Krystian Kamiński
We wtorek odbyły się amerykańsko-ukraińskie rozmowy w saudyjskiej Dżuddzie. Amerykanów reprezentował ten sam skład, który rozpoczął negocjacje z Rosjanami, co jest pewnym sukcesem Kijowa, czyni go stroną „dyplomacji wahadłowej” prawie miesiąc po rozpoczęciu procesu negocjacyjnego między Waszyngtonem a Moskwą. To wyjście z dołka, jaki sam wykopał pod sobą Wołodymyr Zełenski zachowaniem w Białym Domu.
Komunikat po rozmowach mówi o zgodzie na zawieszenie broni na lądzie, morzu i w powietrzu na 30 dni. USA zadeklarowały z kolei natychmiastowe wznowienie pomocy wojskowej dla Kijowa: materiałowej i wywiadowczej. Rozejm traktowany jest jako umożliwiający intensywne negocjacje na rzecz ustanowienia trwałego przerwania wojny. Biały Dom wyraża oczekiwania wobec Moskwy szybkiego podjęcia negocjacji w tej sprawie, w tle pojawia się możliwość spotkania na szczycie Putin-Trump. Widać tu ustępstwo Ukraińców, bo zgodzili się na rozejm w trzech domenach walki. W zamian uzyskali jednak odmrożenie całego wsparcia wojskowego. Przy czym, w mojej ocenie, ważniejsze od wsparcia materiałowego, dostaw uzbrojenia, jest wsparcie wywiadowcze w zakresie świadomości pola walki i jego zaplecza, dzięki amerykańskim satelitom i innym sensorom. Ma to zasadnicze znaczenie dla odporności Ukrainy od pierwszych godzin rosyjskiej inwazji na dużą skalę.
Niemniej podstawowym problemem i tak pozostają dla ukraińskiego kierownictwa polityczno-wojskowe niedobory siły żywej. Jak pokazała ta wojna, mimo wszelkich innowacji technologicznych i taktycznych, podstawową potrzebą pola walki, znacznie rozszerzonego w głąb, jest odpowiednie nasycenie go piechotą. Regularna wojna pozostała wojną masową także w tym sensie. Niezrozumienie tego w czasie pierwotnej inwazji, przedsięwziętej przez Rosjan absurdalnie szczupłymi siłami, kosztowało ich te duże ofiary jakie już ponieśli.
Na Ukrainie widoczne są już problemy z mobilizacją, która coraz bardziej przypomina brankę. 30 dni rozejmu bardziej potrzebne jest Ukraińcom niż Rosjanom, co zresztą sygnalizuje Moskwa, traktując ewentualną zgodę na tymczasowe zawieszenie broni jako swoje ustępstwo.
Zespoły negocjacyjne USA i Ukrainy zadeklarowały też porozumienie, co do szybkiego podpisania umowy w sprawie eksploatacji przez Amerykanów surowców mineralnych i części infrastruktury Ukrainy. Trump czynił aluzje, że po pierwotnym odrzuceniu jej przez Zełenskiego, w wyniku awantury w Białym Domu, warunki zostały jeszcze bardziej wychylone w kierunku zaspokajania interesów Amerykanów.
Ukraina straciła tereny okupowane w Rosji. Nie uważam, że ich odwrót w obwodzie kurskim był głównie skutkiem kalkulacji dyplomatycznych Kijowa czy presji Waszyngtonu. Był raczej konsekwencją rozwoju sytuacji militarnej – pozycje ukraińskie w okupowanym rejonie sudżańskim stawały się nie do utrzymania, co było widoczne już od tygodni. W tym sensie jej pozycja w procesie negocjacyjnym uległa osłabieniu.
Plusem dla Kijowa jest jednak to, że presja Amerykanów może na chwilę zelżeć, piłka została bowiem wykopana na połowę Rosjan i teraz lokator Białego Domu patrzy na nich.
Choć bezpośrednio po rozmowach w Dżuddzie nie pojawiły się informacje w sprawie dalszego losu terytorium anektowanego przez Rosję, to Donald Trump już dzień potem podkreślił, iż kwestia terytorialna była tematem negocjacji, jednak nie skonkretyzował jej wobec dziennikarzy. W czasie czwartkowego spotkania z sekretarzem generalnym NATO Markiem Rutte prezydent Trump miał już powiedzieć, że Ukraina musi liczyć się z faktyczną utratą części terytorium.
Rozmowy amerykańsko-ukraińskie trwały około 10 godzin. Agenda rozmów była więc najpewniej szeroka i głębsza niż dowiedzieliśmy się z dotychczasowych relacji, dlatego ich skutki mogą nas jeszcze zaskoczyć. Ukrainę reprezentowali na rozmowach szef Biura Prezydenta Andrij Jermak (faktyczna druga osoba w państwie), jego zastępca Pawło Palisa, minister spraw zagranicznych Andrij Sybiha oraz minister obrony Rustem Umerow. Jermak to bardzo wpływowa, druga osoba w państwie, delegacja miała jak sądzę legitymację do daleko idących rozmów i deklaracji. Ukraina za cenę jeszcze głębszego podporządkowania się i uzależnienia od USA chce już tylko uzyskać kurtynę względem Rosji. Ukraińcy stoją już przed dylematem między rozwiązaniami, wśród których nie ma realnie niezależnej Ukrainy w granicach choćby z 2022 roku.
Rosjanie grają na razie maksymalistycznie, na negocjowanie szerokiego i długofalowego uregulowania w Europie Środkowowschodniej, nie wykluczam jednak, że mogą zgodzić na tymczasowe zawieszenie broni w zamian za zniesie części sankcji, co pojawia się w przeciekach medialnych na temat stanowiska Moskwy.
“Zgadzamy się z propozycjami zaprzestania działań wojennych – powiedział Putin – Sama idea jest słuszna i popieramy ją”. Rosyjski prezydent podkreślił, że rozejm ma posłużyć temu, by „wyeliminować podstawowe przyczyny trwającego konfliktu” – co odnosi się oczywiście do rosyjskiego konceptu zmiany władzy, rozbrojenia i ustalenia pozablokowego statusu Ukrainy, a także poziomu i rodzaju obecności wojskowej Amerykanów w Europie Środkowowschodniej. Putin podkreślił, że interesują go bezpośrednie negocjacje z Trumpem, co ma także utrzymać Ukrainę poza najwyższym szczeblem rozmów. Słowa te zostały wygłoszone jeszcze przed czwartkowym, wieczornym spotkaniem z wysłannikiem prezydenta USA Steve’m Witkoffem, które miało trwać godzinę, co sugeruje, iż ograniczyło się do zrelacjonowania przez Amerykanina stanu ustaleń w Dżuddzie i wysłuchania rosyjskich kontrpropozycji, które ma do przekazania Trumpowi. Po spotkaniu podkreślono konieczność osobistego spotkania przywódców dwóch mocarstw.
Według przecieków, warunkami Rosjan jest zniesienie części sankcji, brak jakichkolwiek kontyngentów państw zachodnich na terytorium Ukrainy (otwarcie wyraził to szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow w czasie wtorkowego spotkania z sekretarzem generalnym OBWE), wstrzymanie pomocy wojskowej USA i innych państw zachodnich dla Ukrainy oraz natychmiastowe negocjowanie szerszej agendy interesów regionalnych. Są to warunki wymagające, Ukraińcy z pewnością będą się im sprzeciwiać, rozstrzygnie więc stanowisko Trumpa.
Prezydent USA przyspiesza grę o szybkie rozwiązanie konfliktu, nie zapominając przy tym o zastosowaniu kija wobec Rosjan. Departament Skarbu poinformował właśnie o nałożeniu nowych sankcji uderzających w kluczowe podmioty rosyjskiego sektora energetycznego – Gazprom Neft i Surgutnieftiegaz – filary eksportu, który finansuje rosyjską machinę wojenną. Restrykcjami objęto również 183 tankowce tzw. „floty cieni”, wykorzystywanej przez Moskwę do omijania zachodnich ograniczeń. Co więcej, w środę wygasła licencja wyłączająca spod amerykańskich sankcji rosyjski bank centralny, Sbierbank i WTB, co do tej pory umożliwiało kilku europejskim państwom kontynuowanie rozliczeń za zakup rosyjskiej ropy. Teraz nawet ten kanał został zamknięty. To jasny sygnał: Waszyngton gotów jest sięgać po kolejne narzędzia presji, zanim przy stole negocjacyjnym zapadną ostateczne decyzje.
▶️ Wspieraj Sławomira Mentzena.
Trasa Mentzen2025. Informacje o spotkaniach: Fb/SławomirMentzen i Menzten2025.pl.
Skomentuj