Krzysztof Bosak: „Edukacja zdrowotna” to sprytny sposób na wprowadzenie tylnymi drzwiami edukacji seksualnej w jej najbardziej wypaczonym, lewackim wydaniu. Taki przedmiot nie tylko nie powinien być obowiązkowy, ale przede wszystkim nie powinno być na niego miejsca w polskiej szkole!
Przedmiot ma stać się obowiązkowy w całym prawie cyklu kształcenia od przyszłego roku. Mocno rozbudowana warstwa indoktrynacyjna i ideologiczna nowego przedmiotu została zamaskowana pod neutralną nazwą!
Walczący z cywilizacją łacińską i konserwatywnymi wartościami rewolucjoniści, postanowili do cna wykorzystać narzędzie, jakim w ich ręku jest państwowe szkolnictwo. Kształtującym się dzieciom i młodzieży, wmawia się, że płeć jest kwestią wyboru, a każdy pociąg seksualny jest normalny i pożądany. Już teraz widać jak dewastujący wpływ na najmłodszych mają nowoczesne media, które przekonują, że przystosowywanie swojego ciała do problemów psychicznych jest czymś normalnym. Często wiąże się to z nieodwracalnymi operacjami, a równie często z samobójstwami. Gdy taka indoktrynacja będzie obowiązywała w szkołach, straty mogą być nieodwracalne, dlatego musimy to zablokować!
Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem wicemarszałka Sejmu Krzysztofa Bosaka i posła Grzegorza Płaczka, 19 listopada 2024 r.
– To dziś w Sejmie po raz pierwszy na komisji pojawi się temat tzw. edukacji zdrowotnej, którą proponuje minister Barbara Nowacka i dziś także jako Konfederacja zabieramy głos zdecydowanie przeciwko temu pomysłowi rządu. Jest to pomysł, który ma dużo wspólnego z ideologią, mniej wspólnego ze zdrowiem, co za chwilę wykażę.
Jest to tak naprawdę pod pewnym kryptonimem i w zmiksowaniu z innymi treściami odgrzewany stary kotlet, czyli wprowadzanie tego permisywnego modelu edukacji seksualnej, o który toczyła się w Polsce debata w latach 90-tych.
Ten konflikt został zamknięty pewnym kompromisem w postaci uwzględnienia treści w odpowiedniej proporcji wraz z treściami społecznymi, związanymi z rodziną, mającymi pewien aspekt wychowawczy. Mamy w tej chwili program w podstawie nauczania. Lewica chce to wyrzucić do kosza i wprowadzić po prostu swoją ideologię, która ma być wpajana uczniom – co więcej, obowiązkowo! Lewica, rządząca lewica – nazywam Barbarę Nowacką, mimo, że jest z Koalicji Obywatelskiej, lewicą, bo dobrze pamiętamy, z jakich się kręgów wywodzi, młodzieżówki Unii Pracy, później partii lewicowych, ruchów skrajnych proaborcyjnych.
Więc Barbara Nowacka i rządząca polską lewica ma zamiar wyrzucić do kosza nie tylko dorobek, dotychczasowy dorobek edukacyjny związany z wypracowaną podstawą programową i pewną linią wychowawczą, która dobrze w Polsce działa, ponieważ mamy na tle Europy niski współczynnik niechcianych ciąż nastolatek, niski współczynnik aborcji, niski współczynnik zachorowań na choroby weneryczne, niską śmiertelność okołoporodową; jesteśmy krajem, gdzie, jak patrzy się na te zdrowotne wskaźniki, stoimy całkiem dobrze.
Zamiast to docenić i to doskonalić, rządząca nami lewicowa ciemnota ma zamiar wyrzucić to wszystko do kosza i w to miejsce, gdzie jest program nauczania normalnego, umieścić lewicowe fanaberie.
Co więcej, są na tyle bezczelni, że mają gdzieś prawa rodziców, prawa obywatelskie i chcą to wtłaczać wszystkim przymusowo!
Po pierwsze, wprowadzając obowiązek uczestniczenia w zajęciach, których program w tej chwili wymyślili, który jest naprawdę kuriozalny, zaraz będziemy z Grzegorzem o tym mówić.
Po drugie, wprowadzając obowiązek oceniania tego i liczenia tych ocen do średniej. Więc to, o co walczyli m.in. z religią, że to nie powinno być, dokładnie sami robią to, tylko w ramach swojej religii permisywnej edukacji seksualnej i religii genderowo-LGBTowej.
Przypomnijmy, artykuł 48. Konstytucji mówi, że rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Wychowanie to powinno uwzględniać stopień dojrzałości dziecka, a także wolność jego sumienia i wyznania oraz jego przekonania. To, co za chwilę przeczytam, jasno pokazuje, że z taką sytuacją mieć już do czynienia nie będziemy.
Zanim powiem o przykładach tego, co chce Barbara Nowacka i rząd Tuska, żeby było uczone wszystkie dzieci w szkołach, to warto powiedzieć, co wyrzucają, bo to jest bardzo znamienne. Zacznijmy od tego, co wyrzucają.
Wyrzucają właściwie wszystkie treści związane z wartością rodziny w życiu człowieka, z zakładaniem rodziny, z życiem rodzinnym, z trwałością rodziny. I to właśnie w czasie, kiedy nasila się kryzys małżeństw.
Wyrzucają właściwie wszelkie treści związane z małżeństwem. Proszę państwa, uczeń szkoły podstawowej nie dowie się z programu Barbary Nowackiej o istnieniu małżeństwa. Słowo “małżeństwo” pada dopiero w nauczaniu ponadpodstawowym, tylko jeden raz, w kontekście przepisów prawnych związanych z osobami żyjącymi bądź to w małżeństwie, bądź to w związkach nieformalnych.
Uczeń także nie dowie się nic na temat dojrzałości do małżeństwa, czynników warunkujących trwałość małżeństw, przyczyny rozpadu rodzin – po prostu tego wszystkiego nie ma. Nie dowie się też o wartości życia, nie dowie się o rozwoju dziecka w prenatalnym okresie życia. Ta wiedza naukowa, zdaniem lewicy, jest dzieciom, młodzieży do niczego niepotrzebna!
Nie pada ani razu słowo “dzietność” w czasach, kiedy mamy kryzys dzietności. Nie pada ani razu słowo “wielodzietność”, za to, bez niespodzianki, pojawia się słowo “bezdzietność”.
Brak jest wielu podstawowych informacji o zdrowiu! To ma być edukacja zdrowotna, tymczasem uczeń szkoły podstawowej będzie się uczył na temat wczesnej inicjacji seksualnej, nie będzie się natomiast uczył na temat chorób wenerycznych. To, co powinno być według tego śmiesznego programu, który oni tu wypichcili, dziesięciolatek ma charakteryzować pojęcie zdrowia seksualnego, ale o chorobach wenerycznych to się dowie fakultatywnie albo wcale! A dopiero w programie ponadpodstawowym ma być o tym powiadomiony.
Czyli sekwencja proponowana przez lewicę Tuska i Nowackiej jest taka: najpierw wysyłamy dzieci do inicjacji seksualnej, później powiemy im o tym, jakie są związane z tym zagrożenia, szczególnie te zdrowotne, na przedmiocie dla niepoznaki zwanym edukacją zdrowotną.
Idąc dalej o tym, co oni tu właściwie dodali. Trzynastolatki mają omawiać pojęcia orientacji psychoseksualnej i kierunki jej rozwoju, w tym: heteroseksualną, homoseksualną, biseksualną, aseksualną; wyjaśniać pojęcia tożsamości płciowej: cis-płciowości, transpłciowości. Ja rozumiem, że są naukowcy, którzy się takimi rzeczami zajmują. Ja rozumiem, że istnieją organizacje LGBT, które sobie na ten temat publikują najróżniejsze materiały. Natomiast to nie jest żaden w tej chwili konsensus, żadne orientacje aseksualne, cis-płciowości, to nie jest język będący przedmiotem jakiegokolwiek konsensusu. I uczenie o tym trzynastolatków, dzieci i młodzież w momencie kształtowania ich tożsamości seksualnej, ich wychowania, ich norm, ich samooceny, jest po prostu niemądre! Zwyczajnie niemądre, a w wielu przypadkach pewnie szkodliwe – i być może właśnie o to chodzi. Idąc dalej, warto dodać, że użyte sformułowania są często eufemizmami, na wzór dokumentów Unii Europejskiej czy konwencji stambulskiej. To znaczy mamy zakamuflowaną, niewyrażoną wprost ideologię LGBT, ideologię genderową, zwaną też oczywiście programem, teorią – to jest bez znaczenia, jakich oni słów używają, wiemy dobrze, o co chodzi – bez wyrażenia tego wprost.
Boją się tak naprawdę prawdy, nie podają podstawowych faktów zdrowotnych wynikających z praktykowania homoseksualizmu, z praktykowania transseksualizmu, z tego, z jakimi okaleczeniami, cierpieniami wiążą się tzw. operacje zmiany płci, jaka debata naukowa toczy się w tej chwili w świecie zachodnim na ten temat, jak państwa odchodzą od zachęcania do tego dzieci i młodzieży, ponieważ wiele osób zgłasza się jako pokrzywdzone przez te różnego rodzaju terapie i pseudoterapie.
Nie dowiemy się też faktów medycznych na temat aborcji, nie dowiemy się negatywnych konsekwencji związanych z aborcją czy antykoncepcją, ponieważ zdaniem rządzącej lewicy tych faktów po prostu ma nie być! A to ciągle nie koniec.
W dalszych podstawach programowych znajdziemy np. takie fanaberie, jak omawianie przez ucznia roli całożyciowej edukacji seksualnej. No to zdrowie czy całożyciowa edukacja seksualna? Mówienie o tym, na czym polega, i tu uwaga, bo to dla profesorów chyba, nie dla dzieci: norma medyczna, prawna, statystyczna, społeczna, moralna, religijna, partnerska i indywidualna.
No po takim praniu mózgu jedyny wniosek chyba jest taki, że norma żadna nie istnieje! I dobrze wiemy, że jest to jedna z głównych tez ruchu LGBT, ruchu genderowo-feministyczno-transowego. Nie ma żadnej normy, wszystko jest kwestią uznaniową, wszystko jest płynne. Płynna nowoczesność, jak nauczał ich autorytet profesor Bauman.
Dalej, omawia kwestie prawne i społeczne związane z przynależnością do grup osób LGBTQ+. No łaskawie, że nie wymienili reszty alfabetu i nie rozszyfrowali. Tam się mają pojawić też jakieś inne dziwne rzeczy, obok kwestii seksualnych nie zapomnieli o kwestiach żywieniowych, np. uczeń będzie musiał pisać diety w oparciu o “dietę planetarną”.
Ciekaw jestem, czy dziennikarze, którzy zaraz będą bronić rządu Tuska i chorych pomysłów Nowackiej już wiedzą, co to dieta planetarna. Dziennikarze, do wyszukiwarek, proszę się uczyć, bo zaraz będziecie musieli udawać, że to wszystko jest okej.
Obok tego jest jeszcze drugi dokument, edukacja obywatelska. Tam są też kwiatki. Uwaga rodziców i konserwatywnych komentatorów na razie skupia się na tych deprawacyjnych aspektach edukacji zdrowotnej proponowanych przez Nowacką, natomiast w edukacji obywatelskiej oczywiście mamy stały pakiet lewicy “woke’istowskiej”, jak to się teraz mówi.
A więc uczeń będzie rozpoznawał postawy ksenofobii, stereotypów, uprzedzeń, dyskryminacji – a także, uwaga, uczniowie będą aktywizowani politycznie przez nauczycieli – reaguje na te zjawiska.
A także klimatyzm! Nie mogło tego zabraknąć u czołowych Europejczyków z polskiego rządu, a więc uczeń będzie wymieniał przyczyny i konsekwencje kryzysu klimatycznego, wyszukiwał informacje na temat działań na rzecz jego powstrzymania oraz w miarę możliwości angażował się w wybrane z nich. Ze względu na to, że ten cały ruch klimatyczny, szczególnie młodzieżowy w Polsce, działa w dużej mierze metodami nielegalnymi, zwracam uwagę, że jest tu mowa, że uczniowie mają być zachęcani do reagowania, nie jest napisane, że zgodnie z prawem. I to niejedyny przypadek.
Jeszcze wrócę na sekundę do kwestii zdrowotnych, jest mowa o wczesnych inicjacjach seksualnych. Dzieci między 10 a 15 rokiem życia mają być nauczane na temat inicjacji seksualnej. Ani razu w tym dokumencie nie pada słowo “pedofilia”.Dzieci mają być do tej inicjacji seksualnej zachęcane, natomiast nie mają być poinformowane, że jest to sprzeczne z prawem! Przypadek? Nie sądzę.
Wraz z Martą Wróbel i Rafałem Kulickim odpowiedzieliśmy na bzdurne pomysły Minister Katarzyny Lubnauer, które przedstawiła w rozmowie z Radiem Zet, gdzie poinformowała, że w kręgach rządowych trwają prace nad projektem rozwiązań prawnych mających zakazać rodzicom zwalniania uczniów z zajęć szkolnych w celu wyjazdu na urlop poza sezonem, a nawet w ogóle delegalizacji zwalniania uczniów z lekcji przez rodziców.
Takie rozwiązania są absolutnie niedopuszczalne i szkodliwe, a także niekonstytucyjne. I jako Konfederacja będziemy się im naturalnie sprzeciwiać. Szkoła jest instytucją, która ma wspierać rodziców w wychowaniu i edukacji dzieci, i taka jest jej rola. Jedni rodzice chcą w większym zakresie korzystać z tej pomocy, inni w mniejszym. Wspieramy zarówno rodziców, którzy korzystają z pomocy szkół publicznych, prywatnych i społecznych, jak i edukujących dzieci w domu.
Mam nadzieję, że model edukacji domowej, którą wspieramy, gdzie rodzice mają pełną kontrolę nad tym czego i w jakiej formie uczą się uczniowie poszerzy się i będzie bardziej popularny. A to rodzicom naturalnie najbardziej zależy na dobrym wykształceniu i dobrych perspektywach dla swoich dzieci. Zdecydowanie bardziej niż nawet najlepszym nauczycielom. Szkoła jest od tego żeby pomagać rodzicom, a nie żeby ich wiązać i pilnować kiedy jadą z dziećmi na urlop!
W samo południe wraz z Martą Wróbel i @RafalKulicki odpowiedzieliśmy na bzdurne pomysły Minister Katarzyny Lubnauer, które przedstawiła w rozmowie z Radiem Zet, gdzie poinformowała, że w kręgach rządowych trwają prace nad projektem rozwiązań prawnych mających zakazać rodzicom… pic.twitter.com/r9H3065bb6
Walczę! Niezależnie od tego, kto w co wierzy i jak wyobraża sobie przyszłą edukację naszych dzieci, każde Rozporządzenie MUSI być zawsze zgodne z obowiązującymi przepisami i Konstytucją RP. A tym razem chodzi o… kontrowersyjne Rozporządzenie dotyczące zakazu zadawania prac domowych oraz ich „dobrowolności” w szkołach podstawowych.
• Wielu nauczycieli, polityków, prawników oraz przedstawicieli środowisk nauczycielskich wskazuje, iż Rozporządzenie, podpisane przez Panią minister Barbarę Nowacką, nie ma prawidłowej delegacji ustawowej – czyli może być:
sprzeczne z Konstytucją (z Art. 92 ust. 1 Konstytucji RP),
sprzeczne z Kartą Nauczyciela (przede wszystkim Art. 12 ust. 2),
sprzeczne z przepisami Ustawy o systemie oświaty (zwłaszcza Art. 44zb). NIE chodzi zatem jedynie o to, czy Rozporządzenie jest „dobre dla naszych dzieci” (bowiem znajdą się przeciwnicy jak i lewaccy zwolennicy wprowadzenia zakazu zadawania prac domowych oraz ich „dobrowolności”), ale między innymi o to:
• czy Rozporządzenie wprost rażąco NIE narusza przypadkiem Art. 12 ust. 2 Ustawy Karta Nauczyciela – gdyż ingeruje w gwarantowaną swobodę nauczyciela mianowanego w wyborze metod nauczania, to jest więc także w możliwość podjęcia decyzji, czy w ogóle i w jakim zakresie będzie korzystał z takiego narzędzia jak prace pisemne i praktyczne, w czasie wolnym od zajęć dydaktycznych?
• czy Rozporządzenie mieści się w treści delegacji z Art. 44zb Ustawy o systemie oświaty, która uprawnia ustawodawcę WYŁĄCZNIE do określenia: „szczegółowych warunków i sposobów oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów w szkołach publicznych”. Wydaje się, że Ustawa NIE zezwala szefowej Ministerstwa Edukacji Narodowej na ingerowanie w materię prac domowych w szkołach.
W związku z tym, działając w trybie interwencji poselskiej, wysyłam do szanownego Pana prezydenta Andrzeja Dudy, pismo z zapytaniem:
• Czy Pan prezydent, korzystając z konstytucyjnego przysługującego Mu prawa [na podstawie Art. 188 pkt 3 w zw. z Art. 191 ust. 1 pkt 1 Konstytucji RP], rozważa złożenie do Trybunału Konstytucyjnego „Wniosku o stwierdzenie niezgodności Rozporządzenia z Konstytucją RP”? Jeśli tak, to kiedy? Jeśli nie, to dlaczego? Bo jeśli Prezydent ma stać na straży prawa – odpowiedź wydaje się oczywista.
Jako poseł Konfederacji działam, Polacy.
❌ Walczę! Niezależnie od tego, kto w co wierzy i jak wyobraża sobie przyszłą edukację naszych dzieci, każde Rozporządzenie MUSI być zawsze zgodne z obowiązującymi przepisami i Konstytucją RP. A tym razem chodzi o… kontrowersyjne Rozporządzenie dotyczące zakazu zadawania prac… pic.twitter.com/GcUS2nD1Cs
Dziś opowiem Wam o tym, jak rząd planuje zrobić z młodego pokolenia Polaków idiotów. Ale zacznijmy od początku.
Konsultantów krajowych powołuje Minister Zdrowia, a jednym z nich jest: KRAJOWY KONSULTANT DS. PSYCHIATRII DZIECI I MŁODZIEŻY – w tym przypadku Pani Aleksandra Lewandowska. Została Ona powołana jeszcze w 2021 roku przez (UWAGA!) szefa Ministerstwa Zdrowia Pana ministra Adama Niedzielskiego. Tego samego, który „zasłynął” ze swoich decyzji w kwestii lockdown’ów, a teraz słuch po Nim zaginął (ale pewnie były Pan minister głodem nie przymiera, bowiem na odchodne dostał kilkadziesiąt tysięcy złotych na „otarcie łez”, a partyjny system zwykle dba o swoich – długofalowo).
• Dodałbym, że osobiście próbowałem zgłosić Pana ministra Niedzielskiego na prokuraturę, ale prokuratura… nie podjęła tropu. Jednak dziś nie o tym. Wróćmy do Krajowego Konsultanta ds. Psychiatrii Dzieci i Młodzieży – Pani Aleksandry Lewandowskiej.
➡️ Dziś opowiem Wam o tym, jak rząd planuje zrobić z młodego pokolenia Polaków idiotów. Ale zacznijmy od początku. 🤯 Konsultantów krajowych powołuje Minister Zdrowia, a jednym z nich jest: KRAJOWY KONSULTANT DS. PSYCHIATRII DZIECI I MŁODZIEŻY – w tym przypadku Pani Aleksandra… pic.twitter.com/pvKOOPJD4B
• Ów Pani konsultant, która powinna dbać o dobro dzieci i młodzieży, właśnie wysłała oficjalne pismo do Ministerstwa Edukacji Narodowej, aby (UWAGA!) WYCOFAĆ OBOWIĄZEK ZDAWANIA MATEMATYKI NA MATURZE.
Powód? Zdawanie tego przedmiotu powoduje stres u uczniów, a to nie godzi się w nowoczesnym świecie.
• Zwykle przechodzę obojętnie wobec tego typu pomysłów (uważając je za nierealne i irracjonalne), ale ze względu na to, że resort edukacji jest w rękach Lewicy (a na to zezwolił sam Pan premier Donald Tusk) sugeruję mocno patrzeć resortowi edukacji na ręce. Głupim narodem łatwiej się zarządza i manipuluje, a w przypadku obecnego rządu wszystko jest możliwe. I pomysł z pewnością kusi.
• Jestem daleki od obrażania kogokolwiek i staram się walczyć na argumenty, jednak… albo ktoś nie rozumie, że matematyka jest królową nauk i całej przyrody, albo ktoś odleciał i trzeba takiej osobie pomóc. Nawet jeśli tą osobą jest Krajowy Konsultant ds. Psychiatrii Dzieci i Młodzieży. PS. Polko i Polaku – czas zacząć walczyć o przyszłe pokolenie Polaków!
Jako poseł Konfederacji, zasiadając na co dzień w „Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży”… widzę, co się dzieje. A dzieje się źle.
Aleksander Pawlicki, współautor korekty podstawy programowej z historii, w której proponuje się wykreślenie rzezi wołyńskiej: “Rozumiem racje związane z pamięcią o Wołyniu, z naszą polityką historyczną i kapitałem moralnym państwa polskiego. Ale moja perspektywa to perspektywa kogoś, kto jest z dziećmi w klasie i musi zadać sobie pytanie: co zyskam, kiedy każde ukraińskie dziecko w Polsce zapamięta, że jego pradziadkowie są być może współwinni rzezi na Wołyniu? To jest pytanie pedagogiczne, bo w jednej klasie może być i Tomek i Dmytro. I to nie jest łatwe, jeśli na dzień dobry nauczyciel ma podyktować temat: “ludobójcza rzeź na Wołyniu”. To nie jest dobry pomysł na zbudowanie wspólnoty w klasie”.
To skandaliczna propozycja, która w teorii ma wpłynąć pozytywnie na stosunki polsko-ukraińskie, ale w praktyce utrudni pojednanie naszych narodów, które oparte powinno być na prawdzie historycznej. Konfederacja będzie zawsze stać na jej gruncie i nie zgodzi się nigdy na jej zakłamywanie w imię bieżącej polityki wewnętrznej lub zewnętrznej!
Poseł Grzegorz Płaczek na serwisie X: To nie są żarty! ŻYJEMY W CHORYM KRAJU!
Ministerstwo Edukacji Narodowej ogłosiło publiczne konsultacje w kwestii planowanych zmian dot. podstawy programowej w szkołach. Walka idzie o młodych Polaków i nasze dzieci. Dziś (poniedziałek) mija termin zgłaszania uwag (poprzez specjalny formularz www) w kwestii tego, czego mają się uczyć uczniowie polskich szkół. Uwagi podobno mogą zgłaszać dyrektorzy, nauczyciele, rodzice, etc. Podobno, bowiem problem polega jednak na tym, że formularz… ZNIKNĄŁ ze strony www i OSOBY NIE MOGĄ zgłaszać/wysyłać swoich uwag. Chociaż ponoć… konsultacje oficjalnie trwają nadal. PRZECIEŻ TO JEST CHORE!
• Na czym zatem dokładnie mają polegać te konsultacje? Jak się Państwo będziecie tłumaczyć w ministerstwie? Serwer padł? Ktoś odłączył komputer? Jakiś obcy agent usunął plik? Przecież to są kpiny z Polaków!
• Szanowna Pani minister Barbaro Nowacka – jak zatem Polacy mogą wyrazić swoją dezaprobatę i wskazać, jak bardzo planowane zmiany są groźne i dewastują patriotyczne postawy młodych Polaków?
Pytam, jako poseł Konfederacji, bowiem nie wszyscy godzą się, aby… na lekcjach biologii z doświadczeń dot. procesu fotosyntezy zniknął dwutlenek węgla (przyznam, że mocne!), a zamiast o antysemickich postawach Niemców przed II wojną światową (czy bohaterskich postawach polskich patriotów), młodzież uczyła się o wartościach LGBT! Ja wiem, że Państwo walczycie o „swoje wartości”, ale to zakrawa na patologię!
• Panie premierze Donaldzie Tusk – dlaczego Pan na to pozwala? Przecież to wszystko śmierdzi na kilometr i odbije się rykoszetem na naszych dzieciach i wnukach!
❌ To nie są żarty! ŻYJEMY W CHORYM KRAJU! @MEN_GOVPL ogłosiło publiczne konsultacje w kwestii planowanych zmian dot. podstawy programowej w szkołach. Walka idzie o młodych Polaków i nasze dzieci. Dziś (poniedziałek) mija termin zgłaszania uwag (poprzez specjalny formularz www) w… pic.twitter.com/KNuHVIApCQ
Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem wicemarszałka Sejmu Krzysztofa Bosaka i posła Grzegorza Płaczka, 22 stycznia 2024 r.
Krzysztof Bosak: – Chcemy się odnieść do najnowszych pomysłów minister Nowackiej. Szumnie to krąży w mediach pod hasłem “zakazu prac domowych”. W pierwszej kolejności trzeba powiedzieć, że nie mamy do czynienia z pomysłem, który byłby jakkolwiek przemyślany. Wystarczy słuchać uważnie co mówi pani minister i inni politycy Platformy, tacy jak Donald Tusk czy szef klubu PO poseł Konwiński, by zobaczyć, że każdy z nich mówi co innego. Jest to jasny znak, że mamy do czynienia z nieprzemyślaną polityką, a nie z jakąkolwiek dojrzałą i wypracowywaną przez lata, miesiące czy choćby tygodnie reformą. (…)
– Nikt już nie wie, słuchając tych ludzi [polityków koalicji], o co im tak naprawdę chodzi. A mają w rękach poważny instrument jakim jest regulowanie całego systemu oświaty. Naszym zdaniem system oświaty i edukacja to jest coś co naszym zdaniem w mądry sposób poprawiać, a nie poddawać jakimś rewolucjom. Tutaj tendencja lewicy do robienia rewolucji jest zupełnie jasna, jest zupełnie czytelna. (…) Oddanie przez obecnego premiera edukacji w ręce działaczy radykalnej Lewicy jest niebezpieczne. I to niebezpieczeństwo będzie się realizować.
– Nasza opinia jest taka, że minister nie powinien takich rzeczy wszystkim narzucać. Mamy konstytucyjne prawa. Wśród nich prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Wśród nich także prawo do wyboru szkoły. To są rzeczy zapisane w Konstytucji. Nie byliśmy za tym, żeby minister Czarnek zakazywał jakichś szkół, o takim czy innym modelu edukacyjnym. Kiedy było Lex Czarnek 1.0, Lex Czarnek 2.0 protestowaliśmy. Uważaliśmy, że to nie minister powinien jednym swoim rozporządzeniem kasować różne modele edukacyjne.
– W chwili, kiedy przychodzi pani Nowacka, również stanowisko mamy podobne. To znaczy, nie może jednym rozporządzeniem wywalać w powietrze sposobu nauczania uczniów we wszystkich szkołach. (…)
– Ostatecznie to będzie musiało przybrać formę jakiejś ustawy, rozporządzenia. Czekamy na te dokumenty, żeby móc je ocenić. Na pewno, kiedy tylko się pojawią, będziemy je oceniali. Natomiast jeżeli teraz jest problem, że rzeczywiście tych prac domowych jest gdzieś za dużo, no może powinno być ich mniej. (…) Natomiast zakazywanie i rezygnowanie ze wszystkich jest wylewaniem dziecka z kąpielą. I stworzeniem błędnego wrażenia, że da się osiągać dobre wyniki czy jakiekolwiek wyniki w nauce nie poświęcając czasu na naukę w domu. (…)
– Niech pani minister Nowacka zajmie się rozwiązaniem problemów najbardziej podstawowych. Na przykład, żeby klasy nie były przeludnione, nauczyciele byli przygotowani i żeby chcieli pracować w szkołach, wszyscy uczniowie mówili w języku polskim. Niech się pani minister najpierw tym zajmie zanim zacznie zmieniać coś na coś, jak się wydaje, nie ma pomysłu. Bo gdyby miała pomysł to najpierw by ten pomysł przedstawiła. Przedstawiłaby propozycje regulacji wówczas, być może, bylibyśmy już po jakiejś debacie eksperckiej w tej sprawie. A nie mamy w zasadzie nic poza medialnymi zapowiedziami. To jest nieodpowiedzialne. (…)
Przemysław Wipler: Likwidacja prac domowych w szkołach będzie miała jeden podstawowy skutek: pogłębi rozwarstwienie i różnice w edukacji między dzieciakami uczącymi się w szkołach prywatnych i publicznych.
Pogłębi już obecnie wielkie różnice w jakości w edukacji otrzymywanej przez dzieci z zamożnych domów i ubogich.
Zamożni nadrobią korepetycjami i poślą dzieci do szkół, w których inaczej załatwi się temat „zakazanych prac domowych”. Dodatkowe zajęcia, kółka tematyczne etc. Wszystko oczywiście dodatkowo płatne.
Oczywiście, postulat ten ucieszy najbardziej nieświadomych rodziców o najniższych kompetencjach edukacyjnych i kapitale społecznym. Dla nich zadanie domowe, w którym nie mogą / nie chcą pomóc dziecku to realny problem, który magicznie „zniknie”…
Piszę to jako ojciec piątki dzieci, od kilkunastu lat mający praktyczne doświadczenia z polskim systemem edukacyjnym – zarówno w części „prywatnej” jak o publicznej.
A dzieciaków szkoda, może więc ktoś w koalicji rządzącej Polską postawi się temu wariactwu? Mam taką nadzieję.
Decyzja o zakazie zadawania prac domowych dzieciom w klasach 1-3 jest szeroko komentowana. Jedni uznali to za świetny pomysł, inni są bardziej sceptyczni i krytyczni.
Taki głos sceptyczny wyraziła w tej sprawie Klaudia Domagała zwracając uwagę na absurdy wynikające z takiej decyzji:
Niepopularna opinia. Całkowity zakaz prac domowych to ABSURD!
W szkole mojego syna próbowano to wdrożyć, ale po pewnym czasie się wycofano. Ku ogromnej uciesze rodziców. Dlaczego? Bo powstawały całkowicie przyziemne problemy: • Wiersz do nauczenia się na występ – nie można • Prosta lektura do nauki czytania w czasie świąt – nie można • Przypomnienie słówek z języka obcego w czasie np. ferii, aby nie stracić kontaktu z językiem – nie można • Ćwiczenia pisania liter i cyfr – nie można • Ćwiczenia logopedyczne – nie można I tak dalej, i tak dalej.
Nie mówiąc już o nauczaniu pewnej obowiązkowości i terminowości. Mowa o klasach 1-3, a więc tych, gdzie zakaz ma pojawić się w pierwszej kolejności. Zaraz napiszecie, że “no przecież można to robić bez pracy domowej”. No można, ale w czym problem, aby zalecenia dla rodziców wychodziły z placówki edukacyjnej? Czy może doprowadzimy do tego, że jednak prace domowe będą zadawane, ale przekazywanie ich będzie przebiegało szyfrowanymi komunikatorami lub w ciemnych składzikach obok sali gimnastycznej, aby nie odkryło tego kuratorium i pani Minister?
Oczywiście jak najbardziej popieram to, aby praca domowa była raczej wyjątkiem, niż regułą, ale decyzja powinna należeć do RODZICÓW i PEDAGOGÓW w dostosowaniu do potrzeb danego dziecka, a nie ministra edukacji.
Dlatego: NIE dla zakazów! TAK dla decentralizacji szkolnictwa
Niepopularna opinia. Całkowity zakaz prac domowych to ABSURD ‼️ W szkole mojego syna próbowano to wdrożyć, ale po pewnym czasie się wycofano. Ku ogromnej uciesze rodziców. Dlaczego? Bo powstawały całkowicie przyziemne problemy: ❌ Wiersz do nauczenia się na występ – nie można ❌…
Grzegorz Płaczek: Staram się walczyć o wartości, które uważam, że są prawdziwe i, w związku z tym, przyjrzałem się zapowiedziom Koalicji Obywatelskiej w kwestii zmian w polskim systemie edukacji. Jako poseł Konfederacji, zasiadając w „Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży” jestem przerażony.
❌ Staram się walczyć o wartości, które uważam, że są prawdziwe i, w związku z tym, przyjrzałem się zapowiedziom @KO_Obywatelska w kwestii zmian w polskim systemie edukacji. Jako poseł @KONFEDERACJA_, zasiadając w „Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży” jestem przerażony. Wśród…
• ZMIANY W PODSTAWIE PROGRAMOWEJ – szkoda, że jednocześnie brak jest informacji o szczegółach tych zmian. Niepokojące.
• LIKWIDACJA PRAC DOMOWYCH – osobiście nie jestem zwolennikiem CAŁKOWITEJ likwidacji prac domowych. Uważam, że na wstępnym etapie rozwoju (klasy 1-3) pomagają one uczyć się systematyczności i pomagają „powtarzać materiał”. Oczywiście zakres prac domowych musi być przemyślany i dostosowany do wieku uczniów. Później, np. od czwartej klasy szkoły podstawowej warto ograniczyć ilość zadań domowych. Uczniowie mogliby dołączać do tzw. projektów. Ale całkowita likwidacja prac domowych dla wszystkich uczniów jest dla mnie nieodpowiedzialna.
• OGRANICZENIE LICZBY LEKTUR – nie wiemy dziś jakie książki miałyby „wypaść” z systemu. Co ciekawsze – nie wiemy, jakie książki miałyby pojawić się w nowym kanonie lektur. Tajemnicą poliszynela jest to, kto miałby ostatecznie decydować o doborze lektur obowiązkowych.
• POWOŁANIE RZECZNIKA PRAW UCZNIA Z „SZEROKIMI UPRAWNIENIAMI” – czym dokładnie miałby się zajmować taki rzecznik? Przecież mamy Rzecznika Praw Dziecka oraz Rzecznika Praw Obywatelskich! Jakże populistyczne hasło. Wrr….
• I na koniec… mówię głośne „NIE” dla edukacji włączającej w szkołach. Edukacja włączająca to reforma oświaty polegająca na nauce w jednej klasie uczniów „w tak zwanej normie” oraz uczniów z „orzeczeniami o specjalnych potrzebach edukacyjnych”, w tym z niepełnosprawnością intelektualną (również w stopniu głębokim) oraz uczniów niedostosowanych społecznie. Często w przepełnionych klasach (czego dowodzi praktyka) zostaje zaburzony tok lekcji, a proces uczenia się jest utrudniony. Nauczyciel nie jest w stanie poświęcić odpowiedniej ilości czasu i uwagi uczniom o różnych potrzebach edukacyjnych (tak, wiem – będzie dedykowany dodatkowy nauczyciel, jednak to nie wystarczy! Uczniów, którzy potrzebują dodatkowej opieki, może być w klasie wielu). [SOS] Różne możliwości uczniów oraz oczekiwania rodziców wobec szkoły zrodzą nieuchronne konflikty.
• Nadchodząca reforma edukacyjna od 2026 roku jest ZŁA i NIEPRZEMYŚLANA! Oto mój przekaz.
O obietnicach wyborczych KO, Trzeciej Drogi i Lewicy – Politycy poszczególnych partii już zaczęli się wycofywać ze swoich obietnic. Tu najlepszym przykładem jest niestety pan Kosiniak-Kamysz z PSL-u, który w wywiadzie radiowym zaczął “reinterpretować” swoją obietnicę dobrowolnego ZUSu dla przedsiębiorców. Poszła za tym administracja PSL-u [administracja strony internetowej PSL-u]. Jeszcze kilka dni temu można było znaleźć fragment o dobrowolnym ZUS-ie dla przedsiębiorców – sprzeczny z tym, co mówił pan Kosiniak-Kamysz – na stronie PSLu. Ten program zniknął! Wyparował ze strony!
O KPO – Tutaj spór się toczy zupełnie o niewłaściwą kwestię, niewłaściwy obszar. Podstawowym problemem z KPO jest to, że w ogóle rząd PiS-u, w osobie premiera Morawieckiego, zgodził się na KPO. Że zgodził się na Fit for 55. I że mamy sytuację, w której Unia Europejska może nam blokować dostęp do przysługujących nam pieniędzy. A Polacy w tym samym czasie już w podatkach unijnych spłacają kredyty, które zostały zaciągnięte na te pieniądze! Do tego nigdy nie powinno dojść! Premier Morawiecki za samo to, że oddał Unii Europejskiej taką władzę, powinien stanąć przed Trybunałem Stanu!
O programie Lewicy w kwestii edukacji – Po pierwsze słyszymy, że pani poseł nie zna programu swojej własnej partii dla edukacji. Po drugie to, co pani poseł mówi, jest po prostu sprzeczne z jakąkolwiek intuicją, czego można by się spodziewać po Lewicy obejmującej resort edukacji. Wiemy doskonale, że kiedy Lewica się dorwie do edukacji, to tam nie będzie żadnej wolności słowa ani swobody wypowiedzi. Będzie tylko dyktat politycznej poprawności. Będzie karanie uczniów za jakąś wyimaginowaną “mowę nienawiści”. Będzie po prostu robienie tego wszystkiego, co Lewica próbuje zrobić w polskiej przestrzeni publicznej! Jeszcze niedawno partia Razem stosowała zasadę ‘no platform’ w odniesieniu do ideowej prawicy. I nie chciała się z nami spotykać w mediach! Teraz im przeszło, bo stwierdzili, że Konfederacja jest zbyt silna, żeby Konfederację ignorować. Natomiast jest realna obawa, że w szkołach dojdzie do sytuacji, gdzie za poglądy konserwatywne, prawicowe, uczniowie będą sekowani przez nauczycieli, przez kuratorów, przez rząd.
– Konfederacja jest jedyną partią, która proponuje najbardziej wolnościowy system edukacyjny, oparty na tym, żeby to dyrektorom i rodzicom oddać kontrolę nad szkołami. A Lewica chce przejąć Ministerstwo Edukacji, żeby przestawić wajchę na lewicową! Twierdzenie posła Karnowskiego, że szkoła w rękach Lewicy będzie apolityczna, po prostu urąga zdrowemu rozsądkowi! Lewica jest najbardziej zideologizowaną partią na polskiej scenie politycznej i trzeba zrobić wszystko, co się da, żeby polskie dzieci nie trafiły w ręce Lewicy. Apeluję tutaj też do rozsądku posłów z PSL-u i Platformy Obywatelskiej, bo to są również Wasze dzieci!
Musicie to zobaczyć‼️@MichalWawer w Polsat News oddaje same celne strzały w PiS, Trzecią Drogę i Lewicę! Najpierw pokazał jak wygląda strona internetowa PSL, po tym jak usunęli program, w którym obiecywali dobrowolny ZUS dla przedsiębiorców (“Błąd 404, Nic tam nie ma”), a z… pic.twitter.com/6jaFI4LGSP
Konferencja prasowa Konfederacji, z udziałem Ewy Zajączkowskiej-Hernik i posła Michała Urbaniaka, w sprawie propozycji bonu edukacyjnego.
Ewa Zajączkowska-Hernik: – Tylko konfederacja chce realnej reformy systemu edukacyjnego poprzez wpuszczenie konkurencji do tego systemu. To z kolei przyczyni się do tego, ze uczniowie w polskich szkołach będą wreszcie traktowani podmiotowo, a nie jak kolejne głowy do wyszkolenia pod klucz ministerstwa edukacji. Jednocześnie bardzo cieszymy się, że premier Mateusz Morawiecki, dzięki pensji z naszych podatków, może pozwolić sobie na zapewnienie prywatnej edukacji swojej córce. Bo domyślamy się, że to wynika z tego, że premier Mateusz Morawiecki, poprzez sprawowaną w państwie funkcję, chce zapewnić swojej córce bezpieczeństwo, a nie wynika to z tego, że państwowy system edukacji jest w opłakanym stanie, prawda Panie Premierze?
– Konfederacja chce, by każdy Polak mógł sobie pozwolić na to, żeby wybrać system edukacji dla swojego dziecka, by tą edukację dostosować do potrzeb, do warunków i do możliwości swoich dzieci. By tak było należy wprowadzić bon edukacyjny, który będzie podążał za uczniem. Wierzymy, że polskie szkoły będą wiedziały jak przyciągnąć uczniów do swoich placówek, tak jak to teraz ma miejsce w wypadku rekrutacji do szkół średnich.
– Nasza propozycja jest unormowaniem tego co tak naprawdę gdzieś już w zalążkach funkcjonuje w polskich szkołach. Jest unormowaniem dobrych, konkurencyjnych praktyk w polskim systemie edukacyjnym. (…)
– Przeprowadźmy reformę systemu. Pozwólmy wreszcie rodzicom decydować o tym jak chcą ukierunkować swoje dzieci, jak chcą kształcić swoje dzieci. Dajmy rodzicom wybór czy chcą postawić na edukację domową czy chcą jednak dzieci skierować do szkół czy do placówek stacjonarnych. Dajmy nauczycielom większą swobodę w kształtowaniu programu nauczania, by nauczyciel, który wykonuje swoją misję, do której został powołany, nie ginął w urzędniczej papierologii tylko mógł skupić się na tym by uczyć dzieci chociażby myślenia przyczynowo-skutkowego, myślenia strategicznego czy myślenia krytycznego. (…)
Michał Urbaniak: – W Konstytucji Wolności umówiliśmy się na to, że jak będziemy reformować polski system szkolnictwa to będzie kilka podstawowych spraw, które będą musiały się w tym systemie znaleźć. Po pierwsze, większe zaangażowanie rodziców. Po drugie większe zaangażowanie nauczycieli. Po trzecie dostosowanie systemu do zdolności i możliwości dzieci. Nie może być tak, że w jednym systemie edukacji szkolą się dzieci o różnych umiejętnościach i de facto nikt nie weryfikuje czy to jest dobra droga dla tych konkretnych dzieci.
– W systemie bonów edukacyjnych – gdzie to pieniądze idą za uczniem, gdzie to rodzice mają większy wpływ na to jak wygląda też szkoła w której uczą się dzieci – dużo łatwiej dopasować edukację do danego człowieka niż w przypadku wielkich szkół (…) gdzie ci uczniowie są po prostu anonimowi.
– Bon edukacyjny to także możliwość otwierania mniejszych szkół. To jest możliwość tworzenia małych placówek, przyjaznych placówek dla zwłaszcza młodszych dzieci, także w mniejszych miejscowościach. (…) Możemy mieć tworzenia mniejszych placówek zaraz koło domu. Możemy też zainwestować w edukację domową. (…) Dzisiejszy system, dotyczący edukacji domowej, to system, który bardzo mocno dyskryminuje tych rodziców, którzy zdecydowali się na to, że ich dzieci będą uczyć się w systemie edukacji domowej, bo w zasadzie wtedy wypadają poza standardowy system edukacji i sami muszą organizować, płacić za tą edukację, mimo że wcześniej wszyscy zrzucamy się na to w podatkach. Natomiast system bonu edukacyjnego pozwala na to by rodzice, którzy także chcą uczyć swoje dzieci w systemie edukacji domowej mogli skorzystać z pieniędzy z bonu edukacyjnego. (…)
Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem Marty Czech i Krzysztowa Rzońcy na temat kosztów wyprawki szkolenej.
Krzysztof Rzońca: – Dzisiaj 1 września. Wielkimi krokami zbliża się rozpoczęcie roku szkolnego, a wraz z nim ogromne koszty, które niestety poniosą rodzice. Ogromne koszty wyprawki szkolnej, które możemy zaobserwować robiąc zakupy dla naszych pociech. Drogo już było w ubiegłym roku. W tym roku będzie jeszcze drożej. Otóż koszt wyprawki szkolnej, według Barometru Providenta, za wyprawkę szkolną w 2022 roku wyniósł już średnio 347 złotych. W tym roku jest to znacznie wyższa kwota. Mówimy tutaj, że rodzice za wyprawkę zapłacą ponad dwukrotnie więcej niż rok temu, średnio aż 802 złote! Dwukrotnie więcej niż rok temu. Z takim szalejącym wzrostem cen mamy do czynienia podczas zakupów wyprawek szkolnych. Są to ogromne kwoty, które obciążają budżety domowe, obciążają budżety rodziny. Rządowe wsparcie w postaci 300+ nijak się ma do wsparcia rodziców, bo wystarczy jedynie na część wydatków, które poniosą w tym roku. A sam jednoroczny wzrost kosztów jest znacznie większy niż sama wyprawka w postaci 300+.
– Jako Konfederacja od samego początku ostrzegaliśmy, co wiąże się z rozdawnictwem, pustym pieniądzem, dodrukiem tego pustego pieniądza, co powoduje wielką inflację. Wielką inflację za którą odpowiedzialne jest Prawo i Sprawiedliwość. Ten ciężar, który ponoszą teraz rodzice podczas zakupów wyprawki szkolnej, to jest właśnie wina rządu PiS. I tylko Konfederacja, jako jedyna siła polityczna, ostrzegała, jak to się skończy, do czego to wszystko doprowadzi. (…)
This website uses cookies so that we can provide you with the best user experience possible. Cookie information is stored in your browser and performs functions such as recognising you when you return to our website and helping our team to understand which sections of the website you find most interesting and useful.
Strictly Necessary Cookies
Strictly Necessary Cookie should be enabled at all times so that we can save your preferences for cookie settings.
If you disable this cookie, we will not be able to save your preferences. This means that every time you visit this website you will need to enable or disable cookies again.
RozwińZwiń komentarze (3)