Donald Tusk powiedział w Kopenhadze, że firmy opuszczają kontynent z powodu najwyższych na świecie kosztów energii oraz regulacji klimatycznych. Powołał się na rozmowę z jednym z największych producentów stali, który stwierdził, że “nie ma szans kontynuować swojej pracy na naszym kontynencie”.
Dla tego biznesu Stany Zjednoczone, Kanada czy Brazylia są “radykalnie, radykalnie bardziej atrakcyjne” niż Europa.
Ciekaw jestem co na to nasi “eksperci”, którzy zachwalają unijną politykę klimatyczną i niemal codziennie pouczają nas o konieczności odchodzenia od węgla na rzecz modelu energetyki obecnego w innych krajach UE.
Takich słów ze strony premiera @donaldtusk się nie spodziewałem. Donald Tusk powiedział dziś w Kopenhadze, że firmy opuszczają kontynent z powodu najwyższych na świecie kosztów energii oraz regulacji klimatycznych. Powołał się na rozmowę z jednym z największych producentów… pic.twitter.com/gCedvIvNh3
W Płocku 70% uczniów zostało wypisanych z tzw. edukacji zdrowotnej z czego w szkołach ponadpodstawowych ponad 90% – wynika z ustaleń PortalPlock.pl.
Cieszę się że jako Konfederacja Płock pomogliśmy wielu rodzicom podjąć decyzję o wypisaniu dzieci z tych zajęć. Rzetelna edukacja nie musi uciekać się do podstępu w postaci mylącej nazwy przedmiotu i ukrywania w nim szkodliwych treści.
W Płocku 70% uczniów zostało wypisanych z tzw. edukacji zdrowotnej z czego w szkołach ponadpodstawowych ponad 90% – wynika z ustaleń @portalplock.
Cieszę się że jako Konfederacja Płock pomogliśmy wielu rodzicom podjąć decyzję o wypisaniu dzieci z tych zajęć. Rzetelna edukacja… pic.twitter.com/Cg9nbTO4Ch
Marek Tucholski odniósł się do wpisu Jakuba Wiecha, red. nacz. portalu Energetyka24
Generalnie PV i wiatraki nie tylko nie są systemowi energetycznemu potrzebne, ale wręcz są dla niego obciążeniem. Trump to wie, i między innymi dlatego nazywa politykę klimatyczną “największym szwindlem w historii świata”.
A teraz odnośnie poniższego wpisu. „91% nowych mocy” robi wrażenie, ale to nie to samo co produkcja energii. W I połowie 2025 roku PV i wiatraki wyprodukowały w USA ledwie 20% energii. Gaz wciąż jest głównym źródłem w USA i to się prędko nie zmieni. Nowe moce w niestabilnych OZE nie będą już tak szybko rosnąć, ponieważ obcięto programy wsparcia dla tych źródeł. Boom na OZE był efektem między innymi kredytów podatkowych z Inflation Reduction Act. Przyrost w pierwszej połowie 2025 to jeszcze skutek wcześniejszego rozpędu, który za chwilę efektownie wyhamuje.
Co do cen, to dużo PV i wiatraków mocno zbija je w południe, ale rośnie liczba cen ujemnych i przymusowego ograniczania PV/wiatru. Na przykład w Kalifornii w 2024 roku odcięto rekordowe 3,4 TWh z OZE. To nie jest dowód “stabilnie taniej energii”, tylko zmiennej i coraz trudniejszej do wpasowania.
OZE lokalnie i czasowo obniżają hurtowe ceny, ale to pokazuje jedynie stosunek podaży do popytu, kiedy w system wtłacza się dużo energii przy sprzyjających warunkach pogodowych. Jednak rachunek końcowy obejmuje też koszty sieci, rezerw, magazynów i strat z cięć, a to już psuje bilans “tanich” OZE.
Mimo przyrostu PV/wiatru planowane są nowe moce gazowe (ponad 18 GW do 2028 roku) właśnie po to, by trzymać system, który zmaga się ze wzrostem zapotrzebowania na prąd, między innymi z powodu rozwoju centrów danych, AI itp. i zmiennością OZE. Gdyby OZE „same z siebie” nawet z magazynami zapewniały stabilną, tanią energię, te inwestycje nie byłyby potrzebne.
“Największa inwestycja w Europie”, “tani prąd”, “nowoczesne technologie”, a wiecie na ile starczyłoby prądu z tego największego magazynu energii dla Polski. Na 3 minuty…
"Największa inwestycja w Europie", "tani prąd", "nowoczesne technologie", a wiece na ile starczyłoby prądu z tego największego magazynu energii dla Polski. Na 3 minuty… Stawiają ten i będą stawiać inne tego typu magazyny za ciężkie pieniądze wspierając azjatycki przemysł, bo… https://t.co/PCWc27zs8D
Stawiają ten i będą stawiać inne tego typu magazyny za ciężkie pieniądze wspierając azjatycki przemysł, bo wiedzą, że z wiatraków na Bałtyku nie będą mogli wykorzystać prądu produkowane w sposób niestabilny. Jednak to niewiele pomoże.
Ceny energii jeszcze tylko przez to wzrosną (dodatkowy element systemu, dodatkowe koszty, straty na konwersji), a przed flautą to nas nie uchroni. Za to w przypadku awarii/ataku palić będzie się całymi dniami.
Brytyjczycy właśnie debatują nad uznaniem praw szariatu w ramach krajowego systemu prawnego.
Brytyjczycy właśnie debatują nad uznaniem praw szariatu w ramach krajowego systemu prawnego. Szybko poszło, zważywszy na to, że jeszcze 30-40 lat temu nikomu by to nawet do głowy nie przyszło. https://t.co/7VQBKv3c4z
12 września 1939 roku był kulminacyjnym momentem polskiego uderzenia znad Bzury w bok niemieckiej 8. Armii generała Kluge. Polskie wojska osiągnęły linię Głowno–Stryków–Ozorków, rozbijając niemiecką 30. Dywizję Piechoty i zmuszając pozostałe jednostki armii wroga do przejścia do obrony. Zatrzymano również pochód części najsilniejszej niemieckiej 10. Armii i zmuszono przeciwnika do wstrzymania uderzenia na Warszawę.
Bitwa nad Bzurą, choć wielka, nie miała szans zmienić losów wojny. Jednak mogła zapisać się w dziejach Polski jako kolejne zwycięstwo naszego oręża i zadać Niemcom boleśniejsze straty. Tak się jednak nie stało, a było to możliwe. Żołnierze nie zawiedli. Przewaga materiałowa i liczebna przeciwnika nie była jedynym ani nawet decydującym czynnikiem, bo żołnierz polski w pierwszej fazie bitwy pokazał, że kiedy przeciwnik jest atakowany, a uderzenie prowadzone sprawnie, to wróg zaczyna przegrywać, choć mógł sobie pozwolić na pisanie na skrzynkach z amunicją “nicht sparen”. Zawiodło najwyższe dowództwo, brak łączności i brak koordynacji. Za tym wszystkim stał czynnik ludzki. Gdyby Sztab Naczelnego Wodza nie zwlekał z udzieleniem Armii „Poznań” zgody na uderzenie na Niemców wcześniej, już 4 września, Armia „Łódź” zostałaby odciążona i mogłaby wytrwać dłużej na kluczowych pozycjach. Gdyby wydano zgodę choćby 6 września, sytuacja mogłaby się jeszcze zmienić, ale nawet wtedy zwlekano z odpowiedzią dla nieatakowanej Armii „Poznań”. Pozwolono, by Niemcy bili nas częściami i uzyskiwali miażdżącą przewagę na kluczowych odcinkach frontu.
Zawiodła łączność. Przez brak kontaktu z Naczelnym Dowództwem i wycofującą się i oskrzydloną Armią „Łódź” nie można było skoordynować i tak już opóźnionego uderzenia na Niemców w dniu 9 września. Gdyby udało się nawiązać łączność, Armia „Łódź” mogłaby zatrzymać się w rejonie Łodzi–Sochaczewa i związać część sił niemieckich, wspierając w ten sposób uderzenie Armii „Poznań” i „Pomorze”, jednocześnie ratując się od całkowitego rozbicia w walkach na południowy zachód od Warszawy.
12 września 1939 roku był kulminacyjnym momentem polskiego uderzenia znad Bzury w bok niemieckiej 8. Armii generała Kluge. Polskie wojska osiągnęły linię Głowno–Stryków–Ozorków, rozbijając niemiecką 30. Dywizję Piechoty i zmuszając pozostałe jednostki armii wroga do przejścia do… pic.twitter.com/7mWqbafpfC
Zawiódł dowódca Armii „Warszawa”, a wcześniej Armii „Łódź” – gen. Juliusz Rómmel. Porzucił walczące oddziały swojej Armii „Łódź”, za co zamiast wyroku śmierci otrzymał… dowództwo nad Armią „Warszawa”. To jeden z najjaskrawszych przykładów tragicznych w skutkach sanacyjnego kolesiostwa. Gen. Rómmel nie udzielił pomocy wojskom walczącym nad Bzurą, choć właśnie ze względu na ich działania zaczepne napór Niemców na Warszawę znacząco zelżał. Gen. Czuma, dowódca obrony stolicy, chciał siłami 20–30 tys. żołnierzy wesprzeć walczące na zachód od Warszawy wojska, ale Rómmel się nie zgodził. Nie zgodził się też na wysłanie dwóch Brygad Kawalerii celem przebicia się do zgrupowania Kutrzeby i wsparcia w toczącej się wielkiej bitwie. Znów Niemcy bili nas częściami.
Osamotnione Armie „Poznań” i „Pomorze” walczyły dwa tygodnie, zanim część wyczerpanych żołnierzy bez ciężkiego sprzętu i amunicji dotarła do stolicy. Pozostali zginęli, zostali wzięci do niewoli lub ukrywali się w okolicznych lasach od Nasielska po Sochaczew i od Koła po Skierniewice.
Dlaczego o tym piszę? Ze względu na naukę, jaką powinny dać nam tamte doświadczenia. Podobnie jak przed II wojną światową uprawia się u nas propagandę sukcesu. Podpisuje się gigantyczne, kosztowne kontrakty na dostawy uzbrojenia, a brakuje środków na najbardziej podstawowe rzeczy. Wówczas była to łączność, amunicja, a nawet bielizna dla żołnierzy. Dziś nie jest wiele lepiej. Setki miliardów wydamy na kosztowny sprzęt dobry na nieco już minioną rzeczywistość pola walki, a nie mamy stosunkowo tanich zestawów antydronowych czy zapasów amunicji pozwalających myśleć o oporze dłuższym niż dwa tygodnie.
Inne sprawy związane z organizacją dowodzenia, logistyki czy planami prowadzenia działań wojennych pozostawiam do Waszej oceny. Obyśmy z bolesnej lekcji z września 1939 roku wyciągnęli wnioski.
Niemal każdego dnia dochodzą z całego świata nowe informacje o zwijaniu projektów «zielonej energii». Jedynie w Unii Europejskiej wbrew naszym interesom na siłę próbuje się utrzymać nierealistyczną «zieloną» politykę.
➡️ Administracja Trumpa złożyła wniosek sądowy o unieważnienie zgody federalnej na projekt farm wiatrowych New England Wind o mocy 2,9 GW.
➡️ Od początku 2025 roku w USA wstrzymano lub anulowano projekty «czystej energii» o wartości 18,6 mld USD.
➡️ W Australii z pierwotnie planowanych projektów zielonego wodoru tylko 1 jest nadal realizowany. Reszta została porzucona lub zawieszona.
➡️ Region Queensland w Australii oficjalnie wycofał zgodę na inwestycję wartej 2 mld dolarów australijskich farmy wiatrowej Forest Wind, powołując się na opór społeczny i wady projektowe.
Im prędzej i my zrezygnujemy z takiej polityki, tym lepiej dla nas, naszej gospodarki i naszej przyszłości.
🇵🇱@tucholski_marek, Ruch Narodowy Płock: 📢"Niemal każdego dnia dochodzą z całego świata nowe informacje o zwijaniu projektów «zielonej energii». Jedynie w Unii Europejskiej wbrew naszym interesom na siłę próbuje się utrzymać nierealistyczną «zieloną» politykę.
Marek Tucholski w polemice z Pawłem Lachmanem, Prezesem Polskiej Organizacji Rozwoju Technologii Pomp Ciepła
Import ropy do Polski jest konieczny, bo Polska nie posiada znaczych zasobów tego surowca. Rezygnacja z importu ropy oznacza całkowity paraliż transportu i nie tylko. Przejście na pojazdy elektryczne 1:1 nie jest możliwe.
Import gazu to sprawa bardziej złożona. Sami wydobywamy mniej niż 20% naszego zapotrzebowania i powinniśmy ograniczać import żeby zmniejszyć uzależnienie naszej gospodarki. Niestety idziemy w przeciwnym kierunku na przykład budując elektrownie i elektrociepłownie na gaz.
Toporna propaganda mieszająca różne porządki.
Import ropy do Polski jest konieczny, bo Polska nie posiada znaczych zasobów tego surowca. Rezygnacja z importu ropy oznacza całkowity paraliż transportu i nie tylko. Przejście na pojazdy elektryczne 1:1 nie jest możliwe.
Węgla w ogóle nie powinniśmy kupować, bo mamy własny, a im wyższe jego zużycie, tym mniejsze zapotrzebowanie na gaz, a przy pewnych warunkach również na ropę. Niestety od węgla odchodzimy, co można uznać za głupotę i sabotaż, a w zasadzie jedno i drugie.
To o czym napisał Lachman to też czysty populizm. Koszt importu paliw kopalnych jest niższy niż koszty tzw. zielonej energii. Ceny energii rosną, między innymi dlatego, że coraz więcej wytwarzany jej z OZE, a nie idzie za tym zmniejszenie energetycznej zależności. Jest wręcz przeciwnie.
Marek Tucholski skomentował tłita b. minister klimatu i środowiska w rządzie PiS, która nagle bardzo mocno krytykuje OZE.
PiS rządzi – OZE dobre. PiS w opozycji – OZE złe.
Fakty są takie, że za rządów PiS nastąpił gwałtowny rozwój OZE, a wszystkie dalsze plany na czele z PEP2040 przewidywały szereg kolejnych kosztownych inwestycji w wiatraki i fotowoltaikę włącznie z aż 18 GW wiatraków na morzu.
Oni są skrajnie niewiarygodni.
PiS rządzi – OZE dobre. PiS w opozycji – OZE złe.
Fakty są takie, że za rządów PiS nastąpił gwałtowny rozwój OZE, a wszystkie dalsze plany na czele z PEP2040 przewidywały szereg kolejnych kosztownych inwestycji w wiatraki i fotowoltaikę włącznie z aż 18 GW wiatraków na morzu.… https://t.co/2YFGJgFIe0
W Wielkiej Brytanii od 2022 roku wszystkie nowe ładowarki muszą być „smart”, czyli połączone z systemem zarządzania popytem. W praktyce oznacza to, że mogą automatycznie opóźniać lub całkowicie wstrzymywać ładowanie, jeśli sieć energetyczna jest przeciążona albo brakuje “taniej” energii w danym momencie. Domyślne ustawienia przewidują ładowanie poza godzinami szczytu, ale użytkownik nie zawsze ma nad tym pełną kontrolę.
W UK od 2022 roku wszystkie nowe ładowarki muszą być „smart”, czyli połączone z systemem zarządzania popytem. W praktyce oznacza to, że mogą automatycznie opóźniać lub całkowicie wstrzymywać ładowanie, jeśli sieć energetyczna jest przeciążona albo brakuje "taniej" energii w danym… https://t.co/46bkwsmKxo
Użytkownik może ręcznie zmienić ustawienia i wymusić ładowanie od razu i wtedy auto naładuje się normalnie. Ale jeśli ktoś zostawi wszystko na ustawieniach fabrycznych, to ładowarka może wstrzymać ładowanie zgodnie z sygnałem z sieci. W pewnych przypadkach rano może okazać się, że bateria nie została naładowana.
To skutek zdalnego sterowania popytem, które ma chronić sieć i ułatwiać integrację niestabilnych źródeł OZE.
Użytkownik musi pilnować ustawień i liczyć się z tym, że sieć może w nocy ograniczyć ładowanie. Tak zdaniem klimatystów wygląda postęp.
Marek Tucholski skomentował tłita Jakuba Wiecha, w którym red. nacz. portalu Energetyka24.com stwierdził, że docelowym miksem elektroenergetycznym dla Polski, Europy i świata jest: OZE + atom + magazyny energii. Im szybciej na to przejdziemy, tym lepiej.
Komentarz Marka Tucholskiego: Sprawdźmy zatem na przykładzie jak wyglądają koszty takiego miksu dla społeczeństwa już nawet bez wchodzenia w kwestie niezależności energetycznej itp.
Wielka Brytania generuje obecnie 51% procent energii z OZE, 14% z atomu, a resztę głównie z gazu. Do tego dochodzą magazyny bateryjne, które osiągnęły już moc około 6 GW. Londyn planuje dalsze zwiększenie pojemności magazynów do ponad 20 GW do 2030 roku. To jeden z szybciej rozwijających się miksów energetycznych w Europie oparty właśnie na atomie, OZE i magazynach energii. Jest to więc modelowy przykład wizji pana Wiecha.
Obecnie koszty prądu w Polsce dla gospodarstw domowych wynoszą 0,90 zl/kWh. W Wielkiej Brytanii to 1,36 zł/kWh. Dla firm w Polsce cena wynosi 1,19 zl/kWh, a w Wielkiej Brytanii 1,22 zł/kWh.
Co warto dodać, VAT na prąd w Wielkiej Brytanii jest niższy niż w Polsce, bo wynosi 5% dla gospodarstw domowych i 20% dla firm. W Polsce to 23%. Ceny energii zarówno w Polsce jak i w Wielkiej Brytanii są regulowane.
Aha, sprawdźmy zatem na przykładzie jak wyglądają koszty takiego miksu dla społeczeństwa już nawet bez wchodzenia w kwestie niezależności energetycznej itp.
Wielka Brytania generuje obecnie 51% procent energii z OZE, 14% z atomu, a resztę głównie z gazu. Do tego dochodzą… https://t.co/rNoBh90cWK
Realne koszty energii w poszczególnych krajach Unii Europejskiej są trudne do oszacowana ze względu na liczne mechanizmy, dopłaty, ukryte koszty, przerzucanie kosztów na budżet, firmy, konsumentów itd. itp. Niemniej to co widzimy na rachunkach jest na pewno bliższe prawdy niż to co widzimy na rynku SPOT, który pokazuje jedynie stosunek podaży i popytu na energię.
Warto zaznaczyć, że Wielka Brytania wyłączyła już wszystkie elektrownie węglowe i ponosi znacznie niższe koszty opłat za emisję CO2 niż Polska, a mimo to Brytyjczycy mają jedne z najwyższych cen energii za prąd na świecie. Do tego mają typowe dla takiego miksu energetycznego problemy ze stabilnością sieci, w tym stosują dopłaty za ograniczenie poboru prądu w szczytowych okresach zużycia.
Nic nie wskazuje na to żeby ceny energii w Wielkiej Brytanii miały się obniżyć. Przeciwnie, duże i kosztowne inwestycje w OZE, sieci i atom będą musiały być skądś pokryte, więc jeszcze bardziej podbiją rachunki za prąd.
Dobrze, że Prezydent Karol Nawrocki nie podpisał ustawy wiatrakowej.
Pani Henning-Kloska jako Minister powinna dać dobry przykład i zamieszkać 500 metrów od wiatraka pokazując Polakom jak wspaniale jest mieć przeszywający cień łopat wiatraka w swoich oknach co 2 sekundy. Nie wybrała tej zachęty, próbowała za to przekupić lokalne społeczeństwa „łapówką” 20 000 zł do podziału w ramach rekompensaty/zachęty.
Argumenty czysto merytoryczne o niestabilnym źródle energii rozwalającym system elektroenergetyczny do Minister też nie trafiały.
Dobrze, że Prezydent @NawrockiKn nie podpisał ustawy wiatrakowej.
Pani Henning-Kloska jako Minister powinna dać dobry przykład i zamieszkać 500 metrów od wiatraka pokazując Polakom jak wspaniale jest mieć przeszywający cień łopat wiatraka w swoich oknach co 2 sekundy. Nie…
Pod pretekstem dbania o środowisko Ministerstwo Klimatu i Środowiska chce wprowadzić opłatę opakowaniową. Producenci zapłacą za każdy kilogram opakowania wprowadzonego na rynek. Finalnie oczywiście zapłacą konsumenci, czyli my wszyscy. Resort szacuje wpływy na ponad 5 mld zł w 2028 roku.
Kolejny podatek w drodze. Pod pretekstem dbania o środowisko @MKiS_GOV_PL chce wprowadzić opłatę opakowaniową. Producenci zapłacą za każdy kilogram opakowania wprowadzonego na rynek. Finalnie oczywiście zapłacą konsumenci, czyli my wszyscy. Resort szacuje wpływy na ponad 5 mld…
Oczywiście problem z opakowaniami można rozwiązać mądrzej. Na przykład inwestując w instalacje termicznego przekształcania odpadów, z której można pozyskać dodatkowo energię. W Danii takie “spalarnie” pokrywają 20% zapotrzebowania na ciepło w kraju. U nas urzędnicy wolą iść po najmniejszej linii oporu i przywalić podatkiem, choć problemu to nie rozwiąże, a jedynie uderzy w nasze portfele.
Paskudna manipulacja w artykule portalu Energetyka24?
Autorka artykułu z portalu Energetyka24 i pan Jakub Wiech powielają tezę, że koszt produkcji prądu z węgla jest „ponad 2 razy droższy” niż z OZE – bez podania pełnych danych, bez kontekstu i bez potwierdzenia w raporcie, który został przywołany.
Poniżej mamy przykład manipulacji polegający na pomieszaniu pewnego wpisu z LinkedIn z raportem “Transformacja energetyczna w Polsce Edycja 2025” oraz selektywnym doborze i uproszczeniu danych. Fakt, że energia z OZE ma niski koszt krańcowy, a wysoka emisja CO2 winduje koszt energii z węgla, jest prawdziwy. Jednak przedstawione w artykule liczby i wnioski, między innymi, że koszt produkcji energii elektrycznej z węgla kamiennego jest ponad dwa razy wyższy niż z OZE, nie ma potwierdzenia w raporcie.
Artykuł, który przytacza Jakuba Wiecha ma moim zdaniem za zadanie wprowadzać mniej krytycznych czytelników w błąd co do rzeczywistych kosztów wytwarzania i cen energii i sugerować, że na to wskazuje przytoczony raport.
Autorka artykułu @Energetyka_24 i pan @jakubwiech powielają tezę, że koszt produkcji prądu z węgla jest „ponad 2 razy droższy” niż z OZE – bez podania pełnych danych, bez kontekstu i bez potwierdzenia w raporcie, który został… pic.twitter.com/yH7PCs9WWG
Po pierwsze, w raporcie, o którym mowa w artykule nie ma takich informacji.
Po drugie, we wpisie, na który powołuje się podwładna pana Jakuba Wiecha przywołano wpis z LinkedIn, w którym pokazano wykres, który nie uwzględnia kosztów OZE, a jedynie pokazuje koszty prądu z węgla, wskazując w mocno uproszczony sposób na pewne składowe i podaje informacje o jakiejś różnicy kosztów na rzecz OZE.
Po trzecie, nie wspomniano, że jednostkowe koszty elektrowni węglowych rosną, bo muszą coraz częściej ustępować miejsca zmiennej generacji z OZE. Im mniejszy czas pracy, tym wyższy koszt jednostkowy za MWh – porównywanie „średnich kosztów” bez tej i wielu innych informacji to po prostu perfidna manipulacja. Sam przytoczony raport na stronie 33 wskazuje, że “Jednostki węglowe zanotowały najniższe w historii współczynniki wykorzystania mocy. Wartości dla węgla kamiennego (31%) zbliżyły się do poziomu wysokich turbin wiatrowych (27%).” – A to właśnie z powodu ustępowania miejsca OZE.
Poniższe nagranie to przykład dramatu wielu ludzi, których przycisnęły pandemiczne obostrzenia, a teraz pluje im się w twarz przyznając dotacje z KPO na jachty.
Pamiętajmy, że Afera KPO to dalszy ciąg wydarzeń zapoczątkowanych w 2020 roku zamknięciem gospodarki przez rząd PiS. Środki z KPO w teorii miały służyć odbudowie gospodarki po pandemii. Tu warto jednak zauważyć, że nie każdy kraj zamknął ludzi w domach i zabronił im zarabiać na życie. To była indywidualna decyzja poszczególnych rządów.
Dziś te decyzje wciąż negatywnie wpływają na naszą rzeczywistość. PO-PiS poza wpędzaniem nas w kłopoty nie potrafi zrobić niczego, co przyniosłoby nam jakąś korzyść. Co najwyżej na ich polityce skorzystają ci, co są zblatowani z władzą.
W ubiegłą środę rząd Niemiec zatwierdził projekt ustawy mającej na celu przyspieszenie wdrażania projektów geotermalnych. Niemcy chcą 1/4 zapotrzebowania na ciepło pokryć właśnie z geotermii. To bardzo dużo. Z drugiej strony przy zastosowaniu zaawansowanych technologii wiercenia, można pozyskać jeszcze więcej.
W ubiegłą środę rząd Niemiec zatwierdził projekt ustawy mającej na celu przyspieszenie wdrażania projektów geotermalnych. Niemcy chcą 1/4 zapotrzebowania na ciepło pokryć właśnie z geotermii. To bardzo dużo. Z drugiej strony przy zastosowaniu zaawansowanych technologii… pic.twitter.com/aHJpcUD5Zl
Patrząc na to z perspektywy kilku lat, mamy do czynienia z przewartościowaniem podejścia do geotermii. W końcu zaczęto dostrzegać w tym źródeł energii potencjał większy niż rekreacja i lokalne źródło wspomagania ogrzewnictwa.
Szkoda tylko, że w Polsce wciąż przeważa głos “ekspertów”, którzy odrzucają ten wielki potencjał spychając go do realizacji punktowych inwestycji bez większej strategii i odpowiedniego finansowania. Określając to wprost, są pieniądze na importowane wiatraki i panele, nie ma na polską geotermię.
Mamy 1400 nowych i potwierdzonych przypadków wydania przez rząd naszych pieniędzy na głupoty, z województw: mazowieckiego (550), śląskiego (160), pomorskiego (140), wielkopolskiego (150), małopolskiego (100), dolnośląskiego (100), kujawsko – pomorskiego (100), podkarpackiego (100).
Mamy 1400 nowych i potwierdzonych przypadków wydania przez rząd naszych pieniędzy na głupoty, z województw: mazowieckiego (550), śląskiego (160), pomorskiego (140), wielkopolskiego (150), małopolskiego (100), dolnośląskiego (100), kujawsko – pomorskiego (100), podkarpackiego… pic.twitter.com/rCzddRKQ1l
Kasa z KPO poszła nawet na rozszerzenie działalności o udzielanie chwilówek! To jest dopiero innowacyjna działalność! Myślę, że prostytucja może się pochwalić podobną innowacyjnością. Dziwne, że na to nikt nie wziął pieniędzy.
Kasa z KPO poszła nawet na rozszerzenie działalności o udzielanie chwilówek!
To jest dopiero innowacyjna działalność! Myślę, że prostytucja może się pochwalić podobną innowacyjnością.
Fundusze z KPO rozwijają polską naukę! Dla przykładu Yaija Lin-Iwanejko dostał prawie PÓŁ MILIONA złotych z UE na rozwój KAWIARNI w Centrum Nauki Kopernik w Warszawie.
Cieszę się, że udało się zainteresować tematem absurdalnych wydatków z KPO media i szerszą publikę! 🙂
Dodam, że branża HoReCa to dopiero początek. Opiszę wkrótce jak to wygląda na styku KPO-samorząd, bo tam też co najmniej… dziwnie. https://t.co/NUvocOShvL
➡️ Hotel Polonia – rozbudowa usług o spa dla mieszkańców Krakowa i regionu – 474 000 zł.
➡️ Grupa Scandale Pajda – rozwój oferty cateringowej – 315 018,48 zł.
➡️ Eventx Sp. z o.o. – mobilna przestrzeń eventowa – 413 914,89 zł.
➡️ Europejskie Centrum Gastronomii – mobilne bary kawowe – 209 555,97 zł, i wiele, wiele innych podobnych projektów realizowanych w ramach KPO.
To są projekty typowo biznesowo-usługowe, nie infrastrukturalne ani strategiczne. Jedynie Konfederacja od początku mówi, że KPO, które będziemy z odsetkami spłacać do 2058 roku, to żadne środki na strategiczne inwestycje, tylko kolejne przejadanie pieniędzy i to jeszcze obwarowane dyktatem eurokratów w postaci kamieni milowych. Politycy PiS, którzy to negocjowali KPO i się na to zgodzili razem z obecną ekipą rządzącą, która to popierała będąc w opozycji, powinni za to politycznie odpowiedzieć.
➡️Hotel Polonia – rozbudowa usług o spa dla mieszkańców Krakowa i regionu – 474 000 zł. ➡️Grupa Scandale Pajda – rozwój oferty cateringowej – 315 018,48 zł. ➡️Eventx Sp. z o.o. – mobilna przestrzeń eventowa – 413 914,89 zł. ➡️Europejskie Centrum Gastronomii – mobilne bary kawowe… pic.twitter.com/7GpO2LP4SB
A jak ktoś uważa, że program Jacht+ to marnowanie pieniędzy, to jest analfabetą!
A jak ktoś uważa, że program Jacht+ to marnowanie pieniędzy, to jest analfabetą!
Dawno nie słyszałem takiej pogardy ze strony elit do ciężko pracujących ludzi, którzy ze swoich podatków to KPO będą musieli spłacać! https://t.co/zGBty7gNfp
Dawno nie słyszałem takiej pogardy ze strony elit do ciężko pracujących ludzi, którzy ze swoich podatków to KPO będą musieli spłacać!
Krzysztof Bosak
W kontekście rozdziału funduszy z KPO (dług który spłacamy do 2058 roku) to przypomnę, że dotacje na innowacyjne rzeczy — np. budowa w Polsce nowych linii produkcji substancji czynnych w przemyśle farmaceutycznym, czym moglibyśmy konkurować globalnie z USA, Niemcami, Indiami czy Chinami — zostały skasowane przez rząd Tuska, bo NIE DA SIĘ. Zdaniem rządu terminy wydawania środków zrobiły się zbyt krótkie. A zrobiły się zbyt krótkie, bo UE wstrzymywała nam środki. I nie negocjowali lub nie wynegocjowali wydłużenia terminów.
W kontekście rozdziału funduszy z KPO (dług który spłacamy do 2058 roku) to przypomnę, że dotacje na innowacyjne rzeczy — np. budowa w Polsce nowych linii produkcji substancji czynnych w przemyśle farmaceutycznym, czym moglibyśmy konkurować globalnie z USA, Niemcami, Indiami czy… pic.twitter.com/nR49vnQ2Pe
Środa upłynęła pod znakiem zaprzysiężenia Karola Nawrockiego na Prezydenta RP. Całodniowe uroczystości to nie tylko celebracja tego wydarzenia, ale też okazja do podkreślenia powagi państwa.
Karol Nawrocki nie był moim kandydatem — mój odpadł z bardzo dobrym wynikiem w pierwszej turze, ale niezależnie od tego, kto wygrał w drugiej, musimy pamiętać, że wybrany przez Polaków kandydat jest prezydentem całej Polski, a nie jakiejś jej części. Tu w grę wchodzi znaczenie powagi państwowości, co nie znaczy, że nie mamy być krytyczni wobec poczynań nowego prezydenta. Przeciwnie — im bardziej ktoś popierał Karola Nawrockiego, tym, w moim przekonaniu, uważniej i bardziej krytycznie powinien oceniać jego przyszłe działania. Nie możemy popadać w ślepą miłość do polityków, ale kiedy trzeba — to ich wspierać, a kiedy robią coś niewłaściwego — nie cofać się przed nawet ostrą krytyką.
Dzisiejszy dzień upłynął pod znakiem zaprzysiężenia Karola Nawrockiego na Prezydenta RP. Całodniowe uroczystości to nie tylko celebracja tego wydarzenia, ale też okazja do podkreślenia powagi państwa.
Karol Nawrocki nie był moim kandydatem — mój odpadł z bardzo dobrym wynikiem w… pic.twitter.com/IEpbLK34O1
Obiektywnie oceniając dzisiejsze przemówienie Karola Nawrockiego w Sejmie, już w roli Głowy Państwa, było chyba jego najlepszym. Bez przesady można uznać, że nie tylko zrobił ogromny postęp na przestrzeni ostatnich miesięcy, ale też pokonał w tej roli swoich poprzedników. Przyznam, że się tego nie spodziewałem. Miejmy nadzieję, że nie są to dobre złego początki, ale że rozniecona w wielu Polakach nadzieja nie zostanie zawiedziona.
Prezydentowi Nawrockiemu życzę sukcesów w zabieganiu o dobro wspólne naszego narodu.
Ukraiński Donbas Coal Energy planuje wznowić wydobycie węgla w Polsce, korzystając z infrastruktury Siltech. To sugeruje, że wcześniejsze zamknięcia mogły wynikać z nieefektywnego zarządzania, a nie braku opłacalności.
Od lat próbuje nam się wmówić, że nasze górnictwo jest trwale nierentowne, a tymczasem są chętni właśnie na bazie tych nierentownych kopalń wznowić wydobycie i zarabiać.
Skoro jednak da się w Polsce wydobywać węgiel w sposób opłacalny, to mamy do czynienia albo z nieudolnością, albo z sabotażem gospodarczym. W moim przekonaniu jedno i drugie.
“Dziennik zauważa, że w przeszłości w Donbasie Coal Energy wznawiało wydobycie w kopalniach, które wcześniej ukraiński państwowy właściciel uznał za nierentowne i zamknął. W Polsce spółka przymierza się do aktywów zabrzańskiego Siltechu, który z końcem tego roku kończy działalność.”
Polskie górnictwo ma trzy podstawowe problemy, które determinują sytuację w branży.
Pierwszy to odgórnie dominujące założenie wśród większości polityków, że górnictwo węgla kamiennego ma być zlikwidowane. Żaden z dotychczasowych rządów nawet nie rozważał realnego uzdrowienia… https://t.co/XarB2RqA9D
Polskie górnictwo ma trzy podstawowe problemy, które determinują sytuację w branży.
Pierwszy to odgórnie dominujące założenie wśród większości polityków, że górnictwo węgla kamiennego ma być zlikwidowane. Żaden z dotychczasowych rządów nawet nie rozważał realnego uzdrowienia sytuacji w branży, nie mówiąc już o opracowaniu długofalowej strategii rozwoju.
Drugi to polityka Unii Europejskiej dążąca do całkowitej dekarbonizacji, a co za tym idzie eliminacji węgla z gospodarki.
Trzeci to postawa związków zawodowych, które ustawiły się na pozycjach roszczeniowo socjalnych i nawet nie próbują inicjować rozwiązań systemowych dla branży z której żyją. Zamiast tego podpisały się pod planem likwidacji górnictwa w zamian za korzyści materialne dla pracowników.
W tej sytuacji nie dziwmy się, że wszystko stacza się w zastraszajacym tempie, generując z każdym rokiem straty wymagające obfitych przelewów od podatników. Jednak to nie oznacza, że z zasady wydobycie musi być nieopłacalne, a najlepszym dowodem na to jest zainteresowanie naszymi złożami zagranicznych firm. Skoro oni oceniają, że może im się opłacić, dlaczego nam się nie opłaci?
Węgla jest dużo i świat wciąż jest przez szczytowym momentem na jego zapotrzebowanie. Światowa konsumpcja z roku na rok rośnie i zbliża się do 9 miliardów ton. Liczba elektrowni na węgiel również rośnie, a perspektywy na zużycie energii są takie, że będziemy doświadczać kolejnych rekordów ze względu na szybko postępującą robotyzację i rozwój AI.
To, co trzeba zrobić to uporządkować sektor i wdrożyć rozwiązania obniżające koszty wydobycia. Zamiast przeznaczać pieniądze na likwidację górnictwa, lepiej je spożytkować na jego uzdrowienie.
RozwińZwiń komentarze (3)