Michał Wawer: Politycy PO-PiSu po raz kolejny zgodnie głosują za podniesieniem Polakom rachunków za prąd.
Tym razem zgodne poparcie Tuska i Kaczyńskiego otrzymał projekt nowelizacji ustawy o rynku mocy, który przewiduje podniesienie opłaty mocowej.
Po dekadach niszczenia energetyki, zamykania kopalń i zaniedbywania jakiejkolwiek modernizacji zostało im do zrobienia już tylko jedno – ręczne podnoszenie rachunków za prąd.
Politycy PO-PiSu po raz kolejny zgodnie głosują za podniesieniem Polakom rachunków za prąd. Tym razem zgodne poparcie Tuska i Kaczyńskiego otrzymał projekt nowelizacji ustawy o rynku mocy, który przewiduje podniesienie opłaty mocowej.
Po dekadach niszczenia energetyki, zamykania kopalń i zaniedbywania jakiejkolwiek modernizacji zostało im do zrobienia już tylko jedno – ręczne podnoszenie rachunków za prąd.
Głosowaliśmy przeciwko z prostego powodu – bo ustawa przewiduje podniesienie rachunków za prąd. Jest to wprost napisane w treści ustawy, w uzasadnieniu i w OSR. Pakietowanie węgla z podwyżkami rachunków i atakowanie potem “uuu, czyli jesteście przeciwko węglowi” to żenująca manipulacja.
Koalicja Tuska przegłosowała właśnie dosypanie dodatkowych DWÓCH MILIARDÓW ZŁOTYCH do pozabudżetowego Funduszu Covidowego.
A to tylko "drobny" dodatek do przegłosowanych wcześniej kosmicznych kwot: – 28 miliardów wpłaty z budżetu do Funduszu Covidowego, – 55 miliardów nowego… pic.twitter.com/ZvFgDAmlOi
Wiele osób pyta, ile dokładamy do tzw. OZE, bo do węgla to wiadomo. Zapraszam po odpowiedź, bo może być interesująca. Jednocześnie sama odpowiedź nie jest prosta. Oczywiście można podać dane dotyczące, chociażby dotacji z programu “Mój Prąd”, ale to tylko mały fragment szerszej rzeczywistości. Posłużmy się zatem porównaniem w kosztach wytwarzania energii elektrycznej.
Przyjmijmy optymistyczne założenia inwestorów, że wiatraki na Bałtyku z pierwszych projektów (5,9 GW) będą osiągać wydajność 45% i wyprodukują około 23 TWh energii rocznie. Koszt inwestycji to 130 mld zł. Przyjmujemy, że 2/3 środków będzie pochodzić z zewnętrznego finansowania. Zakładamy koszt kapitału ostrożnie na poziomie 3% dla 86 mld zł oraz koszty operacyjne na poziomie poniżej 3%. Wychodzi nam 503 zł za 1 MWh, czyli 11,7 mld zł rocznie, a więc 292,5 mld zł przez okres 25 lat.
Wiele osób pyta, ile dokładamy do tzw. OZE, bo do węgla to wiadomo. Zapraszam po odpowiedź, bo może być interesująca. Jednocześnie sama odpowiedź nie jest prosta. Oczywiście można podać dane dotyczące, chociażby dotacji z programu "Mój Prąd", ale to tylko mały fragment szerszej… pic.twitter.com/9OPO9sT69d
Elektrownie węglowe do wytworzenia 23 TWh energii rocznie przy obecnej technologii potrzebują około 3,1 GW zainstalowanej mocy. Licząc 8 miliardów złotych za 1 GW mocy zainstalowanej, daje nam to razem 24,8 mld zł. Podobnie 2/3 sumy podlega kosztom kapitału na poziomie 3%, a koszty operacyjne to 12,5%. Przy sprawności spalania na poziomie nowoczesnych obiektów wynoszącej około 45%, emisyjności na poziomie 550 kg/MWh i kosztach ETS na poziomie 70 euro/t CO2 (297 zł) oraz cenie węgla na poziomie 500 zł/t koszt wyprodukowania 1 MWh prądu z węgla kamiennego wyniesie 390 zł/MWh, a więc 9 miliardów złotych rocznie i 225 mld zł w okresie 25 lat. To 67,5 miliarda złotych taniej niż w przypadku wiatraków na Bałtyku. Gdyby odjąć koszt ETS wyszłoby 131 mld zł, a więc aż o 161 miliardów złotych mniej. Wystarczyłoby na dopłaty do górnictwa na 16 lat i to nie tylko za węgiel dla tej elektrowni, ale dla całej branży tylko z różnicy w kosztach tej jednej elektrowni i omawianych farm wiatrowych.
To jednak nie wszystkie koszty wiatraków, które należy przywołać. Są jeszcze inne, a te dotyczą stabilizacji systemu, który źródła pogoodzależne destabilizują. Kosztów ekologicznych, wycinki lasów i zajmowania pól pod autostradę energetyczną z Pomorza na południe kraju, aby odprowadzić prąd z wiatraków i wiele innych mniejszych kosztów, które sprytnie ukrywa się przerzucając je na inne źródła energii i finalnie na konsumentów.
Inwestorzy, którzy dopominają się od Ministerstwa Klimatu i Środowiska ceny gwarantowanej dla prądu z wiatraków na Bałtyku na poziomie 570 zł/MWh wiedzą co robią. Zdają sobie sprawę, że koszty są wysokie i grożą, że nie przystąpią do aukcji, jeśli nie dostaną więcej, niż ministerstwo obecnie proponuje, czyli około 500 zł. Po prostu nie chcą robić po kosztach.
Tak w wielkim skrócie wygląda “tania” i “zielona”energia w liczbach w porównaniu do “drogiej” i “brudniej” z polskiego węgla, a mowa tylko o 5,9 GW mocy w wiatrakach na Bałtyku. Plany są na 18 GW, do tego więcej wiatraków na lądzie, fotowoltaika, magazyny energii, wodór… Tanio to już było.
Poseł Krzysztof Mulawa na konferencji prasowej Konfederacji – w której wzięli również udział poseł Roman Fritz i Bogdan Tkocz z Elektrowni Łaziska – w temacie bezpieczeństwa energetycznego Polski, 9 stycznia 2025 r.
– Pan poseł Roman Fritz wystosował apel do naszego rządu, żebyśmy uruchomili elektrownie konwencjonalne, żebyśmy w racjonalny sposób podeszli do tej części energetyki, a ten apel właśnie dzisiaj – to jest informacja bardzo nowa – wysłuchał rząd niemiecki, który pomimo tego, że ogarnięty jest tą wszędobylską religią klimatyzmu, dzisiaj zdecydował się na otwarcie wszystkich elektrowni węglowych! Zdali sobie z tego sprawę, że ta polityka OZE, jednoznacznie posiłkująca tą branżę OZE, czyli wiatraki, fotowoltaikę, po prostu na rynku niemieckim nie dała rezultatu.
A nasz rząd? Co w tym czasie nasz rząd, polski rząd robi? Otóż, szanowni Państwo, chce w najbliższym czasie zlikwidować znaczne moce wytwórcze polskiej energetyki węglowej. Jakie to są, te znaczące? Otóż z 29 gigawatów chce zlikwidować aż 24 gigawaty! I biorąc pod uwagę ten fakt, tą liczbę niezaprzeczalną – z liczbami nie należy dyskutować – ale również z drugim faktem, czyli z tym, że nasza gospodarka, nasze gospodarstwa wymagają coraz to większej ilości dostarczanej energii, to łącząc te dwa elementy należy stwierdzić z pełną odpowiedzialnością, że to jest sabotowanie naszego kraju. I co w zamian? Jeżeli nie energetyka węglowa, no to co? Energetyka gazowa?
Przypominam, że na gaz, który w znakomitej większości nie pochodzi ze źródeł polskich, ale również i te pogodozależne OZE, które, tak jak widzimy na przykładzie niemieckim, tej decyzji z dzisiaj, nie zdało swojego rezultatu. Niemcy już poszli po rozum do głowy, a Polacy nadal brną w tej szaleńczej polityce klimatyzmu.
Odchodzimy od naszej polityki energetycznej, niezależnej polityki energetycznej, która opierała się na naszym, polskim, czarnym złocie – węglu – i chcemy wchodzić bardzo szeroko w te elementy, które są pogodozależne. A oprócz tego, biorąc pod uwagę to, że od 2017 roku Polska funkcjonuje, dzięki złej decyzji Mateusza Morawieckiego i całego PiSu, w ramach Zielonego Ładu, oraz doszła do tego również polityka Fit for 55 – to również ta cała polityka, to całe myślenie, to całe ukierunkowanie myślenia na politykę OZE nie zdaje też finansowego rezultatu, to znaczy cena megawatogodziny urosła od 2017 roku do dzisiaj prawie trzykrotnie! Z 36 euro do prawie 96.
Jak mamy wysokie ceny energii, to i my, odbiorcy indywidualni, za tą energię płacimy znakomicie więcej niż powinniśmy, jeżeli prowadzilibyśmy indywidualną, niezależną politykę energetyczną, ale również płaci za to ogromne pieniądze polski przemysł. I chcę zwrócić uwagę, że to wszystko ma swoje logiczne konsekwencje wynikające z ekonomii! O prawie 40% zmniejszyła się produkcja stali w Polsce w ciągu ostatnich 5-6 lat i znowu muszę niestety przypomnieć nam wszystkim, że w 2025 roku polski Parlament podjął oczywiście dobrą decyzję, że będziemy przeznaczali rekordowe ilości środków finansowych z naszego budżetu na zbrojenia – i przypominam znowu, że integralnym elementem branży zbrojeniowej jest właśnie stal. I co dzisiaj mamy, szanowni Państwo, tą stal kupować z Ukrainy czy z innych krajów? Niestety ta polityka doprowadziła do tego, że stal będziemy importowali, biorąc pod uwagę takie zagrożenie, jakie mamy na ścianie wschodniej, czyli wojnę.
Ale mamy jeszcze wiele, wiele innych elementów, spośród których będę chciał kilka wymienić, które będą stanowiły dodatkowe obciążenie dla naszych kieszeni. Będą te elementy, które za chwilę wymienię, powodowały wyparowanie kolejnych miliardów, setek miliardów złotych, nawet bilionów przez najbliższych kilka lat. I teraz przypominam o dyrektywie budynkowej EPBD, która będzie mniej więcej kosztowała – to są szacunki – półtora biliona złotych!
Dalej ETS 1, w zależności od ceny uprawnień, to będzie do 40 miliardów złotych rocznie! Mamy inflację, nie tylko finansową, ale również inflację ETS-ów. Mamy już niedługo ETS 2 i on będzie nas kosztował na początek 21 miliardów. Koszty transformacji systemu ciepłowniczego też na zasadzie wymagań wynikających z uwarunkowań Zielonego Ładu pana Morawieckiego, przypominam, to będzie do 500 miliardów złotych do 2050 roku. Likwidacja górnictwa: my likwidujemy górnictwo zamiast wydobywać polski węgiel, to będzie nas również kosztowało dodatkowe środki finansowe, to jest 100 miliardów złotych do końca 2049 roku.
I ostatnie z przytoczonych, ale to nie są wszystkie koszty: wszelkie koszty 550 miliardów złotych do 2040 roku w ramach kosztów przebudowy sieci. Szanowni Państwo, my jako Konfederacja jesteśmy jedynymi naprawdę rozsądnie myślącymi i pokazującymi odpowiedni kierunek naszej energetyki ludźmi w tym Parlamencie. Niestety, to Mateusz Morawiecki spowodował, że mamy Zielony Ład i teraz jego stary przyjaciel, pan premier Donald Tusk z radością może wykorzystywać zapisy szaleńczej polityki klimatyzmu.
To już się nie mieści w głowie! NADCHODZI EKO-BIEDA! W Unii Europejskiej kilka lat temu wprowadzono system ETS1, czyli Europejski System Handlu Emisjami. Oficjalnie ETS nazwano „mechanizmem” mającym na celu ograniczenie emisji gazów cieplarnianych poprzez wprowadzenie systemu handlu uprawnieniami do emisji. Słowo: „podatek” nie padło.
Dobre sobie! W pierwszej kolejności opłatami ETS1 objęto: energetykę, przemysł energochłonny (np. produkcję cementu, wapna, szkła, ceramiki, stali, aluminium, żelaza oraz przemysł chemiczny), lotnictwo (np. komercyjne linie lotnicze) i ciepłownictwo. W skrócie chodzi o to, że jeśli firma przekracza „swoje limity emisji”, musi dokupić uprawnienia na rynku ETS, co zwiększa koszty produkcji i prowadzi do wyższych cen energii elektrycznej i cieplnej, wzrostu cen materiałów budowlanych, podwyżek cen produktów transportowych i lotniczych oraz wyższych kosztów importowanych produktów energochłonnych.
➡️ Pomimo licznych protestów, Komisja Europejska poszła dalej i kilka lat później rozszerzyła mechanizm o… ETS2! Rykoszetem już dostały paliwa kopalne stosowane w transporcie drogowym (benzyna, olej napędowy i gaz ziemny stosowany jako paliwo do pojazdów) oraz paliwa kopalne stosowane do ogrzewania budynków (gaz ziemny, węgiel oraz inne paliwa kopalne wykorzystywane w systemach grzewczych budynków mieszkalnych i komercyjnych).
Oficjalnie ETS2 miał ruszyć od stycznia 2027 r., ale Unia Europejska zastrzegła możliwość wcześniejszego wprowadzenia systemu. Jak łatwo się domyśleć, „podatek od ogrzewania”, najbardziej obciąża (a dopiero najgorsze przed nami!) finansowo… właścicieli domów korzystających z paliw stałych oraz kierowców.
➡️ Ale to nie koniec! Unia idzie po trupach i właśnie rozpoczęła analizy i konsultacje dotyczące… ETS3! Tym razem nowy podatek – przepraszam… „MECHANIZM ETS3” (!) ma objąć DZIAŁALNOŚĆ ROLNICZĄ. Chodzi o produkcję mięsa, hodowlę zwierząt, produkcję mleka oraz „inne emisje rolnicze”.
Nie ma najmniejszych złudzeń, że ETS3 doprowadzi do wzrostu kosztów produkcji rolnej oraz do podwyżki cen żywności, a koszty te przełożą się na wyższe ceny produktów spożywczych dla konsumentów!
KTOŚ W KOMISJI EUROPEJSKIEJ ALBO OSZALAŁ, ALBO ZA DŁUGO PRZEBYWAŁ NA SŁOŃCU. CZAS TEN CHORY POMYSŁ ZATRZYMAĆ!
❌ To już się nie mieści w głowie! NADCHODZI EKO-BIEDA! W Unii Europejskiej kilka lat temu wprowadzono system ETS1, czyli Europejski System Handlu Emisjami. Oficjalnie ETS nazwano „mechanizmem” mającym na celu ograniczenie emisji gazów cieplarnianych poprzez wprowadzenie systemu…
Paweł Usiądek: 18 tys. osób na bruk. Elektrownia Bełchatów przestanie istnieć do końca 2035 roku! Ta elektrownia dostarcza 20% prądu w Polsce, przyszłość rysuje się wręcz tragicznie!
Elektrownia Bełchatów to jedna z największych elektrowni węglowych na świecie. Dostarcza ona prąd co piątemu gospodarstwu w Polsce. Zostanie ona wyłączona pod unijne dyktando. Decyzje o wygaszeniu najważniejszej elektrowni w Polsce podjęła administracja Mateusza Morawieckiego. Nie ma co się spodziewać, że Tusk zmieni tę politykę.
Do 2026 roku Bełchatów ma zmniejszyć produkcję energii o połowę, do 2030 roku emisja CO2 ma zostać zmniejszona o 80%, zaś w 2035 Bełchatów ma zostać całkowicie wyłączony. Decyzja o wygaszeniu elektrowni wiąże się ze zniknięciem 18 tys. miejsc pracy. Rząd nie przedstawił żadnej dobrej strategii w sprawie zagospodarowania tych ludzi. W powiecie Bełchatowskim mieszka 100 tys. mieszkańców. Na likwidacji elektrowni ucierpi więc niemal każda rodzina.
Klimatyści próbują wmówić nam, że Bełchatów nie jest zamykany z powodów ideologicznych tylko ekonomicznych, ze względu na kończące się złoża węgla brunatnego. Nie jest to jednak prawda. Złoże węgla brunatnego w Bełchatowie jest eksploatowane od 50 lat i faktycznie jego rezerwy się wykańczają, jednak 25 km dalej znaleziono kolejne złoże „Złoczew” o wielkości 530 mln ton. To wystarczyłoby na kolejne 15 lat pracy elektrowni.
Gdybyśmy mieli u władzy gospodarzy, a nie ideologicznych wariatów Bełchatów pracowałby dłużej. Z ciekawostek warto dodać, że za kilka lat elektrownie o takiej mocy (ponad 5 GW) będą stawiane dla zasilania centrów danych Open AI. W 2030 roku Open AI będzie mieć większą moc… https://t.co/9tPCyvXqrv
Marek Tucholski: Gdybyśmy mieli u władzy gospodarzy, a nie ideologicznych wariatów Bełchatów pracowałby dłużej. Z ciekawostek warto dodać, że za kilka lat elektrownie o takiej mocy (ponad 5 GW) będą stawiane dla zasilania centrów danych Open AI.
W 2030 roku Open AI będzie mieć większą moc zainstalowaną w elektrowniach na swoje potrzeby niż obecnie cała moc elektrowni węglowych w Polsce. Energia będzie walutą przyszłości. Kto dziś odcina nas od jej źródeł wytwarzania, dokonuje sabotażu.
Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak i Marek Tucholski na serwisie X.
Krzysztof Bosak: Międzynarodowa Agencja Energetyczna właśnie skorygowała swoje wieloletnie prognozy: wbrew wcześniejszym przewidywaniom i europejskiej propagandzie zużycie węgla na świecie rośnie i będzie rosło.
Międzynarodowa Agencja Energetyczna właśnie skorygowała swoje wieloletnie prognozy: wbrew wcześniejszym przewidywaniom i europejskiej propagandzie zużycie węgla na świecie rośnie i będzie rosło.
Marek Tucholski: Garść danych z omawianego raportu; – wzrost popytu na węgiel o 1% do 8,77 miliarda ton w bieżącym roku, – Chiny i Indie odpowiadają za ponad 75% globalnego popytu na węgiel, – handel węglem osiągnie w tym roku rekordowy poziom 1,55 mld ton, – konsumpcja węgla w Chinach w tym roku osiągnie 4,9 miliarda ton, – najszybszy wzrost popytu na węgiel, o 6% rocznie, głównie w sektorze energetycznym i przemyśle (cement, stal) notuje się w Indiach, – ceny węgla są o 50% wyższe niż przed kryzysem (2017-2019), – spadek popytu na węgiel: 12% w UE i 5% w USA w 2024 roku, – w Europie węgiel ma stanowić zaledwie 7% miksu energetycznego do 2027 roku.
A teraz zestawienie kosztów generacji prądu z węgla w Europie. Dodam, że potwierdzają się wyliczenia, które często tu zamieszczam uwzględniając droższy prąd z polskich kopalni oraz niższą efektywność elektrowni (koszty bez ETS): Koszty generacji energii z węgla kamiennego wynosi 35-46 EUR/MWh (148-195 zł) przy efektywności netto 35-46%. Koszt generacji z węgla brunatnego wynosi około 45-50 EUR/MWh (191-212 zł) przy efektywności netto 35%.
Średnie ceny uprawnień do emisji CO2 w latach 2024-2027 mają wynosić 90-100 EUR/t CO2 – co oznacza, że koszty produkcji prądu z węgla będą i tak niższe niż cena aukcji dla wiatraków na Bałtyku.
Globalny popyt na węgiel ma wzrosnąć do 8,87 miliarda ton do 2027 roku – tu warto zaznaczyć, że IEA zwykle myliła się w swoich prognozach, zaniżając produkcję i konsumpcję węgla. Według wcześniejszych raportów szczyt zapotrzebowania na węgiel miał być już kilka razy za nami.
Dane dotyczące Polski. W 2023 roku Polska wyprodukowała: – 37 mln ton węgla energetycznego, – 12 mln ton węgla koksowego, – 43 mln ton węgla brunatnego.
Co samo rzuca się w oczy to fakt wzrostu zapotrzebowania na węgiel nie tylko dla energetyki, ale też dla przemysłu w tym produkcji stali i cementu, a więc tych obszarów, gdzie w Unii Europejskiej przewiduje się spadek produkcji przy jednoczesnym wysokim zapotrzebowaniu na te produkty.
Wyobraźmy sobie, że mamy dwukrotnie tańszy prąd i zyskujemy dzięki temu przewagi konkurencyjne nad pozostałymi krajami w Europie i możemy zacząć konkurować z państwami z Ameryk i Azji.
Tylko zdjęcie opłaty ETS obniżyłoby koszty produkcji prądu o połowę. Nawet spalając droższy polski węgiel i utrzymując przy pracy stare i wysłużone bloki węglowe możemy uzyskać ten efekt. Przy odpowiednich reformach moglibyśmy cieszyć się jeszcze tańszą energią, a unikając kosztownych inwestycji w pogodozależne OZE, magazyny energii i przebudowę sieci, które są nieodłącznym elementem źle zaplanowanej transformacji energetycznej, uzyskalibyśmy środki na prawdziwą modernizację gospodarki i infrastruktury.
Byłoby to coś wspaniałego dla naszej gospodarki i zdolności bogacenia się. Niestety, tak długo jak będziemy bezmyślnie kopiować zalecenia eurokratów i lobbystów, tak długo energia będzie droga, a jej generacja i dostępność coraz mniejsza.
Poniżej mapa dzisiejszych cen spotowych. Ciekawe, że ceny uśredniają się niemal w całej Europie bez względu na różnice w emisyjności. Jedynie Skandynawia ma niższe ceny ze względu na dominację stabilnych źródeł w systemie.
Wyobraźmy sobie, że mamy dwukrotnie tańszy prąd i zyskujemy dzięki temu przewagi konkurencyjne nad pozostałymi krajami w Europie i możemy zacząć konkurować z państwami z Ameryk i Azji.
Tylko zdjęcie opłaty ETS obniżyłoby koszty produkcji prądu o połowę. Nawet spalając droższy… pic.twitter.com/Kfe2iy6keR
Ministerstwo Klimatu i Środowiska, będące pod kontrolą partii Szymona Hołowni PL2050 wprowadza nowe normy jakościowe dla biomasy drzewnej. Co to oznacza? Utrudnienia dla przedsiębiorców, wzrost cen pelletu oraz mniejsza jego dostępność.
Projekt rozporządzenia przewiduje wprowadzenie bardzo wyśrubowane standardy jakości pelletu, które określają nie tylko dopuszczalną wilgotność czy wartość opałową, ale również średnice, długość, zawartość azotu, siarki i chloru czy gęstość nasypową. W praktyce oznacza to, że polscy przedsiębiorcy będą musieli dostosować linie produkcyjne do nowych standardów, na co wydać będą musieli olbrzymie pieniądze. O ile w ogóle będzie ich na to stać.
Zakazują węgla i gazu. Przyszła kolej na polski pellet.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska, będące pod kontrolą partii Szymona Hołowni PL2050 wprowadza nowe normy jakościowe dla biomasy drzewnej. Co to oznacza? Utrudnienia dla przedsiębiorców, wzrost cen pelletu oraz mniejsza… pic.twitter.com/oYQjvX5Au2
Zdaniem ekspertów nowe standardy wpłyną na cenę pelletu, który siłą rzeczy będzie musiał być droższy, aby pokryć dodatkowe procedury i koszty kalibracji urządzeń. Może także dojść do wykluczenia niektórych producentów z branży. Niektórych czasowo (na czas modernizacji), niektórych na stałe. I tu wchodzą do tematu obce interesy. Największym producentem pelletu w Europie są Niemcy, które produkują każdego roku ponad 3,6 mln ton tego paliwa. To trzykrotnie więcej niż już Polska (dane na 2022 rok). Właściciele pieców na pellet będą więc musieli sięgać po niemiecki produkt.
Gaz ziemny, do niedawna uznawany za bardziej ekologiczne rozwiązanie, teraz jest na celowniku ekologów z Brukseli. Dlaczego? Bo Niemcy już nie zarobią na odsprzedaży gazu za pomocą Nord Stream 2. Teraz musimy kupować niemieckie pompy ciepła.
Unia planuje zakazać ogrzewania gazem. Padła konkretna data!
Gaz ziemny, do niedawna uznawany za bardziej ekologiczne rozwiązanie, teraz jest na celowniku ekologów z Brukseli. Dlaczego? Bo Niemcy już nie zarobią na odsprzedaży gazu za pomocą Nord Stream 2. Teraz musimy kupować… pic.twitter.com/J5XL92nBM4
2025: Już za 4 dni w życie wchodzą regulacje, które zakazują państwom członkowskim przekazywać dotacji na instalacje gazowe. Takie środki można było otrzymać z programu „Czyste Powietrze”.
2030: Natomiast już za 5 lat w nowych budynkach nie zainstalujesz nawet nowego kotła gazowego. UE planuje zainstalować 60 milionów pomp ciepła do 2030 roku. Brzmi pięknie, ale kto za to zapłaci? Oczywiście obywatele, którzy i tak już borykają się z rosnącymi kosztami życia, w tym energii i jej nośników. A co z tymi, którzy nie mają na to środków? Program „Czyste Powietrze”, który miał być wsparciem dla mniej zamożnych i tak wymagał przez beneficjenta wyłożenia kilkudziesięciu tys. zł. Program ten był też tak skonstruowany, że nie było możliwe uzyskanie dopłaty do dobrej jakościowo polskiej pompy ciepła.
2040: Zakaz ogrzewania gazem ziemnym jest ostatecznym celem na 2040 rok. Wiele osób posiada piece nawet po 30 lat. Przy częstym serwisowaniu nie stanowi to problemu. Co więc z ludźmi, którzy dziś kupili piec gazowy, a za 15 lat będą go musieli wyłączyć? Jeśli ktoś niedawno zainwestował w nowoczesny system grzewczy, to będzie zmuszony go wyrzucić i kupić kolejną, droższą technologię, jak pompy ciepła czy co tam sobie Unia wymyśli, bo może za 10 lat pompa ciepła też będzie na celowniku klimatystów.
Musimy zawrócić z tego idiotycznego kursu, na jaki zgodził się cały polski establiszment. Cały poza Konfederacją. To my samotnie walczymy o suwerenność energetyczną i prawo do samostanowienia polskich rodzin!
Tysiące ludzkich tragedii. Skala nadużyć w programie Czyste Powietrze!
Program Czyste Powietrza został zawieszony po tym, jak kilka tysięcy osób zaczęło skarżyć się na nieprawidłowości z nim związane. Niektórzy ludzie, którzy zainwestowali w „czyste” źródło ciepła w postaci pomp ciepła płacą tysiące złotych za prąd każdego miesiąca.
Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej na początku grudnia podał, że znalazł nieprawidłowości w 6 tysiącach wniosków. Te nadużycia obejmowały oszustwa, fałszerstwa dokumentów oraz brak odpowiedniego nadzoru nad inwestycjami. Możemy być jednak pewni, że skala problemu była o wiele większa.
Tysiące ludzkich tragedii. Skala nadużyć w programie Czyste Powietrze!
Program Czyste Powietrza został zawieszony po tym, jak kilka tysięcy osób zaczęło skarżyć się na nieprawidłowości z nim związane. Niektórzy ludzie, którzy zainwestowali w „czyste” źródło ciepła w postaci pomp… pic.twitter.com/HXsedMa5Vz
Program Czyste Powietrze był bardzo skomplikowany, aby z jednej strony czynić zadość unijnym regulacjom klimatycznym, a z drugiej zapobiegać oszustwom. Jak się okazuje, w wielu przypadkach ani jeden, ani drugi cel nie został zrealizowany.
Ludzie wymieniali kilka lat temu piece na ekologiczne, dziś okazuje się, że już takie ekologiczne według Brukseli nie są. Jeszcze w tym roku tysiące polskich rodzin korzystając z dopłat, montowało piece gazowe, a za dwa lata wejść ma podatek ETS2 od ogrzewania domu gazem.
Z drugiej strony nadużycia w tym programie były powszechne. Nieuczciwi sprzedawcy wciskali często starszym osobom chińskie pompy ciepła, inkasując za to niemałe pieniądze, które zazwyczaj przekraczały rynkową wartość samej pompy.
NFOŚiGW przygotowuje teraz reformy, które mają na celu uszczelnienie programu, jednak nie mamy gwarancji, czy nie pojawią się nowe furtki do oszustw i przekrętów. Dużo lepszym pomysłem jest po prostu odejście od chorych przepisów klimatycznych UE. Wydajemy miliardy złotych na transformację ekologiczną, która klimatu nie naprawi, a wielu ludziom niszczy życie.
Poseł Włodzimierz Skalik: Elektrownia jądrowa to jedna z kluczowych inwestycji dla Polski. Komisja Europejska podjęła decyzję o wszczęciu postępowania w celu zweryfikowania zgodności pomocy publicznej z unijnymi zasadami. Czy polski rząd ma jeszcze realny wpływ na decyzje dotyczące przyszłości swojego kraju?
Niemcy są dziś w krytycznym punkcie swojej polityki energetycznej. Miały być hubem energetycznym Europy, dostawcą taniej i stabilnej energii dla innych państw, w tym Polski, a stały się uzależnionym importerem energii elektrycznej. To sytuacja, która miała nigdy nie mieć miejsca.
Nigdy nie przyznają, że zamknięcie elektrowni jądrowych w 2022 roku było historycznym błędem, choć konsekwencje tej decyzji są dziś widoczne jak na dłoni. Zbiegło się to z wybuchem wojny na Ukrainie, ograniczeniem dostaw gazu z Rosji oraz wysadzeniem gazociągów Nord Stream 1 i Nord Stream 2.
Przypomnijmy, że Nord Stream 1 i 2 to aż 110 miliardów m³ przepustowości rocznie. Ten gaz miał płynąć bezpośrednio do Niemiec, zasilać tamtejszą gospodarkę i stać się fundamentem jej konkurencyjności w Europie. Dziś tego gazu nie ma.
Niemiecka gospodarka, która przez lata korzystała z taniego gazu z Rosji, ponosi gigantyczne koszty polityki energetycznej własnych rządów. Zamiast samowystarczalności i dominacji w Europie, Niemcy zmuszone są: – importować drogi gaz LNG, – kupować energię elektryczną z Francji (z elektrowni jądrowych, które sami zamknęli), – oraz przywracać elektrownie węglowe, mimo wcześniejszych zobowiązań klimatycznych.
Niemcy są dziś w krytycznym punkcie swojej polityki energetycznej. Miały być hubem energetycznym Europy, dostawcą taniej i stabilnej energii dla innych państw, w tym Polski, a stały się uzależnionym importerem energii elektrycznej. To sytuacja, która miała nigdy nie mieć miejsca.… pic.twitter.com/AfRcCf3Duw
To pokazuje absurd ich polityki, która miała być sukcesem Niemiec, a dziś stanowi przykład, jak ideologiczne decyzje mogą osłabić potężną gospodarkę. Niemcy zamiast stać się energetycznym centrum Europy, ciągną za sobą inne kraje, wpływając na wzrost cen energii w całej Unii Europejskiej.
Zamknięcie elektrowni jądrowych, uzależnienie gospodarki od gazu, który trzeba importować i nieracjonalna transformacja energetyczna Niemiec to błędy, za które płacą nie tylko Niemcy, ale również ich partnerzy gospodarczy. Dziś Norwegia rozważa wstrzymanie eksportu prądu między innymi do Niemiec w związku z faktem podbijania cen przez braki stabilnych mocy wytwórczych w Niemczech. Klęska niemieckiej polityki energetycznej to jednocześnie porażka unijnego modelu tej polityki. To początek poważnych problemów w całej UE, których skutkiem będzie stagnacja gospodarcza i likwidacja reszty przemysłu.
To obraz porażki, której powinniśmy się dobrze przyglądać, ponieważ sami idziemy podobną drogą — odcinamy się od stabilnych źródeł opartych na własnych zasobach i technologii i idziemy w źródła pogodozależne i importowany gaz. Z kolei atom nie wiadomo czy i kiedy powstanie, a nawet jeśli powstanie to nie będzie to wystarczająca moc w systemie.
Chiny spalają w rok więcej węgla niż reszta świata razem wzięta (4,9 mld ton/8,7 mld ton w 2024 roku). Indie planują wzrost zużycia węgla i wzmacniają swoje mocy produkcyjne. Ogólne zużycie węgla ma osiągnąć szczyt w 2027 roku. Jako świat nie odchodzimy od węgla. Jako świat jesteśmy jeszcze przed szczytem jego zużycia.
Zarzynanie naszej gospodarki próbą zbicia emisji o 0,8% w skali globu, kiedy to w latach 2002-2022 emisje światowe urosły 11 razy więcej niż cała UE je ograniczyła, to absurd. Mówienie o uzyskaniu przewag konkurencyjnych w momencie kiedy produkcję prądu uzależnia się od pogody, gdy inni napędzają gospodarki, robotyzację, automatyzację i sztuczną inteligencję coraz większą ilością energii to dowód na intelektualne ograniczenia, albo celowy sabotaż.
Kraje, które dziś w najlepsze korzystają z paliw kopalnych będą mieć zasoby do skoku technologicznego i gospodarczego, aby z czasem w sposób naturalny przejść na inne źródła energii. Tymczasem eurokraci postanowili wymusić rezygnację z użycia paliw kopalnych na państwach członkowskich wpędzając je w gospodarczą stagnację i utratę konkurencyjności.
Udział UE w światowym PKB się kurczy. Przemysł zwija się i przenosi na inne kontynenty. Wzrost PKB jest minimalny, ale nie przeszkadza to elitom w Brukseli uważać, że mogą wymusić na całym świecie dostosowanie się do wymyślonych przez siebie zasad. Żyją w przekonaniu sprawczości, której już dawno nie mają. Zamieniamy się w skansen, a nasi rodzimi euroentuzjaści uważają to za powód do dumy i powtarzają bzdury skutkujące jeszcze większymi ograniczeniami dla przemysłu i energetyki.
Chiny spalają w rok więcej węgla niż reszta świata razem wzięta (4,9 mld ton/8,7 mld ton w 2024 roku). Indie planują wzrost zużycia węgla i wzmacniają swoje mocy produkcyjne. Ogólne zużycie węgla ma osiągnąć szczyt w 2027 roku. Jako świat nie odchodzimy od węgla. Jako świat… https://t.co/iEFRRjIxNA
Suma koniecznych dopłat do pierwszej elektrowni jądrowej przez pierwsze 30 lat eksploatacji może wynieść 247 mld zł (ponad 8 mld zł rocznie!). Cena za 1 MWh prądu może wynieść 700-900 zł – tak wynika z analizy, tutaj: link.
Polecam tekst, ponieważ do tej pory tłumaczenie, że Komisja Europejska i regulacje prawne nie będą wspierać budowy el. jądrowych w Polsce, a koszt prądu będzie wyższy niż ten z węgla i to razem z ETS nie przynosiły skutku.
Jeśli spełni się czarny scenariusz o wyższych kosztach (2500/MWh) i niższym wykorzystaniu mocy, to dopłaty tylko do tej jednej elektrowni na przestrzeni 30 lat będą szły już w biliony złotych.
Mamy do czynienia z bolesnym, ale realnym scenariuszem, w którym prąd z węgla i to z wysokimi kosztami ETS będzie wielokrotnie tańszy niż z elektrowni jądrowej.
Już wcześniej pisałem o tym, że Komisja Europejska nie musi iść Polsce na rękę w realizacji projektów jądrowych. Nie po to Niemcy zamykali swoje elektrownie jądrowe abyśmy my mogli dziś swobodnie realizować swoje projekty.
Energetyka i polityka są ściśle ze sobą związane. Łańcuchy dostaw, regulacje, zasoby, technologie – to wszystko składa się na obraz politycznych zmagań, których większość naszych analityków nie rozumie i dopiero w zderzeniu ze ścianą dociera do nich, że to wszystko wygląda inaczej. Tak samo było z dunkelflaute i “tanią” energią z pogodozależnych OZE.
Suma koniecznych dopłat do pierwszej elektrowni jądrowej przez pierwsze 30 lat eksploatacji może wynieść 247 mld zł (ponad 8 mld zł rocznie!). Cena za 1 MWh prądu może wynieść 700-900 zł – tak wynika z analizy, do której link zamieszczam poniżej.
Według Europejskiej Rady Energii Geotermalnej (EGEC) potencjał geotermii mógłby zaspokoić nawet 75% zapotrzebowania na ogrzewanie i chłodzenie w budynkach mieszkalnych i komercyjnych w UE do 2040 roku.
Według Europejskiej Rady Energii Geotermalnej (EGEC) potencjał geotermii mógłby zaspokoić nawet 75% zapotrzebowania na ogrzewanie i chłodzenie w budynkach mieszkalnych i komercyjnych w UE do 2040 roku. Dlaczego o tym piszę? Ponieważ jutro ministrowie energii państw UE zostaną… pic.twitter.com/1v0Snq3nn4
Dlaczego o tym piszę? Ponieważ ministrowie energii państw UE zostaną poproszeni o zatwierdzenie konkluzji w sprawie promowania energii geotermalnej w UE. Starania na rzecz uwzględnienia energii geotermalnej w unijnej polityce podjęły Węgry. W wyniku ich działań istnieje szansa na zaangażowanie znacznych środków na rozwój tego źródła energii. Szkoda, że trzeba było czekać dopiero na węgierską prezydencję, aby sprawa ruszyła.
Stracono całe dekady. Polska ma ogromne zasoby geotermalne, które można wykorzystać nie tylko do produkcji ciepła, dla potrzeb rekreacyjnych i uzdrowiskowych, ale również do produkcji energii elektrycznej.
– Całość Zielonego Ładu zasadza się na mnożeniu kosztów związanych z produkcją czegokolwiek, ze świadczeniem jakichkolwiek usług, bo to wszystko generuje z perspektywy Unii Europejskiej emisje dwutlenku węgla. A emisja dwutlenku węgla jest głównym wrogiem, z którym Unia Europejska konsekwentnie walczy.
My to widzimy w cenach prądu, gdzie kilkadziesiąt procent ceny prądu to są certyfikaty na emisję dwutlenku węgla. Ceny prądu przekładają się na wszystko.
Teraz wchodzi ETS 2, czyli certyfikaty na dwutlenek węgla emitowany przy transporcie i przy budownictwie. I to znowu są rzeczy, które my będziemy widzieć w cenach wszystkiego, bo cokolwiek się w gospodarce robi, to trzeba coś przywieźć i trzeba mieć jakiś budynek, mieć jakieś ogrzewanie i tak dalej. Więc to są bardzo proinflacyjne działania Unii Europejskiej i w momencie, kiedy my byśmy wyszli rzeczywiście z systemu, tego paktu klimatycznego, z systemu płacenia za certyfikaty na emisję dwutlenku węgla, to to by miało bardzo bezpośrednie przełożenie na ceny wszystkiego.
A trzeba pamiętać, że ceny prądu – prąd jako taki jest obecnie surowcem strategicznym. Jeżeli my myślimy o rozwoju gospodarczym w epoce wysokich technologii, to ceny prądu są absolutnie strategiczne z perspektywy wieloletniego rozwoju gospodarczego.
Emisja dwutlenku węgla jest głównym wrogiem, z którym Unia Europejska konsekwentnie walczy. My to widzimy w cenach prądu, gdzie kilkadziesiąt procent ceny prądu to są certyfikaty na emisję dwutlenku węgla. ✅ Ceny prądu przekładają się na wszystko.
Elektrownie jądrowe absolutnie na pierwszym miejscu, bo oczywiście możemy obniżyć – odrzucając certyfikaty na emisję dwutlenku węgla, obniżając opodatkowanie prądu – my możemy obniżyć te ceny. Ale my tak naprawdę nadal będziemy musieli, już w obecnej sytuacji, pewnie dużą część tego prądu importować. Natomiast żeby mieć ten prąd w Polsce produkowany, żeby mieć go stabilnie, stabilny dostęp do niego i żeby był tani, to potrzebujemy elektrowni jądrowych.
Upominamy się w Sejmie nieustannie o jakieś informacje na temat tego, jak to w ogóle idzie, bo tak naprawdę to jest trochę wrażenie, że z tymi elektrowniami jądrowymi, tak samo jak z CPK, to stanęło znowu w miejscu i nic się specjalnie w tej sprawie nie dzieje. (…)
This website uses cookies so that we can provide you with the best user experience possible. Cookie information is stored in your browser and performs functions such as recognising you when you return to our website and helping our team to understand which sections of the website you find most interesting and useful.
Strictly Necessary Cookies
Strictly Necessary Cookie should be enabled at all times so that we can save your preferences for cookie settings.
If you disable this cookie, we will not be able to save your preferences. This means that every time you visit this website you will need to enable or disable cookies again.
Skomentuj