Paweł Usiądek, członek Rady Liderów Konfederacji
Polska dokonała dużego odkrycia surowcowego na Bałtyku. Zasoby nowo odkrytego złoża na Morzu Bałtyckim szacuje się na 22 miliony ton ropy naftowej i 5 miliardów metrów sześciennych gazu. To więcej niż niemieckie pole Mittelplate eksploatowane od 40 lat. Odkrycia dokonała kanadyjska firma Central European Petroleum na obszarze koncesyjnym Wolin East 1, który znajduje się po stronie polskiej, tuż przy granicy z Niemcami. Już teraz niemieckie władze i media naciskają, by Warszawa… podzieliła się tym strategicznym bogactwem.
Ministerstwo Gospodarki Meklemburgii-Pomorza Przedniego otwarcie twierdzi, że złoże „znajduje się na terytorium obu krajów”. Choć niemiecka firma Neptun Energy w przeszłości prowadziła odwierty po swojej stronie, uznała, że jakość ropy jest zbyt niska, by rozpocząć eksploatację. Teraz, gdy Polska dotarła do zasobów o wyższej jakości, Berlin zmienia narrację – z „bezużytecznych pokładów” robi się „nasza wspólna ropa”.
Niemcy chcą polskiej ropy z Bałtyku!
— Paweł Usiądek (@PUsiadek) July 24, 2025
Polska dokonała dużego odkrycia surowcowego na Bałtyku. Zasoby nowo odkrytego złoża na Morzu Bałtyckim szacuje się na 22 miliony ton ropy naftowej i 5 miliardów metrów sześciennych gazu. To więcej niż niemieckie pole Mittelplate eksploatowane… pic.twitter.com/yL6cJojoji
Niemieckie media – w tym „Die Welt” – sugerują konieczność podpisania dwustronnych umów na wzór „traktatu kopenhaskiego”, który reguluje podział zysków z transgranicznych złóż między Niemcami, Holandią i Danią. Dziennik zauważa, że wiele zależy teraz od „interpretacji przepisów unijnych” i „gotowości Polski do uznania udziału Niemiec”. W praktyce to presja, by Polska uznała niemieckie roszczenia i oddała część przychodów z własnego terytorium.
Berlin nie poprzestaje na próbach przejęcia udziału w polskiej ropie – politycy niemieckiego landu krytykują możliwość wydobycia. Minister klimatu Till Backhaus nazywa wydobycie „zacofaną polityką przemysłową” i stawia interesy turystyki ponad bezpieczeństwem energetycznym regionu. Burmistrz Heringsdorfu apeluje o „zatrzymanie inwestycji” i ochronę wybrzeża – choć sama gmina leży na terenach silnie zurbanizowanych i przekształconych przez niemiecką turystykę.
Kolejny raz, gdy Polska chce się rozwijać i skorzystać z możliwości surowcowych, nasi zachodni sąsiedzi to torpedują. Nie zrobili nic, by złoża odkryć czy uruchomić – teraz chcą uczestniczyć w zyskach. To nie jest współpraca – to próba nacisku politycznego i ekonomicznego, by Polacy nie wykorzystali swojego potencjału.
Skomentuj