Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak w programie Polsat News Polityka.
– Mam wrażenie, że w tej chwili w przypadku MSZ Sikorskiego i w przypadku Tuska działa taka trochę urażona duma.
Przecież oni nie musieli podnieść sprawy Romanowskiego na poziom czegoś, co wstrzymuje stosunki międzypaństwowe. Wysyłać noty dyplomatycznej, że ambasador jest niepożądany. Przecież z tego nic nie wynika dla Państwa Polskiego. To jest robienie z igły widły.
Nota bene, uważam za błąd polityczny w ogóle wystąpienie o areszt dla Romanowskiego, bo to zwraca uwagę części opinii międzynarodowej na Polskę jako na państwo, gdzie polityków bez wyroku próbuje się zamykać do więzienia. I to nie jest pierwszy przypadek, tylko drugi po Wąsiku i Kamińskim, byłych posłach, którzy byli ułaskawieni – w mojej ocenie prezydent ma konstytucyjną kompetencję ułaskawienia – i mimo to ich zamykano do więzienia.
Zupełnie niepotrzebnie, nie osiągając absolutnie żadnych celów politycznych, rząd Donalda Tuska, w mojej ocenie, wpakował się w sytuację, w której na forum międzynarodowym powstaje wrażenie, że ten rząd zamyka swoich przeciwników do więzienia. Właściwie nie wrażenie: to jest fakt. No i Romanowski uciekł.
Uważam, że to źle, że uciekł. Powinien się stawić przed sądem. Nota bene, nie bardzo ma się gdzie stawić przed sądem, bo jego sprawa ciągle się nie rozpoczęła. To jest kolejne zaniedbanie, dość widoczne, mam nadzieję, że nie tylko dla mnie, w działaniu wymiaru sprawiedliwości. Więc uważam, że rząd źle to rozgrywa,
Natomiast oni są tak pewni siebie i tak chyba upojeni pewnym poparciem, które otrzymują na forum międzynarodowym, że po prostu zwyczajnie tego nie widzą. Zaraz zaczną się zderzać z tym, że nie tylko na Węgrzech będą o nich opinie negatywne, nie tylko w Waszyngtonie, gdzie oczywiście administracja Trumpa będzie w tej chwili gęsto przetykana ludźmi, którzy mają krytyczne podejście do obozu Donalda Tuska i tego, co w tej chwili jest nazywane w Polsce, że jesteśmy “poligonem walki z populizmem”, ale też w innych państwach europejskich. Moim zdaniem wielu dyplomatów uważnie patrzy na ręce obecnemu rządowi i to jest czynnik w Polsce niedoceniany.
Założenie, że będzie zawsze poparcie z każdej strony jest błędne o tyle, że w najważniejszych państwach unijnych w tej chwili albo nie mamy rządu – Francja, Niemcy – albo jest rząd złożony z polityków, którzy byli w bardzo dobrych relacjach z PiSem – patrz Włochy.
Więc pytanie, o kogo tak naprawdę chce się oprzeć w Unii Europejskiej rząd Donalda Tuska? Wydaje mi się, że oni sami nie znają odpowiedzi na to pytanie.
Cała rozmowa z wicemarszałkiem Sejmu Krzysztofem Bosakiem
Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak i Paweł Usiądek o Europejskim Zielonym Ładzie pod którym PiS się tak chętnie podpisał i tak go pokochał.
Paweł Usiądek: Przeżyjmy to kolejny raz: PiSowski spot promujący Zielony Ład w Polsce (2021) Komisarz UE J. Wojciechowski (PIS): Zielony Ład to wielka szansa dla rolnictwa w Polsce, szczególnie dla małych i średnich gospodarstw rodzinnych, które są podstawą rolnictwa.
Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak: Rzeczą interesującą jest zadać sobie pytanie dlaczego PiS w ogóle wyemitował taki spot. Odpowiedź może nas nieco przybliżyć do zrozumienia przyczyn porażki polityki PiS w UE.
Po pierwsze czy możliwe jest, że chodzi o inny „zielony ład” niż strategia „Europejski Zielony Ład” UE? Moim zdaniem nie, z kilku powodów. Po pierwsze pod koniec klipu pada jego pełna nazwa (Europejski Zielony Ład), po drugie narratorem klipu jest Janusz Wojciechowski, członek Komisji Europejskiej z ramienia PiS, po trzecie Europejski Zielony Ład został przedstawiony i przyjęty do realizacji jako strategia UE już w 2019 roku, klip jest z 2021 roku, a po drodze odbyło się wiele spotkań na szczeblu premierów i ministrów dotyczących jego wdrażania, łącznie z dyskusją o kosztach i instrumentach finansowych. Polecam zajrzeć tu i sprawdzić: https://consilium.europa.eu/pl/policies/green-deal/timeline-european-green-deal-and-fit-for-55/…
Rzeczą interesującą jest zadać sobie pytanie dlaczego PiS w ogóle wyemitował taki spot. Odpowiedź może nas nieco przybliżyć do zrozumienia przyczyn porażki polityki PiS w UE.
Po pierwsze czy możliwe jest, że chodzi o inny „zielony ład” niż strategia „Europejski Zielony Ład” UE?… https://t.co/guJ439IR7y
Dlaczego więc PiS dwa lata po zatwierdzeniu tak groźnej strategii, gdy w Holandii trwały już protesty rolników, robił sobie na tym kampanię, mimo że dla prawicowej partii to jest oczywista mina polityczna, która prędzej czy później wybuchnie?
Znów z kilku powodów.
Powód główny: 99% z nich w ogóle w tym się nie orientuje i tym nie interesuje. Jeśli nie wierzycie to przejrzyjcie informacje z zalinkowanej wyżej strony UE i zacznijcie po kolei pytać o to liderów czy posłów PiS!
Powód drugi: silne myślenie życzeniowe u niektórych. Moim zdaniem to przypadek komisarza Wojciechowskiego, który uwierzył w to, że może tej unijnej strategii nadać własną treść. Cóż, nie wyszło. Poza tym rolnictwo to tylko jedno z niezliczonych pól polityki „klimatycznej”, której EZŁ jest aktualną realizacją i szyldem.
Powód trzeci: hipokryzja. Jest niewielka grupa polityków PiS która wie o co chodzi, ale są skrajnymi pragmatykami i nie mają zamiaru iść o te rzeczy na konflikty ani z UE ani z partią. Nie wierzą w sens oporu, są technokratami, gotowymi realizować każdy plan, jeśli będą na wysokich funkcjach.
Powód czwarty: poparcie ideowe. Jest w PiS także niewielka, ale wpływowa grupa polityków o orientacji „proekologicznej” i antyhodowlanej, dla której niektóre postulaty EZŁ wydały się dobrym lewarem do realizacji ich niepopularnych w Polsce postulatów (pamiętamy „Piątkę dla Zwierząt”). Te nurty splotły się ze sobą, połączone obojętnością na inflację regulacji UE i fałszywą nadzieją, że jakoś to będzie. Do tego szczypta marketingowego cwaniactwa i tak powstał ten spot i poparcie PIS dla akceptacji EZŁ oraz jego wdrażania przez FitFor55 na poziomie Rady Europejskiej.
Polska nie potrzebuje żadnych centrów integracji dla imigrantów i nie powinna ich tworzyć.
Samo tworzenie takich instytucji zwiastuje błędny, szkodliwy kierunek polityki: traktowania (nielicznych najlepiej) imigrantów nie jak zaradnych, przedsiębiorczych ludzi, którzy mają sami zadbać o siebie i budować potęgę naszego kraju, ale jak pacjentów specjalnej troski, petentów specjalnych działań socjalno-opiekuńczych.
Każdą funkcję, którą zdołacie wymyślić do obsłużenia w tych centrach, można i należy obsłużyć przez komercyjne usługi lub poprzez dobrowolnie tworzone organizacje społeczne.
Jedna z niewielu rzeczy, które państwo mogłoby wesprzeć to nauka języka polskiego. Pieniądze na ten cel należy skierować do szkół, a nie tworzyć nowe instytucje.
To co należy stworzyć to pion w administracji kompleksowo odpowiedzialny za nadzór nad imigrantami — przechowujący komplet informacji na ich temat. Obecnie coś takiego nie istnieje i państwo oficjalnie nie wie ilu jest imigrantów, kto w Polsce przebywa i co tutaj robi, a kto Polskę opuścił. To nie żart, to smutna rzeczywistość.
Polska także potrzebuje sprawnych procedur deportacyjnych oraz, podobnie jak inne mądre państwa, obozu filtracyjnego dla nielegalnych imigrantów oczekujących na deportacje położnego poza naszym terytorium. Wymaga to zawarcia umowy międzynarodowej z państwem, które przyjmie taką instytucję do siebie w zamian z odpowiedni rewanż z naszej strony.
Polska nie potrzebuje żadnych centrów integracji dla imigrantów i nie powinna ich tworzyć.
Samo tworzenie takich instytucji zwiastuje błędny, szkodliwy kierunek polityki: traktowania (nielicznych najlepiej) imigrantów nie jak zaradnych, przedsiębiorczych ludzi, którzy mają sami…
Im sprawniejsze i bardziej nieuchronne będą procedury deportacyjne dla imigrantów źle wykorzystujących pobyt w naszym państwie, tym sprawniej wszyscy pozostali będą się asymilować. Oczywiście asymilacji sprzyja także trzymanie pod kontrolą liczby napływających imigrantów, oszczędne jej dozowanie, właściwa selekcja oraz kontrola zagęszczenia osiedlania się imigrantów, tak by nie koncentrowali się na niewielkich obszarach.
Aby procedury deportacyjne były sprawne, a ochota do łamania prawa przez imigrantów bardzo niska (a naturalnie jest ona wyższa niż w społeczeństwie autochtonów, ze względu na wyjęcie imigranta poza rodzimą społeczność i tym samym likwidację społecznych „hamulców” w niej obowiązujących) wzmocnieniu muszą ulec służby mundurowe — w szczególności Policja i Straż Graniczna..
Powyżej opisane podejście, jeśli mają głowę na karku, powinny prezentować formacje proimigracyjne, bowiem to jedyna droga aby niezwykle złożona, delikatna i ryzykowna operacja społeczna, jaką jest uzupełnianie populacji ludźmi innych narodowości, nie skończyła się dezintegracją społeczeństwa oraz spadkiem bezpieczeństwa, zaufania i jakości wszystkiego oraz ogromnymi kosztami dla państwa związanymi z zarządzaniem wykreowanym w ten sposób kryzysem.
Jestem przeciwnikiem masowej imigracji, ale ponieważ wszystkie inne partie i ogromna większość mediów i ekspertów popierają legalną masową imigrację do Polski to podpowiadam im tę parę myśli, aby Polak był mądry przed szkodą.
Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak w Sejmie do posłów PiS, 9 stycznia 2024 r.
– Dzisiaj wielu posłów, także z PiS, stroiło się w piórka obrońców lub też rzeczywiście broniło myśliwych, broniło łowiectwa. Tymczasem w poprzedniej kadencji Sejmu został popełniony fatalny błąd, który środowisko łowieckie pamięta nam, politykom, a mianowicie uderzenie w przekazywanie tradycji łowieckiej.
Tradycja łowiecka była przekazywana w rodzinach, zabierano młodzież na polowania, uczono strzelać. To zjawisko to tradycyjny sposób przekazywania umiejętności strzeleckich. PiS swoją większością to zdelegalizował.
Moje pytanie do polityków PiS-u. Czy jesteście gotowi naprawić ten błąd, aby przekazywanie tradycji łowieckiej z pokolenia na pokolenie było ponownie legalne? Aby to do rodziców, do ojców należała decyzja, kiedy zabiorą po raz pierwszy swoich synów na polowanie. Czy jesteście gotowi naprawić ten błąd wspólnie z nami, z posłami PSL-u, którzy wówczas byli temu przeciwko? Czy jesteście także gotowi naprawić błąd polegający na zdelegalizowaniu szkolenia psów do polowań, kolejnej tradycyjnej metody polowań, której niestety zakazaliście?
Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem wicemarszałka Sejmu Krzysztofa Bosaka i posła Bartłomieja Pejo, 8 stycznia 2024 r.
Krzysztof Bosak: – Dziś na konferencji prasowej chcemy się odnieść do postulatów prezydencji polskiej w Unii Europejskiej, postulatów przedstawionych przez premiera Donalda Tuska.
Te postulaty, sprowadzające się do odmieniania przez siedem różnych przymiotników terminu “bezpieczeństwo” odbieramy jako element toczącej się w Polsce kampanii prezydenckiej. Rząd nie przedstawił do tego momentu żadnych pomysłów, jak implementować te propozycje na forum europejskim. Wiadomo, że aby cokolwiek w Unii Europejskiej zostało wdrożone, musi być przygotowane na poziomie legislacyjnym, to muszą być propozycje konkretnych regulacji. Takich propozycji nie ma. Nie ma na ten temat żadnej debaty ani na poziomie partii politycznych Parlamentu Europejskiego, rządów, dyplomacji, think-tanków, w związku z czym uznajemy to za wydmuszkę i przedstawiamy swoje propozycje, propozycje Konfederacji na czas prezydencji Polski w Unii Europejskiej.
Uważamy, że te pół roku rząd powinien wykorzystać dla twardej, asertywnej realizacji polskiego interesu narodowego na forum Unii Europejskiej. Jako ten interes identyfikujemy trzy główne obszary. Po pierwsze: wypowiedzenie paktu migracyjnego. Tu stanowisko rządu musi być najzupełniej jasne. Wypowiedzieć pakt migracyjny. Po drugie: wypowiedzenie lub zawieszenie polityki klimatycznej Unii Europejskiej. To jest to brzemię wrzucone na barki gospodarki europejskiej, gospodarki i energetyki polskiej, podnoszące koszty życia. Trzeba to po prostu wypowiedzieć lub zawiesić, to jest kwestia techniczna, natomiast ten ciężar musi być zdjęty. I trzecia sprawa: zadbanie o bezpieczeństwo żywnościowe Polski poprzez, po pierwsze, zablokowanie ratyfikacji umowy Mercosur, po drugie wyjście z Europejskiego Zielonego Ładu. Każdą z tych spraw da się rozbić na bardziej szczegółowe postulaty, które powinny być realizowane przez Polskę w trakcie najbliższego półrocza prezydencji.
A więc jeżeli chodzi o wypowiedzenie paktu migracyjnego, potrzeba nam zamiast tego czegoś zupełnie przeciwnego; zamiast ułatwiania ruchu migracyjnego do Europy na bazie przepisów unijnych, trzeba ułatwić zabezpieczenie realne, skuteczne zabezpieczenie granic zewnętrznych Unii Europejskiej poprzez dofinansowanie ze środków unijnych ochrony granic i pozostawienie w gestii państw członkowskich wyboru skutecznych metod zrobienia tego.
Potrzebujemy szybkiej i prostej deportacji zamiast relokacji. Te propozycje relokacyjne to całkowite nieporozumienie. Zamiast tego potrzebujemy deportacji nielegalnych imigrantów poza Unią Europejską, bo wiadomo, że żaden system ochrony granic nie będzie w 100% skuteczny. Więc dla tych, którzy przedostaną się do Unii Europejskiej, powinno być najzupełniej oczywiste, że jeżeli zrobią to nielegalnie, to nagrody nie będzie, będzie deportacja. Ostatnia rzecz to oczywiście zatrzymanie masowej i niekontrolowanej relokacji imigrantów, w szczególności do Polski. Inne państwa, jeśli chcą, to niech sobie to realizują.
Drugi priorytet proponowany przez Konfederację to wypowiedzenie obecnej polityki klimatycznej. Zamiast tego potrzebujemy zniesienia biurokratycznych i klimatycznych barier podnoszących ceny energii. Energia musi być tania po to, żeby nasza gospodarka była w stanie konkurować z gospodarkami innych bloków gospodarczych na świecie. Następnie potrzebujemy zwiększenia konkurencyjności europejskiej gospodarki, potrzebujemy rozwoju przemysłu zbrojeniowego opartego na stabilnych i tanich źródłach energii po to, żebyśmy mogli zadbać o bezpieczeństwo europejskie, co widzimy, że jest sporym problemem i wyzwaniem.
Ostatni priorytet, który przedstawiliśmy, trzeci z trzech, czyli bezpieczeństwo żywnościowe. To, czego potrzebujemy, to być samowystarczalni, jeżeli chodzi o produkcję żywności. Na tym polega bezpieczeństwo żywnościowe. Potrzebujemy tego szczególnie w kontekście wyzwań strategicznych i m.in. trwającej ciągle, niestety, wojny na Ukrainie. Potrzebujemy w związku z tym wypowiedzieć Europejski Zielony Ład i ciężary wrzucone na plecy rolników, którzy uginają się pod ciężarem regulacji. Potrzebujemy następnie zatrzymać nieuczciwą konkurencję, a więc zalewanie rynku unijnego żywnością z innych obszarów gospodarczych, gdzie nie obowiązują te same regulacje. To jest w oczywisty sposób nieuczciwa konkurencja i my jej tutaj nie chcemy. Trzeba zatrzymać ratyfikację umowy z Mercosur i wypowiedzieć obecne – czy zatrzymać obecne – przepisy, sprzeczne zresztą z normalnym prawem unijnym i z obietnicami złożonymi polskim i unijnym rolnikom, czyli zalewanie rynku europejskiego przez tanią produkcję rolną z Ukrainy, niespełniającą europejskich norm i niekontrolowaną we właściwy sposób.
Podsumowując: trzy priorytety Konfederacji w miejsce siedmiu frazesów proponowanych przez rząd Donalda Tuska. Oczekujemy twardej realizacji interesu narodowego na forum Unii Europejskiej. To są propozycje Konfederacji. Liczymy na to, że one będą punktem odniesienia do debaty o tym, jak rzeczywiście ma wyglądać polska prezydencja w Unii Europejskiej. Mówimy o tym m.in. w kontekście tego, że na trwającym posiedzeniu Sejmu ma być debata dokładnie nad programem polskiej prezydencji w Unii Europejskiej.
Samo odcięcie factcheckerow to kilka mld dolarów rocznie mniejszy budżet dla międzynarodowej lewicy.
Widzę, że niektórzy nie rozumieją dlaczego napisałem o „głupich cenzorskich factcheckerach”, więc może wyjaśnię. Dlatego, że wielu z nich jest głupia i zajmowała się ideologiczną cenzurą w szatkach weryfikacji faktów.
Przypomnę, że na ponad rok najpopularniejszy profil partyjny w Polsce (profil Konfederacji na fb z 0,8 mln obserwujących) został zablokowany pod pretekstem factcheckingu, a było to zwyczajne kłamstwo, bo rzecz którą podaliśmy i o którą był spór, związana z lockdownami, była 100% prawdą, a jedynie nie zgadzała się z wyuczonymi liniami narracyjnymi przyjętymi przez ludzi lub automaty Facebooka.
Samo odcięcie factcheckerow to kila mld $ rocznie mniejszy budżet dla międzynarodowej lewicy.
Widzę, że niektórzy nie rozumieją dlaczego napisałem o „głupich cenzorskich factcheckerach”, więc może wyjaśnię. Dlatego, że wielu z nich jest głupia i zajmowała się ideologiczną… https://t.co/A0TckZK1dO
Dla kogoś pozostającego na poziomie naiwnego spojrzenia na świat, utożsamiającego np. swoje „centrowe” poglądy po prostu z prawdą, dla kogoś kto nigdy nie studiował filozofii ani nie wie nic o metodyce nauk, może być pewnym zaskoczeniem, że w większości spornych tematów nie istnieje obiektywna encyklopedia „faktów”, w której po prostu można by je sprawdzić. Może być też dla nich pewnym zaskoczeniem, że granica pomiędzy faktem, opinią o fakcie, interpretacją faktu, a po prostu opinią jest dosyć płynna.
I nie jest tak, że podziały co do tego kto „bardziej ma rację” w tych kwestiach idą po jakichś prostych liniach ideowych czy społecznych. Gdyby tak było to debata publiczna byłaby zbędna. Wystarczyłoby „sprawdzić fakty” i tyle. Filozofia factcheckingu to pozorna troska o prawdę, a w rzeczywistości to co w filozofii bywa nazywane naiwnym realizmem i jest utożsamiane… ze średniowieczem. Nie wierzycie, to zapiszcie się na dobry kurs historii filozofii.
W codziennych przekazach w mediach społecznościowych niezwykle rzadko podajemy nagie i pewne fakty. Tzw. zdania protokolarne, jak je się nazywa w filozofii analitycznej. Z reguły podajemy mieszankę naszej, często mgławicowej i nieścisłej wiedzy o faktach oraz ich interpretacji i wypływających z tego wniosków i propozycji. Środowisko factcheckerów, z tego co obserwowałem, nawet nie podjęło próby delimitacji tych obszarów i ograniczenia swojej aktywności faktycznie do faktów. Ochoczo wskoczyli na rozgrzany pokład debaty i zaczęli angażować się w zakresie de facto sporu o to, co wolno nam powiedzieć o faktach i jak można je wykorzystać. Jaki sposób przytaczania i interpretowania faktów jest dopuszczalny. To już nic innego niż cenzura. Nie ma to często nic wspólnego ze zwalczaniem fałszu, a ma wiele wspólnego ze zwalczaniem subiektywnie uważanych za fałszywe opinii etycznych lub ideologicznych.
Jeśli ktoś chce robić to co powyżej to niech robi, ale na własny rachunek, a nie w oparciu o szczególny status weryfikatora prawdy i szczególne rozwiązania techniczne platform. Uprzywilejowanie factcheckingu względem moich czy Twoich opinii o faktach jest niebezpieczne i nie ma podstaw tak długo póki dany konkretny factchecker nie stanie pod swym nazwiskiem ze mną lub z Tobą do dyskusji i nie wykaże większej wiedzy, doświadczenia i roztropności niż ja czy Ty. Taką dyskusję nazywamy debatą publiczną i budową autorytetu społecznego. Taka dyskusja konkretnych factcheckerów z konkretnymi cenzurowanymi przez nich uczestnikami debaty nigdy nie miała miejsca.
Co więcej procedury Facebooka pozostawały de facto tajne, a sama platforma odmawiała komunikacji z cenzurowanymi. Co było ogromnym regresem względem prawnych i obyczajowych ram debaty jakie mieliśmy w Polsce.
Tak stworzony system zasługuje na krytykę i pogardę. Jeśli pyszałkowaci głupcy z Brukseli będą tego bronić to także zasługują na krytykę i pogardę. Mam nadzieję że teraz moje stanowisko już jest jasne.
To będzie kontrowersyjne co napiszę, ale to wszystko co wychodzi w Anglii jest w pewien sposób logicznym dopełnieniem paru tradycyjnych i nowych elementów angielskiej kultury.
Elementy tradycyjne: – darwinizm społeczny – utylitaryzm etyczny – silny i poważnie respektowany podział klasowy (mimo pozorów egalitaryzmu i inkluzywności) i hierarchiczność społeczna – surowość, wyniosłość i transakcyjność w relacjach interpersonalnych (maskowana powierzchowną uprzejmością i oswajana sarkazmem) – akceptacja hipokryzji w instytucjach (usprawiedliwianej interesem publicznym)
Elementy (stosunkowo) nowe: – niemal zupełna dechrystianizacja – rewolucja seksualna posunięta do ostatecznych konsekwencji (zobojętnienie na wszelkie zboczenia i nawet częściowo pedofilskie kontakty seksualne, aborcja i antykoncepcja jako jedyne remedium) – odwrócony rasizm (tradycyjny rasizm, właściwy Anglosasom, przybrał formę samonienawiści i anty-białego rasizmu, paradygmatu multikulti jako nowej wiodącej zasady politycznej)
To będzie kontrowersyjne co napiszę, ale to wszystko co wychodzi w Anglii jest w pewien sposób logicznym dopełnieniem paru tradycyjnych i nowych elementów angielskiej kultury.
Elementy tradycyjne: – darwinizm społeczny – utylitaryzm etyczny – silny i poważnie respektowany… https://t.co/QprRJS2lFv
Na szczęście w angielskiej kulturze jest też parę pozytywnych wątków i parę postaci, które da się lubić. Jest też na szczęście mniejszość ludzi, mająca zdrowe odruchy moralne. Niestety jest to mniejszość obecnie mało wpływowa.
Jako ciekawostkę dodam, że impulsem do bliższego krytycznego przyglądania się kulturze angielskiej była dla mnie sprawa Alfiego Evansa i pewien szczególny typ etycznego fanatyzmu podszytego utylitaryzmem, obecnego w ich instytucjach, który wtedy zauważyłem. Od tego czasu poza wieloma rozmowami i osobistymi obserwacjami przeczytałem także książkę o tradycyjnym wychowaniu angielskich elit („Jak wytresować lorda”), która sprawiła że włos nieco zjeżył mi się na głowie i uświadomiłem sobie, że ten system produkuje ludzi emocjonalnie okaleczonych w okresie dojrzewania.
Dodam jako ciekawostkę że Anglia jest pierwszym i jak na razie jedynym dla mnie krajem, gdzie zetknąłem się z traktowanym serio rasizmem – nie jako postawą, ale współcześnie niepublicznie wyznawaną koncepcją intelektualną. Z czego oczywiście nic obecnie nie wynika, poza rzeczywistym kompromitowaniem społecznym postaw antyimigranckich, czyli odruchów instynktu samozachowawczego tego narodu.
Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak w Polsat News.
– Liczymy na to, że nasz kandydat wejdzie do drugiej tury wyborów. I o to walczymy w pierwszej turze. Natomiast komentowanie kandydatów może być na wielu poziomach. Ja skomentowałem poglądy Rafała Trzaskowskiego. Jego poglądy to są poglądy globalistów. On się spotyka regularnie z synem George’a Sorosa. On zapisał Warszawę do sieci miast C40, które mają pozbawiać ludzi różnych dóbr po to, żeby spełniali wymogi polityki klimatycznej. On finansuje organizacje LGBT, tym, co drogi blokują, biura daje. (…)
Uważam, że ludzie, którzy prezentują organizacje prawicowe na świecie, mają poglądy bliskie interesom normalnego człowieka. A ludzie, którzy prezentują ten globalistyczny, progresywny, lewicowo-liberalny czy lewicowy wprost establishment, mają poglądy antyludzkie, antyeuropejskie, antycywilizacyjne, prowadzą nas do zguby. I dlatego uważam Trzaskowskiego za niebezpiecznego gościa. (…)
On jest zaczadzony tymi ideologiami. To jest dla niego moda, w której on się wychował, w której funkcjonował całe życie. W tej chwili jako prezydent Warszawy zrobił z Warszawy poligon doświadczalny dla tych ideologii. W kilku sprawach się cofnął, na przykład chciał zdejmować krzyże, ale po krytyce, która na niego spadła, twierdził, że wcale nie chciał. Co jest nieprawdą. I dlatego uważam go za niebezpiecznego. (…)
Gdyby Polacy wiedzieli, jak na przykład utrudniane jest warszawiakom życie przez Trzaskowskiego i jego służby, to moim zdaniem nie rozpatrywaliby w ogóle poważnie go do rządzenia, to znaczy do bycia prezydentem.
Jak to się stało, że angielskie państwo latami ignorowało gwałcenie dziewczynek przez pakistańskie gangi? Dlaczego przedstawiciele instytucji uciszali tych, którzy ujmowali się za ofiarami? Opis poniżej we wpisie, na podstawie doświadczeń byłej poseł, która próbowała przełamać zmowę milczenia i zaprzeczania.
Jak to się stało, że angielskie państwo latami ignorowało gwałcenie dziewczynek przez pakistańskie gangi? Dlaczego przedstawiciele instytucji uciszali tych, którzy ujmowali się za ofiarami? Opis poniżej we wpisie, na podstawie doświadczeń byłej poseł, która próbowała przełamać… https://t.co/tjcStMz14r
Czytajmy i przyglądajmy się swojemu państwu, bo pierwsze syndromy problemów u siebie już także mamy: – pozorne strategie migracyjne, bez jasnych celów i harmonogramu realizacji, – brak administracji migracyjnej, – brak jakichkolwiek kryteriów kogo wpuszczamy i kogo wypraszamy, – gwałtowny wzrost liczby imigrantów, – brak administracji i systemów do nadzoru nad imigrantami, włącznie z tym że nikt w państwie nie wie ilu ich jest, – brak wymagań językowych i kulturowych, – brak procedur skutecznej deportacji, – wzrost imigranckiej przestępczości kryminalnej, – wzrost imigranckiej przestępczości seksualnej, – ukrywanie lub kręcenie z podawaniem narodowości sprawców, – rządowe programy „walki z rasizmem”, – media zdominowane przez poprawność polityczną i zupełną ignorancję dziennikarzy w tych kwestiach, – poprawienie sobie nastroju przez partie kolejno rządzone pokazówkami, mającymi ukryć kryzys kadrowy i kryzys morale w Policji, Straży Granicznej i innych formacjach mundurowych.
Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak i Marek Tucholski na serwisie X.
Krzysztof Bosak: Międzynarodowa Agencja Energetyczna właśnie skorygowała swoje wieloletnie prognozy: wbrew wcześniejszym przewidywaniom i europejskiej propagandzie zużycie węgla na świecie rośnie i będzie rosło.
Międzynarodowa Agencja Energetyczna właśnie skorygowała swoje wieloletnie prognozy: wbrew wcześniejszym przewidywaniom i europejskiej propagandzie zużycie węgla na świecie rośnie i będzie rosło.
Marek Tucholski: Garść danych z omawianego raportu; – wzrost popytu na węgiel o 1% do 8,77 miliarda ton w bieżącym roku, – Chiny i Indie odpowiadają za ponad 75% globalnego popytu na węgiel, – handel węglem osiągnie w tym roku rekordowy poziom 1,55 mld ton, – konsumpcja węgla w Chinach w tym roku osiągnie 4,9 miliarda ton, – najszybszy wzrost popytu na węgiel, o 6% rocznie, głównie w sektorze energetycznym i przemyśle (cement, stal) notuje się w Indiach, – ceny węgla są o 50% wyższe niż przed kryzysem (2017-2019), – spadek popytu na węgiel: 12% w UE i 5% w USA w 2024 roku, – w Europie węgiel ma stanowić zaledwie 7% miksu energetycznego do 2027 roku.
A teraz zestawienie kosztów generacji prądu z węgla w Europie. Dodam, że potwierdzają się wyliczenia, które często tu zamieszczam uwzględniając droższy prąd z polskich kopalni oraz niższą efektywność elektrowni (koszty bez ETS): Koszty generacji energii z węgla kamiennego wynosi 35-46 EUR/MWh (148-195 zł) przy efektywności netto 35-46%. Koszt generacji z węgla brunatnego wynosi około 45-50 EUR/MWh (191-212 zł) przy efektywności netto 35%.
Średnie ceny uprawnień do emisji CO2 w latach 2024-2027 mają wynosić 90-100 EUR/t CO2 – co oznacza, że koszty produkcji prądu z węgla będą i tak niższe niż cena aukcji dla wiatraków na Bałtyku.
Globalny popyt na węgiel ma wzrosnąć do 8,87 miliarda ton do 2027 roku – tu warto zaznaczyć, że IEA zwykle myliła się w swoich prognozach, zaniżając produkcję i konsumpcję węgla. Według wcześniejszych raportów szczyt zapotrzebowania na węgiel miał być już kilka razy za nami.
Dane dotyczące Polski. W 2023 roku Polska wyprodukowała: – 37 mln ton węgla energetycznego, – 12 mln ton węgla koksowego, – 43 mln ton węgla brunatnego.
Co samo rzuca się w oczy to fakt wzrostu zapotrzebowania na węgiel nie tylko dla energetyki, ale też dla przemysłu w tym produkcji stali i cementu, a więc tych obszarów, gdzie w Unii Europejskiej przewiduje się spadek produkcji przy jednoczesnym wysokim zapotrzebowaniu na te produkty.
Wicemarszałek Krzysztof Bosak komentując sprawę rolnika, któremu wytoczono proces za naruszenie nietykalności funkcjonariuszy Policji, napisał o sposobach działania funkcjonariuszy, kiedy ci dostają rozkaz użycia środków przymusu bezpośredniego.
Jeśli funkcjonariusze dostają rozkaz użycia środków przymusu bezpośredniego to prawie zawsze towarzyszą temu zatrzymania. Informacja o liczbie zatrzymanych służy uzasadnieniu użycia ś.p.b. w serwisach informacyjnych i podczas następującej kolejnego dnia konferencji prasowej.
Jeśli funkcjonariusze dostają rozkaz użycia środków przymusu bezpośredniego to prawie zawsze towarzyszą temu zatrzymania. Informacja o liczbie zatrzymanych służy uzasadnieniu użycia ś.p.b. w serwisach informacyjnych i podczas następującej kolejnego dnia konferencji prasowej.… https://t.co/cVIESsACqT
Funkcjonariusze którzy mają robić zatrzymania nie lubią biegać i się szarpać, więc zatrzymywani są ci co nie uciekają (poczucie bezpieczeństwa jest złym doradcą). Następnie zatrzymani z zasady dostają zarzuty. Policyjne notatki, będące ich podstawą, pisane są post factum, według schematu i bez związku z zatrzymanym (poza jego danymi spisanymi z dokumentu), ale sąd tego nie zauważy, bo każda sprawa jest rozpatrywana osobno.
Żeby jednak był w tym jakiś porządek to z reguły ci którzy zatrzymali danego człowieka piszą spójnie w parach, że „widzieli” jak szarpał, kopał, rzucał etc. W ten sposób spora część zatrzymanych zostanie skazana, a Policja ma „wyniki”.
Zdarzają się także uniewinnienia, np. gdy funkcjonariusze nie dojadą na rozprawy i nie złożą zeznań spójnych z notatką, albo gdy z zeznań w oczywisty sposób wynika, że nic nie pamiętają i nie rozumieją skąd wzięły się fakty w ich notatkach. Ale to się rzadko zdarza. Z reguły znają swoją wersję i potrafią ją powtórzyć. Podobnie jak rzadko się zdarza, że zatrzymani na manifestacjach mają dobrego obrońcę.
Marek Tucholski i wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak na X.
Marek Tucholski: Informacje tylko z jednego dnia: – banderowskie flagi na przekazanych przez Polskę Ukraińcom transporterach opancerzonych KTO Rosomak, – dwaj obywatele Ukrainy mieszkający w Katowicach zatrzymani na gorącym uczynku podczas próby odbioru pieniędzy w tzw. oszustwie na policjanta. Chcieli okraść kobietę na 70 tys. zł, – Sopot. 35-letni Ukrainiec dotknięty wirusowym zapaleniem wątroby, splunął w oczy interweniującym policjantom. Funkcjonariuszy czekają na wyniki badań, – Lublin. Pijani Ukraińcy w środku nocy chodzili po ulicach Lublina z dziećmi. Zaatakowali interweniujących policjantów, – Kraków. W centrum miasta przy ulicy Dietla doszło do strzelaniny. Zatrzymani Ukrainiec i Kazach.
Mieliśmy integrować się z Zachodem, a zaczynamy przypominać jedną z byłych republik ZSRR, z ich składem etnicznym i wynikającymi z nich wszystkimi problemami i patologiami.
Będąc w 2017 roku w Rydze miałem wrażenie lekkiej wschodniej egzotyki, ze względu na różnice ludnościowe… https://t.co/tIYANWhA20
Krzysztof Bosak: Mieliśmy integrować się z Zachodem, a zaczynamy przypominać jedną z byłych republik ZSRR, z ich składem etnicznym i wynikającymi z nich wszystkimi problemami i patologiami.
Będąc w 2017 roku w Rydze miałem wrażenie lekkiej wschodniej egzotyki, ze względu na różnice ludnościowe i językowe. Teraz mam to samo wrażenie w Warszawie.
Nigdy nie zrozumiem tego jak można było przez ostatnie lata nie rozumieć, że masowo sprowadzając tu Wschód sami staniemy się Wschodem. Nie zrozumiem tego ogłupiałego entuzjazmu, podszytego poczuciem wyższości, oraz tego zobojętnienia na własną przyszłość.
Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak dla telewizji wPolsce24.
- O zamachu stanu, moim zdaniem, za wcześnie mówić. Natomiast o łamaniu prawa i wpływaniu na wynik wyborów już można mówić, bo to już nastąpiło wczoraj.
Głupio robi Państwowa Komisja Wyborcza, bo powinna wprowadzać spokój, zaufanie, a wprowadza ogromną nerwowość i daje pretekst do tego, żeby kwestionować wynik wyborów.
Uważam, że jest to niekorzystne nawet dla samego Rafała Trzaskowskiego, dlatego, że w mojej ocenie to nie pieniądze zdecydują o wyniku wyborów – to nastroje społeczne zdecydują o wyniku wyborów i kampania prezydencka.
Natomiast jeżeli Rafał Trzaskowski miałby wygrać wybory prezydenckie, a jego kontrkandydaci mieliby być pozbawieni finansowania, to przecież w oczywisty sposób obniży to jego legitymację jako prawidłowo wybranego prezydenta. Więc moim zdaniem jest to niezwykle nieodpowiedzialne i głupie działanie. Nie tylko bezprawne, nie tylko szkodliwe, ale po prostu głupie nawet z perspektywy obozu rządzącego.
Policja zatrzymała dwóch Gruzinów, którzy „integrowali się” z cudzymi pieniędzmi. Dwóch imigrantów dokonywało napadów w rejonie ulic Kruczej, Żurawiej i Nowogrodzkiej. Jeden z nich wykręcał ręce ofiarom, a drugi dotkliwie bił. Na końcu okradali nieszczęśników.
Jeden z nich dokonał szczególnie zuchwałego napadu w windzie jednego z wieżowców przy Alei św. Jana Pawła II. Według ustaleń policji, agresor celowo wybrał najwyższe piętro jako początek agresji. Gdy tylko drzwi windy się zamknęły, zaczął bić jadącego z nim 23-latka. Kiedy drzwi się otworzyły, mężczyzna dosłownie wypadł z windy na posadzkę. Gruzin wciągnął go z powrotem do windy i kontynuował napad. Na koniec okradł go z pieniędzy i dokumentów. Mężczyzna z poważnymi obrażeniami (w tym złamaniem oczodołu) trafił do szpitala.
Komentarz Krzysztofa Bosaka: Popierajcie PiS, PO, Lewicę, PSL i PL2050, a z czasem będziecie mieć to samo w swoich miastach. W każdym państwie Europy zachodniej mieszkańcy uważali, że to ich nie dotyczy, tak jak uważa teraz większość Polaków. Do czasu.
Popierajcie PiS, PO, Lewicę, PSL i PL2050, a z czasem będziecie mieć to samo w swoich miastach. W każdym państwie Europy zachodniej mieszkańcy uważali, że to ich nie dotyczy, tak jak uważa teraz większość Polaków. Do czasu. https://t.co/xz1ZVt8zmQ
Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem wicemarszałka Sejmu Krzysztofa Bosaka i posła Bartłomieja Pejo nt. decyzji PKW odnośnie niewypłacania subwencji dla jednej z partii politycznych.
Krzysztof Bosak: – Chcemy się odnieść do sprawy, która rozpaliła wczoraj emocje polityczne i jest sprawą bardzo poważną, bo tak naprawdę stawia pod znakiem zapytania funkcjonalność systemu demokratycznego, który mamy w Polsce.
Mianowicie wczoraj Państwowa Komisja Wyborcza postanowiła otwarcie łamać prawo. Jednocześnie w przyszłym roku mamy wybory prezydenckie i to od Państwowej Komisji Wyborczej i jej sposobu działania będą zależeć te wybory, sposób ich przebiegu, zatwierdzenie wyników. Że nie jest to sprawa ani błaha, ani czysto teoretyczna, widzimy po przypadku Rumunii, gdzie właśnie demokratyczne wyniki wyborów są podważane. Widzimy też po innych państwach, gdzie czasem są wokół tego ogromne spory.
Co się wydarzyło? Otóż Państwowa Komisja Wyborcza, nie mając do tego absolutnie żadnej podstawy prawnej, po prostu stwierdziła, że nie będzie pracować. Tym samym jej członkowie, którzy do tego doprowadzają, w naszej ocenie, w ocenie naszego zespołu prawnego popełniają przestępstwo przekroczenia uprawnień, a więc przestępstwo z artykułu 231. Kodeksu Karnego.
Ta ich obstrukcja ma doprowadzić do bezprawnego niewypłacania subwencji jednej z opozycyjnych partii politycznych. Jesteśmy tu dość bezinteresowni, bo to nasi konkurenci, którzy akurat dostali dziesiątki milionów z budżetu państwa. Uważamy, że system finansowania partii politycznych w Polsce jest źle skonstruowany, ale skoro taki jest i jest uchwalony ważną ustawą i wszystkie partie dotychczas były jego beneficjentami, to należy tego prawa przestrzegać!
Państwowa Komisja Wyborcza, działając bezprawnie, przestępczo, ingeruje w wybory. Pozbawienie jednej z partii politycznych finansowania w roku wyborczym jest oczywistą ingerencją w wybory prezydenckie, od których zależy dalszy kształt ustrojowy Rzeczypospolitej. Jest to najzupełniej oczywiste dla każdego, kto ma głowę na karku. Łamany jest artykuł 7. Konstytucji, przypomnijmy, organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa. Nie tego, co się wydaje ludziom, którzy są w różnych ciałach, ale na podstawie prawa! Jeżeli nie mają do jakiegoś działania podstawy zapisanej jasno w ustawie, to takie działanie jest bezprawne.
Dlatego uważamy, że popełniają właśnie przestępstwo z artykułu 231. Kodeksu Karnego. I nie jest to przestępstwo błahe, bo to nie jest jakieś błahe zaniedbanie. To jest ingerencja w wybory, w samo serce systemu demokratycznego, przez ciało powołane do tego, żeby stać na straży stabilności, przejrzystości zasad. Trudno o bardziej rażące naruszenie niż zmierzanie poprzez obstrukcję do niewykonania prawomocnego wyroku Sądu Najwyższego w przededniu kampanii prezydenckiej, dotyczące finansowania partii, gdzie wiadomo, że te fundusze na kampanię są potrzebne.
Druga sprawa to oczywiście złamanie Kodeksu Wyborczego, poza złamaniem Konstytucji i naruszeniem Kodeksu Karnego. Mowa tutaj o artykule 145 paragraf 6 Kodeksu Wyborczego, który stwierdza bardzo jasno, że po wydanym przez Sąd Najwyższy orzeczeniu Państwowego Komisja Wyborcza nie ma prawnych możliwości wyboru i Kodeks Wyborczy wprost obliguje do, cytat, “niezwłocznie postanawia o przyjęciu sprawozdania finansowego”.
Niezwłocznie to niezwłocznie, o przyjęciu to o przyjęciu. Żadne dywagacje o jakichś wątpliwościach nie mają w ogóle tutaj znaczenia. Każdy z nas może mieć dowolną opinię polityczną. Każdy może mieć swoje zdanie. Natomiast opinia polityczna członków PKW, członków Sądu Najwyższego, dziennikarzy nie jest w Polsce prawem! Coś tu się komuś bardzo, bardzo mocno pomyliło.
Jest w Polsce grupa ludzi, która uważa, że stoi ponad prawem. Uważa, że nie ma znaczenia, co jest napisane w ustawach, w wyrokach; że oni po prostu sami są prawem. Otóż, drodzy państwo z PKW, drodzy niektórzy sędziowie, drodzy politycy: nie jesteście prawem. Nie jesteście prawem! Tutaj jest Polska, tutaj obowiązują ustawy, tu obowiązuje Konstytucja. Nam się wiele z tych ustaw nie podoba. Nie podoba nam się wasze działanie. Nie podobacie nam się wy sami. Natomiast jeżeli mamy w tym państwie koegzystować pokojowo, macie się stosować do tego, co jest napisane w ustawach.
I żadne wasze wątpliwości nie stoją ponad prawem. Żadne wasze instrumentalne powoływanie się na jakieś orzeczenia międzynarodowych trybunałów w jakichś szczegółowych sprawach, gdzie te trybunały mnożą wątpliwości. Możecie te wątpliwości mieć i te trybunały mogą mieć wątpliwości. Natomiast one nie wyłączają działania najważniejszych organów naszego państwa. I oczywiście wy możecie mieć swoją opinię w tej sprawie. Nam się też często bardzo różne wyroki, różne ustawy nie podobały. Natomiast nie posunęliśmy się nigdy do takiego radykalizmu jak wy, żeby twierdzić, że czegoś w państwie nie ma, że coś nie obowiązuje. To, co robicie, to jest zwyczajna anarchia. I Konfederacja tej anarchii się sprzeciwia.
I Konfederacja oczekuje: każdego, kto przyczynia się do anarchii w naszym państwie, że zostanie ukarany i rozliczony. I że w przyszłym roku zostaną przeprowadzone w Polsce uczciwe wybory, a nie przyklepanie władzy pełnej Donalda Tuska przy współpracy z zagranicznymi instytucjami, przy poparciu z zewnątrz i przy dyskryminacji opozycji politycznej, niezależnie, czy z Konfederacji, z PiSu, czy z jakiejkolwiek innej partii.
Warto na koniec jeszcze zaznaczyć, że ta sytuacja jest zawiniona przez partię, która jest w tej chwili poszkodowana. To ta partia, Prawo i Sprawiedliwość, tak zmieniła konstrukcję Państwowej Komisji Wyborczej, że umożliwiła – a prezydent wybrany z tej partii podpisał taką ustawę – że umożliwiła większości sejmowej do ciała, która ma kontrolować wybory, nominować większość członków. Gdyby nie ta zmiana, tej sytuacji by nie było! Także warto też o tym pamiętać.
My ostrzegaliśmy, będąc opozycji, że centralistyczne podejście PiSu, upolityczniające wszystkie instytucje po kolei, doprowadzi do rezultatu, że stracą władzę i te instytucje przejmą ich przeciwnicy. Dokładnie to się stało. Warto pamiętać, kto ostrzegał, a kto ustanawiał głupie prawo, które w tej chwili się mści.
My postulujemy reset konstytucyjny. Możemy zacząć ten reset konstytucyjny od odpolitycznienia PKW. Oczekujemy, że nie będzie tam ludzi, którzy podejmują tego typu decyzje.
Sami byliśmy ofiarami podobnych zabiegów politycznych w poprzedniej kadencji Sejmu, próbowano nam też odebrać finansowanie na podstawie kompletnie instrumentalnego, bzdurnego pretekstu. Ileś lat procesowania się zajęło nam do dojście do tego punktu, że Sąd Najwyższy zajął prawidłowe stanowisko w naszej sprawie. Sytuacja, w której orzeczenie Sądu Najwyższego w naszej sprawie jest uznawane przez PKW, a orzeczenie Sądu Najwyższego w sprawie naszych konkurentów jest nieuznawane przez PKW, jest tak oczywistą obrazą zdrowego rozsądku i państwa prawa, że trudno o bardziej jaskrawy przykład anarchii.
W związku z tym apel: opamiętajcie się! Potrzebujemy w przyszłym roku uczciwych wyborów prezydenckich a nie anarchii.
Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak podczas specjalnej debaty w RMF FM prowadzonej przez red. Krzysztofa Berendę.
– Polska nie poszła do przodu. Mamy złą sytuację gospodarczą i ona się pogłębia. Została zrealizowana zdecydowana mniejszość obietnic wyborczych.
Oczywiście metodą żonglowania faktami możemy wskazywać, że coś tam zostało zrobione, natomiast ogromna większość obietnic nie została zrealizowana. Część z nich dlatego, że była nierealistyczna – i mamy rekordowy deficyt. Ten deficyt jest częściowo zawiniony przez poprzedni rząd i jego rozbudowaną politykę socjalną, ale rząd Platformy poszedł w tym kierunku jeszcze dużo bardziej! I jak w następnych latach my mamy z tego wyjść, nikt nie ma bladego pojęcia. Przypomnę, to jest 290 miliardów złotych deficytu. (…) Rząd musi pisać specjalne sprawozdania do Unii Europejskiej w tej sprawie.
Co gorsza, konkurencyjność naszej gospodarki sukcesywnie się pogarsza. I to jest najgorsze. Rząd obecny nie ma na to absolutnie żadnego pomysłu. Rdzeniem tego jest polityka energetyczna prowadzona przez Unię Europejską, która prowadzi do coraz większego wzrostu cen energii, utraty konkurencyjności naszej gospodarki i wzrostu cen wszystkiego, co się w gospodarce wytwarza. Obecny rząd nie ma żadnego pomysłu poza ślepym podążaniem za tym i wzmacnianiem tej polityki.
Wstawili do rządu prawdziwych klimatycznych wariatów, którzy chcą jeszcze tą politykę pogłębić: przejść od celu redukcji emisji CO2 55% na przykład do 90% albo 100%, co jest całkowicie nierealne. Wstrzymane są inwestycje. Pan tutaj powiedział o kolei – pan Joński z Koalicji Obywatelskiej. Otóż nigdy nie mieliśmy tak niskiej liczby rozpisanych przetargów na inwestycje infrastrukturalne, drogowe i kolejowe, jak w tej chwili.
Program CPK, w którym jest znaczny komponent kolejowy, jest opóźniony co najmniej o rok, jak nie o dwa lata, w wyniku indolencji, niekompetencji tego rządu. Wypadł prywatny inwestor, który chciał być w tym projekcie. I maskują w tej chwili te opóźnienia. W sprawie elektrowni atomowej i jej budowy wydaje się, że mamy intencjonalne powodowanie opóźnień poprzez zamieszanie z lokalizacją i sprzeczne deklaracje z rządu.
Praktycznie którąkolwiek część inwestycji nie weźmiemy, mamy albo opóźnienia, albo chaos. Niepouzgadniane rzeczy w rządzie. I nie jest to dla nikogo, kto śledzi sytuację w rządzie, żadną niespodzianką, bo ten rząd przez całe miesiące nie był w stanie wydać wewnętrznie wymaganych prawem zarządzeń o podziale kompetencji między wiceministrami!
I tu warto podkreślić, że jest to jeden z największych rządów III RP, jaki w ogóle istniał, mimo, że zapowiadali, że będzie to rząd mniejszy niż PiSu.
Cała debata z udziałem wicemarszałka Sejmu Krzysztofa Bosaka.
Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak w komentarzu na swoim kanale na YouTube.
Polska nie powinna wysyłać swoich wojsk na Ukrainę. To nie tylko nie jest w interesie Polski, to także nie jest w interesie europejskiej części NATO, to także nie jest w interesie samej Ukrainy. Już tłumaczę dlaczego.
W ostatnich dniach do Polski przyleciał prezydent Macron. Rozmawiał z prezydentem oraz premierem Donaldem Tuskiem. Oficjalnym pretekstem do wizyty było zrelacjonowanie rozmów, do jakich doszło z prezydentem Zełeńskim i prezydentem Trumpem podczas ponownego otwarcia odremontowanej katedry Notre-Dame. Tak naprawdę media przypuszczają i my również mamy w tym zakresie podejrzenia, że prowadzono rozmowę o sformułowaniu tej misji wojskowej, która miałaby zagwarantować bezpieczeństwo czy stabilność Ukrainy po ewentualnym zawarciu pokoju.
Polska nie powinna brać udziału w takiej misji, jeżeli taka misja zostanie sformułowana, z bardzo prostego powodu. Polska w ramach wschodniej flanki NATO ma zupełnie inne i bardzo odpowiedzialne zadania. Tymi zadaniami jest przede wszystkim ochrona własnej granicy i własnego terytorium.
Polska jest jednym z niewielu, poza państwami bałtyckimi, wschodnich państw flanki NATO, które ma bezpośrednią granicę z Rosją – mam na myśli Okręg Królewiecki – oraz otwarty kryzys graniczny z państwem od Rosji zależnym. Tu chodzi oczywiście o Białoruś.
Znaczna część sił zbrojnych została zaangażowana przez ostatnie dwa lata w ochronę granicy przed konfliktem hybrydowym o charakterze migracyjnym spowodowanym przez Białoruś, przy którym współpracuje Rosja, bo część tych imigrantów trafia przez Moskwę.
To nie stało się przez przypadek. To nie powstało samoczynnie. Warto zwrócić uwagę, że nawet inne wschodnie państwa flanki NATO, wysunięte bardziej na wschód od nas, nie mają analogicznego kryzysu granicznego, mimo, że również graniczą z Białorusią. Mam tu na myśli państwa bałtyckie. Ten konflikt został wykreowany celowo i został właśnie wykreowany po to, żeby testować możliwości ochrony granic przez Polskę.
To, na czym Polska powinna się zatem skupić, to na uzupełnieniu własnych rezerw, uzupełnieniu własnego uzbrojenia, którego znaczną część, bardzo znaczną przekazała na Ukrainę, oraz na skutecznej ochronie własnej granicy i do przygotowania się do ewentualnego odparcia agresji na własne terytorium. Do tego samego zadania, tak na marginesie, powinny przygotowywać się państwa bałtyckie.
Ciężar natomiast stabilizowania Ukrainy po ewentualnym wynegocjowaniu pokoju, który na razie w ogóle jeszcze nie wiemy, czy nastąpi, ale jeżeli nastąpi, jeżeli będzie mandat dany przez jakąś grupę państw czy przez ONZ do tego, żeby wprowadzić siły pokojowe na Ukrainę, to ten ciężar powinny wziąć państwa, które są od Rosji oddalone, nie mają bezpośredniego ryzyka otwarcia konfliktu granicznego z Rosją.
Jest jeszcze jeden istotny argument, a mianowicie ultimatum Ławrowa i polityka Putina, żądania Putina wyrażone jeszcze na długo przed wybuchem pełnoskalowej wojny, napaści rosyjskiej na Ukrainę. A mianowicie próba podzielenia państw NATO na dwa koszyki. Nie powinniśmy ułatwiać w żaden sposób Rosji dzielenia państw NATO na dwa koszyki. Ekspediowanie polskich żołnierzy na Ukrainę wystawiałoby ich na pewien cel. Na cel ewentualnych ataków czy prowokacji rosyjskich i testowania reakcji naszych sojuszników na tak selektywnie wymierzone ataki czy prowokacje. Także z tego powodu nie powinniśmy tego robić, aby NATO nie zostało poddane egzaminowi, którego mogłoby nie zdać, a mianowicie egzaminowi solidarności z ewentualnych selektywnych prowokacji czy ataków wyprowadzanych na żołnierzy wschodniej flanki NATO.
Więc ten postulat, o którym mówię, jeszcze raz to podkreślę, on nie tylko jest w interesie Polski, tak żeby Polska nie wplątała się w wojnę, w której dotychczas nie uczestniczy i tak absolutnie powinno pozostać – wsparcie dla Ukrainy jest zupełnie czym innym niż uczestniczenie w wojnie. Wysłanie swoich żołnierzy w rejon trwającego konfliktu zbrojnego jest deklaracją gotowości do użycia tych sił militarnych.
Polska w tej chwili, cokolwiek by politycy nie mówili, nie jest gotowa do wejścia w trwającą wojnę! Koniec kropka. Polska nie jest do tego gotowa. Być może do tego gotowi są Amerykanie, być może do tego gotowi są Francuzi, być może gotowi są Brytyjczycy, być może gotowi są Niemcy, chociaż szczerze wątpię, natomiast Polska do tego gotowa nie jest. Silne państwa, oddalone od Rosji, będące w NATO i mające ambicje uczestniczyć w międzynarodowej grze i kreowaniu stabilizacji w obszarze postsowieckim, w obszarze Ukrainy, mogą i być może, jeżeli warunki pokoju zostaną wynegocjowane, powinny wysłać siły pokojowe po to, żeby te warunki pokoju przypilnować. Polska do tych państw nie należy.
Mamy granicę z Rosją, mamy otwarty kryzys graniczny, mamy dużą część sił zbrojnych zaangażowaną w stabilizację własnej granicy, mamy niezrealizowane w wyniku tego plany szkoleniowe, mamy niekompletne rezerwy, mamy niekompletne uzbrojenie, mamy niekompletną absolutnie obronę przeciwlotniczą. Jesteśmy w zasięgu rażenia środków bojowych rosyjskich, w związku z czym powinniśmy prowadzić politykę ostrożną, roztropną.
Nie powinniśmy ulegać pokusie uczestniczenia w globalnych wydarzeniach. Pokusie, która może podsycać jakoś naszą dumę, że będziemy tutaj uczestnikami wielkich historycznych wydarzeń, natomiast to jest tylko pokusa. Państwa zachodnie być może chciałyby po prostu Polskę w ten sposób użyć, żeby nie angażować swoich sił, swoich żołnierzy.
Natomiast prawda jest taka, że jeżeli państwa zachodnie chcą wziąć na serio udział w grze o Ukrainę, o to, w której strefie wpływów Ukraina będzie, jaki tam będzie rząd, jaka będzie jej granica, jaki tam będzie pokój, to muszą państwa zachodnie, w szczególności Amerykanie, zaangażować swoje siły i środki.
Tutaj trzeba to powtórzyć państwom zachodnim, największym i najsilniejszym: nie ma darmowego lunchu! Jeżeli chcecie, żeby Ukraina była w zachodniej strefie wpływów, a nie w rosyjskiej, musicie zaangażować swoje siły i środki. Nie zrobicie tego rękami Polaków i państw bałtyckich. Nie zrobicie tego wyłącznie rękami Ukraińców. Jeżeli się powiedziało A, to znaczy zainwestowało w Ukrainę politycznie, militarnie, finansowo, wywiadowczo, trzeba umieć powiedzieć B, to znaczy wynegocjować warunki pokoju i następnie ten pokój zabezpieczyć.
Jeżeli się Ukrainę rozbroiło z broni atomowej wiele lat temu i dało jej gwarancję bezpieczeństwa, trzeba umieć powiedzieć B, to znaczy wziąć odpowiedzialność za to, co się zrobiło. Tego nie zrobią za was Polacy. I to dokładnie powinien powiedzieć premier Tusk i prezydent Andrzej Duda podczas wszelkiego rodzaju rozmów międzynarodowych.
Wystawienie na plan pierwszy Polaków może tylko skomplikować tę sytuację, podnieść poziom komplikacji tego kryzysu, tej wojny na nowy poziom, którego na razie nie mamy i oglądać nie chcemy. NIE dla wysyłania polskich żołnierzy na Ukrainę. NIE dla wciągania Polski do wojny!
Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem wicemarszałka Sejmu Krzysztofa Bosaka i posła Grzegorza Płaczka, 12 grudnia 2024 r.
Krzysztof Bosak: – Macron będzie prowadził nieoficjalne rozmowy o wejściu wojsk państw zachodnich na Ukrainę. Konfederacja pragnie przedstawić swój punkt widzenia na tę kwestię, który jest jasny i sprowadza się do oceny, iż nie jest w interesie państwa polskiego, ale nie jest także w interesie europejskich sojuszników NATO, aby Polska wysyłała swoje wojska na Ukrainę!
Jest wiele przyczyn, dla których uważamy, że to nie powinno się wydarzyć. Uważamy, że państwo polskie powinno artykułować swoje rozumienie racji stanu i sytuacji międzynarodowej wprost. Uważamy, że należy również ostrzegać opinię publiczną przed błędnymi argumentacjami, przed błędnym punktem widzenia, który wmanewrowałby nas w wojskową obecność na Ukrainie.
Jesteśmy temu przeciwni, ponieważ jako państwo zafrontowe, przyfrontowe, a niektórzy nawet uważają, że frontowe NATO, my mamy granicę z Rosją i z Białorusią, która obecnie jest bardzo blisko z Rosją połączona. My na tej granicy mamy kryzys. Jest to kryzys wywołany intencjonalnie. I głównym zadaniem Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej, również w ramach NATO, jest w tej chwili zażegnanie tego kryzysu, ochrona naszego własnego terytorium, niepodnoszenie ryzyka konfrontacji zbrojnej polskich sił zbrojnych, żołnierzy w polskich mundurach z orzełkiem na godle, na herbie, tylko ochrona naszego terytorium, uzupełnienie naszych zdolności zbrojnych, naszych zdolności obronnych i uzupełnienie rezerw.
W tej chwili duża część naszych sił zbrojnych jest związana kryzysem na granicy z Białorusią.Mamy niekompletne rezerwy. W wyniku akcji przekazywania uzbrojenia na Ukrainę mamy głęboko niekompletne uzbrojenie. Polska nie jest w tej chwili w pełni gotowa do obrony własnego terytorium przed konwencjonalnym atakiem. Polska nie jest w pełni gotowa nawet do obrony przed konfliktem hybrydowym, czego świadectwem jest ekstensywne korzystanie z jednostek odciągniętych od zwykłego cyklu szkoleniowego w celu zabezpieczenia granicy z powodu kryzysu kadrowego w służbach cywilnych, w szczególności w Straży Granicznej.
Polska musi jako państwo frontowe NATO skupić się na uzupełnieniu swoich własnych możliwości obronnych i zapewnieniu bezpieczeństwa wschodniej flance NATO.
Warto zwrócić uwagę na fakt, że wysunięte jeszcze bardziej na wschód państwa bałtyckie nie mają analogicznego konfliktu hybrydowego na swoich granicach. Jest to jasna wskazówka, że Rosja z Białorusią wytypowały Polskę jako państwo, z którym intencjonalnie spowodowały konflikt graniczny trwający już ponad dwa lata. W tej sytuacji byłoby niezwykle nieroztropne wystawiać polskich żołnierzy, polskie uzbrojenie na terytorium Ukrainy, na terytorium ogarnięte wojną, jako potencjalny cel dla rosyjskiego agresora, umożliwiający zaatakowanie poza terytorium NATO.
Jeszcze raz to podkreślę, wysłanie polskich żołnierzy na Ukrainę jest niekorzystne nie tylko dla państwa polskiego, jest niekorzystne także dla sojuszu NATO i dla europejskiej części tego sojuszu. Dlatego, że według kalkulacji strategicznej rosyjskiej koszt zaatakowania polskich żołnierzy mógłby być niższy niż zaatakowania innych żołnierzy państw zachodnich, a więc mogłaby to być zachęta. Tej zachęty musimy unikać.
Musimy pamiętać o ultimatum Ławrowa, o ultimatum Putina z 2021 roku, dzielącym sojuszników NATOwskich na dwa koszyki: starych i nowych. Ultimatum dotyczyło nowych sojuszników, którzy mają być inaczej uzbrojeni, mają odbywać inaczej ćwiczenia, mają być tutaj inaczej rozmieszczone wojska. Nie powinniśmy tworzyć warunków umożliwiających przetestowanie nastawienia reszty sojuszników do ewentualnej agresji wobec żołnierzy polskich.
Uważamy, że Polska niesie największy ciężar w relacji do swojego PKB pomocy uchodźcom ukraińskim, największy ciężar pomocy logistycznej w zaopatrywaniu Ukrainy tak obronnym, cywilnym, energetycznym, jak i w każdym innym wymiarze. Jeżeli na Ukrainie zostanie zawarty pokój, czego chcemy, żeby ten pokój nastąpił – oczywiście na dobrych warunkach – to Polska będzie nadal korytarzem logistycznym dla wspierania czy to odbudowy Ukrainy, czy działania tam sił zbrojnych pokojowych.
Warunki w tej chwili kompletnie nie są znane ani pokoju, ani ewentualnej obecności sił pokojowych czy gwarantujących rozejm na Ukrainie. Uważamy, że główny ciężar odpowiedzialności za sytuację na Ukrainie ponoszą przede wszystkim Amerykanie, w mniejszym stopniu najważniejsze państwa europejskie Unii Europejskiej i NATO, takie jak Niemcy, takie jak Francja, takie jak Wielka Brytania także. Te państwa powinny wziąć na siebie ciężar przywództwa, jeżeli chodzi o ewentualne siły pokojowe, które muszą uzyskać należyty mandat do swojej obecności na Ukrainie, a wpierw muszą zostać wynegocjowane odpowiednie warunki pokoju.
Ten pokój nie będzie wymuszany siłą przez zachodnich sojuszników, ponieważ nikt nie kwapi się do militarnej walki za integralność państwa ukraińskiego, to widać bardzo wyraźnie po dwóch latach tej wojny. Polska nie powinna pchać palców między drzwi, a wysłanie polskich żołnierzy na Ukrainę byłoby dokładnie tym. Będziemy poddawani różnego rodzaju szantażom o solidarności europejskiej, o solidarności NATO.
Trzeba to podkreślić wyraźnie: sytuacja na Ukrainie nie jest przedmiotem żadnych traktatów stanowiących Unię Europejską ani Sojusz Północnoatlantycki. Trzeba też podkreślić, że Polska nie tylko nie ma zobowiązań wobec Ukrainy, ale również te zobowiązania, które moglibyśmy sądzić, że Ukraina powinna wykonać wobec nas, nie są wykonywane pomimo dwóch lat bardzo intensywnej pomocy powyżej polskich możliwości.
Taka jest nasza ocena sytuacji. To nie jest ocena nieznana. Podobne oceny formułują przedstawiciele środowiska eksperckiego czy przedstawiciele najwyższej kadry dowódczej Sił Zbrojnych, jak na przykład były wiceszef Sztabu Generalnego generał Leon Komornicki, ale też wielu innych.
Wiele osób ostrzega, że ewentualne zaproszenie ze strony prezydenta Macrona do wspólnego udziału w takich siłach pokojowych może być po prostu dla państwa polskiego i dla Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej pułapką. My możemy być poddawani takiej pokusie, żebyśmy prowadzili politykę quasi-imperialną, do której, podkreślam jeszcze raz, przygotowani nie jesteśmy.
Swoje wojska poza własne terytorium mogą ekspediować w sytuację konfliktu te państwa, które są gotowe do obrony własnego terytorium, mają rezerwy, mają zaopatrzone siły zbrojne, mają kontrolę pełną nad wszystkimi swoimi granicami i mogą wysłać to, czego im zbywa. Polsce obecnie, jeżeli chodzi o zdolności obronne, niczego nie zbywa.
Przeciwnie, mamy niewyposażoną marynarkę wojenną, mając wspólne morze z Rosjanami między innymi, mamy niekompletną, w trakcie budowy, obronę przeciwlotniczą, mamy niewdrożone statki powietrzne, mamy niewdrożone nowe czołgi. Mamy zamówione, niedostarczone nowe wozy bojowe piechoty. Mamy braki, jeżeli chodzi o wyposażenie indywidualne żołnierzy. To wszystko trzeba uzupełnić, zanim będziemy myśleć o wysyłaniu polskich sił na jakąkolwiek zagraniczną misję. Także tu potrzeba roztropności, tu potrzeba ostrożności.
Życzymy jak najlepiej Ukrainie, oby warunki wynegocjowane tam pokoju były korzystne i dla Europy, i dla NATO, i dla Ukrainy. Czy to się stanie? Zobaczymy. To jest wielka gra pomiędzy siłami międzynarodowymi.
Natomiast Polska powinna zadbać w tej chwili o swoje interesy. Już przez ostatnie dwa lata wsparliśmy Ukrainę w naprawdę bardzo, bardzo dużym stopniu jako państwo polskie, jako społeczeństwo i w tej chwili musimy się skupić na redukowaniu ryzyk. Zwracam na to uwagę, iż szczególnym sygnałem, że nie powinniśmy wysyłać wojsk polskich na Ukrainę, będzie nieobecność w tych wojskach pokojowych żołnierzy amerykańskich. To byłby szczególny sygnał, a prawdopodobnie taka będzie narracja ze strony Białego Domu, szczególnie po przejęciu władzy przez prezydenta Trumpa, który, jak wiemy, głosi politykę “America First” i nieangażowanie się w nie swoje sprawy – i postrzega tę wojnę jako nie swoją sprawę, w odróżnieniu od administracji prezydenta Bidena.
Więc my też musimy przewidywać, co może nastąpić w drugim, trzecim, czwartym kroku. Wysłanie polskich żołnierzy na Ukrainę może być stworzeniem żywych tarcz dla Rosjan do różnego rodzaju prowokacji, a Amerykanie mogą uznawać to za – z ich perspektywy – niezobowiązujące zaangażowanie dobrowolne europejskich sojuszników, niełączące się z lojalnością sojuszniczą i obowiązkiem wspólnej obrony tych żołnierzy.
To nie jest sytuacja jakkolwiek korzystna dla państwa polskiego. Polska, w odróżnieniu od Rosji, nie ma gospodarki przestawionej w tryb gospodarki wojennej. Nie prowadzi imperialnej polityki. Nie jest przygotowana do prowadzenia żadnej wojny u swoich granic i nie chce prowadzić żadnej wojny u swoich granic. Skoro tak, to nie należy wysyłać polskich wojsk na Ukrainę i nie należy ulegać pokusom, które w tej chwili inne państwa europejskie wobec Polski będą formować, pokusy i szantaże.
This website uses cookies so that we can provide you with the best user experience possible. Cookie information is stored in your browser and performs functions such as recognising you when you return to our website and helping our team to understand which sections of the website you find most interesting and useful.
Strictly Necessary Cookies
Strictly Necessary Cookie should be enabled at all times so that we can save your preferences for cookie settings.
If you disable this cookie, we will not be able to save your preferences. This means that every time you visit this website you will need to enable or disable cookies again.
Skomentuj