Około rok temu uczestniczyłam w ramach interwencji poselskiej w głośnej w Polsce sprawie odbioru 11-letniej dziewczynki, gdzie kurator nawet nie dopuścił mnie do wykonania moich obowiązków! Mimo szerokiego medialnego echa, w sprawozdaniu tegoż kuratora po przeprowadzeniu procedury nie było nawet wzmianki o interwencji posła na Sejm.
Co jakiś czas w wyniku braku transparentności w Polsce słyszymy o wielu nadużyciach do jakich dochodzi w trakcie tej dramatycznej dla całej rodziny procedury, gdzie najbardziej cierpi dziecko. Nierzadko pozostawiając je z traumą na całe życie. Chcemy by to się zmieniło i od dziś jest na to szansa!
Projekt o obowiązkowym monitoringu i obecności psychologa już złożony do laski marszałkowskiej.
Wraz ze mną problem przedstawili prawnik Izabela Koleśnik oraz adw. Maciej Kryczka, którzy w swojej praktyce zawodowej prowadzą takie sprawy, wskazując jak bardzo proponowane zmiany są ważne i potrzebne by przywrócić normalność oraz transparentność w tej trudnej i konfliktowej sytuacji przymusowego odbioru dziecka.
Konfederacja żąda obowiązkowego monitoringu i udziału psychologa przy przymusowym odbiorze dzieci.
Konfederacja ogłosiła złożenie projektu ustawy mającego na celu ucywilizowanie procesu przymusowego odbioru dzieci w Polsce. Celem zmian jest pełna realizacja zasady dobra dziecka oraz zapewnienie transparentności postępowania.
W konferencji prasowej wzięli udział: poseł Karina Bosak, adwokat Maciej Kryczka oraz prawnik Izabela Koleśnik.
Głównym postulatem jest wprowadzenie obowiązkowego monitoringu czynności przymusowego odbioru, polegającego na rejestrowaniu zarówno obrazu, jak i dźwięku. Zmiana ta jest konieczna, gdyż sprawozdania kuratorów przeprowadzających procedurę, dokumentowane obecnie wyłącznie pisemnie, często nie odzwierciedlają rzeczywistego przebiegu, co bywa przyczyną nadużyć. Nagranie umożliwi sędziemu rodzinnemu weryfikację sprawozdania i skonfrontowanie go z rzeczywistością.
Kolejną kluczową zmianą jest ustanowienie obowiązkowego udziału psychologa podczas procedury. Przymusowe odbiory wiążą się z ogromnymi emocjami dla wszystkich uczestników. Obecność psychologa jako podmiotu profesjonalnego ma na celu deeskalację emocji, obniżenie poziomu napięcia oraz usprawnienie procedury w sposób jak najmniej dolegliwy emocjonalnie. Psycholog mógłby również ocenić, kiedy przebieg procedury jest zbyt intensywny lub obciążający dla dziecka i doradzić jej zakończenie.
Ponadto, projekt rozstrzyga wątpliwości prawne sądów rodzinnych w kwestii możliwości zmiany lub uchylenia postanowienia o przymusowym odbiorze, co jest obecnie różnie interpretowane przez sądy okręgowe (np. w apelacji łódzkiej). Konfederacja podkreśla, że zmiany są niezbędne, by dbać o bezpieczeństwo i dobro najmłodszych.
W minionym tygodniu wraz z Krzysztofem Bosakiem, Michałem Wawerem oraz Krzysztofem Mulawą odbyliśmy kolejne już spotkanie z rodzicami, którzy cierpią w związku z alienacją rodzicielską. Zjawisko niezwykle destrukcyjne nie tylko dla separowanego rodzica, ale również dla dzieci, których rodzice się rozwiedli.
W minionym tygodniu wraz z @krzysztofbosak@MichalWawer oraz @krzysztofmulawa odbyliśmy kolejne już spotkanie z rodzicami, którzy cierpią w związku z alienacją rodzicielską.
Zjawisko niezwykle destrukcyjne nie tylko dla separowanego rodzica, ale również dla dzieci, których… pic.twitter.com/uQH4j9duqz
Jedno z rodziców, najczęściej ojciec, bezpowrotnie traci możliwość nawiązania więzi z swoim dzieckiem i uczestniczenia w jego życiu przez nieuzasadnione i bezkarne blokowanie go przez byłego współmałżonka. Te straty są bardzo trudne (jeśli w ogóle możliwe) do nadrobienia.
W Polsce niemal połowa małżeństw się rozpada, dramat alienacji rodzicielskiej może zatem dotykać niemal 1/3 polskich rodzin. Dziękujemy za spotkanie i zaufanie przedstawicieli m.in. Stowarzyszenia Nasze Dzieci Razem Przeciw Alienacji w Rodzinie oraz Stowarzyszenia na Rzecz Równości Praw Rodzicielskich. Konfederacja pracuje by zaproponować zmiany w obowiązujących przepisach, z nadzieją że pozwolą one choć na pierwszy krok zmiany ku lepszemu.
Zawsze będzie więcej obrażonych niż okradzionych. Powiedział to mój znajomy lekarz, nie prawnik. To pokazuje, jak istotna jest potrzeba pragmatyzmu w stanowieniu prawa.
Rząd pod pretekstem walki z nienawiścią zaproponował przepisy zbędne, źle napisane, a zarazem bardzo surowe i szkodliwe. Co jest w tym projekcie?
Do katalogu tzw. cech chronionych rząd chce dodać wiek, niepełnosprawność, orientację seksualną i płeć. O te cechy zostanie rozszerzone przestępstwo “nawoływania do nienawiści”. Dwie pierwsze nie są aż tak istotne, zaś druga i trzecia oznaczają wprowadzenie cenzury na krytykę środowiska LGBT i jego społeczno-politycznych postulatów.
Cenzury dla każdego, tak naprawdę bez względu na to, jakie będzie miał zamiary, jaką będzie miał intencje, bo za nienawiść będzie można uznać wszystko: wątpliwość, ironię, to wcale nie musi być wulgaryzm.
Co gorsza, zakres zakazanej krytyki będzie całkowicie niejasny i uznaniowy. Będzie on zależny od indywidualnych poglądów konkretnych prokuratorów i sędziów, bo prawo nie będzie dawało żadnych wskazówek, co ma pod tym rozumieć, a to nie powinno mieć miejsca w wolnym państwie.
Stwierdzenie, że rząd wprowadza cenzurę, nie jest żadną przesadą, bo na podstawie tych, dotychczas względnie rzadko stosowanych przepisów, orzekana jest wyłącznie kara więzienia. Rząd w swojej propozycji zmienia art. 119 i art. 256 Kodeksu Karnego, które przewidują wyłącznie kary do 5 i do 3 lat więzienia! Podkreślam, że mówimy o przestępstwach ściganych z urzędu.
Oznacza to, że prokuratura będzie mogła w tych sprawach prowadzić postępowania nawet, jeżeli poszkodowany nic w tej sprawie nie zrobi. Niewielu posłów wie, że w tych przestępstwach sąd będzie musiał orzec karę więzienia, jeżeli uzna, że przestępstwo miało miejsce.
Propozycja ustawy nie przewiduje ani grzywny, ani nawet możliwości ograniczenia wolności. A orzekanie trzech lat więzienia za opinie w sprawach seksualności jest niedorzeczne!
Inaczej jest w innych państwach Unii Europejskiej. Dla przykładu w Finlandii możliwe są kary finansowe lub więzienie, ale tylko do sześciu miesięcy, a nie do trzech lat. Z kolei w Holandii także możliwe są kary finansowe, więzienie, ale maksymalnie na rok. W Wielkiej Brytanii działanie motywowane nienawiścią jest okolicznością pozwalającą na surowszą karę. Analogicznie, jak w przedstawianym projekcie.
I jak to działa w praktyce? Według danych brytyjskich liczba skazanych tam stale rośnie. W 2012 roku było ich około 40 tysięcy, a 10 lat później ta liczba wzrosła ponad trzykrotnie, aż do 140 tysięcy.
Jak mówiłam, zawsze będzie więcej obrażonych niż okradzionych. Surowe prawo nie poprawiło sytuacji w Anglii, a jedynie spowodowało wzrost poczucia niesprawiedliwości i przeludnienia więzień. Widzieliśmy to, gdy ostatnio przedterminowo zwolniono z angielskich więzień tysiące przestępców, by zrobić miejsce dla Anglików skazywanych za tzw. mowę nienawiści.
Efekt wprowadzenia tego typu szerokich, nie wiadomo czego dotyczących przepisów, to inflacja zgłoszeń, przeciążenie systemu i stopniowy paraliż wymiaru sprawiedliwości.
Ta propozycja to bardzo realne zagrożenie dla wolności słowa i demokratycznego państwa prawa i nie rozwiąże ona żadnego problemu, a stworzy wiele nowych.
Dlatego definitywnie należy te przepisy odrzucić i Konfederacja składa wniosek o odrzucenie tego projektu w całości.
Poseł Karina Bosak zaprasza na posiedzenie Zespołu parlamentarnego ds. bezpieczeństwa żywności, podczas którego poruszymy temat metali ciężkich w pożywieniu. Czy ktoś to kontroluje? Jakie są normy? Co trafia na nasze talerze? 11 marca 2025 (wtorek), godz. 12.00, Sejm RP.
Śledź transmisję na stronach Sejmu i bądź na bieżąco! Nie pozwólmy, by ignorowano kluczowe kwestie dotyczące zdrowia Polaków! #Konfederacja
– Proponowane przez rząd nowe prawo będzie nowoczesną cenzurą tych, co mają odwagę myśleć i poszukiwać prawdy w tematach, które wciąż są przedmiotem debaty.
Pomysł by regulować debatę kodeksem karnym jest zamiarem brutalnym i tworzy z prokuratury faktyczną policję myśli. Chcecie arbitralnie dodać cztery nowe cechy chronione – wiek, płeć, niepełnosprawność i orientację seksualną.
Z doniesień medialnych wiemy, że tematyka dotycząca płciowości i seksualności przetacza się obecnie przez wszystkie dziedziny życia społecznego. Potrzebujemy o tym otwartej debaty, w której wybrzmią głosy za i głosy przeciw. Przepisy dotyczące tzw. przestępstw z nienawiści są rozwiązaniem powojennym. Wyszczególnienie tzw. cech chronionych wynikało z doświadczeń wojny i potencjału do wywołania krwawych konfliktów na tle religijnym, rasowym, narodowościowym i etnicznym. Dodawane niniejszym projektem przesłanki zdecydowanie nie mają takiego potencjału ani uzasadnienia. Będą wprost narzędziem opresji dla wolności słowa każdego z nas. Na ulicy, w prasie, w mediach, na uczelniach, w sieci i w szkołach.
Bezpośrednim skutkiem wprowadzenia rozszerzonej karalności za tzw. mowę nienawiści będzie kryminalizacja wypowiadania poglądów niepoprawnych politycznie, zawierających tezy konserwatywne, wolnościowe i chrześcijańskie – sprzeczne z programem grup reprezentujących te nowe cechy. Wyodrębnienie ich w kodeksie to w rzeczywistości wpisanie lewicowych poglądów do prawa i angażowanie aparatu ścigania do wymuszania ich na całym społeczeństwie.
Powiedzmy wprost – chcecie, żeby ludzie byli karani i trafiali do więzienia za poglądy. To już się dzieje w innych państwach Unii Europejskiej, które zaszły dalej na ścieżce rzekomego postępu.
To tworzenie nowego totalitaryzmu, bo ze względu na rozwój mediów społecznościowych, wyrażając swoje poglądy, każdy z nas będzie mógł stać się przestępcą albo będzie czuć się zaszczuty. Bo to prawo nie dotknie przede wszystkim tych typowych hejterów, których można ścigać z innych paragrafów, tylko dotknie zwykłych obywateli chcących odważnie myśleć.
Co więcej, karanie obywateli ma być surowsze niż w obecnym brzmieniu kodeksu karnego, bo chcecie też wpisać te przesłanki do katalogu ogólnych dyrektyw wymiaru kary. Podczas gdy przestępstwo znieważenia lub zniesławienia dotyczy twierdzeń, które są obraźliwe bądź nieprawdziwe, za mowę nienawiści można zostać skazanym również za mówienie prawdy oraz bez względu na nasze intencje, bo wystarczy że ktoś subiektywnie uzna nasz komentarz za obraźliwy.
Stanowi to bezpośrednie zagrożenie dla wolności słowa i swobody debaty publicznej, która powinna być przestrzenią wolnej wymiany myśli, której najważniejszym kryterium jest poszukiwanie i wyrażanie prawdy, nawet kosztem urażenia innych.
Grupy chronione najczęściej okazują się tymi, które mają największy wpływ polityczny. Nie chcemy świętych krów, grup, których pomysły wyjęte będą spod rzetelnej krytyki. Potrzebujemy wolnej mądrej, dojrzałej i odważnej debaty. I mamy prawo spierać o ideę i o moralność.
Konfederacja jest przeciwko temu projektowi, dlatego składam wniosek o odrzucenie go w całości.
Poseł Karina Bosak w Telewizji Republika nt. „edukacji zdrowotnej”.
To jest na pewno działanie szkodliwe, żeby w tak młodym wieku dzieciom podawać informacje, które są poza ich zainteresowaniami zupełnie i mogą być szkodliwe tak naprawdę dla ich rozwoju. Bo one dotyczą seksualności, dotyczą właśnie tego czasu, w który one wkraczają, okresu dojrzewania, żeby jakby zaburzać taki bardzo delikatny proces informowaniem ich bez jakiegoś wyczucia. Bo nie mamy wpływu na to, kto będzie miał jakie wyczucie. Takie wyczucie mają rodzice przede wszystkim.
Jeszcze nie wiemy, jak będą wyglądały podręczniki, które będą o tym informowały. Chciałam zwrócić uwagę, że jeśli chodzi o przedmiot Wychowanie do Życia w Rodzinie, miał on te walory, że był on dobrowolny i całkowicie transparentny, ponieważ nauczyciel musiał przed początkiem roku szkolnego zaprezentować rodzicom te podręczniki, które będą w trakcie tego roku szkolnego realizowane w programie. Tutaj tego nie ma.
Tutaj jest obowiązkowość. Tutaj uczniowie będą musieli zdawać ten egzamin na ocenę, a ryzyko jest takie dla tych rodziców, którzy nie będą chcieli swoich dzieci na takie zajęcia puścić, że będą mieli niezaliczony obowiązkowy przedmiot i naruszą ich obowiązek szkolny, co może skończyć się w sądzie! I to już tutaj mamy w perspektywie bardzo poważne problemy społeczne.
Mam nadzieję, że protesty, które miały miejsce, dadzą do myślenia w ministerstwie. Z tego, co wiem, ostatnio pani poseł z Koalicji Obywatelskiej w jednym programie powiedziała, że takie konsultacje jeszcze się mają odbyć, te społeczne. Także jedna rzecz to było posiedzenie komisji w tym temacie, drugie to być może te konsultacje społeczne, których ja nie weryfikowałam, czy będą. Słyszałam, że mają być.
Ja na tym etapie bym patrzyła z nadzieją, że jednak przez to, że rodzice tak licznie i masowo wręcz zgromadzili się ostatnio na Placu Zamkowym, protestując przeciwko temu programowi i przeciwko obowiązkowi – bo być może tych protestów by nie było, gdyby ten przedmiot był dobrowolny, rodzice mogliby się na niego zdecydować bądź nie. A to, co jest kontrowersyjne i to, co tak jakby sprawia, że rodzice się tutaj wzburzają i jednak muszą już protestować, to to, że nie mogą decydować.
Trudno też ocenić pozytywnie inne działania pani minister Nowackiej w sferze szkolnictwa, czy wcześniej kontrowersyjna rezygnacja z prac domowych. To jest kopiowanie takich mechanizmów z Zachodu, które już widzimy zresztą, jakie przynoszą skutki. Są bardzo szkodliwe dla w ogóle rozwoju młodego człowieka, to sprawia, że on właśnie popada w te wszystkie uzależnienia i choroby, społeczne, psychiczne, zwiększa się poziom agresji. To u nas w Polsce teraz, na tym poziomie, względem Zachodu mamy niższy odsetek na przykład chorób wenerycznych, mamy niższy odsetek chorób psychicznych, mamy niższy odsetek przemocy wobec kobiet, przemocy na tle seksualnym.
W ogóle jakiekolwiek zachęcanie do posiadania dzieci, pokazywania rodziny w pozytywnym kontekście, nie pada! Także akurat w kwestii edukacji seksualnej w tym programie, w całym programie edukacji zdrowotnej, no to zupełnie jakby mija się celem, powinno być zupełnie wycięte.
Cały program w Telewizji Republika z udziałem poseł Konfederacji Kariny Bosak
Poseł Karina Bosak w Polsat News w rozmowie nt. przedmiotu “edukacja zdrowotna”, który do szkół chce wprowadzić Ministerstwo Edukacji Narodowej pod wodzą Barbary Nowackiej.
Przede wszystkim uważam, że ten przedmiot ta propozycja tego przedmiotu nie powinna być obowiązkowa. To jest pierwsza rzecz, która powinna być zmieniona, jeżeli w ogóle rozważamy jeszcze jakąś reformę w programie nauczania i wprowadzenie nowego przedmiotu.
Problem w tym, że w tym programie tego przedmiotu znajdują się oprócz treści, które są dobre, prawidłowe, można się z nimi zgodzić, znajdują się również takie treści, które wzbudzają kontrowersje wśród wielu rodziców, są niezgodne z ich poglądami, gdzie mogą się obawiać, że jakieś treści, z którymi oni się nie zgadzają, będą wymagane od ich dzieci. Tutaj mam na myśli właśnie treści dotyczące ich seksualizacji.
Na przykład jest w części, która jest podstawowa, będzie wymagana nie część fakultatywna, dla dzieci, które mają 10-12 lat, klasa 4-6, jest napisane, że uczeń charakteryzuje pojęcia takie, jak “zdrowie seksualne”, “seksualność” i omawia ich pozytywny wymiar w życiu człowieka. No przecież w wieku 10 lat to dzieci zastanawiają się niektóre czy święty Mikołaj przynosi im prezenty, a nie zastanawiają się na temat ich seksualności. Można też powiedzieć, że przecież to jest moment, kiedy dziewczynki zaczynają dojrzewać, ale chłopcy jeszcze nie, oni troszeczkę później zaczynają dojrzewać i jakby w takim nienaturalnym momencie wprowadzanie takich tematów, wzbudzanie takiej ciekawości nie w tym momencie, co trzeba, może mieć bardzo, właściwie tragiczne skutki dla ich później wychowania, formowania się charakteru. No jakby ja się zgadzam z tym oburzeniem rodziców, że jest to za wcześnie i to nie może być obowiązkowe.
Seksualizacja polega na tym, że dotykamy treści, które dotyczą seksualności człowieka w bardzo szeroki sposób, nie wartościujemy tego w odpowiedni sposób, tak jak rodzice by chcieli. Przecież każdy rodzic chce w odpowiedni sposób przedstawić dziecku też, biorąc pod uwagę jego odpowiednią wrażliwość, to tylko rodzic wie, w którym momencie dane dziecko jest gotowe na usłyszenie odpowiednich treści. Ja uważam, że w takim temacie powinno przede wszystkim wspomóc się rodziców. Być może rodzice potrzebują jakiejś pomocy, jak rozmawiać dziećmi.
Jest część tego programu, z którą można się zgodzić, która powinna tam zostać. Ale część, która dotyczy akurat edukacji seksualnej, która budzi tak wielkie kontrowersje, powinna zostać z tego przedmiotu wyrzucona. Albo ten przedmiot powinien mieć charakter fakultatywny. No bo to budzi również kolejne bardzo wielkie zagrożenie w ogóle dla rodzin. Proszę spojrzeć, jeżeli będzie wielu rodziców, a już są szykowane protesty rodziców, którzy się z tą podstawą nie zgadzają właśnie w tym aspekcie, nie będą chcieli wypuszczać dzieci na takie obowiązkowe zajęcia, te dzieci będą miały niezaliczony obowiązkowy przedmiot, a to już wtedy będzie wiązało się z naruszeniem obowiązku szkolnego i wtedy to już to jest sprawa sądowa. Przecież w Niemczech właśnie ze względu na tą radykalną, permisywną edukację seksualną, która jest uczona w szkole, rodzice decydują się na edukację domową i są ścigani przez państwo i czasem nawet muszą uciekać nawet na przykład do Polski. Także to jest, akurat powiedzmy, na tym etapie daleko idące skojarzenie, ale nie można tutaj odmówić tego, że jednak jest to logiczna przyczynowość.
Kwestia seksualności człowieka dotyczy nie tylko faktów, ale dotyczy również kwestii moralności, odpowiedzialności. Takich kwestii, które już wchodzą w taką wyjątkową władzę rodzicielską, która jest broniona i ochroniona konstytucją, że to rodzice mają ostateczne słowo i decyzyjność właśnie w nauczaniu swoich dzieci, właśnie w kwestiach nie tylko religijnych, ale również moralnych. I to nie trzeba jakby zestawiać tutaj edukacji seksualnej zaraz z religią. Zresztą z religii też można przecież swoje dziecko wypisać, jeżeli rodzice, nawet jeśli są wierzący, na przykład nie zgadzają się z formą prowadzenia tych zajęć, to jakby nie ma żadnego problemu. Dlatego nie widzę żadnego problemu, dlaczego akurat edukacja seksualna musi, akurat te fragmenty muszą być w tym programie i muszą one być obowiązkowe. Uważam, że to jest największa szkoda w tym programie.
Są badania, które wskazują, że jeżeli dziecko za szybko dowiaduje się o właśnie takich kwestiach seksualnych albo w związku z tym podejmuje różne próby wczesnych inicjacji seksualnych, to wpływa na to, że ono wcześniej popada w uzależnienia, w narkotyki, alkoholizm, przejawia zachowania agresywne, autoagresywne, popada w depresję. To jest prosta droga do tego, żeby te zdrowie psychiczne dzieci jeszcze pogorszyć w tym kraju. I jakby to jest właśnie najbardziej kontrowersyjna sprawa i, mimo że te wszystkie rzeczy, które pani wspomina, są pozytywne i są dobre i niech one tam zostaną i niech ten przedmiot będzie w takim razie obowiązkowy, ale niech zostaną wyrzucone wszystkie kwestie, które są kontrowersyjne dotyczące edukacji seksualnej, bo na to się po prostu rodzice nie godzą.
To kolejna sprawa administracyjna, w której musiałam interweniować. Całe szczęście skutecznie!
Pan Adam chce pobudować dom dla swojej rodziny, a jednym z wymogów jakie musi spełnić aby otrzymać pozwolenie na budowę jest przyłączenie do sieci kanalizacji. Sieć kanalizacji biegnie przez Pana Adama działkę, inne domy zostały w tę sieć wpięte, a panu Adamowi Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej w Tyczynie odmówiło podłączenia. Na jakiej podstawie? Bez podstawy, stąd moja interwencja.
Zgłaszając się do mnie pan Adam napisał: “Jeśli nie uda mi się uzyskać zgody na wpięcie do tej kanalizacji, będę musiał sprzedać działkę i pogrzebać marzenia o budowie domu wśród rodziny i przyjaciół”. Panie Adamie udało się! A ja cieszę się, że mogłam Panu w tym pomóc
Lewica chciała nas ograć, ale właśnie potknęła się o własne nogi. Chodzi o budzący złość na lewicy projekt mojego autorstwa, dotyczący przedłużenia urlopu macierzyńskiego dla matek wcześniaków. Jego pierwsze czytanie miało miejsce już dwa miesiące temu (!), ale z pracami w komisji musiał on „czekać” na projekt rządowy, który Lewica dopiero pisała. Lewica nie chciała dopuścic by wyszło na jaw, że w jakiejś sprawie sformułowaliśmy rozwiązanie szybciej niż oni. Gdy wreszcie przysłali swój projekt to po dzisiejszym pierwszym czytaniu oba miały trafić wspólnie do komisji kodyfikacyjnej i być rozpatrywane łącznie!
Dziś okazało się jednak, że projekt Konfederacji ma zostać nadal „zamrożony”, a jutro na komisji planowano rozpatrywać tylko jeden – ten rządowy!
Dzięki refleksowi posła Witolda Tumanowicza i jego wnioskowi o niezwłoczne przejście do drugiego czytania, to haniebne i niegodne zdrowej kultury parlamentarnej zagranie stało się niemożliwe!
Lewico! Wam nie zależy na dobru dzieci! Zatrzymaliście mój projekt na dwa miesiące, bo nie mogliście się wyrobić ze swoim.
Pani Minister Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, jak Pani nie wstyd! Wstrzymywaliście mój projekt pod fałszywym pretekstem. Dziś jest jasne, że chcieliście oszukać i mnie, i rodziców wcześniaków!
Lewica chciała nas ograć, ale właśnie potknęła się o własne nogi. Chodzi o budzący złość na lewicy projekt mojego autorstwa, dotyczący przedłużenia urlopu macierzyńskiego dla matek wcześniaków. Jego pierwsze czytanie miało miejsce już dwa miesiące temu (!), ale z pracami w…
W dobie pogłębiającego się kryzysu w służbie zdrowia, kiedy właściwie w każdym miesiącu słyszymy o zamknięciach czy perspektywach zamykania kolejnych oddziałów czy szpitali, wreszcie względem kontrowersyjnych planów Ministerstwa Zdrowia, w efekcie których prognozowane jest zamknięcie nawet 400 porodówek, my zastanawiamy się gdzie w tym wszystkim jest bezpieczeństwo i dobro pacjentów?
O tym chcemy rozmawiać już na kolejnym posiedzeniu naszego Zespołu ds. Opieki Okołoporodowej.
Poseł Karina Bosak w Sejmie omawia projekt ustawy wydłużającej urlopy rodziców wcześniaków, 12 września 2024 r.
– Przygotowaliśmy projekt o urlopach mam wcześniaków.
Podjęliśmy ten problem, ponieważ chcemy pomóc mamom i ich dzieciom przedwcześnie urodzonym, które ze względu na swój słaby stan zdrowia wymagają opieki szpitalnej niekiedy wiele tygodni, a nawet miesięcy. Wówczas rodzice takiego dziecka bezpowrotnie tracą czas, jaki daje im urlop macierzyński w domowych warunkach i muszą realizować go w szpitalu, co z urlopem nie ma nic wspólnego. Pobyt w szpitalu nigdy nie jest przywilejem, tylko smutną koniecznością. A zaliczanie go na poczet urlopu macierzyńskiego jest pozbawianiem rodzica bezcennego czasu spędzonego po urodzeniu dziecka w domu.
Temat urlopów macierzyńskich dla mam wcześniaków był pierwszym tematem posiedzenia naszego zespołu parlamentarnego ds. opieki okołoporodowej. I to podczas tego posiedzenia wraz z rodzicami wcześniaków, lekarzami, położnymi i prawnikami staraliśmy się wypracować najbardziej optymalne rozwiązanie. A cel był prosty: likwidacja systemowej niesprawiedliwości, z którą od pierwszych dni życia muszą mierzyć się rodziny dzieci chorych i przedwcześnie urodzonych.
Obecny stan prawny umacnia nierówny start zarówno dla małego dziecka, jak i jego rodziców, których pozbawia się możliwości nawiązywania i umacniania więzi z dzieckiem, wzmacniania jego poczucia bezpieczeństwa i pomocy w prawidłowym rozwoju przy mamie i tacie. Chcemy zadbać o te dzieci, o tych rodziców, i zrekompensować im czas, jaki byli zmuszeni przez stan zdrowia swojego dziecka spędzić w szpitalu.
Od końca 2008 roku, czyli co najmniej 16 lat, polski Parlament nie potrafi poradzić sobie z tym problemem. Być może nikt tego po prostu nie chciał. Nie było dostatecznej woli politycznej bądź umiejętności, by na te fundamentalne potrzeby obywateli odpowiedzieć. Dotychczas władza była głucha na głosy rodziców dzieci, którzy walczyli o ten czas, który był im systemowo zabierany.
Od początku obecnej kadencji Sejmu tematem wcześniaków politycy zaczęli zajmować się dwutorowo. Z jednej strony wyzwanie podjęli posłowie Konfederacji, a z drugiej swoje prace nad własnym projektem rozpoczął i przeprowadził rząd. Mamy więc obecnie dwa projekty dotyczące tego zagadnienia. Nasz, już złożony w Sejmie, nad którym właśnie obradujemy, oraz rządowy, którego treść jest dostępna na stronie Rządowego Centrum Legislacji.
W odróżnieniu od projektu rządu nie tworzymy żadnego dodatkowego urlopu, a jedynie zmieniamy sposób obliczania długości należnego urlopu macierzyńskiego, rekompensując rodzicom ten utracony czas. To powoduje, że nasz projekt jest znacznie prostszy, krótszy i nie wymaga zmieniania wszystkich ustaw odwołujących się do definicji urlopu macierzyńskiego – czy instytucji urlopu macierzyńskiego.
Ponadto nasz projekt lepiej odpowiada na problemy dzieci najbardziej potrzebujących, tzw. skrajnych wcześniaków, przewidując maksymalny okres wydłużenia urlopu do 24 tygodni, a nie, jak w projekcie rządu, do 15. Nasz projekt mimo skomplikowanej materii jest prosty i faktycznie odpowiada na najważniejsze potrzeby rodziców.
W naszym projekcie proponujemy zmianę dwóch przepisów Kodeksu Pracy poprzez wydłużenie urlopu macierzyńskiego maksymalnie do 24 tygodni ponad przysługujący matce w danych okolicznościach. A przypomnijmy, że obecnie na mocy Kodeksu Pracy urlop macierzyński wynosi od 20 do 37 tygodni. Warunkiem uzyskania takiego wydłużonego urlopu będzie spełnienie kryterium konieczności hospitalizacji dziecka zaraz po urodzeniu na minimum 30 dni w przeciągu 45 dni. Tym rozwiązaniem gwarantujemy, że wydłużony urlop macierzyński będzie dotyczył właśnie dzieci wymagających szczególnej opieki, ciężko chorych bądź przedwcześnie urodzonych. I w tych skrajnych, trudnych przypadkach prawo nie skaże rodziców na systemową nierówność utraty tygodni bądź miesięcy z przysługującego im urlopu macierzyńskiego.
Tym projektem obejmujemy również ojców tych dzieci, którzy nabędą prawo do wydłużonego urlopu w części niewykorzystanej przez mamy. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego w 2022 roku w Polsce miało miejsce ponad 300 tys. urodzeń dzieci, z czego ponad 20 tys., czyli niecałe 7%, to urodzenia przedwczesne, mające miejsce przed 37 tygodniem ciąży. Dzieci, które urodziły się skrajnie wcześnie, czyli przed 32 tygodniem ciąży, było szacunkowo ponad 3 tysiące, a tych urodzonych ekstremalnie wcześnie około 1,5 tysiąca. Ekstremalnie wcześnie, czyli tych urodzonych przed 27 tygodniem ciąży.
Dziś pierwsze czytanie projektu ustawy rekompensującej rodzicom wcześniaków utracony czas!
Efekt szerokich konsultacji z rodzicami, lekarzami, położnymi i prawnikami jakie zainicjowałam w ramach prac Zespołu parlamentarnego ds. Opieki okołoporodowej na początku roku pic.twitter.com/S0RHOlIef8
Zatem Konfederacja upomina się dziś o kobiety, mamy wcześniaków, proponując nowelizację obecnych przepisów jako spełnienie postulatów, na które rodziny te oczekują od kilkunastu lat, a które spełniają międzynarodowe standardy. Inne europejskie kraje, np. Chorwacja, Cypr, Dania, Francja, Hiszpania, Holandia, Irlandia, Portugalia czy Włochy wprowadziły do swojego ustawodawstwa wydłużone urlopy macierzyńskie. Najwyższy czas także na Polskę. Dziękuję.
Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem posłów Kariny Bosak i Michała Wawera oraz Małgorzaty Tylus, 12 września 2024 r.
Karina Bosak: – Dzisiaj odbędzie się pierwsze czytanie projektu wydłużającego urlop macierzyński dla mam wcześniaków. Ten projekt jest efektem prac Zespołu ds. Opieki Okołoporodowej, który zebrał się pierwszy raz pod koniec stycznia właśnie w tym temacie.
Zorganizowaliśmy właśnie w tym temacie konsultacje społeczne z lekarzami, z położnymi, z rodzicami, z prawnikami. Zależało nam na tym, żeby wypracować jak najbardziej optymalne rozwiązania, żeby na ten problem odpowiedzieć. Obecnie jest niestety tak, że ten urlop macierzyński dla dzieci ciężko chorych i tych przedwcześnie urodzonych, bardzo wcześnie, kiedy rodzice muszą spędzać ten czas w szpitalu, wiele tygodni, nawet wiele miesięcy, jest to czas utracony. A wiemy, że jest on bezcenny. Bezcenny dla dziecka i bezcenny dla rodziców. Ze względu na jego poczucie bezpieczeństwa, na jego zdrowy rozwój i nawiązywanie relacji.
Według naszego projektu, który będziemy dzisiaj prezentować, chcemy wydłużyć urlop macierzyński rodzicom wcześniaków maksymalnie, nawet do 24 tygodni w takich najbardziej skrajnych przypadkach – i dzięki temu właśnie zabezpieczymy tych rodziców i te dzieci, które są najbardziej tym naszym systemem poszkodowane, ponieważ nasz obecny system przewiduje systemową niesprawiedliwość względem tych rodziców, którą my chcemy usunąć, chcemy zrekompensować im utratę tego czasu. Urlop ten również będzie mógł wykorzystać ojciec, nie tylko matka, ale również w tym zakresie niewykorzystanym będzie on możliwy do wykorzystania przez ojca.
Są to regulacje proste, jasne, dlatego mamy nadzieję, że zostaną one przyjęte. Przez wiele poprzednich kadencji nie było takiej woli politycznej, żeby odpowiedzieć na ten problem, który był często podnoszony przez środowiska rodziców wcześniaków. My tym problemem się zajęliśmy i mamy nadzieję, że w tym momencie, w końcu ten problem zostanie rozwiązany.
Michał Wawer: – Obecnie rządząca koalicja doszła do władzy m.in. pod hasłami praw kobiet i pod hasłami walki z kryzysem demograficznym. W ciągu tych ostatnich 9-10 miesięcy zobaczyliśmy już, jak to w praktyce ma wyglądać.
Prawa kobiet mają być zabezpieczane poprzez nieograniczony dostęp do aborcji. Wprowadzanej nielegalnie. Wprowadzanej tylnymi drzwiami, poprzez wprowadzenie na poziomie poniżej poziomu prawnego, na poziomie instrukcji wydawanych przez ministra lekarzom. Wprowadzenie nieistniejącej przesłanki tzw. zdrowia psychicznego.
A walka z kryzysem demograficznym ma polegać na likwidacji oddziałów położniczych. Bo, taki właśnie projekt ostatnio ujrzeliśmy wydany przez Narodowy Fundusz Zdrowia, żeby wprowadzić kryterium liczbowe 400 porodów rocznie, poniżej którego oddziały położnicze, które go nie spełniają, mają być likwidowane. I to w praktyce oznacza, że gdyby ten projekt został przyjęty, ujrzałby światło dzienne, to jedna trzecia porodówek w Polsce zostałaby zlikwidowana. W niektórych województwach, tak jak reprezentowane przeze mnie województwo świętokrzyskie, oznaczałoby to likwidację większości oddziałów położniczych na terenie województwa!
Widzimy na tych przykładach hipokryzję obecnie rządzącej ekipy. Nie da się w ten sposób walczyć o prawa kobiet. Nie da się w ten sposób walczyć z kryzysem demograficznym. Nie może to polegać na tym, że dajemy prawo swobodnego zabijania dzieci i że utrudniamy dostęp do ochrony zdrowia, a jednocześnie, że politycy tych formacji rządzących niosą na sztandarach w dalszym ciągu przepełnione hipokryzją hasła walki o prawa kobiet, walki z kryzysem demograficznym.
Jako Konfederacja proponujemy zwrócenie się w kierunku dokładnie przeciwnym! W kierunku uczciwego podejścia do życia, uczciwego podejścia do zdrowia, w kierunku integralnego, szeroko rozumianego ruchu pro-life, nastawienia na życie, czyli nie tylko sprzeciw wobec aborcji, ale także walka o to, żeby dzieci miały odpowiednią opiekę zdrowotną; walka o to, żeby kobiety nie musiały się martwić o to, że do najbliższego szpitala mają godzinę drogi; żeby nie musiały się martwić o to, że nie dostaną odpowiedniej, satysfakcjonującej opieki medycznej przed porodem, w trakcie porodu i po zakończeniu tego porodu. O to walczymy jako posłowie Konfederacji w Zespole Opieki Okołoporodowej.
Ten projekt ustawy, który dziś będzie przez poseł Karinę Bosak prezentowany z mównicy sejmowej, to jest jeden z wielu kroków, które zamierzamy podjąć, żeby walczyć właśnie o to szeroko rozumiane nastawienie państwa polskiego na życie. Liczymy na to, że zbuduje się większość wokół tego projektu, że posłowie pozostałych partii ponad podziałami politycznymi poprą ten projekt, który jest niekontrowersyjny. Nie zawiera żadnych rozwiązań, które przez jakąkolwiek partię byłyby w przeszłości krytykowane.
Liczymy na to, że również będą zapisywać się do naszego zespołu, tak, żebyśmy mogli w przyszłości razem pracować nad kolejnymi rozwiązaniami legislacyjnymi i żebyśmy mogli razem interweniować także w przypadkach, kiedy prawo jest łamane albo w przypadkach, kiedy prawa pacjentek, prawa matek są – czy przez urzędników, czy przez lekarzy, czy przez szpitale – naruszane. Jesteśmy tutaj w tym Sejmie również po to, żeby właśnie w takich sytuacjach wspierać Polki, wspierać matki.
Karina Bosak: “Dziś pierwsze czytanie projektu ustawy rekompensującej rodzicom wcześniaków utracony czas!
Efekt szerokich konsultacji z rodzicami, lekarzami, położnymi i prawnikami jakie zainicjowałam w ramach prac Zespołu parlamentarnego ds. Opieki okołoporodowej na początku roku!”
Skomentuj