Jaka to jest piękna, epicka, filmowa historia. Opowieść o niezwykłej determinacji jednego człowieka, który wbrew wszystkiemu i wbrew wszystkim, postawił na swoim, ratując przy okazji cały świat. Opowieść o człowieku, na którego postawiły, w którego uwierzyły setki milionów ludzi na całym świecie.
Po przegranej w 2020 roku próbowali Trumpa usunąć z mediów społecznościowych, potem skazać, próbowali uniemożliwić mu start w wyborach, próbowali go nawet zabić. Przetrwał to wszystko i wygrał.
Trump formalnie walczył z Harris, ale tak naprawdę walczył z rozpędzoną rewolucją kulturową, z coraz szybszym upadkiem naszej cywilizacji. To była bitwa o Helmowy Jar, otoczeni przez siły zła, byliśmy w miejscu, z którego nie było się już gdzie cofnąć. Zwycięstwo Harris oznaczające dalsze masowe migracje i kneblowanie wolności słowa mogłoby doprowadzić USA do punktu, z którego już nie ma powrotu.
To było epickie starcie dobra ze złem. Na wiecach Trumpa ludzie masowo się modlili, na konwencji Demokratów ustawiano mobilne gabinety aborcyjne. Po jednej stronie mieliśmy media, wielkie międzynarodowe korporacje, celebrytów, mieszkańców wielkich miast, po drugiej prowincjuszy, zwyczajnych ludzi, ciężko pracujących, starających się wychować jakoś swoje dzieci w tym coraz dziwniejszym świecie.
Pomimo olbrzymiej presji i nachalnej propagandy, zwykli Amerykanie nie chcieli jednak agresywnej tęczowej ideologii, cywilizacji śmierci, dyktatu wielkich korporacji, totalitarnej cenzury, ograniczania wolności i obniżania poziomu życia z powodu urojeń zielonych i czerwonych wariatów.
Jego zwycięstwo jest nadzieją na to, że uda się zawrócić historię, że dobrych ludzi jest więcej. Nie jesteśmy skazani na masowe migracje, cenzurę w Internecie, cywilizację śmierci i radykalną lewicową ideologię. Olbrzymia siła mediów i wielkich międzynarodowych korporacji jest do przezwyciężenia. Walka o wolność i normalny świat ma sens, warto mieć nadzieję, warto mieć do tego siłę i determinację.
Swoją wielką rolę odegrał też Elon Musk, który tworzy swoją własną piękną historię. Najpierw kupił Twittera, ratując wolność słowa w Internecie, potem zrozumiał, jak wielkim zagrożeniem jest woke, a po zamachu na Trumpa wyraźnie go poparł, włączając się na koniec aktywnie w kampanię.
Z pomocą do urn ruszyli nawet swoimi dorożkami Amisze, zupełnie jak Enty u Tolkiena.
Tego zwycięstwa by nie było, gdyby w lipcu kula zamachowca przeleciała kilka centymetrów dalej, gdyby nagle Trump nie odwrócił głowy, ratując swoje życie. Trajektoria tej kuli zmieniła losy świata. Trudno o lepszy przykład efektu motyla!
Trump ma wiele za uszami, proponuje wiele złych rozwiązań, można mu naprawdę wiele zarzucić. Trump to sukinsyn, ale to nasz sukinsyn. Często tak bywa, że zły człowiek zostaje wybrany, by dokonać wielkiego dobra. Miejmy nadzieję, że Trump nie zawiedzie oczekiwań ludzi z całego świata, którzy mają nadzieję na to, że jego zwycięska bitwa odwróci losy tej wielkiej wojny o wolność i przyszłość naszej cywilizacji!
Sławomir Mentzen z mównicy sejmowej, 6 listopada 2024 r.
Rok temu w trakcie kampanii wyborczej Donald Tusk powiedział: Wiecie, na czym polega ten możliwy cud, jeżeli chodzi o konsekwencje zmiany rządu? Jeśli w Polsce nastanie znowu rząd odpowiedzialny, który wie, na czym polega gospodarka, to pieniądze znajdą się w sposób niemalże automatyczny. Ciężko nie zauważyć tu pewnego podobieństwa do światłej myśli pani Izabeli Leszczyny, która próbowała naprawić system ochrony zdrowia za pomocą magicznej różdżki.
Platforma Obywatelska wybory wygrała i aż ciężko w to uwierzyć, ale cud się nie stał, magiczna różdżka nie pomogła i nie udało się tych problemów ani w służbie zdrowia, ani w naszych finansach publicznych rozwiązać.
Obecny minister finansów Andrzej Domański obiecywał dokładnie takie same cuda jak Donald Tusk, tylko jako ekonomista używał bardziej skomplikowanego języka. Kiedy w trakcie kampanii wyborczej mieliśmy razem debatę w „Pulsie Biznesu”, zadałem panu ministrowi pytanie: Jakim cudem chce zrealizować swoje obietnice, tzn. obniżyć podatki, podwyższyć wydatki i zachować dyscyplinę budżetową?
Odpowiedział mi następującymi słowami: Nasz program jest zarówno programem, który napędza wzrost gospodarczy, który sprawia, że polska gospodarka w długim horyzoncie będzie rozwijała się zdecydowanie szybciej poprzez wzrost konkurencyjności, poprzez transformację energetyczną, a dzięki temu do budżetu będzie wpływało zdecydowanie więcej środków.Gdy tylko przejmiemy władzę, również radykalnie poprawi się wiarygodność polskiego rządu. Dzięki temu mocno spadną chociażby koszty obsługi naszego długu, na który wydajemy obecnie prawie 70 mld zł. 70 mld zł wynoszą koszty obsługi długu zaciągniętego w olbrzymiej mierze przez rząd Morawieckiego, więc odpowiadając na pana pytanie: godzimy inwestycje z utrzymaniem tych programów, z utrzymaniem tych programów, które są w Polsce potrzebne.
Odpowiedziałem na to wtedy: Nie wierzcie państwo oszustom z Platformy. Nie da się obniżać podatków i podwyższać wydatków i ściemniać, że jest to neutralne dla budżetu. Nie wierzcie Platformie. Oszuka dokładnie tak samo jak poprzednio.
Minął rok i znowu ciężko w to uwierzyć, naprawdę ciężko, ale Platforma rzeczywiście po raz kolejny oszukała wyborców. Po roku widać, jakie bzdury opowiadał obecny minister finansów Andrzej Domański.
W budżecie na 2025 r. mamy zaplanowany rekordowy deficyt, rekordowy dług, rekordowy poziom odsetek, rekordowe potrzeby pożyczkowe. Same odsetki będą kosztowały nas dwa razy więcej niż wydatki na szkolnictwo wyższe i naukę. Same odsetki będą wyższe niż wpływy z podatku CIT. A wszystko to w naprawdę w miarę spokojnej sytuacji gospodarczej.
Zaplanowaliście 4-procentowy wzrost gospodarczy. Nie mamy na razie żadnej wojny, nie ma żadnej katastrofy. Jedyną katastrofą, która nas spotkała, są niestety wasze rządy.
Niestety nie poprzestaliście na opowiadaniu bzdur w trakcie kampanii wyborczej. Opowiadaliście bzdury również po kampanii wyborczej. Co więcej i co najgorsze, umieszczaliście bzdury również w ustawie budżetowej.
Projekt budżetu na 2024 r. był oczywiście autorstwa Prawa i Sprawiedliwości. Wzięliście gotowy dokument i jeszcze bardziej go popsuliście, zwiększając deficyt o 19 mld zł, a następnie przyjęliście ten budżet jako swój.
Minister Domański zapewniał wtedy, że podejmie szereg działań na rzecz ograniczenia wysokości deficytu budżetowego. Zaznaczył, że nowy rząd będzie szukał naturalnych oszczędności. Podkreślał pan: Będziemy dążyć do tego, aby deficyt w kolejnych latach uległ ograniczeniu, prognozujemy wzrost wpływów ze wszystkich podatków. Zwracałem wtedy uwagę, że założyliście nierealistycznie wysokie wpływy z podatków, w szczególności z podatku VAT.
Do tego założyliście wpływy z NBP, a już wtedy było wiadomo, że ich po prostu nie będzie.
Jeśli ktoś nie oglądał to zdecydowanie polecam dzisiejsze przemówienie dra @SlawomirMentzen w sprawie nowelizacji budżetu. Bez żadnej przesady można powiedzieć, że w 10 minut zmiażdżył i rozsmarował tych nieporadnych kłamczuchów z PO i ich pożal się Boże propagandę (bo bynajmniej… https://t.co/95iJSa4TBu
Jeszcze w kwietniu tego roku, już po przyjęciu budżetu, po 3 miesiącach tego roku mówił pan, że budżet wygląda całkiem dobrze. Wygląda tak dobrze, że musimy go teraz nowelizować.
Wysokość nowego deficytu budżetowego wyniesie o niemal 1/3 więcej niż planowana wcześniej, to znaczy ponad 240 mld zł. Wcześniej planowano 184 mld zł. Teraz wynosi 6,6% PKB, a planowano 5,1%. Unia Europejska wymaga, żeby ten deficyt wynosił zaledwie 3%.
Zgodnie z tą nowelizacją nasze dochody spadają o 56 mld zł, dochody podatkowe o 44 mld zł. Pozostaje więc zapytać: Co z tym szeregiem działań ministra na rzecz ograniczenia wysokości deficytu budżetowego? Co z prognozowanymi wzrostami wpływów ze wszystkich podatków? Gdzie są te pieniądze, które według Donalda Tuska miały się znaleźć w sposób niemalże automatyczny?
W tej nowelizacji budżetu rząd przyjął, że dochody będą niższe, niż zakładano. Nie będzie 6 mld zł dochodu z NBP. Rok temu mówiłem, że tego dochodu nie będzie, ponieważ już rok temu publicznie było wiadomo, że nie będzie żadnych pieniędzy z NBP, że wykaże on 20 mld zł straty. Pomimo tego wpisaliście 6 mld zł do budżetu. Oszukiwaliście Polaków. Wiedzieliście, że tych pieniędzy nie będzie, a teraz w końcu musieliście to przyznać.
Dochody z podatku VAT w 2024 r. wyniosą 293 mld zł, czyli o 23 mld zł mniej, niż planowaliście, o ponad 7% mniej, niż zakładaliście. Mówiłem rok temu, że zakładacie nierealistycznie wysokie wpływy z VAT-u, że nie da się ściągnąć tyle VAT-u z Polaków w 2024 r. Mimo to wpisaliście to do budżetu. Oszukiwaliście Polaków, bo doskonale wiedzieliście, że nie będzie takich wpływów z VAT-u.
Przecież ten budżet był budżetem autorstwa PiS-u. Kiedy PiS założył tak wysokie wpływy z VAT-u, to wasi politycy to krytykowali, mówili, że to jest niemożliwe, że nie ma szans, żeby wpływy z VAT-u o tyle wzrosły, po czym przejęliście władzę i magicznie, cudownie, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki uznaliście, że te wysokie wpływy z VAT-u są na tyle realistyczne, że warto wpisać je do budżetu.
Dochody z podatku CIT wyniosą 58,5 mld zł, czyli o 11,5 mld zł mniej, niż planowano, ponad 16% mniej, niż planowano. Dochody z PIT-u wyniosą o 11,5 mld zł mniej, czyli ponad 10% mniej, niż planowano. Dlaczego dochody z CIT-u i PIT-u są niższe, niż przewidywano? Odpowiedź można znaleźć w uzasadnieniu nowelizacji budżetowej. Przyczyną jest to, że zysk brutto przedsiębiorstw niefinansowych badanych przez GUS spadł o ponad 20%.
Dobrze mają się tylko banki. Wynik finansowy banków według KNF wzrośnie o 17%. Oznacza to, że za waszych rządów gospodarka nie ma się dobrze. Przedsiębiorcy mają się wyjątkowo niedobrze. Dobrze mają się tylko banki, co jest kolejnym sygnałem, że nie musicie tak lobbować za kredytem 0% po to, żeby jeszcze bardziej nabić kieszenie deweloperom oraz bankom, bo one już teraz mają się dużo lepiej niż pozostała część przedsiębiorców.
Jak się to wszystko doda, brak wpływów z NBP, brak wpływów podatkowych, to okazuje się, że pomyliliście się o 56 mld zł. To jest olbrzymia kwota. To nie są jakieś drobne, których można nie zauważyć.
Za 56 mld zł moglibyśmy kupić 500 czołgów Abrams, moglibyśmy zbudować dwie zupełnie nowe autostrady A1, moglibyśmy zbudować połowę elektrowni jądrowej. To nie jest jakaś drobna, pomijalna kwota. To są olbrzymie pieniądze.
Podsumowując, budżet trzeba znowelizować z trzech przyczyn. Pierwsza jest taka, że wpisaliście do budżetu wpływy z NBP, a wiedzieliście, że ich nie będzie. Druga jest taka, że wpisaliście do niego nierealistycznie wysokie wpływy z VAT-u, a wiedzieliście, że są nierealistycznie wysokie, że ich nie będzie. Trzecia przyczyna: pod waszymi rządami przedsiębiorcy sobie po prostu nie radzą. Zarzynacie polskich przedsiębiorców.
Obiecywaliście polskiemu biznesowi dobrowolny ZUS, obiecywaliście niższą składkę zdrowotną, obiecywaliście niższy podatek Belki, uproszczenie przepisów i podatków. Niczego z tego nie zrealizowaliście. Do Sejmu dalej nie wpłynęła ustawa upraszczająca prawo podatkowe. Dalej nie wiemy, czy i w jaki sposób podatki mają się zmienić w 2025 r.
Pod koniec sierpnia wiceminister Neneman straszył, że będzie podnosił opodatkowanie dla programistów, że będzie opodatkowywał fundacje rodzinne. Zwiększył niepewność w polskim biznesie. Były zapowiedzi, a projektu ustawy do teraz nie ma. Rok się niedługo kończy i nie wiemy, czy będziecie na ostatnią chwilę zmieniać prawo podatkowe, czy nie będziecie go zmieniać.
Do tego przedsiębiorcy dalej mają chyba najgorszy w całej Unii Europejskiej system podatkowy. Mamy nieznośną biurokrację. Mamy coraz więcej regulacji, których trzeba przestrzegać. Do tego dorzuciliście najwyższe w całej Unii Europejskiej ceny energii i spadek konkurencyjności wywołany zielonym ładem, który przecież popieracie.
Musicie zrozumieć, że to przedsiębiorcy wytwarzają PKB, budują gospodarkę, tworzą miejsca pracy. Trzeba dbać o polski biznes, nie wolno traktować przedsiębiorców tak, jak wy to robicie. Niestety nie jesteście skupieni na biznesie, traktujecie biznes tylko jako bankomat służący do tego, żeby wyciągać z niego pieniądze. Ciągle wkładacie swoje ręce do czyichś kieszeni, ponieważ kończą wam się pieniądze.
Interesują was tylko słupki sondażowe. Interesuje was tylko wojna z PiS-em. Nawet budżetu używacie do tego, żeby szerzyć swoją propagandę. Budżet nie powinien być wykorzystywany do propagandy. To jest zbyt ważny dokument, żeby wpisywać tam bzdury tylko po to, żeby na chwilę ukryć przed Polakami prawdziwą wysokość deficytu.
Trzeba skończyć z takim traktowaniem budżetu. Najwyższy czas na poważne państwo.
– Minister Radosław Sikorski poinformował, że poprosił USA o zgodę na strzelanie do rosyjskich rakiet nad terytorium Ukrainy.
Amerykanie wcześniej twierdzili, że doprowadzi to do eskalacji konfliktu oraz nie będzie dobre dla Polski. Zgodnie z prawem międzynarodowym będzie to po prostu atak na Rosję i włączenie się do wojny. Potwierdza to zresztą nawet w mediach wicepremier Gawkowski.
Czy minister Sikorski nie zadała sobie prostego pytania dlaczego Amerykanie nie strzelają do rosyjskich rakiet? A czemu nie robią tego Francuzi albo Brytyjczycy? Może dlatego, że nie chcą atakować mocarstwa atomowego?
Jeżeli jest to niebezpieczne to dlaczego Polska się wyrywa ma ochotnika? Jeżeli jest to bezpieczne to dlaczego nie ma innych chętnych?
Polacy nie chcą umierać na wojnie. Nie chcą, żeby ich miasta były bombardowane tylko dlatego, że mający rodzinę zagranicą Sikorski chce zgrywać bohatera. (…)
Rafał Trzaskowski zaprasza na kolejne spotkanie w ramach swojej prekampanii wyborczej. Gdy ja zacząłem jeździć po Polsce, media rzuciły się na mnie, że łamię prawo, organizując spotkania przed formalnym ogłoszeniem kampanii. Wszyscy dziennikarze mnie o to pytali, sugerując, że robię coś nielegalnego. Moja kampania pojawiała się w mediach tylko po to, żeby zarzucić mi łamanie prawa.
Media robiły ze mnie przestępcę, gdy za własne pieniądze spotykałem się z wyborcami. Te same media nie mają problemu z tym, że za publiczne pieniądze Rafał Trzaskowski spotyka się z wyborcami. W Bielsku-Białej Trzaskowski za darmo dostał salę w Ratuszu, za darmo dostał plac pod Ratuszem, na który nikt nie przyszedł, ale na wszelki wypadek miasto ustawiło tam telebim transmitujący spotkanie, którego wynajęcie kosztowało mieszkańców 12 tysięcy złotych.
Teraz Trzaskowski spotkanie ma w szkole w Aleksandrowie Łódzkim. Można się zastanawiać, kto za nie zapłacił, jeżeli w ogóle, i czy pozostali kandydaci dostaliby w ogóle zgodę na organizację spotkania w tym liceum. Ale myślę, że nie ma sensu, bo odpowiedź jest zupełnie oczywista.
Rafał Trzaskowski zaprasza na kolejne spotkanie w ramach swojej prekampanii wyborczej. Gdy ja zacząłem jeździć po Polsce, media rzuciły się na mnie, że łamię prawo, organizując spotkania przed formalnym ogłoszeniem kampanii. Wszyscy dziennikarze mnie o to pytali, sugerując, że… pic.twitter.com/6h1XKcNvoe
To zresztą niejedyny taki przypadek. Od pięciu lat za własne pieniądze organizowałem trasy Piwa z Mentzenem. Musiałem płacić za sale, nagłośnienie, telebimy, oświetlenie. Ja musiałem, Trzaskowski ma za darmo, czyli za nasze pieniądze. Za własne pieniądze zorganizowałem też dwie edycje konferencji dla przedsiębiorców Everest, na której nie było grama polityki. Pomimo tego, w mediach czytałem, że to impreza polityczna będąca zlotem skrajnej prawicy.
Jednocześnie polityczny nie był oczywiście Campus Rafała Trzaskowskiego, na którego zrzutę zrobili Niemcy i kontrolowane przez PO samorządy. To jest dopiero ciekawe. Rok temu, w trakcie kampanii wyborczej, za publiczne pieniądze Trzaskowski organizuje Campus, na który zaprasza liderów zaprzyjaźnionych partii politycznych, którzy podczas wystąpień składają obietnice wyborcze, namawiają do głosowania. I to oczywiście nie była impreza polityczna. Pełen przedsiębiorców Everest według nich był.
Oni robią sobie kampanię za publiczne pieniądze. My musimy za nasze. Dlatego potrzebuję Waszej pomocy.
Toczymy wyjątkowo nierówną walkę z kandydatami największych partii. Nasi przeciwnicy wspierani są przez spółki Skarbu Państwa, wielkie międzynarodowe korporacje i największe media. Mój budżet na kampanię jest wielokrotnie mniejszy niż ich, dlatego potrzebuję Waszego wsparcia, żeby móc wprowadzić zmiany, dzięki którym będziemy żyli w silnej i bogatej Polsce.
Potrzebuję Waszej pomocy. Nie każdy może sam zaangażować się politycznie, nie każdy ma czas zbierać podpisy, ale prawie każdego stać na wpłatę na naszą kampanię. Nieważne czy będzie to 50, 100 czy 1000 zł. Każda kwota będzie cenną amunicją do walki o silną i bogatą Polskę!
Z rozbawieniem i rosnącym niedowierzaniem przeczytałem wywiad z prof. Włodzimierzem Lengauerem w Gazecie Wyborczej, zatytułowany: ”Prościej jest żyć według Jana Pawła II niż Marka Aureliusza. Dlaczego Mentzen i prawica wygrywają”.
Przyznaję, że nie mam pojęcia, kim jest prof. Lengauer, nigdy o nim nie słyszałem i nic o nim nie wiem. On też w sumie nic o mnie nie wie, ale nie przeszkodziło mu to udzielić na mój temat długiego wywiadu, w którym dosyć wyraźnie i jak sam przyznał świadomie, sugerował, że zarówno ja, jak i cała Konfederacja, jesteśmy po prostu bandą groźnych nazistów.
Według profesora nasz program to zniewalanie gejów i kobiet oraz bicie Żydów. Ciężko nie uznać nas więc za nazistów. Wystarczy też spojrzeć na nasze hasła. Wywracanie stolika? Czysty nazizm, Hitler też chciał przecież wywrócić stolik. No, może nigdy tego nie powiedział, ale na pewno pomyślał! Więc analogia jest oczywista.
Dostało się też cywilizacji łacińskiej, za to, że się do niej odwołuję. Cywilizacja łacińska według prof. Lengauera to pławienie czarownic i palenie ludzi na stosach. Wartości konserwatywne? Tu już profesor nie wchodził w szczegóły, tylko powołał się na Tetmajera i zadedykował nam to:
“My o jedno tylko szlemy Modły k’ niebu z naszej chaty: By nam buty mogły śmierdzieć, Jak śmierdziały przed stu laty…”
Mogą sobie Burke, Scruton czy Koneczny pisać wielkie dzieła na temat konserwatyzmu czy cywilizacji łacińskiej, ale kogo by to interesowało. Wiadomo przecież, że wszystko sprowadza się tylko do tego, żeby było tak jak było, można było bić gejów, łupić Żydów, palić czarownice i zniewalać kobiety. Tako rzecze, jak teraz doczytałem, były dziekan Wydziału Historycznego UW, a następnie prorektor tej uczelni – prof. Lengauer.
Żeby było zabawniej, to on nas jeszcze oskarża o to, że jesteśmy niemądrymi ludźmi szukającymi prostych wyjaśnień.
Profesorowi jednak nie tylko to się miesza. Utożsamia on też liberalizm i lewactwo z wolnością, a cywilizację łacińską z zamordyzmem. Mówi on: “liberalizm polega na tym, aby nikomu nic nie narzucać i zostawić każdemu wolność wyboru”. Następnie: “granice mojej wolności kończą się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiej osoby”. Wszystko prawda. Ale zaraz potem dodaje: “patronem lewactwa mógłby być Sokrates z tą zasadą, że każdy może żyć tak, jak chce, o ile nikomu to nie przeszkadza”. I tu już się zgodzić nie mogę.
Współczesne lewicowo-liberalne rządy chcą kontrolować każdy nasz krok, śledzić każdy nasz ruch i w każdej, nawet najdrobniejszej sprawie, chcą nam narzucać jak mamy żyć. Tracimy prawo do płatności gotówką, do wolności słowa. Chcą zakazać nam kupowania samochodów, wtryniają się w to, jak ogrzewamy własne domy, jak wychowujemy dzieci. Zmuszają firmy do przestrzegania coraz bardziej absurdalnej ilości przepisów, a wszystkich do płacenia coraz większej ilości podatków, składek i opłat. Przymierzają się do ograniczenia spożycia mięsa czy ilości podróży wakacyjnych. Wsadzają swój nos w nasz talerz, do naszego domu, do naszych firm. Chcą nawet narzucać parytety do zarządów spółek.
To jest ta wolność? To jest ten liberalizm? Sprzeciwiam się oczywiście temu wszystkiemu, stojąc po stronie wolności, przeciwko państwu chcącemu podporządkować sobie całe życie publiczne i prywatne. I tego profesor nie rozumie. Wbiło mu się do głowy, że wolność jest wtedy, gdy geje i aborcja, a wszystko inne to faszyzm. Oskarża mnie o chęć kontrolowania czyjegoś życia w sytuacji, gdy to ja właśnie nie chcę czyjegoś życia kontrolować, a chcą to robić i robią lewicowo-liberalne elity, do których sam profesor Lengauer się zalicza.
Wracając do wartości konserwatywnych, które profesorowi kojarzą się tylko ze śmierdzącymi butami. Postaram się to wytłumaczyć tak prosto, żeby nawet dziekan Wydziału Historii UW to zrozumiał.
Gdy jadę autostradą w złych warunkach atmosferycznych, gdy pada śnieg, jest ciemno i ślisko, zdecydowanie zwalniam. Mam słabą widoczność i długą drogę hamowania, więc redukuję prędkość, by zachować właściwy poziom bezpieczeństwa. Sądzę, że zachowuje się tak prawie każdy kierowca. Wydaje nam się to zupełnie naturalne. Skoro nie wiemy, co jest na drodze przed nami, to zwalniamy, tak by mieć więcej czasu na reakcję. Nie czekamy na dowód, że kilometr przed nami jest zator, opona na jezdni czy inne niebezpieczna przeszkoda. Jedyne, co nas przekonuje do zwolnienia, to brak wiedzy na temat tego, co jest przed nami.
Czy twierdzenie, że lepiej jest zwolnić, wydaje się komuś przestarzałe, niedostosowane do współczesności, średniowieczne i nienaukowe? Raczej nie. Jeżeli jednak zastosujemy to samo rozumowanie do procesów społecznych czy gospodarczych, to już z pewnością z taką reakcją się spotkamy. Czy wiemy, do czego w długim terminie doprowadzi zupełne przemodelowanie społeczeństw i rodzin? Jak skończy się wpuszczenie tu milionów imigrantów z końca świata? Czy wiemy, do czego doprowadzi utrzymywanie olbrzymiego zadłużenia, niskie stopy procentowe i polityka darmowego pieniądza? Czy wiemy, co się wydarzy, gdy wstrzykniemy wszystkim nowy preparat? Ale lewicowo-liberalne elity naszego świata krzyczą: cała naprzód! Jedziemy coraz szybciej i zamykamy oczy.
Z rozbawieniem i rosnącym niedowierzaniem przeczytałem wywiad z prof. Włodzimierzem Lengauerem w Gazecie Wyborczej, zatytułowany :” Prościej jest żyć według Jana Pawła II niż Marka Aureliusza. Dlaczego Mentzen i prawica wygrywają”.
Przecież nie ma dowodu, że biegniemy ku katastrofie, nie ma recenzowanego artykułu naukowego stwierdzającego ponad wszelką wątpliwość, że czekają nas problemy, nie ma konsensusu wśród naukowców, więc nikt rozumny nie będzie opierał się tym nieuchronnym zmianom.
Świat od drugiej dekady XXI wieku zachowuje się jak kierowca dociskający pedał gazu w złych warunkach atmosferycznych. Obserwujemy olbrzymie zmiany stylu życia, kształtu rodziny, funkcji państwa czy instytucji ponadnarodowych. Wszystko zmienia się bardzo szybko, rośnie rola technologii, jej wpływ zarówno na gospodarkę jak i na nasze codzienne funkcjonowanie. Wszystko to są eksperymenty, których do tej pory nigdy nie przeprowadzano, nie znamy ich konsekwencji, nie wiemy, dokąd nas zaprowadzą. Może do lepszego świata, a może na skraj zagłady. Elementarny rozsądek nakazywałby ostrożność. Zamiast tego, mamy kompletne odrzucenie ostrożności, wywołane pychą, przekonaniem o pełnej kontroli nad rzeczywistością, iluzją przewidywania konsekwencji własnych działań.
Elementarny zdrowy rozsądek nakazywałby rozwagę i ostrożność. I tym właśnie jest konserwatyzm. Pewną rezerwą i ostrożnością względem gwałtownych zmian, których skutki są zupełnie nieprzewidywalne. Jest zwolnieniem na autostradzie przy złych warunkach i słabej widoczności. Jest troską o to, żeby się nie rozbić, żeby nie zaprzepaścić tego, na co pracowały dziesiątki pokoleń, budujących nasz naród, tworzących nasze zwyczaje. Jest szacunkiem do tradycji, do naszych przodków, do tego jak żyli i co nam przekazali. Jest po prostu zdrowym rozsądkiem w tym coraz szybciej zmieniającym się świecie.
Ale co na to prof. Lengauer? “Odwoływanie się do konserwatywnych wartości oraz zdrowego rozsądku budzi we mnie zawsze poczucie dystansu i niedowierzania, że coś takiego może mieć miejsce. Jestem zdecydowanym przeciwnikiem kierowania się zdrowym rozsądkiem”.
Niestety to widać. I akurat z tą oceną jestem w stanie się z profesorem zgodzić.
Zapaliłem znicz pod Pomnikiem Pamięci Ofiar Barbarki w Toruniu. W tym podtoruńskim lesie Niemcy jesienią 1939 roku zamordowali ponad 600 Polaków.
Ofiary tej zbrodni straciły życie tylko z jednego powodu – byli przedstawicielami polskiej elity społecznej i intelektualnej — nauczycielami, samorządowcami, prawnikami, ziemianami, duchownymi, kupcami. Zostali zamordowani dlatego, że byli Polakami, to była ich jedyna wina.
Mieszkańcy Torunia pamiętają jeszcze o tej zbrodni. Barbarka stała się grobem ich dziadków i pradziadków. Będąc tam, zacząłem się zastanawiać, jak długo to będzie trwało? Czy za kilkadziesiąt lat ktoś przyniesie tam znicz? Czy za kilkadziesiąt lat ludzie mieszkający nad Wisłą będą czuli jakąkolwiek więź z polskością?
Jest nas coraz mniej, Polska starzeje się i wymiera. Nasza wspaniała kultura i tradycja wypierana jest przez agresywną lewicową ideologię. Polacy są coraz bardziej wykorzeniani. Wmawia się nam, że powinniśmy porzucić zwyczaje naszych przodków, zapomnieć o swojej historii, wcześniej za nią przeprosiwszy, wejść wreszcie do Europy. Ale do jakiej Europy my mamy wchodzić?
Jesteśmy jednym z największych europejskich narodów z piękną 1000 letnią historią. W przeciwieństwie do Brytyjczyków, Niemców czy Francuzów zachowaliśmy swoją tożsamość. To nie oni, a my, przechowujemy wartości europejskie. Oni już są zgubieni, nie ma dla nich wielkiej nadziei. Dali się opanować przez skrajną lewicową ideologię, dali się ubogacić kulturowo, a tak naprawdę skolonizować przez ludy z Azji i Afryki. Robią też wszystko, żebyśmy poszli ich śladem. I niestety nie jest wykluczone, że Polacy rzeczywiście im uwierzą, że polskość jest powodem do wstydu, jest czymś, z czego trzeba jak najszybciej wyrosnąć i stać się prawdziwym Europejczykiem.
Chodzimy na groby naszych rodziców, dziadków. Ale czy nasze wnuki przyjdą kiedyś na nasze groby? To wszystko zależy od nas.
Wszyscy jesteśmy na tym świecie tylko na chwilę. Niedawno nas nie było, niedługo już nas nie będzie. Uczestniczymy tylko w wielkiej sztafecie pokoleń. Nasi przodkowie od ponad 1000 lat budowali nasze państwo, tworzyli nasz naród. To co obecnie mamy, jest spadkiem po dziesiątkach pokoleń. Nasi przodkowie ciężko pracowali, zakładali rodziny, wychowywali dzieci, przekazywali im język, tradycję, kulturę. Z bronią w ręku walczyli o nasze granice, o wolność i niepodległość, często oddając za to życie.
I teraz po tym tysiącu lat ciężkich zmagań, po tylu sukcesach i porażkach, mamy być tym pokoleniem, które to wszystko zakończy? Zdejmiemy polską flagę i zakończymy tysiącletni projekt państwa polskiego? Nie przekażemy dalej naszej polskiej kultury? Wyprzemy się jej, porzucając ją dla zachodniego nihilizmu kolonizowanego przez Islam? Roztopimy się w europejskim superpaństwie?
Nie mamy do tego prawa. Nie możemy dysponować czymś, czego nie jesteśmy właścicielami. Otrzymaliśmy to wszystko w depozycie i mamy obowiązek przekazać dalej. Jesteśmy to winni naszym przodkom. Jesteśmy to winni naszym dzieciom. To jest nasza odpowiedzialność, od której nie możemy się w żaden sposób uchylić.
Nie możemy pozwolić na zastąpienie naszej kultury przez negującą prawdę, biologię, wolność słowa, zaprzeczającą rozumowi, skrajnie lewicową ideologię, którą próbują tu zaszczepić obecny rząd, a także wielkie międzynarodowe korporacje i Unia Europejska. Nie możemy pozwolić na odrzucenie naszej tradycji, na wymazanie z naszej zbiorowej pamięci tego, kim byli i w co wierzyli nasi przodkowie, na uczynienie z polskości pustego słowa, pozbawionego jakiejkolwiek treści i znaczenia.
Musimy dbać o naszą tradycję i kulturę, pamiętać o naszej historii. Nie możemy pozwolić na odebranie nam dumy z bycia Polakami, na wmówienie nam, że powinniśmy się wstydzić naszych korzeni. To od nas zależy, w jakiej rzeczywistości będziemy żyć, jaka przyszłość czeka nasz kraj i kolejne pokolenia. Musimy zrobić co w naszej mocy, aby Polska była dumnym, silnym, bogatym i bezpiecznym krajem.
Głęboko wierzę, że nie będziemy tym pokoleniem, które zapisze się w przyszłych podręcznikach historii jako to, które jako pierwsze nie dało rady przekazać dalej pałeczki w tej wielkiej sztafecie pokoleń. Nie mamy do tego prawa i tego nie zrobimy!
– Pycha aż się tutaj wylewa. Nawet w tym studiu! Nie ma jeszcze kandydata ani po jednej, ani po drugiej stronie, a już wiadomo, że wygra te wybory! Rozumiem, że to jest taka taktyka, ale ta pycha was zgubi.
Sytuacja, w której, rozumiem, w koalicji będzie wystawiony więcej niż 1 kandydat – 3 filary – czemu nie więcej? Czemu nie 15 filarów? Procenty są nieubłagane, zawsze się sumują do 100. Żeby wejść do drugiej tury, trzeba mieć dwa największe wyniki.
Dlatego czarnym koniem tych wyborów może być Sławomir Mentzen, który może przeskoczyć te 15 filarów koalicji 15 czy tam 13 grudnia, czy tam października. To wszystko jest pyszne, ta pycha was zgubi.
Wy nie macie kandydata. Ja nie wiem, dlaczego kandydat PiSu miałby wygrać te wybory, jak jeszcze nie jest w stanie wygrać nawet u siebie we własnej partii. Jak będzie szansa na to, aby zobaczyć tych kandydatów, to się wyborcy przekonają, że Sławomir Mentzen jest najlepszym wyborem.
Poseł @WTumanowicz w debacie Polsat News do POPiS-u: W tym studiu pycha aż się wylewa! Nie ma jeszcze kandydata, ani po jednej, ani po drugiej stronie, a już wiadomo, że wygra te wybory! Ta pycha was zgubi! Dlatego czarnym koniec tych wyborów może być Sławomir Mentzen!
Poseł do Parlamentu Europejskiego Stanisław Tyszka w radiowej Jedynce, 28 października 2024 r.
– Liczymy na drugą turę. O to walczymy. To jest nasz obowiązek. Nikogo [innego] nie poprzemy, ponieważ mamy nadzieję, że będziemy mogli zagłosować, że Polacy w II turze będą mogli zagłosować na dra Sławomira Mentzena. (…)
O kandydatach PiS i PO na prezydenta – Świętej pamięci Ludwik Dorn powiedział o PiS-ie, że to jest “sułtan i dwór eunuchów”. Ja bym może tak brutalnie nie mówił, ale zacytować zmarłego mogę. I to samo jest w Platformie – sułtan i dwór eunuchów. Te dwa dwory eunuchów nami rządzą od 20 lat. W związku z tym czy to będzie popychadło Tuska, czy popychadło Kaczyńskiego to nie ma wielkiego znaczenia dla przyszłości Polski.
Liczymy na drugą turę, to walczymy, tak? To jest nasz obowiązek!
— Nikogo nie poprzemy [PO-PiSu], dlatego że mam nadzieję, że będziemy mogli zagłosować, że Polacy będą mogli zagłosować na @SlawomirMentzen w… pic.twitter.com/GKUMuw2w3j
Sytuacja w Razem za każdym razem bawi coraz bardziej. Część Razem nie chce być razem z Razem i wyszła z Razem, zostając razem z Lewicą w rządzie. Reszta Razem zostaje razem w Razem. Jest jeszcze Paulina Matysiak, która chce być razem z Razem, ale Razem nie chce być razem z nią.
Sytuacja w Razem za każdym razem bawi coraz bardziej. Część Razem nie chce być razem z Razem i wyszła z Razem, zostając razem z Lewicą w rządzie. Reszta Razem zostaje razem w Razem. Jest jeszcze Paulina Matysiak, która chce być razem z Razem, ale Razem nie chce być razem z nią.
W tym tygodniu w ramach trasy Mentzen2025 czeka nas kolejna seria spotkań z kandydatem Konfederacji na prezydenta Sławomirem Mentzenem.
PIĄTEK ■ SKARŻYSKO-KAMIENNA – godz. 16.00 – Miejskie Centrum Kultury ■ STARACHOWICE – godz. 18.30 – Hotel Senator Goście specjalni: posłowie Konrad Berkowicz i Grzegorz Płaczek
SOBOTA ■ OSTROWIEC ŚWIĘTOKRZYSKI – godz. 11.00 – Miejskie Centrum Kultury ■ SANDOMIERZ – godz. 13.00 – Rynek ■ MAŁOGOSZCZ – godz. 17.00 – Rynek ■ KOŃSKIE – godz. 19.00 – Rynek Goście specjalni: posłowie Konrad Berkowicz, Grzegorz Płaczek, Michał Wawer oraz poseł do Parlamentu Europejskiego Ewa Zajączkowska-Hernik.
A w listopadzie nie zwalniamy tempa. Patrz poniżej.
Kolejne spotkanie ze Sławomirem Mentzenem za nami.
W ubiegłym tygodniu pretendent Konfederacji na wybory prezydenckie w 2025 toku spotkał się z mieszkańcami naszego pięknego kraju w Żyrardowie, Skierniewicach, Rawie Mazowieckiej, Tomaszowie Mazowieckim i w Piotrkowie Trybunalskim
Od początku trasy Mentzen2025 na spotkaniach ze Sławomirem Mentzenem pojawiają się setki osób. Niezależnie od pogody. Ale jesienna pora zmusza do tego, aby spotkania organizować już nie tylko na świeżym powietrzu, ale również w zamkniętych pomieszczeniach.
I tak właśnie było w Piotrkowie Trybunalskim w którym spotkanie odbyło się w sali hotelu Vestil. I tutaj nastąpiło pełne zaskoczenie organizatorów i samego kandydata na prezydenta, który napisał na X: Zaskoczyliście mnie wczoraj aż taką frekwencją na spotkaniu w Piotrkowie Trybunalskim. Niestety nie wszyscy zmieścili się na sali, ale wszystkim bardzo dziękuję za wsparcie!
Zaskoczyliście mnie wczoraj aż taką frekwencją na spotkaniu w Piotrkowie Trybunalskim. Niestety nie wszyscy zmieścili się na sali, ale wszystkim bardzo dziękuję za wsparcie! pic.twitter.com/X1sk7Ji19t
A w tym tygodniu w ramach trasy Mentzen2025 Sławomir Mentzen wraz z gośćmi specjalnymi zaplanował spotkania w takich miastach jak: SKARŻYSKO-KAMIENNA – piątek, 25 października, godz. 16.00 – Miejskie Centrum Kultury STARACHOWICE – piątek, 25 października, godz. 18.30 – Hotel Senator OSTROWIEC ŚWIĘTOKRZYSKI – sobota, 26 października, godz. 11.00 – Miejskie Centrum Kultury SANDOMIERZ – sobota, 26 października, godz. 13.00 – Rynek MAŁOGOSZCZ – sobota, 26 października, godz. 17.00 – Rynek KOŃSKIE – sobota, 26 października, godz. 19.00 – Rynek
This website uses cookies so that we can provide you with the best user experience possible. Cookie information is stored in your browser and performs functions such as recognising you when you return to our website and helping our team to understand which sections of the website you find most interesting and useful.
Strictly Necessary Cookies
Strictly Necessary Cookie should be enabled at all times so that we can save your preferences for cookie settings.
If you disable this cookie, we will not be able to save your preferences. This means that every time you visit this website you will need to enable or disable cookies again.
RozwińZwiń komentarze (1)