Krzysztof Bosak, wicemarszałek Sejmu
UE staje się motoryzacyjną Kubą jeśli chodzi o auta rodzinne. Albo jeździsz starociem albo musisz importować z USA lub Azji. Przemysł wymierającego kontytentu ignoruje istnienie rodzin, które mogłyby odbudować jego demografię.
UE staje się motoryzacyjną Kubą jeśli chodzi o auta rodzinne. Albo jeździsz starociem albo musisz importować z USA lub Azji. Przemysł wymierającego kontytentu ignoruje istnienie rodzin, które mogłyby odbudować jego demografię. https://t.co/FsKY88kD25
— Krzysztof Bosak 🇵🇱 (@krzysztofbosak) August 16, 2025
Klaudia Domagała, prezes Fundacji Kobiety Wolności i Niepodległości
Samochód dla dużej rodziny, mój mini-poradnik na 2025 rok.
Kto ma czworo dzieci lub więcej, ten wie: życie codzienne to logistyka, kompromisy i nieustanne decyzje „co się zmieści, a co nie”. Dotyczy to nie tylko lodówki czy mieszkań, ale także… samochodu. Dziś trochę osobisty wpis, ale jednocześnie bardzo praktyczny. Bo czy wiedzieliście, że w 2025 roku w Unii Europejskiej praktycznie nie da się kupić nowego samochodu dla dużej rodziny w racjonalnej cenie?
Cenowo chcieliśmy zachować rozsądek – zależało nam na aucie z salonu (używane, poleasingowe, ewentualnie nowe), praktycznym i trwałym. Po pewnym czasie poszukiwań z bólem przyjęliśmy do wiadomości, że suma musi przekroczyć 6 cyfr, a i tak wybór jest bardzo ograniczony. To bariera, którą wiele rodzin wielodzietnych w Polsce w ogóle nie jest w stanie przekroczyć – dlatego tak wiele osób jeździ dziś 15–20-letnimi vanami z epoki, gdy Europa jeszcze produkowała normalne samochody dla rodzin.
Mam tu na myśli takie klasyki jak: Ford S-Max, VW Sharan, Renault Espace, Opel Zafira, Toyota Previa – auta z prawdziwymi 7 miejscami i normalnym zawieszeniem. Niestety: producenci tną gamy modelowe, zostawiając w ofercie SUV-y „na pokaz”, a nie samochody do życia.
Co ciekawe, duże auta rodzinne wciąż są produkowane – tylko nie w Europie.
W USA możesz dziś kupić: Kia Carnival, Honda Odyssey, Toyota Sienna, Chrysler Pacifica, Ford Expedition – wszystkie zbudowane dla rodzin.
W Azji też nie ma problemu: Maxus G90, Nissan Serena, Toyota Alphard, Buick GL8 – ale w Europie te auta praktycznie nie istnieją. Brak homologacji, brak importu, brak zainteresowania ze strony marek, które dziś wolą zarabiać na SUV-ach i crossoverach.
Nasze rozwiązanie: Forthing U-Tour.
Po długich poszukiwaniach zdecydowaliśmy się na chińskiego vana marki Dongfeng. Zaskoczeni? My też na początku byliśmy, ale dziś możemy śmiało powiedzieć, że był to dobry wybór i dostępny w Europie dla rodziny 2+4.
Auto kosztowało 149 990 zł brutto, ale dzięki promocji rocznika 2024 dostaliśmy lakier za 1 zł, ubezpieczenie OC/AC na rok za 1 zł oraz instalację LPG także za 1 zł. Lekką ręką ok. 15 tys. zł oszczędności. W tej cenie dostaje się więc naprawdę dużo.
Co konkretnie?
– Silnik 1.5, 177 KM – jednostka Mitsubishi, sprawdzona i dynamiczna
– Automatyczna skrzynia biegów – wygodna w mieście i trasie
– Rejestrator jazdy w standardzie
– Tempomat, kamera cofania, pełna elektryka (fotele, szyby, lusterka)
– Fotele przednie oraz w 2. rzędzie wentylowane i podgrzewane – sprawdzają się latem i zimą, choć przy fotelikach z oczywistych przyczyn nie mają zastosowania.
– Panoramiczny dach z otwieranym szyberdachem – dzieci go uwielbiają
– Automatyczna klimatyzacja – co prawda jednostrefowa, ale dobrze rozprowadzona po całej kabinie, w przeciwieństwie do np. Toyoty Proace Verso, gdzie klimatyzacja w drugim i trzecim rzędzie to już tylko sterowanie manualne.
I najważniejsze: układ 2+2+3. Środkowy rząd to dwa oddzielne, komfortowe fotele kapitańskie. Pomiędzy nimi jest przejście, więc mogę bez wysiadania z auta przejść do dzieci siedzących z tyłu – co jest naprawdę wygodne, np. na postoju czy przy potrzebie pomocy.
Jak z przestrzenią?
To nie jest pojazd dostawczy, więc bagażnik przy pełnym składzie jest niewielki: wchodzi duży wózek typu gondola + mały bagaż, albo większe zakupy z supermarketu. Ale na dłuższy wyjazd w 7 osób raczej konieczny będzie bagażnik dachowy.
Plusem jest to, że mimo długości, auto mieści się na normalnych miejscach parkingowych – czasem lekko wystaje, ale generalnie da się nim spokojnie funkcjonować w mieście. Zaskakująco dobrze się nim manewruje.
Z rzeczy, które są nieoczywiste, a istotne dla rodziny:
– Wygodne i DUŻE uchwyty na kubki w 1. rzędzie, jednocześnie z mechanizmem trzymającym pewnie także mniejsze kubki. W poprzednim aucie nie mieściły nam się np. termosy, tu problemu nie ma. W drzwiach są specjalne miejsca na większe butelki.
– Stoliczki w 2. rzędzie są bardzo solidne, pozwalają np. rysować czy bawić się na nich. Jednocześnie tam uchwyt na kubek mógłby być nieco głębszy. Uchwyty są też w 3. rzędzie.
– Każdy rząd ma wejścia USB do ładowania.
– Rozmowy między 1., a 3. rządem nie są łatwe. Jest dosyć daleko, a muzykę trzeba wyciszać żeby dobrze słyszeć.
– Muzyka/dźwięk. Sterowanie głośnością tylko z poziomu kierownicy lub… dotykowego tabletu. Zdecydowanie wolałabym pokrętło lub przycisk MUTE na środkowym panelu – właśnie chociażby po to, aby szybko móc porozmawiać z dziećmi.
– W 3. rzędzie nie ma dodatkowego oświetlenia. W aucie jest panoramiczny dach i duże okna, ale myślę, że jakaś lampka np. do czytania lub poszukania czegoś co spadło by się przydała. Jednocześnie jeżdżące tam dzieci nie narzekały na tą kwestię, więc to raczej moje własne przemyślenia
– Dzieci uwielbiają przestrzeń w aucie, podświetlenia na drzwiach których kolor można zmieniać, szyberdach itd. Czują się w samochodzie wygodnie i lubią nim jeździć.
– 3. rząd nie ma ISOFIX. Nie da się też wyłączyć poduszki powietrznej pasażera w 1. rzędzie do montażu fotelika tyłem (lub jeszcze nie znaleźliśmy na to sposobu).
– Dużo wygodnych schowków, paczka wyciąganych chusteczek mieści się na dolnej półce w środkowym panelu
Jest pod ręką, a jej nie widać.
Z perspektywy kierowcy, uwagi praktyczne:
– Spalanie ok. 10l/100 km, bak 55l. Zasięg bez instalacji LPG nie jest więc wysoki. Jednocześnie otrzymujemy bardzo dynamiczne auto, szczególnie w trybie SPORT.
– Składanie lusterek z poziomu dotykowego tabletu. Potrzebujemy je składać żeby wjechać w bramę kamienicy. Można się przyzwyczaić, ale dlaczego nie ma po prostu fizycznego przycisku? – Miękkie zawieszenie, ale bez wrażenia “bujania”. Raczej dobrze wyłapujące nierówności. Układ kierowniczy dostosowany także pod manewrowanie po mieście jednym palcem. Jednocześnie można go dostosować z poziomu ustawień samochodu.
– Auto dostajemy na oponach chińskich, letnich, przeciętnej jakości. Przed zimą, nawet w salonie, zasugerowano wymianę na dobre zimowe lub wielosezonowe.
Pewnie jeszcze jest wiele aspektów, które są dla Was ważne. W razie czego, pytajcie w komentarzach i wiadomości prywatnej.
A co z alternatywami?
Chrysler Pacifica – świetne auto, bardzo rodzinne, ale dostępne tylko z importu. Sprowadzenie trwa kilka miesięcy, a i tak to samochód używany. Części? Z USA. Gwarancja? Brak.
Toyota Proace Verso (i analogiczne modele Peugota oraz Opla, które różnią się głównie znaczkiem na masce) – testowaliśmy. Auto duże, ale to dostawczak z szybami, nie rodzinny van. O części wad pisałam już wyżej. Zawieszenie „autokarowe”: mój mąż miał po krótkiej jeździe jako kierowca objawy choroby lokomocyjnej. To w naszym przypadku było najbardziej dyskwalifikujące. No i ceny: używane to okolice 150-200 tys. zł za wersje z pełnym wyposażeniem.
Hyundai Staria – auto dostępne w Europie i wygląda naprawdę nowocześnie, ale rozsądnie wyposażona wersja to wydatek ok. 250 tys. zł, czyli sporo więcej niż Forthing.
Mercedes Klasa V – praktyczny i prestiżowy, ale poza naszym zasięgiem finansowym. Używane egzemplarze poleasingowe, które nam wyceniono w łódzkim salonie, to okolice 300 tys. zł. Nowe kosztują jeszcze więcej. Jeśli Was stać, pewnie byłyby to świetny wybór!
Dacia Jogger – budżetowo wygląda zachęcająco, ale znajomy nam odradził. Głównie dlatego, że trzeci rząd to raczej miejsce awaryjne jak wpadnie teściowa i trzeba ją odwieźć, a nie do jazdy 1200 km w pełnym składzie i z bagażem.
Renault Kangoo Grand – ktoś ostatnio podrzucił, że też ma wersję 7 os. i. układ 2+3+2, ale nie testowaliśmy, więc nie oceniamy.
Ciekawostka na koniec
Forthing już zapowiedział nowy model V-Tour, który będzie dłuższy o kilkadziesiąt centymetrów, z większym bagażnikiem. Cena? Około 220 tys. zł, nadal mniej niż niejedna Toyota czy Mercedes… a to przecież auto fabrycznie nowe.
Europa musi wrócić do normalności
Rodzina 2+4 to nie egzotyka. To nie „patologia”. To normalność. A przynajmniej powinna być.
Tymczasem europejski rynek samochodowy, podobnie jak mieszkaniowy, wypycha takie rodziny poza margines. Jeśli masz więcej dzieci, nie znajdziesz samochodu, mieszkania ani wakacyjnej oferty. Masz się zmieścić w standardzie, który dla Ciebie nie istnieje.
Nie zgadzam się z tym. Normalne rodziny mają prawo do normalnego życia. Do samochodu z siedmioma pełnoprawnymi miejscami. Do przestrzeni. Do decyzji, które nie są podyktowane modą ani biurokracją, ale realnymi potrzebami.
RozwińZwiń komentarze (1)