Rafał Mekler, lider Konfederacji na Lubelszczyźnie
Jesteśmy w Domostawie. Natychmiast po informacji że pomnik został zdewastowany, udaliśmy się na miejsce. Znalezienie sprawców ataku na symbol pamięci naszych rodaków zamordowanych na Wołyniu jest sprawą absolutnie priorytetową! @PolskaPolicja @MSWiA_GOV_PL pic.twitter.com/fyOjo8HW1v
Jesteśmy w Domostawie. Natychmiast po informacji że pomnik został zdewastowany, udaliśmy się na miejsce. Znalezienie sprawców ataku na symbol pamięci naszych rodaków zamordowanych na Wołyniu jest sprawą absolutnie priorytetową!
Obchodzimy dziś 81. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego! Na mocy rozkazu dowódcy Armii Krajowej, gen. Tadeusza Komorowskiego „Bora” Powstanie Warszawskie rozpoczęło się 1 sierpnia 1944 r. o 17.00, tzw. godzinie „W”.
🇵🇱 Jako narodowcy, nie możemy nie wspomnieć i nie pamiętać o udziale narodowców w Powstaniu.
🇵🇱 Największą jednostką podporządkowaną dowództwu NSZ była Brygada Dyspozycyjna Zmotoryzowana, znana jako Grupa „Koło”. Licząca 1200 żołnierzy i dowodzona przez ppłk. Zygmunta Reliszko „Bolesław Kołodziejski” jednostka operowała w rejonie Starego Miasta. Jej pododdziały broniły między innymi barykad przy ulicy Piwnej i katedrze. Natomiast najbardziej znanym odziałem Brygady była Legia Akademicka. Jej żołnierze brali udział w starciach na terenie Banku Polskiego i byli ostatnimi, którzy opuścili 2 września Starówkę, przechodząc kanałami do Śródmieścia. Grupa Techniczna Brygady stanowiła zaplecze rusznikarsko-remontowe dla oddziałów broniących Starego Miasta. W jej pracowniach remontowano broń, konstruowano granaty i przygotowywano butelki zapalające.
🇵🇱 Obchodzimy dziś 81. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego!
Na mocy rozkazu dowódcy Armii Krajowej, gen. Tadeusza Komorowskiego „Bora” Powstanie Warszawskie rozpoczęło się 1 sierpnia 1944 r. o 17.00, tzw. godzinie „W”.
🇵🇱 W Śródmieściu biło się Zgrupowanie „Chrobry II” AK, jednostka, której kadra oficerska i znaczna część żołnierzy wywodziła się z NSZ. Pod koniec sierpnia „Chrobry II” liczył 3200 żołnierzy. Opanowali oni rejon między torem kolejowym, Towarową i Grzybowską oraz obsadzili dwa bastiony: Dworzec Pocztowy i Dom Kolejowy. W ten sposób blokowali ruch wojsk niemieckich wzdłuż Alej Jerozolimskich i mimo ogromnych strat przetrwali na stanowiskach przez całe powstanie. Dowódca sił powstańczych gen. Antoni Chruściel „Monter” chwalił ich, że zgrupowanie jako jedyny oddział nie oddał Niemcom przez cały czas akcji ani centymetra bronionego terenu.
🇵🇱 Dowództwo NSZ po zwycięskim powstaniu planowało utworzenie korpusu piechoty. W tym celu rozpoczęto formowanie zawiązków pułków. Jeden z nich, im. gen. Sikorskiego, w Śródmieściu uczestniczył w szturmie na Pocztę Główną, w walkach o gmach Komendy Głównej Policji oraz kościół Świętego Krzyża. Inny, im. gen. Dąbrowskiego, walczył w rejonie Filharmonii Narodowej. Noszący imię Romualda Traugutta bił się w rejonie Żelaznej i Chmielnej wspólnie z oddziałem im. Czwartaków. Oddziały NSZ walczyły takeż pod Warszawą: w Puszczy Kampinoskiej bateria „Kampinos”, a w Lesie Chojnowskim oraz Kabackim – Kompania Leśna im. Floriana Kuskowskiego „Szarego”. Był to oddział szturmowy wydzielony z Batalionu NSZ im. Brygadiera Czesława Mączyńskiego.
Na mocy rozkazu dowódcy Armii Krajowej, gen. Tadeusza Komorowskiego „Bora” Powstanie Warszawskie rozpoczęło się 1 sierpnia 1944 r. o 17.00, tzw. godzinie „W”. Miało na celu wyzwolenie stolicy spod niemieckiej okupacji przed wkroczeniem do niej Armii Czerwonej. Powstanie, planowane na kilka dni, upadło 3 października po 63 dniach walki. Było największym zrywem niepodległościowym Armii Krajowej i największą akcją zbrojną podziemia w okupowanej przez Niemców Europie.
Ewa Zajączkowska-Hernik, poseł do Parlamentu Europejskiego
Powstanie Warszawskie to jedna z najtragiczniejszych, a zarazem najbardziej chwalebnych kart naszej historii. To świadectwo bezgranicznej miłości do Ojczyzny – odwagi przekraczającej ludzkie możliwości, której nie złamała nawet brutalność niemieckiego okupanta.
Każdego roku, gdy wybija godzina „W”, Polska zamiera w bezruchu. Wśród zgiełku codzienności zatrzymujemy się – w stolicy, w miastach, miasteczkach i wsiach by uczcić tych, którzy w 1944 roku stanęli do walki nie tylko o Warszawę, lecz o duszę całej Rzeczypospolitej.
Dziś, 81 lat później, wspominamy nie tylko historię, ale i tych, którzy ją współtworzyli -zarówno bohaterów znanych z podręczników, jak i tych, których nazwiska znały jedynie rodziny i przyjaciele. W chwilach zadumy słyszymy w sercu echo powstańczej pieśni: „Nie złamie wolnych żadna klęska, nie strwoży śmiałych krwawy trud…” Ich odwaga i determinacja tak często uzbrojone jedynie w nadzieję i miłość do Ojczyzny pozostają dla nas wzruszającym i niezmiennym drogowskazem.
Powstanie Warszawskie to jedna z najtragiczniejszych, a zarazem najbardziej chwalebnych kart naszej historii. To świadectwo bezgranicznej miłości do Ojczyzny – odwagi przekraczającej ludzkie możliwości, której nie złamała nawet brutalność niemieckiego okupanta.
— Ewa Zajączkowska-Hernik (@EwaZajaczkowska) August 1, 2025
Powstańcy to nie tylko żołnierze, to całe pokolenie ludzi wierzących w Polskę: kobiety, dzieci, i osoby starsze, naukowcy i artyści, uczniowie i sanitariuszki. Ich wspólnota, zbudowana ponad podziałami, pokazuje, że gdy stawką jest wolność, polski naród potrafi być jednością. Dziś jesteśmy zobowiązani, by przekazywać ich testament kolejnym pokoleniom i uczyć nasze dzieci, że Polska to nie tylko miejsce na mapie, lecz skarb, który trzeba pielęgnować, bronić i darzyć szczególną miłością.
Chylę czoła przed wszystkimi Powstańcami, którzy w godzinie próby udowodnili, że z małych ojczyzn rodzi się wielkość narodu. Niech 1 sierpnia będzie zawsze dniem narodowego rachunku sumienia i dniem narodowej dumy. Niech będzie przypomnieniem, że wolność Polski kosztuje, ale Polska jest warta każdej ceny.
W Belwederze uczestniczyłem we wręczeniu not identyfikacyjnych rodzinom ofiar Polaków zamordowanych przez Niemców, komunistów i Ukraińców z UPA. Dwóch nastolatków, większość dwudziestolatków i kilku mężczyzn w średnim wieku. W sumie 19 odważnych Polaków. Jeden z nich, najmłodszy (zaledwie 14 lat) zapłacił najwyższą cenę po porostu za to że był Polakiem. Zmarł w niemieckim obozie dla dzieci w Łodzi. 18 pozostałych zapłaciło za odwagę — skłonność do walki z okupantami lub po prostu za wyrażanie krytycznych opinii o komunizmie. Ci ostatni byli porywani wieczorami ze swoich domów i nigdy już nie wracali, mordowani po fikcyjnych procesach.
Tak komuniści łamali opór i eliminowali najbardziej asertywną część narodu. Teraz, po 70-80 latach od ich śmierci, ich ciała zostały odnalezione i zidentyfikowane na podstawie badań genetycznych. Były często zakopane anonimowo gdzieś na dziedzińcu więzienia albo pod drogą czy śmietnikiem na cmentarzu.
Dziś w Belwederze uczestniczyłem we wręczeniu not identyfikacyjnych rodzinom ofiar Polaków zamordowanych przez Niemców, komunistów i Ukraińców z UPA. Dwóch nastolatków, większość dwudziestolatków i kilku mężczyzn w średnim wieku. W sumie 19 odważnych Polaków. Jeden z nich,… https://t.co/fhMHyxYgLspic.twitter.com/KH9GG6Amc0
— Krzysztof Bosak 🇵🇱 (@krzysztofbosak) July 24, 2025
IPN stałe prowadzi takie poszukiwania i ekshumacje. Przeszukano już setki miejsc i cały czas trwają kolejne prace. W sumie odnaleziono prawie 3 tys. osób, z czego tylko niewielką część udało się zidentyfikować. Niektóre ciała zostały wydobyte całkiem niedawno.
To była poruszająca uroczystość. Dla organizatorów już piętnasta tego rodzaju. Dla mnie pierwsza i dająca wiele do myślenia. Dla rodzin ofiar — jedyna w swoim rodzaju.
Mało znany fakt: nowy szef Instytutu Pileckiego z rozdania centrolewicowej koalicji zwolnił pracowników odpowiedzialnych za dokumentowanie postawy sprawiedliwych Ukraińców, którzy pomagali Polakom podczas Rzezi Wołyńskiej. Wstrzymał też proces odznaczania tych bohaterów. Pokazanie wystawy o nich na Ukrainie zostało zablokowane.
Mało znany fakt: nowy szef @InstPileckiego z rozdania centrolewicowej koalicji zwolnił pracowników odpowiedzialnych za dokumentowanie postawy sprawiedliwych Ukraińców, którzy pomagali Polakom podczas Rzezi Wołyńskiej. Wstrzymał też proces odznaczania tych bohaterów. Pokazanie… https://t.co/SCJhSJKHBA
— Krzysztof Bosak 🇵🇱 (@krzysztofbosak) July 14, 2025
Do tego dodajmy wstrzymanie programu dokumentowania zbrodni Rosji, próbę zamknięcia świetnie położonego biura w Berlinie z wystawą stałą o rotmistrzu Pileckim, zerwanie współpracy z Jackiem Fairweatherem popularyzującym postać rotmistrza na świecie, obcięcie funduszy na jego publikacje o niemiecki nazistowskich obozach, wpuszczenie do Instytutu Niemców wygłaszających antypolskie oceny, milczenie w obronie Polski w debacie o polityce historycznej, zwolnienia polskiego personelu…
Napisałbym że to „dziwnie wygląda”, ale to nieprawda. To wygląda jednoznacznie — to próba wewnętrznego zniszczenia instytucji i wstrzymania prowadzenia polskiej polityki historycznej zgodnej z racją stanu.
To nie była „tragedia Wołyńska”. To była rzeź. Ludobójstwo. Ponawiana i powtarzana przez wiele lat (!) na wielkim obszarze (!) sekwencja zbrodni wojennych o zamierzonym, wysokim stopniu okrucieństwa. Ich okrucieństwo było zamierzoną strategią: miało wywołać strach, ucieczkę polskiej ludności i niechęć do powrotu. Cel był jasny: wyeliminowanie z ziem uważanych za „etnicznie ukraińskie” wszelkiej ludności nie-ukraińskiej. Było to podejście podobne do nazistów i taka też był ideologiczna inspiracja. Sprawcami byli członkowie OUN-UPA oraz Ukraińcy przez nich zachęceni oraz zmuszeni do współuczestnictwa. Ofiarami była polska ludność cywilna, ludzie innych narodowości (długa lista, o której zbyt mało wiemy i dlatego nie budujmy w tej sprawie koalicji międzynarodowej) oraz Ukraińcy, którzy nie chcieli współuczestniczyć, w tym np. zamordować swoich polskich małżonków, w przypadku małżeństw mieszanych. Prawdziwe piekło na ziemi.
To nie była „tragedia Wołyńska”. To była rzeź. Ludobójstwo. Ponawiana i powtarzana przez wiele lat (!) na wielkim obszarze (!) sekwencja zbrodni wojennych o zamierzonym, wysokim stopniu okrucieństwa. Ich okrucieństwo było zamierzoną strategią: miało wywołać strach, ucieczkę… https://t.co/jULr9O9vzp
— Krzysztof Bosak 🇵🇱 (@krzysztofbosak) July 12, 2025
Nie wolno nam zgodzić się na eufemizmy, relatywizację ról, budowanie fałszywej symetrii. Tragedia to jest wtedy gdy przychodzi trzęsienie ziemi lub powódź i zginie wiele osób.
Jeśli organizacja militarno-polityczna przez ileś lat prowadzi akcję złożoną z sekwencji tysięcy zbrodni wojennych, to zasługuje to na bardziej jasną i bardziej ocenną nazwę.
Nie wolno nam też zgodzić się na komunikaty pomijające charakterystykę sprawców. Sprawcy byli konkretni i mający jasną tożsamość: byli to „upowcy” czy też „banderowcy”. Są na to tysiące świadectw i źródeł. Twierdzenia pojawiające się ze strony ukraińskiej, że była to operacja fałszywej flagi przeprowadzona przez NKWD są zupełnie niepoważne. Organizatorzy ludobójstwa na Polakach byli ukraińskimi kolaborantami niemieckimi, działającymi zresztą bez mandatu od Niemców, a nie funkcjonariuszami czy współpracownikami sowieckich służb.
Dziś Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich zbrodniarzy z OUN-UPA na obywatelach II RP.
W tym roku przypada 82. rocznica tzw. Krwawej Niedzieli, kulminacyjnego momentu Rzezi Wołyńskiej, gdy na Wołyniu doszło do największej fali mordów na Polakach.
14 czerwca 1940 r. z więzienia w Tarnowie przewieziono do KL Auschwitz 728 mężczyzn. Polacy, dla których Niemcy utworzyli KL Auschwitz, stali się pierwszymi ofiarami obozu. Przez czas trwania wojny do obozu trafiło ok. 150 tys. Polaków. Blisko połowa nie przeżyła. Auschwitz wraz z Birkenau i siecią podobozów stał się największym niemieckim obozem koncentracyjnym. W sumie znalazło się tam co najmniej 1,3 mln osób. Śmierć poniosło w nim co najmniej 1,1 mln ludzi.
Wreszcie, po tylu latach, polski Sejm ustanowił 11 lipca Narodowym Dniem Pamięci o Polakach – Ofiarach Ludobójstwa dokonanego przez OUN i UPA na polskich kresach! Nie zgadniecie kto ma z tym problem – oczywiście rząd Ukrainy, który ruszył z krytyką w trybie ekspresowym, nazywając tę decyzję “sprzeczną z duchem dobrosąsiedzkich stosunków między Ukrainą a Polską”.
Czy możemy upamiętnić polskie ofiary? Według Ukrainy nam nie wypada. A przepraszam bardzo, co wypada?! Wyciszać prawdę historyczną, bo dla kogoś jest niewygodna? Apelują do Polski o “powstrzymanie się od działań, które mogłyby doprowadzić do wzrostu napięć w stosunkach dwustronnych”, za to sami czczą Banderę i Szuchewycza, odpowiedzialnych za wymordowanie tylu Polaków. Niebywała bezczelność i arogancja.
Wreszcie, po tylu latach, polski Sejm ustanowił 11 lipca Narodowym Dniem Pamięci o Polakach – Ofiarach Ludobójstwa dokonanego przez OUN i UPA na polskich kresach. Nie zgadniecie kto ma z tym problem – oczywiście rząd Ukrainy, który ruszył z krytyką w trybie ekspresowym, nazywając… pic.twitter.com/ULpgUySocR
— Ewa Zajączkowska-Hernik (@EwaZajaczkowska) June 6, 2025
Oto efekt całkowitej spolegliwości polskich władz wobec Ukrainy, która doprowadziła do takiej aberracji. Przekazaliśmy mnóstwo uzbrojenia i amunicji, przyjęliśmy miliony uchodźców, wspieraliśmy w działaniach dyplomatycznych, a naszą pomoc łącznie szacuje się na 5% PKB, a mimo to, w ich mniemaniu, nie powinniśmy nawet symbolicznie czcić pamięć własnych pomordowanych obywateli…
Reakcja polskiego MSZ? Cisza. Jak długo polskie władze będą dawać się tak poniewierać? Już dość, już wystarczy. Wyjdźmy już z tej roli sług narodu ukraińskiego i dbajmy wreszcie o polskie interesy, godnie reprezentując je na arenie międzynarodowej. I do tego potrzebne jest nowe pokolenie w polskiej polityce, które będzie pozbawione kompleksów i zawsze oddane polskim sprawom!
234 lata temu uchwalono Konstytucję 3 Maja. Była drugą na świecie i pierwszą w Europie ustawą regulującą organizację władz. Wiwat 3 maja! #Konstytucja3Maja
18 kwietnia – wyjątkowa i doniosła dla naszego narodu data — rocznica koronacji Bolesława Chrobrego na króla Polski i 1000 lat Królestwa Polskiego!
„Za czasów Bolesława Chrobrego wzmocniły się struktury państwa, powstało arcybiskupstwo gnieźnieńskie, zostały zbudowane liczne grody i fortyfikacje graniczne, wzniesiono pierwsze monumentalne katedry polskie. Za to wszystko współcześni i potomni zwali go Wielkim.” — tak możemy o Bolesławie Chrobrym przeczytać w “Poczcie królów i książąt polskich” Jana Matejki.
Z kolei Paweł Jasienica w “Polsce Piastów” pisze tak: „Koronacja była ostatnim aktem wspaniałego panowania Bolesława Chrobrego, który zmarł kilka miesięcy później, 17 czerwca 1025 r. Pierwszego króla polskiego pochowano w Poznaniu. Gall, piszący swą kronikę w XII wieku, nie wahał się nazwać Bolesława Wielkim. […] Na zawsze pozostało wspomnienie o królu, który władał od Bałtyku po Karpaty, od Szczecina po Gdańsk, od Bugu aż po górny bieg Łaby. Jeśli dziś spojrzymy na mapę ówczesnej Europy — zwłaszcza zachodniej — zobaczymy prawdziwą mozaikę barwnych plam, przedstawiających dziedziny rozmaitych wielmożów duchownych i świeckich, dość słabo poczuwających się do obowiązku posłuszeństwa wobec zwierzchniej władzy państwowej. W średniowieczu zdecydowanie górowały dążenia odśrodkowe, rozsadzające większe organizmy polityczne od wewnątrz. Wbrew tej zasadzie monarchia Chrobrego — licząca około pół miliona kilometrów kwadratowych powierzchni — była państwem na pewno też bogato zróżnicowanym wewnętrznie, złożonym z wielu kręgów plemiennych, ale zwartym, rządzonym sprawnie.”
Bolesław Wielki, podobnie jak inni nasi władcy z rodu Piastów, rządził młodym państwem w bardzo trudnych warunkach geopolitycznych. Na zachodzie musiał zmagać się z potężnym państwem niemieckim oraz pogańskimi plemionami słowiańskimi położonymi na wschód od Łaby. Na południowym zachodzie istniało już okrzepłe państwo czeskie. Na północy musiał walczyć z Prusami i Pomorzanami, a na wschodzie z Rusią Kijowską. Wewnętrznie państwo było wciąż zróżnicowane, co – jak słusznie zauważył Paweł Jasienica – stanowiło dodatkowe wyzwanie.
Dziś wyjątkowa i doniosła dla naszego narodu data — rocznica koronacji Bolesława Chrobrego na króla Polski i 1000 lat Królestwa Polskiego!
„Za czasów Bolesława Chrobrego wzmocniły się struktury państwa, powstało arcybiskupstwo gnieźnieńskie, zostały zbudowane liczne grody i… pic.twitter.com/bCQ6sSAqqa
W kolejnych wiekach międzynarodowa sytuacja Polski nie ulegała poprawie – wręcz przeciwnie, stawała się coraz bardziej skomplikowana. Nacisk niemiecki od zachodu nie ustawał. Powstało wrogie Polsce Państwo Krzyżackie, ze wschodu nadciągały najazdy Mongołów, a później Litwinów, Czesi sprzymierzyli się z naszymi wrogami i stopniowo odrywali Śląsk. Mimo to Piastowie pozostawili po sobie zwarte, silne i – jak na realia XIV wieku – nowoczesne, zdolne do prowadzenia samodzielnej polityki i wyznaczania kierunków w myśli teologicznej państwo. Można sobie tylko wyobrażać, jak wiele mogłaby zyskać Polska, gdyby królewska linia Piastów nie wygasła w drugiej połowie XIV wieku – tuż przed nadejściem wyjątkowo sprzyjającej koniunktury geopolitycznej, która trwała aż do końca XVI wieku, a została zaprzepaszczona przez dynastię Jagiellonów. Niemcy były wówczas rozbite na setki małych państewek i nie stanowiły zagrożenia. Państwo Krzyżackie rozpadało się od środka pod wpływem presji miast pragnących przyłączenia do Polski. Moskwa była jeszcze słaba i dopiero zaczynała zrzucać tatarskie jarzmo. Imperium Osmańskie nie dotarło jeszcze do naszych granic, a Szwecja stanowiła jedynie margines europejskiej polityki.
Niestety, Piastom nie było dane skorzystać z tych sprzyjających warunków. Budowali państwo, nie mogąc na moment odłożyć miecza. I właśnie w tych trudnych realiach, 1000 lat temu, uczynili z Polski królestwo.
Doceńmy to doniosłe wydarzenie i bądźmy z niego dumni – mamy ku temu pełne podstawy. Wykorzystajmy tę wielką spuściznę Piastów i uczyńmy Polskę Wielką.
1 marca na Łączce oddaliśmy hołd bohaterom, którzy nie złożyli broni i do końca walczyli o wolną Polskę.
Trwają obchody Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych na Łączce na Powązkach Wojskowych w Warszawie – miejscu, gdzie komunistyczne władze skrycie chowały ciała bohaterów walczących o wolną Polskę. pic.twitter.com/ts7WTuy5RC
— Krzysztof Bosak 🇵🇱 (@krzysztofbosak) March 1, 2025
Pamięć o nich przetrwała – w sercach Polaków i w historii naszego narodu. Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak złożył kwiaty i zapali znicz w miejscu, gdzie komunistyczny reżim próbował zatrzeć ślady po naszych bohaterach.
Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych 🇵🇱
Na Łączce na Powązkach Wojskowych w Warszawie trwają obchody upamiętniające bohaterów, którzy oddali życie za wolną Polskę. To właśnie tutaj komunistyczny reżim próbował zatrzeć ślady ich ofiary, ale pamięć o nich przetrwała.
Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem posłów Włodzimierza Skalika i Krzysztofa Szymańskiego, 27 listopada 2024 r.
Zadrą w relacjach polsko-ukraińskich jest stosunek Ukrainy do trudnej historii. Niestety, polityka historyczna i tożsamościowa Ukrainy zakłada państwowy kult działaczy, jak i samych organizacji OUN i UPA. Organizacje te odpowiedzialne są za antypolską działalność, której najczarniejszym przejawem było ludobójstwo popełnione na Kresach południowo-wschodnich na Polakach, a którego kulminacją była Krwawa Niedziela na Wołyniu w lipcu 1943 roku. Ukraina do tej pory utrudniała nawet przeprowadzenie ekshumacji ofiar zbrodni. Ukraińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zadeklarowało jednak, o czym poinformował Radosław Sikorski, że „nie ma żadnych przeszkód do prowadzenia przez polskie instytucje państwowe i podmioty prywatne we współpracy z właściwymi instytucjami ukraińskimi prac poszukiwawczych i ekshumacyjnych na terytorium Ukrainy, zgodnie z ustawodawstwem ukraińskim i deklaruje gotowość do pozytywnego rozpatrywania wniosków w tych sprawach”. Komentarza w tej sprawie udzieliła Konfederacja. Na konferencji prasowej w Sejmie obecni byli posłowie Włodzimierz Skalik i Krzysztof Szymański.
Włodzimierz Skalik wyraził sceptycyzm Konfederacji wobec polsko-ukraińskiego oświadczenia. „Jesteśmy sceptykami, co do poważnego traktowania tego oświadczenia. […] Traktujemy to oświadczenie jako akcję propagandową u progu kampanii prezydenckiej” – mówił poseł.
Jak zauważył Skalik, minister spraw zagranicznych Ukrainy Andrij Sybih „wspiera banderyzm, kultywuje pamięć ludobójców Polaków”, wobec czego jego oświadczenie nie budzi zaufania.
Polityk Konfederacji podkreślił, że w oświadczeniu jest mowa o działaniach w zgodzie z ustawodawstwem Ukrainy. Problemem w tym, że na Ukrainie wciąż obowiązuje wprowadzony w 2017 roku zakaz poszukiwań i ekshumacji szczątków polskich ofiar wprowadzony przez ukraiński IPN.
„Zamiast propagandy oczekujemy konkretów. Takim konkretem mogłyby być plany realizacji konkretnych działań, konkretny harmonogram i faktyczne rozpoczęcie prac” – mówił poseł Skalik.
Poseł Krzysztof Szymański zwrócił uwagę na doniosłą rolę szacunku i godnego pochówku zmarłych w naszej cywilizacji. „Tymczasem przez lata mamy do czynienia z pewnym omamianiem, łudzeniem opinii publicznej, zarówno przez polityków polskich, jak i przede wszystkim przez stronę ukraińską. Przez tyle lat słyszeliśmy najróżniejsze albo odpowiedzi wymijające albo pewne zapowiedzi, pewne obietnice, ale takie, które zawsze były albo bez pokrycia albo zawierały jakąś gwiazdkę, jakieś warunki dodatkowe” – mówił poseł Konfederacji.
Poseł Krzysztof Szymański przypomniał, że ukraiński minister Andrij Sybih stwierdził, że „każda rodzina ma prawo do uhonorowania pamięci swoich przodków”, po czym jednak wnioski pani Karoliny Romanowskiej o ekshumację 18 członków jej rodziny zostały odrzucone. Ukraińcy deklarują otwarcie, ale w praktyce stawiają bariery administracyjne tłumaczone „koniecznością przestrzegania prawa ukraińskiego, zachowania historycznej dokładności i chęcią uniknięcia politycznych napięć”.
Konfederacja domaga się, aby to polscy specjaliści z IPN obeznani z pracami ekshumacyjnymi przewodzili pracom ekshumacyjnym na Ukrainie. „To jedyny gwarant, że nie zostanie tam nic ukryte, że wszystkie, nawet najbardziej brutalne mordy wyjdą na wierzch” – mówił Szymański.
Konfederacja domaga się informacji od ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego w sprawie szczegółowych ustaleń w sprawie poszukiwań i ekshumacji polskich ofiar ludobójstwa na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Ugrupowanie domaga się od strony ukraińskiej konkretów i realnej zgody na ekshumacje.
Grzegorz Braun: – Instytut Pamięci Narodowej znowu pod ogniem. Atakowany przez aspirującą do władzy totalną opozycję. Cały szereg liderów i ćwierćliderów totalnej opozycji odgraża się, że Instytut Pamięci Narodowej zostanie wreszcie zaorany. W Konfederacji mamy oczy i uszy otwarte. Nie jesteśmy bezkrytyczni. Widzimy całe upolitycznienie i upartyjnienie IPN-u, które się dokonało. Zwłaszcza w ostatnich latach. Po prostu IPN stał się przybudówką propagandową na użytek Zjednoczonej łże-Prawicy. Ale ciągle dorobek tej instytucji jest ogromny. Ciągle jeszcze możliwości – potencjał, archiwa i rzetelni historycy, badacze – nie brak w IPN-ie. Chcielibyśmy, żeby mogli spokojnie pracować nie oglądając się na bieżące mądrości etapu i kanonu poprawności politycznej.
– Chcielibyśmy, żeby IPN dokończył ekshumacje w Jedwabnem. Żeby zabójstwo bł. Jerzego Popiełuszki zostało ostatecznie wyświetlone. IPN zatrzymał się w pół kroku w tej sprawie. Chcielibyśmy, żeby Instytut Pamięci Narodowej był bardziej asertywny. I w relacjach z Żydami, i w relacjach z Ukraińcami. Chcielibyśmy, żeby obciążanie Polaków, narodu polskiego odpowiedzialnością za zbrodnie totalitarnych reżimów, popełnionych na naszym terytorium w XX wieku, żeby było penalizowane. Było karane. (…)
17 września 1939 roku pod pretekstem rzekomego „rozpadu polskiej państwowości” na nasz kraj podstępnie napadła Armia Czerwona.
Był to krok w celu realizacji tajnych postanowień Paktu Ribbentrop-Mołotow, które dzieliły Polskę na strefy wpływów dwóch najeźdźców. Nasi “sojusznicy” – zarówno Anglia jak i Francja, ale także Stany Zjednoczone znały postanowienia tajnego protokołu, jednak postanowiły nie dzielić się tymi informacjami z Rządem Polskim. Jest to dla nas ogromna lekcja na przyszłość, aby rozważniej dobierać przyjaciół. Musimy nauczyć się wyciągać wnioski z tamtych wydarzeń, tak aby już nigdy los Naszej Ojczyzny nie stał się nikomu obojętny!
17 września 1939 roku na oczach świata zaczął dokonywać się IV rozbiór Polski. Od tamtego momentu wykrwawiające się w walkach z Niemcami Wojsko Polskie nie miało już żadnych szans na dalszą obronę. Wkraczające licznie od wschodu wojska radzieckie prowadziły szeroko zakrojoną akcję dezinformacyjną. Miało nawet dochodzić do sytuacji, gdzie rosyjscy czołgiści jechali z wywieszonymi białymi flagami, krzycząc do strzelających do nich Polaków: ,,Riebiata! W pieriod! Na Germańców!…”. Mimo znacznej przewagi przeciwników nadal przez wiele dni bohatersko stawiano opór. Już od momentu przekroczenia granic Armia Czerwona dopuszczała się licznych zbrodni na żołnierzach i ludności cywilnej… Pojmanych obrońców spotykały tortury, zbiorowe egzekucje i wysyłki w głąb ZSRR…
Polacy odnieśli w niej zwycięstwo nad Armią Czerwoną. Bitwa, która miała miejsce dniach 14-15 sierpnia, nazywana jest również Cudem nad Wisłą, dzięki mobilizacji całego narodu udało się powstrzymać bolszewicką inwazję. Wygrana polskich żołnierzy na blisko 20 lat zapewniła naszemu krajowi niepodległość i uchroniła Europę Zachodnią przed rewolucją komunistyczną. Bitwa Warszawska jest zaliczana do 18 wielkich bitew, które zdecydowały o losach świata. Cześć i Chwała Bohaterom!
W 103. rocznicę Bitwy Warszawskiej pamiętajmy o gen. Tadeuszu Rozwadowskim, bez którego nie byłoby wielkiego zwycięstwa nad bolszewikami w 1920 roku!
Architekt zwycięstwa w Bitwie Warszawskiej, Generał Wojska Polskiego i jego organizator, Szef Sztabu Generalnego WP, wynalazca, obrońca polskiego Lwowa w 1918, obrońca Warszawy przed majowymi bandytami. Był jednym z najzdolniejszych polskich dowódców, znakomitym strategiem i znawcą sztuki wojennej. Miejsce Jego pochówku pozostaje nieznane.
Upamiętniajmy bohaterów, również tych często pomijanych, którzy tak bardzo zasłużyli się dla naszej Ojczyzny.
Cześć i chwała Bohaterom!
RozwińZwiń komentarze (2)