Marek Tucholski
18 kwietnia – wyjątkowa i doniosła dla naszego narodu data — rocznica koronacji Bolesława Chrobrego na króla Polski i 1000 lat Królestwa Polskiego!
„Za czasów Bolesława Chrobrego wzmocniły się struktury państwa, powstało arcybiskupstwo gnieźnieńskie, zostały zbudowane liczne grody i fortyfikacje graniczne, wzniesiono pierwsze monumentalne katedry polskie. Za to wszystko współcześni i potomni zwali go Wielkim.” — tak możemy o Bolesławie Chrobrym przeczytać w “Poczcie królów i książąt polskich” Jana Matejki.
Z kolei Paweł Jasienica w “Polsce Piastów” pisze tak: „Koronacja była ostatnim aktem wspaniałego panowania Bolesława Chrobrego, który zmarł kilka miesięcy później, 17 czerwca 1025 r. Pierwszego króla polskiego pochowano w Poznaniu. Gall, piszący swą kronikę w XII wieku, nie wahał się nazwać Bolesława Wielkim. […] Na zawsze pozostało wspomnienie o królu, który władał od Bałtyku po Karpaty, od Szczecina po Gdańsk, od Bugu aż po górny bieg Łaby. Jeśli dziś spojrzymy na mapę ówczesnej Europy — zwłaszcza zachodniej — zobaczymy prawdziwą mozaikę barwnych plam, przedstawiających dziedziny rozmaitych wielmożów duchownych i świeckich, dość słabo poczuwających się do obowiązku posłuszeństwa wobec zwierzchniej władzy państwowej. W średniowieczu zdecydowanie górowały dążenia odśrodkowe, rozsadzające większe organizmy polityczne od wewnątrz. Wbrew tej zasadzie monarchia Chrobrego — licząca około pół miliona kilometrów kwadratowych powierzchni — była państwem na pewno też bogato zróżnicowanym wewnętrznie, złożonym z wielu kręgów plemiennych, ale zwartym, rządzonym sprawnie.”
Bolesław Wielki, podobnie jak inni nasi władcy z rodu Piastów, rządził młodym państwem w bardzo trudnych warunkach geopolitycznych. Na zachodzie musiał zmagać się z potężnym państwem niemieckim oraz pogańskimi plemionami słowiańskimi położonymi na wschód od Łaby. Na południowym zachodzie istniało już okrzepłe państwo czeskie. Na północy musiał walczyć z Prusami i Pomorzanami, a na wschodzie z Rusią Kijowską. Wewnętrznie państwo było wciąż zróżnicowane, co – jak słusznie zauważył Paweł Jasienica – stanowiło dodatkowe wyzwanie.
W kolejnych wiekach międzynarodowa sytuacja Polski nie ulegała poprawie – wręcz przeciwnie, stawała się coraz bardziej skomplikowana. Nacisk niemiecki od zachodu nie ustawał. Powstało wrogie Polsce Państwo Krzyżackie, ze wschodu nadciągały najazdy Mongołów, a później Litwinów, Czesi sprzymierzyli się z naszymi wrogami i stopniowo odrywali Śląsk. Mimo to Piastowie pozostawili po sobie zwarte, silne i – jak na realia XIV wieku – nowoczesne, zdolne do prowadzenia samodzielnej polityki i wyznaczania kierunków w myśli teologicznej państwo. Można sobie tylko wyobrażać, jak wiele mogłaby zyskać Polska, gdyby królewska linia Piastów nie wygasła w drugiej połowie XIV wieku – tuż przed nadejściem wyjątkowo sprzyjającej koniunktury geopolitycznej, która trwała aż do końca XVI wieku, a została zaprzepaszczona przez dynastię Jagiellonów. Niemcy były wówczas rozbite na setki małych państewek i nie stanowiły zagrożenia. Państwo Krzyżackie rozpadało się od środka pod wpływem presji miast pragnących przyłączenia do Polski. Moskwa była jeszcze słaba i dopiero zaczynała zrzucać tatarskie jarzmo. Imperium Osmańskie nie dotarło jeszcze do naszych granic, a Szwecja stanowiła jedynie margines europejskiej polityki.
Niestety, Piastom nie było dane skorzystać z tych sprzyjających warunków. Budowali państwo, nie mogąc na moment odłożyć miecza. I właśnie w tych trudnych realiach, 1000 lat temu, uczynili z Polski królestwo.
Doceńmy to doniosłe wydarzenie i bądźmy z niego dumni – mamy ku temu pełne podstawy. Wykorzystajmy tę wielką spuściznę Piastów i uczyńmy Polskę Wielką.
RozwińZwiń komentarze (1)