką ustawę przeforsować dlatego, że przede wszystkim dobrobyt gospodarczy bierze się z oszczędności. Czasy są trudne. To jest oczywiste, że tych oszczędności jest mało, niewiele osób ma możliwość oszczędzania, a ci, którzy są w stanie oszczędzać, nie mogą być za to karani dodatkowym podatkiem!
Dlatego tym bardziej w sytuacji rosnącej inflacji, tym bardziej w sytuacji, gdy te ceny wszystkie rosną, to mimo wszystko należałoby jednak zachęcać Polaków do oszczędzania, by wyhamować te niebezpieczne trendy, by jednak w jakimś stopniu złagodzić Polakom życie. Przede wszystkim w ostateczności wiemy doskonale, że właśnie takie oszczędności to także inwestycje, to także sytuacja, w której cała gospodarka może się rozwijać.
Roman Łazarski: – Jak mawiał zdaje się Reagan, jeżeli chcesz coś zniszczyć – opodatkuj to. Podatek Belki to prosta droga do tego, żeby pozbawiać Polaków oszczędności, czyli tego co ewentualnie może posłużyć do tworzenia przyszłych miejsc pracy, do tego, żeby rozwijały się polskie rodzime biznesy, żeby dobrze żyły nasze polskie rodziny.
Mieliśmy obiecany dobrowolny ZUS dla przedsiębiorców, tymczasem mamy obowiązkowy ZUS od umów o dzieło. Mieliśmy obiecane wycofanie, likwidację Polskiego Ładu, tymczasem mamy jego twórczą modyfikację. Mieliśmy obiecane wzięcie w ryzy finansów publicznych i pobudzanie przedsiębiorczości, tymczasem mamy wzrost wydatków publicznych i rekordowy deficyt budżetowy. (…)
Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem wicemarszałka Sejmu Krzysztofa Bosaka i Romana Łazarskiego, 12 sierpnia 2024 r.
Krzysztof Bosak: – Chcemy się odnieść do rządowych planów wprowadzenia tzw. kredytu 0%, przedstawionego opinii publicznej obecnie jako “Mieszkanie na Start”.
To jest program, który budzi bardzo powszechne, poważne i uzasadnione obawy, że doprowadzi do dalszego wzrostu cen mieszkań. Te obawy artykułują zarówno obserwatorzy rynku nieruchomości, analitycy, inwestorzy. Nieoficjalnie sami deweloperzy cieszą się z tego i poprzedni program wprowadzony przez rząd PiS-u uznają za największy prezent, jaki im się przydarzył, być może w historii polskiego rynku nieruchomościowego. Te obawy artykułuje również Narodowy Bank Polski, a nawet Ministerstwo Finansów. Mamy więc do czynienia, można powiedzieć, z powszechną krytyką.
Z drugiej strony, 9 miesięcy od przejęcia władzy i rozpoczęcia przygotowań do realizacji tej obietnicy, bo to była obietnica wyborcza Platformy Obywatelskiej, my ciągle nie wiemy, jaki dokładnie kształt będzie miał ten projekt. Więc ten projekt w wyobraźni uczestników rynku pracuje, on zgodnie z tymi zapowiedziami, że wejdzie od 1 stycznia 2025 roku, podbija ceny mieszkań, podbija inflacyjne oczekiwania kształtowane i przez sprzedawców, i przez potencjalnych nabywców i kredytobiorców.
Z drugiej strony ta spirala wątpliwości, jak on będzie wyglądał, jaki będzie miał efekt, nie jest przecinana. Jest to szkodliwa sytuacja, jest to szkodliwe działanie, i warto poddać ten program krytyce.
Poza tym, że my nie wiemy, jak ten program dokładnie będzie działał, Jesteśmy ciągle zdani na różnego rodzaju spekulacje. Mamy coś, na czym się możemy uczyć, a mianowicie wprowadzony przez ministra Budę i rząd Mateusza Morawieckiego program “Bezpieczny kredyt 2%”, który okazał się być może bezpieczny dla ministra Budy, który jest obecnie europosłem, natomiast okazał się niebezpieczny dla całego polskiego rynku nieruchomości. On spowodował dwucyfrowe wzrosty cen nieruchomości, praktycznie w ciągu roku, we wszystkich dużych miastach w Polsce!
Drobne przykłady: w Trójmieście nieruchomości poszły o 27% do góry, w Krakowie o 24%, w Warszawie o 23%. Z punktu widzenia ludzi, którzy myślą o kupowaniu swojego mieszkania, to jest katastrofa. Oczywiście część osób załapało się na ten kredyt, natomiast my musimy myśleć nie o części, tylko o całości.
Mamy do czynienia z negatywnym zjawiskiem drożenia nieruchomości, utraty zdolności kredytowej w odniesieniu do tego pułapu cen, coraz wyższego z każdym rokiem, ze strony dużej części populacji, w szczególności ze strony ludzi młodych, młodych rodzin. I te punktowe, propagandowe rozwiązania, takie jak wprowadzał PiS czy teraz Platforma, nie rozwiązują tego problemu.
Drugi problem, to że mamy w tej chwili najwyżej oprocentowywane kredyty w Europie. I również ten problem dotyczący całego rynku kredytowego przez tą ustawę nie zostanie rozwiązany! Ta ustawa zapowiada jedynie 3 transze, w sumie 60 tysięcy kredytów, które mają być następnie spłacane przez kolejne 10 lat i kosztować 20 miliardów. Czyli podatnik ma dołożyć 20 miliardów do 3 transz, które zostaną rozdane w 3 kwartały. No nie trzeba być żadnym geniuszem ekonomicznym, żeby przewidzieć, że w tych kwartałach, kiedy będą te dopłaty i te rozdania, a także w czasie poprzedzającym, który już trwa, i następującym, będziemy mieli wystrzał cenowy na rynku.
Rynek nieruchomości ma niestety taką specyfikę, że ceny raz podniesione, zresztą w ogóle zjawisko lepkości cen – kto się interesuje ekonomią, wie, o czym mówimy – ceny w ogóle niechętnie spadają. Raz podniesione, niechętnie spadają. I w tej sytuacji rząd chce nam zafundować kosztujący 20 miliardów przez 10 lat, a więc na koszt kolejnych rządów, gdyby Platformę, Lewicę, PSL i Polskę 2050 odsunąć od władzy, my i tak będziemy to spłacać przez kolejną dekadę. Dwadzieścia miliardów po to, żeby przez trzy kwartały sześćdziesięciu tysiącom osób dopłacić.
A jakim to osobom ma być ta dopłata? Otóż z analizy danych za program ministra Budy wynika, że 40% osób, które skorzystały z “Bezpiecznego kredytu 2%”, one i tak miały zdolność kredytową! Z danych z rynku nieruchomości, rynku kredytowego wiemy, że liczba zawieranych umów kredytowych rośnie. My nie mamy w tej chwili kryzysu na rynku nieruchomości, polegającego na tym, że nikt nie bierze kredytów. Kredytów jest proponowanych przez banki dużo, ludzie biorą tych kredytów coraz więcej. Problem mamy z niedostateczną podażą mieszkań tam, gdzie ludzie chcą mieszkać! I my w swoim programie, Konfederacja, odpowiadaliśmy na ten problem podażowy: jak ułatwić inwestorom, przyspieszyć proces inwestycyjny i ułatwić budowanie mieszkań. Natomiast rząd, zamiast ułatwić proces inwestycyjny, uwalniać tereny, obniżać opodatkowanie, to robi coś przeciwnego, czyli doprowadzi do wzrostu nie tylko cen nieruchomości, ale oczywiście to też zaskutkuje wzrostem cen na rynku materiałów budowlanych i usług budowlanych.
Warto też zwrócić uwagę, że kredyt zarówno poprzedni, jak i obecny, kierowane są także do obcokrajowców. Pytanie, jaki mamy interes w tym, żeby dopłacać miliardy tysiącom ludzi z zagranicy do tego, żeby nabywali w Polsce nieruchomości? Przecież gdyby wyłączyć cudzoziemców z tego kredytu, to ceny nieruchomości także przynajmniej wolniej by rosły, troszeczkę wolniej. Wiemy, że 2/3 spośród obcokrajowców, którzy zawarli umowy dotowane przez rząd PiS-u, to byli Ukraińcy. Jeszcze raz pytanie, jaki interes ma polskie społeczeństwo i polski podatnik, żeby cudzoziemcom dotować nabywanie nieruchomości w Polsce? Bo dokładnie na tym ten program polega.
To jest system dotowania nabywania nieruchomości przez pewną grupę – i to wcale nie najbiedniejszą, bo progi dochodowe ustanowione w tym kredycie, o którym w tej chwili słyszymy, no są dosyć zawieszone wysoko. To są pytania, na które my nie znamy odpowiedzi.
Wszystko to wygląda dosyć dziwnie, dlatego zwrócimy się do Centralnego Biura Antykorupcyjnego o zbadanie tej sprawy, żeby przyjrzeć się, czy przypadkiem branża deweloperska i sektor bankowy nie miały tutaj po prostu jakichś nieautoryzowanych kontaktów z rządem, które powodują tego typu brnięcie w tą operację, mimo powszechnej krytyki od administracji, przez analityków rynku, po dziennikarzy i po prostu dużą część wyborców. Duża część wyborców boi się tego kredytu, bo sama się na ten kredyt prawdopodobnie nie załapie, a z drugiej strony wszyscy zostaniemy z wywindowanymi cenami nieruchomości.
Roman Łazarski: – Kwestia analizy w czyim interesie jest ten projekt ustawy. Proszę zdawać sobie tylko sprawę z tego, że jest to ustawa, która gwarantuje określoną wysokość wynagrodzenia bankom. Jest to gwarancja wynagrodzenia dla banków, więc ten interes jest tutaj jasny. I nie jest to interes zwykłych obywateli z kieszeni których będą musiały zostać wyciągnięte na to pieniądze. (…)
Jakub Kalus: – Cztery miliardy złotych! Cztery miliardy złotych chce wyciągnąć Donald Tusk z kieszeni Polaków tylko po to, aby oskładkować w pełni wszystkie umowy zlecenia.
Dlaczego Polacy pracują, dorabiają na umowę zlecenie? Czy jest to ich wybór? Czasem tak. Czasem jest to ich wybór. Chcą więcej zarobić dzisiaj, a w mniejszym stopniu przeznaczyć pieniądze na swoją emeryturę. Ale jest to często wybór świadomy, ze względu na to, że często Polacy nie chcą dorzucać się do piramidy ZUS-owskiej, piramidy finansowej. I jest to powód zrozumiały. Ponieważ Polacy jednak żyją w innej gospodarce niż zachodnie gospodarki europejskie, które może stać na takie fanaberie, żeby nie było wyboru między umową o pracę w pełni oskładkowaną, a umową zlecenie, tak jak to ma miejsce dzisiaj.
Niczym się tutaj nie różni rząd Donalda Tuska od rządu Mateusza Morawieckiego. Obaj ulegają eurokratom, którzy niestety wiążą kolejny kamień u szyi Polaków. Kamień młyński! To nie jest żaden kamień milowy. Wiążą go u szyi Polaków, aby Polacy musieli więcej płacić bez żadnej gwarancji tak naprawdę zwrotu. Ponieważ jest to oczywiste, że przedsiębiorcy nagle nie wyczarują 4 miliardów złotych w swoich kieszeniach i nagle nie zaczną pracownikom podnosić, czy zleceniobiorcom podnosić stawek wynagrodzenia. Tylko, że odbije się to po prostu na stopniu wynagrodzenia ciężko pracujących Polaków.
Tylko Konfederacja walczy o interesy Polaków. Tylko Konfederacja będzie walczyła także w Parlamencie Europejskim o to, aby tego typu durne pomysły nie wchodziły w życie! Tylko Konfederacja chce, żeby to Polacy rządzili się we własnym kraju. Chcemy żyć normalnie.
Roman Łazarski: – Myśmy na temat jakiego rodzaju “dobrodziejstwa” niesie ze sobą Krajowy Plan Odbudowy informowali, przestrzegali jeszcze w czasie trwania pandemii. KPO jak wiadomo jest kredytem! Kredytu nie udziela się ot tak. Udziela się go pod określonymi warunkami, które stanowią zabezpieczenie jego spłaty. Nie inaczej jest w przypadku Krajowego Planu Odbudowy. I cóż takiego jest zabezpieczeniem tej spłaty? Nic innego jak nałożenie na nas wszystkich dodatkowych podatków.
W pierwszej kolejności idzie ozusowanie wszelkich przejawów ludzkiej aktywności. W następnej kolejności są kolejne podatki. (…)
Wielkich korporacji, wielkich firm, takich jak chociażby Orlen, to nie dotknie. Oni są w stanie to wchłonąć ze względu na ogrom swoich zasobów. Wchłoną te regulacje, a dodatkowe koszty oczywiście przerzucą na cenę swoich usług, produktów. (…)
Zwykłym przedsiębiorcom odbierze się pole wyboru, natomiast stworzy się pole do nadużyć. W takiej postaci, że wielkie, międzynarodowe firmy, które handlują pracą niewolniczą – tak to należy nazwać – będą miały używanie. Na szczeblu rządowym będą w stanie się porozumieć, by uniknąć tego wszystkiego co zwykły Kowalski musi zapłacić. Będą robiły to w porozumieniu i na masową skalę.
Od roku 2025 czeka nas już ozusowanie wszelkich przejawów ludzkiej aktywności, natomiast od 2026 roku czekają nas kolejne podatki! Podatek od rejestracji samochodów spalinowych. A w kolejnym roku podatek od posiadania takiego samochodu. (…)
Konferencja prasowa z udziałem posła Krzysztofa Tuduja i Romana Łazarskiego, 23 stycznia 2024 r.
Krzysztof Tuduj: – Abonament radiowo-telewizyjny do likwidacji! To jest postulat Konfederacji i trzeba od razu podkreślić: to jest postulat twardy i poważny. To nie jest żaden kaprys. To jest przejaw naszego myślenia o państwie. O tym, że nie powinno być nadmiernego obciążenia fiskalnego, nadmiernego obłożenia daninami, opłatami, podatkami. To powinno być racjonalne.
W Polsce mamy zdecydowanie przeregulowaną tę kwestię. Obciążenia są zbyt duże. Od czegoś trzeba zacząć. Można zacząć właśnie od likwidacji abonamentu radiowo-telewizyjnego.
Ale to nie jest tylko postulat. Za tym stoją naprawdę twarde argumenty. Po pierwsze, nie wypada, żeby Polacy płacili za coś, z czego nie korzystają. Abonament radiowo-telewizyjny jest przymusowy dla obywateli i nie można powiedzieć, że wszyscy z tego korzystają, czyli oglądają telewizję publiczną. Następnie, media publiczne i ich misja. Tylko misja uzasadnia utrzymywanie mediów publicznych. W innym wypadku nie mają one żadnego sensu. Natomiast trzeba powiedzieć jasno, jaka była misja w przypadku telewizji publicznej pod rządami PiS-u? To była czysta propaganda partyjna. Z misją to nie miało naprawdę nic wspólnego. Następnie, poziom dziennikarstwo. Trzeba powiedzieć otwarcie, że to nie było dziennikarstwo, tylko to była propaganda. Nie mieliśmy do czynienia z dziennikarzami, tylko z propagandystami partii rządzącej. I temu się stanowczo sprzeciwiamy.
Na utrzymanie propagandy zrzucają się wszyscy Polacy. Natomiast powstaje pytanie: ile zarabiają dziennikarze, ci propagandyści mediów publicznych, demiurdzy tej zbiorowej wyobraźni? Słyszeliśmy, że poprzednia władza w ten sposób wyprowadziła miliony złotych, że kilka osób zarobiło miliony złotych. Natomiast likwidator TVP w tej chwili nie chce podać zarobków aktualnych pracowników! Więc z czym mamy do czynienia?
Mamy do czynienia po prostu z kontynuacją tego samego, tej samej postawy. Czyli jak nasi zarabiają miliony, to jest dobrze, jak wasi zarabiają miliony, to jest źle.
Także postulat likwidacji abonamentu radiowo-telewizyjnego jest w naszym wypadku postulatem twardym.I nie jest to tylko i wyłącznie kaprys chwili, tylko systemowo uważamy, że nie powinno być takiego obciążenia.
Roman Łazarski podczas konferencji prasowej Konfederacji nt. postulatu Tuska likwidacji CBA: – Partie polityczne rządy, mogą mieć rozmaite cele polityczne (…). Ale żaden cel polityczny nie może uświęcać środków. Każde naruszenie w tym względzie to jest krok w kierunku dyktatury politycznej. Krok w kierunku radzieckiego modelu stosowania prawa. Jest bardzo niebezpieczny. Powoduje, że w imię celów politycznych, które obierze dana władza, coraz więcej naszych wolności i praw będzie naruszanych bez konsekwencji.
– Poprzedni rząd to jest czarna karta w tym względzie. Ponieważ rozwiązanie problemów politycznych i celów, które sobie tamta władza stawiała, polegało na tym, że najczęściej uruchamiana była prokuratura, która uruchamiała służby, które doprowadzały do określonych rezultatów. Odbywały się zatrzymania, spektakularne akcje, aresztowania. Po czym następowało odtrąbienie tego w prasie, co miało służyć wzmocnieniu propagandy rządowej. Natomiast pod przykrywką tego wszystkiego miały miejsce ludzkie dramaty, naruszenia naszych podstawowych praw i wolności. I mogliśmy się przekonać, że my jako obywatele, nie jesteśmy dostatecznie wyposażeni w środki obrony tych naszych podstawowych praw.
– Jako Konfederacja zamierzamy tego bardzo pilnować w nadchodzącej kadencji Sejmu i zwracać na to szczególną uwagę. Ja tego doświadczyłem osobiście. Nie muszę sięgać do żadnych raportów. Tych danych na temat zwiększonej liczby aresztów wydobywczych. Tych danych z różnych raportów jest sporo. Tam wszędzie podane są dane jak drastycznie wzrosły liczby tymczasowych aresztowań. Ilu ludzi było trzymanych w tych aresztach tymczasowych. Ilu ludzi zapłaciło nawet najwyższą cenę za to, że po prostu władza realizowała jakiś swój polityczny cel i zdemolowała im kompletnie życie. Ja sam jestem tego typu przykładem. Mój ojciec spędził 12 miesięcy w areszcie wydobywczym za cudze przestępstwa. Zdemolowano mu życie, pozycję społeczną i zawodową. Zniszczono nam firmę. Wielokrotnie nasyłano na nas służby trzyliterowe różnego rodzaju. Po kilka razy robiące to samo. Sądowa weryfikacja tymczasowego aresztowania to w ogóle fikcja. Sądy tak samo zostały sparaliżowane działaniem prokuratury. Wszystko skończyło się leczeniem psychiatrycznym i zdemolowaniem praktycznie życia człowiekowi, który nie popełnił żadnego przestępstwa. Który, kiedy doszedł do siebie, by się dowiedzieć w końcu dlaczego i w imię czego zostało to zrobione, otrzymał od prokuratury postanowienie, że śledztwo zostaje zawieszone ponieważ sprawcy pozostają nieuchwytni.
– Do kogo się zwrócić w takiej sytuacji? Nie wiemy. Tkwimy teraz w zawieszeniu pomiędzy młotem a kowadłem na łasce obecnej władzy, nie mając tak naprawdę narzędzi do zakończenia sprawy. I takich ludzi jest wiele. (…)
Michał Wawer: – W ostatnich dniach dowiedzieliśmy się, że planowany rząd Platformy, Lewicy, Trzeciej Drogi ma cele ważniejsze, bardziej pilne niże te rzeczy o których mówili najbardziej aktywnie w kampanii. Kwestie podatkowe, sądownictwa, aborcja, KPO schodzą na drugi plan w porównaniu do kwestii, która najwyraźniej rozgrzewa najbardziej umysły polityków nowej większości rządzącej. Czyli kwestia likwidacji Centralnego Biura Antykorupcyjnego. (…)
– To, że ten rząd chce zaczynać swoje urzędowanie od likwidacji Centralnego Biura Antykorupcyjnego jest faktem bardzo znaczącym. Nie dajmy sobie wmówić, że korupcja i marnowanie pieniędzy to była domena wyłącznie rządu PiS-u. (…)
Przypomnę kilka afer, które miały miejsce za rządów Platformy: • afera hazardowa • afera sopocka. • afera Amber Gold • Infoafera • podsłuchiwanie dziennikarzy przez służby specjalne • afera taśmowa
– Politycy Platformy Obywatelskiej wcale nie potrzebowali należeć do rządu, żeby na szeroką skalę uprawiać korupcję. Tutaj najlepszym przykładem jest warszawska afera śmieciowa. Dokonano gigantycznego przekrętu na 600 mln złotych za który mieszkańcy Warszawy musieli zapłacić z własnej kieszeni w wyższych opłatach za wywóz śmieci. Co najmniej jeden z bohaterów tej afery siedzi nadal w areszcie.
– Likwidacja Centralnego Biura Antykorupcyjnego nie jest rozwiązaniem problemów z korupcją. Nie oszukujmy się. Nie chodzi też o to, żeby bronić jak funkcjonowało CBA za rządów PiS. (…) Była to służba fatalnie działająca. Z roku na rok coraz gorzej. Była, jak wskazują ostatnie doniesienie, prawdopodobnie używana w walce politycznej przeciwko przeciwnikom politycznym. Ale to nie znaczy, że państwo może funkcjonować bez sprawnie działającej służby antykorupcyjnej. (…)
– Konfederacja już lata temu przedstawiała rozwiązania, które miałyby służyć temu, żebyśmy mieli dobrą, niezależną, sprawnie działającą służbę antykorupcyjną. Te rozwiązania to: 1. Wprowadzenie sądowej kontroli, żeby na każdy podsłuch, na każdą inwigilację konieczne było uzyskanie wcześniejszej zgody sądu. 2. Wyprowadzenie spod kontroli rządu, również spod kontroli większości sejmowej służb takich jak CBA czy NIK. Czyli służb służących kontroli organów państwowych i ściganiu korupcji.
Michał Wawer: – Obserwując to co się dzieje w Narodowym Banku Polskim, w Radzie Polityki Pieniężnej, w polskiej polityce monetarnej ciśnie się na usta pytanie: Czy leci z nami pilot? W ubiegłym tygodniu Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała o gwałtownym obniżeniu stóp procentowych o 75 punktów bazowych. (…) Tym samym spowodowali w ciągu kilku dni gwałtowny spadek wartości złotego. Nawet o 20 groszy w stosunku do euro i dolara. Co jest przez ekspertów spadkiem porównywalnym do spadków kryzysowych. Spadku w sytuacji gdy wybucha wojna, spadku gdy pojawia się gwałtowny, niespodziewany kryzys gospodarczy.
– Problem nie jest czy ta decyzja o obniżeniu stóp procentowych była dobra czy zła. Stopy procentowe, każda decyzja i o ich podniesieniu i o ich obniżeniu, ma swoje plusy, ma swoje minusy. Jest normalne, że państwo prowadzące świadomą, suwerenną politykę monetarną czasami podejmuje decyzje, żeby podnieść, czasami żeby obniżyć. Obniżamy stopy procentowe czasem, żeby pomóc eksportowi, żeby pobudzić wzrost gospodarczy. Bardziej to jest kwestia tego, w jaki sposób to jest prowadzone.
– 2 miesiące temu pan Glapiński wychodził do dziennikarzy, na konferencji prasowej i mówił o tym, że stopy procentowe nie zostaną obniżone dopóki inflacja nie będzie jednocyfrowa. Mówił jednocześnie, że jeżeli nawet inflacja będzie jednocyfrowa to to obniżanie stóp procentowych będzie odbywało się bardzo spokojnie, bardzo powoli. I zaledwie 2 miesiące później ten sam prezes Glapiński wychodzi i ogłasza, że pomimo tego, że mamy nadal dwucyfrową inflację, pomimo tego, że nadal się z tą inflacją zmagamy, to oni nie tylko obniżają stopy procentowe, ale w dodatku robią to gwałtownie. Nie o 25 punktów bazowych, tylko od razu jest to potrójne obniżenie stóp procentowych.
– Taka sytuacja podważa elementarną wiarygodność do władz polskich i do państwa polskiego. Styl robienia takich rzeczy utwierdza inwestorów, utwierdza rynki finansowe w przekonaniu, że Polska jest rynkiem niepewnym, niestabilnym, podatnym na przeciążenia polityczne. I niezależnie od tego jak poszczególni inwestorzy oceniają decyzję, o podwyższeniu czy obniżeniu stóp procentowych, to jest to po prostu zniechęcanie inwestorów, zniechęcanie rynków finansowych do zaufania. Zniechęcanie do inwestowania w Polsce. Zniechęcenia również to pożyczania pieniędzy na niski procent polskiemu rządowi, polskim instytucjom finansowym. I to się bezpośrednio przekłada na to jakie mamy potem koszty obsługi długu w kolejnych latach, w kolejnych ustawach budżetowych. (…)
– Wiarygodność Polski ucierpiała na tym co zrobił pan Glapiński, zapewne na polecenie PiS-u, zapewne w porozumieniu z władzami politycznymi. Takie rzeczy szkodzą Polsce i powinny zostać rozliczone. Świadczą o głębokiej niekompetencji ludzi, którzy zasiadają na najważniejszych funkcjach finansowych i gospodarczych w kraju. I należy tych ludzi jak najszybciej odsunąć od władzy.
Roman Łazarski: – Nasza wiarygodność na rynkach finansowych szybko będzie musiała zostać zweryfikowana, bo jak wiemy deficyt budżetowy zaplanowany został w wysokości ponad 160 miliardów złotych. Co oznacza, że prawdopodobnie te pieniądze będziemy musieli pożyczać. I co jeżeli tych pieniędzy nie uzyskamy? To jest pytanie, które każdy musi sobie postawić.
– Jeżeli chodzi o ostatnie wydarzenia i obniżenie stóp procentowych NBP to trudno jest o bardziej jednoznaczny dowód na zawłaszczenie instytucji państwowych przez partię rządzącą. Mamy tutaj jak na tacy przykład gdzie konstytucyjny organ Polski, który ma za zadanie stać na straży polskiego pieniądza i dbać o cel inflacyjny, zawraca z drogi do tego celu, tylko i wyłącznie dlatego, że zbliżają się wybory. I tylko i wyłącznie dlatego, że partia rządząca potrzebuje wywołać sytuację pozornego pobudzenia gospodarczego w Polsce, jakoby mamy dobrobyt. (…)
Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem Marty Czech, Romana Łazarskiego i Rafała Meklera na temat kryzysu paliwowego.
Roman Łazarski: – Jak w każdym kraju, w którym zarządzaniem gospodarką zajmują się partyjne komitety, tak i w naszej socjalistycznej ojczyźnie mamy do czynienia z problemami których wyjaśnienie jest z pozoru skomplikowane, które następnie znajdują gdzieś tam swoje niespodziewane ujście i które musimy potem bohatersko zwalczać – oczywiście rząd je bohatersko zwalcza – a wszystko jest spowodowane tym przyjętym gospodarczym modelem państwa, czyli modelem redystrybucji w wyniku którego trzeba jednych uprzywilejowywać kosztem drugich. W związku z czym mamy permanentny syndrom za krótkiego prześcieradła. I rząd próbuje, żeby wydzieranie sobie tego prześcieradła przebiegało możliwie najłagodniej. Oczywiście w nieskończoność robić się tego nie da.
– Z podobnym problemem mamy do czynienia obecnie. Chodzi o branżę paliwową. Jak donoszą media branżowe mamy do czynienia z zaburzeniami na rynku w tej branży. Pojawiają się problemy z dostępem do surowca. Cóż takiego jest przyczyną tych problemów? Okazuje się, że nasz państwowy gigant, spółka, która dyktuje warunki na rynku paliw, utrzymuje cenę surowca, cenę paliw poniżej ceny wynikającej z giełd światowych. (…) Jest to cena, którą ta spółka utrzymuje po to, żeby realizować określony cel polityczny. Zbliżają się wybory, nie można sobie pozwolić na wzrost cen paliwa, który uderzy w sondaże. I ona, chcąc utrzymać te ceny na pokaz, robi to oczywiście kosztem wcześniej wypracowanego zysku i tych zasobów, które powinna, zgodnie ze swoją rolą – jako spółki zabezpieczającej cały rynek i sektor paliwowy, bezpieczeństwo paliwowe kraju – powinna udostępniać dla rynku, musi ograniczać podaż dla krajowych graczy na tym rynku.
– Ci wszyscy uczestnicy rynku, którzy są powiązani z branżą paliwową, muszą się zwracać na rynki międzynarodowe po surowiec, gdzie on jest dużo droższy, co powoduje, że siłą rzeczy oni wypadają z gry konkurencyjnej. Bo Orlen, jako polityczna spółka, realizuje swój cel i utrzymuje te ceny na zbyt niskim poziomie. (…)
Pytania Konfederacji do ministra Aktywów Państwowych Jacka Sasina:
Jakie są powody braku paliwa?
Czy faktem jest, że ukraińscy odbiorcy paliw są uprzywilejowani przez osobne kolejki do dystrybutorów paliw?
Czy PKN Orlen stosuje wyższe ceny paliw dla mniejszych hurtowników?
Czy wyżej opisane sytuacje mają związek z rozporządzeniem ministra gospodarki dotyczącego obowiązkowego uzupełnienia rezerw paliw do dnia 30 września 2023 roku?
Jaki jest stan zapasów paliwa na dzień składania niniejszego pisma?
Jaka część paliw, liczona w litrach sześciennych, jest wysyłana na zagranicę w szczegółowym opisie z rozróżnieniem na kraje do których wysyłane jest paliwo?
Rafał Mekler: – Wczoraj organizacja przewoźników Transport i Logistyka Polska skierowała do premiera Morawieckiego pismo w którym apeluje o uzdrowienie sytuacji na rynku branży paliw lub wprowadzenie mechanizmów osłonowych dla polskich firm przewozowych. W transporcie pracujemy na kontraktach długoterminowych. elementem takiego kontraktu jest coś takiego jak korekta paliwowa. Korekta paliwowa jest to taki mechanizm, który uaktualnia bieżącą stawkę za przewóz w stosunku do bieżącej ceny paliwa. Punktem odniesienia tej korekty paliwowej jest cena emitowana przez Orlen, cena netto dla paliwa kasy B7. Problem teraz polega na tym, że, niestety, cena emitowana przez Orlen w stosunku do ceny realnej, rynkowej jest niższa o kilkadziesiąt groszy. Skutkuje to tym, że firmy, pracujące na tych kontraktach długoterminowych, niestety nie mają tej stawki uaktualnianej i w związku z czym pracują w tej chwili na minusowych marżach. W dalszej perspektywie może to skutkować tym, że niestety firmy będą zmuszone jednostronnie zerwać te kontrakty, co będzie wiązało się z horrendalnymi kosztami zerwania umowy.
– Mamy tutaj bardzo wiele poszkodowanych branż. Branża hurtowników paliwowych – to jest branża, która w tym momencie nie jest w stanie zarobkować ponieważ paliwo jest w cenie, która nie jest konkurencyjna w żadnej mierze dla Orlenu. Mamy branżę małych stacji paliwowych, bardzo często firm rodzinnych (…) te stacje też zostaną poszkodowane w wyniku tych działań. I jako kolejna dostanie rykoszetem branża transportowa. (…)
Marta Czech: – Problem z zaopatrywaniem się w paliwo na rynku hurtowym mają również rolnicy. Dystrybutorzy bowiem odmawiają, albo przywozu, dostarczenia rolnikom paliwa, albo windują ceny w taki sposób, że ten zakup jest nieopłacalny. Windowanie cen to jest nawet kilkadziesiąt złotych na litrze z tygodnia na tydzień. Już w poniedziałek zarząd Kujawsko-Pomorskiej Izby Rolniczej wystąpił z wnioskiem do ministra Aktywów Państwowych pana Jacka Sasina “o pilne podjęcie działań zmierzających do zapewnienia na stacjach odpowiedniej ilości paliwa dla rolników w okresie intensywnych prac polowych”. resort Aktywów Państwowych pod wodzą pana Sasina, w swoim opieszałym stylu, przekierował tę sprawę do zarządu spółki PKN Orlen. Ta sprawa pilna, paląca utknęła na biurku urzędników i czeka na rozpatrzenie. Tymczasem czekać nie mogą rolnicy, którzy muszą rozpocząć kolejne intensywne prace polowe po żniwach. Trwa jeszcze orka, wałowanie, szykują się zasiewy. Mamy wrzesień i czeka nas jeszcze zbiór roślin okopowych oraz inne prace pielęgnacyjne na polach. Tymczasem rolnikom kończą się ostatnie zapasy paliwa. (…)
Konferencja prasowa Konfederacji w sprawie najnowszego projektu budżetu.
Michał Wawer, skarbnik Konfederacji: – Czytając projekt budżetu, zaprezentowany przez Premiera, można mieć wątpliwości czy my w ogóle jeszcze poruszamy się wśród dokumentów urzędowych czy trafiliśmy do półki z fantastyką w jakiejś księgarni. Co znajdujemy w tym projekcie budżetu? Mamy tam szacunek, że będzie 6,6% inflacji w 2024 roku. Co jest prognozą wyssaną zupełnie z palca. Nawet rządowy Polski Instytut Ekonomiczny przewiduje 8%. A analitycy nieuzależnieni od rządu wskazują prawdopodobieństwo, że będzie to inflacja jeszcze wyższa. Mamy 64 miliardy z Krajowego Planu Odbudowy, który rząd zaplanował, że wyda w przyszłym roku. Nie wiadomo zupełnie na jakiej podstawie, bo nie ma żadnych znanych opinii publicznej przesłanek, że te pieniądze rzeczywiście popłyną. (…)
– Mamy naciągnięty wzrost gospodarczy. Projekt budżetu zakłada, że PKB w przyszłym roku urośnie o 3%, co nie znajduje potwierdzenia w żadnych wskaźnikach, w żadnych prognozach. Polski Instytut ekonomiczny, rządowa instytucja, przewiduje nie więcej niż 2,2%. To jest prognoza zaledwie sprzed kilku tygodni, więc nie wiadomo skąd rząd bierze inne dane. (…)
– Ten projekt to jest kapitulacja, to jest rozłożenie rąk. To jest dokument stwierdzający bezradność rządu w zarządzaniu finansami publicznymi. mamy tutaj manifest z którego wynika, że pieniędzy nie ma, pieniędzy nie będzie, rząd nie ma żadnego pomysłu skąd te pieniądze wziąć, rząd nie planuje żadnych oszczędności, a mimo to premier Morawiecki zamierza wydawać coraz więcej i więcej pieniędzy. (…)
Roman Łazarski, pełnomocnik finansowy Komitetu Wyborczego Konfederacji: – Mamy do czynienia z kolejnym niechlubnym rekordem. Nie tak dawno dowiedzieliśmy się, że rząd Prawa i Sprawiedliwości, po raz pierwszy w historii III RP, wprowadził naszą gospodarkę na minusowy wzrost gospodarczy. Tym samym pożegnał status tygrysa Europy Środkowo-Wschodniej, co jest bardzo przykre. Teraz mamy kolejny rekord – rekordowy deficyt budżetowy. Czyli przerost wydatków państwa nad jego dochodami, kwoty 160 miliardów złotych. Jest to najwyższy deficyt w III RP i stanowi, w porównaniu do poprzedniego roku wzrost niemal dwukrotny.
– Ten deficyt budżetowy oznacza, że są to pieniądze, które gdzieś trzeba będzie znaleźć i są to pieniądze, które zostaną ściągnięte od Was. Ale na tym nie koniec. Te informacje, na temat planowanego deficytu budżetowego, podaje nam się w takim pakiecie informacyjnym, z których część ma stanowić jakoby informacje pozytywne. (…) Jedną z takich informacji jest, że wpływy do naszego budżetu wzrosły o 80 miliardów, co ma stanowić informację pozytywną. Warto sobie zdawać sprawę o czym y tutaj tak naprawdę mówimy. Wpływy budżetowe, budżet Polski to nic innego jak Wasze wydatki. Jest to suma Waszych wydatków, pieniądze, które musicie wydać na ten rząd, żeby on mógł z kolei wydawać. Tak więc kwota, którą w przyszłym roku będzie ściągał od Was rząd wynosi 160 miliardów deficytu budżetowego plus 80 miliardów złotych zwiększonych wydatków budżetowych. A więc 240 miliardów zostanie wyciągnięte z Waszej kieszeni w przyszłym roku. Ale to jeszcze nie jest koniec.
– Jak dowiadujemy się ze słów Prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia, z jego ostatniego wywiadu, pozabudżetowe zadłużenie Polski wynosi grubo ponad 200 miliardów złotych! I jest to prawdopodobnie zadłużenie finansowane w całości z dodruku! To znaczy, że tę kwotę, grubo ponad 200 miliardów, należy dodać do kwoty 240 miliardów. Co łącznie daje kwotę prawie pół biliona złotych. Pół biliona złotych zostanie wyciągnięte z Waszej kieszeni w przyszłym roku. W przeliczeniu na jednego obywatela jest to kwota ponad 13 tysięcy złotych. Na każdego żyjącego w Polsce obywatela. (…)
Jan Krysiak: – Konfederacja przypomina, że w czasie pokoju nie należy zadłużać państwa i uchwalać budżetu z deficytem. Premier Mateusz Morawieck, prezentując swój patobudżet, zaznaczył, że będzie w nim dziura budżetowa na wspomniane 165 miliardów złotych. Tym samym premier przyznał, że oni nie mają pieniędzy w ogóle na utrzymanie polskiej armii, bo planowane wydatki na rok 2024 na armię to właśnie około 160 miliardów złotych. Albo nie mają np. pieniędzy prawie w ogóle na ochronę zdrowia, bo to byłoby 190 miliardów złotych. Te pieniądze trzeba skądś pożyczyć, a potem oddać z grubymi odsetkami. Komisja Europejska podaje, że planowana obsługa zadłużenia publicznego w roku 2024 to 105 miliardów złotych rocznie. 105 miliardów złotych to można by wydać na obronność. (…) 105 miliardów złotych oddane do banków. To jest kwota za która można by np. 3 tysiące nowoczesnych, amerykańskich czołgów Abrams. (…)
Mec. Marek Szewczyk, dział prawny Konfederacji: – PiS niszczy polską gospodarkę i niszczy przedsiębiorczość Polaków. W II kwartale 2023 roku Polska zanotowała największy spadek PKB w Unii Europejskiej. (…) Co powoduje te spadki? Przede wszystkim szalejąca inflacja i związana z tym drożyzna. To są efekty rządów PiS-u. Nieudolnych ekonomicznie i gospodarczo rządów.
– Polaków stać na coraz mniej. To wpływa na gospodarkę. Mniej kupujemy, mniej inwestujemy. Po prostu jesteśmy zwyczajnie biedniejsi. Nie pomogą 13., 14. emerytury, 800+, nie pomogą kolejne transfery socjalne, którymi mami rząd przy okazji wyborów – swoistą kiełbasą wyborczą. Spadek PKB wynika głównie ze wzrostu kosztów życia, ze wzrostu kosztów stałych. Ile dzisiaj przedsiębiorcy muszą płacić za prąd, za paliwa, to są koszty, które muszą ponosić. Wynika to również z wcześniejszego, bezsensownego zamykania naszej gospodarki. Wynika również z chaosu prawnego. Polski Ład nie pomógł polskim przedsiębiorcom, ani polskim pracownikom. Pomógł ewentualnie tylko doradcom podatkowym, którzy mieli więcej pracy. (…) Wynika to również z ideologii Unii Europejskiej, która narzuca na nas kolejne biurokratyczne obowiązki, które najbardziej uderzają w polską gospodarkę.
– A Polacy są narodem przedsiębiorczym, są narodem pracowitym. Dlatego naszym zadaniem jest uwolnić energię Polaków. Konfederacja zaprezentuje niskie i proste podatki. Bo jeżeli podatki są proste, to łatwiej jest prowadzić działalność gospodarczą. I tak trzeba budować dobrobyt. Ciężką pracą, oszczędnościami, a nie rozdawnictwem socjalnym. (…)
Roman Łazarski, pełnomocnik finansowy Komitetu Wyborczego Konfederacji Wolność i Niepodległość: – Tadam! Oto mamy po wieloletnich zabiegach rządu Prawa i Sprawiedliwości Polska znalazła się wreszcie w czerwonym polu rozwoju gospodarczego. Jak donoszą agencje prasowe PKB Polski, kwartał do kwartału, wyniosło minus 3,7%. W ujęciu rocznym jest to minus 0,5%.
– Powiem o jakich wielkościach tutaj mówimy, żeby troszkę przybliżyć co się stało z naszą gospodarką. Jest to kwota rzędu pomiędzy 15-20 miliardów złotych. Co stanowi mniej więcej roczny budżet utrzymania miasta stołecznego bądź też trzykrotność budżetu miasta Poznań. Dzięki rządowi Prawa i Sprawiedliwości nasza gospodarka skurczyła się. Została pozbawiona sił wytwórczych na kwotę trzykrotności budżetu miasta Poznania.
– I to nie jest kryzys to jest rezultat. Rezultat tej polityki, którą rząd Prawa i Sprawiedliwości prowadzi od początku objęcia władzy. Myśmy jako jedyna partia to sygnalizowali, alarmowaliśmy, uprzedzaliśmy, że tak się wypadki potoczą. Nikt nas wtedy nie słuchał. Byliśmy głosem wołającego na puszczy. Kiedy wybuchła pandemia to informowaliśmy, że lockdowny przyczynią się do tego, że gospodarka się skurczy. I tak też się stało. Zamknięcie części sektorów nie może spowodować ich wzrostu. (…) Potem dodruk pieniądza. Zapewnienie komuś zapasu czekolady na rok na koszt producenta nie przywróci nikomu miejsc pracy i nie spowoduje, że otworzą się na nowo biznesy. Drukowanie pieniędzy to na pewno nie jest środek do poprawy sytuacji gospodarczej.
– I na to wszystko jeszcze dołożono tę gmatwaninę prawną, ten Nowy Polski nieŁad, który pogłębił tylko chaos w podatkach i wystraszył dodatkowo przedsiębiorców, zniechęcił do otwierania działalności, do zakładania nowych biznesów, do sprowadzania inwestycji zagranicznych do Polski. (…)
This website uses cookies so that we can provide you with the best user experience possible. Cookie information is stored in your browser and performs functions such as recognising you when you return to our website and helping our team to understand which sections of the website you find most interesting and useful.
Strictly Necessary Cookies
Strictly Necessary Cookie should be enabled at all times so that we can save your preferences for cookie settings.
If you disable this cookie, we will not be able to save your preferences. This means that every time you visit this website you will need to enable or disable cookies again.
Skomentuj